O dzikości podróżujących przez cudze życie

Fakt, przez Afrykę, ale w innym miejscu na Ziemi nie może być inaczej, co najwyżej w zawoalowanej formie. Nie znalazłam, by autor książki od jej wydania (1995 r.) zmienił swoje przekonania, choć w internecie czytelnicy, nie każdy, niestety, grzmią od miesięcy, tu przykład:

„… Wydaje się, iż jest to przykład tego, jak teoria, w tym przypadku teoria postkolonialna czy cały nurt badań genderowych i feminizm, wyprzedza rzeczywistość. Dopóki się danej teorii nie pozna, niemożliwością jest spojrzenie na pewne kwestie w nowy sposób. Co ciekawe czas rzeczywisty, ten upływający nie gra tutaj roli. W przypadku Chwili przed zmierzchem czytelnicy, którym podobała się ta książka nie odczuwają deaktualizacji jej języka. To, jak pisze narrator jest dla nich czytelne, a przede wszystkim naturalne. Oni tak jak i on, wiedzą, że jest właśnie tak, jak pisze Kydryński. Teoria sobie, czytelnik sobie. Co więcej, gdy czytałam niektóre z przywołanych fragmentów znajomym, którzy mieli okazję zapoznać się z najnowszymi nurtami humanistyki, moje obiekcje, co do języka tej „książeczki” wydawały im się uzasadnione. Jednak z chwilą, gdy głosiłam „nowinę wg Marcina K.” w kręgach absolutnie nie związanych z humanistyką, a byli to mimo wszystko wykształceni ludzie, nie robiło to na nich najmniejszego wrażenia. Nie mieli „teoretycznych okularów”, które pozwoliłby im spojrzeć na to, co czytają w inny, może nieco bardziej krytyczny sposób. Jednakże właśnie te, wspomniane już przeze mnie teorie są w stanie zmienić to, co do tej pory uchodziło, za „normalne” i „jasne”. Na szczęście istnieje pewna część odbiorców, których taki idiom jednak szokuje i zmusza do myślenia nad własnym językiem…” – http://afryka.org/?showNewsPlus=5514

Polecam również :

– Raj u progu apokalipsy – http://wdobrymtonie.wordpress.com/2010/03/04/raj-u-progu-apokalipsy/

– Ohyda – http://sporothrix.wordpress.com/2010/11/09/ohyda/

http://wyborcza.pl/1,75248,9133507,Scigajcie_rasistow.html

19 Responses to O dzikości podróżujących przez cudze życie

  1. Renia pisze:

    Takie badania ‚dzikich’ ukazujące ich w świetle istot drugiego gatunku, w celu legitymizacji własnej zdemoralizowanej i często agresywnej rzeczywistości przypominają hitlerowska teorię nazizmu. Aby oceniać inne kultury powinno się przedstawiać je z dwóch punktów widzenia – badacza oraz samych badanych. powinno dać im możliwość wypowiedzenia na temat ich zachowania i obyczajów, aby relacja była w miarę obiektywna. Tutaj jest wyraźny egocentryzm.

  2. Renia pisze:

    Zastanawiałam się nieraz dlaczego różni antropolodzy opisujący ludy „prymitywne” nie wspominają praktycznie nic na temat podejścia dorosłych do dzieci. Jak w tych społecznościach wygladają metody wychowawcze. Okazuje się, że jest całkiem prawdopodobne to, że opisywano dotąd głównie zachowania o wyraźnym wydźwięku pejoratywnym, a te, które były wyraźnie lepsze od naszych „cywilizowanych” pomijano. Tak się złożyło, że niedawno miałam okazję osobistego spytania się antropologa z kilkudziesięcioletnim stażem badawczym (badającego ludy „prymitywna” na wielu kontynentach, najdłużej rdzenną ludność Australii) o stosunek dorosłych do dzieci u ludów przez niego badanych. Dowiedziałam się, że u wszystkich społeczeństw „dzikich” podejście do dzieci jest dużo bardziej cywilizowane niż u nas. Dzieci są radością dorosłych, spełnia się w miarę możliwości ich wszystkie kaprysy, nie krzyczy się na nie, a już w ogóle nie bije się ich. Takie „prymitywne” kultury mają często dużo lepiej ukształtowany zmysł odróżnianie zła od dobra i wyższą moralność, niż ludność uważająca się za cywilizowaną.

