Dr Jacek Kardaszewski nt neoliberalizmu

.

„WYWIAD ARKADIUSZA MELLERA Z DR. JACKIEM KARDASZEWSKIM NT. NEOLIBERALIZMU

.

Jest Pan Doktor jednym z największych krytyków neoliberalizmu. Czy mógłby Pan dokonać rekapitulacji swoich zarzutów względem powyższej doktryny?

Moje podstawowe zarzuty wobec neoliberalizmu są dwa. Pierwszym z nich jest to, że promuje on znęcanie się ludzi nad innymi ludźmi, drugim natomiast to, że „pomijając już oczywisty fakt, iż znęcanie się jest zawsze zjawiskiem moralnie nagannym” w neoliberalizmie znęcający się są z wielu względów bardzo lichymi ludźmi.

 

Zanim przejdę do szczegółowego uzasadnienia powyższych zarzutów, poczynię kilka niezbędnych wyjaśnień oraz dystynkcji pojęciowych. Są one niezbędne choćby dlatego, iż już na wstępie, w odpowiedzi na bardzo ogólną jeszcze formę, w jakiej zostały one przeze mnie sformułowane, neoliberał, jako darwinista społeczny, mógłby próbować je odeprzeć stwierdzając, że ludzie, tak jak wszystkie inne gatunki istot żywych, dzielą się na silnych i słabych. Zgodnie z tą linią rozumowania, powodować by to miało, że ci pierwsi zawsze będą wykorzystywać swoją przewagę w stosunku do tych drugich, które to wykorzystywanie, przy pesymistycznym założeniu dotyczącym natury ludzkiej, nieuchronnie przybiera, w przypadkach ekstremalnych, formę znęcania się. Dla neoliberała wynika stąd wniosek, że nie można karać silnych za to, że są silni, a słabych nagradzać za ich słabość. Tym bardziej, że „jego zdaniem” supremacja silnych sprzyja wzrostowi PKB, a wszelkie moralizowanie, polegające na ocenianiu tejże supremacji ze względu na kryteria inne, niż skuteczność, jest pozbawioną sensu, czczą gadaniną.

Doświadczenie życiowe poucza jednak, że silnym względnie słabym nie tyle się jest, ile się bywa. To, czy jest się silnym, czy słabym człowiekiem, zależy od wielu okoliczności, z których wiele, w przeciwieństwie do zwierząt, nie są ludziom zadane, lecz w znacznym zakresie podlegają przez nich modyfikacji, w tym również ze względu na czynniki natury moralnej.

Jedną z takich okoliczności jest wzajemne oddziaływanie pomiędzy, z jednej strony, konstytucją psychofizyczną danej osoby, z drugiej, regułami społecznej rywalizacji, występującymi w społeczeństwie, w którym „w rezultacie szczęśliwego lub nieszczęśliwego dla niej zrządzenia losu” przyszło jej żyć.

A zatem, całkowicie uzasadnione jest dokonywanie oceny moralnej sposobu, w jakim w danym społeczeństwie przejawia się siła i słabość. Ocena ta wymaga poczynienia rozróżnienia między siłą absolutną oraz względną, czyli między absolutni wygranymi i przegranymi – tymi, którzy byliby wygrani względnie przegrani we wszystkich możliwych do pomyślenia społeczeństwach, oraz relatywnymi wygranymi i przegranymi – tymi, których wygrana względnie przegrana uzależniona jest od wzajemnego oddziaływania pomiędzy ich konstytucją psychofizyczną oraz przypadkowymi (z ich punktu widzenia), regułami społecznej rywalizacji, panującymi w społeczeństwie, w którym przyszło im żyć. Innymi słowy, ktoś, kto jest wygrany (silny) lub przegrany (słaby) w jednym społeczeństwie, mógłby być, odpowiednio, przegrany (słaby) lub wygrany (silny) w innym społeczeństwie. A przynajmniej „czy to będąc wygranym, czy przegranym” mógłby nim być w większym lub w mniejszym stopniu.

Przykładowo, w społeczeństwie nazistowskim istnieli ludzie silni oraz słabi, nie znaczy to jednak, że ten szczególny rodzaj siły oraz słabości, jaki decydował w nim o wygranej oraz przegranej, posiadał wymiar ponadczasowy i „jako taki” sytuował się poza dobrem i złem.

Relatywnym wygranym w społeczeństwie rządzącym się regułami neoliberalnymi jest mściwy krętacz.

Najpierw wyjaśnię, dlaczego jest on krętaczem, a następnie podam powody uzasadniające przypisywanie mu mściwości.

Jak wiadomo, w powszechnie przyjętej definicji neoliberalizmu, uwzględniającej jego atrybuty ekonomiczne, wymienia się trzy składające się na niego elementy: deregulację, prywatyzację oraz dążenie do ograniczenia wydatków budżetowych. Krętactwo przejawia się we wszystkich tych elementach, najłatwiej je jednak zaobserwować w pierwszym z nich, to znaczy w zderegulowanym świecie globalnych przepływów finansowych. Ostatni „jak dotychczas” kryzys finansowy, udowodnił ponad wszelką wątpliwość, że krętactwo popłaca, i to tym bardziej, im na większą skalę jest dokonywane. Handel derywatami, w tym tymi, które utworzone zostały w oparciu o udzielanie kredytów typu subprime, były wszystkim, tylko nie uczciwymi transakcjami. Ponadto, możliwość dokonywania spekulacji w oparciu o pożyczone pieniądze (zajmowanie tak zwanej „krótkiej pozycji”), w których można wzbogacić się stawiając nie tylko na rewaluację waluty, lecz także na jej dewaluację, stwarzają ryzyko moralne, które „biorąc pod uwagę ułomność natury ludzkiej” musi prowadzić do matactw i oszustw.

Nad zjawiskami tymi nie będę się tu zatrzymywał, gdyż doczekały się one licznych, szczegółowych omówień. Pragnę natomiast zwrócić uwagę, że nie ograniczają się one do tego, co dzieje się na Wall Street oraz w innych centrach finansowych, lecz znajdują swój odpowiednik w całej gospodarce. Przykład płynie z góry. Mali naśladują wielkich. Main Street wzoruje się na Wall Street. Inaczej mówiąc, metoda polegająca na zawieraniu umów, wykorzystujących do granic możliwości asymetrię informacji, trafiła pod strzechy.

