Nabijanie w geny?

.

„.. Naukowcy wzięli pod uwagę 24 schorzenia. Na liście tej znalazły się m.in. niektóre choroby autoimmunologiczne, nowotwory, choroby dróg moczowo-płciowych, neurologiczne i te związane z otyłością. Trzy spośród nich – choroba wieńcowa, rak i zawał przyczyniają się do największej liczby zgonów w Ameryce (w 2007 r. były one powodem ponad 54 proc. zgonów).

Do wyliczenia ryzyka wystąpienia konkretnych chorób naukowcy użyli matematycznych modeli opracowanych przez dwóch młodych pracowników Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa wspieranych przez profesora biostatystyki i biologii komputerowej Giovanniego Parmigianiego z Instytutu Chorób Nowotworowych Dana-Faber w Bostonie.

Pytanie, jakie postawili naukowcy, brzmiało zatem: Czy z genów da się wyczytać, że ryzyko zapadnięcia na którąś z rozpatrywanych chorób jest wyraźnie wyższe? Ich odpowiedź brzmi: Niespecjalnie. Analizy matematyczne wskazują bowiem, że większość ludzi stoi w obliczu stosunkowo niewielkiego ryzyka, że rozwinie się u nich któraś z chorób. Okazuje się, że aż w 23 przypadkach (na 24) wynik takiego testu jest negatywny. Ale uwaga! To wcale nie oznacza, że nikt rzeczywiście nie zachoruje na żadne ze schorzeń. Z wyliczeń wynika jedynie, że ryzyko, iż coś takiego się zdarzy, jest takie samo jak w całej populacji.

Analiza całych genomów pozwoli wytropić zwiększone zagrożenie zaledwie jedną z 24 częstych chorób – wyliczyli naukowcy.

Lepszy karnet na siłownię

Jak się to ma do życia? Otóż np. w przypadku raka jajnika zsekwencjonowanie całego genomu pozwoliłoby blisko 2 proc. kobiet odebrać pozytywny wynik testu oznaczającego: „Uważaj, ryzyko, że dotknie cię ta choroba, wynosi 10 proc.”. Pozostałe 98 proc. pań otrzymałoby wynik negatywny, co nie znaczy, że na pewno nie zachorują, a tylko tyle, że ryzyko w ich przypadku nie odbiega od tego, który występuje w całej populacji. Trzeba przyznać, że brzmi to mało przekonująco.

Praktycznie jedyną istotną wskazówkę z przeprowadzonych analiz da się wyciągnąć w odniesieniu do zaledwie czterech chorób – piszą autorzy pracy. Chodzi tu o chorobę Alzheimera, autoimmunologiczne zapalenie trzustki, cukrzycę typu I i chorobę niedokrwienną serca. Analiza genomu powinna zidentyfikować ok. 75 proc. -ludzi zagrożonych tymi właśnie schorzeniami. Ale co by nam to konkretnie dało? Niestety, niewiele. Tylko w przypadku choroby serca możemy bowiem zadbać, by nie zachorować: zdrowiej się odżywiać, ruszać się, nie tyć, nie palić.

– Wygląda na to, że testy genomowe nie zastąpią dotychczasowych strategii prewencyjnych – komentuje prof. Bert Vogelstein. – Dobry skrining, wczesna diagnoza, powstrzymanie się od palenia papierosów i wczesne usuwanie zmian nowotworowych będą miały nadal decydujący wpływ na wysokość wskaźników zgonów – dodaje Vogelstein. – Nie znaczy to, że wykonywanie tego typu analiz w ogóle nie ma sensu. Ale nie łudźmy się, nie dadzą one nam odpowiedzi ani na co ludzie zachorują, ani z jakiego powodu umrą – przekonuje naukowiec.

– No właśnie. Świetnie widać, jak niewiele analizy genomów mogłyby dać w tej chwili przysłowiowemu Kowalskiemu – komentuje prof. Ewa Bartnik z Uniwersytetu Warszawskiego i Instytutu Biochemii i Biofizyki w Warszawie…”

Więcej – http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105407,11549355,Nabijanie_w_geny_.html

Dr Jan Kwaśniewski miał rację: ”Jak nie chorować?’ – http://optymalni.org.pl/sklep/?p=productsMore&iProduct=6 . Polecam.

