Nie tylko o SLD

http://paradowska.blog.polityka.pl/2011/08/26/kadry-sa-najwazniejsze/#comment-86989 :

Kropkozjad pisze:
2011-08-26 o godz. 21:04

„Szanowny mohawk (2011-08-25, godz. 13:37, komentarz do tekstu pt.: W OCZEKIWANIU NA IGRZYSKA)!
Inaczej niż Ty, będę właśnie głosował na SLD. Mimo to, z uznaniem przeczytałem Twój tekst, jakże pozytywnie różny od nachalnego mobbingu, uprawianego przez tabloidalne dziennikarstwo i część sympatyków POPiS-u. Możemy różnić się w ocenach polityków i partii politycznych, ale dyskusja powinna mieć charakter rzeczowy, bez inwektyw i argumentów ad personam.
Nie będę głosował na PO i PiS, ponieważ obie te siostrzane partie, wywodzące się z SOLIDARNOŚCI prowadzą politykę szkodliwą dla Polski i Polaków. Obie są sobie wzajemne potrzebne. Dla PO straszenie PiS-em jest metodą na zdobywanie głosów sympatyków innych partii, i jest poważnym atutem utrzymania się przy władzy. Oto argumenty za szkodliwością POPiS-u:
1. Obie partie deklarują bliski światopogląd i wierność Kościołowi Katolickiemu, optując za finansowaniem tej szkodliwej dla Polski instytucji, której centrala stanowi obcy podmiot prawa międzynarodowego państwowego, mimo że w istocie państwem nie jest. Obie partie akceptują zawłaszczanie naszego Państwa i przestrzeni publicznej, przez tę strukturę, dla której najwyższymi wartościami są dobra materialne i doczesna władza umożliwiającej gromadzenie bogactwa.
2. Obie partie prowadzą historyczną politykę, gloryfikującą narodowe klęski. W tym celu akceptują istnienie na koszt podatników wspólnej bojówki ideologicznej – IPN, powołanej przez ich poprzedników politycznych, fałszującej historię na ich partyjne wspólne potrzeby. Obie uznają, że Polska jaka istniała od odzyskania niepodległości po II WŚ, była „dziurą” w państwowości polskiej, i przypisują to działalności PPR, PZPR oraz służbom bezpieczeństwa, starając się ukryć fakt, że taka Polska powstała w wyniku uzgodnień międzysojuszniczych, które usytuowały Polskę w strefie wpływów radzieckich. Próby uzyskania pełniej niepodległości mogły zakończyć bardzo krwawo dla Polaków i niszcząco dla Kraju i polskiej państwowości. Obie partie prowadzą politykę antyrosyjską – PiS jawnie nienawistnie, a PO, demonstrując pogardę dla Rosji i jej państwowości. Ich antyrosyjskość, szkodzi polskiemu partnerstwu z UE i USA, które swe stosunki z Rosją starają ułożyć na zasadzie przyjaznego partnerstwa i ograniczonego zaufania, a nie na ciągłym demonstrowaniu sprzeczności interesów lub nieprzyjazności.
3. Politycy obu tych partii, będąc przy władzy jako członkowie AWS, UW i PiS, nie wykazali należytej dbałości o finanse państwa, a skutkami ich niefrasobliwej działalności finansowej były zapaści finansów państwa i gospodarki. Z pierwszego takiego nieszczęścia w niedalekiej przeszłości wyprowadzał Kraj rząd SLD, przy ostrej parlamentarnej krytyce posłów prawicy koniecznych ograniczeń, którzy jakoś nie zauważyli, że to polityka AWS+UW, spowodowała taką konieczność. Kto wyprowadzi Polskę z zapaści gospodarczej i finansowej wywołanej rządami PiS i później PO?
4. Obie partie dążą do pełni władzy państwowej, do zawłaszczenia nie tylko parlamentu i w konsekwencji rządu, ale również prokuratury i sądownictwa, do posługiwania się nadmiernie rozbudowanymi służbami siłowymi, wyposażonymi w nadmierne środki inwigilacji obywateli. Oczywiście w ich werbalnych deklaracjach ideowych dominuje zamiłowania do demokratycznego państwa prawa, ale w działaniach praktycznych realizują ten sam pomysł autorytatywnego państwa, tj. PRL-bis. Praktyki autorytarne PiS, gdy był przy władzy tego dowiodły. PO, zachęcona sondażami, na które być może wpływa, szykuje się do ponad pięćdziesięcioprocentowej reprezentacji w obu izbach parlamentu. Ta