ULTRA – OPTYMALNIE: MICHAŁ JĘDROSZKOWIAK

Zuzanna Rzepecka:

„Mistrz Polski 2012 w biegu na 100 km od prawie dziewięciu lat stosuje żywienie optymalne

Tegoroczny Mistrz Polski w biegu na 100 km, pod nazwą „Ełcka Zmarzlina”, Michał Jędroszkowiak, pochodzi z Wielkopolski – mieszka w Książu Wlkp. Jest absolwentem, a obecnie również wykładowcą na Politechnice Poznańskiej. Od prawie dziewięciu lat żywi się optymalnie i jest związany z ruchem optymalnych w Poznaniu. Jego pasją są biegi na długich dystansach, tzw. „ultra biegi”.

Urodził się w małej miejscowości, położonej wśród lasów i pól. Wraz z dwoma braćmi, chodzili pieszo, a niejednokrotnie biegali przez las do szkoły. Nikt wtedy nie słyszał o autobusach szkolnych. Od dziecka zawsze i wszędzie miał daleko – samochodu w domu nie było. Bracia wcześnie stracili ojca i w domu musieli zajmować się tzw. męskimi robotami. Zimą znosili z lasu do domu drewno na opał, a potem je rąbali. Wydarzeniem było w domu pranie. Do domu nie dochodził wodociąg i mama wysyłała chłopców do centrum wsi z beczką po wodę. W takich oto warunkach kształtowała się sylwetka przyszłego mistrza.

Widząc go na ulicy, czy nawet przy rejestracji zawodników, nikt nawet by nie pomyślał, że ten gość jest jednym z najszybszych i najbardziej zaprawionych w bojach ultra biegaczy w Polsce. Szczupły, zwinny, proporcjonalnie zbudowany, pogodny, uśmiechnięty, entuzjasta życia. W jednym z wywiadów ktoś go nawet określił mianem „chucherko”. W zeszłym roku zgarnął Puchar Polski w Maratonach Pieszych na Orientację, a w tym, 30 stycznia, zdobył mistrzostwo Polski w biegach ultra. Maratony na orientację są szczególnie trudne – zawodnicy przed startem zapoznają się z mapą, potem biegną po kamieniach, trawie, mchu, wodzie, lodzie, pod górkę lub w dół, na przełaj, dzień czy noc, deszcz czy śnieg. Stopy w kostkach wykręcają się na wszystkie strony, a kolana dostają niezły wycisk. Ale pan Michał to lubi, nie potrafi się oprzeć pokusie wyjazdu na zawody w nieznany region Polski, by odkryć to co nieznane. Lubi się sprawdzać. Jest też zaprzeczeniem wszelkich zasad dotyczących kontuzji, zmęczenia czy przetrenownia.

Nie pamięta, kiedy chorował. W przeszłości miał problemy z kolanami, z trudem chodził. Przypuszcza, że stało się to przez taekwondo, które przez kilka lat uprawiał. Wtedy zmienił dietę na optymalną. I jak sam twierdzi „kolana ma teraz jak nowe”. Gdy inni, przed zawodami, wsuwają na potegę węglowodny pochłaniając góry makaronu i całe mnóstwo czekolad i energetyzujących batoników, on je suszoną kiełbasę, słoninę, ewentualnie pochłania porcję smalcu własnej produkcji (nie mylić z tym z supermarketu). Jak gdzieś wyjeżdża, to zabiera ze sobą słoik soku pomidorowego (bo po wysiłku trzeba uzupełnić elektrolity) – oczywiście domowej produkcji – i domowy smalec. Pytającym odpowiada: „Tłuszcze nasycone są najbardziej skondensowaną formą energii, najchętniej przez organizm wykorzystywaną na tym poziomie intensywności”.