.

Polecam: Choroby autoimmunologiczne – http://www.stachurska.eu/?p=14527 .

.

9 Responses to Nabijanie w geny?

  1. „…Kiedy Emily była w ciąży, przeczytała wszystkie poradniki dla rodziców, jakie wpadły jej w ręce. Czy nauka muzyki poprawia zdolności poznawcze dziecka? Czy dobre przedszkole pomoże mu dostać się do dobrego college’u? Robiła co mogła, aby dobrze karmić piersią. – Planowałam wszystko – wspomina. – Tworzyłam listy. Kombinowałam, jak będzie najlepiej.

    A potem pojawiła się choroba – i okazało się, że to wszystko po prostu nie ma znaczenia. „Ta świadomość: nieważne, co będę z nim robiła, czym go będę karmiła, jak będę się nim opiekować… On i tak umrze”…” Więcejhttp://www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzien,artykul,1680136,1,patrzylam-jak-umiera-moje-dziecko,index.html .

    .

    Szkoda, że w długim przecież artykule szczegółów o odżywianiu dziecka nie ma.

  2. „…W trzy miesiące po publikacji Angeliny Jolie senator Chris Coons, przewodniczący specjalnej komisji senackiej powołanej w celu oceny skutków „nadmiernego zainteresowania mastektomią obywateli Stanów Zjednoczonych”, powiedział, że podwójnej mastektomii poddało się w tym czasie 65 tysięcy Amerykanek i 3 tysiące Amerykanów, co stanowi wzrost odpowiednio o 1800 i 6000 procent. Coons przyznał, że nie potrafi ocenić, ile wśród nich było zdrowych kobiet i mężczyzn. „Średni koszt takiego zabiegu wynosi 18 tysięcy dolarów, nic więc dziwnego, że lekarze nie chcą ujawniać stanu zdrowia pacjentów” – powiedział Coons i zażądał powołania senackiej komisji śledczej, która dysponowałaby środkami prawnymi niezbędnymi do ustalenia „stopnia zepsucia amerykańskiego środowiska medycznego bezwzględnie wykorzystującego modę na amputacje piersi”…” Więcej – – http://nie.com.pl/21-2013/slowka-polglowka .

  3. http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?topic=5027.20 :

    Tomasz Kwaśniewski :

    „To, co określa się mianem „metabolic syndrome”, to chroniczny stan zaburzenia dobrostanu, w którym metabolizmem organicznym kierują zestawy genów wymuszone niekorzystnymi zmiennymi środowiskowymi. Zatem „syndrom metaboliczny” to bardzo nietrafne określenie, ponieważ jest to prawidłowe uruchomienie genów pod wpływem zmiennych środowiskowych. Trudno prawidłową, acz wymuszoną, reakcję organizmu nazywać „syndromem”.

    Dzięki genom organizm dostosowuje się do zmiennych środowiskowych. I tylko w określonych granicach.

    Przykładowo, przyczyną nadmiernej produkcji cholesterolu – czego skutkiem jest wysoki poziom „złego” cholesterolu we krwi – jest żywienie korytkowe (BTW: 20-40-40 – wyrażone w procentach kcal) i wszystkie diety okołokorytkowe. I jest to prawidłowa reakcja organizmu na nadmiar spożywanych węglowodanów i tłuszczu.
    Leczeniem takiego stanu rzeczy jest zmiana diety w stronę diety wysokotłuszczowej lek. med. Jana Kwaśniewskiego lub diety wysokowęglowodanowej również Dr-a Kwaśniewskiego, których skutkiem jest poprawne wyregulowanie metabolizmu (genów) i spadek poziomu frakcji lipidowej osocza do wartości prawidłowych – wyłącznie na czczo. Rezultatem jest „cudowne” ozdrowienie. Przeważnie w tydzień.
    Leczenie „naukowe”, podobno „syndromu metabolicznego” wysokiego „złego” cholesterolu, polega zaś na:
    ■podaniu statyn, które blokują zamianę nadmiaru węglowodanów w diecie na cholesterol i tłuszcze

    ■oraz skierowanie tego nadmiaru węglowodanów wyłącznie na lipogenezę, czego skutkiem jest tycie „made in USA”.