partia już pozwala sobie na DYSKRYMINACJĘ innych partii (PJN, PSL i SLD), startujących w nadchodzących wyborach, proponując debatę o przyszłości Polski tylko PiS-owi. Polska Konstytucja w art. 32 ust. 2 zakazuje dyskryminowania kogokolwiek. Wprawdzie prawnicy-konstytucjonaliści z pewnością uznają, że zakaz ten jest adresowany do organów państwa, ale partie polityczne, nie będąc nimi, są jednak strukturami naszej państwowości, i powinny nie dopuszczać się dyskryminowania nie tylko jednostek ale także innych partii politycznych i organizacji społecznych. Ów słuszny przepis konstytucyjny, nawet jeżeli nie jest obowiązujący dla partii politycznych, to stanowi wyraźną wskazówkę etyczną dla działalności politycznej. Ale etyka takiego działania nie jest popularna w obu tych siostrzanych partiach.
PO jest partią, która działania są podporządkowane, wąsko pojmowanym potrzebom chwili. Ta partia nie sili się na przewidywanie skutków działań własnych i innych partii, chyba nie umie tego czynić. Przypomnijmy, jak PO dało się nabrać min. Fotydze, na „pierwiastek”, głosowało za likwidacją WSI i utworzeniem odrębnych służb wojskowego wywiadu i kontrwywiadu (więcej stanowisk dowódczych dla wiernych pretorian i kolesiów), choć nie trudno było przewidzieć, że pisowski rząd powierzy realizację tej reorganizacji Macierewiczowi, który zniszczy wywiad i kontrwywiad oraz spowoduje wiele wygrywanych procesów przeciw skarbowi państwa o odszkodowania. Przywódcy PO nie przewidzieli, że w razie zmiany w Białym Domu, może zmienić się polityka wobec Rosji i bezkrytycznie, na kolanach, kontynuowali starania o ustawienie w Polsce tarczy strzelniczej dla rosyjskich rakiet, aż do podpisania porozumienia pod sam koniec kadencji Buscha juniora. Umiejętność przewidywania z wysokim prawdopodobieństwem jest podstawą sztuki zarządzania każdą strukturą, nawet kioskiem z jarzynami a nie tylko państwem. Brak tej umiejętności u sterników nawy państwowej najczęściej powoduje złe skutki dla obywateli.
Ostanie działania rządu PO w dziedzinie naruszania zasad praworządności, to powołanie przez Premiera KBWLLP niezgodnie z przepisami ustawy Prawo lotnicze, w celu wykazania winy „strony rosyjskiej”, w zaistnieniu katastrofy smoleńskiej, aby uzasadnić niemądrą, nieodpowiedzialną i wysłaną w świat, jego wypowiedź o istnieniu tej winy i odpowiedzialności. Opóźniło to konieczną naprawę w polskim lotnictwie wojskowym i zakończyło się nieprzemyślaną (określając to delikatnie) „pokazówką” – rozwiązaniem jednostki wojskowej. Drugi niepokojący sygnał powrotu do zwyczajów PRL to demonstracja podporządkowania prawa polityce – pouczenie prokuratora generalnego, że wskazówki ministra spraw zagranicznych są ważniejsze niż przyjęte przez Polskę porozumienia międzynarodowe.
Ale takie głośne „strzały w płot” już poprzednio zdarzały czołowym działaczom PO: premierowi Tuskowi i marszałkowi Sejmu Komorowskiemu a także min. Sikorskiemu.
Jestem świadom kłopotów, jakie są udziałem SLD, związanych ze zmianą przywództwa. Niestety nie wszyscy potrafią powstrzymywać swe ambicje i dochodzić do kompromisu. Brak umiejętności pragmatycznego myślenia i działania, dochodzenia do kompromisu, prowadzenia przyjaznego, nieniszczącego sporu, cechuje wielu Polaków, również przywódców partyjnych. Jednak, gdy Donald Tusk w boju o przywództwo rozprawił się z pozostałymi dwoma „tenorami”, jakoś nikt nie przypominał stalinowskiej zasady: „kadry decydują o wszystkim”. Podobnie cicho było, gdy rozprawił się z prof. Gilowską, którą poprzednio uznawał (publicznie) za bratnią duszę w sprawach ekonomicznych i państwowych.
Sądzę, że przed oddaniem głosu wyborczego, trzeba zastanowić się, czy należy go oddać na którąś z partii dążących do nieograniczonej władzy.
Pozdrawiam”

