W żłobkach karmią, że aż strach

.

Tak się żywi dzieci, którymi zobowiązano się opiekować:

„Truskawki z cukrem, kulki czekoladowe, budynie, dżemy, parówki dostają już roczne dzieci w poznańskich żłobkach. Zdaniem dietetyków małe dzieci nie powinny jeść takich produktów, bo uzależniają i obciążają wątrobę….”

Więcej – http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9842322,Czym_sie_karmi_dzieci_w_poznanskich_zlobkach.html

Zgroza. W specjalistycznej jednostce nadal brakuje elementarnego kojarzenia zdrowia dziecka z zawartością jego talerza. Spustoszenia jakiego dokona się w organizmie tak młodego człowieka może nie dać się łatwo odwrócić przez lata, a może i dłużej, albo nigdy. Co za nonszalancja… Gdzie jest Państwo?

Ktoś jeszcze popiera istnienie żłobków, bo ja nie.

Polecam:

– Zaraza wysokwęglowodanowa – http://www.stachurska.eu/?p=992 .

– Albo cukry, albo zdrowie – http://www.stachurska.eu/?p=2845

– Inteligencja zależy od odżywiania – http://www.stachurska.eu/?p=6400

– O odporności – http://www.stachurska.eu/?p=2073 .

3 Responses to W żłobkach karmią, że aż strach

  1. adrian trela pisze:

    Haha a jak się karmi ludzi w szpitalach? Ludzie z cukrzycą dostają specjalnie węglowodany (w postaci czegoś słodkiego oczywiście) by zaraz potem dostać insuline!!!!
    Na talerzu pare kromek chleba. Masła tyle, że mógłbym je połknąć zapijając wodą. Dżem, szynka z zawartością 20% mięsa i słodzona kawa/herbata.
    No a jak wygląda leczenie? Każdy chyba wie. Podpięcie kroplówki, danie leków. Jak się stan poprawi to wypisanie i danie kolejnej masy leków.
    Zaczynam nienawidzieć pracy w szpitalu :/

  2. Gavroche pisze:

    Przecież ludzie chcą chorować, czemu im bronić?
    Kilka dni temu był tu wpis kogoś, kto woli łykać Euthyrox, niż jeść to, czego nie lubi :)
    Swoją drogą podawanie syntetycznego T4 szalenie mądre jest…

Dodaj komentarz