Pełen poświęcenia wysiłek, rzetelność, wstrzemięźliwość, samodyscyplina, oszczędzanie oraz inne cechy składające się na protestancki etos pracy, zastąpione zostały kreatywnością w wymyślaniu sposobów łatwego bogacenia się. Naciąganie konsumentów na dokonywanie niekoniecznie dla nich korzystnych zakupów wniknęło w krwioobieg nowoczesnych metod sprzedaży znanych pod nazwą „marketingu”. Kombinuje nie tylko rekin finansowy, wielki gracz na globalnych rynkach finansowych, lecz także najzwyklejszy lokalny akwizytor. Co więcej, styl polegający na mataczeniu stał się podstawą codziennych kontaktów międzyludzkich, także wtedy, gdy nie dotyczą one pomnażania dochodu, lecz wszelkich „mniej lub bardziej wymiernych” korzyści.Przeniknął także do polityki, nauki oraz kultury masowej, w których cynizm, pod warunkiem, że jest skuteczny, spotyka się z powszechnym przyzwoleniem, a nawet aprobatą.

Krętacz, stanowiący neoliberalne wcielenie modelu człowieka ekonomicznego, charakteryzuje się, jak powiedziałem, nie tylko predylekcją do hochsztaplerstwa, ale także mściwością. Ta ostatnia cecha, sama w sobie, nie musi być, w moim przekonaniu, godna pogardy. Nie ulega natomiast wątpliwości, że staje się taką w połączeniu z krętactwem.

Mściwość krętacza przejawia się w tym, że w swoim krętactwie odznacza się on „bezinteresownym” zacietrzewieniem. U jego podstaw znajduje się resentyment. Resentyment ten różni niegdysiejszego liberała gospodarczego od neoliberała. Neoliberał to liberał gospodarczy, który pragnie zemścić się za upokorzenie, jakiego „w swoim mniemaniu” doświadczył w okresie panowania państwa opiekuńczego, kiedy to jego roszczenia były mocno ograniczone. To właśnie zemsta, a nie względy natury praktycznej, w ostatecznym rachunku przesądzają o jego poglądach i wynikającym z nich postępowaniu. Na przykład: to właśnie z zemsty, a nie z powodu dokonywanej na zimno kalkulacji ekonomicznej, zlikwidowano w Polsce bary mleczne. Nic nie jest dalsze od postaw reprezentowanych przez neoliberałów, niż arystokratyczna zasada noblesse oblige.

Reasumując: Nie lubię neoliberalizmu, ponieważ nie lubię mściwych krętaczy.

Czy właściwe jest utożsamianie neoliberalizmu i libertarianizmu, którego to zrównania często Pan dokonuje?

Nie utożsamiam neoliberalizmu i libertarianizmu. Może się tak jedynie wydawać, gdy z racji prowadzonej polemiki dokonuję w moich wypowiedziach niezbędnych uproszczeń.

Po pierwsze, libertarianizm jest, oprócz neokonserwatyzmu i postmodernizmu, zaledwie jedną z ideologii, składających się na neoliberalną nadbudowę. Libertarianizm tym się różni od neokonserwatyzmu i postmodernizmu, że rola, jaką spełnia w neoliberalizmie, dotyczy przede wszystkim kwestii gospodarczych, a nie „jak ma to miejsce w ich przypadku” kwestii politycznych, obyczajowych i kulturowych.

Po drugie, libertarianizm różni się od neoliberalizmu ze względu na swój utopizm. Relacja pomiędzy libertarianizmem oraz neoliberalizmem jest taka, jak pomiędzy komunizmem i realnym socjalizmem.

Po trzecie, tak jak inne były postawy „ideowych” komunistów i zwolenników realnego socjalizmu, tak inne są postawy „ideowych” libertarian i neoliberałów. Neoliberałowie, jak stwierdziłem powyżej, są mściwymi krętaczami, libertarianie natomiast naiwnymi marzycielami, pojmującymi rynek na podobieństwo królestwa niebieskiego. Libertarianie wierzą w to, co głoszą, neoliberałowie świadomie wypaczają rzeczywistość w celu realizowania swojej mściwości oraz przyziemnych interesów ekonomicznych.

Libertarianizm czerpie swoją siłę z dwóch źródeł. Po pierwsze „co wydaje mi się bardzo ważne” stanowi współczesną wersję tych samych sentymentów i przekonań, jakie swojego czasu przejawiły się w protestantyzmie. W ich centrum lokuje się nienawiść do rozbudowanych struktur „czy to intelektualnych, czy instytucjonalnych (takich jak kościół katolicki oraz państwo)”l w połączeniu z sadystycznym zamiłowaniem do demonicznego pojmowania transcendencji. Ten ostatni element znajduje swój wyraz w doktrynie predestynacji. W religijnej odmianie tej doktryny, charakterystycznej zwłaszcza dla kalwinizmu, Bóg z góry przeznaczał jednych do zbawienia, innych zaś do potępienia. W jej świeckiej, libertariańskiej wersji, rolę Boga spełnia rynek, który z góry przeznacza jednych do wygranej w społecznej rywalizacji, innych zaś do przegranej. W wyroki Boskie, tak jak w wyroki rynkowe, nie należy w żadnym razie interweniować, albowiem przejawiałaby się w tym ludzka pycha.

Libertarianizm jest kalwinizmem naszych czasów.

Dlaczego uważa Pan Doktor, że u neoliberałów obecne są ślady schizofrenii i zaburzeń psychicznych?

Wspomniane zacietrzewienie neoliberałów, manifestuje się w sposób, który przypomina urojenia oraz omamy charakterystyczne dla schizofrenii paranoidalnej. Symptomy te ujawniają się wyraźnie w irracjonalnym pędzie ku deregulacji, prywatyzacji oraz ograniczaniu deficytów budżetowych, zwłaszcza zaś w sposobie, w jaki starają się oni ów pęd zracjonalizować.

Na przykład z oderwanym od rzeczywistości, scholastycznym uporem snują teorie dotyczące wyższości prywatnej formy własności nad państwową, która, ich zdaniem, miałaby wynikać z samego sposobu, w jakie formy te się definiuje.

Wbrew licznym i coraz liczniejszym świadectwom empirycznym utrzymują, że totalna prywatyzacja oraz dyscyplina budżetowa, nieuchronnie doprowadzą do powszechnego dobrobytu, raczej niż do pogłębiającego się rozwarstwienia społecznego, skutkującego wytwarzaniem się biegunów skrajnego bogactwa oraz skrajnej nędzy.

Z całą powagą dogmatycznie wywodzą, że podaż posiada prymat w stosunku do popytu, a nie odwrotnie, nie dostrzegając, że w istocie jest to równoznaczne z dowodzeniem pierwszeństwa jajka przed kurą względnie kury przed jajkiem, bądź wyższości świąt Bożego narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy względnie świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego narodzenia.

Wbrew świadectwu zmysłów, u źródła kryzysów neoliberalizmu widzą ingerencję państwa w gospodarkę. Niczym zakompleksieni pacjenci szpitali psychiatrycznych upierają się, że urzędnicy są darmozjadami, utrzymującymi się z ciężkiej pracy przedsiębiorców. W przypadkach o ciężkim przebiegu, do kategorii darmozjadów zaliczają wszystkich zatrudnionych w sferze budżetowej, a jednocześnie, nie dostrzegając tkwiącej w tym sprzeczności, domagają się z ich strony sprawniejszej obsługi oraz większej ochrony.

