Pomóżmy polskiemu sportowi

.
.
Dostałam mailem – Marek Konopka:
.
.
„Zauważyłem, że w ostatnim czasie zacząłem dostrzegać rzeczy, których wcześniej nie widziałem. Pewne tematy, które do tej pory wydawały się być rozbite i rozczłonowane zaczynają się teraz jakby składać w jedną całość…
Dziś chciałbym się podzielić moimi refleksjami na temat kondycji polskiego sportu.
.
Moja refleksja na temat kondycji polskiego sportu.
..
Do niedawna z wielką nadzieją oczekiwałem każdego kolejnego meczu reprezentacji Polski w piłce nożnej. Dzisiaj już nie czekam, bo wiem, że i tak przegramy… Przegramy nawet z tymi najmniejszymi i najsłabszymi. Właściwie przegramy, bo to my jesteśmy najsłabsi. Niestety… Powie ktoś, że to odważna teza, ale to po prostu prawda. Inaczej być nie może. W sportach drużynowych nie mamy szans, bo nasze drużyny składają się (są zbudowane) ze źle odżywianych zawodników. Jakich trenerów by nie zatrudniać, ile nie wypłacać by im pieniędzy, to z tego „materiału” nic nie wycisną, bo po prostu zrobić tego nie mogą. Nie pomogą także wybitne jednostki takie jak Lewandowski, Błaszczykowski, czy Piszczek, którzy to zawodnicy w swoim klubie błyszczą. Błyszczą dzięki temu, że są otoczeni ośmioma równie wartościowymi (czytaj: równie dobrze odżywianymi zawodnikami ). Jeśli w reprezentacji mamy dwóch lub trzech wybitnych (czytaj ponownie: dobrze odżywianych ), to jest to niestety zbyt mało, by 3/11 mogły równorzędnie rywalizować z drużyną w której jest 11/11 „pełnowartościowych” zawodników.
.
Szkoda, że nasi „decydenci” tego nie widzą…
.
Szkoda, że nie mogą tego dostrzec…
.
Ja zauważyłem to po roku żywienia optymalnego. Dla mnie, jak i pewnie wielu optymalnych jest to proste i oczywiste. Metoda na sukces jest prosta. Niestety, obawiam się, że długo nam przyjdzie poczekać na jej wdrożenie. Szuka się wszędzie, tylko nie tam gdzie trzeba – nie u podstaw!!!
.
Dlaczego nasi reprezentanci zawiedli na EURO2012?
.
Nie przez zamknięty, czy otwarty dach stadionu. Nie przez „przetrenowanie”. Oni po prostu nie potrafili wytrzymać 90 minut kondycyjnie. ONI nie potrafili, a rywale nie mieli z tym problemów. Dlaczego? Bo „Nasi” czerpią energię z węglowodanów i różnych sztucznych preparatów („odżywek”), które w ich mniemaniu mają im pomóc. Jeśli będą się żywić „śmieciami” lub „nawozem”, to sami będą tyle warci, co te „źródła energii”. Dopóki nasi decydenci nie zaakceptują tych prawd, dopóki nie skorzystają z WIEDZY, która istnieje i została nam ofiarowana przez Doktora Jana Kwaśniewskiego, dopóty będziemy przegrywać nie tylko jako jednostki i jako drużyny w sporcie, ale także jako społeczności i jako cały naród również w każdej innej dziedzinie życia.
Degeneracja (degrengolada) naszego narodu postępuje , czego najlepszym świadectwem jest obecna sytuacja gospodarcza Polski, kolejki w przychodniach i długie terminy oczekiwania na zabiegi. Dobrze mają się tylko ZUS, NFZ i klasa polityków, którzy kiedy już raz dorwą się do swych stołków, to nie pozwolą zrobić krzywdy ani sobie, ani swoim kolesiom pousadzanym w w/w i tym podobnych „bezpiecznych instytucjach” nawet za cenę pogrążenia całego narodu. To bardzo smutne…
.
Wracając do sportu.
.
