Faux-pas restauratorów

.

Nie da się powiedzieć, że czytelnictwo nie inspiruje ? Biznes.onet.pl serwuje dobre rady – http://biznes.onet.pl/business-lunch-8-najpowazniejszych-faux-pas,18861,4234513,1,fotoreportaze-detal-galeria , mam wrażenie – kulą w płot. Serwety konsumentom są, owszem, przydatne, no nie tak jak potencjalnym konsumentom pieniądze na odwiedzanie restauracji,wszak to nie brak znajomości savoir vivre odstrasza od bywania w tych przybytkach, ale dojmująco bolesny brak środków płatniczych, czy jakoś tak. Czy restauratorzy policzyli ilu tych potencjalnych konsumentów w ich pobliżu jest?

Gdyby rzeczeni wyżej przedsiębiorcy rozumieli swoją zależność od sytuacji materialnej okolicznych mieszkańców, to każdego dnia demonstrowaliby z transparentami „Żądamy dochodu gwarantowanego, jak też najniższego wynagrodzenia w wysokości 60 % średniej płacy”. Ludzie pracy najemnej są niestety od lat na tyle zdruzgotani swoją w większości podłą sytuacją materialną, że na wysiłek upomnienia się o jej poprawę nie znajdą siły.

A’propos dochodu gwarantowanego polecam wywiad z Goetzem Wernerem, niemieckim przedsiębiorcą – http://www.stachurska.eu/?p=370 . Niemcy są zamożne, bo ludzi pracy stać na to by być konsumentami, w odróżnieniu od Polski, gdzie przedsiębiorcy nie widzą związku między dochodami ludności, a możliwością sprzedaży dla tej ludności towarów i usług. Mądrzy są przedsiębiorcy niemieccy. Może ich podświadomość rozumie, że kij ma dwa końce?

Przypominam, że w Unii Europejskiej najniższe wynagrodzenie winno wynosić 60 % średniej płacy, nie jak u nas – 40 %. Szczyt głupoty: polscy przedsiębiorcy godzą się na to by niskie dochody pracującej ludności ograniczały możliwość sprzedaży im towarów i usług, tym samym podcinając gałąź na której się znaleźli… Możliwe że nie na długo, wszak tylko wielkie firmy nie padają jak przysłowiowe muchy, małe – w Polsce! – przeciwnie.

Restauratorzy, którym – jak myślę – stosunkowo najłatwiej zauważyć zależność liczby wolnych stolików od dochodów współobywateli, popełniają faux-pas wobec tych współobywateli, jak też wobec swoich wspólpracowników, np hodowców, rolników czy warzywników, że wspomnę tylko jedną branżę.

Jeszcze większe faux-pas popełnia biznes.onet.pl odwracając uwagę restauratorów od rynku, jakoby wolnego, choć ja widzę zniewolony niskimi dochodami ludności. Ci którzy tam piszą może przedsiębiorcami nigdy nie byli i dlatego tak się dzieje?

61 Responses to Faux-pas restauratorów

  1. Deipnosophist pisze:

    Takich Goetzów Wernerów w Niemczech jest więcej. Efekt?
    http://www.google.com/publicdata?ds=wb-wdi&met=ny_gdp_mktp_kd_zg&idim=country:DEU&dl=pl&hl=pl&q=wzrost+pkb+niemcy

    Nic dziwnego, przy takim socjalu, jaki jest teraz, trudno nawet przesławnej Deutsche Wirtschaft.

    Podwaliny pod sukces położone zostały wcześniej w związku z tzw. ordoliberalizmem:
    http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/artykuly-historyczne/niemiecki-cud-gospodarczy/

    Liberalizm gospodarczy szybko przyniósł także, tak jak przewidzieli przedstawiciele szkoły freiburskiej, pozytywne efekty socjalne: „wzrost gospodarczy miał bezpośredni wpływ na stopę życiową i satysfakcję konsumencką obywateli; postęp weryfikował się całkowicie na rozstrzygającej płaszczyźnie jakości życia. Względnie szybki wzrost płac realnych możliwy był m.in. dzięki stabilizacji siły nabywczej pieniądza – RFN szczyciła się, obok Szwajcarii, najniższym wskaźnikiem wzrostu cen artykułów konsumpcyjnych. Pomimo ogromnego napływu ludności z zewnątrz (ok. 10 milionów), udało się zlikwidować bezrobocie. Dotykało ono w roku 1950 około 11% zdolnych do pracy, w roku 1956 jeszcze 4,4%, a w roku 1965 już tylko 0,7%.”[16] Przez 20 lat między 1950 a 1969 rokiem zanotowano brak poważniejszych strajków i konfliktów pracowniczych.

    Ale później różni Wernerowie doszli do głosu i…

    Później powoli następował jej demontaż – na skutek nacisków różnych grup społecznych „udział państwa w rozszerzającej się gamie świadczeń socjalnych stopniowo wzrastał, system stawał się coraz mniej przejrzysty, ale za to coraz silniej zbiurokratyzowany.”[18] Wzrost gospodarczy był coraz niższy, wolnej wzrastał ogólny dobrobyt kraju. Jednak solidne podwaliny liberalnej polityki gospodarczej dalej przynosiły pozytywne efekty.

  2. Z forum.dr-kwasniewski.pl :

    – Cytuj z: Halina Ch. Dzisiaj o 13:02:21
    … „gdzie przedsiębiorcy nie widzą związku między dochodami ludności „…

    bo przeciętny przedsiębiorca jedzie na tym samym wózku co przeciętna ludność. Widziałam ‚biznesmenów”, którzy aby nie stracić prestiżu zabierali rodzinę na narty kosztem wypłat dla pracowników.

    – Dla fałszywego presiżu… Terminowe wypłaty pracownikom prestiżu nie podważają, natomiast wyjazd na narty w ich miejsce zdecydowanie tak.