Cierpiąc na urojenia prześladowcze, za swoje niepowodzenia winią pracowników administracji, z wydumanych powodów oskarżając ich o lenistwo oraz złą wolę, przejawiającą się chęcią szkodzenia sektorowi prywatnemu.

Szczególną nienawiścią darzą intelektualistów, którzy, w jego niezachwianym przekonaniu, sypią piasek w tryby rzekomo niezawodnego mechanizmu rynkowego.

W stosunku do związków zawodowych odczuwają nerwicową fobię, którą porównać można do wstrętu doświadczanego przez wielu ludzi w stosunku do niektórych zwierząt: szczurów, pająków, węży itp.

Urągając zdrowemu rozsądkowi, traktują pracodawców, ma się rozumieć prywatnych, jako jedynych twórców dochodu narodowego, zamykając oczy na kluczową rolę, jaką w jego wytwarzaniu odgrywają pracobiorcy.

Ponadto, doświadczają omamów wzrokowych i słuchowych, w swoim otoczeniu postrzegając całe mrowie osób, które żyją w komforcie, dzięki pobieranym zasiłkom, i to nawet wtedy, gdy „tak jak ma to miejsce w Polsce” transfery socjalne praktycznie nie istnieją.

U podstaw wymienionych tu przykładowo urojeń oraz omamów znajduje się dezorganizacja osobowości (rozkojarzenie), zerwanie więzów ze światem zewnętrznym (autyzm) oraz demencja (deficyty w zakresie myślenia oraz uczuciowości wyższej), które stanowią istotę schizofrenii. W wymiarze zbiorowym, zjawiska te noszą nazwę, odpowiednio, „deregulacji”, „prywatyzacji” oraz „dyscypliny budżetowej”. Ponieważ w wymiarze indywidualnym nie dotyczą one wszystkich aspektów jaźni, a jedynie tych, które odnoszą się do zjawisk politycznych oraz społeczno-ekonomicznych, a ponadto posiadają wymiar społeczny, nadaję im miano „schizofrenii politycznej”.

W jednej ze swoich wypowiedzi przyznał się Pan Doktor, że w przeszłości był Pan „korwinistą”. Czy może Pan wyjawić powody odejścia od doktryny liberalnej?

Wielu młodych ludzi pociąga nietzscheanizm, tych zwłaszcza, którzy „tak jak Nietzsche” są fizycznie słabowitymi, skoncentrowanymi na sobie, wyalienowanymi ze społeczeństwa, idealistycznymi indywidualistami. Metafora nadczłowieka jest dla nich niesłychanie użyteczna, ponieważ oferuje im ona możliwość hiperkompensowania swojej niskiej samooceny. Co najmniej równie użyteczna jest dla nich ” stanowiąca jej lustrzane odbicie” metafora podczłowieka, albowiem do tej ostatniej kategorii mogą zaliczyć swoich prześladowców. Kult woli mocy skutecznie pomaga im przezwyciężać własne nieudacznictwo oraz usprawiedliwiać towarzyszące mu społeczne wyobcowanie.

Wtedy, gdy znajdują się w uprzywilejowanej sytuacji materialnej, ich nietzscheanizm nabiera zabarwienia ekonomicznego. Trudno się temu dziwić. Po pierwsze, wyróżniony status materialny jest jedynym wymiernym świadectwem ich wyższości, której „ze względów moralnych” potrzebują jak wody na pustyni, po drugie, dzięki afirmacji zarówno jego samego, jak i jego ideologicznej, indywidualistycznej nadbudowy, mogą się skutecznie bronić przed powodowanymi zawiścią atakami ze strony ich gorzej materialnie sytuowanego otoczenia. Ponadto, nietzscheańska pogarda dla „tłumu” redukuje zagrażające ich poczuciu własnej wartości wyrzuty sumienia, wynikające ze świadomości, że niczym sobie na swój dobrobyt, jak również wynikające z niego poczucie wyższości, nie zasłużyli.

Kapitał społeczny oraz ludzki, który wypracowali sobie dzięki staraniom swoich rodziców lub po prostu po nich odziedziczyli (co zazwyczaj starannie przed sobą ukrywają), jedynie utwierdza ich egocentryczne i elitarystyczne nastawienie.

Nastawienie to ulega dodatkowemu wzmocnieniu, jeśli społeczeństwo, w jakim żyją, choćby w niewielkim stopniu, kieruje się wartościami egalitarystycznymi. Ich egocentryczny elitaryzm sprzęga się wtedy z tak drogim sercu każdego indywidualisty nonkonformizmem. Chętnie roją sobie wtedy, że gdyby nie narzucone im warunki społeczne, ich przewaga nad innymi ludźmi byłaby większa, niż wydaje się im, że jest.

Wobec braku alternatywnych opcji ideologicznych dla swoich egocentrycznych i elitarystycznych inklinacji, przyjmują światopogląd libertariański lub, szerzej, neoliberalny. Są przecież egocentrycznymi indywidualistami, a rynek „oglądany z pewnego, bezpiecznego oddalenia” zdaje się premiować właśnie te cechy charakteru. Jeśli, tak jak w neoliberalizmie, rynek pozbawiony jest socjalnych zabezpieczeń, tym „jak im się wydaje” lepiej dla nich. Liczą bowiem, że dzięki temu będą się mogli napawać niedolą podludzi, mszcząc się za doznane w młodości, rzeczywiste lub wyimaginowane krzywdy.

W tym miejscu poczynię rozróżnienie na tych z nietzscheańskich, egocentrycznych indywidualistów, którzy traktują swoje zapatrywania powierzchownie, oraz na tych, którzy mają do nich stosunek pogłębiony. Ci pierwsi nie odczuwają potrzeby weryfikowania swojej domniemanej wyższości w praktyce, szerokim łukiem omijając wszelkie możliwe niebezpieczeństwa, ci drudzy zaś potrzebę taką odczuwają w sposób przemożny, z całą powagą traktując nietzscheańską maksymę: „Żyj niebezpiecznie!”.

W przypadku, gdy owo dążenie do niebezpiecznego życia osiągnie formy ekstremalne, a miejscem jego realizacji będzie rynek, kierująca się nim osoba może postawić się w sytuacji arcytrudnej, w której nagromadzone przez nią kapitały, ludzkie i społeczne, warte będą tyle, co nic. W tych okolicznościach, oczekuje ją pasmo niekończących się upokorzeń, tym bardziej dotkliwych, im większym jest ona egocentrykiem i indywidualistą. Prędzej czy później, dociera do niej, że nietzscheanizm, w interpretacji, jaką mu nadawała „eufemistycznie rzecz ujmując” ma niewiele wspólnego z rynkiem. Wyrażając się bardziej brutalnie, objawia jej się okrutna prawda, że rynek nienawidzi egocentryków i indywidualistów, zwłaszcza wtedy, gdy są oni na dodatek idealistami, nietzscheańskiej lub innej, filozoficznej proweniencji. Nienawidzi ich nienawiścią niezmierzoną, którą odczuwa w stosunku do nich, że tak powiem, już od pierwszego wejrzenia.

