.
Piotr Ikonowicz 18.10.2015 r. o 07:59 pisze:
„W obronie państwa
Państwo jest złe, bo zabiera biednym i daje bogatym. Doskonale widać to na przykładzie budownictwa mieszkaniowego.
Skoro na dopłaty do kredytów hipotecznych wydajemy kilkadziesiąt razy więcej niż na budownictwo socjalne i komunalne, to znaczy, że wolimy dofinansować klasę średnią – ludzi mających zdolność do zaciągania kredytów hipotecznych, banki udzielające tychże kredytów oraz deweloperów, którzy dzięki dopłatom mogą sprzedać więcej mieszkań po wyższej cenie.
Państwo jest złe, bo zamiast opodatkowywać krociowe zyski, opodatkowuje skromne dochody. W Polsce opodatkowane są nawet dochody na poziomie minimum egzystencji, przy czym danina publiczna jest odwrotnie proporcjonalna do dochodów opodatkowanego. Mamy więc degresywny system podatkowy. Ważnym elementem tego mechanizmu jest przewaga podatków pośrednich (zawartych w cenach towarów i usług) nad podatkami bezpośrednimi (od firm i osób). Taki system zwykle sprzyja bogaceniu się bogatych i biednieniu ubogich. Na szczęście poziom redystrybucji budżetowej jest u nas niezbyt rozbudowany, więc ten mechanizm nie jest głównym czynnikiem generującym rozwarstwienie. Budżet stanowi coraz mniejszą część dochodu narodowego, podobnie jak płace.
Państwo jest złe, bo stoi na straży własności prywatnej i skrupulatnie egzekwuje prawo do czerpania zysków przez właścicieli mieszkań, przedsiębiorców, posiadaczy kapitału (banków, lichwiarzy). Nie broni natomiast i nie egzekwuje praw zwykłych obywateli, pracowników, dłużników, lokatorów. Cały aparat państwowy, z aparatem wymiaru sprawiedliwości włącznie, dość konsekwentnie we wszelkich sporach staje po stronie silniejszego przeciw słabszemu. I to nie jest żadna patologia, to istota klasowego charakteru państwa, które, jak pisał klasyk, „stanowi komitet wykonawczy interesów kapitału”.
Ten wrogi wobec maluczkich charakter aparatu państwowego skrajni neoliberałowie, konserwatyści oraz libertarianie wykorzystują do szczucia zwykłych ludzi przeciw państwu. Ten swoisty anarchistyczny liberalizm przekonuje opinię publiczną, że źródłem zła i krzywd jest państwo jako takie, ukrywając jednocześnie partykularne interesy, które realizują urzędnicy, posłowie, ministrowie, prokuratorzy i inni przedstawiciele władzy. Ta antypaństwowa propaganda czyni z narzędzia głównego winowajcę kapitalistycznych krzywd, rozwarstwienia, wyzysku i bezpodstawnego (nieuzasadnionego społecznie) bogacenia się elit władzy i pieniądza.
Największy w historii Polski akt rozdawnictwa – prywatyzacja – rozdzieliła już role społeczne i wyłoniła klasę panów. Klasa ta postrzega państwo z jego demokracją i potencjalnie redystrybucyjną funkcją jako przeszkodę w realizacji jej egoistycznych interesów.
Dlatego lansuje wizję „normalności”, w której państwa jest jak najmniej. Powstałe różnice majątkowe oraz różnice pozycji społecznych tłumaczy się bardzo prosto: „Jeżeli jestem na szczycie drabiny społecznej, to jest to wyłącznie moja zasługa, a jeżeli na dole – wyłącznie moja wina”.
Ta zaimportowana z USA teoria zrobiła w Polsce karierę i skutecznie zapobiega buntowaniu się spauperyzowanych mas. I to pomimo oczywistego faktu, że o tym, kto będzie biedny, a kto bogaty, decydowano na szczeblu państwowym, między innymi w procesie prywatyzacji. Zwolennicy nieograniczonej wolności gospodarczej dorobili się pokaźnych majątków dzięki udziałowi w podziale transformacyjnych łupów, ewentualnie dzięki lukratywnym kontraktom rządowym i samorządowym.
Próba zebrania podpisów pod wnioskiem o referendum blokującym prywatyzację komunalnego Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, udaremniona w nieuczciwy sposób przez warszawski Ratusz oraz referendum mające odwołać Hannę Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska prezydenta Warszawy, pokazały, że obywatele zaczynają się uczyć korzystania z instrumentów demokratycznej kontroli nad władzą. Taka kontrola mogłaby udaremnić wiele szkodliwych społecznie biznesów – jak choćby lichwa, którą ponownie zalegalizowano w naszym kraju w 2011 roku.
