CIEŃ KOSOWA (suplement – część II)

.

Dostałam mailem – Radosław S. Czarnecki :

.

CIEŃ KOSOWA (suplement – część II)

 

(a może – cień „sarmaty” ?)

.

Nie poznamy prawdy nie poznając przyczyny
Arystoteles ze Stagiry

.

Katastrofa malezyjskiego samolotu pasażerskiego jest przedmiotem rozlicznych komentarzy, domysłów, sądów czy mniemań. Przypuszczeń, rojeń bądź prezentacji afektywnych stanowisk. A nade wszystko jest przykładem kolejnego momentu gdzie gros polskiego mainstreamu może dać upust swoim rusofobicznym, kontrreformacyjnym czyli – ksenofobiczno – quasi-rasistowskim poglądom (w genezie i tzw. „chciejstwa” wg Melchiora Wańkowicza). Taka „kalka” zakorzeniła się w umysłowości moich rodaków nad wyraz mocno, skutecznie zakonserwowana przez katolicyzm i doktrynę polskiego Kościoła katolickiego (stawiającego się od zawsze w opozycji do prawosławia, a Moskwa jest tego wyznania egzemplifikacją, uosobieniem dla mało oczytanej, coraz mniej od 1989 roku, nadwiślańskiej gawiedzi – jako „greccy schizmatycy”) co w połączeniu z historią konfliktów polsko-rosyjskich jest mieszanką wybuchową dla wzajemnych pretensji, uprzedzeń, schematów myślenia i nie mądrych (bo uproszczonych – czyli de facto: szkodliwych) stanowisk. To jest nagromadzenie wielowiekowych stereotypów, uprzedzeń, złych emocji i pamięci, nieumiejętności balansu między przyszłością a przeszłością, wynikające z nowoczesnej edukacji. Dziś wychowanie i edukowanie dzieci od ponad 2 dekad funkcjonuje w perspektywie kultu mistycyzmu, religianctwa, wydumanej wielkości narodowej (co jest źródłem nacjonalizmu i ksenofobii), atencji dla (przegranych) wojen i bitew w połączeniu z wizerunkiem kraju jako „Chrystusa Narodów Europy”. W tej właśnie konwencji utwierdza się polska „rusofobia” gdyż mity narodowe kompilują się z wielowiekową (o korzeniach kontrreformacyjnych) miejscową religijnością. No i oczywiście Jan Paweł II ze swymi XIX-wiecznymi poglądami i naukami, genetyczny i zwierzęcy zarazem (ponoć) antykomunizm Polaków (co dziś przekłada się w oficjalnej indoktrynacji na totalną anty-lewicowość czego efektem jest wzrost popularności takich poglądów jakie szerzy Janusz Korwin-Mikke albo quasi-faszyści w rodzaju Artura Zawiszy, Roberta Winnickiego et consortes), nadwiślańska, post-sarmacka megalomania i tromtadractwo.

Media i klimat Polski ostatnich dekad idą permanentnie w kierunku emocjonalnego, afektywnego, żywiołowo-nastrojowego (reagowanie w danym momencie bez racjonalnego zastanowienia) podejścia do wszystkiego co nas otacza, co wokoło się nas dzieje. A emocje i afekty to antyteza racji rozumu. Wyciszenia, refleksji, zastanowienia, wycofania i kompromisu. A to słowo – kompromis – w wymiarze polskiego patriotyzmu jest karłem,

Polska wersja patriotyzmu to jak wspomniano martyrologia i antykomunizm (utożsamiany en bloc z Rosją, Rosjanami i wszystkim co z nimi związane). To w tym aspekcie właśnie zwycięstwo etosowo-styropianowych elit dało asumpt dla rozwoju i rozkwitu konserwatyzmu, tradycjonalizmu, bigoterii, religianctwa i zaściankowości a’la I RP. To tu właśnie przejawia się brak sceptycyzmu, autokrytycyzmu, racjonalizmu i pragmatyzmu – czyli trendów charakterystycznych dla społeczeństw modernistycznych, dla Oświecenia (i „oświeconych”) czyli tego co jednoznacznie kojarzy się z kultura Zachodu. Bo krew, jako clou tego patriotyzmu połączona z krwią wylaną z narodu polskiego w historii przez Rosję i Rosjan jest założycielskim mitem i kultem III RP. A taki mit i taki kult nie chcą racjonalizmu, nie chcą indywidualnej myśli człowieka i osoby zdecydowanie nie podległej tzw. autorytetom. Taki mit i taki kult nie chcą pragmatyzmu i linii myślenia mieszczaństwa zachodniego, gdzie kalkulacja i realnie pojmowany interes są cnotą, godnym szacunku postępowaniem, zasługą w ewentualnym życiu wiecznym. Dorobek teologiczno-filozoficzny czołowych przedstawicieli Reformacji – Kalwin, Zwingli, Melanchton, Bullinger czy Schwenckfeld – świadczy o tym najlepiej. To są kanony gospodarki rynkowej i takiegoż myślenia (z nią związanego). I to mówi nie tylko klasyk – Max Weber…. To powszechnie znana, uniwersalna prawda. Pogłębiona przez globalizację i turbo kapitalizm.

Polskie społeczeństwo w geście dwóch palców (w kształcie litery V) chciało kapitalizmu (bo odrzucało totalnie tzw. „komunę”). Tak uważa etosowo-styropianowy mainstream rządzący we wszystkich wymiarach nad Wisłą. Wybory AD’ 4.06.1989 o tym wybitnie świadczą. Ale ciągle odprawiane narodowe egzekwie nad świeżymi (lub nader dalekimi) ofiarami historii polsko-rosyjskiej nadal są podstawowym elementem nie tylko tzw. polityki wschodniej jaką prowadzi Polska, ale przede wszystkim owe egzekwie jawią się kluczowym symbolem owej historii, jej najważniejszym punktem, bombastyczno-tromtadrackim zadęciem i irracjonalnym kontuszem ubierającym naszą współczesną świadomość. Prof. Andrzej de Lazari (historyk, politolog, rusycysta i filozof, uczeń prof. Andrzeja Walickiego – znawcy Wschodu Europy, znakomitego, polskiego uczonego i myśliciela) stwierdza, iż od ponad dwóch dekad „Polska polityka wschodnia to puste słowa, sentymenty, duch romantyzmu i całkowity brak myślenia praktycznego”. Nic dodać, nic ująć.

I to nadwiślańskie nadęcie, ten polski pretensjonalizm odnośnie absolutnego znawstwa zagadnień „Wschodu Europy” (i ciągłego podkreślania tego przed światem), ta polska egzaltacja wobec wszelkich działań rosyjskich nie mieszczących się w naszym oglądzie rzeczywistości, ten – nie waham się tego stwierdzić – kabotynizm naszych elit w odczytywaniu intencji elit rosyjskich są po prostu nie do zniesienia. Dziś w perspektywie – wcześniej Kosowa i rozpadu Jugosławii – sytuacji na Ukrainie jest to w szczególności widoczne.

Pisze rosyjski literat i intelektualista, daleki w poglądach od Kremla i przyjaciel Polski (miał żonę Polkę) Wiktor W. Jerofiejew (rosyjski zapadnik co kojarzy się w Rosji jako liberał i demokrata) o trzech współcześnie funkcjonujących Polskach porównując nasz kraj do kobiety – obojętnie jakiej proweniencji i konduity – pytającej mężczyznę „Am I sexy ?”, jednocześnie za pomocą tej przenośni charakteryzując nasz kraj w takich oto kategoriach:

– pierwsza kategoria to wymiar kobiety młodej, fascynującej, z wyzywającym makijażem, seksy, pociągającej: tej Polski już nie ma, gdyż jej blask i atrakcyjność (tu analogie z seksualnym kontekstem stosunków damsko-męskich jest nad wyraz czytelny) wyparowały – dla Rosjan – wraz ze śmiercią Związku Radzieckiego. „On był potężny, a zarazem bezradny, był straszny, ale i śmieszny. Na jego tle Polska wyglądała jak oślepiająca piękność, która nosiła krótkie spódniczki, tańczyła rocka, modliła się w niedzielę w kościołach, czytała Hłaskę i biegała oglądać filmy amerykańskie” – stwierdza Rosjanin.

– drugą Polskę porównuje do nadwiślańskiej prostytutki z berlińskiego burdelu, która go też zapytuje ostatnimi czasy, jak tamta dziewczyna, „Am I sexy ?”. To Polki ruszające w świat i wpadające na dno. Jest na dnie, moralnym, zawodowym, estetycznym, ale wg zasady szlacheckiego stanu „zastaw się a postaw się” czy „boso ale w ostrogach” prawi o papieżu, Maryi, wartościach, patriotyzmie, wyższych racjach. Poucza – przede wszystkim, partnerki swojej profesji: Rosjanki, Ukrainki, Białorusinki, Litwinki ….. Jerofiejew stwierdza, że dla Zachodu „jest taką samą prowincjuszką, taką samą Azjatką jak jej współtowarzyszki doli i nie-doli”. Dla ukraińskiej kurwy Polka uprawiająca najstarszy zawód świata (razem z nią) jest kompletną wariatką. Amerykanie np. nie odróżniają absolutnie jego zdaniem (a doświadczenia te wyniósł długoletniej pracy na Uniwersytecie w kalifornijskim Mieście Aniołów) Polaków od Rosjan ! Więc po co te napuszone mowy – zapytuje.