    Cholesterol zaś jest jednym z najsilniejszych antyoksydantów, a sztuczne jego zmniejszanie spowodowało pandemię nowotworów wśród jedzących statyny.

    Nie ma chorób, ani syndromów metabolicznych, jest natomiast prawidłowa reakcja organizmu na nieprawidłowe zmienne środowiskowe, z których żywienie, a konkretnie proporcja między głównymi składnikami odżywczymi, jest kluczowe. To czyste powiązanie przyczynowo-skutkowe, dzięki któremu Dieta Optymalna w rękach fachowca jest tak skuteczna w leczeniu chorób uznawanych za „nieuleczalne”.
    Dostosowanie organizmu do określonego i determinowanego środowiskiem uruchamiania genów – przeważnie z powodu braku, dostępności lub nadmiaru substratów powodujących: tycie, produkcję LDL, insulinooporność, autoagresję, itd… nawet większość neoplazmy (bo to cofnięcie metabolizmu energii z utleniania tłuszczu do fermentacji węglowodanów) – trudno nazywać „metabolic syndrome”, bo to faktycznie jest tylko „metabolic adjust”.

    Kilkadziesiąt lat temu u Azjatów, przykładowo, cukrzyca była niemal nieznaną chorobą. Wystarczyło „zamerykanizowanie w jedzeniu i piciu”, aby nawet „korzystny układ genów, który nie sprzyjał zachorowaniom” (tak tłumaczono brak występowania cukrzycy w Japonii) przestał chronić rasę żółtą przed eksplozją zachorowań na tę „chorobę”.
    Dwadzieścia lat temu rasę żółtą chroniły „geny” przed cukrzycą II, ale po mutacji diety w stronę McDonald’s już nie chronią! Cola i McD, jak widać po epidemii cukrzycy w Chinach, Japonii czy Korei, uruchomi nawet te geny, których „naukowo” nie ma. Proporcja B:T:W – wymusza ekspresję genów. Czyli jak jesz, takie masz efekty zdrowotne.

    Genetyczny projekt (z wyjątkiem genów letalnych i innych wad genetycznych) każdego organizmu zakłada dobrostan od „proliferacji” do naturalnej śmierci – spowodowanej nadmiernym wydłużeniem się drobin białkowych, a nie udrękę chorób. W większości przypadków wystarczy tylko przestrzegać stosownej instrukcji obsługi.

    Zmienność genetyczna jest niewielka, a geny letalne eliminują większość błędów natury. Przy diecie powodującej niedobór tlenu – a głównie energii, którą „rabują” narządy uprzywilejowane, aby podtrzymać życie organizmu – każda dystroficzna tkanka w organizmie może (musi) zmniejszyć swoje zapotrzebowanie. Dzięki fermentacji (cykl pentozowy) zaczyna sobie sama wytwarzać brakujący tlen i energię. Czasem padnie na szpik, czasem na kości, czasem na skórę, czasem na żołądek, czasem na płuca – zależnie od tego, która tkanka się pierwsza zbuntuje.
    Raki „genetyczne” – jako letalne – eliminuje szybko sama Przyroda i nie są problemem.

    Każdy gen ważny dla życia ma obejście metaboliczne – z wyjątkiem genów letalnych i warunkujących choroby genetyczne. Ta właściwość jest niezbędna do życia, ale przez nią się starzejemy (dotyczy kodonów i syntezy białka), a także dzięki niej wystąpiła pandemia chorób nowotworowych w ostatnich latach. Niektóre geny nie mają obejść i dlatego też działa wiele leków z grupy inhibitorów i blokerów, i choć są skuteczne, powodują jednak często uchwytne negatywne skutki i przypadłości, czasem groźniejsze niż samo „leczone” nimi schorzenie.