http://paradowska.blog.polityka.pl/2011/08/26/kadry-sa-najwazniejsze/#comment-87021 :

Antonius pisze:
2011-08-27 o godz. 11:13

„@Przeciek pisze:
2011-08-27 o godz. 09:27

***kropkozjad, 21.04. Nic dodać nic ująć.***

Niestety też tak uważam. Z natury marzył mi się zawsze ustrój sprawiedliwości społecznej i idee Marksa były mi bliskie. Jedynie realizacja idei była jaka była i to mi się oczywiście nie podobało. Pamiętam początki Solidarności, był to ogólnonarodowy sprzeciw przeciwko praktykom pseudo-socjalistycznym i wyrażanie potrzeby poczucia wolności, która drzemie chyba w każdym człowieku. Ale to co się porobiło to kpiny ze zdrowego rozsądku – robotnicy wywalczyli dla siebie i reszty narodu najbardziej krwiożerczą, dziką formę kapitalizmu, paranoja socjologiczna. Nieudolni i przekupni politycy, którzy na fali ruchu społecznego doszli do władzy, wypłynęli jak gówno na wierzch szamba, gdy się nieostrożnie w nim miesza, trzymają się jej pazurami wzbogacając siebie i swe klany, a zadłużali kraj bardziej niż Gierek, który przynajmniej miał jakąś wizję świetlanej przyszłości, choć realizacja była żałosna.
Krótkie interludium rzekomej lewicy, jako przejście wajchy na drugą stronę po rozczarowaniu narodu nową władzą, było zarażone piętnem koniunkturalnych ukłonów wobec najgorszego szkodnika – kleru. Pamiętam, jak Miller za „dobre słowo” kanonika pozwolił mu na miliardowy interes niszczący wybrzeże ekologicznie. Na szczęście zmarło się biznesmenowi trójmiasta i nie zdążył zdewastować przyrody, ale wyrósł następca w Toruniu, który jest równie bezkarny jak św. p. kanonik. Taki drobiażdżyk, typowy dla wyzyskiwaczy w czarnych mundurach – setka nowych mercedesów, sprowadzona w ciągu roku bez cła, aby kanonik mógł z domu jechać do kościoła (cel ? posługi religijne).
Obliczyłem kiedyś, że te cholerne mercedesy to straszny szmelc, bo po trzech dnach eksploatacji poszły na złom i następny i następny…. Rząd, który pozwala na takie machlojki – legalne – nie może cieszyć się moim szacunkiem.
Obecna lewica to żałosna trupa i to pod szefostwem niezbyt rozgarniętego chłopaczka, którego główną siłą jest umiejętność wygryzienia potencjalnych konkurentów partyjnych. Już wolałem cynika Millera, który w stylu Urbana nie ukrywa za bardzo swojego prawdziwego ja.

Oddałbym swój głos na partię, która przywróci sytuację z moich dawnych lat (50-te), kiedy religia była w kościele, krzyże zdjęte ze sal szkolnych, a nie w każdym burdelu tuczył się ksiądz na etacie oficerskim.

