Tortilla z ziemniakami 🙂

.

Przede wszystkim dla Ciebie, Reniu :) Usmażyłam z ziemniakami, tyle że te ziemniaki rozdrobniłam tak jakby na tarce o dużych oczkach (mam thermomix co pozwala takie rozdrabnianie wykonać w jedną sekundę) i nie dodałam w ogóle do tej tortilli ani soli, ani pieprzu. Jest więc ona delikatna dla podniebiena. Dla mnie :) Przyprawy to sprawa osobista, każdy może dodać ich wg upodobań, jednak na DO zdecydowanie popyt na nie maleje.

Złożyło się na nią:

– 150 g ziemniaków
– 40 g smalcu
– 30 g masła
– 100 g jaj
– 100 g żółtek
– 100 g śmietany 36 %

Ziemniaki usmażyłam na 40 g smalcu od czasu do czasu mieszając drewnianą szpatułką, czy jakoś tak. Dodałam masła, następnie dołożyłam jajka + żółtka + śmietanę (wymieszanych na gładką masę) i pod przykryciem smażyłam na małym ogniu aż góra tortilli się ścięła. Gotowego dania było 440 g.

W 100 g tej tortilli jest:

– Białka – 7,17 g
– Tłuszczu – 32,41 g
– Węglowodanów – 6,45 g

– B : T : W = 1 : 4,5 : 0.9

.
[shopeat_button]

21 Responses to Tortilla z ziemniakami 🙂

  1. martik pisze:

    Wyglada smakowicie….ale do oryginalnej Tortilla de patata nie dodaje sie smietany oraz smazy sie ja na oliwie z oliwek.

  2. Martik,

    witam przy stole :) Na oliwie? Jakbym nie miała wyboru to kto wie? Ale mam i gdzie mogę używam tłuszczów zwierzęcych. Nawróciłam się na nie skutkiem wielu lektur. Najważniesze są dr Jana Kwaśniewskiego.

    Polecam posty z zakładki „W kwestii formalnej” w dziale „Kulinaria”. I linki tam zamieszczone również.

  3. Renia pisze:

    Bardzo dziękuję :). Ale nie podałaś najważniejszego – jak smakuje?
    Która tortilla bardziej Ci smakowała – ta z pieczarkami ? – czy ta z samymi ziemniakami? Trochę zmieniłaś przepis bo nie dodałaś boczku. Ja też ten przepis wypróbuję. Myślę, że mi będzie ona smakowała, bo lubię smażone ziemniaki i jajka (głównie żółtka) też :)

  4. Racja, z boczkiem będzie lepsza, następnym razem nie zapomnę :) Dziękuję za uwagę.

    Też lubię ziemniaki. Obie mi smakowały i pierwsza ( z kiełbasą) też.

  5. irek pisze:

    Zrobiłem tortillę na smalcu i drugą na oliwie. Na oliwie smaczniejsza. Nie zawsze tłuszcz zwierzęcy dobrze się komponuje z potrawą. Chociaż dobry smalczyk uwielbiam :-)

  6. Renia pisze:

    Ja przez długie lata zmuszałam się do spożywania oliwy z oliwek (z pierwszego tłoczenia na zimno ) ale tak naprawdę to mi nigdy ona nie smakowała – nawet jest zapach nie podobał mi się. Wierzyłam w to, że jest ona zdrowa…Teraz wiem, że smalec jest zdrowszy i nie muszę się do niej zmuszać…Ale ponoć o gustach się nie dyskutuje… ?

  7. irek pisze:

    Na szczęście nie muszę się zmuszać do oliwy z oliwek. Z tym że kupuję taką rodem z Toskanii. Jest niestety dosyć droga, ale od czasu do czasu można znaleźć dobrą promocję. Uwielbiam wtedy nalać takiej oliwy do miseczki, maczać w niej chleb i do tego dobrze wygrzany na słońcu pomidor malinowy. Pycha ?

  8. irek pisze:

    Zapomniałem dodać, że uwielbiam również różne smalczyki ze świeżym chlebem i np. z ogórkiem małosolnym. Zgłodniałem przy tym pisaniu ?

  9. Irku,

    problem widzę :) , bo albo tłuszcze, albo chleb. Razem to „mieszanka wybuchowa”. Człowiekowi nie służy używanie dwu źródeł energii, nigdy tak nie było. Warto spróbować takiej kuchni, gdzie będzie dobrej jakości białko oraz jedno źródło energii.

    I nie przesadzić z białkiem, bo jego nadmiar zdrowia nie doda, a ujmie. Nadmiar białka organizm ogromnym wysiłkiem organów przetwarza na… węglowodany (ze 100 g białka produkuje 58 g węglowodanów). Dieta uwzględniająca proporcje B : T : W pozwala uniknąć nadmiarów jak i niedoborów, i o to chodzi :)

  10. irek pisze:

    Na szczęście nie łasuję tak często. Ale zmartwiłaś mnie, że ” kultowy” chleb ze smalczykiem jest „be” :-(

  11. Renia pisze:

    Cyt. „Irek”
    „Uwielbiam wtedy nalać takiej oliwy do miseczki, maczać w niej chleb i do tego dobrze wygrzany na słońcu pomidor malinowy. Pycha”