    Genetyka bardzo wielu i skutecznie oduczyła myśleć! Jak genetyka oducza myśleć? W dużym uproszczeniu…
    Przełomowym odkryciem było kilka lat temu ustalenie genomu ludzkiego i nic z tego nie wynika. Co to jest genom? To tylko i aż zbiór receptur biochemicznych! Czyli to nic innego, w uproszczeniu, jak np. „Książka Kucharska – 700 przepisów”.
    Czy codziennie korzystacie z 700 przepisów? Czy codziennie robicie obiad ze 100 dań? Z pewnych receptur korzysta się codziennie, ale tylko w przypadku, gdy macie składniki na potrawę!
    Czy zrobi się schabowego z krewetek? Czy można coś zrobić z krewetek, gdy nie ma się do dyspozycji krewetek? Właśnie dlatego GENY Z GENOMU uruchamiają się wyłącznie pod wpływem substratu!

    Co robią naukowcy, a czego żaden kucharz się nie podejmie? Naukowcy wyciągają z genomu jeden gen, np. warunkujący szybkość przyrostu paznokcia w najmniejszym, lewym palcu lewej kończyny u szympansa, i badają, ale nie wiedzą co, bo ta szybkość uzależniona jest nie od tego genu, ale od uruchomienia go warunkowanego stężeniem aminokwasów siarkowych! Nie ma siarkowych – nie ma uruchomienia genu, nie ma przyrostu paznokcia.
    Kucharz – człowiek praktyczny – nie będzie się wysilał i robił koktajlu krewetkowego, gdy nie ma do dyspozycji krewetek! A kucharz to nic innego jak Twój organizm – w uproszczeniu – nie uruchomi genu z genomu, gdy nie będzie substratu! I to prawie wszystko na temat genetyki, a genetyka, to nic innego jak BIOCHEMIA!

    Wszystkim sterują geny (receptury), które uruchamiają się pod wpływem wahań stężenia substratu. I dlatego naukowcy odruchowo wszystko, czego nie wiedzą, zwalają na „geny”. I mają po części rację, choć nie wiedzą dlaczego.

    Bardzo ciekawym zagadnieniem jest homeostatyczna (niehormonalna) regulacja głównych szlaków metabolicznych, bo rzuty hormonów są zawsze szkodliwe! Każdym ważniejszym szlakiem metabolicznym (genem) steruje stężenie substratu i, prócz tego, stężenie cytozolowe ATP! To klucz do zdrowia! A reszta w uproszczeniu to konsekwencje braku (nadmiaru) energii i budulca.

    Każdy organizm dąży do homeostazy. Homeostaza to stałość warunków w jakich dany organizm funkcjonuje. Na stałość warunków funkcjonowania organizmu mają wpływ warunki zewnętrzne (temperatura, wilgotność i skład powietrza, odżywianie, wysiłek fizyczny i wiele innych), a także uwarunkowania wewnętrzne – głównie geny, a ściślej szlaki metaboliczne w nich „zapisane”, pozwalające na utrzymanie: stałej temperatury, stężenia osmotycznego płynów ustrojowych – czyli stałości regulacji humoralnej i wielu innych.
    Gdy zapewnia się organizmowi stałość warunków (homeostazy wewnętrznej i zewnętrznej) organizm ma szansę na funkcjonowanie poprawne, czyli osiąga stan pełnej zdolności do utrzymania równowagi między organizmem, a środowiskiem zewnętrznym, i do adaptacji do zmiennych środowiska wewnętrznego i zewnętrznego w zakresie pozwalającym na tę adaptację – czyli ZDROWIE.

    Geny (nawet „śpiące” od pokoleń) uruchamiają się pod wpływem substratów – nigdy odwrotnie. Zasada jest bardzo prosta – jaka proporcja, takie „geny”. A możliwości jest nieskończenie wiele.
    „Geny” rasy żółtej, które wg „naukowców” chroniły przed otyłością i cukrzycą typu II poległy przed McD, bo to nie geny, drodzy „naukowcy”, a określone i podane przez Dr-a Kwaśniewskiego proporcje między GSO są przyczyną nie tylko tych chorób.”