W rezultacie, osoba, o której mowa, staje przed wyborem: odrzucić samą siebie lub odrzucić rynek.

Ja wybrałem to ostatnie rozwiązanie.

Czy rosnąca popularność wśród polskiej młodzieży takich postać Ludwig von Mises, Hayek, Hoppe należy uznać za przejaw chwilowej mody czy też może wytworzyła się jakaś libertariańska subkultura?

Trudno mówić wyłącznie o chwilowej modzie w odniesieniu do zjawisk, w których potężne interesy związane z bogactwem i władzą odgrywają kluczową rolę. Popularność wymienionych myślicieli wśród polskiej młodzieży wynika z trzech głównych przyczyn.

Pierwszą z nich jest jej systematyczne, intensywne i zakrojone na szeroką skalę poddawanie ich neoliberalnej indoktrynacji przez popierane i sponsorowane przez wielki biznes opiniotwórcze postacie życia publicznego, niemal wszystkich dziennikarzy oraz przedstawicieli specjalnie w tym celu utworzonych think-tanków, takich, jak w Polsce FOR, czy Centrum im. Adama Smitha, w USA natomiast, aby wymienić tylko najbardziej znaną z całego ich mrowia, Heritage Foundation.

Drugą jest bunt pokoleniowy, znajdujący swój wyraz w przeciwstawianiu się poglądom rodziców, którzy w czasach swojej młodości opowiadali się w olbrzymiej większości za państwem opiekuńczym oraz permisywizmem obyczajowym. Każdy tego rodzaju bunt cechuje się tendencją do skrajnej radykalizacji, która częściowo wynika z właściwego wielu ludziom odnajdywania satysfakcji w fanatyzmie, częściowo zaś z reguł konkurencji w sferze idei i postaw, premiujących postawy skrajne. Bycie najbardziej skrajnym wyróżnia i nobilituje.

W buncie pokoleniowym manifestuje się nie tylko wrogość do status quo, czy chęć budowania własnej, innej niż zastana tożsamości, lecz także zwykłe znudzenie. W tym zakresie, w jakim to ostatnie ma miejsce, libertariański względnie neoliberalny fanatyzm współczesnej młodzieży ma wiele wspólnego z modą. Warto o tym pamiętać, choćby po to, żeby zdawać sobie sprawę, iż nic nie trwa wiecznie, i że nawet w przypadku, gdyby nie istniały inne, znacznie poważniejsze czynniki działające na rzecz zmiany obecnie dominujących sympatii politycznych oraz społeczno-gospodarczych „a niewątpliwie takowe istnieją i będą się nasilać (z braku miejsca nie będę ich tutaj omawiał)” sama nuda wymusi, prędzej czy później, ich modyfikację na przeciwne.

Wreszcie, istnieje trzecia przyczyna zauroczenia libertarianizmem i neoliberalizmem, która „w odróżnieniu od wyżej wymienionych” charakteryzuje wyłącznie kraje byłego bloku wschodniego, w tym przede wszystkim dla Polskę. Bunt pokoleniowy ma u nas charakter cokolwiek ambiwalentny. Nasi rodzice walczyli z komunizmem, często z narażeniem życia i zdrowia, a walka ta, jak niewiele walk w polskiej historii, została wygrana. Co prawda niezupełnie przez nas samych, ale nie zaszkodzi przecież pozostawać w przekonaniu, że bez nas by się nie obyło, a nawet, że „jako naród” odegraliśmy w niej kluczową rolę. Wobec tego my, ich potomstwo, odczuwamy dumę z dokonań naszych rodziców, której towarzyszy skrajna awersja do wszystkiego, co w najmniejszym choćby stopniu wiąże się z cechami pokonanego wroga. Skoro więc realny socjalizm był, w jakiejś mierze, socjalistyczny, z polskiego punktu widzenia wszystko, co socjalistyczne, zasługuje na potępienie, tak jak wszystko, co socjalizmowi się sprzeciwia, na ubóstwienie.

W Polsce, istotną rolę odegrał także, mający miejsce w latach osiemdziesiątych, schyłkowy okres realnego socjalizmu, zapoczątkowany wprowadzeniem stanu wojennego. Utrzymywanie siłą porządku społecznego, który dojrzał do zmiany, dodatkowo uodporniło Polaków na wszelkie rozwiązania ustrojowe, inne niż stanowiące jego skrajne zaprzeczenie. Złość, która wtedy się gromadziła, do dzisiaj nie zniknęła. To ona powoduje, że wielu z nas postrzega okres ten w sposób karykaturalny, niewiele troszcząc się o to, czy postrzeganie to ma coś wspólnego z ówczesną rzeczywistością, czy bardzo niewiele.

Jeśli pominąć wspomnianą dumę ze zwycięstwa „jakże potrzebną dla narodu ponoszącego w trakcie swojej historii same niemal klęski” to opisany stan świadomości ma dla nas same negatywne konsekwencje. Staliśmy się neoliberalnym betonem, ludźmi, z którymi „jak często zauważają przedstawiciele innych nacji” nie sposób prowadzić interesującej wymiany zdań na temat niezbędnych zmian politycznych i społeczno-ekonomicznych. Dla większości przedstawicieli polskiej nacji wszystko jest w tej materii oczywiste. Postrzegamy świat w kategoriach czarno-białych. Innymi słowy, Polska znajduje się obecnie poza historią, rozumianą po heglowsku jako pochód ducha poprzez dzieje.

My, Polacy, jesteśmy prawdopodobnie ostatnimi, po których można spodziewać się nowych, twórczych pomysłów ustrojowych. W najbliższej przyszłości, nie odegramy w tym pochodzie żadnej znaczącej roli. Nasz czas na przeminął. Głosy takie jak mój długo jeszcze pozostaną głosami wołających na puszczy.

Czy obserwuje Pan rosnąca radykalizację polskich libertarian? Aktywność takich postaci jak Kelthuz świadczy o tym, że Janusz Korwin-Mikke wydaje się być dość umiarkowany.

Neoliberałowie są umiarkowani w porównaniu z libertarianami, jednak to libertarianie reprezentują esencję ich poglądów; libertarianie są umiarkowani w porównaniu z korwinistami, jednak to korwiniści stanowią esencję ich poglądów; korwiniści z kolei są umiarkowani w porównaniu z KelThuzem i Białą Pięścią. Nie łudźmy się: to właśnie ci ostatni stanowią esencję światopoglądu korwinistycznego. Esencję tę określam często mianem „komercyjnego nazizmu”.