    Miałam podobnie. Przez kilkanaście lat byłam na diecie śródziemnomorskiej i ściśle ja przestrzegałam. Ciemny pełnoziarnisty chleb moczyłam w wylanej na spodek oliwce, na to kładłam cieniutki plasterek szynki z indyka, a na to pomidora. Też było to dla mnie pycha tylko, ze przez to chude jedzenie przyplątały się do mnie różne choroby). Smak jest w sporej mierze zakodowany w mózgu. Jeżeli ja wierzyłam w to, że takie jedzenie jest zdrowe, to takie jedzenie mi smakowało. podobnie jak piersi z kurczaków, które jadłam non-stop.
    Teraz z kolei dziwie się sobie jak to mogłam jeść przez długie lata, skoro to takie suche i bezsmakowe. Dużo smaczniejsze są pieczone żeberka czy też boczek. Nasi rodzice i dziadkowie nie wychowali się na tłuszczach roślinnych, tylko zwierzęcych i nie znali obecnych chorób cywilizacyjnych, ani nie była wówczas powszechna otyłość. Nie może powodować chorób cywilizacyjnych coś (dokładnie to tłuszcz zwierzęcy) co jedli ludzie od tysięcy (czy więcej) lat. nowe choroby musiały powstać od nowych produktów. A tutaj coś o cholesterolu…nowe badania zadziwiają naukowców:
    http://www.healthcentral.com/cholesterol/risks-60637-116.html

  12. irek pisze:

    I już widzę różnicę. Ja oprócz oliwy od czasu do czasu, jem normalnie. A to żeberka, a to boczek. Kurczak też, ale od „swojej baby”. Wędlin drobiowych zero, bo to suche i niedobre, jak sama doświadczyłaś. Czyli ” znaj proporcium….”

  13. Renia pisze:

    Mężczyźni na ogół mają mniejsze opory z przejściem na Dietę Optymalną dr. Kwaśniewskiego. Oni z natury lubią tłuściej i konkretniej zjeść. My kobiety to musiałyśmy dużą barierę wstrętu do tłuszczu przełamać… ale warto :) Ja teraz lubię ziemniaki (małą ilość) polane tłuszczem spod pieczeni. Dawniej go wylewałam (na co mąż nie mógł patrzeć) a kupowałam sosy z paczek…

  14. martik pisze:

    Pani Teresko! Od kilkunastu lat mieszkam w Hiszpanii dlatego wiekszosc potraw za przykladem „tubylcow” smaze na oliwie z oliwek (oczywiscie nie virgen extra).Uwielbiam tortille na wszelkie sposoby,tez jest bardzo smaczna z pokrojonym w talarki kabaczkiem.Do spozywania na zimno ( maczany w niej chlebek …mnammm) polecam oliwe „de Argan” czyli marokanskie zloto pustyni.Jest przepyszna o orzechowym posmaku i posiada wiecej wartosci niz oliwa z oliwek z pierwszego tloczenia.

  15. Martik :) , w Hiszpanii już pewnie prawdziwa wiosna? Słyszałam, że oliwa ma tam wysokie notowania. A masło, smalec, słonina? Pojęcia nie mam. Mogę prosić o trochę informacji?

    Chlebka nie polecam, za dużo węglowodanów i jeszcze ten gluten ?

  16. Renia pisze:

    Oliwę można polubić. Ale lekarze i dietetycy ją przereklamowali. Okazuje się, że tłuszcze zwierzęce są zdrowsze od roślinnych.

    http://nowadebata.pl/2011/03/09/taubes-u-oza-cd-o-teorii-i-praktyce/

  17. martik pisze:

    Smalcu sie nie uzywa,sloninke owszem mozna kupic bez problemu.Slonina krojona w plasterki razem ze skora i smazona na bardzo rozgrzanym tluszczu (tajadas) jest wiejskim przysmakiem ,tzw.””tapas „” czesto dodawanym np.do piwa .Maslo bardzo rzadko (zalezy od regionu) jest stosowane w kuchni ,jedynie do wypiekow i porannego tosta.

  18. martik pisze:

    Aaaa….zapomnialam,pogoda juz letnia.Sezon plazowy juz rozpoczety,tylko woda troche jeszcze zimna.Pozdrawiam cieplo! :)

  19. Martik,

    W Polsce 2,6 mln ludzi choruje na cukrzycę (tak podają media). W odniesieniu do dorosłych byłoby to prawie 10 %. Jak jest w Hiszpanii? Też tak wielu? To chorowanie bierze się z zawartości talerza, a chleb sprzyja chorowaniu. Jak i cukry proste. Wszystkie choroby cywilizacyjne stąd się biorą, a wiedza o tym fakcie niewielka. Druga sprawa to tłuszcze roślinne, które również człowiekowi nie służą. Na stronie nowadebata.pl opublikowano sporo ciekawych tekstów na ten temat, jeszcze więcej na stronie dr-kwasniewski.pl .

    Klimat w Hiszpanii weselszy niż u nas :)

  20. martik pisze:

    Niestety …..ale wspolczynnik ten w Hiszpanii jest wyzszy i wynosi 13.5 % populacji doroslych.Hiszpania jest tez „w czolowce” UE z najwiekszym wspolczynnikiem otylosci.

  21. Renia pisze:

    Tak mnie to zastanawia, że nikt ze świata medycznego tego nie zauważa (pomijając dr. Kwaśniewskiego) tego, że przy obecnych zaleceniach żywieniowych zachorowalność na choroby cywilizacyjne jak i otyłość – rosną. Że coś z tą piramidą zdrowia jest nie tak? Nie dawno w amerykańskim raporcie o stanie zdrowia podano, że spożycie tłuszczów zwierzęcych w ostatnich latach drastycznie u nich spadło (nie pamiętam o ile procent) a otyłość Amerykanów wyraźnie wzrosła. Przecież to się wydaje logiczne, że jedzenie, które ludzie jedli od tysięcy lat (jaja, tłuszcze zwierzęce, czerwone mięso) nie może powodować chorób cywilizacyjnych. Najgorzej szkodzą (tu się powtórzę) trzy białe rzeczy- mianowicie – cukier, mąka i lekarz pierwszego kontaktu ?

Dodaj komentarz