  3. Dziękuję, Reniu, za te komentarze. Bardzo piękne są :) Niech się szeroko i daleko upowszechniają ku pożytkowi Ziemi. Górnolotnie, ale za to krótko i na temat.

  4. http://www.blog-bobika.eu/?p=445#comment-66247 :

    andsol 20 luty 11, 22:32

    „A ja wrócę do uwag Moniki, zapisanych wczesnym (polskim) rankiem, o 6:25, wokół przygłupa Kydryńskiego (lepiej wyjaśnić szybko: przygłup kiedyś, dziś można by to pominąć, bo ilu to młodych ludzi miewa najdurniejsze poglądy o innych ludziach – ale jeśli mija 15 lat i on trzyma się szczeniackich fantazji o kopulacji odmiennej niż miał w Polsce, to jednak przygłup zaszpuntowany na fest). Monika mówi: Kydrynski po prostu powtarza – pewnie nie zdajac sobie z tego tak do konca sprawy – jeden z tropow, ktorego uzywano do usprawiedliwienia kolonializmu – i widzę w tym ujęciu pogłos “obiektywnych agentów reakcji”, którymi byli czyniący nie to, co należało, bowiem gdy świat idei jasno opisywał zdarzenia, czyny owe były obiektywnie ujmując wyrazem wrażej filozofii. No i to jest stały ton w naukach społecznych, nie tylko tych z odcieniem marksistowskim, ale dostrzegam to w wielu artykułach z socjologii czy antropologii: gdy pewna cecha wielokrotnie pojawia się i prowadzi w miarę stale do pewnych skutków, dostanie swą nazwę i wtedy jej nosiciel nie jest osobą coś czyniącą ale wyrazicielem (niekoniecznie świadomym) pewnej ideologii.

    Wiem, że sprawa nie jest prosta, ideologie wzmacniają przesądy czy animozje. Nie będę rozwodził się nad czymś co jest opisane w tomach. Gdyby sprawa była w globalnej recenzji polskich publikacji o Afryce, myślę, że na miejscu by były uwagi o kolonializmie, bilardowym (z odbicia) imperializmie i innych cechach związanych z dominowaniem uzbrojonych awanturników w poza-europejskim świecie. Ale tu sprawa biega chyba na dużo niższym poziomie, fantazje seksualne trzynastolatka, sprzężone z ideą seksu bez odpowiedzialności, no co najwyżej odpłatnej – więc nawet jeśli Kydryński powtarza jeden z tropów, to mówienie o tym może dodać do aktu oskarżenia kolonializmu, ale przypadku ogłupionego młodego Polaka z inteligenckiej rodziny wyjaśnić nie pomoże.”

  5. andsol pisze:

    Reniu, gdy kiedyś przełożyłem to, co napisał o traktowaniu dzieci przez brazylijskich Indian Orlando Villas Bôas, nawet oczytani i bywali w świecie ludzie byli zaskoczeni – zerknij tam, proszę, na komentarze…

  6. Renia pisze:

    Bardzo dziękuję Ci „andsol”. Bardzo ciekawe umieściłeś materiały i mogłyby być one dla nas wszystkich wskazówkami. Uważam, że ludzie żyjący w zgodzie z naturą, zasady postepowania w kontaktach miedzyludzkich mają też prawidłowe i naturalne. Tylko my „wielce cywilizowani” ludzie je wypaczyliśmy.
    Antropolog , z którym rozmawiałam właśnie na temat podejścia dorosłych do dzieci (profesor Wojciech Bęben)powiedział jeszcze, że w dzień zamykał swój dom na klucz (czego nie robili tubylcy) gdyż dzieci mogly sobie tam bezkarnie wchodzić i robic co chcą, a on im nawet nie mógł zwrócić uwagi. Jeszcze podał taki przykład (dla mnie wręcz niewiarygodny), że matka z dzieckiem poszła w nocy do slepiku oddalonego gdzieś o 2 kilometry, chociaż wiedziała, że jest on zamknięty – ale dziecko chciało CocaColę – a dziecku się nie odmawia. Matka szla tylko po to aby dziecko się przekonalo, że nie można w tej chwili kupować i żeby dziecko przestało płakać. Swoją drogą, to nie wiem skąd ten sklepik tam się wziął przy spolecznościach ‚dzikich’ – widocznie w pobliżu musiała być jakaś większa osada. Ale tutaj już widac wpływ tej „naszej kochanej” cywilizacji. CocaCola na pewno nie jest tym, co ci ludzie najbardziej potrzebują – ale to już jest „inna bajka”.