Ten upał wywołał u mnie skrajny pesymizm więc lepiej skończę narzekanie.
Ciao!”

http://paradowska.blog.polityka.pl/2011/08/26/kadry-sa-najwazniejsze/#comment-87057 :

Kropkozjad pisze:
2011-08-27 o godz. 21:12

„Szanowny Kartko z podróży (2011-08-26, godz. 23:17)!
Zaskoczyłeś mnie niemile swą wypowiedzią. Każdy z nas ma prawo oceniać działalność polityków, i tych, którzy władzę sprawują i tych o nią ubiegających się. Ale w oceny powinny dotyczyć ich działanie, do którego zaliczają się także wypowiedzi i przemilczenia. Oceny osobowości i do tego wyrażane w sposób napastliwy czy pogardliwy, nie są w dobrym tonie i tego po Tobie nie spodziewałem się. Określenie „nieszczęsny towarzysz Grzegorz” włąśnie nie jest w dobrym tonie. Mnie też nie podobały się jego wystąpienia na konwencji SLD, znacznie poniżej poziomu wypowiedzi z jego kampanii prezydenckiej, znacznie lepszych niż Bronisława Komorowskiego, którego działalność polityczna jako marszałka Sejmu, kandydata na prezydenta i następnie Prezydenta RP jest znaczona licznymi gafami. Podobnie wypowiedzi Donalda Tuska jako premiera i szefa PO też rozsądkiem nie grzeszą, a wiele z nich to strzały niecelne (Np. zapowiedzi zwolnieni ministra odpowiedzialnego za niepowodzenia, później niezrealizowane), albo agitacje w formie dalekiej od racjonalnej argumentacji. Czy nie zauważyłeś, że niemal wszystkie partie, nie wyłączając palikotowej, posługują się retoryką jakby żywcem wziętą z poradnika prelegenta, wydawanego w czasach słusznie minionych. Uznanie publiczne przez Premiera, że obecny polski system podatkowy jest SPRAWIEDLIWY, to właśnie wypowiedź typowo agitatorska. Ja, „szeregowy” obywatel, chciałbym zamiast tej niezupełnie mądrej wypowiedzi, na której zawiodłem się, usłyszeć, jak jego, Premiera zdaniem nasz system podatkowy wpływa na gospodarkę, jej efektywność, politykę prorodzinną, dostęp do wykształcenia, równość szans dla młodzieży tj. na to wszystko, co stanowi o przyszłości Polaków w Polsce. Zamiast rozsądnych wypowiedzi o sposobach promowaniu dzietności przez rząd, Premiera stać było tylko na agitatorski apel do rodaków: „rozmnażajcie się”. Jak sądzisz Kartko, czy w tej sytuacji wypada o szefie partii rządzącej powiedzieć: „nieszczęsny towarzysz Donek, z poradnikiem agitatora w garści”, choć chyba na to zasłużył?
Obecnie SLD i jego działacze poddawani są intensywnemu lobbingowi przez dziennikarzy i niektórych polityków, przypominającemu jako żywo, irracjonalny lobbing jakiemu byli poddawani przez pezetpeerowską propagandę w okresie schyłkowym realnego socjalizmu Kuroń i Michnik. Każda próba włączenia ich do rozmów między ówczesną opozycją a władzą kończyła się zdecydowanym NIE ze strony władzy. Jak widać historia się powtarza, a nauki nie poszły w las.
Pozdrawiam”

.

Polecam:

– Janusz Palikot – http://wybory.onet.pl/parlamentarne-2011/aktualnosci/jestem-zszokowany-wzywam-premiera-do-debaty,1,4831525,aktualnosc.html

– Teresa Jakubowska: Bogatym więcej brakuje – http://www.stachurska.eu/?p=2083

4 Responses to Nie tylko o SLD

  1. OPTY pisze:

    Teresko co się dzieje ,że nie mogę otworzyć podanego powyżej przez ciebie linku ? Próbowałem kilkanaście razy ale zawsze mi zrywa stronę i muszę od nowa wchodzić na Fim oby dalej czytać . Nawet wkleiłem go na ” Głosie w sprawie” i dzieje się to samo . Nie mogę przeczytać tego artykułu.

