Cień Kosowa (suplement – część III)

.

Dostałam mailem – Radosław S. Czarnecki :

.

„.CIEŃ KOSOWA (suplement – część III)

(punktowość i prywatyzacja wojny)

Dobroć człowieka bardziej śmierdzi
niż tkwiące w nim zło, ponieważ dobroci
nie zdołano jeszcze poznać.
Henry MILLER
.
Alvin Toffler, znakomity amerykański pisarz i futurysta w swej książce Wojna i anty-wojna (jak przetrwać na progu XXI wieku) napisał, iż kiedy prawimy dziś innym o pokoju w zasadzie „mówimy o wojnie, prowadzonej w zaskakująco nowych warunkach” pogrążając „….. się w nowym średniowieczu plemiennych nienawiści, dewastacji globu i wojen mnożonych przez wojny”. Ten cykl – wraz ze wspomnianym w części I esejem politycznym pt. Cień Kosowa (czyli post-jugosławiański spleen) – też ma na celu być w minimalnym przynajmniej stopniu (bo w jednostkowo-politycznym przypadku) potwierdzeniem przypuszczeń Tofflera sprzed przeszło dwóch dekad.
.
Istotą wojny jest zabijanie Innego. Po to bierze człowiek karabin, pistolet, siada za stery samolotu, czołgu, łodzi podwodnej. Dziś kieruje dronem (za pomocą przestrzeni wirtualnej) siedząc w schronie wykutym gdzieś w skałach (np. w stanie Utah) i decydując o zbombardowaniu rakietą jakiegoś zgrupowania ludzi; terrorystów-talibów w Afganistanie, rodziny Jemeńczyka siedzącego w Guantanamo czy wesela pusztuńskiego na pograniczu afgańsko-pakistańskim. Ten nie robi błędów kto nic nie robi. Na wojnie błąd – immanentny każdemu ludzkiemu działaniu (a wojna jest takim przedsięwzięciem jak najbardziej) – kosztuje w dwójnasób; albo powiększoną liczbą strat własnych, albo
.
– jak przy zestrzeleniu malezyjskiego samolotu pasażerskiego nad wschodnią Ukrainą (17.07.2014) w strefie działań wojennych przez ponoć donieckich powstańców
.
– jak przy trafieniu przypadkową rakietą przez krążownik US Navy stacjonujący w cieśninie Ormuz rejsowego samolotu irańskiego z ponad 330 osobami na pokładzie, znajdującego się w chwili trafienia go pociskiem rakietowym w strefie powietrznej Iranu (prezydent USA Ronald Reagan ubolewając nad „straszliwą tragedią ludzką” zauważył jedynie niezamierzona pomyłkę US Navy)
.
– jak w przypadku rosyjskiego Tu 154 lecącego do Tel Awiwu, który został trafiony rakietą (podczas ćwiczeń floty ukraińskiej) nad M. Czarnym (4.10.2011)
.
szokiem atlantycko-łacińskiej opinii publicznej, świata mediów, polityków i celebrytów funkcjonujących w ciepełku złudnej rzeczywistości zachodniego luksusu i stabilizacji, wirtualnych problemów quasi-egzystencjalnych i wyimaginowanej (przez to) realności naszego globu. Zatrwożeniem, przerażeniem, trwogą. I obudzeniem – tak przy okazji – dawnych demonów mających zawsze źródło w irracjonalizmie, afektach, emocjach, pasjach, żarliwości, maniach czy namiętnościach.
.
Bo patrioci, normalni, cywilizowani obywatele, porządni mieszczanie (czyli – tzw. klasa średnia) i konsumenci współczesnej kultury oraz quasi-wiedzy o świecie oferowanych im przez pluralistyczne – podobno – media „…. zawsze mówią o umieraniu za kraj, nigdy o zabijaniu za kraj” (Bertrand Russell).
.
To jest właśnie tragizm używania oręża wojennego, oręża przeznaczonego do zabijania ludzi. Często przypadkowo tak się dzieje. Tak się musi dziać na wojnie. Ale z drugiej strony trzeba dodać, iż współczesna kultura, wzmocniona nowoczesnymi technologiami audiowizualnymi, została niebywale naładowana, została przenicowana do spodu, nasiąknęła niczym gąbka agresją, nienawiścią, kultem siły i energii życiowej (tylko najsprawniejsi i najbardziej operatywni, przedsiębiorczy czyli bezwzględni na rynku, na każdej płaszczyźnie ludzkiej współpracy i rywalizacji zwanej rynkiem – czyli ci którzy najskuteczniej rozpychają się łokciami są elementem najlepszym, najwartościowszym, spijają wszystkie „soki sukcesu” życiowego, biorąc pod uwagę całość populacji). Bo to się – agresja, nienawiść, wojna – doskonale sprzedaje. I osiąga się z tego fantastyczne – multimedia i show-business to przedsięwzięcia niesłychanie dochodowe – zyski. To też jest efekt czołobitności i admiracji dla ofensywnych, rzutkich i przedsiębiorczych – a jednocześnie: bezwzględnych, bezdusznych zdehumanizowanych, mających przed oczami jedynie swój zysk (obojętnie jak to pojęcie traktujemy: może to być zysk materialny ale i duchowy, mentalny, zaspokojenie swoich rządz, fobii, deniwelacja kompleksów, dyskomfortów czy różnych ułomności) – który przeradza się w ogólnie panującą atmosferę, gdzie ów pietyzm dla agresji i przemocy jest elementem podstawowym i zasadniczym, wpływającym z jednej strony na postrzeganie świata i relacji interpersonalnych, a z drugiej – agresja i nienawiść są kodowane w świadomości jako coś powszechnego, banalnego, zwyczajnego, jako normalny składnik ludzkiej egzystencji.