– i ostatni wymiar Polski w oczach Rosjanina: to kobieta sparaliżowana strachem, bo nie spodziewała się tego „że stanie się taka jak jest” na starość. Chodzi o to, iż postarzała się nie brzydko, „…ale głupio. Polska stała się nudnym dodatkiem do Europy. Kiedyś w Polsce panował pozytywny brak zaufania do Rosjan. Najbardziej nieufnym typem był chłop (…) Ale dziś, w tym typie tkwi największe nieszczęście. Chłopski upór, umiłowanie do polowań, niechęć do ludzi mądrych i bezgraniczne zaufanie do Kościoła niczym miłość do KPZR w Związku Radzieckim stały się flagą polityczną”. Czołowe miejsce w polskiej narracji zajęły „moralność, sprawiedliwość, porządek” ale przenicowane na „druga stronę” medalu etyki. I gdy ta kobieta pyta Rosjanina „Am I sexy ?” brzmi to pokracznie, kabotyńsko, nieszczerze, faryzejsko.

Tak widzi nasz kraj oświecony Rosjanin, liberał i demokrata moskiewski, okcydentalista ze wschodniej Europy. Histeria jaka zapanowała w polskich mediach na bazie sytuacji na Ukrainie pogłębi jedynie – bez względu na proweniencję i polityczne zapatrywania Rosjan – ten rozdźwięk i niezrozumienie. Monolog i paternalistyczny ton polskich elit – powodowane jak zawsze: misyjnością, dawniej wiarą religijną dziś tzw. prawami człowieka i demokracją w stylu zachodnim, arbitralnym przekonaniom o swej wyższości cywilizacyjno-kulturowej, pańskością (syndrom Pana i Chama, ale w wersji międzynarodowej) – są nie do pogodzenia z dialogiem, czyli wymianą idei, myśli i wzajemnym tłumaczeniu racji.

Elity polskie – post-sarmackie, post-szlacheckie, post-ziemiańskie (wg swego mniemania) – traktują z jednej strony społeczeństwo polskie nie jak zbiór obywateli, ale jako sforę konsumentów: oto władza patriarchalnie umiejscowiona i traktowana z feudalną atencją, wedle przywoływanego tu schematu Pan vs Cham, coś „temu konsumentowi daje, podarowuje, nagradza go”, ze swej wielkopańskiej łaski i z racji swej uprzywilejowanej pozycji społecznej.

I tak ten wzorzec – w elitach polskiej, etosowo-styropianowej władzy – funkcjonuje wobec wszystkich ludów ze Wschodu Europy. Tak samo jak ta władza traktuje społeczeństwo polskie, tu nad Odrą, Wisłą i Bugiem, tak samo odnosi się do sąsiadów Polski na Wschodzie: a poprzez media (które są przecież tzw. czwarta władzą) frustracje, awersje, pretensje (uzasadnione i wydumane) ogółu społeczeństwa stara się je przenieść – poprzez propagandę, manipulacje, umiejętne podsycanie uprzedzeń, mitów czy sentymentów odniesionych do tzw. Kresów – na Innego.

Obywatel bez świadomości swojego JA, bez indywidualnego i nieschematycznego myślenia, bez sceptycyzmu i autoironii nie istnieje. „Nie miej szacunku dla autorytetów innych bo zawsze można znaleźć inne autorytet”’ pouczał klasyk anglosaskiego liberalizmu Bertrand Russell.

I tak też funkcjonują polskojęzyczne – inaczej trudno o tych manipulatorach i oszustach intelektualnych mówić – media. My wiemy, my wam powiemy jak jest naprawdę. Ty konsumencie nie myśl, nie dedukuj, przyjmij prawdę objawioną czyli nabądź nasz produkt. Tak samo umiejscowił się w polskim życiu publicznym Kościół katolicki i jego akolici, na różnych piętrach drabiny społecznej i we władzach różnych szczebli (np. w ministerstwie sprawiedliwości – wiceminister religijny fundamentalista co prawo boskie stawia nad stanowionym, edukacji – doradcy ds. przysposobienia młodzieży do życia w rodzinie, zdrowia – mianowani urzędnicy państwowych szpitali którzy jawnie sabotują polska jurysprudencję). „Ciemnym ludem” lepiej się manipuluje i rządzi, a „….manipulacja posługując się iluzją tworzy sztuczny świat, który wypacza percepcję osoby manipulowanej i to w takim stopniu, że zapomina ona o swym rzeczywistym interesie” (prof. Lech Ostasz – antropolog kultury, filozof i psycholog).

Kosowo i atmosfera egzaltacji, rozkołysanych afektów i niekontrolowanych rozumem emocji – co powodowało absolutny zalew narracji dot. tego konfliktu kłamliwymi opiniami i komentarzami – nad rzekomymi (dziś to wiadomo z całą pewnością) zbrodniami tylko i wyłącznie Serbów (kłania się m.in. wspomniany Raczak), w kontekście konfliktu na wschodzie Ukrainy rozgrzana została w świetle podanych wyżej faktów z całą ostrością. Można rzec – w dwójnasób.

Pewnym, przekonanym w 156 % konsumentom papki medialnej i poddających się atmosferze linczu oraz biało-czarnej wizji rzeczywistości przypomnieć warto z jaką emfazą i oburzeniem (etycznym, moralnym, z tytułu prawa międzynarodowego, wyższości cywilizacji zachodniej na „dzikimi” Arabami – choć Saddam Husajn był tą siłą która powstrzymywała islamizm i religijny fundamentalizm przed rozlewaniem się po całym Bliskim Wschodzie) mówiono kiedyś o potencjale jądrowym i broni chemicznej celem uzasadnień inwazji na Irak ? Jak w takiej samej konwencji brzmiały tyrady tzw. demokratycznego świata i tzw. „międzynarodowej opinii publicznej” o związkach – nigdy nie potwierdzonych – reżimu z Bagdadu z międzynarodowym terroryzmem (al – Kaidą) ?

To tak jak konszachty, krótkowzroczne, ze światowym dżihadem, sponsoring międzynarodowego terroryzmu islamskiego, związki z nim w postaci logistycznej pomocy (broń, doradcy, technologie, łączność, tajne operacje przerzutu mudżahedinów itd.) w Afganistanie, później Bośni, Czeczenii czy Kosowie w imię doraźnych (a nie długofalowych) politycznie celów. To tak jak dzisiejszy mariaż – w imię osłabiania Rosji, „rusofobicznych” mniemań i poglądów – z quasi-faszystami i skrajnymi nacjonalistami zachodnio-ukraińskimi, który ponoć wart jest (z emocjonalnie podyktowanego punktu widzenia polskiego, dalekosiężnego interesu) mszy jak Paryż Henryka IV, króla Francji ? To błąd z punktu widzenia polskich interesów – krótkotrwałych i długofalowych. A, że w tej mierze zbiegać się on może w jakimś momencie z interesami rosyjskimi wystarczy przywołać dewizę Winstona Churchilla mówiącą o wieczności interesów Wielkiej Brytanii i przemijaniu przyjaźni i wrogości, sympatii i antypatii – w polityce, w polityce.

Tu warto przypomnieć współpracę cywilizowanego świata Zachodu z mudżahedinami i talibami w Afganistanie podczas interwencji radzieckiej w tym kraju: sojusznik urósł do takich rozmiarów (bo o jego poglądach wobec wartości niesionych przez nowoczesny i cywilizowany świat było wiadomym od dawna), że stał się największym zagrożeniem dla Zachodu lub stworzenie (jako przeciwwagi dla popularności onegdaj lewicowego, świeckiego al-Fatah i Jassera Arafata) przez Izrael potęgi Hamasu i szejka Jassina (purytańsko-islamistycznego fundamentalisty).

A jak mudżahedini sponsorowani przez Zachód od początku traktowali wspierających ich Amerykanów oraz ich sojuszników w walce z ZSRR niech świadczy komentarz znawcy Zachodu i Azji, prof. Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie socjologa i historyka Szlomo N. Eisenstadta, który pisał już w latach 70-tych XX stulecia, że Zachód jest widziany z „…Azji, nie jako świat składający się z dwóch zasadniczo różnych elementów: świata radzieckiego i świata zachodniego. Stanowi dla niej jedną rzeczywistość tego samego typu społecznego – postępowego społeczeństwa przemysłowego”.

