.
Jan Sowa pisze:
„…Jest to kwestia kluczowa, pokazuje bowiem, że państwo opiekuńcze było nie tylko wehikułem emancypacji z biedy klas niższych, ale również warunkiem możliwości istnienia klasy średniej, nawet jeśli ta ostatnia składa się w pewnej mierze z jednostek, którym wydaje się, iż ich sukces jest ich własnym dziełem, a prawa socjalne, gwarancje zatrudnienia, redystrybucja i inne elementy państwa opiekuńczego finansowane – o zgrozo! – z podatków służą tylko biednym nieudacznikom. Niskie podatki i brak osłon socjalnych są w rzeczywistości dobre tylko i wyłącznie dla jednej grupy: ultrabogatej elity, przysłowiowego 1%. Dysponuje ona zasobami wystarczającymi, aby poradzić sobie samodzielnie nie tylko z codziennym funkcjonowaniem, ale też z koniecznością zapewnienia sobie warunków reprodukcji statusu oraz bogactwa. Z tego powodu bogaci nie tylko nie potrzebują państwa opiekuńczego, ale jest ono dla nich niepotrzebnym obciążeniem. Widać zresztą, że cenę za wyraźne wzmocnienie kapitału względem pracy, jakie dokonuje się pod egidą neoliberalizmu od końca lat 70. ubiegłego stulecia, płacą nie tylko klasy niższe, ale również klasa średnia. Jej osłabienie postępuje równolegle do demontowania państwa opiekuńczego, pogarszania warunków pracy, delokalizacji produkcji, nawet jeśli owe zmiany uderzają najsilniej w biednych…” Całość – http://krytykapolityczna.pl/kraj/sowa-prosze-nie-przeszkadzac-polemika/ .
.