.
I ci, wspomniani już wcześniej – przerażeni, zarówno rzeczywiście jak i dla PiaR-u, dla medialno-politycznej poprawności, dla lepszego imagu – niepotrzebną i przypadkową (ta przypadkowość czyni śmierć tylu ludzi dodatkowo banalną) śmiercią pasażerów malezyjskiego Boeinga (dziś, ponad miesiąc po owym dramacie, media dziwnie zamilkły na temat przyczyn tej katastrofy) – politycy, dziennikarze, celebryci i opinia publiczna nie są całkowicie świadomi, iż tego typu tragedie, morderstwa z inicjatywy władz (demokratycznych, cywilizowanych, zachodnich – w świetle przyjętych standardów), jawne zabójstwa są przez te same media ignorowane, albo prezentowane w klimacie wirtualno-bajkowo-rozrywkowego filmu, dziejącego się obok nas. Są codzienną rzeczywistością naszej cywilizacji – podobno stanowiącej clou rozwoju ludzkiego gatunku – i mającej zamiary (szczytne w swych założeniach, w zderzeniu z praktyką stanowiące karykaturę i przejaw czystego cynizmu) nieść swe wartości na cały nie-zachodni świat. Takimi są bowiem:
.
– kapturowe zabójstwa (przy pomocy dronów, komand działających prawie na całym świecie ) jak w przypadku np. całej rodziny Anwara Awlakiego (Jemen),
.
– przetrzymywanie w quasi-obozie koncentracyjnym, bez wyroku, bez procesu, bez konkretnych i postawionych w procesie przygotowawczym zarzutów ludzi nawet przez 10 lat (Guantanamo)
.
– egzekucja – bez sądu – w Pakistanie Osamy ibn Ladena
.
– zabicie przez Izrael duchowego przywódcy Hamasu Szejka Ahmada Ismail’a Jasina
.
– porwanie prezydenta obcego kraju (Manuela Noriegi, Panama) osądzenie go za narko-biznes (wcześniej gdy tenże Noriega po szkoleniu przez CIA w tzw. Szkole Ameryk prokurował katastrofę legalnie i demokratycznie urzędującego prezydenta Omara Torrijosa, zwalczał lewicowych partyzantów i współpracował ściśle z USA w ramach wszelkich akcji przeciwko siłom postępu w Ameryce Środkowej jego uwikłanie w ten proceder absolutnie Jankesom nie przeszkadzało) i osadzenie na wiele lat w amerykańskim wiezieniu.
.
Labilność ocen i opinii, upublicznianych czy rozpowszechnianych przez mainstreamowe media, takich jednonogich (czyli – kulawych), jednookich (czyli- ślepych), faryzejskich informacji – choć cały czas prawiących ludowi o moralności, wartościach, etyce i wyższości cywilizacyjno-kulturowej naszej formacji cywilizacyjno-kulturowej przez intelektualistów jest w tych mediach pełno – musi odrażać, musi mierzić, musi odrzucać (intelektualnie, estetycznie – wszelako). Chce się zakrzyczeć – mówcie jak Macciavelli, jak Stalin, jak Hitler, jak islamiści-terroryści: jawnie, bez owijania w bawełnę, z odkryta przyłbicą. O co chodzi i jakie są wasze zamiary w urządzeniu na nowo świata. Wtedy jest uczciwiej, wtedy jest klarowniej, wtedy wiadomo „who is who”. I o co chodzi …….
.
To zupełnie tak jak renesansowy papież Aleksander VII (1665-67) rzekł był w przypływie ówczesnego political corectness i watykańskiej szczerości oraz oczywistej fanfaronady – której katolikom (i innym chrześcijanom także, choć ową pewność czerpią z innych niźli „papiści” źródeł) ponoć nigdy nie brakuje z racji plenipotencji danych im od swego Boga – iż „zły katolik jest zawsze lepszy od dobrego heretyka”. I nic tu zaklęcia o kulturze, prawach człowieka, humanizmie, cywilizacji, zdobyczach nauki i wyżynach humanistyki. I tak samo ów zacytowany szlagwort papieski, w swej istocie, ma tyle wspólnego z istotą przesłania jezusowego Kazania na Górze co zaklęcia o postępie, demokracji, prawach człowieka, cywilizowaniu „dzikich” (skąd to znamy, skąd ?), miłosierdziu itd. w zderzeniu z realiami polityki Zachodu.
.
