Radziszewska musi odejść

Katarzyna Kądziela:

„… Pierwsze sprawozdanie było po pierwszym roku (mniej więcej) działania. W Sejmie miało miejsce bezprecedensowe wydarzenie: przez blisko 2 godziny pelnomocniczka czytała druk sejmowy pt. „Sprawozdanie ” Wcześniej wyglądało to tak – rząd przesyła do Sejmu sprawozdanie, ono staje się drukiem sejmowym, w czasie czytania odpowiedni urzędnik rządowy przedstawia najważniejsze tezy, a następnie posłanki i posłowie prowadzą debatę. Tym razem zmuszeni byli do wysłuchania tego, co już mieli przeczytane i tylko ze zdumieniem dowiedzieli się, że ich protesty dotyczące tego, że miało to co miało być sprawozdaniem z działań Elżbiety Radziszewskiej, jest sprawozdaniem z pracy resortu polityki społecznej z dodatkiem opisu dokonań poprzedniczek Elżbiety Radziszewskiej, czyli Pełnomocnika Rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn (z czasów SLD) oraz Pełnomocnika ds. Rodziny, Kobiet i Przeciwdziałania dyskryminacji (z czasów PiS), są oczywiście niesłuszne i wyłącznie „ideologiczne”. Obydwie byłe pelnomocniczki, Izabela Jaruga-Nowacka i Joanna Kluzik-Rostkowska, mogły się zresztą dziwić do woli i wnioskować o odrzucenie sprawozdania – wszak w Sejmie nie wystarczy mieć rację, trzeba jeszcze mieć większość. Więc Sejm sprawozdanie przyjął, podobnie jak wszystkie następne, ostatnie złożone tuż przed upływem kadencji i powszechnie skrytykowane przez ciągle nie umiejących jakoś docenić pracy Elżbiety Radziszewskiej działaczy i działaczki praw człowieka, także. I tyle.

Nie ważne wszak są opinie ekspertów, prawników, nie ważne głosy opinii publicznej, nie warto liczyć się ze zdaniem sejmowej opozycji. Ważne dla Elżbiety Radziszewskiej było niezmiennie – po pierwsze utrzymać stanowisko, po drugie mieć dobre zdanie o swoich dokonaniach. Bardzo mocno zaprezentowała to w polemice z Agnieszką Kublik.

Nie mam ochoty wchodzić w polemikę z Elzbietą Radziszewska, która i tak ma na wszystkie argumenty jedną, jej zdaniem uniwersalną odpowiedź – feministki się nie włączają w jej ciężką pracę. Tak, jestem feministką i jestem z tego dumna. I dlatego, że nią właśnie jestem wiem, że od osoby która neguje znaczenie powszechnie uznawanych mechanizmów wspomagających zwiększenie udziału kobiet w polityce i głosowała przeciw ustawie o równym statusie płci, nie mogę oczekiwać, że będzie broniła praw kobiet. Oczywiście wolałabym, żeby żadna parlamentarzystka nie mąciła ludziom w głowach tezami, że tzw. suwak na listach wyborczych nie przynosi zwiększenia liczby mandatów objętych przez kobiety. Parlamentarzysta zresztą też.

Jestem feministką, i umiem liczyć więc wiem, że 35% to nie parytet płci, a „aniołki prezesa” umieszczone zgrabnie na miejscach od 6 w dół listy nie zmienią oblicza PiS-u (innych patriarchalnych partii zresztą także). Jestem feministką i dostrzegam np. to, że umieszczenie Wandy Nowickiej na „biorącym” miejscu na liście Palikota znakomicie pomogło w tym, żeby moja siostra feministka, walcząca od lat o prawa reprodukcyjne kobiet, znalazła się nareszcie w Sejmie. Powinna być tam już dawno. Gdyby był parytet i suwak, to by była znacznie wcześniej.

