.
Dostałam mailem – Radosław S. Czarnecki:
.
„Uwiąd demokracji (wojna „u bram”)
.
Parlamentarny system przedstawicielski jest
zmurszały; w jego ramach niczego już się
nie dokona. Trzeba szukać nowych rozwiązań.
Antonio NEGRI
zmurszały; w jego ramach niczego już się
nie dokona. Trzeba szukać nowych rozwiązań.
Antonio NEGRI
.
.
System demokracji przedstawicielskiej przeżywa kryzys wraz z uwiądem tzw. „klasy średniej” którego była ona zasadniczym nośnikiem i beneficjentem. Widzą to od dość dawna – na pewno od ponad 2 dekad – co światlejsi obserwatorzy życia publicznego na świecie (o Polsce nie warto wspominać bo to peryferia intelektualne współczesnego świata oraz ideowe pobojowisko wykarczowane przez akolitów jednowymiarowej, neoliberalnej w każdym wymiarze, rzeczywistości). Już na przełomie XX i XXI wieku sędziwy i konserwatywny lord Ralf DAHRENDORF napisał „że coś niedobrego dzieje się z demokracją”. Chodziło mu o Europę nie zarażoną jeszcze widocznymi dziś wirusami tego kryzysu. Niewielka liczba uczestników wyborów – w Europie środkowo-wschodniej jest to szczególnie widoczne (choć i w zaawansowanych demokracjach trend jest wyraźnie spadkowy, ale np. w USA podczas wyborów prezydenckich notuje się notorycznie frekwencję około 50-55 procentową, zaś w ostatnich wyborach uzupełniających do Kongresu uczestniczyło jedynie 36 % Amerykanów uprawnionych do głosowania) – to główny element tego zjawiska.
System demokracji przedstawicielskiej przeżywa kryzys wraz z uwiądem tzw. „klasy średniej” którego była ona zasadniczym nośnikiem i beneficjentem. Widzą to od dość dawna – na pewno od ponad 2 dekad – co światlejsi obserwatorzy życia publicznego na świecie (o Polsce nie warto wspominać bo to peryferia intelektualne współczesnego świata oraz ideowe pobojowisko wykarczowane przez akolitów jednowymiarowej, neoliberalnej w każdym wymiarze, rzeczywistości). Już na przełomie XX i XXI wieku sędziwy i konserwatywny lord Ralf DAHRENDORF napisał „że coś niedobrego dzieje się z demokracją”. Chodziło mu o Europę nie zarażoną jeszcze widocznymi dziś wirusami tego kryzysu. Niewielka liczba uczestników wyborów – w Europie środkowo-wschodniej jest to szczególnie widoczne (choć i w zaawansowanych demokracjach trend jest wyraźnie spadkowy, ale np. w USA podczas wyborów prezydenckich notuje się notorycznie frekwencję około 50-55 procentową, zaś w ostatnich wyborach uzupełniających do Kongresu uczestniczyło jedynie 36 % Amerykanów uprawnionych do głosowania) – to główny element tego zjawiska.
.
W tym kontekście warto choćby jeszcze zwrócić uwagę na fakt wielkiej ilości głosów nieważnych jakie znalazły się w urnach podczas ostatnich wyborów samorządowych w Polsce. Pozwalam sobie nie zgodzić się z większością komentatorów tłumaczących to zjawisko skomplikowaną ordynacją wyborczą i niejasnym sposobem oddawania głosów. A może była to forma protestu, sposób wyrażenia dezaprobaty wobec elit życia publicznego, metoda pokazania całej tzw. klasie politycznej popularnej „czerwonej kartki” ? – nie mamy na kogo głosować, wszyscy jesteście „do bani”.
W tym kontekście warto choćby jeszcze zwrócić uwagę na fakt wielkiej ilości głosów nieważnych jakie znalazły się w urnach podczas ostatnich wyborów samorządowych w Polsce. Pozwalam sobie nie zgodzić się z większością komentatorów tłumaczących to zjawisko skomplikowaną ordynacją wyborczą i niejasnym sposobem oddawania głosów. A może była to forma protestu, sposób wyrażenia dezaprobaty wobec elit życia publicznego, metoda pokazania całej tzw. klasie politycznej popularnej „czerwonej kartki” ? – nie mamy na kogo głosować, wszyscy jesteście „do bani”.