Cieszą nas – Polaków sukcesy naszych wybitnych sportowców. Niestety są to tylko sukcesy jednostek. Jednostkom widać łatwiej jest osiągnąć sukces. Łatwiej jest „przebić” się sportowcowi, który odżywia się bardziej wartościowo niż wyselekcjonować drużynę składającą się z kilku, czy kilkunastu „pełnowartościowych” zawodników z bardzo prostego powodu. Ich po prostu tylu nie ma… Nie ma w Polsce 16 dobrze żywiących się piłkarzy, nie ma kilkunastu siatkarzy, koszykarzy, czy piłkarzy ręcznych… A choćby nawet tylu ich się w kraju znalazło, to nie będzie selekcjonera, który wybierałby ich według takiego klucza. Nie mamy szans w rywalizacji drużynowej w żadnej dyscyplinie sportowej. Możemy tylko wygrywać bądź remisować w pojedynczych meczach, kiedy uda nam się trafić na gorszą dyspozycję rywali lub na drużynę odżywianą równie źle jak nasza. Wówczas możemy rywalizować jak słaby z równie słabym.
.
Trzeba sprawdzić, co się stało w ostatnim czasie. Tylko trzeba wiedzieć, gdzie szukać… A szukać trzeba na stole!!! Ja osobiście zacząłbym od stołów, a właściwie od talerzy naszych siatkarzy, siatkarek i piłkarzy ręcznych, którzy do niedawna przynosili nam dużo radości. Co się z nimi stało w ostatnich miesiącach? Kto położył na tym swoje łapska? Czy po swoich sukcesach nie zostali przypadkiem objęci jakimiś narodowymi programami? Czy przypadkiem nie zainwestowano pieniędzy w jakichś wybitnych dietetyków, którzy przejęli kontrolę nad ich żywieniem w czasie zgrupowań i turniejów?
.
Idę o zakład, że tak się właśnie stało… że ci, którzy święcili wielkie sukcesy otrzymali „węglowodanowy uścisk śmierci” zafundowany przez Ministerstwo Sportu…
.
Następnie szukałbym materiałów archiwalnych dotyczących „stołu” reprezentacji Polski za czasów Górskiego, Streylau’a i Piechniczka do 1982 roku włącznie. Później sprawdziłbym jeszcze co zmieniono w menu piłkarzy między 1982, a 1986 rokiem. Myślę, że „odkrycia” mogłyby być wielkie… Może ktoś posłucha mojej podpowiedzi i sprawdzi…
.
Wrócę jeszcze do naszych wybitnych jednostek.
.
Sukcesy odnoszą ci, którzy żywią się stosunkowo dobrze, choć pewnie jeszcze nie optymalnie (pewne fakty pozwalają wysnuć taki wniosek). Przytoczę tutaj przykład naszej mistrzyni świata z 2009 roku w rzucie młotem – Anity Włodarczyk, która jak pamiętam pochwaliła się kiedyś w jednym z wywiadów, że przed zwycięskimi zawodami zjadła na śniadanie osiem gotowanych jaj. Zostało to odebrane, jakby była jakimś dziwolągiem, a to właśnie ona była na właściwej drodze (lub blisko niej). Stąd (z talerza) wziął się ten (2009 r.) i jej kolejne sukcesy.
.
Chciałbym wiedzieć, czym żywili się Tomasz Majewski i Szymon Ziółkowski, kiedy zdobywali swe medale olimpijskie i te z zawodów niższej rangi…
.
Chciałbym wiedzieć, czym żywiono kadrę polskich pływaków, którzy zdobywali całe pęki medali…
.
Co jadła Otylia Jędrzejczak?
.
Co jadł Paweł Korzeniowski?
.
Chciałbym wiedzieć też, co stało się potem, że przestali wygrywać…
.
Czy przypadkiem nie zostali dofinansowani z Ministerstwa Sportu i objęci jakimś specjalnym programem rządowym (z „węglowodanowym uściskiem śmierci”)?
.
Interesuje mnie również czym naprawdę żywił się Adam Małysz, bo podejrzewam, że plotki o bułce z bananem mogły być wielce przesadzone… Chociaż w jego przypadku pomóc mogło samo ograniczenie ilości spożywanych węglowodanów ?
