Piszę do Pani w sprawie

.

„Szanowni Państwo. Nowy 2013 rok rozpoczynam publikacją listu Czytelniczki. Czytelniczki niezwykłej, bo myślącej rozsądnie, szukającej i poniekąd skazanej na Żywienie Optymalne. Skazanej, bo wszelkie inne sposoby pomocy czy choćby przyniesienia ulgi w cierpieniu jej synowi zawiodły. Ale cóż. Jeżeli przyczyna dolegliwości leży na talerzu, próżno czekać, aż zadziałają medykamenty. Zdecydowana większość ludzi trafia na drogę prawdy dopiero wówczas, gdy w zasadzie nie ma już nadziei na wyleczenie, czy choćby poprawę zdrowia. Gdy lekarze, zielarze, szamani, bioenergoterapeuci bezradnie rozkładają ręce. Jeżeli ktoś ma szczęście, to w tej beznadziejnej sytuacji spada z nieba jego Anioł Stróż i nieśmiało podsuwa książkę pt. ”Dieta Optymalna”. Pojawia się światełko w tunelu, które może przynieść wiele pozytywnych zmian i energię do działania. Kończy się pewien etap w życiu i zaczyna się nowy, inny, niosący nadzieję na lepsze jutro. Życzę pani Ani, by ten rok był dla niej wyjątkowy, by Żywienie Optymalne dokonało pozytywnych zmian w zdrowiu Franka, które przez współczesną medycynę są uznawane za niemożliwe. Niech to będzie rok pod znakiem Żywienia Optymalnego.

.

Witam serdecznie,

Na początku chcę powołać się na Sz. P. Zuzannę Rzepecką, która poleciła mi Pani stronę internetową, zaznaczając również, iż mogę do Pani napisać, prosząc o radę w kwestii żywienia dziecka. Postaram się w skrócie opisać problem, choć jest to trudne przez wzgląd na szereg problemów zdrowotnych, które wystąpiły u mojego Syna.

Franuś ma obecnie półtora roku. Urodził się zupełnie zdrowy. Jedynym problemem, który wystąpił po kilku miesiącach, była konieczność zabiegu na oczka, z powodu zatkanych kanalików łzowych. Od początku karmiłam piersią. W szpitalu dokarmiałam odżywką z probiotykami, ale po tygodniu zupełnie z tego zrezygnowałam i do piątego miesiąca karmiłam tylko piersią, bez dopajania. Franek od początku nie tolerował owoców, bakalii i nabiału. Jeśli wypiłam jogurt lub mleko, bądź zjadłam owoce, miał wzdęcia. Po kilku miesiącach pojawiły się też problemy u Małego w postaci biegunek, w przypadku kiedy zjadłam większą ilość mąki – chleba, ciastek. Pokarm dodatkowy wprowadziłam w piątym miesiącu. Był to warzywa – marchewka, ziemniak, seler – na wodzie. Po pięciu dniach pojawiła się wysypka. Wycofałam seler, potem były próby jedynie z ziemniakiem lub marchewką, ostatecznie przez dłuższy czas podawałam zupki na mięsie z ziemniakiem i masłem. Pediatra polecała mi mięso oczywiście „najlepsze”, czyli z kurczaka, indyka, królika. Niemniej, wysypki pojawiały się i znikały, jakby bez konkretnej przyczyny, niezależnie co podawałam dziecku. Kiedy Synek skończył pół roku, nagle wykryto u niego wadę serduszka, ubytek przegrody międzykomorowej VSD, pojawiło się osłabione napięcie mięśniowe i konieczność rehabilitacji oraz ogromne wysypki w postaci plam na całym ciele, wyglądających jak po poparzeniu z towarzyszącym katarem alergicznym i biegunkami. Przez pół roku błąkaliśmy się z Mężem od jednego lekarza do drugiego – alergolodzy, pediatrzy, dermatolodzy – bez widocznych skutków. Jedynymi zaleceniami były krople, syropy, leki usypiające oraz czekanie do skończenia trzeciego roku życia, aby zrobić testy alergiczne. W tym miejscu chcę nadmienić, że moja Mama jest alergiczką „na wszystko”, ja byłam w dzieciństwie uczulona na sierść i pierze, a Mąż do tej pory reaguje katarem, kaszlem i łzawieniem na bezpośredni kontakt z kurzem. Wracając do zaleceń lekarzy, leków w większości przypadków nie stosowałam, nie wyobrażając sobie „chowanie” dziecka na lekach usypiających przez trzy lata. Stosowaliśmy za to szereg emolintów i maści antybiotykowch oraz niestety sterydowych – dziecko przez kilka miesięcy prawie nie mogło spać i drapało się do żywego mięsa – przepraszam za obrazowość.