  7. Renia pisze:

    Napiszę może co jeszcze mówił o „dzikich” profesor Bęben. Mówił, że są oni z reguły dużo weselszymi ludźmi niż my. Lubią różnego typu zabawy i żarty – ale nie złośliwe. Mówił, że najbardziej się cieszyli, jak udało im się zrobić jego w przysłowiowego „konia”. Musiał stale być czujny, żeby nie być obiektem śmiechu i „drwin”. Ale to wszystko obywało się w granicach „normy” i serdeczności, nie wyrządzając nikomu krzywdy. Co jeszcze? Ludzie ci są życzliwi i szczerzy (nie znają kłamstwa i oszustwa). Szkoda, że opinii o nich nie możemy uzyskać z ich „wersji” na pewno różniłaby się znacznie od tej szeroko nam znanej. Słuchając ich moglibyśmy dużo dowiedzieć się o sobie i to niekoniecznie miłego…

  8. Renia pisze:

    Napiszę jeszcze ostatnią rzecz, którą dowiedziałam się o „dzikich” od Profesora – chociaż to już jest inna dziedzina życia. Otóż spytałam się jego jeszcze o zwyczaje żywieniowe różnych plemion na różnych kontynentach, czy spotkał gdzieś – w czasie swoich podróży – społeczności wegetariańskie. Zdziwienie tym pytaniem zobaczyłam w oczach profesora. Powiedział – ale skądże! – oni wszyscy jedzą mięso już zanim zaczną chodzić. Dziecko ledwo chodzące to już trzyma w ręku kość i ją obgryza. Mięso jest podstawa jedzenia wszystkich ludów „prymitywnych”, a polowanie podstawowym ich zajęciem. Czyli to, co ostatnio próbują nam wmawiać naukowcy, że człowiek był dawniej roślinożerny, nie bardzo by tutaj się potwierdzało.

  9. OPTY pisze:

    Hehehe i wychodzi poraz nie wiem już ktoryś ,że dr J. Kwaśniewski ma rację we wszystkim co napisał na temat żywienia ludzi. Nie tylko.
    Prawda jest zawsze prosta , natomiast kłamstwa , oszustwa są zawsze skomplikowane.

  10. W „naszej cywilizacji” dzieciom podaje się gluten, a tym które go nie tolerują poszukuje się medykamentów, które uratują… gluten. Ale to już inny temat.

  11. andsol pisze:

    Reniu, co do dużo weselszych ludzi niż my – to tylko lektury, nigdy w ich wioskach nie byłem: wszyscy, którzy z nimi współżyli mówią to samo: tam się bezustannie rozmawia. Przed pracą czy wyprawą, omawiają szczegółowo co ma być i jak, cacique (kacyk) jest przewodniczącym zebrania i odpowiedzialnym za wynik, a nie dyktatorem, po pracy opowiadają sobie to, w czym właśnie brali udział… To o mężczyznach, nie spotkałem relacji o rozmowach kobiet, które spędzają dnie osobno – no i mówią na ogół innym językiem, więc i tu trudność dla antropologa. W ogóle, ich wielojęzyczność jest zdumiewająca, to nie są wcale dialekty czy języki tak podobne jak polski i słowacki.