.
Ciekaw też jestem jak żywił się nasz czterokrotny złoty medalista olimpijski w chodzie – Robert Korzeniowski, co jadł Władysław Kozakiewicz, kiedy w 1980 roku skakał najwyżej ze wszystkich.
.
Warto byłoby prześledzić archiwa dotyczące diet wszystkich wielkich polskich sportowców z czasów, kiedy osiągali największe sukcesy w polskim sporcie.
.
Wreszcie jestem też ciekaw jak wygląda menu naszej Justyny Kowalczyk. Już niedługo będziemy się mogli przekonać, czy nadal żywi się dobrze.
.
Może ktoś, kto ma dostęp do tego typu materiałów po przeczytaniu moich subiektywnych refleksji na temat polskiego sportu będzie miał chęć sprawdzić, czy jest coś na rzeczy, a potem nagłośni sprawę dla dobra całego polskiego sportu i radości kibiców…
.
.
P.S. Piszę ten tekst w przededniu meczu piłkarskiej reprezentacji Polski z Czarnogórą. Mam dziwne przeczucie graniczące z pewnością, że kolejny mecz „o wszystko” skończy się dla „Naszych” porażką. Właśnie dowiedziałem się, że polscy koszykarze przegrali z Czechami jednym punktem, dzięki rzutowi przeciwników za 3 punkty w ostatniej akcji meczu… Ten czarny sen niestety się spełnia
.
.Pomóżmy polskiemu sportowi.
Pomóżmy zwykłym Polakom, by pomóc całej Polsce.
.
Marek Konopka”
.
.
======
.
.
To może zbierajmy informacje o odżywianiu sportowców?
.
.
– Na początek wypowiedź Jacka Kiełba”:
.
„…Często oszukujesz sam siebie?
.
Czasem mi się to zdarza. Szukam prostego usprawiedliwienia, by czuć się lepiej. Niekiedy przez tydzień bardzo profesjonalnie się prowadzę. Makarony, sałatki, wszystko zdrowe. A wychodzę na boisko i czuję się tragicznie. Tak było w meczu z Wisłą. W takich momentach sobie myślałem: „Ryba, daj sobie spokój z dietami, widocznie ci to nie służy. Kup sobie batona, coś słodkiego”. Być może odbiło się na mojej kondycji, że ostatnio pozwoliłem sobie na nieco więcej słodyczy. A gdy po gorszym tygodniu prowadzenia się poszło mi w meczu całkiem nieźle, to myślałem, że widocznie mi to służy. Tak się oszukiwałem, bo w rzeczywistości wiem, że w końcu to się potem odbije. Wiem, że nie mogę już tak postępować…” Więcej http://na-babski-rozum.przegladsportowy.pl/2013/10/04/rachunek-sumienia-jacka-kielba/
.
.
.
– I prezes Warty Poznań:
.
.
Izabella Łukomska-Pyżalska, prezes Warty Poznań, w rozmowie z Jakubem Radomskim wyznaje:
.
„…Pamiętam takie zdjęcie, jak piłkarze Warty po jednym ze spotkań, chyba z Cracovią, stoją przed samochodem i wcinają pizzę.
.
To było na wiosnę tego roku, gdy już ucięłam wszystkie obiadki. Nie mogłam patrzeć na to, jak niektórzy zawodnicy wyrzucali te specjalnie zrobione dania, bo im nie smakowały. Woleli iść na kebab. Mówię oczywiście o większości, nie o wszystkich. Musieliśmy ich pilnować, żeby wypijali odżywki. Jeden mówił, że niedobre, a drugi, że po wypiciu ma rozstrój żołądka. A w tym samym czasie wielu sportowców z innych dyscyplin marzyło o takich odżywkach, bo trenowali o samej wodzie…” Więcejhttp://ofsajd.onet.pl/dziewczyny/izabella-lukomska-pyzalska-o-swoim-rozczarowaniu-i-sportowcach-hipokrytach/bwwjk .
.
.
.
– I słowo o „sławetnych” odżywkach – http://www.stachurska.eu/?p=8587 .
.
.

