.
„Przemiana czy degeneracja?
Od Redakcji:
„Publikujemy dziś tekst bardzo kontrowersyjny. Są to poglądy, które – choć znalazły już uznanie niektórych uczonych – są podzielane przez mniejszość. Prezentowane poglądy, poparte są szerszą argumentacją naukową, którą autor zawarł w przygotowywanej książce. Należy jednak wziąć pod uwagę, że autor prezentuje w sposób dyskusyjny pewien tylko jednostronny sposób spojrzenia na sprawy jutra, których nie można rozpatrywać wyłącznie poprzez problematykę wyżywieniaNiewątpliwie konieczne jest podjęcie w tej dziedzinie szerszych badań zarówno z biologicznego jak i ekonomicznego punktu widzenia. Publikując ten tekst mamy nadzieję wzbudzić zainteresowanie problemem, a także rzeczową dyskusję w środowiskach naukowych.”
.
Do dziś nauka nie potrafiła ustalić jaki typ diety, jaki sposób odżywiania jest najodpowiedniejszy dla człowieka. Mimo głoszenia w popularnych wydawnictwach dość sprecyzowanych poglądów, wciąż trwa i nawet zaostrza się dyskusja na temat sposobów wyżywienia, przydatności, nieprzydatności lub nawet szkodliwości wielu pokarmów i substancji.
Zalecane zestawy żywieniowe, będące wypadkową tradycji i toczących się sporów, nie wydają się jednak trafne. Podobnie niesłuszne jest proste przenoszenie dzisiejszych zaleceń w wiek XXI; opieranie prognoz dotyczących wyżywienia na tym, co powszechnie jemy dziś. Tego rodzaju poglądy są tym groźniejsze, że istnieje bardzo wiele przesłanek wskazujących, że najbardziej rozpowszechnione współczesne sposoby odżywiania są zdecydowanie złe i prowadzą do postępującej degeneracji ludzkości.
Jak dotąd medycyna i dietetyka nie potrafiły zapobiec ogromnemu wzrostowi liczby chorych, nie potrafią uchronić człowieka przed otyłością, miażdżycą, zawałami, nerwicami i wieloma innymi chorobami trapiącymi społeczeństwo o wysokiej stopie życiowej.
Określone nawyki żywieniowe i sposób odżywiania różnych narodów, grup religijnych, zawodowych i klas społecznych wpływają w decydujący sposób na ich stan zdrowia, długość życia, rozwój kultury i sztuki, a pośrednio na poziom stopy życiowej. Przedstawiciele wielu starożytnych narodów na skutek niekorzystnej ewolucji, spowodowanej coraz bardziej niewłaściwym sposobem odżywiania, 131) „mało przypominają dziś swych wielkich przodków.
Każde zwierzę posiada zmysł smaku, pozwalający wybrać pokarmy najbardziej wartościowe dla organizmu. U człowieka, od kilku tysięcy lat, ten podstawowy zmysł, nie spełnia swych zadań w sposób dostateczny. Obróbka kulinarna pozwala produkty niejadalne dla człowieka zmienić na przyswajalne i smaczne, co wcale nie oznacza, że stały się wartościowe. Zwykła trawa jest lepsza dla zwierzęcia od cukru, miodu, budyniu, kisielu, ryżu, słodyczy, czekolady, owoców, soków owocowych, dżemów, kompotu, ciast owocowych czy placków ziemniaczanych. Byłaby lepsza i dla człowieka, gdyby człowiek – jak chcą niektórzy – był ssakiem roślinożernym. Dla człowieka niejadalne są w stanie surowym takie produkty, jak ziemniaki, ryż, kasza, żyto, pszenica, fasola, groch, kukurydza, buraki cukrowe i wiele innych podobnych produktów. Nie mogą też one być wartościowe dla organizmu człowieka po przetworzeniu na smaczne nawet posiłki. Przodkowie człowieka przez wiele setek tysięcy lat odżywiali się głównie produktami pochodzenia zwierzęcego, stąd budowa człowieka i wszystkich jego narządów wewnętrznych jest zbliżona do budowy zwierząt mięsożernych. Nie oznacza to, że człowiek powinien jeść tylko surowe mięso. Wartościowe produkty pochodzenia zwierzęcego (sery, jaja, podroby, mięso, ryby) można dowolnie przetwarzać i spożywać w różnych postaciach. W warunkach polskich można jeść bardzo dobrze za 30 zł na dobę, można bardzo źle za 300.
