.
Dostałam mailem – Radosław S. Czarnecki:
„LIST HANSA KȔNGA DO FRANCISZKA I
Czy papież rozumie ten język ?
Herbert HAAG
Takie pytanie postawił na końcu wstępu do słynnej książki z 1970 roku (w jej kolejnym wydaniu z 1988) Hansa Künga pt. „NIEOMYLNY ?” niemiecko-szwajcarski wydawca, teolog i filozof, Herbert Haag tytułując ów wstęp: „Zapytanie które pozostało bez odpowiedzi”. Ten tytuł mówi wszystko i jeszcze więcej o istocie problemów z jakimi w nowoczesnym świecie zmaga się katolicyzm i jego instytucjonalna emanacja – Kościół rzymski. Jedna z ostatnich na wpół-feudalnych, autokratycznych i niesłychanie hierarchicznych struktur we współczesnym świecie. A dogmat o nieomylności papieża wprowadzony niemalże „na siłę” (wystarczy przypomnieć sobie okoliczności narzucenia tego dogmatu, jego wymiar i konsekwencje , ale przede wszystkim klimat poprzedzający i towarzyszący temu przedsięwzięciu w samym Kościele i jego hierarchii) przez autokratycznego i imperialnego Piusa IX (w 1870) ciąży instytucji niczym kamień u szyi topielca. Utwierdzili go i skutecznie zeń korzystali tacy następcy Piusa IX (podobni doń autokraci na stolicy piotrowej) jak Pius X, Pius XI, Pius XII i ……. Jan Paweł II oraz Benedykt XVI.
Ów kanon brzmi w następujący sposób: „Romani Pontificis definitiones esse ex sese irreformabiles, non autem ex consensus Ecclesiae” (Definicje papieża rzymskiego są same z siebie niezmienne, a nie wypływa to ze zgody Kościoła). Na takiej właśnie podstawie w wydanej 14.09.1988 r. encyklice FIDES ET RATIO Jan Paweł II wyraził pogląd, że zdecydowane i jednoznaczne interwencje następcy św. Piotra z Rzymu są uzasadnione, kiedy „…dyskusyjne tezy filozoficzne zagrażają właściwemu rozumieniu prawd objawionych oraz gdy szerzy się fałszywe i jednostronne teorie, które rozpowszechniają poważne błędy, naruszające prostotę i czystość wiary Ludu Bożego”. Ponieważ biskupi są wyłącznymi „świadkami prawdy” (a papież to biskup Rzymu) ten fakt musi uwzględniać każdy filozof czy myśliciel podejmujący problematykę relacji człowieka i absolutu, gdyż rozum jest zmuszony rozpatrywać w swoich dywagacjach zagadnienia prawdy w sposób właściwy wg interpretacji Magisterium Kościoła. Dotykamy tu zagadnienia autorytetu przeradzającego się jawnie w autorytaryzm, mającego swe źródło w ultramontanizmie (łac. ultra
Sędziwy teolog szwajcarski, Hans Küng (ur. 19.03.1928 w Sursee), niepoprawny dysydent i niemalże (według katolickich ortodoksów) kacerz znów – u schyłku życia – dał dowody swego nieprzeciętnego zaangażowania i aktywności intelektualnej w sprawy swojego Kościoła, swojej (jak podkreśla nie po raz pierwszy) wspólnoty. 26 lat po napisaniu słynnej książki pt. „NIEOMYLNY ?” gdzie podważa z racji teologicznych i filozoficznych, racjonalnych i logicznych, a przede wszystkim – zgodnie z zasadami Jana XXIII zwanymi „aggiornamento” i „accomodata renovatio”, zasadność dogmatu o nieomylności papieża, jego nieprzystosowanie do współczesnych czasów (jako na wskroś autokratycznego i średniowiecznego w swej istocie kanonu funkcjonowania Kościoła) wystąpił do papieża Franciszka I o podjęcie trudu rewizji tego dogmatu, funkcjonującego dopiero ponad 140 lat (od I Soboru Watykańskiego). Poprzednicy Franciszka – Jan Paweł II i Benedykt XVI – nie podejmowali w tej kwestii żadnej dyskusji (z racji swych na wskroś konserwatywnych, ortodoksyjnych i wstecznych poglądów) najzwyczajniej prześladowali Künga za jego poglądy i przekonania (300 – 400 lat temu pewnie skończyłby jak Bruno, Vanini, w najlepszym wypadku czekałby go los Galileusza).
Hans Küng apelując do Franciszka o podjęcie przynajmniej dyskusji nad tymi problemami bardzo ważnymi w dzisiejszym świecie, tak rozproszonym, zdecentralizowanym, pluralistycznym i demokratycznym, staje się rzecznikiem, katolickiego progresizmu i zmian we wspólnocie, mających przywrócić jej blask, znaczenie poprzez właśnie dostosowanie się do wymogów współczesności, poprzez zbliżenie do wymogów dnia dzisiejszego. Te procesy postępują bowiem nieuchronnie w dzisiejszym świecie. Dlatego jego zdaniem Rzym nie może trwać w tym totalitarnym i feudalnym dogmacie, krępującym swobodną dyskusję, ewolucję myśli oraz pluralizm poglądów. Znów odwołuje się do swych teologiczno-filozoficznych uzasadnień, choć czyni to pobocznie, jakby od niechcenia (wyłożył to bowiem w wymienionej książce z 1970 roku, uzupełniając przez ponad 40 lat całą swym dorobkiem intelektualnym).