Wracając do przywoływanego tu już Ala Tofflera w kontekście zdziwienia co do formy trwającego konfliktu na wschodzie Ukrainy trzeba mówić o „odmasowieniu” konfliktów wojennych, o ich „punktowości” (tu walki w miastach takich jak Sarajewo, Donieck czy Ługańsk, a wcześniej – Mogadiszu, Bejrut są typowymi tego przykładami), o „wojnie w niszy”. Bo to niby wojna, niby interwencja, niby poparcie międzynarodowej społeczności dla atakowanego Kijowa (a raczej – dla zwolenników aktualnej władzy w Kijowie): ta wojna-nie-wojna jest kolejnym potwierdzeniem tego rodzaju konfliktów w XXI wieku. To wojna technologiczna, wojna high-tech, wojna medialna, rozgrywana tak w realu jak i przestrzeni wirtualnej, w przestrzeni propagandowej, w przestrzeni symbolicznej, historycznej, kulturowej – czyli w świadomości i mentalności. Rozproszenie współczesnego świata, wolność i jednostkowość dają też się odczuć na polach bitew i wojen. Zapowiedzią tej formy działań bojowych – klasycznym w swoim wymiarze – była wojna w b. Jugosławii. Dziś starcia w rejonie Doniecka-Ługańska są kolejnym potwierdzeniem tezy Tofflera charakteryzującego m.in. wojnę III fali.
.
Takim syndromem współczesności, współczesności rozproszonej, dyspersyjnej, anty-centralistycznej dotknięta została też istota wojny (jako przedłużenie polityki). No i prywatyzacja wojen, jak wszystkiego wokoło, na podobieństwo Średniowiecza. Na naszych oczach wracają do gry, do rzeczywistości, w masowej i medialnej postaci, tzw. „psy wojny”, kondotierzy – analogia z dokonaniami i wizerunkiem Johna Hawkwooda, Facino Cane, Gattamelatty, Cesare Borgii, Albrechta von Wallensteina czy Johana von Tilly’ego są ewidentne, najemnicy: w Europie XXI wieku. Przypomnieć jednak warto, iż już podczas rozpadu Jugosławii miał miejsce masowy import islamskich mudżahedinów (dziś nazywanych dżihadystami) przy poparciu – logistycznym, finansowym, militarnym – Zachodu jako wsparcie Bośniaków w walce przeciwko Serbom ([patrz]: Jurgen Elsaesser, Jak dżihad przybył do Europy, Marek Waldenberg, Rozbicie Jugosławii). Analogicznie działo się w Kosowie.
.
Tajemnicą poliszynela – nie wiedzą o tym tylko polskojęzyczne media milcząc jak grób na ten temat – jest że od lutego 2014 roku zwiększa się aktywność słynnej z obecności (i kompromitacji) w Iraku prywatnej Agencji Ochrony rodem z USA Black Water (dziś nazywanej – nomen omen: za platońską Akademią – Academi). Ta – i inne – prywatne armie, de facto; zastępy najemników czy współczesnych kondotierów, czynnie walczą po obu stronach ukraińskiej wojny domowej. Kijów wspomagają Szwedzi (jeden z neonazistów szwedzkich został pojmany prze donieckich bojowników), Łotysze, Amerykanie, Kanadyjczycy (podobno też i Polacy); po stronie rosyjskojęzycznych powstańców są rosyjscy najemnicy (także z Czeczenii, finansowani przez Ramzana Kadyrowa), ale i sporo Greków, Serbów (najwięcej), Czarnogórców, Bułgarów, ale także Hiszpanie, Francuzi, Włosi.
.
To samo obserwuje się dziś w Iraku/Syrii gdzie islamiści-dżihadyści tworzą kalifat Iraku i Lewantu, w Nigerii i Kamerunie w obliczu działań Boko Haram, w Afryce Subsaharyjskiej od Mali, przez Niger i Czad po Somalię, Ugandę, Sudan i Sudan Południowy (zagrożone ofensywą islamizmu i popadnięciem w dno „czarnych dziur” anarchii, bezrządów, walk wszystkich ze wszystkimi są spore obszary Kenia i Etiopii oraz wiele małych krajów w Afryce Zachodniej), w Afganistanie czy Jemenie. Nie ma jednolitych frontów, starcia są „punktowe”, armie „rozproszone”, pojawiają się w liczbie ograniczonych ilościowo komand epizodycznie i nagle (i tak samo znikają). I tak samo jak na Ukrainie walczą w tych oddziałach najemnicy pielgrzymujący po całym świecie za sławą (internetową), za pieniędzmi, za adrenaliną, za realizacja jakichś idei (politycznych, nacjonalistycznych, religijnych).
.
Wraz „z wojną w Zatoce” pisze Ignacio Ramonet (le Monde Diplomatique) „telewizja przejęła władzę”’ nad stylem, interpretacją zdarzeń, wiedzą i ich oglądem, narzucając wszystkim – innym mediom i konsumentom – postrzeganie wojen „jako teatrum, jako widowiska, jako kolejnej gry komputerowej czy filmu w stylu science-fiction”. Staje się przez to częścią show telewizyjnego, rozrywką śledzoną na ekranach TV, przesłaniem niosącym o wiele mocniejsze (niż pozostałe media) dawki propagandowo-manipulacyjne. W tym kontekście trzeba ponownie przywołać Tofflera mówiącego, że w dzisiejszym świecie „…propaganda wojenna i anty-wojenna często płynąca ze źródeł leżących na drugim końcu świata, a czasami maskująca swe pochodzenia, będzie zręcznie przenikać do serwisów informacyjnych” wypaczając ich sens, prawdziwość, istotę czy genezę konfliktów. Nie mówiąc nic o ich złożoności.