  3. rysberlin pisze:

    lika podana przez Deipnosophista o tepie wzrostu PKB ma na szczescie tez inne kraje i mozna kliknieciem zobaczyc ze nie tylko „socjalne” Niemcy mialy spadek wzrostu PKB:
    http://www.google.com/publicdata?ds=wb-wdi&met=ny_gdp_mktp_kd_zg&idim=country:DEU&dl=pl&hl=pl&q=wzrost+pkb+niemcy#ctype=l&strail=false&nselm=h&met_y=ny_gdp_mktp_kd_zg&scale_y=lin&ind_y=false&rdim=country&idim=country:DEU:USA:GBR:RUS:POL&hl=pl&dl=pl

  4. rysberlin pisze:

    Statistisches Bundesamt tutaj:
    http://www.destatis.de/jetspeed/portal/cms/Sites/destatis/Internet/DE/Presse/pk/2011/BIP2010/Pressebroschuere__BIP2010,property=file.pdf

    na stronie 6, podaje ze w roku 2010 PKB wzroslo o 3,6% w stosunku do 2009, przypominam ze 2009 to apogeum kryzysu swiatowego spowodowanego przez neoliberalna polityke finansowa bankow (uratowanych-o ci wszystko wiedzacy bankierzy-przez podatnikow zatrzykami w setkach miliardow $), patrz plajta Lehman Brothers

  5. rysberlin pisze:

    o cudzie gospodarczym niemiec z lat powojennych mozna wiele, cytaty dobrane przez pana T.Cukiernika pasuja do jego neoliberalnych pogladow, sa tez inne ktore wspominaja o sytuacji geopolitycznej w tamtych latach,
    konflikcie Zachod-Wschod i planie Marshalla:
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Plan_Marshalla

  6. rysberlin pisze:

    stosujac retoryke Deipnosophisty / Ale później różni Wernerowie doszli do głosu i…/, niestety zbyt czesto do glosu dochodza rozni Korwin-Mikke
    ktorzy zapominaja ze w gospodarce mamy tez do czynienia z Ludzmi

  7. Deipnosophist pisze:

    Oczywiście wybiórcze pokazywanie danych.
    USA – po objęciu rządów przez socjalistę Obamę – wolne żarty
    Polska, Wlk Brytania – Pan chyba żartuje. Eurokołchoz skończy się ekonomczną katastrofą (Grecja, Portugalia, w dalszej kolejności Hiszpania) – to nie kryzys, to rezultat :) Rosja? Wolny rynek? :)

    Proszę spojrzeć tu:
    ekonomiczny gigant Niemcy vs Chiny, gdzie panuje w tej chwili gospodarka wolnorynkowa vs Chile po wprowadzeniu planu Miltona Friedmana w latach 80. po zapaści spowodowanej przez czerwonych

    http://www.google.com/publicdata?ds=wb-wdi&met=ny_gdp_mktp_kd_zg&idim=country:POL&dl=pl&hl=pl&q=wzrost+pkb#ctype=l&strail=false&nselm=h&met_y=ny_gdp_mktp_kd_zg&scale_y=lin&ind_y=false&rdim=country&idim=country:DEU:CHL:CHN&hl=pl&dl=pl

  8. Deipnosophist pisze:

    /, niestety zbyt czesto do glosu dochodza rozni Korwin-Mikke
    ktorzy zapominaja ze w gospodarce mamy tez do czynienia z Ludzmi

    Proszę wskazać kraje, gdzie w ostatnim czasie „do glosu dochodza rozni Korwin-Mikke” – przeanalizujemy ich wzrost gospodarczy.

  9. Deipnosophist pisze:

    na stronie 6, podaje ze w roku 2010 PKB wzroslo o 3,6% w stosunku do 2009, przypominam ze 2009 to apogeum kryzysu swiatowego spowodowanego przez neoliberalna polityke finansowa bankow (uratowanych-o ci wszystko wiedzacy bankierzy-przez podatnikow zatrzykami w setkach miliardow $), patrz plajta Lehman Brothers

    Jeśli jest wzrost o 3,6 w stosunku do 2009, to jest to wzrost dodatni czy ujemny? Jeśli ujemny, to nie jest wzrost, tylko dalsze kurczenie się potężnej niemieckej gospodarki, mimo drenowania kieszeni podatników.

    O „etiologii” kryzysu nie chce mi się dyskutować w tym wątku. Ale chętnie podyskutuję w jakimś kolejnym ?

  10. Deipnosophist pisze:

    o cudzie gospodarczym niemiec z lat powojennych mozna wiele, cytaty dobrane przez pana T.Cukiernika pasuja do jego neoliberalnych pogladow, sa tez inne ktore wspominaja o sytuacji geopolitycznej w tamtych latach,
    konflikcie Zachod-Wschod i planie Marshalla:
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Plan_Marshalla

    Proszę wskazać na konkretne cytaty, mogą być wyrwane z kontekstu, które pokazują, jaki Plan Marshalla miał pozytywne skutki.

    Bo w podanym przez Pana linku jest napisane wyraźnie:

    Bezpośredni wpływ Planu na tempo wzrostu gospodarczego gospodarek Europy Zachodniej, m.in. poprzez odbudowę zasobów kapitałowych czy projekty inwestycyjne, oceniany jest jako niewielki[8], natomiast podkreśla się efekty pośrednie poprzez wzrost wydajności pracy czy odbudowanie zaufania inwestorów dzięki ustabilizowaniu finansów publicznych i zwrotowi ku gospodarce rynkowej

    NIEWIELKI WPŁYW

    proszę przynajmniej czytać linki, którymi się Pan broni, a nie się kompromitować.

    Prosze również wskazać nieprawdziwe tezy w dowodzeniu Pana Cukiernika, zamiast z gruntu stawiać arbitralne tezy. Oczywiście fałszywe.

  11. rysberlin pisze:

    Deipnosophist 17:45 : ” Proszę spojrzeć tu:
    ekonomiczny gigant Niemcy vs Chiny, gdzie panuje w tej chwili gospodarka wolnorynkowa”