.
Gdy demokracja więdnie, kryzys się pogłębia, a napięcia społeczne rosną (permanentne protesty i strajki – Grecja, Włochy, Hiszpania, Portugalia, Belgia, Niemcy, uliczne zajścia w Szwecji, Francji itd.), elity muszą znaleźć wyjście z sytuacji. A tym najlepszym wyjściem zarówno w przestrzeni społecznej jak i ekonomiczno-gospodarczej (długi, wierzytelności, spadki wartości papierów wartościowych, wahania giełd, boom na złoto itd.) jest wojna sprzyjająca koniunkturze i napędzaniu zysków właścicielom środków produkcji (zwłaszcza zbrojeniowej, a za tym – w całej gospodarce). O zagrożeniach niesionych przez tzw. kompleks militarno-przemysłowy ostrzegał w swym pożegnalnym przemówieniu jako 34 prezydent USA z początkiem 1961 roku Dwight EISENHOWER: „W pracach rządu, musimy bronić się przed zdobyciem nieograniczonego wpływu przez kompleks wojskowo-przemysłowy. Potencjał groźnego wzrostu jego siły istnieje i będzie się utrzymywać. Nie możemy nigdy pozwolić, aby siła tego połączenia zagroziła naszej wolności lub procesom demokratycznym”.
Gdy demokracja więdnie, kryzys się pogłębia, a napięcia społeczne rosną (permanentne protesty i strajki – Grecja, Włochy, Hiszpania, Portugalia, Belgia, Niemcy, uliczne zajścia w Szwecji, Francji itd.), elity muszą znaleźć wyjście z sytuacji. A tym najlepszym wyjściem zarówno w przestrzeni społecznej jak i ekonomiczno-gospodarczej (długi, wierzytelności, spadki wartości papierów wartościowych, wahania giełd, boom na złoto itd.) jest wojna sprzyjająca koniunkturze i napędzaniu zysków właścicielom środków produkcji (zwłaszcza zbrojeniowej, a za tym – w całej gospodarce). O zagrożeniach niesionych przez tzw. kompleks militarno-przemysłowy ostrzegał w swym pożegnalnym przemówieniu jako 34 prezydent USA z początkiem 1961 roku Dwight EISENHOWER: „W pracach rządu, musimy bronić się przed zdobyciem nieograniczonego wpływu przez kompleks wojskowo-przemysłowy. Potencjał groźnego wzrostu jego siły istnieje i będzie się utrzymywać. Nie możemy nigdy pozwolić, aby siła tego połączenia zagroziła naszej wolności lub procesom demokratycznym”.
.
Rodzi się pytanie – czy to co jest dobre dla Ameryki (a przede wszystkim dla jej korporacji trans-narodowych, dla jej wielkiego bussinesu i Wall Street) jest dobre dla świata ? Czy wersja demokracji w wydaniu made in USA to clou rozwoju naszego gatunku ? Tak sądzą darwiniści społeczni i totumfaccy tego co nazywa się american way of life. Są pewni, że treści demokracji wypracowane przez społeczeństwo nad Potomakiem, Missisipi i Kolorado są ostateczne, a w związku z tym „….społeczeństwo amerykańskie rozpoznało już treści demokracji i wystarczająco je urzeczywistniło. Teraz nastał czas wdrażania demokracji przez inne narody i społeczeństwa” (prof. Adam KARPIŃSKI). W takim razie musimy w sposób bezwarunkowy uznać całą kulturę zachodnią za najsubtelniejszy i najznakomitszy wytwór ludzkości w tej materii,, ale „…służący głównie do dominacji nad drugim człowiekiem, której obca jest pokora, tolerancja, wolność i równość – a więc te idee, które tę kulturę wytworzyły – zwłaszcza wówczas, gdy wartości te i wzory zechciano by urzeczywistniać w innych realiach kulturowych, lecz bez naszej akceptacji” (prof. Zbigniew STACHOWSKI). Czeski intelektualista Vaclav BELOHRADSKY, wykładowca Uniwersytetu w Pradze mówi wprost o erze ubóstwienia własnego głosu (co prawda parafraza ta odniesiona jest do sytuacji istniejącej w Ameryce rządzonej przez Georga Busha II i jego neokonserwatywny klan, ale moim zdaniem oddaje ona zasadniczo esencję prezentowanego problemu).
