Dodane korzenie

.

„… A co to znaczy, że Ty, Anna Dziewit, jesteś Ślązaczką?

Anna: Byłam właśnie na Sardynii – pan w sklepie z lokalnymi produktami spożywczymi, gdy sobie gawędziliśmy o historii wyspy, powiedział mi: „Jestem Włochem, ale jestem także Sardyńczykiem”. W moim przypadku to jest równie proste: oprócz tego, że jestem i czuje się Polką, jestem jeszcze dodatkowo Ślązaczką. Mam to coś dodane. Mam swoje opowieści rodzinne, mam typowe śląskie opowieści o powstaniach, robotach przymusowych, wcieleniach do Wehrmachtu. Śląsk to nie tylko krupnioki i Bercik z serialu w TVP.

Marcin: Nigdy nie ukrywałem tego, że mam potrójne korzenie: polskie, żydowskie i rosyjskie. Natomiast w sensie samookreślenia, poczucia, kim jestem – jestem Polakiem. Oczywista oczywistość. To moja tradycja i tożsamość, wzruszenia i wkurwienia. Mój wpis na Facebooku o zadeklarowaniu narodowości śląskiej był oczywistą prowokacją, reakcją na budzenie ciemnych demonów przez Jarosława Kaczyńskiego i jego totumfackich.

Jak to jest być Żydem w Polsce?

Marcin: Pytaj Żydów. Dla mnie moje pochodzenia to bardziej sentymentalna historia – „Skrzypek na dachu”. To żydostwo raczej daje o sobie znać, gdy słyszę antysemitów. Ale kiedyś te uwagi mnie bolały, dzisiaj bardziej budzą politowanie. Mama była Polką katoliczką, więc siłą rzeczy fascynują mnie wszystkie „historie przecięć”, od Tuwima do Tyrmanda, żeby pozostać tylko przy literze T. Lubię tę nie do końca śmieszną anegdotę o Tyrmandzie, który w YMCE bierze prysznic, jest na golasa, a kolega katolik widzi na jego szyi złoty krzyżyk i mówi: – Ty Lolek, zdecyduj się – albo jedno, albo drugie.

Tak się właśnie czujesz?

Marcin: Nie, może, jak byłem młodszy… Swoją drogą nie przestaje mnie to zadziwiać, że polscy narodowcy tak nie wierzą w siłę polskości; dla nich ktoś z domieszką krwi żydowskiej zawsze pozostanie Żydem. Wycierają sobie gęby Polską i nie rozumieją siły polskiej kultury, polskiego ducha. Nic dziwnego, że jak ktoś na Zachodzie czy gdzieś indziej powie o Polsce coś krytycznego, wpadają w histerię. Bo nie wierzą w siebie ani w swój kraj. Kompleks wyższości przemieszany z kompleksem niższości.

Anna: Żyjemy podobno w wolnym kraju, nie widzę więc powodu, by zaprzeczać swoim korzeniom, wypierać się swego pochodzenia. To byłaby zdrada samej siebie. Mam wrażenie, że w Polsce wiele złych rzeczy wynika z naszej nieprzerobionej traumy narodowej. Tu nie dyskutowano w otwarty sposób o przeszłości, tak jak na przykład zrobili to Niemcy. Męczą nas więc różne duchy przeszłości, bo się z nią boimy zmierzyć, nie chcemy wyciągać z szafy swoich trupów. A piekło bierze się z zamiatania rzeczy niewygodnych pod dywan… ”

Więcej – http://gala.onet.pl/0,1643935,1,1,marcin_meller_i_anna_dziewit_meller,wywiady.html

.

Polecam : Felieton w genach – Agata i Daniel Passent – http://media.wp.pl/kat,1022949,wid,13424292,wiadomosc.html .

21 Responses to Dodane korzenie

  1. Renia pisze:

    Historię mamy zakłamaną. Czemu nie uczą nas w szkole o Słowianach połabskich i o tym, czemu ich nie ma?

    http://pl.wikipedia.org/wiki/S%C5%82owianie_po%C5%82abscy

    …krucjata połabska – zbrojna wyprawa wojenna zorganizowana z upoważnienia papieża Eugeniusza III…

  2. „Była sekretarz stanu USA, urodzona w 1937 roku w Pradze Madeleine Albright udała się na poszukiwanie swojej przeszłości…”Więcejhttp://wiadomosci.onet.pl/kiosk/przerazenie-przyszlo-pozniej,1,5455348,kiosk-wiadomosc.html

  3. Pani poseł Pomaska (PO) „udało się” wywołać burzę – https://www.facebook.com/#!/ola.popow?fref=ts (materiał z dnia 27.03.2014 r.) . Czyżby była żądna sensacji i potrzebowała osób trzecich do (brzydkiej) zabawy, a zdolna dziennikarka była na podorędziu?