Rolę, jaką w rasistowskim nazizmie hitlerowskim spełniał Żyd, w komercyjnym nazizmie neoliberalnym spełnia lewicowiec, nazywany z reguły „lewakiem”. Spełniają ją także pewne kategorie socjologiczne, takie jak urzędnicy, zwani „urzędasami”; inni pracownicy sfery budżetowej, zwani „darmozjadami”; intelektualiści, zwani „szamanami”; a także bezrobotni, którym przypisuje się lenistwo oraz notoryczne popełnianie oszustw. Niewykluczone, że znajdujemy się w przededniu kolejnej nocy kryształowej.

Rosnący radykalizm prawicy ekonomicznej spowodowany jest czynnikami, o których wspominałem odpowiadając na poprzednie pytanie. W tym miejscu dodam, że „w moim przekonaniu” może on doprowadzić (co można obserwować choćby na moim przykładzie), do radykalizacji poglądów lewicy ekonomicznej, jej mariażu z nacjonalizmem, a w konsekwencji do konfrontacji obu tych, z gruntu przeciwstawnych sobie światopoglądów.

Prawdopodobnie konfrontacja ta będzie daleka od reguł parlamentarnej debaty. Tego rodzaju debaty przestają mieć bowiem sens, gdy u źródła kontrowersji znajdują się fundamentalne różnice w zakresie ich emocjonalnej infrastruktury. Przewiduję w związku z tym, że czekają nas wojny para-religijne, to znaczy wojny religijne w przebraniu socjoekonomicznym.

Wiem, że pracuje Pan nad dziełem zatytułowany „Psychiatria polityczna: neoliberalizm i schizofrenia”. Czy może Pan zdradzić, kiedy dzieło będzie gotowe i kto będzie wydawcą?

Pierwotnie moje dzieło miało mieć postać jednej książki, pod takim właśnie tytułem. Ze względu na jej rozmiary, jak również rozległość problemów, jakie porusza, postanowiłem nadać jej formę trylogii, czyli trzech osobnych „aczkolwiek pozostających ze sobą w związku książek. Noszą one następujące tytuły: „Neoliberalizm jest schizofrenią społeczeństwa”, „Schizofrenia jest neoliberalizmem umysłu” oraz „Filozofia diabła”. Pierwsza z nich ukaże się w najbliższych tygodniach, jeszcze przed świętem pierwszego maja. Pozostałych należy oczekiwać wkrótce potem.

Na temat wydawcy pozwolę sobie nie udzielać na razie informacji. Na podstawie doświadczeń, w tym również moich własnych, jestem bowiem aż nadto świadomy, że demokracja w systemie neoliberalnym bywa często demokracją jedynie z nazwy.

Wygłasza Pan liczne kontrowersyjne opinie, komentarze, jak na przykład te dotyczące Janusza Korwina-Mikkego. Na ile jest to licentia poetica a na ile wygłaszane przez Pana Doktora sądy należy brać poważnie

Wszystkie je należy traktować ze śmiertelną powagą.

Wyczerpujące omówienie etiologii, symptomatologii oraz patogenezy schizofrenii politycznej, jakie zawiera się w moich książkach, przekracza ramy tego wywiadu. Chciałbym jedynie zwrócić w tym miejscu uwagę, że „aczkolwiek wszyscy, w tej mierze, w jakiej żyjemy w otoczeniu neoliberalnym” jesteśmy schizofrenikami politycznymi, nie jesteśmy nimi w jednakowy sposób. Zależy to od tego, czy należymy do neoliberalnych elity czy do neoliberalnej podklasy. Członkowie elity doświadczają tego zaburzenia z niejaką przyjemnością, niczym narkotyku, dla członków podklasy jest ono natomiast niemal wyłącznie źródłem cierpienia.

Wywiad przeprowadził Arkadiusz Meller.”

Źródło – http://geopolityka.net/wywiad-arkadiusza-mellera-z-dr-jackiem-kardaszewskim-nt-neoliberalizmu-9/ .

.

Polecam:

http://www.political.psychiatry.com.pl/index.php

http://nowe-peryferie.pl/index.php/2012/10/pierre-levy-bruno-drweski-mit-europy-socjalnej/ .

.

 

 

 

34 Responses to Dr Jacek Kardaszewski nt neoliberalizmu

  1. grakuz46 pisze:

    Wybaczcie mi, ale nie znizę sie do swojej oceny p.Korwina Mikke, szkoda klawiszy. Ale po przeczytaniu art. doznalam „olśnienia” bo jako zywo przyklad wyboru przez „mściwych kretaczy” prof. kandydata na technicznego premiera, to książkowy przyklad kretactwa, gdy prof.- sam będąc zapewne neoliberałem, pełen buty i wiary w misję dziejową jest typowym okazem pokornej owieczki, która wyciąga szyję pod nóż, licząc ,ze spełnienie roli uświęconej ofiary na ołtarzu Ojczyzny, zdobędzie równie uświecone miejsce pośród swietych patriotów. Zaden ci z niego Rejtan.

  2. grakuz46 pisze:

    Czy rząd o tym wie ?
    ******************
    GUS: Gwałtowny wzrost liczby ubogich
    [2012-10-21 10:38:21]

    Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w Polsce w 2011 roku o 300 tysięcy wzrosła liczna osób żyjących w skrajnym ubóstwie.

    Skrajne ubóstwo oznacza niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb, takich jak wyżywienie, odzież i bieżący opłaty za rachunki. Obecnie w Polsce jest już 2,5 miliona takich osób.

    Profesor Ryszard Szarfenberg z Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla, że grupą najbardziej zagrożoną ubóstwem są dzieci, dodał, iż w Polsce nie ma odpowiedniej polityki społecznej, nastawione na przeciwdziałanie skrajnemu ubóstwu, natomiast zwraca się uwagę na poprawę wskaźników gospodarczych i demograficznych, co nie przekłada się bezpośrednio na zmniejszenie obszarów ubóstwa.

    Z kolei według danych Eurostatu zagrożonych ubóstwem w Polsce jest już 10 milionów osób.

    Przemysław Prekiel

  3. OPTY pisze:

    ” Jaś nie doczekał ” – albo ” W piwnicznej izbie „

  4. Teresa Jakubowska pisze:

    To bardzo ciekawe spojrzenie na neoliberalizm. Bardzo przekonujące.