11 Responses to Pomóżmy polskiemu sportowi

  1. Renia pisze:

    Bardzo ciekawy artykuł i bardzo mądre spostrzeżenia Pana Marka.
    A tutaj potwierdzenie tego co Pan Marek pisze…

    http://www.stachurska.eu/?p=8385 – ?

  2. OPTY pisze:

    Można by pomóc ale skoro ( widziałem zdjęcia obecnego ministra zdrowia w naszym miesięczniku na spotkaniu w Szczecinie) minister będąc poinformowany o takich możliwościach nie robi nic między jednym ” sztachem ” a drugim ” sztachem ” papierosowym to nikłe szanse. Minister zdrowia promuje zabójczy nałóg – ludzie to się w pale nie mieści . Religa też był świadomym swoich nałogów i co ? skończyło się jak skończyło .Profesor , co by nie było i to światowej sławy , zasłużony , uwielbiany , chwalony , wyniesiony na piedestał i co ? , ano g….. jak powiedział kiedyś Sedlak o efektach w polskiej nauce. Wspomnę jeszcze dawne już efekty stosowanie DO przez piłkarzy Widzewa . Ale znaleźli się tacy co wywrócili to do góry nogami i o Widzewie słuch zaginął. Szkoda gadać …..
    Jest tak jak napisał autor artykułu – ” Szuka się wszędzie, tylko nie tam gdzie trzeba – nie u podstaw!!! ”
    Banki zawaliły i mamy kryzys ale winne są szerokie rzesze społeczne( biedni) na całym świecie, tak jakby instrumenty kierowania( manipulacji) były w ich rękach.
    Prawda stała się niebezpieczna , była taką od dawien dawna co skutkowało całą zafajdana historią ludzkości( oczywiście z niewielkimi wyjątkami) .
    Doktor napisał ,że w naszym kraju rozsiadł się na wszystkich szczeblach władzy rak i toczy nas już od ponad 350 lat. A obecne czasy są najgorsze ze wszystkich. Patologia we wszystkim .
    Wg. mnie nic się nie nie zmieni dopóki to co jest nie zawali się pod ciężarem własnej głupoty. A to trochę jeszcze potrwa. Nadzieją jest oddolne, a co za tym idzie powolne wprowadzanie naszego modelu żywienia .Władza nie podetnie gałęzi ,na której siedzi, nie było tak nigdy i nie będzie teraz.
    G. Masterton niejako przewrotnie wyraził to,co nas boli tak , ” jaki jest sens mówić ludziom prawdę , jeśli im to tylko przysporzy bólu ? Za prawdę ludzie gniewają się najbardziej, a miała ich wyzwolić . Jest sens ale czy ” ból ” nie weźmie góry nad rozsądkiem ?
    Przecież można się przekonać , wystarczy wysłać ten list do ministerstwa zdrowia i sportu , zobaczymy jak zareagują. Wcale nie zareagują .

  3. mkbijou pisze:

    Wysłać może trzeba, ale lepiej byłoby wysłać go w większej ilości, ale do tych mniejszych, którzy są „na dole” i mogą coś zacząć zmieniać sami od podstaw wyłamując się jednocześnie ze ścieżek narzucanych przez „toczone rakiem” instytucje nadrzędne. Nie zmienimy „wiary” sportowców przez nawrócenie ministra sportu, tak samo jak nie zmienimy „wiary” lekarzy przez nawracanie ministra zdrowia… Oni sami przede wszystkim muszą coś chcieć… Muszą zauważyć, że coś jest nie tak i konieczne są zmiany… Jeśli dotrzemy do poszukujących nowych ścieżek, to wówczas mamy szansę coś zmienić… Wówczas będziemy mogli uruchomić te krople, które połączą się w strumyk, a następnie w rwącą rzekę, której żadne zapory nie będą już w stanie zatrzymać…
    :-)

  4. Wacław pisze:

    Polski sport nie istnieje.
    Mamy korporacyjne firmy żyjące ze sportu wyczynowego,
    dla telewizji, i dla matołów, którzy oglądają te wyreżyserowane
    wygibasy, łącznie z reklamami.
    Bo w dzisiejszym sporcie to właśnie o interes reklamowy chodzi.
    Miało być inaczej; ludzie powojenni, z lat 50 i 60,pobudowali obiekty
    sportowe, które dzisiaj stoją puste. Z prostej przyczyny kultury fizycznej w naszym kraju nie ma. Budżety samorządowe miast i wsi nie mają pieniędzy na tzw sport masowy.
    Pomoc w tych warunkach jest niemożliwa.
    Przyczyna; – patologiczna czynność umysłu klas rządzących, elit, a tego nawet w jednym pokoleniu się nie wyeliminuje.