    cytat z: http://pl.wikipedia.org/wiki/Chińska_Republika_Ludowa
    Gospodarka
    „Według krytyków, Chiny stworzyły gospodarkę opartą na wyzysku swoich obywateli i braku poszanowania dla środowiska naturalnego, w której główne profity są udziałem ludzi powiązanych z władzą. Dla przykładu w Chinach jest już 320 tys. osób, których majątek wynosi średnio 5 mln $. 90% z nich należy do partii rządzącej lub jest w bliskich relacjach z jej przedstawicielami. Z drugiej strony, chińskie przemiany przyczyniają się również do awansu ekonomicznego rzesz zwykłych obywateli, co mimo napięć społecznych pozwala się utrzymać partii rządzącej przy władzy.”
    Polityka spoleczna:
    ” est ona prowadzona centralnie przez państwo. Obejmuje ona system emerytur, rent, zasiłków, ubezpieczeń społecznych, oświatę i opiekę zdrowotną. Państwo zapewnia emerytury zatrudnionym w państwowych przedsiębiorstwach i urzędach, co stanowi niewielki procent ogółu ludzi pracujących. Bezrobotni nie dostają zasiłków i są na utrzymaniu pracujących krewnych. Istnieje także prawny obowiązek utrzymywania swoich rodziców. Ponadto wypłaca się renty inwalidzkie i zasiłki chorobowe.”
    Opieka zdrowotna:
    ” O pieka zdrowotna w Chinach jest płatna. Ubezpieczenie zapewniają zakłady pracy, ale w ostatnich latach pokrywają one jedynie niewielką część opłat, w związku ze wzrostem kosztów leczenia i ograniczonym współfinansowaniem państwa. Od niedawna osoby starsze powyżej 70 roku życia są wspomagane przez państwo w postaci 60 procentowego pokrycia kosztów leczenia. Większość ludności wiejskiej pozbawiona jest ubezpieczenia i musi ponosić pełne koszty opieki medycznej.”

    polecam Panu ten raj WOLNEGO RYNKU

  12. rysberlin pisze:

    Deipnosophist:

    „Jeśli jest wzrost o 3,6 w stosunku do 2009, to jest to wzrost dodatni czy ujemny?”

    oczywiscie dodatni w stosunku do roku 2009-DODATNI

    prosze ogladnac strone 6 :)

  13. rysberlin pisze:

    Deipnosophist: „proszę przynajmniej czytać linki, którymi się Pan broni, a nie się kompromitować.”

    prosze uwaznie czytac to co napisalem ” a tez inne ktore wspominaja o sytuacji geopolitycznej w tamtych latach,
    konflikcie Zachod-Wschod i planie Marshalla”

    reszta to Pana cytatu z Wiki:
    „Przez kolejne dwie dekady wiele regionów Europy Zachodniej doświadczało niespotykanego wcześniej wzrostu i dobrej koniunktury.”

    czytam, czytam :)

  14. rysberlin pisze:

    Deipnosophist: „Proszę wskazać kraje, gdzie w ostatnim czasie „do glosu dochodza rozni Korwin-Mikke” – przeanalizujemy ich wzrost gospodarczy.”

    nie doszli? a to szkoda! zycze Panu zycia w kraju ktorego rozwoj oparty jest o pomysl wyscigu „szczurow”

  15. Deipnosophist pisze:

    oczywiscie dodatni w stosunku do roku 2009-DODATNI

    Nie, proszę Pana, nie w stosunku – de facto obecnie.

  16. Deipnosophist pisze:

    „Przez kolejne dwie dekady wiele regionów Europy Zachodniej doświadczało niespotykanego wcześniej wzrostu i dobrej koniunktury.”

    Pytanie, co spowodowało wzrost, jeśli Plan Marshalla. Bo jak czytamy w podanym przez Pana linku:

    Bezpośredni wpływ Planu na tempo wzrostu gospodarczego gospodarek Europy Zachodniej, m.in. poprzez odbudowę zasobów kapitałowych czy projekty inwestycyjne, oceniany jest jako NIEWIELKI

    Czy naprawdę zrozumienie całego tekstu jest dla Pana zbyt trudne? ?

  17. Deipnosophist pisze:

    nie doszli? a to szkoda! zycze Panu zycia w kraju ktorego rozwoj oparty jest o pomysl wyscigu „szczurow”

    Nie, to Pan napisał. Ja tylko posiłem Pana o przykłady. A więc?

  18. Deipnosophist pisze:

    rysberlin napisał:
    „Według krytyków, Chiny stworzyły gospodarkę opartą na wyzysku swoich obywateli i braku poszanowania dla środowiska naturalnego, w której główne profity są udziałem ludzi powiązanych z władzą. Dla przykładu w Chinach jest już 320 tys. osób, których majątek wynosi średnio 5 mln $. 90% z nich należy do partii rządzącej lub jest w bliskich relacjach z jej przedstawicielami. Z drugiej strony, chińskie przemiany przyczyniają się również do awansu ekonomicznego rzesz zwykłych obywateli, co mimo napięć społecznych pozwala się utrzymać partii rządzącej przy władzy.
    Czy stwierdzenia: Według krytyków, Chiny stworzyły gospodarkę opartą na wyzysku swoich obywateli i braku poszanowania dla środowiska naturalnego, w której główne profity są udziałem ludzi powiązanych z władzą – mają decydować, czy gospodarka jest wolnorynkowa? Chyba się nie rozumiemy. Co ma środowisko czy nepotyzm wspólnego z kryteriami oceny, czy coś jest wolnorynkowe czy nie.

    Oczywiście to co istotne Pan pominął. Btał Pan cytat z:
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Chińska_Republika_Ludowa

    i nie zacytował Pan najważniejszego, co de facto rozstrzyga, czy gospodarka jest wolnorynkowa czy nie:
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Chińska_Republika_Ludowa

    Tak dynamiczny rozwój, który trwa od lat 80., jest efektem stworzenia korzystnych warunków dla inwestycji zagranicznych i transferu nowych technologii. Do tych warunków można zaliczyć: niskie koszty pracy, zakaz strajków dla pracowników, niskie podatki, brak ograniczeń w ochronie środowiska i obietnica dostępu do ogromnego rynku zbytu. Według socjologów, ważnym czynnikiem jest także tradycyjny szacunek wobec przedsiębiorczości i kult pracy, który w XX wieku przyczynił się do sukcesu krajów zaliczanych do chińskiego kręgu kulturowego, tj. jak Japonia, Korea Południowa, Singapur czy Tajwan.

    Jak możemy dyskutować, jeśli cytuje Pan w tak wybiórczy sposób. Im bardziej fakty się nie zgadzają, tym gorzej dla faktów?