Wpływ określonej diety na organizm człowieka mniej zależy od bezwzględnej ilości zjadanego pożywienia, a znacznie bardziej od stosunków między głównymi składnikami odżywczymi w diecie.
Dieta o stosunkach białko: tłuszcz: cukier = l: 0,3-0,5: do 10 jest typową dla ssaków roślinożernych i dla ludzi odżywiających się w podobny sposób.
Dieta ta zmusza człowieka do nadmiernego rozmnażania się, jest odpowiedzialna za ogromny przyrost naturalny w krajach słabo rozwiniętych, a także w Polsce po II wojnie światowej.
Dieta ta jest dla człowieka niekorzystna. Zawiera zbyt mało białka, a przy tym jest to białko roślinne, mało wartościowe biologicznie. Głównym źródłem energii dla człowieka są w tej diecie węglowodany, które organizm zmuszony jest spalać przy pomocy bardzo trudnych i skomplikowanych przemian biochemicznych (drogą heksozową). Węglowodany są mało wydajnym i trudnym do spalania źródłem energii. Z tego względu zwierzęta trawożerne są słabsze od mięsożernych. Najlepszy koń wyścigowy nie ucieknie przed wilkiem, a odżywiany w ten sposób sportowiec nie ma szans nawiązania równorzędnej walki ze sportowcem odżywiającym się pokarmami pochodzenia głównie zwierzęcego.
Człowiek na diecie, którą nazwałem „indyjską”, w każdych warunkach posiada dużo potomstwa, dojrzewającego szybko, lecz słabego fizycznie. Ludzie dorośli są wątli, nie potrafią intensywnie pracować, są bardzo pobudliwi i hałaśliwi (filmy włoskie) chorują na nerwice, choroby psychiczne, są podatni na zachorowania na gruźlicę, chorobę reumatyczną i wiele innych chorób. Starzeją się szybko, ich przeciętna długość życia jest krótka. Na stres reagują zawsze ograniczeniem ilości zjadanego pożywienia.
Dieta, którą nazwałem „dietą typu lotniczego” jest typową dla większości ludzi w krajach o wysokiej stopie życiowej, szczególnie wśród grup ludności o wyższych dochodach. Główne składniki odżywcze występują w tej diecie w stosunkach zbliżonych do – Białko l: Tłuszcz 1,5: Węglowodany 4,0. Takie stosunki między głównymi składnikami pozwalają na korzystanie z tłuszczów jako źródła energii, co umożliwia spalanie cukrów w organizmie krótszą i łatwiejszą, ale dającą mniej energii użytecznej drogą (droga pentozowa). Jest to jednak dieta najgorsza z możliwych dla człowieka. Śniadanie złożone z chleba i niesłodzonej kawy, jest lepsze niż śniadanie złożone z chleba, parówki, masła i słodzonej kawy. Faktycznie oba posiłki są dla człowieka złe. Ale ten drugi jest dla jego organizmu dużo bardziej niekorzystny, choć niewątpliwie znacznie droższy i smaczniejszy.
Dieta typu lotniczego powoduje szybkie dojrzewanie dzieci i młodzieży, jej nadmierny wzrost i dużą wagę ciała. Znacznie upośledza sprawność fizyczną człowieka i nieco mniej umysłową, jest odpowiedzialna za wady postawy i płaskostopie u naszych dzieci. Jest zasadniczą przyczyną rozwoju wielu chorób określanych mianem „cywilizacyjnych”, takich jak kamica wątrobowa, otyłość, cukrzyca, miażdżyca (w drodze pentozowej spalania glukozy synteza cholesterolu jest 300 razy większa niż przy spalaniu w drodze heksozowej), nadciśnienie, zawały, udary mózgu, zakrzepy, miażdżyca naczyń kończyn dolnych, zmiany zwyrodnieniowe stawów i jeszcze wiele innych chorób. Dieta ta znacznie przyspiesza starzenie, skraca długość życia, upośledza sprawność fizyczną i społeczną człowieka. Ludzie na diecie typu lotniczego ograniczają ilość potomstwa, w wielu przypadkach nie mogą zupełnie mieć dzieci. Człowiek taki zawsze czuje niechęć do wszelkiego ruchu fizycznego, sportu, pracy fizycznej i nie potrafi zmusić się do większej aktywności fizycznej. Są to ludzie, dla których jedzenie sprawia największą przyjemność i stanowi często główny cel życia. Na czynniki stresowe reagują zwiększeniem ilości przyjmowanych pokarmów, a często niepohamowaną żarłocznością.