  5. Sponsorom póki widownia jest ogromna by napatrzeć się mogła reklam sportowcy „w głowie” nie stoją? Mediom też nie skoro się utrzymują z ogłoszeń z tych samych źródeł? Zawodnikom zaś wszystko jedno skoro są z „jednej sztancy”? Może dlatego że karmi się ich jednakowo, a oni sami bezwolni bo świadomość autentycznych potrzeb organizmu im dostępna nie jest tak samo jak i ich dietetykom?

  6. Marek Konopka pisze:

    Witam
    Dziś mamy kolejny przykład potwierdzający, że do osiągania sukcesów sportowych polskich drużyn reprezentacyjnych (gry zespołowe) jest nam jeszcze dość daleko.
    Żywienie jest podstawą w każdej dziedzinie życia.
    Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
    Później muszą to zrozumieć sztaby szkoleniowe opiekujące się zespołami i muszą zostać wdrożone odpowiednie programy przygotowań zbudowane oprócz treningów i założeń taktyczno-strategicznych przede wszystkim na najzdrowszym odpowiednim dla człowieka i sportowca wyczynowego żywieniu.
    Jeszcze później uświadomić muszą to sobie sami sportowcy, że po zakończeniu zgrupowania muszą nadal żywić się produktami najbardziej wartościowymi i nie pozwalać sobie na coca-cole, nutelle i inne tego typu „atrakcje”…
    Jeśli te warunki podstawowe zostaną spełnione (nie wchodzę tu w szczegóły przygotowań sportowych, bo zakładam, że szkoleniowców teoretyków sportowych mamy dobrych), to kwestią czasu będzie nadejście sukcesów w sportach drużynowych.
    Trzeba tu też zrozumieć, że „pompowanie” milionów złotych nic tu nie da, bo pieniądze medali nie zdobywają, o czym można się było już wielokrotnie przekonać ?

    Z drugiej strony mamy piękne sukcesy wybitnych jednostek w sportach indywidualnych. Jednostki te potrafią „rozbijać” rywali, tak że tamci nie są w stanie odpowiedzieć równorzędną rywalizacją.
    Łatwiej jest osiągnąć sukces indywidualny, bo łatwiej „zapanować” nad jednym zawodnikiem, jego przyzwyczajeniami, jego odżywianiem niż ma to miejsce w przypadku większej grupy osób. Jednemu zawodnikowi łatwiej też zachować kontrolę nad samym sobą, a nie ma takiej możliwości w stosunku do swoich kolegów z drużyny.

    Wiele sukcesów może też oczywiście mieć podstawy w zupełnie przypadkowym zbiegu serii korzystnych okoliczności (w tym przypadkowo – dobrego odżywiania).
    Więc znowu wracamy do punktu wyjścia.
    PODSTAWĄ JEST WIEDZA!!!
    A WIEDZA jest!!!
    Została zebrana na tej ziemi i przekazana w darze polskiemu narodowi prawie 50 lat temu przez LEKARZA WSZECH CZASÓW – LEKARZA PRZYCZYN RZECZY – Pana Doktora Jana Kwaśniewskiego.
    Wystarczy tylko zacząć korzystać z TEJ WIEDZY we wszystkich dziedzinach życia, a owoce przyjdą same,
    czego sobie i Państwu życzę
    z okazji zbliżającego się okresu
    Świąt Bożego Narodzenia
    i na Nowy 2014 Rok.

    Pozdrawiam serdecznie
    Marek Konopka

  7. Panie Marku,

    warto się upominać o więcej racjonalizmu :) To dobra robota :)

  8. Marek Konopka pisze:

    :-)

  9. „…W gimnazjach na zajęcia wychowania fizycznego nie chodzi 23 proc. uczniów. Z kolei w klasach IV–VI szkoły podstawowej WF unika 15 proc. uczniów. Takie są wyniki kontroli Najwyższej Izby Kontroli z jesieni ub. roku. Z roku na rok jest coraz gorzej. W 2011 r. nie ćwiczyło 10 proc. uczniów w szkołach podstawowych, 13 proc. w gimnazjach i 17 proc. w szkołach ponadgimnazjalnych…” Więcejhttp://wiadomosci.onet.pl/kraj/rzeczpospolita-dzieci-bardzo-nie-lubia-wf/k7e7e .

Dodaj komentarz