magrud pisze:
2011-05-04 o godz. 00:18
Spokojny
Cieszę się, że wierzy Pan w Boga. Z treści wpisów mniemam, iż może być Pan nawet człowiekiem religijnym, tj. takim, którego przepełnia tęsknota za czymś piękniejszym niż ten nasz podół łez. Tęsknota, która pozwala nam bez bólu wyobrażać sobie świat bez nas i jak napisał Proust, pozbawia nas pragnienia nieśmiertelności.
Trąci to trochę buddyzmem, ale prawdziwy chrześciajnim winien pamiętać , że Królestwo Chrystusa nie jest z tego świata.
Gdyby zechciał Pan przypomnieć sobie przypowieść o Wielkim Inkwizytorze z „Braci Karamazow” to zrozumiałby Pan konieczność wyboru pomiedzy miłością i siłą. Pomiedzy bogiem miłosiernym a wszechmogącym. Pomiędzy Chrystusem a Kościołem.
Chrystus wybrał miłość i odrzucił Świątynię. Dlatego sanchedryn skazał go na śmierć.
Jasny Gwint krytykując papieża nie odrzuca ani Boga, ani Chrystusa
(choć nawet nie wiem, czy ich potrzebuje lub szuka).
Odrzuca tylko KK , czyli Wielkiego Inkwizytora.
Nie wiem jak Jasny Gwint, ale ja dokonałam takiego samego wyboru z czysto religijnych powodów. Kosciół karząc nam wierzyć w reglamentowane, ale jednak boskie cuda staje po stronie siły. Po stronie Pana Zastepów ze Starego Testamentu panujęcego nad prawami konieczności/natury a zatem, odpowiedzialnego za zło wszechświata. Staje po stronie Księcia Tego Świata, przeciwko nauce Chrystusa.
A moje sumienie nie pozwalało mi służyć bogu, który odpowiadał m.in. za Holokaust, bo wtedy akurat nie chciało mu się okazać swojego miłosierdzia i nie uczynił cudu.
Drogi Spokojny, Kk naucza, że wiara jest wartością, bo nic innego poza wiarą, oczyszczeniem z grzechów, które sam dekretuje i własną ziemską potęgą nie ma nam do zaoferowania.
A człowiek religijny nie pragnie wiary tylko miłości nie z tego świata, boga.
Niechże wiec ich szuka, zamiast zadowalać się cudem, tajemnicą i autorytem, bo jak głosi inkwizytor Dostojewskiego tą są wałaśnie te trzy siły , które jako jedyne potrafią na wieki ujarzmić sumienie.
Sumienie, ową cieniusieńką nić transcendencji, jedyne światełko w tunelu nicości. Jedyną drogę ku bogu i bliżniemu.