Demonizowanie przeciwnika politycznego, jakiegokolwiek, przenosi dyskurs publiczny w sferę irracjonalną. Nie może być więc racjonalnych i realistycznych argumentów, konkluzji i decyzji. Racjonalny dyskurs zastępowany jest przez połajanki, demony retoryczne, namiętne fantomy słowne, aprioryczne sądy i takiej samej proweniencji domniemania (często poparte zwyczajnymi insynuacjami bądź kłamstwami: irracjonalizm karmi się przecież wyłącznie sugestią, takimi sądami, takim sposobem myślenia, półprawdami i ćwierć-inteligencją). Mity, afekty, sentymenty, uniesienia i namiętności są wtedy źródłem opisu sytuacji.

Jak wspomina Ludwik Stomma polska obsesyjna anty-rosyjskość karmi się zawsze wyrwanymi z kontekstu historycznego i politycznego (realizowanego współcześnie) w formie faktów-etykiet: „… zabory, Murawiew-wieszatiel, wojna 1919-21, pakt Ribbentrop-Mołotow, zsyłki, Katyń, stalinizm, Smoleńsk ….. Skąd jednak pogarda dla Rosjan i Rosji ?”. Ów etnolog i kulturoznawca stwierdza autorytatywnie, że Rosja od Piotra I Wielkiego jest w Europie. „Bo bez Rosji nie ma Europy”. Świadczą o tym nazwiska rosyjskich twórców kultury – kultury uniwersalnej, egzystencjalnej, europejskiego wymiaru (Puszkin, Czajkowski, Lermontow, Gogol, Tołstoj, Dostojewski, Babel, Riepin itd. itp.) – i ich wkład w cywilizacyjno-kulturowy wymiar tego co pojmujemy jako wartości europejskie. Stomma uważa, że przyczyną aktualnych złych stosunków polsko-rosyjskich (leżących po polskiej stronie) jest przede wszystkim „wyimaginowane poczucie pogardy” żywionej przez Pana do Chama (czyli do Innego, gorszego). A w dalszej kolejności – poczucie zagrożenia, nie zrozumienia, nie poznania, nie ciekawości i chęci autentycznego zbliżenia.

Polski post-sarmatyzm, objawiający się po raz kolejny w anty-rosyjskiej histerii rozpętanej w obliczu konfliktu na Ukrainie, przejawia się też w wyimaginowanej chęci jedności narodu, społeczeństwa nadwiślańskiego (ten kto ma inne zdanie, inaczej formułuje sądy i stawia tezy jest „szpiegiem Putina”, „ruskim czełowikiem”, nie-Polakiem i „agentem wpływu interesów rosyjskich” – takimi inwektywami posługują się nawet tak do tej pory wyważeni komentatorzy i subtelni intelektualiści jak Adam Michnik czy Adam Szostkiewicz). To – jak sądzi Jan Sowa (psycholog, filozof, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego) – „jak pokazuje historyczna praktyka, to poszukiwanie jedności jest przede wszystkim sposobem na marginalizowanie tych, którzy z jakichś powodów nie mogą należeć do proklamowanej wspólnoty: chłopów, mieszczan, Żydów, reakcjonistów, postkomunistów, gejów, lesbijek, feministek, wykształciuchów itd.”. To jest też z jednej strony opór mentalnej materii post-kontrreformacyjnej, post-szlacheckiej, post-sarmackiej jaka charakteryzuje polskie elity etosowo-styropianowe, a z drugiej – ten Inny, ten obcy, ten ponoć gorszy kulturowo i cywilizacyjnie, ten wskazany jednoznacznie palcem, postawiony do kąta poprawia auto-wizerunek społeczny, przenosi dyskurs w inne, irracjonalne i nie-polskie (czyli – poza-wewnętrzne) przestrzenie, nie dotykające nabrzmiewających, lokalnych, nadwiślańskich sprzeczności i animozji. Podbijając nacjonalistyczny, narodowy i religijno-katolicki bębenek (katolicyzm, wiara prawdziwa vs „schizmatyccy Grecy”; idee Solidarności vs komunizm, którego Rosja i Rosjanie pozostają nadal egzemplifikacją; kultura Zachodu, której my jesteśmy reprezentantem i przedmurzem vs „azjatycka dzicz” itd.) transponuje się zainteresowanie społeczne na – pozornie tylko – inne, „duszo – szczypatielne” i emocjonalno – pseudopatriotyczne przestrzenie świadomości. Bo to zawsze wraca szkodliwym, niebezpiecznym rykoszetem.

Tak Cień Kosowa łącząc się z Cieniem sarmaty prowadzi nas prosto na Dzikie Pola racjonalizmu, modernizmu, europejskości, a przede wszystkim – na antypody Oświecenia.”

.

19 Responses to CIEŃ KOSOWA (suplement – część II)

  1. Vera pisze:

    Arystoteles ze Stagiry pisze głupoty. Prawda i przyczyna nie mają ze sobą nic wspólnego. Wręcz oprzeciwnie, szukanie przyczyny to zwykle szukanie uzasadnienia. Stąd już tylko krok do usprawiedliwienia dowolngo postępku. A każdy postępek ma przyczynę …
    Kto mi nie wierzy, niech się zastanowi, że Trynkiewicz miał powód do zamordowania 4 chłopców.
    Dla mnie problemem tego artykułu jest jego wzdęty, wymyślnie, fikuśnie i pokrętnie intelektualizowany język. Czy tak wygląda publiczna dyskusja? Ja nie mam kompleksów i nie muszę udawać, że to mój poziom. Wiem, kto to był Melanchton, ale co to jest styropianowa elita?
    Zastanawiam się, czy autor pisze dla ludzi, czy dla zaspokojenia swojej potrzeby pokazywania jaki to on wielki i mądry. Kiedyś mówiło się, że rozumienie problemu poznaje się po opisie prostymi słowami. Albo inaczej, dla kogo jest ten artykuł. Bo nie dla mnie mimo, że w ciągu 3 dni doczytałam wreszcie do końca. Pisanie dla paru kolesiów ze swojej kliki może sobie darować.
    Albo krótko: Panie Autorze, Adenauer używał tylko 3 tysięcy słów, był więc z Pańskiego punktu widzenia prymitywem , a mimo to najbliższym prawdy kanclerzem w historii Niemiec. Powinien się Pan wzorować na nim a nie na Melanchtonie.
    Szkoda, bo treść jest zastanawiająca i głęboka. Ale lewico, tą drogą dyskusji daleko nie zajdziesz.

  2. OPTY pisze:

    Pozwolę sobie mieć inne zdanie wobec rzeczonego tekstu i autora. A Trynkiewicz i jego postępowanie ni jak się ma do tej sprawy , którą porusza Autor .
    Tekst napisany jest faktycznie ” językiem uniwersyteckim ” ale to mi zupełnie nie przeszkadza w rozumieniu tego co napisano a napisano to b.dobrze. Ważna jest treść i argumentacja oraz fakty . Sposób podania jednych odstrasza innych nie , nic w tym dziwnego.
    ” Jak nie chorować ” jest napisana językiem tak dobitnym i przekonywującym ,że lepiej już chyba nie można było i jak zwykle są tacy co rozumieją i tacy co nie .
    Pan R. S. Czarnecki daje nam , opisuje tło historyczne i analogie zachowań ludzkich w zależności od przyjętych doktryn tak politycznych jak religijnych oraz społeczno-gospodarczych opierając się tylko i wyłącznie na faktach historycznych . Pozostaje kwestia interpretacji takich czy innych zjawisk na przestrzeni dziejów ale same fakty są na tyle wymowne ,że tylko człowiek o skromnej wiedzy interdyscyplinarnej może nie dostrzegać we właściwy sposób przyczyn i ich skutków . Pomylenie tychże powoduje wzajemne niezrozumienie . Dlatego mottem jest sentencja Stagiryty .

    Sednem sprawy jest konflikt na Ukrainie , którego przyczyną jest właśnie sama Ukraina( tzn. ludzie nie nazwa kraju) niepotrafiąca po uzyskaniu niepodległości ułożyć sobie po ludzku stosunków międzyludzkich w kraju , stąd cała zawierucha. Doktor świetnie opisuje takie sytuacje właśnie w przywołanej przeze mnie wcześniej książce. Dla mnie jest wszystko jasne i nie przeszkadza mi to tzw. przeintelektualizowanie , gorzej byłoby gdyby było niedointelektualizowanie ,jeśli już posługujemy się terminami przymiotnikującymi bezprzedmiotowo temat.

  3. OPTY pisze:

    A może cień Śląska ? – tak to historia zatoczyła koło.