Dieta, którą nazwałem „optymalną”, zawiera główne składniki odżywcze w proporcjach: białko l, tłuszczowe 1-2, cukier 0,3. Dieta optymalna oparta jest głównie na produktach pochodzenia zwierzęcego, na pełnowartościowym białku i najbardziej wydajnym źródle energii, jakim są tłuszcze zwierzęce, nasycone, twarde.
Jest to dieta typowa dla zwierząt drapieżnych. Gatunki, które potrafiły zawsze zdobyć w dowolnej ilości pokarm pochodzenia zwierzęcego, zajmują uprzywilejowane pod względem zdrowia i długości życia miejsce w świecie zwierząt (sowa, sokół, szczupak, żółw drapieżny). Nawet, jeśli dieta ta jest u człowieka zbyt jednostronna (rybacy, pasterze), także wpływa na niego korzystnie. Najdłużej żyją i są najbardziej zdrowi właśnie rybacy i pasterze. Narody, grupy religijne, odżywiające się głównie produktami pochodzenia zwierzęcego należą do najbardziej zdrowych i długowiecznych, pod warunkiem, że oni i ich przodkowie nie byli narażani na długie okresy głodu.
Dieta optymalna opóźnia rozwój fizyczny i umysłowy dziecka, ale gdy dziecko dojrzeje, będzie bardziej mądre, silniejsze i znacznie zdrowsze od innych. Im wolniej dojrzewa człowiek, tym dłużej będzie mógł żyć. Im dojrzewa szybciej, tym szybciej musi umrzeć, a medycyna nie potrafi zupełnie temu zapobiec. Wzrost średniej długości życia dokonał się głównie na skutek opanowania epidemii, zmniejszenia śmiertelności niemowląt oraz na skutek wzrostu umiejętności utrzymywania przy życiu ludzi chorych. W rzeczywistości nasze dzieci mają obecnie o około 20 lat krótszą teoretyczną szansę przeżycia, niż miały dzieci przed 100 laty. Dieta optymalna w klimacie tropikalnym daje bardzo wysoki wzrost i bardzo szczupłą sylwetkę (Masajowie), dobre zdrowie i wysoką sprawność fizyczną i umysłową. W klimacie umiarkowanym – wzrost niski, budowę bardzo szczupłą, wysoką sprawność fizyczną i siłę fizyczną (rycerze z wczesnego Średniowiecza), zrównoważony sprawny umysł, odporność na czynniki stresowe, zmusza człowieka do ruchu, pracy fizycznej i uprawiania sportu. Ludzie na diecie zbliżonej do optymalnej nie rozmnażają się nadmiernie. Stąd narody i grupy ludności odżywiające się dobrze są raczej nieliczne. Człowiek na diecie optymalnej nie zapada raczej na wiele chorób takich, jak próchnica zębów, miażdżyca, nadciśnienie, zawał serca, kamica wątrobowa, cukrzyca, otyłość, zmiany zwyrodnieniowe stawów, ma niewielkie możliwości zachorowania na nerwicę, choroby psychiczne czy nowotwory. Jest odporny na szkodliwe czynniki środowiskowe, rzadko choruje na choroby zakaźne. Nie lubi zjadać pokarmów złych, nie smakują mu.
Dieta optymalna zastosowana u chorych na różne choroby (pod kontrolą lekarza) prowadzi w szybkim czasie do ustępowania zmian chorobowych uważanych dotychczas za niemożliwe do wyleczenia. Bez ilościowego ograniczania pożywienia szybko ustępuje otyłość. Tłuszcze twarde są najlepszym i zupełnie nieszkodliwym „lekiem” na otyłość, pod warunkiem, że cukier we wszystkich postaciach będzie ograniczony do minimum. Tłuszcze twarde podawane w diecie hamują skutecznie syntezę tłuszczów własnych w organizmie, uwalniają je z rezerw i przyspieszają ich spalanie. Podobnie ustępują w okresie kilku miesięcy zmiany chorobowe w naczyniach u chorych na miażdżycę naczyń kończyn dolnych, czy na chorobę Burgera. Podobnie korzystne wyniki obserwowałem u chorych na wiele innych chorób. Można postawić sobie pytanie, ile taka dieta może kosztować, czy nie jest zbyt jednostronna, mato smaczna, czy nie zmusza człowieka do zbyt dużych wyrzeczeń?