  5. OPTY pisze:

    Pani Tereso ! – skąd my to znamy ? -przecież piewcy ekonomicznych cudownych terapii szkowych też uczyli się tych utworów na pamięć , onego czasu – nie ? Ale kasa odebrała im resztki przyzwoitości a rozum w całości . Ot co!
    A mówią ,że ludzie wynoszą ze szkół dużo – czasami nieprzyzwoitości. Miały być przestrogą a teraz leżą w zapomnieniu. Polski Jaś nie doczeka .

  6. OPTY pisze:

    Pani Tereso ! – skąd my to znamy ? -przecież piewcy ekonomicznych cudownych terapii szkowych też uczyli się tych utworów na pamięć , onego czasu – nie ? Ale kasa odebrała im resztki przyzwoitości a rozum w całości . Ot co!
    A mówią ,że ludzie wynoszą ze szkół dużo – czasami nieprzyzwoitości. Miały być przestrogą a teraz leżą w zapomnieniu.

  7. OPTY pisze:

    Przepraszam ale nie wiem co spowodowało podwójny wpis.

  8. Joseph Stiglitz:

    „…Typowa amerykańska rodzina nie była w stanie w ciągu ostatnich dwudziestu lat powiększyć swego majątku. Z drugiej zaś strony górny jeden procent ludności w ciągu tygodnia dostaje o 40 procent więcej niż najniższa jedna piąta zarabia przez cały rok. Krótko mówiąc – staliśmy się podzielonym społeczeństwem. Ameryka stworzyła fantastyczną maszynę ekonomiczną, ale zyskał na tym głównie sam wierzchołek… Kraje ogarnięte kryzysem nie cierpią z powodu nadmiernych wydatków. Ich problemem nie jest podaż, lecz popyt. To polityka finansowa i pieniężna odpowiada za stworzenie pełnego zatrudnienia…” Więcejhttp://biznes.onet.pl/bankier-gorszy-od-zlodzieja,50211,5282051,1,news-detal .

  9. „Niemal połowa Polaków w wieku 25-34 lat wciąż mieszka z rodzicami. Tymczasem u deweloperów na nabywców czeka rekordowa liczba ponad 56 tys. nowych mieszkań. Do tego dochodzi bogata oferta rynku wtórnego. Większości młodych nie stać jednak na zakup własnego „M”… ” Więcejhttp://biznes.onet.pl/komu-cztery-katy-i-dach,18493,5283977,3062361,107,1,news-detal . O Austrii było – http://www.stachurska.eu/?p=8375 , o Anglii było – http://www.stachurska.eu/?p=7828 . Pytanie dlaczego u nas nie buduje się w dostatecznej ilości mieszkań komunalnych wciąż bez odpowiedzi. Bo czy o to powinno chodzić by banki zarobiły, a obywatel skutkiem za niskich wynagrodzeń nie był w stanie nie wcześniej to póżniej spłacać kredytu? Sprawa znana, a jakby jej nie było…

  10. „Związkowcy ogłosili rozpoczęcie przygotowań do ostrzegawczego strajku generalnego w całym województwie śląskim. Wspólny komitet protestacyjno-strajkowy ma przygotować teraz plan działania poszczególnych związków i branż do strajku generalnego… Więcejhttp://biznes.onet.pl/wideo/bedzie-strajk-generalny-na-slasku-i-zaglebiu-czeka,98225,w.html .

  11. FOR Leszka Balcerowicza proponuje wzrost VAT-u – http://biznes.onet.pl/for-postuluje-likwidacje-5-proc-i-8-proc-stawki-va,18490,5274819,1,news-detal . Nie że spadnie sprzedaż towarów w handlu i tym samym u producentów… Dla FOR Leszka Balcerowicza popyt na rynku konsumenckim to abstrakcja? Przy takim jaki mamy popycie na rynku konsumenckim… No i dalsze pogorszenie kondycji społeczeństwa – http://www.stachurska.eu/?p=2712 .

  12. Bezrobocie po raz pierwszy z taką siłą uderza w rodzącą się klasę średnią. Zwolnienia nadchodzą w branżach, które przez ostatnie 20 lat rosły jak na drożdżach: doradztwo, media, bankowość, ubezpieczenia, reklama. Korporacyjnych pracowników nie oceniają dziś przełożeni, tylko wskaźniki KPI, czyli efektywności miejsca pracy. Dzięki temu można zbadać, ilu klientów pracownik obsługuje w ciągu godziny i jaki przychód dla firmy generuje. Najłatwiej wyliczyć pracę bankowców i pracowników reklamy, ale ostatnio z tej metody skorzystało jedno z wydawnictw.

    – Do wielkiej sali prezes zaprosił redakcję, ludzi z reklamy i dystrybucji – opowiada Dominik, dziennikarz ważnego tygodnika. – Przedstawił nam tajemniczego pana i powiedział, że będzie się on zajmował kejpejami. Wtedy nikt jeszcze nie wiedział, o co chodzi. Dowiedzieliśmy się po dwóch tygodniach, gdy poleciały głowy, zamknięto kilka działów, a tym, którzy ocaleli, zaproponowano znaczne obniżki pensji…” Więcejhttp://biznes.onet.pl/koniec-swiata-lemingow,18490,5286035,2,news-detal .

  13. „Zmarł Wojciech „Harry” Dąbrowski, który w ramach protestu przez półtora miesiąca mieszkał i głodował przed Urzędem Miejskim w Gdańsku. Dąbrowski został wyeksmitowany z mieszkania, w którym mieszkał razem z chorą żoną…” Więcejhttp://wiadomosci.onet.pl/regionalne/trojmiasto/nie-zyje-wojciech-harry-dabrowski-przez-kilka-tygo,1,5288535,region-wiadomosc.html .

  14. Mariusz Max Kolonko:

    „…Według raportu PricewaterhouseCoopers, aż 40 proc. Polaków, czyli 6 mln osób, chciałoby zamieszkać za granicą i podjąć tam pracę. Od czasu wstąpienia Polski do Unii Europejskiej z Polski wyjechało według różnych szacunków ponad 2 miliony ludzi. Kraj, który puszcza krew w tym tempie, nie jest partnerem do poważnych rozmów, a już na pewno nie o ruchu bezwizowym.

    Czy tego chcemy, czy nie, Ameryka nie będzie nas traktować poważnie tak długo, jak długo będziemy piątym od końca krajem w Europie pod względem PKB na głowę mieszkańca, z zarobkami o 70 proc. mniejszymi niż inni mieszkańcy Unii Europejskiej, a Azjaci zbierający sezonowo jagody na polach w Szwecji, zarabiać będą dwukrotną średniej krajowej zarobków Polaka. Jeżdżenie turystów z Polski po strefie Schengen autobusem z bagażnikiem wypełnionym tanim żarciem, nie jest argumentem zdolnym pokonać pragmatyzm amerykańskiej polityki wizowej i urzędnika w konsulacie, który chce wiedzieć „what you got?”…Więcejhttp://wiadomosci.onet.pl/kiosk/obama-czy-romney-zniesienia-wiz-do-usa-nie-bedzie,1,5288278,kiosk-wiadomosc.html .