Rodzi się pytanie – czy to co jest dobre dla Ameryki (a przede wszystkim dla jej korporacji trans-narodowych, dla jej wielkiego bussinesu i Wall Street) jest dobre dla świata ? Czy wersja demokracji w wydaniu made in USA to clou rozwoju naszego gatunku ? Tak sądzą darwiniści społeczni i totumfaccy tego co nazywa się american way of life. Są pewni, że treści demokracji wypracowane przez społeczeństwo nad Potomakiem, Missisipi i Kolorado są ostateczne, a w związku z tym „….społeczeństwo amerykańskie rozpoznało już treści demokracji i wystarczająco je urzeczywistniło. Teraz nastał czas wdrażania demokracji przez inne narody i społeczeństwa” (prof. Adam KARPIŃSKI). W takim razie musimy w sposób bezwarunkowy uznać całą kulturę zachodnią za najsubtelniejszy i najznakomitszy wytwór ludzkości w tej materii,, ale „…służący głównie do dominacji nad drugim człowiekiem, której obca jest pokora, tolerancja, wolność i równość – a więc te idee, które tę kulturę wytworzyły – zwłaszcza wówczas, gdy wartości te i wzory zechciano by urzeczywistniać w innych realiach kulturowych, lecz bez naszej akceptacji” (prof. Zbigniew STACHOWSKI). Czeski intelektualista Vaclav BELOHRADSKY, wykładowca Uniwersytetu w Pradze mówi wprost o erze ubóstwienia własnego głosu (co prawda parafraza ta odniesiona jest do sytuacji istniejącej w Ameryce rządzonej przez Georga Busha II i jego neokonserwatywny klan, ale moim zdaniem oddaje ona zasadniczo esencję prezentowanego problemu).
.
Protest przeciwko takiej próbie (neokolonialnej i paternalistycznej w swym ostatecznym wymiarze) unifikacji świata najtrafniej wyraża stanowisko prof. Yogendry YADAVA (zCentre for Study of Developing Societies – Delhi) wyrażone w Warszawie (2000) na jednej z międzynarodowych konferencji: „Przyszłość nie może być jednokierunkową ulicą. Nie można się zgodzić na to, żebyśmy przyjęli dokument, który napisaliście w Nowym Jorku, w nowojorskiej optyce, wyrażając nowojorskie wartości. My też mamy coś do dania”.
Protest przeciwko takiej próbie (neokolonialnej i paternalistycznej w swym ostatecznym wymiarze) unifikacji świata najtrafniej wyraża stanowisko prof. Yogendry YADAVA (zCentre for Study of Developing Societies – Delhi) wyrażone w Warszawie (2000) na jednej z międzynarodowych konferencji: „Przyszłość nie może być jednokierunkową ulicą. Nie można się zgodzić na to, żebyśmy przyjęli dokument, który napisaliście w Nowym Jorku, w nowojorskiej optyce, wyrażając nowojorskie wartości. My też mamy coś do dania”.
.
Wprzęgając się w rydwan jednego tylko elementu ludzkiego bytu – w jakiejkolwiek formie – pozbawiamy się jednocześnie możliwości etycznie zorientowanej jurysprudencji do szerzenia naszych podstawowych, oświeceniowych, cywilizacyjnych wartości, ich promocji oraz reklamy jako uniwersum. Właśnie dlatego, to co przywykliśmy uznawać za konstytutywne dla naszej kultury, a równocześnie chcielibyśmy aby wszyscy tak sądzili (pojęcie osoby, znaczenie wolności, demokracji czy pluralizmu, kantowskie das ich, prymat indywiduum nad zbiorowością), jest odrzucane, potępiane i deprecjonowane jako imperializm kulturowy, nieposzanowanie odmienności i doświadczeń historycznych, totalizm idei, form i metod. To dlatego uprawnione jest stwierdzenie, iż Zachód nie podbił świata dzięki wyższości swoich ideałów, wartościom którym hołduje czy religiom, które wyznaje, ale ze względu na stosowanie zorganizowanej przemocy i gromadzonemu w wyniku jej stosowania kapitałowi. Ludzie Zachodu o tym zapominają, członkowie innych cywilizacji nigdy ([za] Georg PARKER, THE MILITARY REVOLUTION).