  4. Katarzyna Jakubowska: Korea Południowa – trudna, ale piękna miłość. Wywiad z Anną Sawińską mieszkającą od 12 lat w Seulu – http://blog.onet.pl/42362,archiwum_goracy.html .

  5. Osiedlili się w średniowieczu i dalej są etniczna mniejszość? Może religijna mniejszość? Polecam – http://wiadomosci.onet.pl/swiat/klaus-iohannis-nowym-prezydentem-rumunii/3fn58 .

  6. Deipnosophist pisze:

    Cytat: No więc chłop zabił ze strachu o swój los. Bał się, że się wyda. Że ludzie zabiją jego i jego rodzinę. Nie uczynił tego z nienawiści, tylko ze strachu o siebie. Przecież i tak by zginęli, myślał sobie. No dobra, ale dlaczego wobec tego ocalił jedno dziecko? Ano dlatego, że tego dziecka nie musiał się już tak bać. Malutka dziewczynka z blond włoskami. Dało się ją uratować bez ryzyka. Więc uratował. Stał się mordercą-ratującym.

    Piękna i wzruszająca historia, szkoda, że nie mająca wiele wspólnego z rzeczywistością.

    Cytat: Faktycznie Żydów było w strukturach UB kilkanaście procent (to i tak bardzo dużo!)

    W strukturach kierowniczych bezpieki było między 30 a 40 procent.

    Cytat: Nienawidzili antysemitów, a jako że wśród zwolenników prawicy było ich naprawdę bardzo wielu, liczni Żydzi nienawidzili wszelkiej maści endeków i innych prawicowców, a przez to również antykomunistycznego podziemia

    jasne, AK i WiN były endeckie :)))) Dlatego zamordowano Fieldorfa „endeka” :))))))))

    Cytat:
    Żeby wyzwolić się z przekleństwa, jakim było dla nich bycie Żydem, wyrzekali się swego żydostwa, odcinając się od przeszłości, a często nawet od swoich rodzin. Owi żydowscy ubecy-zbrodniarze nie chcieli już być Żydami, ale chcieli niszczyć wszystko, co prawicowe i nacjonalistyczne.

    Bardzo ciekawy passus, dawno już ośmieszony po książce Śpiewaka o żydokomunie. Ale założę się, że Hartman będzie powtarzał te same bajki co GW o 1968. To co ,wtedy nagle ubecy zyskali narodowość, kiedy wyjeżdżali do Izraela? :)

    Cytat:
    Prześladowali Polaków (sami zresztą za Polaków się uważali) i prześladowali Żydów, bez różnicy.

    Tak się jednak dziwnie złożyło, że prześladowani byli głównie Polacy (zresztą bynajmniej nie ze względów rasowych), a dopisek Hartmana o Żydach jest tylko po to, żeby ładnie wyglądało.

    Cytat:
    To wszystko są proste informacje, które ma każdy, kto wie cokolwiek na te tematy.

    :)))))))))))

  7. Vera pisze:

    A już myślałam, że Pani Stachurska posprzątała. Nie stać na zmiotkę? Szkoda.

  8. Ryszard Horowitz mówi:

    „…Nigdy nie uwa­ża­łem się za emi­gran­ta. Ame­ry­ka jest chyba je­dy­nym kra­jem na świe­cie, gdzie emi­gran­tów nie wy­ty­ka się pal­ca­mi. Nie­mal­że każdy może do­stać tam szan­sę. To jest za­ko­do­wa­ne w ich tra­dy­cji. Przy­je­cha­łem do No­we­go Jorku w kon­kret­nym celu. Po pro­stu za­ło­ży­łem sobie, że na­le­ży ko­rzy­stać z naj­lep­szych rze­czy, jakie mia­sto i lu­dzie mają do za­ofe­ro­wa­nia. To znowu jest kwe­stia przy­pad­ku, ale też, oczy­wi­ście, wy­bo­ru – tego z kim za­czą­łem się spo­ty­kać, z kim utrzy­my­wa­łem kon­takt.