Odpowiedzią na wszelkie próby demokratycznej kontroli nad kapitałem i gospodarką jest slogan o wolności gospodarczej. Jego podwójne standardy i niesójność wyszły na jaw przy okazji batalii o OFE. Zwolennicy tego „skoku na kasę” nie mieli nic przeciwko temu, żeby państwo zmuszało obywateli do zawierania umów określających ich los na emeryturze z prywatnymi firmami finansowymi. Kiedy jednak państwo chciało obywatelom oddać prawo decydowania, podniosła się wrzawa o nieuprawnionej interwencji państwa w gospodarkę.
Do rangi symbolu systemu, w którym demokracja ustępuje przed interesami kapitału, urasta dogmat o niezależności Banku Centralnego. Polityka pieniężna i kreacja pieniądza to oś rynkowej gospodarki. To tu się decyduje również podział bogactwa. Pomysł, żeby cały ten mechanizm wyłączyć spod demokratycznej kontroli, nie oznacza żadnej niezależności. Organa finansowe, takie jak Bank Centralny czy Rada Polityki Pieniężnej, nie realizują żadnej uniwersalnej wiedzy tylko interesy międzynarodowego kapitału finansowego – i jego kontroli ściśle podlegają.
Gdyby jednak kiedyś większość społeczeństwa wygrała wybory i postanowiła odzyskać kontrolę nad pieniędzmi, gospodarką i swoim losem; a także chciała zdefiniować inaczej, tym razem demokratycznie, podział między pracą a kapitałem – wówczas w odwodzie jest jeszcze jedna święta krowa kapitalistycznego dogmatu: Trybunał Konstytucyjny. To panowie i panie w togach, którzy zdolni są swoim niepodlegającym podważeniu werdyktem zakwestionować demokratycznie podjęte decyzje parlamentu. A gdyby tego jeszcze było mało, pozostaje Trojka, (MFW, Bank Światowy, Komisja Europejska), która nie tak dawno wyjaśniła Grekom, gdzie mogą sobie wsadzić swoją demokrację, której ich kraj jest zresztą kolebką.
Naszą nadzieją pozostaje wciąż państwo. Silne i demokratyczne.
Piotr Ikonowicz”
Źródło – https://www.facebook.com/groups/1436883843223848/permalink/1684197405159156/ .
.
To jeszcze jeden z komentarzy pod linkiem jw.:
Irena Walczak pisze:
„Mieszkanie jest jednym z podstawowych praw człowieka. Wiedeń bierze tę deklarację na serio. 220 tyś. lokali jest własnością miasta. 200 tyś. miasto dofinansowało. Większość z nich należy do licznych spółdzielni. Z 1,8 mln Wiedeńczyków 2/3 wynajmuje dotowane mieszkania lub mieszkania komunalne. Miasto przeznacza na ten cel ogółem 600 mln euro rocznie.”
.
https://www.facebook.com/groups/1436883843223848/permalink/1684443438467886/ :
Piotr Ikonowicz 19.10.2015 r. o 08:07 pisze:
„Kradną naszą pracę
Wybrałem się do burmistrza na warszawskiej Woli, żeby negocjować w sprawie eksmitowanej lokatorki. Przed wejściem zastałem kilkunastu budowlańców, którzy protestowali przeciw nie wypłaceniu im wynagrodzeń. Wyremontowali dla miasta st. Warszawy dzielnicy Wola 17 mieszkań i wykonawca nie zapłacił im ani grosza. Przyszli wiec do urzędników miejskich, którzy za wykonanie pracy zapłacili z pytaniem, czy miasto im pomoże odzyskać wypłatę. Protestujący pracownicy to osoby bezdomne zamieszkujące w jednym z warszawskich schronisk. Wykonawca najwidoczniej sobie wykombinował, że jak wynajmie bezdomnych to będzie mógł bezkarnie nic im nie zapłacić. Rzecznik prasowy dzielnicy kierował ich wyłącznie do Inspekcji Pracy. Inspekcja nie ma jednak specjalnych uprawnień w tej sprawie. Po moich naleganiach burmistrz jednak zgodził się wydelegować jakiegoś prawnika miejskiego, żeby chociaż pomógł w złożeniu pozwu. Kiedy jednak zapytałem, czy jeśli ta sama firma znana z nie płacenia znowu stanie do przetargu, to czy miasto zleci jej kolejne remonty, i słyszałem, że tak, bo nie ma prawnych przeciwskazań.