W warunkach polskich dieta winna być oparta głównie na serze, uzupełnianym jajami, podrobami, mięsem, rybami i tłuszczem zwierzęcym lub utwardzanym (margaryna, ceres). Zamiast chleba można przyrządzić placuszki z białego sera i jaj, smażone na smalcu, czy margarynie, zamiast ziemniaków, kaszy, makaronu – kluski serowe z białego sera i jaj. Produkty te są bardzo łatwe w przyrządzaniu, doskonałe w smaku, bardzo wartościowe i niezbyt drogie, mogą być przechowywane przez 2 dni. Wilkowi nie zbrzydnie nigdy mięso, rybakowi ryby, pasterzowi mleko i ser, Eskimosowi tran, ryby i mięso. Podobnie dla człowieka odżywiającego się w sposób optymalny zwykły ser jest bardziej smaczny, niż np. wędliny, może jeść go codziennie. Podobnie wartościowe są sery topione i żółte. Podroby są przeważnie bardziej wartościowe od mięsa, a dla ludzi odżywianych optymalnie, bardziej smaczne.
Na dietę optymalną można przestawić się powoli lub szybko. Nawet u ludzi w wieku podeszłym, ciężko chorych, nie obserwowałem żadnych ujemnych skutków nagłej zmiany diety, poza przejściowym osłabieniem, występującym zwykle 6-7 dnia od zmiany diety.
Dietą optymalną można zapewnić w Polsce w ciągu kilku lub najdalej kilkunastu lat od wejścia w życie odpowiedniego programu reorientacji polityki żywieniowej.
A więc istnieje dziś realna szansa na to, by stała się ona powszechna w Polsce roku 2000. W tym celu należałoby rozwinąć hodowlę bydła, produkcję serów, hodowlę drobiu i produkcję jaj. Spopularyzować chów owiec, kóz, królików, zorganizować sztuczną hodowlę ryb, rozwijać flotę rybacką i przemysł przetwórczy, wykorzystać do celów konsumpcyjnych mięso końskie. Zbudować wytwórnie tłuszczów utwardzanych, rozwinąć produkcję sztucznego białka i tłuszczu, głównie dla celów pastewnych.
Możliwy do uzyskania wzrost produkcji roślinnej rolnictwa, olbrzymie możliwości „zielonej rewolucji” należałoby wykorzystać na zwiększenie ilości paszy, a tym samym ilości dostępnych na rynku produktów pochodzenia zwierzęcego. Nawet dziś nie wykorzystujemy dla poprawy diety znacznych ilości mleka, które marnowane są do produkcji kazeiny, zamiast zostać przerobione na sery. Należałoby też konsekwentnie ograniczyć produkcję cukru i wyrobów cukierniczych.
Młodzież zbyt szybko dojrzewa, jest słaba, chora, mało sprawna fizycznie i umysłowo. Bez radykalnej przemiany sposobu odżywiania nie można będzie osiągnąć poprawy stanu zdrowia. Wraz ze wzrostem stopy życiowej może być tylko coraz gorzej pod tym względem, gdyż coraz większa ilość ludzi odżywiać się będzie w sposób zbliżony do diety typu lotniczego.
Dieta optymalna pozwala na znaczną poprawę zdrowia, już po kilku miesiącach. Po kilkunastu latach wiele obecnie najgroźniejszych chorób ulegnie znacznemu ograniczeniu. Ludzie będą bardzo sprawni fizycznie, mądrzy, do późnej starości sprawni i przydatni dla społeczeństwa. Przeciętna długość życia może wówczas wzrosnąć do ponad 100 i więcej lat. Człowiek późno dojrzewający będzie miał szansę osiągnąć wiek dostępny w przeszłości jedynie dla biblijnych wodzów i kapłanów, którzy doskonale znali wartość dobrego odżywiania.
Jan Kwaśniewski”
Źródło – http://dr-kwasniewski.pl/?id=2&news=32 .
‚
Czterdzieści lat minęło… Polecam:
– Dieta Optymalna „ZŁOTA KSIĘGA” – http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?board=10.0
– Książki autorstwa dr Jana Kwaśniewskiego – http://optymalni.org.pl/sklep/?p=productsList&iCategory=4
.