    Nigdy też nie cią­gnę­ło mnie do Gre­en­po­in­tu, do Po­lo­nii, bo, po pierw­sze, nie mia­łem z tymi ludź­mi wiele wspól­ne­go – wtedy tak zwana mło­dzież stu­denc­ka czy in­te­li­gen­ci nie przy­jeż­dża­li do Ame­ry­ki – a, po dru­gie, sta­ra­łem się żyć jak Ame­ry­ka­nie. Więc nie prze­sze­dłem trau­my emi­gran­ta, co nie zna­czy, że nie prze­ży­wa­łem no­stal­gii. Do­pie­ro póź­niej, po wielu la­tach, za­czą­łem się za­sta­na­wiać, o ile milej jest żyć i umrzeć w kraju, w któ­rym czło­wiek się uro­dził. Bez wąt­pie­nia, emi­gra­cja nie jest czymś za­baw­nym ani miłym i ja tego ni­ko­mu nie życzę. Gdy­bym raz jesz­cze miał zde­cy­do­wać o wy­jeź­dzie, to być może tro­chę bar­dziej bym się za­sta­no­wił. Wszyst­ko ma swoje plusy i mi­nu­sy…” Całośćhttp://wiadomosci.onet.pl/prasa/ryszard-horowitz-los-odnaleziony/lpv2z .

  9. http://zakowski.blog.polityka.pl/2015/02/23/oscar-za-cisze/#comment-2029 :

    mag 23 lutego o godz. 18:54 pisze:

    „Andrzej Falicz

    To nie jest film o “Lunie” Brystygerowej i nie jest to film polityczny czy “rozliczeniowy”.

    Trzeba mieć wrażliwość hipopotama i kompletny brak słuchu, by oceniać “Idę” w takich kategoriach.

    Proponuję, jeszcze raz obejrzyj ten film w ciszy i skupieniu, z dala od zgiełku i bełkotu mediów prawo i lewoskrętnych oraz zapominając o swoich poglądach i preferencjach politycznych.

    Ja widziałam “Idę” raz, ale to za mało. Kupię płytę CDV, bo to po prostu piękny i mądry film o uczuciach, trudnych wyborach życiowych i tegoż konsekwencjach. Entourage wczesnych lat 60. w PRL z odwołaniami do wojennej przeszłości to rodzaj kostiumu. Mgliste wspomnienia reżysera z Polski, z której wyjechał jako nastolatek.

    Jarry też umiejscowił akcję swojej sztuki Ubu król w “Polsce czyli nigdzie”, by powiedzieć coś więcej.

    Sukces “Idy” polega właśnie na tym , że ten film został odebrany zarówno w Europie jak i USA jako przesłanie uniwersalne!

    To tylko my w naszym pieprzonym polskim zaścianku narodowo-katolickim dorabiamy do “Oskarowca” ideologię, zamiast cieszyć się z prestiżowej nagrody.
    Z wielkim zażenowaniem o przykrością zauważyłam na “prawicowych” portalach paskudne i kretyńskie komentarze po tym oscarowym sukcesie.

    No cóż, wciąż żywotny jest dowcip o piekle i polskim w nim kotle.”

  10. Deipnosophist pisze:

    A gospodyni film oglądała, czy po prostu bezrefleksyjnie wkleja notki propagandystów?

  11. Nemer pisze:

    Szanowna Pani Tereso

    Nie wiem z jakiego powodu zamieściła Pani głos w dyspucie niejakiej Mag, często wypowiadającej się na blogach Polityki. Czy chce Pani wywołać dysputę, czy też się Pani z wypowiedzią Mag identyfikuje?

    Bez względu na Pani motywację pozwolę sobie zabrać głos ponieważ diametralnie się z Mag nie zgadzam.
    Pisze ona do Falicza
    To nie jest film o “Lunie” Brystygerowej i nie jest to film polityczny czy “rozliczeniowy”.

    To co Pawłowski mówił na temat pierwowzoru postaci w jednym z wywiadów, moim zdaniem jest tylko w części prawdziwe, bo wg mnie Wanda Gruz to kompilacja dwóch postaci, Heleny Wolińskiej i Julii „Luny” Brystyger.

    Reżyser je nieco obydwie wybiela poprzez „nawrócenie” i samobójstwo.
    Z tym nawróceniem, to chodzić mogło tylko o Lunę bowiem po zakończeniu kariery w UB miała kontakty z zakonnicami w Laskach a szczególnie z siostra Bonifacją Goldman. Jak ją poznała i jaki te kontakty miały charakter to trudno już dzisiaj będzie dociec bowiem materiały dot. walki z kościołem, w której departament kierowany przez Lunę miał pokaźny udział, zostały skutecznie zniszczone tak jak teczki agentów umiejscowionych w KK.
    Helena Wolińska jak Pani pewno wie, też ma „spore zasługi” jako oskarżycielka w procesach o charakterze mordów sądowych.