    Tekst poniższy z netu;

    ” Tak się akurat składa , że moi pradziadkowie uczestniczyli w powstaniach śląskich i było dokładnie tak że z terenu jednego państwa napadali na inny kraj – a konkretnie z terenu odrodzonej Najjaśniejszej napadali na „ziemie świętej Rzeszy Niemieckiej”, z dzisiejszego punktu widzenia byliby terrorystami i bandytami, ale my mówimy o nich, że są bohaterami. W czasie powstań śląskich bywało tak, że po jednej stronie Brynicy (polskiej) stały szpitale, magazyny z bronią, dworce kolejowe, koszary, obozy szkoleniowe – a po drugiej stronie Brynicy trwały walki powstańców z Niemcami. I po mostach kolejowych przez rzekę na okrągło kursowały pociągi ze sprzętem, lekarstwami i polskimi ochotnikami, którzy wspierali Postania Śląskie. Piłsudski oficjalnie nic nie wiedział, nic nie chciał wiedzieć i nawet potępiał takie działania (coś mniej więcej jak Putin teraz) ale nieoficjalnie palcem nie kiwnął, żeby cokolwiek zmieniać, ani nie zabronił ani nie pomógł. Putin zachowuje się dokładnie tak samo – widać, że jest inteligentnym człowiekiem, skoro bierze przykład z Marszałka. Marszałek to był wielki człowiek, kto by pomyślał, że w 80lat po jego śmierci jeszcze przyjdą czasy, że jego koncepcje taktyczne znowu będą wykorzystywane.

    Można nie lubić Putina – ale ci ludzie, którzy w Doniecku i okolicznych terenach walczą z banderowcami, są niczym Wojciech Korfanty i jego drużyna, oni tylko chcą aby ziemie, które od pokoleń były w rękach Rosjan – a przypadkiem dostały się Ukrainie w 92 r. z powrotem stały się w pełni rosyjskie. Mają do tego takie samo prawo jakie my mieliśmy, kiedy postanowiliśmy przyłączyć z powrotem Śląsk do Macierzy i zjednoczyć na powrót wszystkie pradawne ziemie lechickie.

    Wtedy też zachodnia propaganda była przeciwko nam, powstańców nazywano terrorystami i chciano ukarać Polskie przy użyciu wszystkich metod, które uznano by za stosowne. Nie udało się wtedy zjednoczyć wszystkich ziem, ale dziś Polska jest na powrót cała (prawie) w swych prapiastowskich granicach. I Rosjanom ze wschodu Ukrainy życzę, aby i im się ta sztuka udała, tak jest bowiem sprawiedliwie dziejowo.

    Tak samo jak sprawiedliwie dziejowo jest, że jest Wrocław a nie Breslau, że są Katowice a nie Katovitz, że jest Gdańsk a nie Danzig, Szczecin zamiast Stettina i Poznań zamiast Posen. Choć być może Niemcy chcieliby inaczej .”

    Jak to zapomniał wół jak cielęciem był ?

  4. http://passent.blog.polityka.pl/2014/08/04/kaczynski-ante-portas/#comment-587701 :

    jasny gwint 7 sierpnia o godz. 9:26 pisze:

    „Wojna kryminalnego kartelu US/NATO z Rosją. Interesujące warianty jej rozwoju. O ile wcześniej to nie pieprznie, razem z nami.
    ” Rosyjscy eksperci mowią, że wobec Ukrainy stosuje się te same wzorce, które stosowano w przypadku Kosowa i nawet Wietnamu. We Wietnamie amerykańska obecność także zaczynała się od kilkudziesięciu doradców wojskowych, wysłanych na południe w 1954 roku. Kosowskich Albańczyków Amerykanie szkolą i „konsultują” do tej pory.

    Na Ukrainie, co widać coraz wyraźniej z każdym dniem, powtarza się sytuacja, którą przeżyły Bałkany z ich wojnami domowymi i rozpadem Jugosławii, uważa profesor MGU Andriej Manojło. Tylko, że teraz USA działają bardziej bezpośrednio i cynicznie. W Kijowie już doskonale wiedzą, że CIA zajmuje całe piętro budynku Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. To samo szykuje się w Ministerstwie Obrony Ukrainy.

    Z geopolitycznego punktu widzenia bałkanizacja Ukrainy jest bardzo na rękę Waszyngtonowi, mówi Andriej Manojło. Przemiana Ukrainy w jedno wielkie ognisko zapalne pod kontrolą USA jest potrzebne jako instrument osłabienia wpływu Rosji. Każdy konflikt u granic Rosji od razu staje się poważnym zagrozeniem dla jej bezpieczeństwa. „Eksport kontrolowanego chaosu z Ukrainy do Rosji” – to jeden z celów zaplanowanej przez Waszyngton „ukraińskiej operacji”, przekonany jest Andriej Manojło.

    Pogrążając Ukrainę w tzw. „kontrolowany chaos”, czyli stosując tam technologie „kolorowych rewolucji”, Amerykanie stwarzają konflikt, którym doskonale umieją kierować. Ten konflikt Amerykanie wykorzystują dziś jako narzędzie oddziaływania politycznego na swoich przeciwników oraz na swoich sojuszników. Geopolityczne położenie Ukrainy w tym sensie jest dla Amerykanów bardzo korzystne. W związku z tym, w żadnym wypadku nie będą oni sprzyjać jakimkolwiek procesom pokojowym na Ukrainie. Bez konfliktu, którym można sterować, Ukraina będzie Waszyngtonowi niepotrzebna. Na odwrót, oni będą dolewać oliwy do ognia wojny domowej.

    Organizacja „kontrolowanego chaosu” i prowokowanie wojny domowej na Ukrainie to lustrzane odbicie tego, co USA robiły w Syrii i Iraku, opowiada ekspert Instytutu Gospodarki Światowej i Stosunków Międzynarodowych Stanisław Iwanow. A Syria i Irak to nic innego, jak kontynuacja sztucznie wywołanej wojny przeciwko Jugosławii w latach 90-ych.

    W Syrii i Iraku USA wspierały najbardziej radykalne islamistyczne siły. W tej chwili te siły wyszły spod kontroli i grożą utopieniem we krwi całego regionu. Na Ukrainie Waszyngton zorganizował przewrot państwowy, przeprowadzony przez najzagorzalszych nacjonalistów, przez siły neonazistowskie, przypomina Stanisław Iwanow.

    Boję się, że Ukraina najgorsze ma jeszcze przed sobą. Na dziś nie ma optymistycznych prognoz. Jesli nawet oni (Junta Kijowska) stłumią ruch na wschodzie, to żadnego pokoju i dobrobytu w państwie nie będzie. Należy odbudować wszystko, co zostało zniszczone, ułożyć dialog ze wschodnimi regionami. A jak można to osiągnąć, jeśli tam wszystko jest zalane krwią? Tysiące zabitych i rannych i już pół miliona uchodźców? „Kontrolowany chaos” na granicach Rosji Waszyngotnowi jest na rękę.

    Jak uważają rosyjscy eksperci, Kijów dziś już całkowicie znajduje się pod kontrolą Stanów Zjednoczonych. Wszystkie decyzje władz z początku ustalane są z amerykańską ambasadą. Dochodzi do tego, że stanowisko kijowskiego rządu najpierw ogłasza Departament Stanu USA, a dopiero potem „minister spraw zagranicznych” Ukrainy. Zdarzają się wpadki. Na przykład 5 sierpnia rzeczniczka Departamentu Stanu Jen Psaki nazwała „prowokacyjnymi” szkolenia wojsk Rosji „koło granicy z Ukrainą” w obwodzie astrachańskim. Obwód astrachański nie graniczy z Ukrainą, a sam poligon leży w odległości tysiąca kilometrów od jej terytorium. Nawet MSZ Ukrainy nie zdecydował się na powtórzenie absurdalnego „protestu” Departamentu Stanu USA.
    Ukraina, USA, Pentagon, Boeing, Polityka
    Czytaj dalej: http://polish.ruvr.ru/2014_08_06/Bez-konfliktu-Ukraina-Waszyngtonowi-nie-jest-potrzebna-8233/

  5. Vera pisze:

    Pani Stachurska
    Z „jasnym gwintem” jest mi zupełnie nie po drodze. Nawet gorzej. Co nie zmienia faktu, że dużo z tego, co pisze to pewnie prawda. Bardzo przykra prawda.