Wprzęgając się w rydwan jednego tylko elementu ludzkiego bytu – w jakiejkolwiek formie – pozbawiamy się jednocześnie możliwości etycznie zorientowanej jurysprudencji do szerzenia naszych podstawowych, oświeceniowych, cywilizacyjnych wartości, ich promocji oraz reklamy jako uniwersum. Właśnie dlatego, to co przywykliśmy uznawać za konstytutywne dla naszej kultury, a równocześnie chcielibyśmy aby wszyscy tak sądzili (pojęcie osoby, znaczenie wolności, demokracji czy pluralizmu, kantowskie das ich, prymat indywiduum nad zbiorowością), jest odrzucane, potępiane i deprecjonowane jako imperializm kulturowy, nieposzanowanie odmienności i doświadczeń historycznych, totalizm idei, form i metod. To dlatego uprawnione jest stwierdzenie, iż Zachód nie podbił świata dzięki wyższości swoich ideałów, wartościom którym hołduje czy religiom, które wyznaje, ale ze względu na stosowanie zorganizowanej przemocy i gromadzonemu w wyniku jej stosowania kapitałowi. Ludzie Zachodu o tym zapominają, członkowie innych cywilizacji nigdy ([za] Georg PARKER, THE MILITARY REVOLUTION).
.
Kibicując Putinowi/Rosji i Xi Jin-pingowi/ChRL* nie popieram tym samym metod rządów autorytarnych czy quasi-demokratycznych. Nie. Chcę jedynie aby świat się zmieniał na zasadzie konwergencji – naturalnej (bo to zawsze następowało i będzie postępować) – a nie wymuszonej przez zadekretowaną w White House nad Potomackiem (i w jego bankstersko-lobbystycznych okolicach) lub na Wall Street „sztampę”. Chcę świata wielowymiarowego, multi-kulturowego, różnego i pluralistycznego. Nie jednokierunkowej ulicy jaką wszyscy mają jechać, jaką mamy gremialnie podążać, bo tak zadekretowano w jakimś centrum dowodzenia światem. Nawet najbardziej cnotliwym, nowoczesnym, progresywnym. Nie jest tak, że co jest dobre dla Ameryki (i charakterystyczne, i immanentne dla niej) jest dobre dla reszty świata. To jest to przed czym już 50 lat temu przestrzegał m.in. Herbert MARCUSE ([w], CZŁOWIEK JEDNOWYMIAROWY). Cały świat jak z McDonald’sa, Walmarta, Fox News, Hollywood czy Disneylandu to Georg ORWELL ([w]: ROK 1984) połączony z Neilem POSTMANEM ([w]: ZABAWIĆ SIĘ NA ŚMIERĆ).
Kibicując Putinowi/Rosji i Xi Jin-pingowi/ChRL* nie popieram tym samym metod rządów autorytarnych czy quasi-demokratycznych. Nie. Chcę jedynie aby świat się zmieniał na zasadzie konwergencji – naturalnej (bo to zawsze następowało i będzie postępować) – a nie wymuszonej przez zadekretowaną w White House nad Potomackiem (i w jego bankstersko-lobbystycznych okolicach) lub na Wall Street „sztampę”. Chcę świata wielowymiarowego, multi-kulturowego, różnego i pluralistycznego. Nie jednokierunkowej ulicy jaką wszyscy mają jechać, jaką mamy gremialnie podążać, bo tak zadekretowano w jakimś centrum dowodzenia światem. Nawet najbardziej cnotliwym, nowoczesnym, progresywnym. Nie jest tak, że co jest dobre dla Ameryki (i charakterystyczne, i immanentne dla niej) jest dobre dla reszty świata. To jest to przed czym już 50 lat temu przestrzegał m.in. Herbert MARCUSE ([w], CZŁOWIEK JEDNOWYMIAROWY). Cały świat jak z McDonald’sa, Walmarta, Fox News, Hollywood czy Disneylandu to Georg ORWELL ([w]: ROK 1984) połączony z Neilem POSTMANEM ([w]: ZABAWIĆ SIĘ NA ŚMIERĆ).