    Pominę tu kwestię ich spraw męsko-damskich choć może warto wspomnieć, że np. Wolińska dwa razy wychodziła za mąż za prof. Brusa będąc w „międzyczasie” żona Franciszka Jóźwiaka, komendanta Milicji Obywatelskiej i jednocześnie wiceministra SW.
    Są źródła, które mówią też o bliskich kontaktach Luny z Bierutem, Bermanem, Mincem i szeregiem innych liczących się wtedy politycznych postaci.

    Obie damy dożyły sędziwego wieku i żadna nie popełniła samobójstwa a reżyser – moim zdaniem – je obie „uczłowiecza”, na co absolutnie nie zasługują.

    Dalej Mag pisze – Sukces “Idy” polega właśnie na tym , że ten film został odebrany zarówno w Europie jak i USA jako przesłanie uniwersalne!

    Pani Tereso, wg mnie Mag bredzi! – bo przesłaniem filmu jest pokazanie inteligentnych, z głębokim życiem wewnętrznym żydowskich postaci na tle tępych, brudnych i prymitywnych Polaków w obskurnym bo polskim otoczeniu.
    Jak trzeba być „zbajerowanym” i ogłupionym „poprawnością polityczną” by nie dostrzec „wielkiej sztuki” twórców, którym udało się pokazać Holocaust bez Niemców! Sam Przewodniczący PE, Shultz był zachwycony „Idą”, pewnie podobnie jak ich gniotem fałszywym – „Nazi matki, nazi ojcowie”.

    Pozdrawiam, Nemer

  12. Nemer pisze:

    Acha, zapomniałbym o motywie tego wspaniałego muzyka-saksofonisty. Michał Brystyger wprawdzie grał na fortepianie a nie na saksofonie ale jako medyk, muzykolog, profesor Akademii Muzycznej, syn Luny, to też mi to jakaś tak się kojarzy.

  13. Deipnosophist pisze:

    w końcu jakich kompetentny wpis tutaj

  14. Panie Nemer,

    dziękuję za komentarz, Jestem za dyskusją :) Z pewną ostrożnością, że zacytuję w uzasadnieniu:

    http://passent.blog.polityka.pl/2015/02/22/trojskok-kulturalny/#comment-687180 :

    Kartka z podróży 24 lutego o godz. 23:21 pisze:

    „…Mój ojciec całe życie kupował sobie za małe buty. Potem rozpychał je prawidłem, kopytem by je dopasować do stóp.
    Gdy go kiedyś spytałem czemu tak robi odpowiedział: “Za okupacji matka kupowała mi buty o trzy numery za duże. Bo nie było butów, pieniedzy a mnie stopy rosły. I wywracałem się wciąż w tych butach. Nie moglem w nich biegać, uciekac … . I marzyłem o małych butach”.

    Osobiste doświadczenie obcowania z kodami ojca na mnie się kończy. Ja jeszcze czuje ten kod. Ale młodsi już go nie maja. Czy go nabędą?…”

    I drugi cytat:

    http://nczas.com/publicystyka/ida-czyli-zaklamana-wolinska/ komentarze:

    Tajemniczy don Pedro 24.02.2015 r. o 17:24 pisze:

    „Zbrodnie dokonywane w imieniu państwa i przez funkcjonariuszy państwa rzadko są karane, w imię „szacunku dla władzy”. I władza komunistyczna wcale nie jest tu unikalna. Nawet jak reżim się zmienia, to wiernych funkcjonariuszy poprzedniego wciąga się do współpracy, a jeśli są wyjątkowo upaprani, to się ich wysyła na emeryturę.

    Aby to się zmieniło, potrzeba bardzo poważnego przewartościowania relacji państwo-obywatel, znacznie wykraczającego poza podział „lewica-prawica” (tu raczej chodzi o tę drugą oś na wykresie Nolana, o stosunek do autorytaryzmu, obojętnie czy to lewy, czy prawy autorytaryzm).”

    ———-

    Opowiadam się za powszechną edukacją emocjonalną z ekranów tv (np w ramach tzw misji) ze względu na powszechną dostępność tego medium, by świadomość istnienia i funkcjonowania układu psychologicznego u człowieka była nie mniejsza od świadomości istnienia i funkcjonowania u człowieka układu kostnego. Nie ma szans?

    Pozdrawiam wzajemnie :)

Dodaj komentarz