Poza fizyką i chemią jego konikiem jest dieta. O żywieniu, cyklu Krebsa, czy zjawiskach zachodzących w świecie, przemianach materii, czy jej budowie może opowiadać bez końca, a opowiada bardzo ciekawie. Na biegi, jak mówi, ubiera się stosownie do sytuacji i potrzeb. Jego potrzeby są nieco odmienne od pozostałych zawodników. Zazwyczaj ubiera się raz na całą imprezę, a że akurat jest to cienka koszulka, to świadczyć może tylko o tym, że przemiany tłuszczowe dostarczają mu nie tylko wystarczającej ilości energii, ale również ciepło dla organizmu. Startuje w dobrych butach, chociaż wygladają one jak trampki, i tylko z bidonem napełnionym zwykłą wodą. Żadnych zbędnych elementów, bez GPS-a czy mp3, tylko komórka. Nie wierzy w gadżety i bajery, którymi obwieszają się inni zawodnicy. W trakcie biegu nie robi się głodny, nie jest mu zimno i nie ma zwyczaju przebierać się podczas zawodów. Jak pisze w swojej relacji z Ekstremalnego Rajdu na Orientację Harpagan 42: „Nie mam w zwyczaju zmieniać butów, skarpet, jeść czy może odpoczywać w połowie rajdu. Uzupełniam tylko wodę…”

Pieszy maraton na orientację na 100 kilometrów „Ełcka Zmarzlina – TRAIL.PL odbywa się w Ełku już od kilku lat. W 2009 roku, w marcu odbyły się „Ełckie Roztopy”. W następnym roku zawody przeniesiono na styczeń i nazwano „Ełcką Zmarzliną”. W tym roku odbyła się trzecia edycja. Zasady są zawsze takie same. Pewnego styczniowego, mniej lub bardziej mroźnego dnia, wieczorem stajesz na starcie. Dostajesz mapę z zaznaczonymi na niej kilkunastoma punktami kontrolnymi. Musisz do każdego z nich po kolei dotrzeć i podbić kartę startową. Którędy do nich trafisz, to już twoja sprawa. Byle byś to zrobił na własnych nogach. Odległość pomiędzy punktami poprowadzona najkrótszymi drogami wynosi 100 kilometrów. Na uwinięcie się z całością jest 27 godzin. Zawodnicy ruszają na trasę wyposażeni w mapę, kompas, jedzenie, picie, apteczkę i telefon komórkowy. Nigdy nie wiadomo, czy nie trzeba będzie wezwać pomocy. Chętnych na zimową przeprawę w Ełku jest zwykle od kilkudziesięciu do ponad stu. Liczba „finisherów” jest różna w zależności od pogody i trudności trasy. Przeciętnie zawody kończy co piąty. Trasa tegorocznego maratonu prowadziła przez podmokłe łąki i las poprzecinany rowami. O tej porze roku jest tam pełno zamarzniętej wody. Chaszcze, zwalone drzewa i wylewające rowy. Co krok lód, który prawie za każdym razem się załamuje i zawodnicy wpadają po kolana w lodowatą wodę. Ten dystans pan Michał pokonał w 11 godzin i 21 minut, następny zawodnik zameldował się na mecie z wynikiem 13 godzin i 34 minuty.

W roku ubiegłym Michał Jędroszkowiak wystartował w jedenastu imprezach na 100 km, siedmiu na dystansie od 50 do 80 km oraz czterech rajdach przygodowych, gdzie do pokonania było od 150 do 250 km. Zdecydowana większość to imprezy na orientację, nierzadko bywa tak, że są tydzień po tygodniu. Żona naszego mistrza, Edyta, podliczyła imprezy, w których startował mąż i wyszło, że w 2011 roku mąż przebiegł ponad 2500 kilometrów.
Poniżej najważniejsze imprezy, w których startował Michał Jędroszkowiak w 2011 r., zajmując najczęściej pierwsze miejsce:

– Włóczykij Trip Extreme – 100 km

– Rajd Dolnego Sanu – 100 km

– Harpagan 41 – 100 km

– Kierat (Mistrzostwa Polski) – 100 km

– Bieg Rzeźnika – ok. 75 km

– Izerska Wielka Wyrypa – 100 km

– Jesienne Trudy – 100 km

– Harpagan 42 – 100 km

– Nocna Masakra – 100 km

– Puchar Polski w Pieszych Maratonach na Orientację

Rok 2012 to mistrzostwo Polski – 30 stycznia bieg na 100 km – Ełcka Zmarzlina. Ile jeszcze imprez w tym roku zaliczy, nie wiadomo.

Ultramaratony są organizowane na całym świecie. Niektóre z nich obrosły nieprzeciętną sławą. Prawdziwym rajem dla biegaczy jest niewątpliwie Ameryka Północna z jej setkami kilometrów kwadratowych przestrzeni nietkniętych cywilizacją, czy Australia. Także Europa, gdzie obecnie jest organizowana największa ilość imprez ultra, ma sporo do zaoferowania, aczkolwiek takie miejscówki jak Alaska, Tybet, Patagonia czy Tasmania… kuszą.