.
To tylko taka garść refleksji na koniec roku 2014 i czas przedświątecznych fascynacji, gorączki i podniet. Wszystkiego naj ……
To tylko taka garść refleksji na koniec roku 2014 i czas przedświątecznych fascynacji, gorączki i podniet. Wszystkiego naj ……
.
.
————-
*- rozumiem przez to elity rządzące tymi państwami i sposoby sprawowania przez nie rządów (osoby będące prezydentami Rosji i ChRL są przecież emanacją tych elit i systemów)”
*- rozumiem przez to elity rządzące tymi państwami i sposoby sprawowania przez nie rządów (osoby będące prezydentami Rosji i ChRL są przecież emanacją tych elit i systemów)”
.
.
.
„…Zachód nie podbił świata dzięki wyższości swoich ideałów, wartościom którym hołduje czy religiom, które wyznaje, ale ze względu na stosowanie zorganizowanej przemocy i gromadzonemu w wyniku jej stosowania kapitałowi. Ludzie Zachodu o tym zapominają…”
Oj zapominają, wręcz wykręcają się od tej odpowiedzialności jak tylko mogą. Nazwą to „teoria spiskową” wymierzoną przeciw nim.
Przemoc(militarna) +władza (kapitału) to czynniki prowadzące do panowania nad światem . Tylko już jest trochę za późno . Na potęgę gospodarczą wyrosły Chiny, a i Rosja nadal jest potęgą militarną jak i gospodarczą w sensie zasobów naturalnych. Te dwa państwa ( ok. 1,5 mld ludzi) mogą teraz śmiało przewodzić światu ale nie w sposób taki jaki dowiódł swej niewydolności w wyk.USA.
JAKI ? – czas pokaże.
Raczkuje nowy twór polityczno – gospodarczy BRICS . To jak się wydaje będzie największym zagrożeniem dla tzw. zachodniej demokracji , szczególnie odejście od waluty ogólnoświatowej wymiany (dolara) .
Jak można się domyślać teraz pozostaje jedynie wydać wojnę światu w sensie militarnym bo gospodarczo już polegli.
” Amerykańska demokracja przetrwa do czasu , kiedy Kongres odkryje ,że można przekupić społeczeństwo za publiczne pieniądze. ” – A.d.Tocqueville
Teraz mają ponad 18 bln $ długu , który ciągle narasta w tempie zabójczym.
Dojdzie w końcu do tego jak w słowach tej piosenki https://www.youtube.com/watch?v=BIZLp0EKRnU
Parlamentarny system przedstawicielski jest
zmurszały; w jego ramach niczego już się
nie dokona. Trzeba szukać nowych rozwiązań.
Antonio NEGRI
– powiedział zwolennik lewackiego terroryzmu, z którym Zachód jakiś czas temu miał spory problem. Czyżby Czarnecki chciał, żeby i u nas powstały jakieś Czerwone Brygady, które w walce o „sprawiedliwość społeczną” będą zabijały przypadkowe osoby?
„Najbardziej skuteczną metodą skrępowania demokracji to transfer miejsca podejmowania decyzji ze strefy publicznej do instytucji które nie ponoszą odpowiedzialności: królów i książąt, kast religijnych, junt wojskowych, dyktatur partyjnych, albo współczesnych korporacji.” – N.Chomsky
” będą zabijały przypadkowe osoby?”- takie jak pytek.
Cytat: ” będą zabijały przypadkowe osoby?”- takie jak pytek.
Mam nadzieję, że to powyżej zostanie usunięte, bo to już nie jest śmieszne.
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/guenter-grass-trzecia-wojna-swiatowa-juz-sie-rozpoczela/c9zpj Starszy aczkolwiek uhonorowany Pan obudził się z letargu i potwierdza to , o czym wielu wie nie od dzisiaj, jedynie nie jest na jego miejscu.
Doskonale wpisuje się ten artykuł atmosferę ” uwiądu ” życia spłecznego obejmując również życie religijne . Podobnie dzieje sie w strukturach finasów i gospodarki świata , przenikając do każdej dziedziny życia społecznego.
Ale co tam ja będę pisał, niech przemówi sam ( zwyrodniały za pewne dla wielu swoich podwładnych) „szef ” watykańskiej Sodomo-Gomory.