.
Podsumowaniem tych rozważań niech będzie myśl zaczerpnięta z eseju Jeana Baudrillarda mówiąca, iż totalna mediatyzacja i teatralizacja współczesnej rzeczywistości powoduje wzmocnienie uprzedzeń świadomego i krytycznie nastawionego widza do pokazywanych obrazów gdyż wzmacniają one jednostronnością, totalizmem i nachalnością przekazu fikcyjność charakteru prezentowanych wydarzeń, tworząc wrażenie ich nierzeczywistości. W dalszej kolejności widz staje się nieczuły, pozbawiony empatii dla ofiar i tragedii (kolejne teatrum, kolejny show).
.
Znów media – polskie w szczególności – dają popis jednostronności przekazu (czyli manipulacji faktami), próby wywierania na odbiorcę określonej presji celem percepcji wiedzy o konflikcie wg scenariusza opisywanego pojęciem z dorobku Melchiora Wańkowicza (czyli popularnym „chciejstwem” wedle własnych mniemań, sympatii i uprzedzeń, nie obiektywnych, chłodnych bez emocjonalnych sądów), czystej negatywnej propagandy. Przy tym pokazują – po raz kolejny (jest to scenariusz przyjęty podczas rewolty Majdanu z wyraźnym podziałem ról: jedni – czyli ci którym my kibicujemy – są angelicznie czyści, absolutnie dobrzy, kierują nimi totalnie pozytywne intencje i zamiary, ci których nie lubimy, ci do których jesteśmy uprzedzeni, ci którzy są nam obcy, uwierający swą obecnością naszą świadomość przedstawiani są jako potwory, strzygi, chimery, zombie, nie-ludzie. Tym samym odbiera się im człowieczeństwo (i godność, racjonalność, uczucia i inną poza złem wcielonym motywację). Tak było przy konflikcie w byłej Jugosławii (zwłaszcza w Bośni i w Kosowie gdzie sympatie – a w zasadzie: antypatie wobec Serbów en bloc – zagłuszały wszelką racjonalność analizy sytuacji oraz potencjalne zagrożenie niesione przez logistyczne wsparcie i import mudżahedinów-islamistów na Bałkany).
.
„Dzisiejsze wydarzenia na Ukrainie pasują do koncepcji >jugosłowiańskiego scenariusza< opracowanego przez władze Stanów Zjednoczonych – mówi światowej sławy serbski reżyser, Europejczyk pełną gęba (wedle przyjętych powszechnie norm i biorąc pod uwagę zakres jego zainteresowań czy twórczości) Emir Kusturica. „Jest to kontynuacja tego, co miało miejsce w Jugosławii. W naszym kraju, kiedy się on rozpadał, wszyscy oskarżali Miloszewcza. Ale zapomnieli, że George Bush w 1991 roku oświadczył, że Stany Zjednoczone będą nawiązywać stosunki dyplomatyczne tylko z tymi republikami, które odłączą się od Jugosławii. A potem przez cztery lata słuchaliśmy propagandy na temat winy Miloszewicza”.
.
Serbowie i tzw. „Jugo-nostalgicy” winni iść z duchem czasu, dokonać publicznej ekspiacji, przestać żyć mitami, zapomnieć …… (Serbowie o Kosowie i roli tej ziemi w historii ich kraju, w rodzeniu się ich tożsamości, w tworzeniu ich legendarnego jestestwa, a „Jugo-nostalgicy” o Josefie Broz Tito i jego dokonaniach, jego dziecku jakim była powojenna Jugosławia gdyż on jako „komunista” nie może być łączony z jakimikolwiek pozytywnymi wrażeniami czy uczuciami). I tak samo myśli się o Rosjanach czy „sojuzo-nostalgikach” na obszarach od Bugu i Bałtyku po Władywostok i Kamczatkę. O tzw. „ludziach radzieckich” (to określenie wypowiada się zawsze z pogardą, wyższością i absmakiem).
.
Dziwne, że ci sami ludzie, którzy zalecają wszystkim Innym wyrzeczenie się własnej mitologii i wartości (różnych pod względem aksjologicznym ale rzeczywistych) niesionych przez historię, totalne „naplucie” na swój byt i dokonania, kultywują w sposób często bałwochwalczy, bezrefleksyjny, doktrynerski i ślepy własne mity, tworząc nierzeczywiste przekazy, apokryfy, legendy. Przykłady Powstania warszawskiego i „Solidarności” są tego najlepszym przykładem.”
.
.
Polecam: Cień Kosowa czyli post-jugosławiański spleenhttp://www.kulturaswiecka.pl/node/822
.
.
.
Polecam również: Czy Wrocław jest miastem otwartym? Michał Syska, Radosław Czarnecki – http://racjonalista.tv/czy-wroclaw-jest-miastem-otwartym-michal-syska-radoslaw-czarnecki/
.
.