W 2013 roku nasz mistrz chciałby zrealizować jedno ze swoich marzeń i wystartować w elitarnej imprezie, jaką jest Ultra trial du Mont Blank. Stumilowy bieg (około 160 km) wokół Mont Blank. Oczywiście trzymamy kciuki i życzymy realizacji nie tylko tego marzenia, a także wielu innych.

15 kwietnia Michał Jędroszkowiak był gościem na niedzielnym spotkaniu optymalnych w Poznaniu. Żywieniem Optymalnym zaraził swojego klubowego kolegę.

Zuzanna Rzepecka

P.S.
Polecam relacje mistrza z ekstremalnych biegów i rajdów na stronie www.napieraj.pl :

http://www.napieraj.pl/index.php?option=com_multicategories&view=article&id=437&catid=5:rajdy&Itemid=72 oraz

www.napieraj.pl/index.php.?option=com_multicategoris&view=article&id=459:harpagan-42-oczami-zwyciescy-trasy-pieszej&catid=50 .

Ciekawe są również komentarze napisane przez współuczestników rajdu, zamieszczone pod artykułami. Jeden z nich brzmi tak:

“Rozpoczynając od po trosze analitycznego wstępu, po chwile, gdy Michał – uczestnik „z czoła” ma czas na refleksje nad pięknem przyrody ? I nie narzeka, a nawet okrążanie trzcin wodą prawie po pas uznaje li tylko jako urozmaicenie imprezy! Brawa w każdym momencie i za tekst i za walkę! :win: ”

Artykuł pochodzi z numeru majowego 2012 miesięcznika „Optymalni”

Już niedługo w sprzedaży numer czerwcowy naszego miesięcznika – również z bardzo interesującymi artykułami – zachęcamy do lektury!”

Źródło – http://www.optymalni.org.pl/index.php?dzial=news&id=203 .

Polecam:

– Bieganie – http://www.stachurska.eu/?p=7198

http://www.optymalni.org.pl/index.php

http://www.optymalni.org.pl/index2.php

– Error 2012 – http://www.youtube.com/watch?v=1f7XHjCUH3g&feature=youtu.be .

http://10czerwca.eu/

http://www.przekroj.pl/

.

11 Responses to ULTRA – OPTYMALNIE: MICHAŁ JĘDROSZKOWIAK

  1. krzys pisze:

    Hmm, jakos w ta diete nie wierze. Moze i rzeczywiscie narazie wszystko z nim jest dobrze ale na dluzsza mete to nie bedzie dzialac. Czlowiek jest istota owocozerna swiadczy o tym nasza budowa ciala. Nasze pozywienie powinno pochodzic z owocow, warzyw, orzechow i nasion. Po za tym nie musimy ich przetwarzac mozemy je jesc surowe czyli jest to nasze naturalne pozywienie. Chocby nie wiem jaki uczony i wykladowca z niego byl to i tak nie przekona mnie do tej diety. Dzieki i Pozdrawiam.

  2. Deipnosophist pisze:

    Jestem na ŻO 8 lat. Kiedy umrę? :)

  3. OPTY pisze:

    „Deipnosophist pisze:
    Czerwiec 8, 2012 o 15:54
    Jestem na ŻO 8 lat. Kiedy umrę?

    ——————-
    Kiedyś . Ale zawsze lepiej trochę zdrowiej pożyć .

  4. Renia pisze:

    Nieśmiertelnych nie ma, ale zawsze warto sobie poprawić komfort życia i jego długość…Nie wszystkim przechodzącym na Dietę Optymalną udaje się powrócić do całkowitego zdrowia, ale tym, co podchodzą do tego poważnie DO ma dużo więcej do zaoferowania niż współczesna medycyna…

  5. Renia pisze:

    Krzys jesteśmy owocożerni? No i niech tak zostanie ile razy można pisać to samo? Polecam…
    http://www.stachurska.eu/?p=2925

  6. OPTY pisze:

    ” Hmm, jakoś w ta diete nie wierze. ” – Krzyś
    ————————
    Ja też nie wierzę tej diecie . Ja wiem ,że ona jest dla mnie i wielu innych dobra. Wiara potrzebna jest zawsze mało wiedzącym , bo ci co wiedzą jej zupełnie nie potrzebują.

