Dostałam mailem:
‚
„Społeczeństwo liberalne i zamerykanizowane ma spore problemy z nadmiernie wolnymi i egoistycznymi zachowaniami jednostek, na których cierpią jednostki inne. Przykładowo: nadużycia broni, gęby lub pióra, częsta niewierność, wyzysk, trudne do uzyskania: przyjaźń i miłość. Wbrew teorii, te zjawiska są plagą i nie znikają w wyniku samoregulacji.
Metaforycznie, zobrazowałbym taką społeczność jako zbiór ludzi, którzy od czasu do czasu zadają sobie rany kłute w systemie: każdy walczy z każdym. Społeczność ta jest także znakomita w produkcji bandaży, którą rozwinięto w odpowiedzi na duży popyt (poza metaforą są to: fundacje, akcje charytatywne, poradniki psychologiczne, wschodnie metody relaksacji, itd.).
Zdrowy rozsądek nakazuje spytać dlaczego opisywana społeczność wyraźnie i mocno nie zakaże nadużywania noży (obniżając znacznie popyt na bandaże)? Ludzie na pewno odetchnęliby z ulgą. Nikt nie lubi przecież chodzić pokłuty i zabandażowany.
Dzieje się tak dlatego, że na nadmiernej wolności zarabiają producenci noży i bandaży oraz państwo (podatki). Od tego rośnie PKB ! Czyli ogólne bogactwo, czyli ponoć ogólna szczęśliwość. Zwykły, niezbyt zamożny obywatel ma (jak zwykle) poradzić sobie jakoś z tymi zjawiskami w imię wolności i demokracji…”
http://passent.blog.polityka.pl/2012/07/24/jeden-wielki-pzpn/#comment-229020 :
Andrzej Falicz
24 lipca o godz. 22:58
„Zabrzmi to pewnie paradoksalnie ale zrodlem zla wedlug mnie jest smierc ideologii i tzw. wartosci.
Ta fala za przeproszeniem gowna wezbrala sie w momencie gdy bezkrytycznie kupiono dogmat rynku, ktory wszystko uporzadkuje.
U jego fundamentow lezy spoleczny darwinizm sankcjonujacy prywate i egoizm.
„Greed is good!”
Po raz kolejny okazuje sie, ze wszystko zaczyna sie w swiecie idei.
Swiat z jednym supermocarstwem (archaicznym) staje sie toksyczny.
Mysle, ze „rynki finansowe” zrobia wszystko by zabic model spolecznej gospodarki wciaz tlacy sie (coraz slabiej) w Europie.
To fundamentalny konflikt naszych czasow.”