Powrót do uczciwości

.

Piotr Jastrzebski 13.04.2017 r. o 22:21 pisze:

„Powrót do uczciwości
Powiadają, że okazja czyni złodzieja. Z powiedzenia tego jasno wynika, że człowiek jest uczciwy tak długo, dopóki nie trafi mu się okazja, by coś rąbnąć.

Porzekadło równie mądre, jak wszystkie inne maksymy ludowe. Pamiętam, jak w dzieciństwie zastanawiałem się, którą jaskółkę należy winić za koniec zimy, jeśli pierwsza nie czyni wiosny, i jak wygląda ten rydz, który jest lepszy niż nic. Bo wśród masy znalezionych w życiu grzybów – jadalnych oczywiście – nigdy na rydza nie trafiłem. Przysłowia w ogóle same w sobie są ciekawym tematem. Ale to już w innym felietonie. Wracając do tej okazji, co to z biednego uczciwego, moralnego i bogobojnego człowieka, perfidnie robi złodzieja, podobnie jak ofiara zapewne czyni mordercę, a uchodźca wojnę. Wbrew pozorom to bardzo ciekawe zagadnienie, równie zmienne jak pogoda na wiosnę i bardzo zależne od marksistowskiego bytu, który kształtuje świadomość.

Przed upadkiem na dno, gdy jeszcze prowadziłem normalne życie, w sytuacjach, które miały uczynić mnie złodziejem, reagowałem zupełnie odwrotnie, niż w czasie, gdy wpadłem do rynsztoka i już taplałem się w bagnie.

Puściłem się niegdyś w pogoń za chłopakiem, który ukradł radio ze stojącego na parkingu samochodu. Gdy zauważyłem, że komuś wypadły pieniądze, portfel lub cokolwiek innego, podnosiłem i zwracałem, albo przynajmniej mówiłem, że wypadło. Był to normalny odruch, jaki posiada zapewne większość ludzi. Do tego stopnia zwyczajny, że nawet specjalnie nie rozpamiętywany, ot po prostu mówiłem – wypadł panu portfel – i szedłem w swoją stronę, zapominając za chwilę o zaistniałej sytuacji.

Gdy już upadłem na samo dno, zmieniły się również moje „pierwsze odruchy”. Pomijam już fakt, iż działając w branży „drobne złodziejstwo” sam tworzyłem sobie okazje, chociaż miło było, gdy potencjalna ofiara, w jakimś stopniu mi w tym pomogła. Na przykład nie zapinając torebki. Każda zauważona zguba, gdy tylko opuszczała kieszeń właściciela, hipnotyzowała mój wzrok. Wpatrywałem się w wypadający wartościowy przedmiot i, jeśli tylko pozostał on niezauważony, krążyłem wokół do momentu bezpiecznego przejęcia skarbu.

Ta cecha pozostała mi do dzisiaj. Do dzisiaj gdy tylko zauważę, że ktoś coś gubi, czekam aż odejdzie, krążę i wreszcie dyskretnie schylam się, by to zabrać. Dyskretnie, to znaczy tak, żeby postronnym nie wydało się to podejrzane. Zazwyczaj tuż obok upuszczam hałaśliwie coś własnego – zapalniczkę, papierosy lub klucze – tak by mieć pretekst do zagarnięcia zagubionego portfela i tak, by nikogo nie zdziwiło to, iż zbieram z ziemi przedmioty. To już stało się odruchem, czymś co czynię z automatu.

Wystrzegaj się pierwszego odruchu, zwykle bywa szlachetny – napisał Charles Maurice de Talleyrand. Teraz pytanie, który z tych odruchów jest moim odruchem pierwszym?

Czy jest okazja, by na powrót uczynić mnie uczciwym człowiekiem? Czy można wrócić do uczciwości?”

Źródło – https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1690870681208770&id=100008575633630&pnref=story .

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>