  15. – Bohaterowie są wśród nas, strzegą procedur – http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/opole/msw-policjanci-z-opola-nie-naruszyli-prawa,1,5289646,region-wiadomosc.html i (im) starczy. Więcej „głowy” nie trzeba, by starczyła wobec „rzeczywistości”, czy jakoś tak. Jakby procedury nie były tworzone przez ludzi, jakby niepotrzebna im była kontrola. Jakby twórcy procedur musieli być wolni od jakichkolwiek zarzutów.

    – Po trzy euro – http://biznes.onet.pl/wlasciciel-zary-przekazal-20-mln-euro-dla-caritasu,18491,5289603,1,news-detal , a system bez zmian… System ma być niewzruszony?

    .

    PS. http://www.rp.pl/artykul/944335-Bezradne-panstwo-w-Lubikowie.html .

  16. Renia pisze:

    Zgadzam się z tym, że media nie są wolne, są tendencyjne, upolitycznione a często wręcz nastawione przeciwko Polsce i Polakom, gdyż właścicielami ich są najczęściej obcokrajowcy…

    http://www.wprost.pl/ar/51095/Niemiecka-prasa/

  17. Reniu,

    mnie dodatkowo dziwi że media opierając się na tzw słupkach liczą nie tych, którzy z ich czytania/oglądania rezygnują. Kiedyś na którymś z blogów „Polityki” a’propos seriali że któryś jest oglądany przez 8 mln osób pytałam czy nie lepiej policzyć te osoby, które tych seriali nie oglądają. Dla nich oferty nie ma, w przypadku tv nawet mimo to że płacą za dostęp czy jakoś tak. To samo z prasą. Nakład wciąż spada, ale fakt że mało kogo stać na prasę, nie wszystko tłumaczy. Bo czy kto policzył ile osób rezygnuje ze względu na zakłamywanie rzeczywistości? Jeśli one, te media, postawiły sobie za cel by opisywać rzeczywistość w jakiej żyje 0,5 % społeczeństwa, to aż dziw bierze jak wiele tytułów utrzymuje się na rynku. Tu nie sposób nie wspomnieć, że przecież dzięki reklamie, więc rwanie szat nad jakością popytu jest krokodylimi łzami. Bez reklam to chyba tylko NIE i tygodnik „Przegląd”, bo tam sponsorig reklamowy jest śladowy.

    I kolejna sprawa. Zlecający reklamę prasie – przy tak niskiej jej poczytności – w zasadzie… wyrzucają pieniądze w błoto. Może to reklamodawcy są niezadowoleni, nie zaś media? Mediom chyba jest dość znośnie skoro tak długo mogą funkcjonować niemalże z zamkniętymi oczami? Bez szukania dziury w „całym”, znaczy.

    PS. Głównie ze względu na komentarze – http://przewodnik.onet.pl/reportaze/dobre-i-tanie-restauracje-w-budapeszcie,1,5284181,artykul.html .

  18. „…W tegorocznym rankingu Polska spadła z 28. na 32. miejsce. Najlepiej wypadliśmy w podrankingu bezpieczeństwa – 25. pozycja, a najgorzej w zestawieniu mierzącym sytuację ekonomiczną (52. miejsce – podkreślenie TS).

    W czołówce rankingu dobrobytu są państwa skandynawskie: Norwegia, Dania, Szwecja. Czwarte miejsce zajęła Australia. Na następnych pozycjach uplasowały się: Nowa Zelandia, Kanada, Finlandia, Holandia, Szwajcaria i Irlandia…” Więcejhttp://wiadomosci.onet.pl/kraj/ranking-dobrobytu-polska-spadla-o-cztery-pozycje,1,5293545,wiadomosc.html .

  19. „200 milionów złotych – to suma zarobków ponad 400 działaczy PO, członków ich rodzin i znajomych zasiadających we władzach państwowych spółek i agencji.

    „Puls Biznesu” opublikował na swoich stronach internetowych listę 428 nazwisk ludzi związanych z PO, korzystających z publicznego majątku.

    Gazeta zapowiadając listę, przypomina o deklaracji premiera Tuska z 2007 roku, który zadeklarował wtedy zakończenie procederu zawłaszczania spółek z udziałem skarbu państwa…” Więcejhttp://finanse.wp.pl/kat,104132,title,Postawili-na-swoich,wid,15062955,wiadomosc.html .

  20. Jest wygadany i powierzchownie czarujący, ma wyolbrzymione poczucie własnej wartości, jest patologicznym kłamcą, bardzo umiejętnie manipuluje ludźmi, jest pozbawiony skrupułów, bezduszny i… odmawia przyjęcia odpowiedzialności za własne postępowanie. Brzmi znajomo? W wywiadzie dla Biznes.pl prof. Wojciech Gasparski, dyrektor Centrum Etyki Biznesu przyznaje, że ta osobowość nazwana przez psychologów „korporacyjnym psychopatą” przypomina niektórych prezesów instytucji finansowych, którzy kilka lat temu wywołali światowy kryzys.

    Jaką rolę odgrywa etyka w świecie wielkich korporacji? Czy to jej brak odpowiada za dzisiejszy kryzys? M.in. o tym będzie można podyskutować podczas spotkania z prof. Wojciechem Gasparskim już 7 listopada w ramach projektu Akademia PWN: wiedza na łączach. W spotkaniu wezmą też udział prof. Jerzy Dietl, Łukasz Blikle, przewodniczący Rady Nadzorczej A. Blikle Sp. z o.o oraz Maciej Witucki, Prezes Orange Polska. Transmisję na żywo ze spotkania będzie można oglądać w Biznes.pl – dowiedz się na ten temat więcej – http://biznes.pl/wiadomosci/raporty/biznes-etyka-odpowiedzialnosc-drugie-spotkanie-w-r,5292076,1,5273328,410,news-detal.html .

    Agata Kołodziej: Jeden z byłych menadżerów banku Goldman Sachs, Greg Smith przyznał kiedyś w wywiadzie dla „New York Times’a”, że w jego firmie klientów nazywano mupetami. Ten sam bank prowadził mocno podejrzane interesy z rodziną Kaddafich i pomagał greckiemu rządowi ukrywać prawdziwą wielkość zadłużenia. Z kolei całkiem niedawno udowodniono bankowi Barclays manipulację stawkami LIBOR. Takich przykładów jest zresztą więcej. Czy branża finansowa ma większy problem z etyką niż inne branże?