    Ja chcę jednak dodać ze swojej strony tekst, który znikł z portalu natychmiast po opublikowaniu:
    Zgodnie tym, co pisze Wall Street Journal:
    Na bankach niemieckich wymuszone zostały ostatnio przez USA horrendalne kary. Za ich rzekome działania spekulacyjne sprzed kryzysu 2008. Sprzeciw nie jest możliwy. Te kary po cichu zostały widocznie złagodzone w zamian za przyrzeczenie bardziej czynnego udziału Niemiec w nakładaniu sankcji na Rosję. Ponadto obiecane zostało zaniechanie postępowań o korupcję i inne rzekome przestępstwa wobec niemieckich koncernów. (Proste: Wszędzie tam, gdzie do przetargu stawały niemieckie firmy można oskarżyć je o korupcję i żądać wysokich odszkodowań.) No i zupełnie bez związku właśnie te firmy to najwięksi darczyńcy partii rządzących Niemiec.
    Wyjaśnia to z jednej strony służalczą postawę Merkel w stosunku amerykańskich żądań i nagłe wołanie o sankcje, w sprzeczności z całą z polityką Niemiec ostatnich 60 lat. Z drugiej natomiast pokazuje, jak amerykańskie prawodawstwo wewnętrzne i amerykańskie interesy narzucane są całemu światu.
    Ciekawe, jakie haki mają USA na innych w Europie, że aż taka jednomyślność przeciw Rosji panuje? Banki dostrzec tu można najłatwiej: Francuski bank Paribas 9 dostał miliardów euro kary za dozwolony w Europie handel z Kubą i 2 lata zakaz obrotu dolarami. Banki szwajcarskie jak UBS podobnie za prowadzenie kont Amerykanów. O ile unikali płacenia podatków w USA. Managerowie banku musieli też dobrowolnie udać się do USA na odsiadkę wieloletnich wyroków więzienia.

    To, co najbardziej martwi to bezsilność wobec nahalnej agitacji polskich mediów i wyzwiska kiedyś szanowanych publicystów z Michalskim i Sierakowskim z KP włącznie. Toczy się to w fatalną stronę i nic nie można zrobić.

  6. OPTY pisze:

    „To nie miłość do Rosji jest powodem popierania jej działań, a przynajmniej ich nienegowania przez – prawdopodobnie – większość polskiego społeczeństwa. To kompletne rozczarowanie tzw. Zachodem, który w socjalizmie był postrzegany jak ziemia obiecana. Rosja – choć można mieć do niej mnóstwo zastrzeżeń – jest być może ostatnią zaporą przed zdominowaniem świata przez „cywilizację zachodnią”, kulturę hamburgera, wyścigu szczurów, komercjalizacji każdego aspektu życia, wszechobecnej propagandy zastępującej zwyczajną prawdę, wyzucia życia z jakiejkolwiek głębszej idei i zastąpienia jej pogonią za zyskiem. I choć te zjawiska występują również w Rosji, to jednak nie dominują one w życiu społecznym. Dokąd na świecie istniała przeciwwaga dla kapitalizmu w postaci państw socjalistycznych, tenże kapitalizm mocno miarkował się w swoich zapędach, teraz już się nie miarkuje. Dokąd istnieje siła mogąca zagrozić absolutnej dominacji jednej potęgi nad światem również ona się miarkuje w swoich zapędach. Jeśli jej braknie nastanie dominacja władzy absolutnej. A władza zawsze demoralizuje, władza absolutna demoralizuje absolutnie. Starsi Polacy to czują, choć Rosji raczej nikt specjalnie nie kocha. Młodsi, wychowani na kulawym systemie nauczania nieuczącym myślenia tylko rozwiązywania testów – już niespecjalnie. Już dziś jemy „lunchy” zamiast drugiego śniadania, w pracy mamy menedżerów, nie kierowników, przedsiębiorstwa nie działają dla dobra społeczeństwa, ale dla dobra właścicieli kapitału, bo tak zadecydowano w amerykańskich bankach inwestycyjnych, pracownicy stali się zasobem ludzkim i jako takiego można go używać jak maszynę, realizujemy „targety”, nie cele, panuje obrzydliwa komercha i wyścig szczurów w każdej dziedzinie życia, również w polityce. Autorytetami stali się celebryci, naszymi kandydatami do PE są jakieś panny pokazujące cycki, bokser z obitym łbem wygadujący androny, a nawet jakaś pomoc kuchenna. Zanika patriotyzm i jakiekolwiek głębsze idee. Jeśli padnie Rosja do czego dąży światowy kapitał, świat będzie miał jednego hegemona, który będzie decydował o każdym aspekcie naszego życia, nie będzie żadnej przeciwwagi nawet takiej nieco ułomnej jaki teraz tworzy Rosja. Staniemy się szarą masą realizująca „targety” światowego kapitału w jedynie słusznym amerykańskim stylu. ” – napisał ” ktoś ” anonimowo ale sensownie w swoim komentarzu

  7. Radosław S. Czarnecki pisze:

    Zgadzam sie z ostatnim komentarzem „Opty”. Jeśli wszędzie ma być „tak samo” to znaczy że mamy doczynienia z wielkim Nigdzie……. Przed tym przestrzegał już 50 lat temu Herbert Marcuse (Człowiek jednowymiarowy). Nie chcę być Kasandrą, ale jesteśmy w sytuacji „wypisz wymaluj” jak 100 lat temu – w przededniu I wojny światowej. Dziś (11.08.br) reżyser, intelektualista, Europejczyk „pełną gębą”- Emir Kusturica dał Radiu Moskwa wywiad gdzie ocenia m.in. sytuację na Ukrainie: mam drobne szadenfreunde – jego opinie pokrywaja sie z moimi prezentowanymi w suplemencie do „Cienia Kosowa” (samo i roziwinięcie tematu, obszerny opis znajdują się w „Cień Kosowa” – esej polityczny, 34 strony, http://www.kulturaswiecka.pl). Wypowiedź Kusturicy – Fb, a może później pokaże to http://www.lewica.pl. Pozdrawiam Gospodynię Bloga i uczestników dyskusji.

  8. Panie Radosławie,

    przepraszam. Do I części dołączyłam, tu niestety nie… Poprawiam się: Cień Kosowa czyli post-jugosławiański spleen – http://www.kulturaswiecka.pl/node/822 .

    Pozdrawiam :)

  9. https://www.facebook.com/radoslaw.czarnecki1/posts/10201475803496808 :

    Radosław Czarnecki 13.08.2014 r. pisze:

    „Emir Kusturica (dla radio Moskwa, 11.08.2014)

    Dzisiejsze wydarzenia na Ukrainie pasują do koncepcji jugosłowiańskiego scenariusza opracowanego przez władze Stanów Zjednoczonych, mówi światowej sławy serbski reżyser Emir Kusturica.

    Jest to – jego zdaniem – kontynuacja tego, co miało miejsce w Jugosławii. „W naszym kraju, kiedy się on rozpadał, wszyscy oskarżali Miloszewcza. Ale zapomnieli, że George Bush w 1991 roku oświadczył, że Stany Zjednoczone będą nawiązywać stosunki dyplomatyczne tylko z tymi republikami, które odłączą się od Jugosławii. A potem przez cztery lata słuchaliśmy j na temat winy Miloszewicza” – powiedział reżyser odpowiadając na pytanie korespondenta Rossiya Segodnya na spotkaniu z uczestnikami i gośćmi festiwalu filmów dokumentalnych 12 duchowych klamer w Wiszegradzie (Republika Serbska).

    Debiutujący festiwal filmowy młodzieżowego kina dokumentalnego 12 duchowych klamer jest organizowany przez rosyjski projekt edukacyjny „Sieć” przy wsparciu Emira Kusturicy. Odnosząc się do swojej pracy reżyser powiedział, że teraz kręci swój jedenasty film – „Na Drodze Mlecznej”. Podzielony on jest na trzy części: pierwsza – o mężczyźnie, wężu i kobiecie, druga skupia się na tym, jak mężczyzna zakochuje się w kobiecie, i jak wąż uratował mu życie. W trzeciej zaś mężczyzna zostaje mnichem. Reżyser jest przekonany, że potrzebna jest wielka idea i gotowość do brudnej roboty, nie można okłamywać samych siebie, ponieważ i tak większość filmów obecnie nagrywa się nie dla sztuki, ale dla propagandy. Laureaci festiwalu 12 duchowych klamer pytali o Hollywood jako o fabrykę do produkcji „amerykańskiego snu” i o to, czy Kusturica jest gotów stanąć na czele procesu stworzenia „propagandowego kina słowiańskiego”. Okazało się, że nie. Mistrz woli „żyć na uboczu”, dzięki czemu już wybudował dwa centra kulturowe. „Hollywood był centrum światowego idealizmu w latach 40-tych i 50-tych ubiegłego wieku. Teraz hollywoodzkie filmu są bezsensowne. Niestety także w Rosji czasem naśladują Hollywood. Kiedy przyjeżdżam do Moskwy stale widzę te billboardy i okropne, tandetne filmy. Ale taka jest moc rynku, przed nią cały idealizm jest bezradny. Moją odpowiedzią jest mój Andrichgrad w Republice Serbskiej i Drvengrad w Serbii. Oto przykłady mojej własnej utopii. Propaganda próbuje zdobyć wszystkie państwa świata, człowiek zaś powinien robić to, co w jego siłach” – powiedział reżyser.”