7 Responses to Cień Kosowa (suplement – część III)

  1. https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=10152662321654174&id=621379173 :

    Łukasz Fołtyn 06.09.2014 r. o 09:13 pisze:

    „Sytuacja na Ukrainie rozwija się mniej więcej tak, jak przypuszczałem, a więc:
    – tak naprawdę USA po cichu liczyły na to że Rosja jako lokalne mocarstwo zainterweniuje i uspokoi sytuację, co właśnie nastąpiło
    – Obama już zapowiedział że sankcje wobec Rosji będą wycofywane, jeśli proces pokojowy będzie kontynuowany

    Najciekawszy jest bilans dla Polski:
    – Polskie starania co najwyżej zaogniły sytuację, ale nie powstrzymały tego, że Donbas w jakiś sposób będzie wyodrębniony/uniezależniony od centralnych władz Ukrainy
    – Będziemy mieli bardzo złe stosunki z Rosją, w tym handlowe
    – Być może NATO i UE przejrzą na oczy, żeby nie patrzeć na Rosję oczami Polski, bo jest to obraz zniekształcony

    No ale przynajmniej polskie rusofoby miały/mają ucztę…”

    .

    https://www.facebook.com/janusz.kasprzycki.1/posts/348783468611229 :

    Janusz Kasprzycki 05.09.2014 r. o 14:47 pisze:

    „red.ZOFIA BĄCZYŃSKA
    Pani redaktor nie śpiewa w chórze! tym razem
    O „kurewstwie”, /w związku z Ukrainą/ – http://sophico21.blogspot.com/2014/09/kurewstwo.html

  2. OPTY pisze:

    Nie do końca zgadzam się z tym wszystkim co tu przeczytacie ale chyba warto;

    ~Polka : Strach patrzeć, w jakim tempie nasz stabilny świat dobrobytu podmywany jest falą chaosu, która podpływa coraz bliżej i bliżej. Obserwujemy ten proces z rosnącą bezradnością, kolejne próby przeciwdziałania okazują się spóźnione i nieskuteczne.

    Za źródło tego niedołęstwa uważa się na ogół ociężałość unijnych instytucji i procedur, także reorientację w polityce USA, wewnętrzne konflikty interesów w obrębie cywilizacji euroatlantyckiej. W istocie jednak, jak się zdaje, są to objawy, nie przyczyny, te ostatnie tkwią gdzie indziej. W głowach. Zakodowany tam obraz świata jest fałszywy i nieadekwatny, utrzymany w poetyce baśni dla dzieci. To on jest odpowiedzialny za umysłową konfuzję w obliczu wydarzeń i w ślad za tym – za chybione poczynania.

    Popkulturowa bajka o świecie

    Było tak: dawno temu zły totalitaryzm napadł na dobrą demokrację. Przysporzył jej wiele cierpień, ale ostatecznie dobro zwyciężyło. Demokracja pokonała najpierw niemiecki nazizm, a w zimnej wojnie – także sowiecki komunizm. W tych zmaganiach sama się udoskonaliła. Boleśnie doświadczywszy przemocy, ze wstrętem wyrzekła się własnych skłonności do dominacji: kolonializmu, rasizmu, nacjonalizmu, klerykalizmu, seksizmu itd. Opierając się na imponujących osiągnięciach nauki, zrewidowała zadawnione przesądy tradycyjnej kultury chrześcijańskiej. Po odrzuceniu uprzedzeń klasowych, religijnych, kulturowych i obyczajowych udało się stworzyć eldorado wolności, pokoju, swobód obywatelskich i dobrobytu, w którym jednostka bez większych przeszkód może pielęgnować swój indywidualizm oraz zabiegać o systematyczną poprawę kondycji zdrowotnej i materialnej, czyli to, co jest namacalnym świadectwem życiowej pomyślności. Powstał optymalny model ludzkiej egzystencji, który za sprawą swojej atrakcyjności rozprzestrzenia się we wszystkich zakątkach globu. Historia kończy się happy endem.

