Piotr Ikonowicz: Spór o bat

.

Piotr Ikonowicz 07.01.2016 r. pisze:

„Spór o bat

To jest spór o to kto trzyma bat, a nie o wyzwolenie człowieka. Jako socjalista nie mogę przyłączyć się do sił starego, neoliberalnego porządku, które pod pozorem obrony demokracji, bronią prawa do bogacenia się elit i korporacji międzynarodowych kosztem większości społeczeństwa. Nie mam jednak złudzeń, że nowa władza realizować będzie konstytucyjną zasadę sprawiedliwości społecznej. Będzie wcielać w życie ideę narodową, która jest mi całkowicie obca, bowiem jestem patriotą, a nie nacjonalistą. Podział polityczny w „obozie patriotycznym” przebiega tak, że z jednej strony jest w nim Kornel Morawiecki, o którego humanizmie i ideowości jestem przekonany i jego syn Mateusz, wicepremier, który nie chce opublikować swego oświadczenia majątkowego.

Grzegorz Schetyna zamierza wyprowadzić na ulice milion ludzi. 28 sierpnia 1963 roku amerykańscy Murzyni pierwszy raz poczuli swoją siłę. Ćwierć miliona ludzi zebrało się przed waszyngtońskim Mauzoleum Lincolna, żądając zniesienia segregacji rasowej i podwyżki płacy minimalnej. Przywódca tego tłumu, Martin Luther King jr., wygłosił przemówienie, którego tytuł zna dziś każde amerykańskie dziecko: „Mam marzenie”. A jakie marzenie przyświeca dziś murowanemu kandydatowi na szefa Platformy Obywatelskiej? Czy rządzący do niedawna liberałowie pociągną za sobą masy? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że Schetyna nie unika słowa „Majdan”.

Nie zgadzam się z abordażem na media publiczne jakiego dokonuje PiS. Dyskurs neoliberalny ma być zastąpiony dyskursem narodowym. Pozory niezależności i bezstronności zastąpi otwarte podporządkowanie radia i telewizji ośrodkowi władzy państwowej. To nie są wprawdzie rewolucyjne zmiany, ale ciągle dość nieprzyjemne. Klerykalizacja mediów powinna się przyczynić do większej popularności takich periodyków jak choćby „Fakty i mity”, co mnie akurat nie martwi.

Zdarza się czasem, że rząd i rządząca partia traci poparcie w takim tempie, że żądanie przyspieszonych wyborów jest uzasadnione. Bywa też, że elementem wymuszającym takie wybory są masowe manifestacje uliczne. To wszystko wciąż mieści się w demokratycznych regułach gry. Jednak straszenie w Polsce Majdanem to już lekka przesada. Podczas dotychczasowych manifestacji antyrządowych policja zachowywała się nienagannie, a rząd posiada świeżą demokratyczną legitymację.

Poprzednia władza trochę bardziej udawała, ale też rządziła żelazna ręką. Polityka kadrowa w mediach, spółkach skarbu państwa czy tzw. służbie cywilnej sprowadzała się do obsadzania kluczowych stanowisk swoimi ludźmi. PiS zamierza robić dokładnie to samo, nie udając jednak, że jest inaczej. Dlaczego PiS-owcy odrzucili konkursy i całą ta grę pozorów? Bo im się spieszy.

Pytanie więc czy zwycięskie partie mają rządzić i obsadzać czy opierać się na fachowcach od nich niezależnych jest zasadne, ale dotyczy obu stron tego sporu. Obecny spór nie dotyczy jakiejś wyidealizowanej demokracji tylko dwóch różnych form rządów silnej ręki. Ta neoliberalna zwana jest w hiszpańskojęzycznym kręgu kulturowym „Dictablanda” w odróżnieniu od „Dictadura”. Czyli między dyktaturą „miękką” a twardą.

Prawdziwa demokracja, o którą przecież nie upomina się żaden Komitet Obrony Demokracji, to system, w którym mimo wygrania wyborów władza liczy się z opinią obywateli. To co pokazała Platforma przez 8 lat to była demokracja raz na cztery lata i twarde wprowadzanie często niepopularnych i nie chcianych decyzji mimo sprzeciwu zdecydowanej większości społeczeństwa.

Kiedy obywatele zbierali miliony podpisów żeby poddać niepopularne decyzje referendum, władza, ta sama która dziś demonstruje w obronie demokracji, wrzucała te podpisy do kosza. Klasycznym przykładem działania tej miękkiej dyktatury było postępowania w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego. Kiedy sprzeciwialiśmy się np. przepisom, które wciąż umożliwiają eksmisje na bruk, słyszeliśmy, że władza ma demokratyczny mandat i może robić co jej się podoba. Sam pomysł organizowania demonstracji, protestów czy blokowania eksmisji w geście obywatelskiego nieposłuszeństwa, piętnowano jako brak poszanowania dla demokratycznego werdyktu wyborców.

Dziś, ten sam obóz władzy ogłasza zamiar odwołania się do kryterium ulicznego w walce z Jarosławem Kaczyńskim i jego formacją. Mają takie prawo, a to czy skutecznie z niego skorzystają zależy od postępowania nowego rządu i Parlamentu. Niedawno minister Gowin skrytykował program 500 zł na dziecko jako czynnik, który sprawi, że ludziom przestanie się chcieć pracować. Gowin to wyjątkowe połączenie światopoglądowego ciemnogrodu z bezdusznym neoliberalizmem. I jeżeli takie opinie jak jego zaczną w obozie rządowym przeważać duża część tych, którzy ostatnio z przyczyn socjalnych zagłosowali na PiS wyjdzie na ulice i pomoże liberałom odzyskać władzę.

Nowy rząd być może trochę ulży doli ledwo wiążących koniec końcem gospodarstw domowych. Ale z pewnością nie zbuduje u nas państwa socjalnego. Nie sądzę też żeby zdołał zahamować tendencję malejącego udziału płac w dochodzie narodowym. Do tego potrzebna jest trzecia siła – prawdziwa europejska lewica, dbająca o podmiotowość kobiet, masową budowę mieszkań komunalnych pod wynajem, wzrost płacy minimalnej, wolności związkowe, przestrzeganie praw pracowniczych. I ją będziemy budować, żeby nie trzeba było już wybierać między dżumą a cholerą. Zamiast neoliberalnej zadymy potrzebujemy prawdziwej przemiany społecznej.

Piotr Ikonowicz”

Źródło – https://www.facebook.com/groups/1436883843223848/permalink/1707670882811808/ .

.

3 Responses to Piotr Ikonowicz: Spór o bat

  1. „Podczas dzisiejszej debaty sejmowej na temat polityki zagranicznej Prawo i Sprawiedliwość oraz .Nowoczesna poparły TTIP…” Całośćhttp://rownosc.info.pl/news/pis-z-petru-popieraja-korporacje/

Dodaj komentarz