Papież o chorobach hierarchii: patologia władzy, „duchowy Alzheimer”
W przemówieniu do kardynałów z Kurii Rzymskiej papież Franciszek ostro skrytykował postawę hierarchii kościelnej. Wymienił katalog 15 chorób Kurii i całego Kościoła, wśród nich: patologię władzy, „duchowego Alzheimera”, bogacenie się.
Papież odstąpił od tradycji, zgodnie z którą przedświąteczne spotkanie z kardynałami i biskupami z Kurii Rzymskiej, czyli szefami najważniejszych instytucji w Watykanie, było przez lata poprzednich pontyfikatów okazją do podsumowania mijającego roku w Kościele.
Franciszek w obszernym przemówieniu przestrzegał przed chorobami i pokusami, które – jak podkreślił – występują zarówno w Kurii, jak i wśród całej hierarchii kościelnej i chrześcijan. Nawoływał do rachunku sumienia, wymieniając katalog chorób i szczegółowo je opisując.
Powiedział, że niektórzy cierpią na chorobę „poczucia nieśmiertelności, niezbędności”, a „patologię władzy” nazwał epidemią. Radził iść na cmentarz, gdzie – jak dodał – można zobaczyć nazwiska wielu osób, które uważały się za nieśmiertelne i niezastąpione.
Następnie papież mówił o „skamienieniu umysłowym i duchowym”, w rezultacie którego ludzie Kościoła stają się „maszynami” i „księgowymi”. Wspomniał o „chorobie nadmiernego planowania” i złej koordynacji. Inni, jak dodał Franciszek, cierpią na „duchowego Alzheimera”, czyli zapominają o swym powołaniu i spotkaniu z Bogiem. Wtedy można zamknąć się w swoich murach popadając w „kaprysy i manie” – zauważył.
Papież potępił też narcyzm, poczucie wyższości, rywalizację i próżność, „schizofrenię egzystencjalną”, prowadzenie podwójnego życia i duchową pustkę. Nie wypełnią jej, jak stwierdził, dyplomy i tytuły akademickie. Skrytykował duszpasterzy, którzy posługę zastępują ograniczaniem się do spraw biurokratycznych i są wymagający tylko wobec innych, a nie wobec siebie. – Sami prowadzą zaś często rozwiązłe życie – dodał Franciszek.
Wśród plag wskazał „terroryzm plotek” i obgadywanie innych za plecami. Franciszek piętnował oportunizm i „ubóstwianie” przełożonych, aby osiągnąć prywatne korzyści, a także obojętność wobec innych i myślenie wyłącznie o sobie. Skrytykował „pogrzebowe miny” i „teatralną surowość”, a także dodał, że potrzebna jest dawka humoru.
W dalszej części wystąpienia Franciszek skrytykował gromadzenie dóbr materialnych i wychwalanie się bogactwem oraz pogoń za zyskiem i coraz wyższą pozycją. W dążeniu do tego celu, jak powiedział, usprawiedliwia się czasem wszystkie środki.
Stwierdził, że niektórzy cierpią na „ekshibicjonizm” i są zadowoleni z tego, że widzą swoje nazwisko na pierwszej stronie gazety. – Słyszałem kiedyś, że księża są jak samoloty, trafiają na czołówki mediów tylko wtedy, kiedy upadają – oświadczył papież.
Franciszek zaapelował o wewnętrzną przemianę, a Kurii Rzymskiej, której reformę przygotowuje ze swymi doradcami, zarzucił złe funkcjonowanie, nieskuteczność i nadmierną biurokrację. – Kuria, która nie dokonuje samokrytyki, nie zmienia się i nie poprawia, jest nieruchomym ciałem – ostrzegł.
Po audiencji dla kardynałów papież spotkał się w Auli Pawła VI ze wszystkimi pracownikami Watykanu: kucharzami, ogrodnikami, woźnymi, urzędnikami i ich rodzinami. Złożył im życzenia, a następnie przeprosił za uchybienia i błędy swoje oraz swych współpracowników i za „skandale”, które – jak dodał – „bardzo bolą”.
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/papiez-o-chorobach-hierarchii-patologia-wladzy-duchowy-alzheimer/gdjze