Człowiek na diecie, którą nazwałem „indyjską”, w każdych warunkach posiada dużo potomstwa, dojrzewającego szybko, lecz słabego fizycznie. Ludzie dorośli są wątli, nie potrafią intensywnie pracować, są bardzo pobudliwi i hałaśliwi (filmy włoskie)——————-
Jasne. Bo inne okolicznosci spoleczne nie maja znaczenia. Filmy wloskie—moze by tak doWloch pojechac i ten kraj poznac zanim sie zacznie po obejrzeniu filmiku wyroki ferowac.Smieszny tekst :)A jakie wnioski wyciagnal autor z ogladania filmow czeskich , radzieckich tudziez amerykanskich ?
W rzeczywistości nasze dzieci mają obecnie o około 20 lat krótszą teoretyczną szansę przeżycia, niż miały dzieci przed 100 laty.——co za banialuka Ale sprytnie napisana.
I tak co akapit praktycznie
Znaczy, Panie Verbal, nazywa Pan sprawy po „imieniu” (z Pana wypowiedzi do „Jedz optymalnie. Bądź zdrów” – http://www.stachurska.eu/?p=9205 ) ? W obliczu np – http://www.stachurska.eu/?p=2712 ?
– Prof. Grażyna Cichosz i Hanna Czeczot: Kwasy tłuszczowe izomerii trans w diecie człowieka – http://www.ptfarm.pl/pub/File/Bromatologia/2012/2/BR%202-2012%20s.%20181-190.pdf .
– admin 23.08.2012 r. o 10:20:32 pisze – http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?topic=2342.msg175599#msg175599 :
„”Niektórzy badacze sądzą, że formy trans są wykorzystywane tak samo przez organizm jak formy cis.” – Szczygieł.
I tak jest w istocie jeśli dostarczane w pożywieniu tłuszcze trans zostaną zbetaoksydowane – żadnych uchwytnych szkód się nie zaobserwuje.
Z moich obserwacji dam taką radę praktyczną:
ponieważ witamina B6 całowicie znosi niekorzystne odziaływanie dużych dawek tłuszczowych izomerów trans – spożywający margaryny powinni suplementować tę witaminę.
W przypadku prawidłowego odżywiania, czyli prawidłowych proporcji BTW zarówno na diecie wysokowęglowodanowej i diecie wysokotłuszczowej, ilość dostarczanej w pożywieniu pirydoksyny jest wystarczająca i nie ma sobie co zawracać głowy tymi izomerami.
Zapamiętać: tłuszcze trans dostarczone z pożywieniem, zwiękaszją ryzyko zachorowalności na nowotwory złośliwe od 60 do 90%.
Na jakiej zasadzie – tego naukowcy od dietetyki nie wiedzą…
Ale pisze w dobrych podręcznikach biochemii… „
Pani Tereso,
ale w świetle tego, co nam Pani dała do poczytania, np. cyt.
„Proponowany przez Parlament Europejski i Radę sposób znakowania żywności sumą zawartości KT nasyconych oraz TFA, bez rozróżniania sztucznych i naturalnych izomerów trans, świadczy o ignorancji bezpieczeństwa zdrowotnego tłuszczów jadalnych. Obu grupom KT izomerii trans, zarówno naturalnym o prozdrowotnym
działaniu, jak też sztucznym zwiększającym prawdopodobieństwo wszystkich schorzeń metabolicznych, przypisywane jest takie samo działanie. Utożsamianie kwasów tłuszczowych nasyconych oraz TFA, a tym bardziej utożsamianie naturalnych
i sztucznych TFA wprowadza konsumentów w błąd i uniemożliwia dokonywanie świadomego wyboru bezpiecznych dla zdrowia produktów spożywczych . Walter Willett – światowy ekspert w dziedzinie zdrowia i żywienia z Harvard Medical School określił kwasy tłuszczowe trans mianem „największej katastrofy
przetwórstwa spożywczego wszechczasów”
to tekst Kwaśniewskiego –
„W warunkach polskich dieta winna być oparta głównie na serze, uzupełnianym jajami, podrobami, mięsem, rybami i tłuszczem zwierzęcym lub utwardzanym (margaryna, ceres)” . jest trochę „nie teges”.
Pozdrawiam, Nemer
Przepraszam, w miejscu „to tekst Kwaśniewskiego ” miało być – „A to tekst Kwaśniewskiego”. Chodziło mi o to, że dr Kwaśniewski mylił się zalecając do spożycia utwardzane tłuszcze. Mam nadzieją, że zmienił zdanie.