  2. To skopiuję:

    Ikonowicz prezentuje album o biedzie w Polsce

    W Warszawie zaprezentowano album „Bieda w Polsce – obrazy i fakty”, przygotowany przez Kancelarię Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza. Wydawcy chcą, by publikacja sprowokowała dyskusję o ubóstwie w Polsce podczas kampanii wyborczej i polskiej prezydencji.

    „Album o polskiej biedzie to próba zwrócenia uwagi opinii publicznej na fakt, że mimo iż Polska może poszczycić się jeszcze wcale niezłymi wskaźnikami makroekonomicznymi, to rosnący dochód narodowy jest coraz bardziej niesprawiedliwie i nieracjonalnie dzielony. Przeżywamy okres bezprecedensowego kryzysu społecznego, który polega nie tylko na rozszerzaniu się obszaru ubóstwa, ale na coraz poważniejszym deficycie budżetów gospodarstw domowych” – powiedział w czwartek na konferencji prasowej w Warszawie Piotr Ikonowicz z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej.

    Przyznał, że publikacja jest związana z kampanią wyborczą i polską prezydencją. „Chciałbym, żebyśmy rozmawiali o rozwiązaniach właśnie wtedy, kiedy polskie społeczeństwo wybiera swoich przedstawicieli do parlamentu, bo to jest najwłaściwszy moment” – podkreślił Ikonowicz.

    Zapowiedział, że jeszcze tej jesieni, podczas trwania polskiej prezydencji, wystawę zdjęć z albumu będzie można obejrzeć w Parlamencie Europejskim. Celem publikacji miałoby być pokazanie instytucjom unijnym, jak bardzo rząd – zdaniem Ikonowicza – marnotrawi środki z UE. „Nie może być tak, że kraj, który chełpi się wzrostem gospodarczym, ukrywa i zamiata pod dywan fakt, że tak wielu rodaków, że większość polskiego społeczeństwa, nie tylko nie ma się z czego cieszyć, ale tak naprawdę bardzo cierpi z powodu narastającego rozwarstwienia i ubóstwa” – powiedział.

    W podobnym tonie wypowiadał się poseł Marek Balicki (SLD). „Moment kampanii wyborczej powinien być tym czasem, kiedy poruszamy istotne problemy, odnoszące się do rzeczywistości, jaka dotyka dużej liczby Polaków” – podkreślił.

    Jak podawał Balicki, w ciągu ostatnich sześciu lat polskie PKB wzrosło o ok. jedną trzecią, zaś pomoc społeczna – spadła o jedną piątą. „Gospodarka rośnie, ale im bardziej Polska staje się bogatsza, tym bardziej niesprawiedliwy podział się dokonuje” – mówił Balicki. Przypominał, że zgodnie z konstytucją Polska jest demokratycznym państwem prawnym realizującym zasady sprawiedliwości społecznej.

    Zdjęcia do albumu – w Łodzi i na Lubelszczyźnie – zrobił Krzysztof Ciemny. Teksty do albumu napisali Ikonowicz i przewodnicząca Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej Agata Nosal.

    Według danych GUS za 2010 r. poniżej relatywnej granicy ubóstwa, rozumianej jako połowa średnich miesięcznych wydatków gospodarstw domowych, żyje 17,1 proc. gospodarstw domowych w Polsce (w porównaniu z 2009 r. wskaźnik ten spadł o 0,2 proc.). Natomiast poniżej tzw. ustawowej granicy ubóstwa, która uprawnia do ubiegania się o świadczenia z pomocy społecznej, egzystuje 7,3 proc. gospodarstw domowych (spadek o 1 proc.). Z kolei 5,7 proc. (bez zmian od 2009 r.) gospodarstw domowych znajduje się poniżej minimum egzystencji, które definiuje się jako poziom zaspokojenia potrzeb, poniżej którego występuje biologiczne zagrożenie życia oraz rozwoju psychofizycznego człowieka.”

    Źródło – http://wiadomosci.dziennik.pl/wybory/news/artykuly/353919,ikonowicz-prezentuje-album-o-biedzie-w-polsce.html

  3. Z profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, Rafałem Chwedorukiem rozmawia Marek Barański. Polecam – http://trybuna.eu/diagnoza-i-przyszlosc-sld/

Dodaj komentarz