  19. rysberlin pisze:

    Deipnosophist 19:22:

    „oczywiscie dodatni w stosunku do roku 2009-DODATNI

    Nie, proszę Pana, nie w stosunku – de facto obecnie.”

    czy moze Pan mi wytlumaczyc prostymi slowami tak zebym zrozumial gdzie i dlaczego myle sie

  20. rysberlin pisze:

    Deipnosophist 19:35:

    ” Jak możemy dyskutować, jeśli cytuje Pan w tak wybiórczy sposób. Im bardziej fakty się nie zgadzają, tym gorzej dla faktów?”

    czy w Pan cytat ( Tak dynamiczny rozwój, który trwa od lat 80., jest efektem stworzenia korzystnych warunków dla inwestycji zagranicznych i transferu nowych technologii. Do tych warunków można zaliczyć: niskie koszty pracy, zakaz strajków dla pracowników, niskie podatki, brak ograniczeń w ochronie środowiska i obietnica dostępu do ogromnego rynku zbytu. Według socjologów, ważnym czynnikiem jest także tradycyjny szacunek wobec przedsiębiorczości i kult pracy, który w XX wieku przyczynił się do sukcesu krajów zaliczanych do chińskiego kręgu kulturowego, tj. jak Japonia, Korea Południowa, Singapur czy Tajwan.) to dowod na Wolny Rynek czy potwierdzenie „dynamicznego rozwoju” .

  21. Deipnosophist pisze:

    rysberlin pisze:
    Maj 9, 2011 o 07:10
    czy moze Pan mi wytlumaczyc prostymi slowami tak zebym zrozumial gdzie i dlaczego myle sie

    Będzie najprościej jak można. Oto notka PAP z 2007 roku:
    – Tempo wzrostu gospodarczego w Niemczech w 2008 r. będzie wolniejsze niż wcześniej oceniano. Powód to słabnący eksport i wzrost kursu euro do USD – podały w czwartek niemieckie instytuty.
    Gospodarka Niemiec będzie w przyszłym roku rozwijać się w tempie 2,2 proc. wobec szacowanych wcześniej 2,4 proc. – wynika z ocen instytutów, które doradzają niemieckiemu rządowi.
    W 2007 r. spodziewany jest wzrost PKB w Niemczech o 2,6 proc., po wzroście o 2,9 proc. w 2006 r.

    Proszę teraz sprawdzić sobie na wykresie, ile Niemcy miały w analogicznych prognozowanych okresach. Chodzi o zaufanie tzw. rynków finansowych – stąd śmiałe prognozy, które później lądują niżej.

  22. Deipnosophist pisze:

    rysberlin pisze:
    Maj 9, 2011 o 07:19
    to dowod na Wolny Rynek czy potwierdzenie „dynamicznego rozwoju” .

    Oto fragment cytatu:
    niskie koszty pracy, zakaz strajków dla pracowników, niskie podatki, brak ograniczeń w ochronie środowiska

    To atrybuty państwa kapitalistycznego czy socjalistycznego?

  23. Deipnosophist, co z tych niskich kosztów pracy restaurator ma, skoro klientów w restauracji za mało, by nie zbankrutować? Kapitalista on, jeśli nie umie zbudować sobie rynku zbytu? To samo i w innych dziedzinach. Weźmy wydawcę „Polityki”. Sprzedaż tygodnika spadła z 500 tysięcy do może 140, a wciąż nie rozumie.

    A inny aspekt, na przykładzie drukarni. Pracowało kiedyś tam wielu ludzi, dziś malutko, bo zastąpiły pracowników maszyny, w tym i komputery. Co z ludżmi „wyręczonymi” przez maszyny? Czy maszyny nie powinny zarobić na socjal dla pozbawionych pracy? Te maszyny zarabiają, tyle że do jednej kieszeni. Ktoś powie, że nieprawda, bo drukarnie już nie zarabiają? No tak, bo skoro spada sprzedaż wydawnictw, to spada sprzedaż drukarń. I maszyny nie są w stanie zarobić nawet dla jednej kieszeni. Ale mogłyby, są silne i czasu im nie brakuje, tyle że bezhołowie na górze rządzi. Na imię mu System Wynagrodzeń.

  24. Deipnosophist pisze:

    Aby zrozumieć oba przypadki (drukarnie i restauracje – oba są dość podobne), musimy sobie wyjaśnić jedną rzecz. Po co człowiek wstaje codziennie rano i pracuje? :)

    Otóż wstaje, żeby utrzymać swoją rodzinę i siebie. To jasne. Ale po co istnieją różne firmy?

    W socjalizmie i kapitalizmie to podstawowa różnica. W socjalizmie istnieją, by człowiek pracy pracował. Interes może być niedochodowy, ale człowiek pracy nie może odejść / być wyrzuconym z zakładu pracy, nawet gdyby się waliło i paliło. Najwyżej się innym zabierze (najczęściej złowrogim prywaciarzom, spekulantom, kułakom i innej swołoczy), ale trzeba utrzymać stanowiska pracy.

    W kapitalizmie pracuje się, żeby zarabiać. Jeśli coś jest nieopłacalne, firma się zwija i nikt nie płacze. Otwieranie nowej firmy trwa chwilę, koszty pracy są niskie, więc bezrobocie jest śladowe. Nie ma problemów z rynkiem zbytu, bo przeważająca liczba osób pracuje (związkowcy siedzą w więzieniach, albo sami się nawracają na kapitalizm), zarabia i po godzinach ciężkiej pracy w firmie, staje się konsumentami i może nabywać towary, które są zaskakująco tanie (polecam relacje osób, które były w Chinach i obcowały z ludźmi, którzy tam żyją). Są tanie, bo firmy są efektywne – ceny nie są obciążone podwyżkami wymuszonymi przez związki zawodowe.

    Dlatego jeśli drukarnie są niedochodowe, to się je zamyka. Kryzys czytelnictwa dotknął Polskę i teraz zdecydowanie bardziej opłaca się otworzyć np. firmę hostingową (przesunięcie akcentów na Internet kosztem papieru). Oczywiście w Polsce jest to strasznie trudne (bo koszty pracy, formalności etc itd), ale nie ma racjonalnego powodu, by utrzymywać niedochodową drukarnię.

    Co do restauracji. Jeśli ci restauratorzy, którzy istnieją, jeszcze nie zbankrutowali, to znaczy, że im się opłaca. Nikt przecież im nie dopłaca do interesu. Jeśli będą bankrutować, to pewnie będą robili wszystko, by tak się nie stało, np. obniżając ceny, zmieniając ofertę etc. Ale rozdanie pieniędzy, by inni mogli u nich jeść, nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia.