    Niestety wydaje mi się mało prawdopodobne, by wartościowe materiały miały być kiedyś przełożone na polski – bywa to i owo po angielsku z Summer Institute of Linguistics, ale jak by rzetelni oni czasami nie bywali, ich zasadniczym celem jest tłumaczenie legend z Palestyny na indiańskie języki, więc należy wątpić czy mają kwalifikacje do rozumienia świata, który działa na znacznie odmiennych zasadach.

  12. Renia pisze:

    „andsol” masz rację, że o wartościowe i wiarygodne materiały antropologicznwe jest trudno (szczególnie w naszym rodzimym języku). Jeszcze trudniej o takie, w których byłyby uwzględnione wypowiedzi osób badanych (opis gęsty). Profesor Bęben, z którym miałam przyjemność rozmawiać, wydaje się być osobą wyjątkowo wiarygodną, mowiącą w sposób otwarty i wydaje się – rzetelny. Zna on sporo języków plemiennych, co znacznie ulatwia mu robienie opisów i analiz życia tych społeczenstw. Tak sobie myślę, że człowiek z natury (i zyjac zgodnie z nią) musiał być dobry, tylko materializm i „cywilizacja” go zepsuły. Tutaj jest relacja Profesora:
    http://www.naukawpolsce.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_naukapl.pap.pl&_PageID=1&s=szablon.depesza&dz=szablon.depesza&dep=18484&data=&lang=PL&_CheckSum=1409486184

  13. Renia pisze:

    Tak się zastanawiałam dawniej, czy badanie „dzikich” nie jest niebezpieczne…Teraz, gdy już co nieco dowiedziałam się o ich naturze – widzę, że jest nawet bardzo niebezpieczne – ale tylko dla tubylców…

  14. andsol pisze:

    Reniu, bardzo dziękuję za linkę do ciekawego artykułu (i całego portalu, na który chyba nigdy nie natknąłem się) – może odwdzięczę się Tobie, pozostając w temacie Nowej Gwinei, inną linką: kiedyś czytając wspaniałą książkę Alexandra Stille znalazłem wcale nie tak ciepłe uwagi o Malinowskim.

    Tych tzw. „pierwotnych” ani bym nie demonizował, ale idealizował. Czasami na styku różnych kultur działy się rzeczy dobre, czasami złe. Tam, w Nowej Gwinei, te kultury było geograficznie bliskie siebie, tuż za górką i lasem, i często prowadziło to do nadmiaru konfliktów. Przypisywanie kulturom walorów etycznych wydaje mi się ryzykowne… Przecież kultury powstają, by regulować życie społeczności i współżycie z otoczeniem, nie bardzo sobie radzą z polityką zewnętrzną. A te wyceny pojawiają się prawie zawsze nie z wewnętrznego punktu widzenia, a przy relacji jak „tubylcy” traktowali przybyszów.

    A andsola możesz nie cudzysłówować, ta ksywka to skrót od imienia i nazwiska.

  15. Renia pisze:

    Dziękuję za ciekawy artykuł Andrzeju (trafiłam :) ). Też słyszałam niezbyt pochlebne opinie o Malinowskim. Ponoć jego sposób prowadzenia się w czasie badań niezbyt dużo z moralnością miał wspólnego. Słyszałam (od wykładowcy), że nawet swoich potomków zostawił wśród „dzikusów”. No ale na ile te plotki są prawdziwe to nie wiem. Jego teoria funkcjonalizmu też nie do końca się sprawdziła. Jednak nie wszystko w kulturze społeczeństw prymitywnych musi być funkcjonalne – tak jak on tego sobie „życzył”.

  16. Renia pisze:

    Nie wiedziałam, że nakręcono film o życiu Bronisława Malinowskiego. Chciałabym go obejrzeć…

    http://www.rp.pl/artykul/605143_Lubiezne-pragnienia-Malinowskiego-.html

  17. andsol pisze:

    Też chciałbym. ALe tylko góra z górą się nie spotka, człowiek z filmem może… Nie, chyba jakoś inaczej szło to przysłowie.

  18. Renia pisze:

    Jeśli będę miała okazję go obejrzeć, to Ci go opowiem… : )

Dodaj komentarz