  10. https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1529191663976585&id=1451403548422064 :

    „Pełna wypowiedź pana Żyrinowskiego.

    Poniżej wklejam pełną wypowiedź Władymira Żyrinowskiego z polskim tłumaczeniem. Proszę spokojnie, bez emocji wsłuchać się w słowa pana Żyrinowskiego, uchwycicie prawdziwa ich treść i skonfrontujcie ją ze zmanipulowanym przekazem rozpowszechnianym w polskojęzycznych mediach. Czy pan Żyrinowski nas straszy? Czy nakłania do ataku na Polskę lub kraje Bałtyckie? Wręcz przeciwnie, ten miły i sympatyczny człowiek wygłasza apel do tych wszystkich Tusków, Kaczyńskich i Sikorskich aby się opanowali bo pchają Polskę ku zagładzie i nadal twierdzę, że są współczesnymi odpowiednikami Becka i Spółki którzy nas wykończyli w 39′. Przypominam, że pan Żyrinowski nawołuje do rozbioru Banderlandu jako reżimu anty słowiańskiego i oddania Polsce Lwowa! Ten rosyjski polityk jest większym polskim patriotą niż ktokolwiek z obecnych politykierów lub dziennikarzyn pseudo polskiego głównego nurtu!

    http://youtu.be/ml7JmNuzGz4 ” Polskie napisy.

  11. OPTY pisze:

    Warto przeczytać.
    Autor Krakauer: ” Czy rząd w Polsce bardziej lobbuje na rzecz cudzych interesów niż polskich?

    Czy można mieć wrażenie, że rząd w Polsce bardziej lobbował i lobbuje na rzecz cudzych interesów niż polskich? Dlaczego praktycznie cała klasa polityczna – z wyjątkiem nielicznych wyjątków – nie jest w stanie dokonać refleksji nad naszym nieszczęsnym zaangażowaniem w sprawy wschodnie? Czy Giedroyć wszystkim przesłonił oczy? Czy w XXI wieku mamy pojmować relacje w swoim otoczeniu geostrategicznym tylko i wyłącznie przez pryzmat subsumpcji czasów minionych?

    Polska elita polityczna opiera swój dogmat wspierania Ukrainy, nawet pomimo przemilczania rzezi na Wołyniu, czy też niedawnego zamachu na polskiego prezydenta na Ukrainie w Łucku na myśleniu kategoriami aktualnymi w średniowieczu i do końca ery aktywności bitewnej husarii. Nie ma dzisiaj żadnej koncepcji Jagiellońskiej, to nie jest prawda że niepodległa i niezależna Ukraina cokolwiek gwarantuje Polsce – zwłaszcza w opozycji względem Rosji. Nic z tych rzeczy – nic bardziej mylnego! Co więcej – to nie prawda, że Rosja nie będzie Imperium bez Ukrainy, albowiem w realiach XXI wieku nieco przewartościowały się kryteria imperialności.

    Ukraina nie jest państwem buforowym pomiędzy Polską w Rosją, Ukraina jest częścią wschodniej słowiańszczyzny przynależną kulturowo, tożsamościowo i cywilizacyjnie do Rosyjskiego prawosławnego Świata – czy to się komuś podoba czy nie i nic na to nie można poradzić. Przecież nawet obecny konflikt właśnie dotyczy próby rozerwania tych więzi i każdy, nawet małe dzieci pod ukraińskim ostrzałem – doskonale widzą i może odczuwają na własnej skórze, jak wielkich argumentów bezwzględnego kłamstwa użyto, żeby zarazić część ukraińskich decydentów nienawiścią do Rosji i Rosjan, właśnie w imię uczynienia czegoś wbrew naturze, historii i potrzebom Narodów Ukrainy.

    Polska na tym konflikcie tylko straci, w momencie jak zdrowa część ukraińskiego Narodu otrząśnie się z tego dramatycznego snu na jawie, w którym pozwala sobą sterować – samotna i zagubiona! Na pewno również Polska nie dostanie nawet dobrego słowa od zwycięskiej banderowskiej Ukrainy, już nas przecież zlekceważono – olewając najzwyczajniej w świecie działania unijnej dyplomacji z polskim ministrem na czele. Zupełnie zapomnieliśmy lub nie chciano żebyśmy pamiętali, że Ukraina odwołująca się do tradycji pana Bandery i jego towarzyszy broni to Ukraina ociekająca krwią zamordowanych bestialsko Polaków i nie tylko!

    Tak wiele poświęcono dla chorej idei i fikcyjnej wizji, że w końcu prawie się ziściła, ale przeciwstawnie – nie jako wzmocnienie naszego potencjału, tylko jako kolejne realne zagrożenie i destabilizacja regionu. Czy ktoś w Warszawie zanim zaczął kelnerować w sprawie ukraińskiej lub pojechał na Majdan – zastanowił się co zrobimy, jeżeli rządzona przez nacjonalistów Ukraina zechce sięgnąć po broń jądrową? Ewentualnie jak mielibyśmy się zachować, jeżeli z taką samą zaciekłością jak pacyfikuje się rosyjskojęzyczną mniejszość na wschodzie – doszłoby do pacyfikacji mniejszości węgierskiej na Zachodzie, a rząd Węgierski zostałby wmieszany w wojnę? Co wówczas? Pomożemy Węgrom z NATO w obronie własnej mniejszości przed kolejną ludobójczą operacją antyterrorystyczną? Czy przeciwnie – zgodnie ze zdaniem większości państw zachodnich – uznamy, że Węgry nie spełniają demokratyczno-genderowych standardów i ich artykuł 5 Traktatu nie obowiązuje?

    Zanim się w ogóle pomyślało o jakimkolwiek wypowiedzeniu się na tematy Ukrainy – trzeba było mieć odpowiedzi na te i inne pytania oparte na solidnie przeprowadzonych scenariuszach! Tak, żeby znać wszystkie możliwe warianty zdarzeń, a także z łatwością reagować na kryzysy – wyciągając przygotowane plany i modelując rzeczywistość pod własny interes. Dlaczego czegoś takiego nie zrobiono? Nawet podpadnięto na zachodzie, ponieważ byliśmy zbyt słabi, żeby zobowiązać Ukraińców do przestrzegania porozumienia, które zawarli z własnym legalnym prezydentem i to pomimo groźnych słów naszego ministra!

    Ilość błędów, w ogóle jedna wielka porażka zwana partactwem wschodnim, jak również brak przygotowania na skutki własnych decyzji – to wszystko każe nam publicznie jeszcze raz zapytać – czy rząd w Polsce bardziej lobbuje na rzecz cudzych interesów niż polskich?

    Jeżeli ktoś uważa, że jest inaczej niech łaskawie wskaże powody, dla których mielibyśmy narażać nasze buforowe państwo oparte o papierowe gwarancje na konfrontację z termonuklearnym supermocarstwem? Co jest takiego ważnego dla nas na Ukrainie, że dla ułudy „przyjaźni” do końca utopiliśmy nasze relacje z Federacją Rosyjską i spuściliśmy je w kiblu? Jakie interesy ma Polska – w tym polscy sadownicy, pracownicy przemysłu spożywczego, transportowcy i inni nasi obywatele w bezkrytycznym i ślepym popieraniu nowych władców Ukrainy, którzy przecież są znanymi Ukraińcom od lat oligarchami?

    Gdyby tego jeszcze było mało proszę wskazać jakie interesy ma Unia Europejska, skazując nasze jabłka na gnicie – w wyniku wprowadzenia sankcji, których tak naprawdę nie chciała wprowadzać, a impulsem do ich wprowadzenia była katastrofa samolotu pasażerskiego – prawdopodobnie zestrzelonego w otwartej dla ruchu lotniczego strefie działań wojennych ukraińskiego rządu podczas tzw. operacji antyterrorystycznej władz tego państwa!

    Rola „konia”, czy też może bardziej „osła” trojańskiego do niczego nam nie służy. Na plażach Bałtyku nie wylądują dywizje Marines! Trzeba zacząć myśleć o polityce w kategoriach własnego interesu narodowego a nie darmowego wysługiwania się rzekomym sojusznikom, którzy już nas kiedyś zawiedli.”

  12. OPTY pisze:

    Upadek lewicowego liberalizmu

    SVETLANA TSIBERGANOVA
    16/08/2014
    Wielu jest zaskoczonych tym, jak szybko ukraińskie społeczeństwo znalazło się pod wpływem agresywnej, szowinistycznej propagandy i zaczęło żyć zgodnie z zasadami orwellowskiej dystopii: “Wojna – to pokój! Wolność – to niewola! Demokracja – to ograniczenie wszystkich praw! Wolność słowa – to milczenie! Ofiary spaliły i zabiły się same![1]”

    Jednakże, tak naprawdę nie ma w tym nic zaskakującego.