Zapytałem o to, między innymi dlatego, że ta sama brygada poprzednio remontowała mieszkania dla ministerstwa Sprawiedliwości, a firma, która ten kontrakt dostała i wzięła zań pieniądze mieści się pod tym samym adresem co ta która remontowała dla miasta. I podobnie jak ona, nie zapłaciła. Pod tym adresem są trzy firmy, które naciągają pracowników na bezpłatną pracę i jakoś żadna prokuratura nie chce podjąć tego tropu. W końcu to, że ktoś wykonuje za darmo pracę najpierw dla ministerstwa sprawiedliwości a potem dla miasta to żadne przestępstwo. Organa ścigania ruszyłyby do boju, gdyby któryś z pracowników wziął wiertarkę „w zastaw” aż mu nie zapłacą. Bo przecież kradzież cudzej pracy nie jest u nas przestępstwem. A to, że samorząd i resort sprawiedliwości korzysta z tej kradzieży. To jest zaledwie niemoralne ale nie nielegalne.
A ja bym chciał, że nie wypłacanie wynagrodzeń przez firmę, która nie bankrutuje tylko zatrudnia wciąż następnych frajerów było przestępstwem i żeby sprawcy siedzieli. Tego jednak nawet nikt w tej pełnej obietnic kampanii nie obiecuje.
Piotr Ikonowicz”
Jestem samotną, niewychodzącą z domu, emerytką z 1100-złotowym świadczeniem. Po rodzicach odziedziczyłam niewielkie mieszkanie własnościowe. Wynająć nie mogę, bo jest zbyt małe. Hipoteka odwrócona to jest około 150-200 zł dodatku do emerytury. Nie są to duże pieniądze. Chętnie sprzedałabym miastu swoje mieszkanie nawet za połowę jego wartości. Gdyby zostało przekształcone w mieszkanie komunalne, mogłabym w nim nadal mieszkać płacąc miastu czynsz, mając jednocześnie zabezpieczenie finansowe na dalsze lata życia. Ale nie jest to dobry pomysł, bo i tak po mojej śmierci miasto przejmie moje mieszkanie w majestacie prawa, bo nie mam spadkobierców, a zapis testamentowy dla obcej osoby wiąże się z podatkiem spadkowym, który zostanie naliczony spadkobiercy. Trochę zadłużyłam mieszkanie, zagrożono mi, że mieszkanie zostanie sprzedane wraz ze mną. Jak wyglądają takie licytacje i kto czerpie z nich korzyści – wiadomo. Jako samotna z mieszkaniem, stałam się obiektem zainteresowania przedstawiciela parafii.
Paradoks, prawda? Teoretycznie jestem kobietą zamożną. Teoretycznie, bo chociaż lokal ma swoją wartość, to nic mi z tego, bo przecież nie mogę sprzedać kawałka podłogi czy ściany, aby zdobyć pieniądze na lekarstwa, żywność, czy też na ogrzewanie.
to sprzedaj nie-miastu to mieszkanie, weź 100 proc. za nie i pobaluj…
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1509536896023443&id=100009014423907 :
Helena Szmuness 20.10.2015 r. o 09:56 pisze:
„Nie ogladalam Debaty), ale po przeczytqniu omowien i podumowan, chodzi mi po glowie taki cytat z Szeksoura – sorry mnie sie wszystko, jak zolnierzowi, z Szkespirem kojarzy:
„Dzuma na oba wasze domy!” – mowi w przesmiertnuch drgawkach umierajacy przyjaciel Romea, chyba w pierwszym Akcie.”
————-
Dot. debaty Ewu Kopacz i Beaty Szydło z 19.10. dot. wyborów parlamentarnych 2015 r.
Ryszard Petru, Nowoczedsna.PL:
„…Po drugie, chodzi o pewne zmniejszenie ochrony lokatorów, którzy będą w tych mieszkaniach mieszkali. Dlaczego? Ponieważ istnieje takie ryzyko, że osoba, która nie będzie chciała płacić za takie mieszkanie, nie będzie chciała się z niego wyprowadzić…” Więcej – http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/petru-w-ostatnim-czasie-stalem-sie-obiektem-wscieklych-atakow/249wsk .
.
Polecam: Niskie płace – długi – eksmisja – bezdomność – http://www.stachurska.eu/?p=17612 .
biliali,
przypuszczam, że nie brak w Polsce podobnych, dramatycznych, sytuacji. Czy możnaby obecnie sprzedać posiadane mieszkanie i z uzyskanych środków wynająć na tzw rynku inne? Na ile lat pieniądze uzyskane ze sprzedaży mieszkania pozwoliłyby opłacić najem innego lokum przy uwzględnieniu że część tych środków przeznaczyłaby Pani na zwiększenie świadczenia emerytalnego? Czy taka perspektywa nie jest odstraszająca?
– http://wiadomosci.wp.pl/kat,141202,title,Rafal-Wos-lewica-zeby-zmartwychwstac-musi-rozbic-partie-Kaczynskiego-od-srodka,wid,17949342,wiadomosc.html?ticaid=115e08 .
KOGO NIE CHCESZ MIEĆ ZA SĄSIADA – odpowiadają wyborcy (dane w proc.) – http://bi.gazeta.pl/im/3c/30/12/z19072572Q.jpg .