  7. Renia pisze:

    Właśnie. Wystarczy teorię sprawdzić na sobie, żeby wiara mogła zmienić się w wiedzę.

    Pozdrawiam – Renia ?

  8. Renia pisze:

    Dlatego ze zdrowiem sportowców jest coraz gorzej…

  9. Renia pisze:

    Mój syn (co prawda ma dopiero 12 lat) jest „zapalonym” piłkarzem. Gra bardzo dobrze (został wybrany do kadry Pomorza) i nie zajada się węglowodanami. Przed każdym meczem zjada kilka żółtek lub jajecznicę (3 żółtka plus 1 białko – na boczku) i widzę, że nie męczy się na meczach tak jak inni chłopacy z nim grający. Nie jest tak czerwony na twarzy i tak zasapany. Jest aktywny i ma dużo energii przez cały mecz…

    Żeby tak polscy sportowcy mogli przejść na Dietę Optymalną…Pewnie wtedy i ja chętnie bym oglądała igrzyska sportowe… ?

  10. http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?topic=844.2000 :

    Admin:

    ” „Przeciętny człowiek potrzebuje tylko około 2000 kalorii dziennie, ale co jeśli jest się olimpijskim mistrzem, jak Michael Phelps? On musi zjeść około 10.000 kalorii każdego dnia! ”
    A 2ooo kalorii to ile to kcal? ?

    PS
    cztery lata temu pisali, że ten pływak pochłania 14tys. kcal, a teraz tak wydajność mu wzrosła.
    Starcza mu tylko 0,01kWh… ? ”

    Admin:

    „A i jeszcze dla tych co lubią pomyśleć nad liczbami podam, że w spoczynku człowiek generuje około 70W, czyli dla uproszczenia -100W, a wytrenowany organizm ludzki w krótkim czasie (nie dłużej niż minuta) może wygenerować na łańcuchu oddechowym max. około 1000W, czyli 1000J*s, czyli ćwierć kcal, czyli wyrażone w bananie to około 0,32g/s, czyli 20g/min, czyli 1,2kg/h, czyli dieta wysokowęglowodanowa w zupełności wystarcza na zapotrzebowanie energetyczne przy sporym wysiłku fizycznym i nie ma potrzeby ani dojadania tłuszczu, ani tym bardziej zamiany dostarczanego w pokarmie źródła energii z węglowodanów na tłuszcze dla proszących o „chleb powszedni” ?
    Bo oni sprawnie węglowowodany pokarmowe zamieniają na tłuszcz energetyczny, tylko nie trzeba „naukowo” przeszkadzać… :)

    Admin:

    ” I zapamiętać: ci co twierdzą, że z powodu RQ węglowodany lepiej wykorzystują tlen atmosferyczny niż tłuszcz do „spalania” węgla, to niezdolni do myślenia, z którymi szkoda czasu na dyskusje.
    Wystarczy prześledzić źródła dwutlenku węgla w organizmie (są trzy podstawowe, których celowo nie wymieniam), aby wnioski z wyliczanek Nathana Zuntza – jakoby glukoza lepiej wykorzystywała tlen od palmitynianu, do produkcji energii są błędne, ponieważ węgiel nigdy nie dociera na łańcuch oddechowy na którym powstaje energia z utleniania rodnikiem tlenowym! ?

    PS
    wnioski, nie wyliczanki są błędne!

    RafałS:

    „A wytrenowany „autochton”, w jakimś łańcuchu, chwilowo może nawet 1,5kW? – [url]http://youtu.be/w8Wiq-POmFA?t=2m17s[/url] :)

    Admin:

    „Nie może z utlenienia, ale wygenerować jak najbardziej, bo może skorzystać na krótko (np: taki skok) z zapasu mocy z fosfokreatyny i innych tam takich akumulatorów… ? ”

    MariuszM:

    „za „bufor” chyba nie robi w równowadze kwasowo-zasadowej? ? ”

    Admin:

    ” Nie znam się na tym tak bardzo dokładnie… :(
    Ale wiem, że CO2+H2O -> H++ HCO3-
    I to ma 6,37 pK’a, a jon mleczanowy – 3,86… ? ”

Dodaj komentarz