    Jeśli przeanalizujemy najnowszą historię „lewego skrzydła” na Ukrainie, jasnym staje się, że te cyniczne reguły stanowią istotę ukraińskiego nacjonalizmu i można je usłyszeć także od tych, którzy nie powinni poddać się tej szowinistycznej histerii.

    Dlaczego “lewicowi” liberałowie poszli na Majdan? Dlaczego ukraińscy nacjonaliści pod flagami Unii Europejskiej – krzyczący „Na Moskala! Śmierć wrogom!” – byli określani przez „lewicowych” liberałów jako „lud”, podczas gdy mieszkańcy południowo-wschodniej Ukrainy, śpiewający „Powstań, wielki kraju!” stali się „łopatami”[2], „bydłem” i „stonką ziemniaczaną”? Czy ci „lewicowcy” nie zauważyli antykomunistycznej retoryki, która była wszechobecna na Majdanie? Czy nie słyszeli szczerych obietnic dotyczących wdrożenia antysocjalnych reform natychmiast po zwycięstwie Majdanu – dotyczących tych samych anty-reform, które wdrażane są dzisiaj? A co z całą agresją skierowaną przeciwko tym, którzy przedstawiali postępowe żądania? Co z wezwaniami do tłumienia wszelkiego sprzeciwu? Albo z duchownymi, którzy przedstawiali kobiety jako „pomocnice mężczyzny”, zgodnie z szarmanckimi ideałami z ukraińskiego późnego średniowiecza? Czy nie było oczywiste kim w rzeczywistości byli ci, którzy wspierali Majdan?

    Od długiego czasu nie byłam w stanie rozwiązać tej zagadki, dopóki nie odnalazłam na swym komputerze zdjęcia z zimy na Majdanie Wolności, kiedy to tłum wycierał swe buty o czerwony sztandar. Wszystko stało się jasne.

    Wszyscy liberałowie, którzy dziś aktywnie wspierają reżim oligarchów i nacjonalistów i którzy od lat obelżywie traktowali całą lewicę i zaangażowani byli w proces wykorzeniania i niszczenia symboli komunistycznych, nie różnią się pod tym względem od „brązowych” ukraińskich nacjonalistów. To oni wspierali antykomunistyczną narrację, demonizując radziecką przeszłość do granic możliwości. To oni wdrażali antylewicową edukację i anty-lewicową wizję historii w celu odseparowania mas i robotników od socjalizmu, wspierając w ten sposób siły prawicy.

    Wiele razy, podczas każdego Święta Pracy, kiedy zasiadałam w komitecie organizacyjnym musiałam bronić podstawowego symbolu międzynarodowego ruchu komunistycznego i ruchu robotniczego – czerwonej flagi z sierpem i młotem. Byli tacy, którzy wzywali do usunięcia tego symbolu, aby nie odstraszać liberałów i nacjonalistów – i nie przeszkadzała im wcale czerwono-czarna flaga anarchistów, która dla 100% ludności Kijowa kojarzyła się z czerwono-czarnymi barwami ultranacjonalistów z ruchu Bandery.

    Marginesowe „lewicowe” sekty, także aktywnie walczyły z „autorytarnym stalinizmem” (który nie istnieje od wielu dekad), tchórzliwie ignorując przy tym prawdziwe zagrożenie w postaci dojścia do władzy ukraińskiego nacjonalizmu, który stale demonstrował swój oszałamiający autorytaryzm – tego rodzaju autorytaryzm rzadko widziany był nawet w komitetach Komunistycznej Partii Ukrainy.

    W rzeczywistości ukraińscy „anarchiści” (nie mogę nie stosować tu cudzysłowu) i „libertarianie” stali się awangardą ukraińskiego nacjonalizmu, zanim na dobre stał się on „cool”, czyli jeszcze na długo przed narodzinami „Euromajdanu”.

    Nie ma niczego zaskakującego w tym, że teraz nie chcą oni widzieć tysięcy rannych i zabitych cywilów na południowym-wschodzie Ukrainy. Boją się bowiem stracić wsparcie ze strony europejskich funduszy – łamiąc swój zwyczaj zgodnie z którym nie występuje się przeciwko strukturom władzy – chociażby poprzez organizację pokojowego, antywojennego marszu w stolicy by zaapelować o niezabijanie niektórych z „łopat”. Boją się sprzeciwić prawicy, boją się spotkać z histeryczną krytyką ze strony swojego własnego zaplecza i boją się, że zostaną wyrzutkami w swych rodzimych, hipsterskich miejscówkach i że zostaną zaszufladkowani jako „agenci rosyjskich służb”, odkąd tylko liderzy ukraińskiej, reżimowej burżuazji określili antywojenne protesty mianem „prowokacji finansowanych przez Kreml”.

    Znacznie łatwiej jest po prostu zdobyć grant na skromną dyskusję przy okrągłym stole „o zagrożeniu wojną”. Czy słyszeliście? My mamy wojnę! Czy chcecie o niej dyskutować by zdobyć kasę od europejskich sponsorów? Właśnie w tym momencie prawie każdy (jeśli nie każdy) autobus z uchodźcami z Ługańska znajduje się pod ostrzałem ukraińskiej armii i prawicowych bojówek przy punktach kontrolnych. Strzelają ci sami żołnierze-ochotnicy na rzecz których kijewscy „libertarianie” zbierali pieniądze by sfinansować ich broń i pancerze.

    Jest jeszcze gorzej – część tzw. anarchistów otwarcie walczy po stronie egzekutorów i pod dowództwem nazistów, w batalionach „Azov” i „Donbas”, publicznie chełpiąc się mordowaniem Ukraińców i tym czego uczą ich szwedzcy rasiści.

    Jeśli to nie jest zbrodnia, to dlaczego posty na prywatnych blogach – które przedstawiają prawdę dotyczącą mordowania niewinnych cywilów, kobiet i dzieci oraz starszych, zabijania robotników, którzy domagają się zaprzestania wojny – mają oznaczać poparcie dla Putina i separatyzm? Tak naprawdę w ostatnich miesiącach żaden z moich „lewicowych” liberalnych przyjaciół, który nosił jedzenie dla żołnierzy skrajnej prawicy obecnych na Majdanie i upamiętniał „niebiański batalion”[3] poległych, w żaden sposób nie wstawił się, nie potępił ani nawet nie pomyślał o krytyce działań ukraińskiej armii i skrajnie prawicowych bojówek, i wcale nie sympatyzował z ich ofiarami.

    Jedną z najbardziej popularnych wymówek dla zbrodni wojennych jest: „To ich wina – to oni nie wydalili bandytów z Donbasu, to oni sprowokowali wojnę swoim referendum!”. Pytanie więc brzmi: w jaki sposób ta „lewica” różni się od przeciętnego, fanatycznego nacjonalisty? Bądźmy szczerzy –w żaden.

    Ale najobrzydliwsza część sentymentalnego bagna lewicowego liberalizmu jest związana z ich nastawianiem do ukraińskich więźniów politycznych i uchodźców, pośród których jest wielu naszych towarzyszy. Tysiące nielegalnych (i pomyłkowo aresztowanych) ludzi nie ma wsparcia ze strony liberalnych obrońców „praw człowieka”. Zasada aktywistów z Majdanu brzmi – „nasi ludzie – wszystko; obcy – prawo!”. Ludzie, którzy raz za razem usprawiedliwiają masakry, porwania i pobicia, popełniane bez końca przez zwolenników reżimu, starają się obwiniać innych i ich odmienne pozycje ideologiczne, które każą im walczyć przeciwko wojnie. Jeśli to jest anarchizm to jaka jest definicja faszyzmu?

    Teraz znajduję się w domu, w Donbasie. Każdego dnia i każdej nocy mamy tu strzelaniny i bombardowania. W mieście obecni są mężczyźni z bronią. Ale na chwilę obecną czuje się mniej lub bardziej spokojna, pierwszy raz od miesięcy ciężkiej i trudnej pracy, pierwszy raz odkąd szturmowano biura „Borotby” i masowo aresztowano ludność Charkowa, spośród których wielu było moimi przyjaciółmi; po atakach na moich przyjaciół i prześladowaniach przez policję i służby wywiadu, po próbie porwania mojego towarzysza i chłopaka w biały dzień w samym centrum miasta.

    Otrzymujemy wyrazy solidarności od wielu ludzi, stronników pokoju – często apolitycznych; od Ukraińców i ludzi z różnych krajów na całym świecie. Wspieranie opozycji walczącej z rządzącym reżimem jest jednak czynem zbyt odważnym dla lewicowych liberałów. Żaden z nich nie skomentował morderstwa członka Partii Komunistycznej, Vyacheslava Kovshuna, zamordowanego przez neo-nazistów, prawdopodobnie dlatego, że dla nich nie był on człowiekiem, lecz członkiem „Partii Komunistycznej niewłaściwej burżuazji”, w odróżnieniu od Nazistów, którzy go zabili i którzy z pewnością byli „postępowymi aktywistami Majdanu”. Nikt nie zająknął się nawet, gdy porwano naszego towarzysza, komunistę z Volnovakha, albo gdy zamordowano mariopolskiego dziennikarza Dolgova. Tak samo milczą oni w sprawie morderstw przeciwników reżimu z Charkowa, Odessy i Donbasu.