    Bo co z tego, że restaurator wyjdzie na ulicę i rozda pieniądze potencjalnym klientom. Będzie uboższy, a będzie miał więcej pracy, pod warunkiem, że ludzie do niego przyjdą. Oczywiście ironizuję, ale paradoksalnie to i tak sytuacja korzystniejsza, niż gdyby ustawowo podnieść mu podatki i te pieniądze przeznaczać na pomoc najuboższym. O ile w pierwszej sytuacji restauator ma gwarancję, że pieniądze trafiły bezpośrednio do osób zainteresowanych, to w drugim mamy pewność, potwierdzoną stosownymi badaniami, że duża częśc z tych pieniędzy zostanie przeznaczona na samą administrację tymi pieniędzmi. Z kolei restaurator będzie czuł się rozczarowany (po raz kolejny podniesiono podatki), a pewien procent zbankrutuje, bo znajdzie się w sytuacji, że biznes stał się niedochodowy. Etc.

  25. Deipnosophist pisze:

    Teresa Stachurska pisze:
    Maj 9, 2011 o 10:30
    . Co z ludżmi „wyręczonymi” przez maszyny? Czy maszyny nie powinny zarobić na socjal dla pozbawionych pracy? Te maszyny zarabiają, tyle że do jednej kieszeni.

    W socjalizmie na pewno tak, ponieważ sytuacja na rynku jest niezmienna. Innowacyjność na bardzo niskim poziomie, więc nie powstają nowe branże, nowe rynkowe nisze.

    Natomiast w kapitalizmie sprawa jest banalnie prosta. Samochody na szczęście powstały w czasach, gdy kapitalizm miał się jeszcze dobrze i kierowcy nie musieli utrzymywać woźniców, którzy stracili pracę z pwoodu likwidacji dorożek. Jeśli powstały samochody, to od razu powstało mnóstwo branż na rynku samochodowym. Ktoś zaczął produkować tapicerkę (tu akurat Polska ma się czym poszczycić – firma Groclin), ktoś otworzył sieć myjni samochodowych, ktoś inny produkuje skomplikowane podzespoły, których produkcja nie opłaca się dużym firmom i zleca podwykonawcom etc. Rozwój techniki nie powoduje tabunów bezrobotnych -Kurt Vonnegut niestety nie miał racji, pisząc powieść Pianola. Otwiera nowe możliwości zarobkowania i przedsiębiorczości, a woźnica po prostu przestaje być woźnicą. W krajach takich jak Polska nie obserwujemy tego, bo przedsiębiorca jest traktowany jak przestępca i płaci grzywnę za pomysłowość i zaradność, zwaną dla niepoznaki podatkiem dochodowym. W Polsce wyjątkowo wysoką.

  26. rysberlin pisze:

    Deipnosophist 9:14:

    „Będzie najprościej jak można. Oto notka PAP z 2007 roku:
    – Tempo wzrostu gospodarczego w Niemczech w 2008 r. będzie wolniejsze niż wcześniej oceniano. Powód to słabnący eksport i wzrost kursu euro do USD – podały w czwartek niemieckie instytuty.
    Gospodarka Niemiec będzie w przyszłym roku rozwijać się w tempie 2,2 proc. wobec szacowanych wcześniej 2,4 proc. – wynika z ocen instytutów, które doradzają niemieckiemu rządowi.
    W 2007 r. spodziewany jest wzrost PKB w Niemczech o 2,6 proc., po wzroście o 2,9 proc. w 2006 r.

    Proszę teraz sprawdzić sobie na wykresie, ile Niemcy miały w analogicznych prognozowanych okresach. Chodzi o zaufanie tzw. rynków finansowych – stąd śmiałe prognozy, które później lądują niżej.”

    to jest male nieporozumienie, ja nie interesuje sie notatkami PAP z 2007r, ja podalem Panu linke :

    http://www.destatis.de/jetspeed/portal/cms/Sites/destatis/Internet/DE/Presse/pk/2011/BIP2010/Pressebroschuere__BIP2010,property=file.pdf

    o Bruttoinladsprodukt 2010 für Deutschland, gdzie w tabeli na stronie 6, ma Pan dane ze stycznia 2011 z uwzglednieniem 2010r.
    (Veränderung des preisberienigten Bruttoinlansprodukts gegenüber dem Vorjahr in %)

  27. rysberlin pisze:

    Deipnosophist 09:16:
    „niskie koszty pracy, zakaz strajków dla pracowników, niskie podatki, brak ograniczeń w ochronie środowiska”

    czy to jest godne pochwaly? uwazam, ze nie!!!!

    12:15

    ” W kapitalizmie pracuje się, żeby zarabiać. Jeśli coś jest nieopłacalne, firma się zwija i nikt nie płacze. Otwieranie nowej firmy trwa chwilę, koszty pracy są niskie, więc bezrobocie jest śladowe. Nie ma problemów z rynkiem zbytu, bo przeważająca liczba osób pracuje (związkowcy siedzą w więzieniach, albo sami się nawracają na kapitalizm), zarabia i po godzinach ciężkiej pracy w firmie, staje się konsumentami i może nabywać towary, które są zaskakująco tanie (polecam relacje osób, które były w Chinach i obcowały z ludźmi, którzy tam żyją). Są tanie, bo firmy są efektywne – ceny nie są obciążone podwyżkami wymuszonymi przez związki zawodowe.”

    jest Pan prowokatorem! proponuje Panu pojechac do Chin i podjac prace w takiej „kapitalistycznej” fabryce za te szczescie przynoszaca pensje

  28. Deipnosphist,

    bezrobotni nie stanowią klienteli restauracji, ale pracujący mogliby, gdyby ich wynagrodzenia na to pozwalały. Choć w Niemczech bezrobotnego chyba też stać na to żeby się w kawiarni spotkać z przyjaciółmi? Pracujących na pewno! U nas? jeśli nie starcza na opłacene rachunków? i co na to restauratorzy?

    Polecam Panu – http://andsol.blox.pl/2011/02/Masz-u-mnie-jak-w-banku.html wraz z komentarzami.