Szalę przebrała wizyta u lekarki, która stwierdziła, że to zespół złego wchłaniania i że konieczna jest hospitalizacja, że dziecko ma problemy z wagą i trzeba je zamknąć na obserwacji itd. Przeraziła mnie na tyle, że z dnia na dzień postanowiłam zmienić dietę – tak swoją jak i dziecka. Moi Rodzice kilka lat temu odkryli dietę Kwaśniewskiego. Tata stosuje ją do tej pory i nie raz widziałam jej rewelacyjny wpływ na niego, Mama natomiast, choć wyleczyła się z alergii i pomaga jej utrzymywać w miarę doby stan zdrowia przy chorobie stwardnienia rozsianego, to jednak z restrykcyjnym przestrzeganiem diety ma spory problem. O diecie wiedziałam tylko piąte przez dziesiąte, więc zaczęłam po omacku. Jednak odrzuciłam mąkę, słodycze, zbędne cukry, a dziecku wprowadziłam jajka, ser biały, śmietanę. Po kilku dniach odstawiłam krople nasenne, po tygodniu maści, ponieważ objawy skórne zmalały, po kolejnym tygodniu dziecko nie miało żadnych objawów, a po dwóch miesiącach zaczęłam je myć po prostu szarym mydłem. Wprowadzenie jedzenia optymalnego zbiegło się z tym, że Franuś nagle zaczął ząbkować i sam zrezygnował z piersi. Miał jedenaście miesięcy. Jedynym problemem, który zaobserwowałam była biegunka po śmietanie. Prócz ogólnej poprawy nastąpił też wzrost wagi, która stał w miejscu przez cztery miesiące.

Odbyliśmy wizytę u gastroenterologa. Pani Doktor – bardzo wyważona – zaleciła na początek tylko badania z krwi, które nie wykazały celiakii, co nie niestety nie przesądza sprawy i kazała czekać do roku z wprowadzaniem glutenu. Doszliśmy do wniosku z Panią Doktor, że na razie nie ma sensu hospitalizować dziecka i robić mu punkcji, tylko lepiej chwilę się wstrzymać i poobserwować.

O diecie zaczęłam czytać i starać się wprowadzać. Niestety ja utrzymałam ją krótko i teraz na nowo staram się zabrać za siebie. Dziecko jest mi łatwiej prowadzić. Nie zmienia to faktu, że z racji braku czasu, ciężko jest mi w szybkim czasie przyswoić konieczną wiedzę i znaleźć czas na czytanie książek dr. Kwaśniewskiego – choć staram się to robić. Tym samym mam luki w wiedzy i obawiam się, że popełniam jakiś kardynalny błąd, ponieważ Franuś ponownie zaczął mieć problemy. Myślę, że może to być błąd w proporcjach lub brak jakiś witamin lub minerałów.

Fanek miał się dobrze przez cztery miesiące. Od dwóch miesięcy pojawiają się od czasu do czasu wysypki, choć o wiele mniejsze niż za pierwszym razem, ale niestety ma nieustanne problemy ze stolcem. Jest on rozwodniony i typowy jak dla celiakii, o bardzo brzydkim zapachu, z kawałkami niestrawionego pokarmu. Próbowałam zrobić próbę bez marchwi, bez ziemniaka, bez mąki i bez masła, ale nic nie daje efektów. Zrobiłam mu też testy z krwi na własną rękę. Franuś ma przekroczony limit wskazujący na predyspozycję do alergii, ale z panelu pokarmowego wyszły jedynie dwa składniki – kazeina oraz mleko, niemniej w procencie nie zaliczającym nawet do odczulania.

Syn waży 11 kg. Nie wiem:

1. jakie dokładnie powinien mieć proporcje BTW, zważywszy na wiek i wagę,

2. ile powinien spożywać białka i węglowodanów,

3. czy lepiej jest, żeby jadł trzy posiłki na dzień czy może powinnam Mu rozbić posiłki na mniejsze, a podawać częściej,

4. czy objawy, które ma mogą być spowodowane brakiem witamin, minerałów lub zbyt dużą ilością białka lub tłuszczu, albo za małą węglowodanów,

5. czy rezygnować z nabiału,

6. ile może jeść jajek na dzień i czy lepiej podawać Mu tylko żółtka czy całe jajka.

Dla jasności dodam, iż z racji tego, że niemal każda próba wprowadzenia produktu kończyła się nową wysypką, dziecko jadło niemal tylko mięso, ziemniaki, marchewkę, pomidory, wywar, jajka oraz ser biały, z którego ostatnio zrezygnowałam.
Przepraszam za brak wiedzy i naiwność, długość maila oraz być może nierozsądne pytania, ale nie mam do kogo się zwrócić. Bardzo proszę o pomoc i radę.

Pozdrawiam
Anna C.

.

Pani Anno,

Na początku odpowiedzi na Pani list gratuluję urodzenia dziecka z dużymi zadatkami na optymalnego, skoro od początku nie tolerował mąki, mleka krowiego ani owoców. Postaram się rozwiać Pani wątpliwości, choć to trudne zważywszy na fakt, że nie jestem w posiadaniu jadłospisu Franka.