Nie streszczam tego listu gdyż nie czas i miejsce ku temu. Pozwalam sobie jedynie na kilka refleksji o wymiarze tego apelu, ewentualnych jego efektach oraz spodziewanej odpowiedzi Franciszka na ten apel.
Sądzę, iż Franciszek odniesie się publicznie pozytywnie do listu wiekowego Szwajcara. Na pewno uczyni to z charakterystyczną dlań otwartością i życzliwością. Co dalej – to jestem sceptyczny, znając formy działania kurii rzymskiej i poglądy znacznej części światowego episkopatu. Trzeba pamiętać, iż spora liczba kardynałów i biskupów pamięta jeszcze czasy pontyfikatu Karola Wojtyły (to jego nominaci, przeważnie o konserwatywnym, tradycjonalistycznym i właśnie – ulta-montanistycznym, usposobieniu i mentalności). Przekrój osobowo-mentalny składu episkopatu polskiego jest tego najlepsza egzemplifikacją. Tu potrzebny byłby nowy sobór powszechny (o którym mówi się od jakiegoś czasu w kręgach kościelnych progresistów). Na przeszkodzie stawać zapewne będzie w tej mierze zarówno biurokracja kurii rzymskiej – gniazdo zasiedziałych od dekad konserwatywnych (bo pilnujących swoich synekur ) duchownych-urzędników reprezentujących najczęściej szacowne rodziny włoskie, jak również przybyłych tu z całego świata klasycznych „pieczeniarzy” okupujących ciepłe posady w centrali Kościoła – jak i wspomniana wcześniej część światowego Episkopatu. Franciszek aby podjąć ten trud, który moim zdaniem wiąże się w jakimś sensie z reformą kurii rzymskiej, musiałby się zdecydować niczym Jan XXIII niespodziewanie ogłaszający 25.01.1959 roku zwołanie soboru powszechnego i rozpoczął tym samym przygotowań do tego przedsięwzięcia, na taki właśnie krok. Co prawda nad reformą kurii rzymskiej od 13.04.2013 r. pracuje ośmioosobowa (obecnie dziewięcioosobowej) Rada Kardynałów, której szefuje kardynał z Hondurasu, Óscar Rodríguez Maradiaga z Hondurasu (a sekretarzem jest włoski biskup Marcello Semeraro), ale są to półśrodki. Półśrodki, które zapewne ugrzęzną w kurialnych, biurokratycznych przetasowaniach, dyskusjach i obradach.
Rada odbyła dotychczas kilkanaście sesji, a przedmiotem jej obrad były m.in. procedury mianowania biskupów i funkcjonowanie nuncjatur apostolskich, sprawa finansów Stolicy Apostolskiej itd.
Bez soboru powszechnego, który mógłby wykazać jasno i dobitnie stosunek sił w Kościele powszechnym, pomiędzy progresistami i stronnictwem zachowawczym, zwolennikami rygoryzmu i ultramontanizmu najprawdopod
Bo de facto chodzi tu o demokratyzację, pluralizm i kolegialność decyzji w tej skostniałej – m.in. przez funkcjonowanie tego dogmatu – instytucji. Jan XXIII na jednym ze spotkań powiedzieć miał: „Jestem nieomylny tylko wtedy, kiedy definiuję ex cathedra, ale ja nigdy nie będę niczego definiował ex cathedra”. To czy papież, nawet tak łagodny i przyjazny jak Roncalli, może wg swego widzi mi się, wedle humoru czy nastawienia stosować się do tego feudalnego i średniowiecznego kanonu (czego akurat dowodów ze strony Jana Pawła II świat miał aż nadto) jest po prostu w dzisiejszym świecie nie do przyjęcia.
Czy Franciszek da radę – nie wiem. Ma na pewno kolosalną opozycję wewnątrz Kościoła (polskie realia świadczą o tym dobitnie i jednoznacznie, gdyż jak widzimy nadwiślański Kościół jest ostoją ultra-konserwatyzmu, tradycjonalizmu, z rosnącym stale poziomem, fundamentalizmu, jawnego szowinizmu oraz retorycznej agresji). Jest też zaawansowanym wiekowo i podupadłym na zdrowiu człowiekiem. W tym upatrują zapewne swej szansy na powstrzymanie zmian konserwatyści, tradycjonaliści, różnego rodzaju oportuniści czy zwyczajni fundamentalni sekciarze. Na ten aspekt – groźba schizmy, podziału, secesji – musi Franciszek także zwracać uwagę. Dlatego osobiście jestem sceptyczny wobec szybkich i radykalnych zmian (poza retoryką i pojedynczymi gestami papieża), nawet w tak łagodnej formie (dyskusja nad dogmatem o nieomylności papieża) jaką postuluje Hans Küng.”
.