  29. Deipnosophist pisze:

    rysberlin pisze:
    Maj 9, 2011 o 12:30
    o Bruttoinladsprodukt 2010 für Deutschland, gdzie w tabeli na stronie 6, ma Pan dane ze stycznia 2011 z uwzglednieniem 2010r.
    (Veränderung des preisberienigten Bruttoinlansprodukts gegenüber dem Vorjahr in %)

    Jeszcze raz powtórzę: oceniajmy w dalszej perspektywie. Na razie wiemy, że Merkel wydrenowała kieszenie podatników i przesunęła pieniądze w sektory niedochodowe. To, co jej się chwali, to oszczędności. Ale to oczywiście nie może przynieść trwałej tendecji zwyżkowej, co się okaże oczywiście.

    Pan jak zwykle z wrodzonym wdziękiem nie podaje wykresu ze strony siódmej, gdzie pokazany jest W DŁUGIEJ PERSPEKTYWIE rozwój Deutsche Wirtschaft. Z typowym dla Pana poszanowaniem faktów nie podaje Pan ujemnego Finanzierungssaldo czy wzrostu zatrudnienia na poziomie 0,5, co oczywiście jest symptomem rewitalizacji niemieckiej gospodarki.

  30. Deipnosophist pisze:

    rysberlin pisze:
    Maj 9, 2011 o 12:36
    „niskie koszty pracy, zakaz strajków dla pracowników, niskie podatki, brak ograniczeń w ochronie środowiska”

    czy to jest godne pochwaly? uwazam, ze nie!!!!

    Na razie to nie dyskutujemy, co się podoba internaucie „rysberlin”, a co nie. Ludzie mają różne poglądy i na przykład istnieje Towarzystwo Płaskiej Ziemi:
    http://de.wikipedia.org/wiki/Flat_Earth_Society

    Pan też może uważać niskie podatki za złe.

    Natomiast my dyskutujemy, co jest wyznacznikiem wolnego rynku.

  31. Deipnosophist pisze:

    rysberlin pisze:
    Maj 9, 2011 o 12:36
    jest Pan prowokatorem! proponuje Panu pojechac do Chin i podjac prace w takiej „kapitalistycznej” fabryce za te szczescie przynoszaca pensje

    W przeciwieństwie do Pana wiem, o czym mówię. I nie pomijam niewygodnych faktów.

  32. Deipnosophist pisze:

    Teresa Stachurska pisze:
    Maj 9, 2011 o 13:21
    bezrobotni nie stanowią klienteli restauracji, ale pracujący mogliby, gdyby ich wynagrodzenia na to pozwalały. Choć w Niemczech bezrobotnego chyba też stać na to żeby się w kawiarni spotkać z przyjaciółmi? Pracujących na pewno! U nas? jeśli nie starcza na opłacene rachunków? i co na to restauratorzy?

    Bogactwo nie bierze się z rozdawnictwa. Z rozdawnictwa bierze się jeszce większa bieda i demoralizacja. Na wizyty w restauracjach stać głównie tych, co dystrybuują. Co zostało udowodnione w praktyce i częściowo opisane w różnych moich komentarzach na tej stronie.

  33. Czy rozdawnictwo (miliardami dolarów, no i stać ich na bywanie w restauracjach) wobec banków i wielki business Pana zadowala?

    Czy rozdawnictwo w postaci horrendalnie wysokich pensji niektórym pracownikom za lojalność, którzy to wskutek tej lojalności utrzymywanej za bardze wysokie wynagrodzenie, robi potencjalnym klientom wodę z mózgu dla zysku swoich pracodawców Pana zadowala? W tylu branżach, że strach. Ten Pana wolny rynek jest zniewolony po wielekroć.

  34. Deipnosophist pisze:

    Teresa Stachurska pisze:
    Maj 9, 2011 o 14:06
    Czy rozdawnictwo (miliardami dolarów, no i stać ich na bywanie w restauracjach) wobec banków i wielki business Pana zadowala?

    I tu chyba dochodzimy do sedna. Pani krytkuje coś, co w kręgach radykalnej lewicy uchodzi za wolny rynek, kapitalizm i w ogóle, a tak naprawdę wolnym rynkiem nie jest. Rozdawnictwo jakiekolwiek (ludzie biedni, korporacje, bank) pieniędzy zabranych pod przymusem (podatek) nie pasuje do modelu kapitalizmu.

    Czy rozdawnictwo w postaci horrendalnie wysokich pensji

    Jeśli to robi osoba prywatna w swojej firmie to mnie nie interesuje. To pieniądze tej osoby. Inna sprawa, gdy robi to ktoś w firmie państwowej…

  35. Renia pisze:

    „Czy rozdawnictwo w postaci horrendalnie wysokich pensji niektórym pracownikom za lojalność…”
    Takie działanie nie należy do rzadkości. Podobnie wygląda sprawa z płaceniem naukowcom, za nieujawnienie wyników badań (lub podanie fałszywych) jeśli one nie sprzyjają interesom zleceniodawcy badań…

  36. Reniu, czytałaś?

  37. rysberlin pisze:

    Deipnosophist: 13:21

    „Jeszcze raz powtórzę: oceniajmy w dalszej perspektywie. Na razie wiemy, że Merkel wydrenowała kieszenie podatników i przesunęła pieniądze w sektory niedochodowe. To, co jej się chwali, to oszczędności. Ale to oczywiście nie może przynieść trwałej tendecji zwyżkowej, co się okaże oczywiście.

    Pan jak zwykle z wrodzonym wdziękiem nie podaje wykresu ze strony siódmej, gdzie pokazany jest W DŁUGIEJ PERSPEKTYWIE rozwój Deutsche Wirtschaft. Z typowym dla Pana poszanowaniem faktów nie podaje Pan ujemnego Finanzierungssaldo czy wzrostu zatrudnienia na poziomie 0,5, co oczywiście jest symptomem rewitalizacji niemieckiej gospodarki.”

    ” Die Zahl der Arbeitslosen fällt, die Einkommen steigen und die Konjunktur brummt – Wirtschaftsminister Brüderle gibt sich glücklich. Jetzt hebt er die Prognose für das Wachstum im laufenden Jahr an. (…)
    Die Regierung erwartet jetzt im laufenden Jahr eine Zunahme des Bruttoinlandsprodukts (BIP) um 2,6 Prozent. Im Herbst waren nur 2,3 Prozent erwartet worden. „Der Aufschwung in Deutschland steht auf einem breiten Fundament”, sagte Wirtschaftsminister Rainer Brüderle (FDP) in Berlin. Im nächsten Jahr werde sich der Aufschwung auf 1,8 Prozent abschwächen. Die führenden Forschungsinstitute trauen Deutschland 2011 sogar ein Plus von 2,8 Prozent zu.

