Bieda czyni głupim?

.

„…Bez względu na to, czy jesteś miłośnikiem galerii handlowych z New Jersey, czy rolnikiem z Indii, bieda zawsze podetnie ci skrzydła. Energia niezbędna do tego, by jakoś związać koniec z końcem tak bardzo uszczupla ludzkie siły, że prowadzi do sytuacji, w której osoba biedna nie jest w stanie wydostać się z zaklętego kręgu swego ubóstwa.

Wyniki badań opublikowane ostatnio w czasopiśmie “Science” pokazują, że troska o zaspokojenie podstawowych potrzeb – jak opłacenie czynszu, czy zdobycie pieniędzy na jedzenie – tak bardzo nadweręża umysł, że zmniejsza moce intelektualne ludzi bez względu na ich wrodzoną inteligencję czy osobowość…” Więcejhttp://biznes.onet.pl/bieda-czyni-glupim,18491,5576208,1,prasa-detal .

I jeszcze tu – http://wiadomosci.onet.pl/prasa/bieda-czyni-glupim/jyxwl .

.

Polecam:

– Alarmujące statystyki dotyczące otyłych osób – http://www.stachurska.eu/?p=4914

– Skutki niedoboru białka – http://www.stachurska.eu/?p=1441

– 6 mln Polaków zmaga się z biedą – http://www.stachurska.eu/?p=14928

– W Warszawie widać co i jak – http://www.stachurska.eu/?p=2712

– KOP w sprawie ZEKS – http://www.stachurska.eu/?p=14788 .

.

 

9 Responses to Bieda czyni głupim?

  1. OPTY pisze:

    jak kiedyś powiedział sam Balcerowicz ” jeżeli firma nie oszukiwała, to nie miała prawa przetrwać”.
    Czyli cały niemalże istniejący świat kapitalizmu to jedno wielkie oszustwo !

  2. audionerd pisze:

    Balcerowicz to nie kapitalizm; to profesor.

  3. OPTY pisze:

    „Balcerowicz to nie kapitalizm; to profesor.” – Audionerd

    A wiem , wiem , jedynie piewca i realizator kapitalizmu o neoliberalnym obliczu. Kapitalizm jak każde pojęcie jest abstrakcją ale tak realizowana abstrakcja w życiu ludzi to już barbarzyństwo.

  4. ewa pisze:

    Zgadzam sie z diagnoza. Jestem tego przykladem.
    7 lat temu splot zdarzen sprawil, ze zostalam bez grosza ale z duzym mieszkaniem i dzieckiem. Bieda byla dla mnie czyms nowym. Nigdy nie bylam bardzo zamozna ale nie znalam pojecia lęku o niemoznosc sprostania koniecznym wydatkom, Wystarczylo na utrzymanie 2 aut, dobry urlop i odlozenie na konto co miesiac kilku setek. Pracowalam, duzo czytalam, wychodzialam do miasta , spotykalam sie z ludzmi na miescie.Umialam sie smaic bawic. Nic wielkiego. Czulam sie swobodnie, otwarty umysl , ciekawosc swiata.
    I nagle to wszystko runelo. Mija 6 rok. Utrzymalam mieszkanie, jakos zyje. W mozgu pustka. Znajomych prawie nie ma. Do miasta nie wychodze wcale bo po co? kasy nie ma . , po pracy prosto do domu. Widze , czuje jak glupieje. Trace poczucie humoru, robie sie ponura, unikam ludzi i ich pytan.. Nie umiem sie rozluznic a w glowie mam tylko jedno : skad wziac pieniadze. Na rachunki , na rate na nowe buty. Gonie z a groszem , za byle groszem 100 zl to pol rachunku za gaz , nie jestem w stanie myslec konceptualnie , wymyslec cos co mogloby zmienic te gonitwe. nauczyc sie nowego zawodu, zmienic prace, wyjechac do innego miasta, a nawet z Polski.. znalezc faceta.. ulozyc sobie zycie w e dwoje.. jak? miesiac bez pracy a juz wpadam w dlugi. Dobry kurs , studia ? za co? wyjazd ? za co? Tu kredyt tu dlug tu sterta rachunkow..
    a przeciez..
    ja wiem.. sa kursy bezplatne pokrywa UP sa studia i stypendia
    , mozna sprzedac mieszkanie kupic mniejsze tansze. Zmienic miejsce, ew wyjechac z kraju.. itd .. wiele moglabym zrobic.. a nie moge bo w srodku tkwi paralizujacy lek o najblizszy tydzien, najblizszy miesiac i rachunki.na ktore MUSZE zarabic. Musze.. i to musze wyklucza opcje „moge „. Moge to ., moge tamto..
    Nie. Ja musze zaplacic / czyli zarobic juz , teraz/ te rachunki, kupic bilet miesieczny, nowe buty dziecku. itd.. musze. Czuje jak stalam sie zombie. Puste bezmyslne zombie. A.. jeszcze cos. Bieda nie uszlachetnia. Stac mnie na klamstwo i maly szwidelek, na granicy prawa , wszystko byle zarobic a chocby i 100zl wiecej. dzeje sie nie dlatego ze ja tego chce.. ze tak mam taki charakter.. ale bo musze.. musze zdobyc kase.na niezbedne wydatki.
    Przeczytalam co napisalam. Mozecie sie smiac. Ale tak to wlasnie wyglada. Myslenie i postrzeganie lunetowe ograniczone do jednego problemu: utrzymania dachu nad glowa i przezycia. Swiat sie kurczy w koncu staje sie niemal nieobecny. Przypomina sie gdy przychodzi kolejny monit czy rachunek. Przypomina sie jako wrogi , zagrazajacy.

  5. Pani Ewo,

    jest tak jak to Pani opisuje. Kłopoty materialne to utrata poczucia bezpieczeństwa, podstawowej potrzeby człowieka. Pisałam tu kiedyś że rządzący i ekonomiści jeśli nie znają zasad funkcjonowania człowieka to się pomylili z powołaniem. I cudzym kosztem. Nie chcieliby może by ich podobnej jakości specjaliści operowali na cokolwiek, ba, od hudraulika i elektryka mogą wymagać więcej niż rządzeni mogą oczekiwać od nich. Przykre.

    Jeśli mogę doradzić jakieś lektury to proponuję obydwie wydane u nas książki Abrahama Maslowa oraz Karen Horney: Nerwica a rozwój człowieka.

    Dziękuję za Pani wypowiedź, trzymam kciuki za poprawę sytuacji i zapraszam ponownie :)

  6. ewa pisze:

    Dziękuje. Obie pozycje sa od lat w mojej biblioteczce. Od lat z przyjemnoscia czytam Pani blog. Jeden z najlepszych w sieci .

  7. Renia pisze:

    Nie wiem na ile nasza podświadomość nami kieruje… :roll:

  8. Reniu,

    tej pani wciąż opadają ręce ? Nikomu chyba jej utylitarne (?) „silenie się” nie pomoże… Słowa, słowa, słowa, i kilka wytrenowanych gestów. Tak się zachowują szkoleniowcy „z bożej łaski”?

  9. Pani Ewo,

    dziękuję za dobre słowo :) Dobrze gdy strona może być przydatna.

Dodaj komentarz