    Miałam nadzieję, że „lewica” weźmie udział w działaniach antywojennych, wspierając żony i matki z Zachodniej Ukrainy, które protestowały przeciwko przymusowym poborom do wojska ich mężów i dzieci. Ale czego można oczekiwać od tych, którzy nie mają serca by nazwać się komunistami, którzy postrzegają się jako „lewica”, posłusznie służąc interesom nazistów i oligarchów?

    Teraz jest jeszcze nadzieja dla ludzkości i dla uczciwości ludzkiej. I wiem, że tacy, uczciwi ludzie, jeszcze tam są.

    Wydarzenia ostatnich dni, protesty matek i żon ukraińskich żołnierzy, pokazały, że ukraińscy robotnicy nie potrzebują czarującego, lewicowego marginesu. Ukraińscy robotnicy potrzebują odważnych i ideowych komunistów, którzy na dźwięk słowa „lewica” od dawna odpowiadali szyderczym uśmiechem. Robotnicy potrzebują tych, którzy nie boją się klasy pracującej i którzy gotowi są organizować i edukować; którzy nie boją się pytać „jak mam zacząć rozmowę z robotnikiem, żeby ten nie powiedział mi od razu, że mam sobie iść?”; potrzebują tych, którzy przyszłość widzą w klasie pracującej a nie w propagandzie oligarchów.

    Znam tych ludzi. Jest ich coraz więcej i jest przed nimi przyszłość. To właśnie ci ludzie uczynią Ukrainę wolną i socjalistyczną.

    Svetlana Tsiberganova

    Aktywistka ugrupowania Borotba z siedzibą w Doniecku.

    Tłumaczenie – Redakcja Socjalizm Teraz

    Na podstawie angielskiego tłumaczenia z portalu In Defence of Marxism

    [1] Autorka ma na myśli ofiary podpalenia domu związkowego w Odessie z 2 maja.

    [2] Pogardliwe określenie sympatyków związku radzieckiego i socjalizmu.

    [3] Określenie używane w stosunku do poległych na Majdanie.

  13. https://www.facebook.com/photo.php?fbid=340277622795147&set=a.340277612795148.1073742723.100004387353906&type=1&theater :

    Janusz Kasprzycki 17.08.2014 r. pisze:

    „Gadzinowki w Lemingolandzie dostaja sraczki medialnej na temat „inwazji”….a to jest tylko nastepny element wojny informacyjnej
    Maciej Wiśniowski: Pierwotnym źródłem było dwóch dziennikarzy: moskiewski korespondent „Guardiana” Shaun Walker oraz dziennikarz „The Telegraph” Roland Oliphant. Przy czym informacje o wkroczeniu wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy podali 15. 08 rano. Mówili o grupach transporterów opancerzonych, które „rozjechały się po polach”. Nie jest jasne, czy rozjechały się po polach przed granicą czy po jej przekroczeniu. Skaranie boskie z tymi ruskimi kolumnami pancernymi. Potem już jak zwykle: ukraińskie media informują o walkach i oczywiście „zlikwidowaniu” całej rosyjskiej kolumny (tzn., że już się zebrali z powrotem w kolumnę po wycieczce po polach) dzięki precyzyjnemu uderzeniu mężnych sił ukraińskich. Jacek Saryusz Wolski mówi z kolei wprost o inwazji i wzywa do wsparcia Ukraińców bronią i namawia by nazywać sprawę wojną. Na niego zawsze można liczyć, co się tyczy popychania do wojny. Z kolei Reuter podaje o walkach miedzy separatystami a armią ukraińską, nie wspominając o kolumnie rosyjskiej (może się jeszcze nie zebrała z tych pól albo już jej nie ma skoro ukraińskie siły już ją zniszczyły?). Rasmussen mówi o „wtargnięciu” ale nie o „inwazji” i ogranicza się do opowieści, że Rosjanie przedostają się na terytorium Ukrainy i dostarczają broń czyli zajmują się tym, czym i tak zajmują od kilku miesięcy. Wojna, proszę państwa, wojna informacyjna.”

  14. Vera pisze:

    W niemieckiej prasie był cały artykuł o tym, że Ukraińcy i media światowe ucichły na temat kolumny i jej zniszczenia. Ciekawe, skąd były te zdjęcia. Pewnie znowu archwalne. Szkoda tylko, że niemiecki artykuł kończył się jak zwykle zdaniem, że Rosjanie tak samo oszukują propagandowo. Oczywiście dowody w tym przypadku są zbyteczne.

  15. OPTY pisze:

    Chwila zadumania – wiersz z netu;

    Czy pamiętasz Panie Boże
    Nad Wołyniem łunę krwawą
    I ten krzyk z płonącej chaty
    Mordowanych przez sąsiadów.
    Chyba byłeś w tamtej porze
    Gdzieś po innej stronie świata,
    Bo byś pewnie się zasmucił i przystanął i zapłakał…

    Czy słyszałeś modłę Panie,
    Oczy ojca czy pamiętasz,
    Gdy hańbili córkę jego
    Banderowcy jak zwierzęta…
    On na drzwiach ukrzyżowany
    Błagał „Zmiłuj się nad nami!”
    Zlitowali się oprawcy
    Skłuli oczy bagnetami…

    Czy widziałeś Ojcze Święty
    Patrząc z góry przez firmament
    Dzieci śliczne jak aniołki
    Na sztachety powbijane…
    Kto je teraz poprowadzi
    Na spotkanie z Tobą Boże,
    One przecież takie małe
    Zbłądzą same w tych przestworzach…

    Czy spamiętasz Panie Świata,
    Męczenników tych z Wołynia,
    Umierali z myślą o Tej,
    która nigdy nie zaginie.
    Polska o nich zapomniała,
    rozpłynęła się w oddali,
    Czasem drżąca ręka starca
    świeczkę jeszcze tu zapali.
    Porastają chwastem zgliszcza,
    groby toną w bujnej trawie,
    Jutro już nie będzie komu
    świeczki za Nich tu postawić.

  16. OPTY pisze:

    CZY TO CO ROBI PUTIN MA SENS ?

    1. Zakazał propagowania homoseksualizmu.
    2. Nakazał oligarchom, trzymać pieniądze w Rosji;
    3. Przyjrzał się fundacjom zagranicznym a szczególnie ich działalności (szczególnie tym, które w nazwie mają słowo DEMOKRACJA)
    4. Postawił na patriotyzm w szerokim tego słowa znaczeniu, ROSJA to dla nich duma.
    5. Zdaje sobie sprawę z tego, że silna gospodarka, to silna Rosja. Ma świadomość, że nie zmieni się to szybko, ale krok po kroku to robi;
    6. Widzi zagrożenia dla Rosji, wzmacnia ją militarnie. Po rozpadzie związku sowieckiego w 1991 r., wszystko runęło, gospodarka, armia itd., ale dla Rosji to już przeszłość;
    7. Rosja ponownie staje się mocarstwem z którym trzeba się liczyć;
    8. Zajmując( chociaż to zwrot nieodpowiedni do sytuacji) Krym, pokonał Amerykanów ich własną bronią; po prostu uprzedził ich , oni też byli zainteresowani tym strategicznym punktem na mapie świata (zaskoczył tym wywiad USA. Czy mógł do tego dopuścić ? – NIE
    9. Rosjanie zobaczyli, że mają wodza, na miarę XXI w. Poparcie dla niego wzrosło z 68 do 87 proc. to znaczy, że stał się centrum który będzie skupiać wszystkich Rosjan;
    10. Żadne wymachiwanie pajaców politycznych nic nie pomoże. Rosjanie udowodnili, że przeciwko swoim wrogom stają zjednoczeni i potrafią się poświęcać;
    11. Wprowadzenie sankcji przeciw Rosji spotkało się z symetryczną reakcją i wprowadzeniem sankcji przeciw UE,USA (pełne zaskoczenie i zdziwienie)
    12. Wprowadzone sankcje przez Rosję na import artykułów rolnych, mięsa i in. , to ogromna szansa dla rozwoju własnego rolnictwa i pogłębienia współpracy Unii Euro-Azjatyckiej Rosji, Białorusi, Kazachstanu z Ameryką Południową Brazylią, Argentyną, Chinami i Indiami.
    13. Transport humanitarny dla Donbasu – Republik Ługańskiej i Donieckiej obnaża obłudę, cynizm, pogardę UE dla mieszkańców wschodniej Ukrainy.

Dodaj komentarz