    Auf dem Arbeitsmarkt setzt sich die positive Entwicklung nach Einschätzung der Regierung fort. Die Zahl der Arbeitslosen werde 2011 im Jahresdurchschnitt auf 2,9 Millionen und 2012 auf 2,7 Millionen sinken. (…) Im nächsten Jahr sollen über 41 Millionen Deutsche erwerbstätig sein – so viele wie nie zuvor in der bundesdeutschen Geschichte. Neue Jobs und höhere Lohnabschlüsse bringen den Arbeitnehmern mehr Geld ins Portemonnaie. Die verfügbaren Einkommen der privaten Haushalte steigen nach Angaben von Brüderle 2011 und 2012 um jeweils 3,3 Prozent – „so stark wie seit zehn Jahren nicht mehr”. (…) ”

    jak Pan widzi to przez tych Wernerow opanowane panstwo jakos sobie radzi i to mimo tego ze dawno zrezygnowano w RFN z dzikiego, niekontrolowanego Wolnego Rynku na rzecz Soziale Marktwirtschaft:

    http://de.wikipedia.org/wiki/Soziale_Marktwirtschaft

    oczywiscie dobieram stronniczo i z wdziekiem (za wrodzony dziekuje-podlechtalo mnie :) ) do czego przyznaje sie

  38. Renia pisze:

    „Reniu, czytałaś?”

    Nie wiem Tereso co masz konkretnie na myśli…

  39. Renia pisze:

    Teresa, zdaję sobie z tego sprawę i właśnie przez reklamy praktycznie nie oglądam telewizji. Nie życzą sobie, żeby ktoś za mnie podejmował decyzje, które mnie dotyczą. Ja uważam, że przy wszystkich reklamowanych produktach powinno być ostrzeżenie przed ich ewentualną szkodliwością. Ale kto jest zainteresowany takimi badaniami i ostrzeżeniami? Kogo interesują konsumenci – oni mają kupować i się nie zastanawiać. Np przy reklamie gum „Orbit” wspominają tylko o ph w ustach – jakby nasz organizm był ułomny i sam tego nie potrafił regulować. Natomiast nic nie wspominają o aspartamie znajdującym się w ich składzie i powodującym liczne schorzenia. Aspartam był wycofany z rynku spożywczego, ale producent jego zlecił (na swój koszt oczywiście) powtórne jego badania, które „udowodniły”, że jest on bezpieczny… :(

  40. Renia pisze:

    A tutaj prawda o aspartamie, znajdującym się często w produktach dietetycznych, głównie jako substancja słodząca… o tym reklamy nie mówią…

    http://otworz-oczy.org/index.php/aspartam-e951-zabojczy-slodzik/

    Niechby chociaż specjaliści ostrzegli konsumentów, od czego oni w końcu są?

  41. „… od czego oni w końcu są?”

    W rozumieniu Deipnosophist pewnie od robienia sobie kapitalizmu, bo to zysk został upodmiotowiony, a człowiek uprzedmiotowiony. Nie wszędzie, ale u nas przez naszych „z dziada pan” tak.

    Swoją drogą gdyby Pan Deipnosophist zechciał mi powiedzieć z czego utrzymują się, czyli finansują koszty utrzymania i ten zysk restauracje z pustymi na wskroś sali stolikami, byłabym się nauczyła czegoś nowego.

  42. Renia pisze:

    Z tego co się orientuję, to większość restauracji utrzymuje się teraz z wyprawiania tzw. styp pogrzebowych, a niektóre z wesel. Zwykli konsumenci rzadko w nich bywają. Tak jest przynajmniej w moim mieście…

  43. Deipnosophist pisze:

    Swoją drogą gdyby Pan Deipnosophist zechciał mi powiedzieć z czego utrzymują się, czyli finansują koszty utrzymania i ten zysk restauracje z pustymi na wskroś sali stolikami, byłabym się nauczyła czegoś nowego.

    Nie odpowiem Pani, nie jestem restauratorem i nie znam się na tym biznesie. Czyżby Pani coś podejrzewała?

  44. Co podejrzewała? Koszty są niemałe, w lokal i kuchnię wraz z przyległościami zainwestowano duże pieniądze, niejednokrotnie na kredyt, i co dalej skoro goście nie dopisują?

  45. Reniu, wesel w porównaniu do dni w roku jest za mało, jeśli się opłaca czynsz, inne koszty, spłaca kredyt, itd. Pogrzeby osób zamożnych nie zdarzają się często, bo zamożnych u nas w skali kraju mało. Chyba za mało, żeby się utrzymać.

  46. Deipnosophist pisze:

    W każdym razie istnieją, a ich właściciel decyduje, że jest to dla niego opłacalne. Coś w tym złego? :)

  47. A wie Pan jak to się dzieje, że człowiek w nadziei że klient w końcu przyjdzie, popada w długi? W zeszłym roku w Polsce upadło 7 tysięcy sklepów, a w ciągu ostatnich dziesięciu lat sklepów upadło 70 tysięcy i nikt nie pyta co się z tymi ludźmi obecnie dzieje, ilu ich eksmitowano z mieszkań, bo te mieszkania zlicytował komornik. Podano dane o sklepach, tylko o sklepach. A inne branże? Brak klientów jest więcej niż bolesny, tak samo jak brak pieniędzy na rachunki i wyżywienie rodziny w budżecie pracownika.

  48. Deipnosophist pisze:

    W Polsce jest 38 mln konsumentów. Proszę mi uwierzyć, że są kraje, gdzie liczba działających firm nie zmniejsza się, tylko rośnie. Polska ma odpowiedni potencjał, by być takim krajem. My oczywiście zapewne pozostaniemy przy swoich zdaniach co do rozwiązań, ale jeśli chodzi o diagnozę, wiele nas łączy.

  49. Deipnosophist,

    po pierwsze firm, czy manufaktur? Albo tzw samozatrudnienie?
    po drugie jaki jest potencjał rynku w tych krajach: jest w nich rynek wewnętrzny (krajowy), czy tak jak u nas – żałosny?

  50. Ilu jest w Polsce konsumentów?

    Mam kilka roczników statystycznych, najstarszy z 1938 roku. Pana też namawiam.