Jestem feministką i dlatego właśnie wiem, że powszechne prawa człowieka zawierają także w sobie prawa reprodukcyjne, a ochrona przed dyskryminacją z powodu płci, to także ochrona przed łamaniem podstawowego prawa kobiet do wyboru czy, kiedy i ile chcą mieć dzieci. I jako feministka i obywatelka żądam od władz mojego kraju, by ochroną tego prawa zajął się wreszcie kompetentny organ ds. przeciwdziałania dyskryminacji, sprawowany przez kompetentną osobę, a nie przez kogoś, kto jak Elżbieta Radziszewska uważa, że „Kublik jest najwyraźniej nieświadoma, że problemy te nie leżą w moich kompetencjach, lecz ministra zdrowia. I nadal (wbrew oczekiwaniom skrajnej lewicy) będę twierdzić, że >>proaborcyjna batalia<< nie ma nic wspólnego z zasadą równego traktowania”. Żądam, żeby przed mianowaniem kogokolwiek na takie i podobne stanowiska sprawdzano, czy osoba, którą się powołuje zna co najmniej podstawowe akty prawa międzynarodowego podpisane i ratyfikowane przez Polskę. Bo w nich – w konwencjach ONZ, w konwencjach Rady Europy, w rekomendacjach przygotowanych i publikowanych przez PE – w tym wszystkim obecne są prawa reprodukcyjne, także prawo dostępu do aborcji, jako powszechnie obowiązujące prawa człowieka. Wszystkie te akty prawne, omijane i umniejszane w Polsce od 1993 roku (uchwalenie ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży), powinny być uznawane oraz realizowane, w szczególności przez organy państwa odpowiedzialne za ochronę kobiet przed dyskryminacją z powodu płci.

Dzisiaj jest mi znakomicie obojętne, co zamierza robić Elżbieta Radziszewska w kolejnej kadencji swojego posłowania. Ale wiem, że jeśli premier Donald Tusk chce budować obraz swojego nowego rządu, jako rządu modernizacji i postępu, to Elzbieta Radziszewska już nie zostanie pełnomocniczką ds. równego traktowania, czy jakkolwiek nazwie premier nowy rządowy organ działający w tym obszarze problemowym. Jeśli zaś Elzbieta Radziszewska utrzyma się na stanowisku, które nigdy nie powinno być jej powierzone (co udowodniła sama Elzbieta Radziszewska) – mnie i ludziom podzielającym moje przekonania, nie pozostanie nic innego, jak znowu wyjść na ulicę, stanąć pod oknami KPRM i krzyczeć – Radziszewska musi odejść!

A tak naprawdę – Panie Premierze – czas już skończyć z udawaniem – najwyższy czas powołać w Polsce rzeczywiście zgodny z wymogami dyrektyw UE, niezależny od rządu, podlegający wyłącznie kontroli parlamentarnej organ państwa zajmujący się ochroną przed dyskryminacją z różnych przyczyn. Stosowny projekt w minionej kadencji złożyła jeszcze Izabela Jaruga-Nowacka. Nosił tytuł Ustawa o Rzeczniku ds. Ochrony przed Dyskryminacją.

Katarzyna Kądziela – feministka, wieloletnia współpracowniczka Izabeli Jarugi-Nowackiej, dyrektorka Fundacji im. Izabeli Jarugi – Nowackiej.

***

** Ustawa z dnia 3 grudnia 2010 r. o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania (Dz. U. z 2010 r. Nr 254, poz. 1700) stanowi: Do głównych zadań Pełnomocnika należą: koordynacja działań międzyresortowych w zakresie równego traktowania, przeciwdziałanie dyskrymina: cji, realizacja zasady równego traktowania ze względu na płeć, rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, religię, wyznanie, światopogląd, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną.

*** Brak transpozycji dyrektywy 2004/113/WE – wyrok Trybunału w sprawie C-326/09; Komisja / Polska

Źródło: Gazeta Wyborcza”

Więcej… http://wyborcza.pl/1,75515,10537355,Jak_minister_Radziszewska_wywiazywala_sie_ze_swoich.html#ixzz1c0ZyZ82Z

Polecam również: Równy status kobiet i mężczyzn – Sejm 2005 – http://www.stachurska.eu/?p=5112

Dodaj komentarz