    Taki mniej więcej obraz świata prezentują czołowe mass media, choć w różnych krajach miewa on swoje odchylenia i lokalny koloryt. Nawet jeśli powyższy opis jest nieco karykaturalny, to tylko w niewielkim stopniu, nie większym, niż proponuje to popkultura z jej dychotomiczną wizją rzeczywistości, ułożoną z prymitywnych klisz i stereotypów. W wariancie akademicko-eksperckim ten cywilizacyjny autoportret jest nieco bardziej skomplikowany, ale w podstawowym zarysie nie odbiega od masowych wyobrażeń.

    Na ich gruncie nie sposób wyjaśnić agresji Putina wobec Ukrainy czy powołania Państwa Islamskiego, a już zwłaszcza – dobrowolnego zaciągu obywateli francuskich i brytyjskich pod jego sztandary. Po cóż Putin ostrzeliwuje Donieck, skoro może bogacić się na handlu z Zachodem i stopniowo adaptować do tamtejszych standardów? Cóż to za szaleństwo, by żyjąc wygodnie w Londynie czy Paryżu, choćby i na zasiłkach, w końcu nieskąpych, rzucać wszystko i gnać do Afryki, aby tam ryzykować życiem i nurzać się we krwi?

    Pułapka jednostkowej egzystencji

    Przy całym swoim kulcie tolerancji nasza cywilizacja trawiona jest niebotyczną wprost pychą i arogancją. Jej pokora wyczerpała się w bezrozumnym potępieniu własnej judeochrześcijańskiej tradycji. Zbudowany na jej gruzach ponowoczesny światopogląd uznany został za naukowo dowiedziony i empirycznie potwierdzony, a więc obiektywnie najlepszy. W tej perspektywie inne wizje świata uchodzą za anachroniczne, a zatem – zgodnie z wiarą w nieunikniony postęp – skazane są na uwiąd i zanik.

    Tymczasem europejska koncepcja ma zupełnie fundamentalny feler. Oparta jest na kulawej antropologii, która ignoruje elementarny problem egzystencjalny istoty ludzkiej – świadomość nieuchronności własnej śmierci i płynącą z tej świadomości dojmującą potrzebę przekroczenia ograniczeń jednostkowej egzystencji, co jest możliwe tylko w sferze duchowej. W tej właśnie sferze współczesna, laicka i hedonistyczna Europa nie ma nic do zaoferowania, toteż przegrywa w konkurencji z potężnymi religiami jak islam, a nawet w starciu z prostackimi ideologiami, które stanowią wynaturzoną namiastkę religii, jak to jest w wypadku rosyjskiej idei imperialnej. I jedne, i drugie wykorzystują ludzką tęsknotę do poświęcenia na rzecz idei. Poświęcenia zdolnego wyrzec się nie tylko wygody i przyjemności, ale także życia, bo tylko idea, za którą gotowi jesteśmy umrzeć, otwiera horyzont rozciągający się poza kres naszego jednostkowego losu, mentalnie wyzwala nas z pułapki śmiertelności.

    Ponowoczesna kultura wyparła śmierć z obszaru zainteresowań, każąc swoim wyznawcom wierzyć, że zdrowe jedzenie, sport, ekologia i sukcesy medycyny odsuną od nich tę przykrą okoliczność dostatecznie daleko, by nie warto było nią się zajmować. Nie zlikwidowała horror vacui, bo to niemożliwe, tumani go jedynie – zgiełkiem popkulturowej rozrywki, anestetykami w postaci alkoholu, narkotyków czy „pigułek szczęścia”. Drwi ze wszystkich innych, w tym również znacznie dojrzalszych, sposobów radzenia sobie z tragizmem ludzkiej kondycji, nie potrafi zatem dostrzec ich siły przyciągania i potencjału ekspansji, a tym bardziej nie umie im się przeciwstawić. Ogłupiona pychą własnej rzekomej doskonałości przegrywa w konfrontacji z cywilizacją np. islamu i nie zdaje sobie z tego sprawy. Ufa, że rozprzestrzeniając swoje technologie, języki, a nawet cywilizacyjne dekoracje (architekturę, modę), pozyskuje lojalnych sprzymierzeńców. Nie zauważa, że chętnie przejmują oni jej know-how, aby je wykorzystać przeciwko niej. Tak jak islamscy zamachowcy wykorzystali amerykańskie samoloty do rozwalenia World Trade Center.

    Sezamie, otwórz się!

    Dekonstruując własną kulturową tradycję, w amoku walki z „przesądami” europejska cywilizacja wyzbyła się zarazem spójnej tożsamości, przestała być ośrodkiem grawitacji. Nie jest żadną ziemią obiecaną. Nawet dla własnych obywateli, którzy w poszukiwaniu strawy duchowej peregrynują po egzotycznych krajach i kulturach. Jest tylko sezamem pełnym skarbów, do których będzie próbował dobrać się coraz to nowy Ali Baba. I z pewnością któremuś się uda, jeśli zaklęcie broniące wrót nie zostanie zmienione. A to można uczynić tylko uświadamiając sobie, że zawiodło, i tylko podejmując gigantyczny wysiłek duchowy.