  51. Renia pisze:

    Teresa, te bankructwa są, w dużej mierze, spowodowane wpuszczeniem obcego kapitału na nasz rynek – z ulgą podatkową…

  52. Deipnosophist pisze:

    po pierwsze firm, czy manufaktur? Albo tzw samozatrudnienie?
    po drugie jaki jest potencjał rynku w tych krajach: jest w nich rynek wewnętrzny (krajowy), czy tak jak u nas – żałosny?

    Pani Tereso,
    Nie mylmy skutków z przyczynami.

  53. Deipnosophist pisze:

    To jeszcze dla wszystkich sierot po Stalinie, Leninie i innych Ikonowiczach:

    http://prawica.net/node/6596?quicktabs_1=1
    Średnioroczny wzrost gospodarczy na poziomie 0,9%, dwucyfrowa inflacja, wzrastające bezrobocie, 9% deficyt budżetowy, 6-krotny wzrost długu publicznego i 3-krotny wzrost kosztów jego obsługi do 19,5% wszystkich rządowych wydatków w ciągu 10 lat, przeregulowana gospodarka interwencjonizmem państwowym, wszechobecne niewydajne i nieefektywne monopole państwowe, wysokie podatki i cła utrudniające wymianę międzynarodową i wreszcie wzrastająca emigracja – to obraz Nowej Zelandii w 1984 r.

    Tak jakby Polska, prawda?

    – Kryzys gospodarczy był tak wielki – wspomina Richard Prebble, ówczesny minister zarządzający majątkiem państwowym – że rządzący mieli jedynie dwa wyjścia: poprosić MFW o pomoc lub próbować samemu rozwiązywać te problemy. Nowy rząd był zdeterminowany, by nie brać pierwszego wariantu pod uwagę, ale to oznaczało, że szybko musimy podjąć efektywne i radykalne reformy. W tym okresie oczywistym było, że lewicowe pomysły na rządzenie, które realizowały kolejne konserwatywne rządy, nie sprawdziły się i pogłębiały tylko kryzys.

    Dalej niemal jak w Polsce, a więc…

    Zrozumiały to nawet związki zawodowe. Społeczeństwo domagało się zmian. Dlatego Partia Pracy była zdecydowana gruntownie zreformować kraj. Obniżono podatki, zliberalizowano gospodarkę, rozpoczęto prywatyzację. Od 1988 do 2003 r. wydatki rządowe zmniejszono z 52% do 36% PKB. Wysoki deficyt zamienił się w nadwyżkę budżetową, która teraz wynosi przeszło 5% PKB i ma być jeszcze wyższa.

    Dług publiczny spadł z ponad 50% do 21% PKB w 2005 r. i jest jednym z najniższych wśród krajów OECD. W ciągu 17 lat międzynarodowa wymiana handlowa Nowej Zelandii zwiększyła się o 300%. Inflacja jest minimalna (1,5% w II kwartale br.), prywatyzacja okazała się sukcesem, a problem korupcji niemal nie istnieje. Liczba mieszkańców zwiększyła się z 3,5 mln w 1992 r. do 4,1 mln w 2005 r., podczas gdy w Europie następuje systematyczna depopulacja, a polskie władze jeszcze niedawno zachęcały do emigracji, co było totalnym nieporozumieniem. Rogernomika (termin ukuty od imienia Rogera Douglasa, ministra finansów w reformatorskim rządzie) idealnie spełniła swoje zadanie.

    Sukces Nowej Zelandii po raz kolejny udowodnił, że wolny rynek działa doskonale i jest najlepszym narzędziem na szybki wzrost dobrobytu.

    I tak dalej w nieskończoność :-)

  54. margines pisze:

    Pani Tereso, trafiłem tu przypadkowo i dość pobieżnie zapoznałem się z treścią Pani publikacji, ale wystarczająco by wyrobić sobie opinię. Przede wszystkim nie powinna Pani pisać na tematy ekonomiczne, bo ekonomia to jednak nauka, do której Pani nie ma kwalifikacji. Głoszone tu teorie to klasyczny merkantylizm. Dam prosty przykład:
    Pani sądzi, że przywołani restauratorzy mieliby więcej klientów, gdyby ludzie zarabiali NOMINALNIE więcej. Załóżmy – dla uproszczenia rachunku – że zatrudnieni w restauracji zarabiają obecnie po 1000 zł, a obiad w tej restauracji kosztuje 200, stać ich zatem jedynie na 5 obiadów. Gdyby restaurator dał im 100 proc. podwyżkę, do 2000 zł, to musiałby również podnieść o 100 proc. swoje ceny (żeby ją sfinansować), więc obiad kosztowałby 400 zł, co daje… 5 obiadów. Jak zatem widać, w żaden sposób nie przełożyłoby się to ani na REALNE dochody pracowników, ani na ilość klientów restauracji. Teraz zastosujmy to we wszystkich zakładach pracy. Efekt? Skokowy wzrost inflacji i deprecjacja złotego, co przy poziomie zadłużenia Polski błyskawicznie doprowadziłoby nasz kraj do bankructwa. Czego na pewno Pani nie chce. Pozdrawiam.

  55. rysberlin pisze:

    margines 11 V w nocy:

    ” Załóżmy – dla uproszczenia rachunku – że zatrudnieni w restauracji zarabiają obecnie po 1000 zł, a obiad w tej restauracji kosztuje 200, stać ich zatem jedynie na 5 obiadów. Gdyby restaurator dał im 100 proc. podwyżkę, do 2000 zł, to musiałby również podnieść o 100 proc. swoje ceny (żeby ją sfinansować), więc obiad kosztowałby 400 zł, co daje… 5 obiadów. ”

    zalozmy, ze wlasciciel pozostanie przy cenie 200zl, liczac ze pracownik zamiast 5 kupi 10 obiadow!!!
    w uproszczeniu-dostanie zwrot kosztow i zysk(w kazdym posilku zawarty) wlasciciela wzroscie o 100%

    to jedna z mozliwych alternatyw :)

  56. „Wraz z ograniczeniem dochodu do dyspozycji oczekujemy także spadku dynamiki sprzedaży w restauracjach – informują w raporcie analitycy PKO BP…” Więcejhttp://www.portalspozywczy.pl/inne/teksty/,81758.html . Dochód do dyspozycji na rynku konsumenckim może tylko spadać?

Dodaj komentarz