Fundacja CHUSTKA – przeciw cierpieniu chorych

.

Piotr mąż Joanny:

.

„…Mawiają, że cierpienie uszlachetnia. To bzdura. Nie ma nic szlachetnego w tym, że człowiek wyje jak zwierzę. Asia umarła, cierpiąc, ostatnia doba była spokojna, ale poprzednie dni były straszne. Nikt, kto nie widział umierającej w cierpieniu osoby, nie czuł bezsilności, nie zdaje sobie sprawy, jakie to straszne. Moja żona zawsze była twarda, bardzo silna i dobra, przeszła długą drogę i nie powinna była umierać, cierpiąc. Można ją było zabezpieczyć przeciwbólowo. Sens cierpienia? Ja go nie widzę. Jedyne, co widzę, to sens w doprowadzeniu do tego, aby ludzie nie cierpieli.

Mimo że Joasia niedawno zmarła, zająłeś się działaniem. Wygląda na to, że bardzo potrzebnym.

– To przypadek. Na blogu Joanny poinformowałem, że umierała w cierpieniu i kiedy to napisałem, wydawało mi się, że to przypadek wyjątkowo rzadki. Raz na setki tysięcy. Mamy XXI wiek, latamy w kosmos, umiemy robić sztuczne diamenty, umieszczamy mikroroboty w organizmach. Więc logiczne, że jeśli raz na milion zdarzy się, że człowiek umiera w cierpieniu, to jest to sprawa tak wyjątkowa, że nie sposób nie zwrócić na to uwagi. Kiedy to napisałem, odpowiedź była zatrważająca.

Dostałem setki, potem tysiące maili bardzo podobnych historii. To jest nienormalne, ale prawdziwe. W Polsce są takie procedury, że nie można jednocześnie być leczonym paliatywnie i onkologicznie. Bo dwa świadczenia w ciągu jednego dnia to straszne straty dla NFZ-etu. Po leczeniu onkologicznym człowiek zostaje niejako „oddany” innym lekarzom i trzeba od początku wszystko ustawiać. Wielu ludzi umiera w cierpieniu, bo system opieki nad osobami umierającymi ma poważne braki.

Może dlatego, że Joanna tak kochała życie, informacja o jej cierpieniu poruszyła wiele osób i uruchomiła lawinę. Mnóstwo wspaniałych ludzi się zorganizowało i stworzyło Fundację „Chustka” – chcą doprowadzić do tego, by ludzie nie umierali, cierpiąc. To niesamowite, ile pokazali dobra i serca.

Jeśli możemy pomóc jednej osobie, to w całym tym działaniu jest wielki sens. W mojej opinii sednem pracy lekarza jest ograniczenie cierpienia pacjenta. Musimy dać lekarzom możliwość, zasoby i systemowe mechanizmy, aby mogli chronić pacjentów przed bólem. Nikt nie powinien tak cierpieć…” Więcejhttp://m.tokfm.pl/Tokfm/1,109983,13391648,_Cierpienie_uszlachetnia__Bzdura__Nie_ma_nic_szlachetnego.html?utm_source=m.gazeta.pl&utm_medium=testbox&utm_campaign=maintopic .

.

Polecam:

http://chustka.blogspot.com/?__utma=16649706.1178699085.1360869363.1360869363.1360869363.1&__utmb=16649706.0.10.1360869363&__utmc=16649706&__utmx=-&__utmz=16649706.1360869363.1.1.utmcsr=m.gazeta.pl|utmccn=maintopic|utmcmd=testbox&__utmv=-&__utmk=13486903

http://www.fundacjachustka.pl/ .

.

3 Responses to Fundacja CHUSTKA – przeciw cierpieniu chorych

  1. OPTY pisze:

    ” Jedyne, co widzę, to sens w doprowadzeniu do tego, aby ludzie nie cierpieli .” – Piotr mąż Joanny
    ———————-
    To jest najważniejsze zdanie, oczywiście wg. mnie z tego artykułu.
    Odpowiedź jest jedna, DO i ŻO. Żadne fundacje dopóki nie będą wiedziały co robić jedynie pochłoną dużo czasu , energii i środków a efekty będą mizerne i w końcu opłakane. Jak widać współczesna medycyna jest bezradna i nic nie wskazuje, że się polepszy.

  2. Teresa Jakubowska pisze:

    Nie sądzę, żeby dzisiejsza medycyna nie była zdolna uśmierzyć bólu.
    Myślę, że albo chodzi o koszt albo o ideologię (np. ideologiczne nieużywanie narkotyków). Podejrzewam też, że jest sztuczne utrzymywanie ludzi przy życiu co pewnie też wynika z ideologii tym razem katolickiej. Lekarze boją sie być posądzeni o wykonanie eutanazji. Jak zwykle żyjemy w kraju absurdu. W zeszłym roku byłam świadkiem terapii (?) uporczywej – utrzymywania przy życiu przez 10 dni człowieka po wypadku z poważnymi mechanicznymi uszkodzeniami mózgu i ciała. Od razu było wiadomo, że człowiek nie przeżyje ani jednego dnia bez podłączenia do aparatury ale mimo to utrzymywano go przy życiu. W normalnie funkcjonujących krajach takich rzeczy się nie robi nie tylko dlatego, że to przysparza cierpień pacjentowi i jego rodzinie, ale także ze względów ekonomicznych. Środki przeznacza się dla chorych rokujących dłuższe przeżycie.

    Przykro mi o tym pisać pod tekstem męża Joanny. Pewnie mimo wszystko uzna racje przemawiające za takim postępowaniem.

  3. OPTY pisze:

    Ja znam taki przypadek ,konkretnie mojej ciotki ze strony małżonki, która zeszła na raka głowy(mózgu). Lecząc się w odpowiednim szpitalu, dał Pan Profesor jej „jakąś ” szansę ale uzależnił to od …wiadomo czego . I Wójek dał , miał (kasę ) ,to dla ratowania żony dał 40tys. złp. Efekt był taki ,że ciotka po tygodniu zawitała w progach Abrahama. Czego to się nie zrobi dla kasy !? Operacja się powiodła , pacjent zmarł a pieniążki poszły do kieszonki . Trzeba przyznać ,że była to cwana operacja finansowa i skuteczna dla lekarza . Na nieszczęściu ludzkim zbudowano największe fortuny tego świata.

Dodaj komentarz