    Czy Zachód jest jeszcze do niego zdolny? Dopóki pochłonięty jest bez reszty liczeniem klejnotów w sezamie – na pewno nie.

  3. https://www.facebook.com/h.rynkowski/posts/708652165893644 :

    Henryk Rynkowski 09.09.2014 r. pisze:

    „Znany w Polsce znawca najskrytszych myśli Putina, a przy okazji „wybitny strateg” i „znawca wojskowości” przemówił. W nocy śniło mu się, że Putin rozpęta nieodwracalną wymianę głowic nuklearnych pomiędzy wschodem i zachodem (nieodwracalną, bo każda wystrzelona głowica musi spotkać się z uderzeniem odwetowym, co łączy się z unicestwieniem całej ludzkości), aby zniszczyć… Warszawę. Wszyscy doskonale wiemy, że Warszawa jest niesamowicie ważnym strategicznie punktem na mapie świata. Najważniejszym z ważnych i tak ważnym, że jakiekolwiek ataki nuklearne trzeba zacząć właśnie od zrzucenia atomówki na Warszawę. Tam bowiem mieszczą się najważniejsze wyrzutnie głowic atomowych, tam mieszczą się centra dowodzenia NATO i tam zgromadzone są największe siły zbrojne, które uderzając swoimi samolotami, czołgami i nieprzeliczonymi dywizjami piechoty mogłyby zmieść Rosję z powierzchni ziemi w ciągu kilku minut, gdyby tylko Prezydent Komorowski, czy Premier Tusk tak chciał. Dlatego Warszawa będzie zaatakowana atomówką jako pierwsza. Inaczej wojny zacząć się nie da.
    CIEKAWE JAK DŁUGO JESZCZE MEDIA PROPAGANDOWE BĘDĄ NAM WSZYSTKIM WCISKAĆ TAKĄ CIEMNOTĘ? PRZECIEŻ TO JEST ŻAŁOSNE, KIEDY CZŁOWIEK CHCĄCY UCHODZIĆ ZA EKSPERTA ROBI Z SIEBIE GŁUPCA…

    http://telewizjarepublika.pl/szeremietiew-nastepny-krok-putina-to-zrzucenie-bomby-atomowej-na-warszawe,11311.html

    .

    https://www.facebook.com/photo.php?fbid=708215692603958&set=a.342211849204346.80646.100002466019671&type=1&theater :

    Henryk Rynkowski 08.09.2014 r. o 12:56 pisze:

    „W wojnie do której usiłują popchnąć świat chorzy z chciwości bogacze i sprzedajni, usłużni im, głupi politycy nie będzie rozejmu, ani zawieszenia broni. Nie będzie komu, ani nie będzie z kim ich podpisać. Nie będzie zwycięzców, ani przegranych. Nie będzie chorych z chciwości bogaczy i sprzedajnych, usłużnych im, głupich polityków. Nie będzie nic oprócz garstek popiołu wszędzie tam, gdzie kiedyś żyli ludzie. Władza na świecie jest w rękach chorych umysłowo psychopatów, którzy siedząc w bunkrach z dala od linii frontu wysyłają tysiące biednych i niczego nie winnych ludzi na śmierć, dostarczając im broń, by mieli czym się nawzajem mordować. Sami w swoim tchórzostwie trzymają się z daleka od walki. Ogłupiają nas każdego dnia, każdego dnia robią wszystko, co tylko możliwe, by zaszczepić w nas nienawiść do ludzi, do których przedtem nie czuliśmy nienawiści i nie chcieliśmy jej czuć. Ludzie na całym świecie, w każdym możliwym kraju, chcą spokojnie żyć, rodzić dzieci, pracować, mieć swoje domy i rodziny, a przemocą i propagandą robi się z nich pionki na szachownicy chorych z nienawiści szaleńców. Każdy, komu przez usta przechodzą słowa „wojna” i „zbrojenia” zamiast słów „kompromis” i „zgoda”, każdy kto pragnie śmierci innych ludzi, każdy kto pragnie wojny i podjudza narody do wzajemnej nienawiści powinien być natychmiastowo eliminowany ze społeczeństwa i izolowany. Nas – zwykłych ludzi, którzy są skazani na manipulacje chorych z chciwości i nienawiści szaleńców, nas pragnących normalnie i spokojnie żyć jest więcej. Przy każdej nadarzającej się okazji jaką są choćby wybory różnego szczebla pytajmy ich o stosunek do wojny, zbrojeń i stosunek do innych ludzi. Tym, którzy są chorzy umysłowo i pragną wojny, nie powierzajmy swoich losów i losów naszych rodzin. Eliminujmy ich ze społeczeństwa i odsuwajmy na margines, by już nikogo nie mogli skrzywdzić.”

  4. OPTY pisze:

    ” Eliminujmy ich ze społeczeństwa i odsuwajmy na margines, by już nikogo nie mogli skrzywdzić.”