Jakie dokładnie Franek powinien mieć proporcje, nie wie nikt, ponieważ po pierwsze każdy jest inny, a w przypadku Franka niebagatelne znaczenie mają także dolegliwości, z którymi się boryka. Można założyć – wychodząc od złotej zasady B:T:W, że u Franka proporcja mogłaby wyglądać tak: 1:3,5 i więcej: 1-1,5. Ale nie wiem czy wysypka, o której Pani napisała, że pojawiła się ponownie nie jest spowodowana nadmiarem białka w diecie Młodego. Przyjrzałabym się jej strukturze. Wówczas należałoby zmniejszyć ilość białka na korzyść tłuszczu. Cuchnący stolec również przemawiałby za nadmiarem białka, który może być spowodowany niedoborem tłuszczu lub węglowodanów.

Dzieci mają małą pojemność żołądka, więc przerwy pomiędzy posiłkami nie mogą być zbyt duże, bo dziecko będzie głodne. Najrozsądniej jest podawać: śniadanie, drugie śniadanie, zupę, drugie danie, podwieczorek, kolację. Dziecko powinno jeść wtedy, kiedy jest głodne i to, na co ma ochotę. Gdyby chodziło o moje dziecko, to zostawiłabym mu wolną rękę w kwestii doboru posiłków, oczywiście w ramach produktów, które mu nie szkodzą. A więc z produktów zalecanych w żo najrozsądniej byłoby wybrać te, które zarówno biologicznie, jak i kalorycznie są najlepsze, tak, aby dziecku wystarczyła ich niewielka ilość zarówno do budowy organizmu, jak i regeneracji tkanek. Dzięki temu organizm nie będzie obciążony procesami uzdatniania i trawienia, tylko skupi się na procesie zdrowienia. Polecałabym żółtka jaj+1 jajko w całości lub nawet więcej jajek w całości w przypadku, gdyby Młody nie chciał jeść mięsa. Jajka powinny być z wiejskiej hodowli. Wywary na cielęcinie i mięso z wywaru. Szczególnie pożądane byłby nóżki cielęce. Wątróbka, serduszka, masło, śmietanka (chyba, że faktycznie źle na nią reaguje), warzywa i owoce, które Franek toleruje. Kurczak, indyk, królik, które zalecała pediatra nie są złe, o ile pochodzą z wiejskiej hodowli. Są chude, ale tłuszcz zawsze można uzupełnić. Osobiście wolałbym podać dziecku swojskiego kurczaka niż karkówkę z przypadkowego sklepu. O witaminy i minerały proszę się nie martwić, ponieważ żółtko zawiera cały komplet witamin, minerałów, mikro i makroelementów oprócz witaminy C, o którą przecież nie trudno w codziennym żywieniu.

Biegunki u dzieci są zazwyczaj spowodowane nadmiarem owoców i soków owocowych w żywieniu. Biegunka spowodowana śmietanką? A może po prostu nadmiarem tłuszczu w danym dniu? Biegunki mogą być również spowodowane dysfunkcjami układu pokarmowego, z którymi – z biegiem czasu i z pomocą odpowiedniego żywienia – być może organizm sobie poradzi. Jeżeli organizm Franka źle reaguje na nabiał, to należałoby go odstawić na jakiś czas.

Pani Aniu. Patrzenie na cierpienie dziecka musi być koszmarem. Wiele Pani przeszła, szukając pomocy dla syna. Sporo Pani osiągnęła własnymi siłami, trochę – jak sama Pani pisze – po omacku, a trochę intuicyjnie. Żaden lek i żaden lekarz nie pomógł Pani synowi tak, jak Pani mu pomogła. Gratuluję.

Przeczytanie książek dr. Kwaśniewskiego jest ważne, ale własne doświadczenia w żywieniu optymalnym, to już zupełnie inna bajka. Jeżeli sama nie będzie się Pani odżywiać optymalnie, to gwarantuję, że żywienia optymalnego Franka za długo Pani nie poprowadzi. A szkoda by było, bo Młody ma sporo dolegliwości.

Myśli Pani logicznie, dobrze kojarzy fakty, zadaje jak najbardziej rozsądne pytania. Brakuje Pani własnego doświadczenia. Warto o nie zadbać.

Pozdrawiam,
mgr Monika Słotwińska
doradca optymalny
www.jedzinaczej.pl

Artykuł opublikowaliśmy w miesięczniku „Optymalni” styczeń 2013″

Źródło – http://optymalni.org.pl/index.php?dzial=med&id=29 .

.

Polecam:

– „Dieta Optymalna” – http://optymalni.org.pl/sklep/?p=productsMore&iProduct=3

http://jedzinaczej.pl/

– Ciągle się uczymy – dzieci są najważniejsze – http://www.stachurska.eu/?p=10202

– Żywienie kobiet w ciąży oraz dzieci – http://www.stachurska.eu/?p=5829 .

.

Dodaj komentarz