  4. http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?topic=5027.20 :

    Jan Kwaśniewski:

    .
    „Z potraw które się zjada powstają WSZYSTKIE choroby ludzkie” (Herodot)

    .

    Geny niczym nie sterują. To one są sterowane i uruchamiane tym, co człowiek zjada. Wszystkie procesy życiowe są uruchamiane i sterowane bezpośrednio lub pośrednio substratami zawartymi w pożywieniu. U człowieka znajduje się od 80 tysięcy według jednych do stu tysięcy genów według innych badaczy.

    Geny te są różnorodne i umożliwiają dostosowanie się organizmu człowieka do każdego środowiska i do bardzo różnorakiego pokarmu. Ale są uruchamiane tym, co człowiek zjada. Niektóre przez całe życie nie są uruchamiane, jeśli brakuje przypisanych do nich substratów. Gen, to w praktyce enzym, czyli określona maszyna. Nie ma tłuszczu w diecie, nie są uruchamiane geny i enzymy potrzebne do spalania tłuszczu.

    Nawet zmiany genetyczne, które są przyczyną około 3000 chorób pochodzenia genetycznego, powstały u naszych przodków głównie z niekorzystnego odżywiania. Bowiem wszystkie procesy życiowe organizmu są uruchamiane i sterowane bezpośrednio lub pośrednio tym, co człowiek zjada. Kolejne pokolenia ludzi musiały dostosowywać się do zmian zachodzących w ich środowisku. Najważniejsze były zmiany w odżywianiu. Ludzie, aby mogli przeżyć, musieli się do nich dostosować także poprzez zmiany w materiale genetycznym, tj. uruchamiać lub blokować te lub inne geny, w zależności od składu pożywienia.

    Jeżeli przestrzeganie praw obowiązujących w naukach podstawowych okazuje się być koniecznością w technice, to takie samo przestrzeganie tych praw musi być również korzystne dla organizmów ludzkich.

    Jedynym modelem zaopatrzenia i obsługi organizmów ludzkich opartym na prawach stosowanych w technice jest Żywienie Optymalne. Daje ono najlepsze składniki budulcowe i regeneracyjne, najlepszą energię, najlepsze „paliwa”, najbardziej odpowiadającą potrzebom organizmów zawartość i jakość wszystkich innych składników odżywczych, występujących ponadto w najbardziej korzystnych ilościach i proporcjach.

    Wiadomo, że wszystkie procesy w organizmie człowieka i wszystkie geny są uruchamiane i sterowane w ponad 98 % składnikami pożywienia. Geny są nieczynne, gdy w pożywieniu brakuje składników uruchamiających takie, czy inne geny i stale sterujących ich czynnością. Geny to tylko plany budowy i regeneracji, plany sterowania wszystkimi (prawie) czynnościami życiowymi organizmu, w których znajdują się również liczne alternatywne plany takich, czy innych przemian metabolicznych, uruchamianych z konieczności tym częściej, im skład diety człowieka bardziej odbiega na niekorzyść od najlepszego wzorca żywienia człowieka, czyli wzorca opartego na prawach z nauk ścisłych, czyli od Żywienia Optymalnego.

    Człowiek może żyć stosując różne modele żywienia, ale jego wartość biologiczna, długość życia, czynność umysłu, zdrowotność, przy każdym modelu żywienia będą inne. Inaczej musiał odżywiać się człowiek, który zachorował na chorobę Buergera, a inaczej ten, który zachorował na miażdżycę, a jeszcze inaczej ten, który nie choruje na żadną chorobę. Możliwości złego odżywiania się jest bardzo dużo. Samych różnorodnych, bezrozumnych diet ludzie wymyślili tysiące.

    A przecież żywienie optymalne, czyli najlepsze, może być tylko jedno. Żywienie to musi być oparte na ścisłej wiedzy: na znajomości składu chemicznego ludzkiego ciała i składu chemicznego i zjadanych pokarmów, a przy tym musi uwzględniać podstawowe 1 prawa fizyki i chemii. Ludzie przestrzegają tych praw w wielu 1 dziedzinach, z wyjątkiem dziedziny najważniejszej odżywiania.