    Obawiam się ,że jak na razie to oni będą skutecznie eliminować swoich niedoszłych eliminatorów.

    „Nas – zwykłych ludzi, którzy są skazani na manipulacje chorych z chciwości i nienawiści szaleńców, nas pragnących normalnie i spokojnie żyć jest więcej.”

    „Lecz ludzi dobrej woli jest więcej i mocno wierzę w to, że ten świat…”
    ….jeszcze długo poczeka sobie na to aby słowa tej wspaniałej pieśni spełniły się.

    Sama wiara jeszcze nigdy niczego nie zmieniła . Mówi się ,że ” wiara czyni cuda „, których nikt niestety jak dotąd jeszcze nie widział.
    Cuda nie zdarzają się w przyrodzie a jedynie w ” schorowanej wyobraźni” ludzi o patologicznej czynności umysłu. I tu potrzebna jest ” wiedza dla ludzi najważniejsza „. Nie ma cudów ale jest wiedza !

    „…. głupców stawia się na wysokich stanowiskach a zasobni w mądrość siedzą nisko. ” – Salomona 10.6

  5. https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=10201692697559635&id=1845856338 :

    .

    Agnieszka Wołk-Łaniewska 11.09.2014 r. o 16:30 pisze:

    „Przed 7 pm będę w TVN24, a po 9 wieczorem – w Superstacji. A propos,TVN24 o gazie: „Rosja przesyła Polsce coraz mniej gazu (…) Wstrzymujemy na razie dostawy gazu na Ukrainę, ponieważ właśnie mniej więcej ta ilość, o którą mniej otrzymujemy gazu od Rosji, to na co dzień była nadwyżka, którą mogliśmy wysłać na Ukrainę”. Przetłumaczmy: Rosja wysyła nam tyle gazu, co zwykle, a my chcielibyśmy wiecej, żeby przekazywać go Ukrainie, której Rosja ‚zakręciła kurek’ (uwielbiam ten idiom), poniewaz Ukraina za gaz nie płaci. Owszem, przedtem to Rosji nie przeszkadzało w dostawach na Ukrainę – ale przedtem Rosja miała powód do tego, żeby pomagać Ukrainie. Teraz już nie ma. Towarzysze chcieliby przyjemność miec i cnotę zachować. A tak się nie zawsze da.”

  6. Henryk Rynkowski 29.09.2014 r. pisze:

    .

    „O masowych grobach znalezionych w okolicach Doniecka, na terenach zajmowanych dotychczas przez armię Ukraińską pisze w swoim dzisiejszym wydaniu „Dziennik Trybuna”:

    „Ze wstępnych ustaleń obecnych na miejscu zbrodni śledczych wynika, że większość ofiar zabito strzałem w głowę. Część miała związane z tyłu ręce i ślady tortur na ciele. Kilka miało obcięte głowy lub nogi. Jeszcze bardziej szokującą informację podał premier Donieckiej Republiki Ludowej Aleksandr Zacharczenko. Według posiadanych przez niego informacji uzyskanych od patologów, część znalezionych zwłok ma wycięte organy wewnętrzne. Na razie nie udało się ustalić, czy pobrano je za życia czy po śmierci ofiar.

    Szef europejskiego biura czerwonego Krzyża Laurent Corbaz poinformował, że Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża gotów jest udzielić pomocy w identyfikacji szczątków, znalezionych w masowych grobach pod Donieckiem. Ekspert MCK w dziedzinie medycyny sądowej przybył już z Genewy na Ukrainę. Ludowy Gubernator Doniecka Paweł Gubariew w wywiadzie telewizyjnym stwierdził: – Wiemy, że tych grobów w rejonie Doniecka jest znacznie więcej. Są na terenach, gdzie stacjonowały ukraińskie bataliony obrony terytorialnej. Tam mogą być setki ciał. Jestem pewien, że wkrótce je znajdziemy. Tam wszędzie były piwnice i jamy, do których wrzucano ciała zamęczonych osób. Rozmawiałem z tymi, którzy przeżyli i teraz wypuszczono ich z niewoli. Jeden miał wypaloną na skórze swastykę.

    W Internecie dostępny jest wywiad z uwolnionymi powstańcami, którzy wrócili z niewoli ukraińskiej. Opowiadają o niezwykle brutalnych, wręcz okrutnych metodach śledztwa i tortur jakie stosują Ukraińcy, jeden okazał wypaloną na skórze swastykę.

    Politycy Federacji Rosyjskiej i rosyjski MSZ żądają międzynarodowego śledztwa. Warto przypomnieć, że sprawę zbrodni wojennych popełnianych przez członków ochotniczego batalionu „Ajdar” sygnalizowała już Amnesty International. W przypadku potwierdzenia się opisanych informacji, będzie to oznaczało że wojska ukraińskie dopuściły się zbrodni wojennych i naruszyły przepisy prawa międzynarodowego, a w szczególności Konwencje Genewskie.” „

Dodaj komentarz