    Prof. Wojciech Gasparski: To nie jest tak, że branża finansowa jest bardziej nieetyczna niż inne. Po prostu jest pewien rodzaj ludzi, którzy są zachłanni, chciwi i idą po trupach do celu. Jest na ten temat bardzo dobra książka Nigela Iyera i Martina Samociuka pt.: „Defraudacja i korupcja. Zapobieganie i wykrywanie” wydana w 2007 roku przez PWN, w której autorzy posługują się pojęciem „korporacyjnego psychopaty” wprowadzonym przez J. Clarke’a [„Working with Monsters”, Random House 2005]. Przedstawiciel tego typu osobowości może wspiąć się na najwyższe poziomy w hierarchii organizacji i wyrządzić niewiarygodne szkody prowadzące nawet do upadku przedsiębiorstwa. Co ciekawe, typ ten bardzo niewiele różni się od osób docierających na szczyty struktur zorganizowanej przestępczości, piszą cytowani autorzy.

    Kanadyjski psycholog, dr Robert Hare [„Without Conscience”, The Guilford Press 2003], stworzył już w ’93 roku listę 20 cech, które pozwalają zidentyfikować przypadki klinicznej psychopatii. Z tej listy następnie wyodrębnił osiem cech, które tworzą profil korporacyjnego psychopaty…” Więcejhttp://biznes.pl/magazyny/finanse/czy-bankami-rzadza-psychopaci,5297363,magazyn-detal.html .

  21. „Wykończyć biedę?” to znakomity dokument stanowiący przenikliwe studium światowych nierówności. Uznany reżyser Philippe Diaz wskazuje, że globalny wymiar współczesnej biedy nie jest bynajmniej dziełem przypadku: mając swe
    źródło jeszcze w konkwiście towarzyszącej pierwszym odkryciom geograficznym, system wyzysku oparł kolonialne zależności na konfiskacie ziemi, grabieży zasobów naturalnych i pracy niewolniczej.

    Dziś, tendencja ta jest starannie utrwalana przez światowe instytucje finansowe, które na ołtarzu wolnego rynku poświęcają suwerenność żywnościową, jednocześnie każąc społeczeństwom Południa wyrzec się prawa do publicznego dostępu do tak kluczowych sfer jak edukacja, służba zdrowia, a nawet zasoby wody.

    Opinie noblistów w dziedzinie ekonomii, przywódców światowych ruchów społecznych, a także rolników i mieszkańców slumsów Południa składają się na potężne, bezpośrednie oskarżenie neoliberalnego systemu gospodarki o katastrofalne rozmiary dzisiejszego ubóstwa…”

    Wykończyć biedę? – http://www.youtube.com/watch?v=Rf8eJ2gw1CI&feature=youtu.be .

  22. sprutygolf pisze:

    Koszmar.. i ten żenujący typek ma tytuł doktora? Przypomnę, co napisał we wstępie:
    „Moje podstawowe zarzuty wobec neoliberalizmu są dwa. Pierwszym z nich jest to, że promuje on znęcanie się ludzi nad innymi ludźmi, drugim natomiast to, że „pomijając już oczywisty fakt, iż znęcanie się jest zawsze zjawiskiem moralnie nagannym” w neoliberalizmie znęcający się są z wielu względów bardzo lichymi ludźmi.”
    „Znęcanie się nad ludźmi”, a owi znęcający są „lichymi ludźmi”??? I to ma być odpowiedź na „szkołę chicagowską?” Co to za pajac? Czy naprawdę nie można tu pogadać z normalnym człowiekiem?

  23. Deipnosophist pisze:

    No i proszę, dr Kardaszewski został autorem cytowanym na tym blogu. Damski bokser, dawno odrzucony przez Korwina, obecnie przebywa w areszcie. Prosimy o dokładniejsze selekcjonowanie źródeł przed opublikowaniem. A co do samej treści, to raczej wygląda na występ niedouczonego pastora niż naukowca (było nie było, tytuł doktora).

  24. Paweł pisze:

    ciekawa psychoanaliza liberałów, być może coś w tym jest, lecz w ten sposób można by zdiagnozować inne opcje polityczne. Natomiast niewiele, albo ani jednego argumentu przeciw neoliberalizmowi. Co mu przeszkadzają niskie podatki, niższa cena ubezpieczeń, wolna przedsiębiorczość ? Czytam tylko same inwektywy od Pana K.

  25. https://www.facebook.com/tomasz.sosnowski.73/posts/764933933534016?comment_id=7905166&offset=0&total_comments=2 :

    Piotrek Rokosz Sorochman 17.02.2014 r. o 22:20 pisze:

    „Psychopatów nie da się zrozumieć w kategoriach antyspołecznego zacofania ani rozwoju. Są po prostu moralnie zdeprawowanymi jednostkami, jakie reprezentują „potwory” w naszym społeczeństwie.Są to jednostki typu niepowstrzymanych i nieuleczalnych drapieżników, których przemoc jest zaplanowana, celowa i beznamiętna. Psychopata zachowuje się w ten sam szkodliwy sposób, co socjopata, różnica między nimi polega na tym, że psychopata nie ma wyrzutów sumienia czy poczucia winy co do swego zachowania, natomiast socjopata wie, że jego zachowanie jest złe. A zatem, taki ktoś wie, że jego zachowanie jest nie do zaakceptowania dla społeczeństwa, podczas gdy inna osoba jest tego zupełnie nieświadoma. Są cztery różne podtypy psychopatów: charyzmatyczny psychopata,farbowany psychopata, pierwotny psychopata i wtórny psychopata.SOCJOPATA Socjopata ma poza wszystkim normalne usposobienie(w przeciwieństwie do psychopaty, który ma usposobienie nienormalne). Niektórzy są agresywni,są nieustraszonymi poszukiwaczami sensacji, a niektórzy są makiawelicznymi manipulatorami.Wspólne dla nich wszystkich jest to, że są nie-uspołecznieni, ale dysocjalny socjopata socjalizuje się do poziomu obyczajów i wartości dysocjalnej grupy pozaspołecznej, na przykład w gangu. Są cztery podtypy socjopatów: agresywni socjopaci,wyalienowani socjopaci, zwyczajni socjopaci i dysocjalni socjopaci.OSOBOWOŚĆ MAKIAWELICZNA Makiawelizm pochodzi od poglądów wyrażonych w„Księciu” Macchiavellego, który uważał, że władca nie jest związany żadnymi tradycyjnymi normami etycznymi. Uważał, że władca powinien być skupiony wyłącznie na władzy i winny go obowiązywać jedynie normy, jakie wiodą go do odniesienia sukcesu jako władcy. Macchiavelli wydedukował te reguły z praktyk politycznych swoich czasów–nigdy nie okazuj swej pokory; skuteczniejsze jest okazanie arogancji w stosunku do innych; moralność i etyka są dla słabych, ludzie silni mogą swobodnie kłamać,oszukiwać i manipulować, gdy tylko pasuje im to w osiągnięciu celu; lepiej, żeby się ciebie bali niż kochali.”

Dodaj komentarz