    U każdego człowieka można spowodować wystąpienie zachorowania na prawie każdą chorobę, odżywiając go w sposób stanowiący przyczynę tej choroby. Z tysiąca ludzi karmionych tak, aby musieli zachorować na cukrzycę typu I zachorują wszyscy, bez żadnych wyjątków. Podobnie jest z innymi chorobami.

    Często ludzie mówią, że odżywiają się tak samo jak pozostali członkowie rodziny, więc gdyby choroby zależały od odżywiania, to wszyscy w rodzinie powinni chorować na tę samą chorobę. A tak nie jest. Podobnie przy żywieniu zbiorowym (np. w wojsku, w internatach, w więzieniach) odżywianie jest takie samo, a ludzie chorują na różne choroby. Prawda jest taka, że każdy człowiek odżywia się inaczej, tak w rodzinie, jak i przy zbiorowym
    żywieniu. Żywienie identyczne byłoby wówczas, gdyby wszystko, co członkowie tej zbiorowości zjadają, zostało uprzednio dokładnie wymieszane i zhomogenizowane. Wówczas większy człowiek zjadałby więcej objętościowo, a mniejszy mniej, ale proporcje między poszczególnymi składnikami pożywienia byłyby takie same, a zatem wszyscy odżywialiby się tak samo. Ale przecież żadna zbiorowość tak się nie żywi.

    Ale i to nie oznacza, że wszyscy chorowaliby na te same choroby, gdyż liczne czynniki środowiskowe mają wpływ na to, co organizm zrobi z tym, co człowiek zjadł. Ciepło, zimno, jakość ubrania, wielkość wysiłku fizycznego, narażenie lub nienarażenie na stresy psychiczne, praca fizyczna czy umysłowa, miękka czy twarda woda do picia, większe lub mniejsze ciśnienie atmosferyczne, specyficzne cechy miejsca zamieszkania (góry, morze, duże miasto, wieś), zawartość tlenu w powietrzu, większa lub mniejsza waga i wysokość ciała, wilgotność powietrza i szybkość wiatrów na danym terenie, długość dnia i nocy, większe lub mniejsze oświetlenie, nasłonecznienie, a nawet tak drobiazgowe czynniki, jak zimno lub ciepło w pokoju w czasie snu, pierzyna do przykrycia czy koc.

    Wszystkie te czynniki, a także inne mające wpływ na organizm człowieka, wpływają też na to, jak spożytkuje on składniki pożywienia, na co je przeznaczy: na ciepło, na energię, na odbudowę tkanek, na zwiększenie odporności, na walkę z przypadkowym zaziębieniem itd. Tak więc nawet przy identycznym odżywianiu się w rzeczywistości odżywienie organizmów ludzkich różni się. A model przemiany materii jest kształtowany przez to, co człowiek zjada.”

  5. OPTY pisze:

    Wiesz co Ci Teresko powiem ? , namów pana Tomasz do napisania książki w stylu w jakim wkleiłaś tu informacje o ZDROWIU. Pewnie nie będzie to gruba księga ale treściwa . Tam są fantastyczne skojarzenia , porównania ,odniesienia i czasami humorystycznie brzmiące twierdzenia, takiego czegoś właśnie brakuje jako dopełnienie książek Ojca Doktora.
    I wcale nie żartuję , przyda się pozycja pisana na przemian współczesnymi odniesieniami do nauki jak i praktycznymi radami żywieniowymi spowitymi w swoisty sposób nutką humoru oraz błyskotliwości umysłu.
    Już zapisuje się pierwszy do zakupu .

  6. OPTY,

    prośbę przekazałam i do niej się dołączyłam. Obecnie zaś można „podaj dalej”, aby się jeszcze komuś przydało.

  7. OPTY pisze:

    Serdeczne dzięki Teresko , może coś tego będzie , bądźmy dobrej myśli.

Dodaj komentarz