Sądzę, ze to jest napisane w tym w sensie, że zdrowsze są od tłuszczów roślinnych w postaci ciekłej jak np. olej. O szkodliwych tłuszczach trans i metalach znajdujących się w margarynach też pisał i o tym, że masło jest zdrowsze od margaryny… (ale ja również czytając książki J. Kwaśniewskiego zwróciłam uwagę na tę nieszczęsna margarynę…)
Pozdrawiam – Renia – ?
P.S. Nie pamiętam gdzie ten fragment się znajduje… i czy to chodzi o DO czy dietę japońską?
Przepraszam za pytania już doczytałam… 8)
Pani Reniu, chyba nie ma specjalnie o co kopii kruszyć skoro mówimy o tekście, który powstał 40 lat temu, czy tak?
Pozdrawiam, Nemer
Wróciłam Zgadzam się z Panem, Panie Nemer. Kto czytał więcej artykułów dr Kwaśniewskiego i książki, wie że Doktor nie zakończyl dociekań w 1972 roku. Każdemu polecam „Jak nie chorować?”.
Wywiad z Edytą Śmiech-Tobiasz od dziesięciu lat żywiącą się optymalnie – Anna Szymańska-Czyż: Dieta optymalna – http://www.kobiecepasje.pl/?page_id=1461 . Polecam część I i część II.
Cyt. z Nemer:”Pani Reniu, chyba nie ma specjalnie o co kopii…”
Oczywiście Panie Nemer. Tym bardziej, że ja mam bardzo pozytywny stosunek do Pana wypowiedzi i praktycznie ze wszystkimi Pana opiniami się zgadzam.
Pozdrawiam serdecznie – Renia.
Teresa, bardzo fajnie czyta się ten artykuł… ?
http://www.kobiecepasje.pl/?page_id=1461
Pani Tereso , a co ma Pani link do wypowiedzi dr Kwasniewskiego o tzw teoretycznej dlugosci przezycia ? Nic, bo Pani link i te slowa dr Kwasniewskiego odnosza sie do innych spraw. Otoz w XIX w szanse przezycia dziecka oraz przewidywana dlugosc zycia byly krotsze niz dzis.Bo nie ma czegos takiego jak szanse teoretyczne , jest tylko przewidywana wartosc life-span. A dlaczego doktor pisze takie rzeczy to ja juz nie wiem.
„Bo nie ma czegos takiego jak szanse teoretyczne”
To jest wręcz niesamowite, jak wielkie problemy mają dziś ludzie z rozumieniem testu czytanego. Czy to jest efekt wprowadzenia gimnazjów i nowej matury? Czy tylko efekt ideologicznego zaślepienia, które upośledza zdolności logicznego rozumowania? Tekst, którego nie rozumiesz, jest b. prosty i nie wymaga doktoratu z filozofii, by w pełni zrozumieć.
„Wzrost średniej długości życia dokonał się głównie na skutek opanowania epidemii, zmniejszenia śmiertelności niemowląt oraz na skutek wzrostu umiejętności utrzymywania przy życiu ludzi chorych. W rzeczywistości nasze dzieci mają obecnie o około 20 lat krótszą teoretyczną szansę przeżycia, niż miały dzieci przed 100 laty.”
To znaczy, chłopcze, że wg. dr J. Kwaśniewskiego „nasze dzieci” w warunkach cywilizacyjnych, jakie funkcjonowały „przed 100 laty” żyłyby statystycznie krócej o 20 lat. Że tak się obecnie (tj. w czasach, gdy ten artykuł był pisany) nie dzieje, to ” głównie na skutek opanowania epidemii, zmniejszenia śmiertelności niemowląt oraz na skutek wzrostu umiejętności utrzymywania przy życiu ludzi chorych” Jest to prosty i zrozumiały argument, nie udawaj więc „uczonego idioty”, wymyślając bzdurne pseudozarzuty, że „nie ma czegoś takiego szanse teoretyczne”. Czasy średniowiecznej bezpłodnej scholastyki już dawno minęło (jestem jednak na 99% pewny, że nawet nie wiesz, co to scholastyka) .Jeśli dalej nie rozumiesz, spróbuj przeczytać ten tekst raz jeszcze. Może mama pomoże? Albo pani z polskiego z gimanzjum wyjaśni? Pomocy!
No to popisales , czlowieczku, troche o mnie i moim wieku co zapewne poprawilo Ci samopoczucie – to teraz na Ciebie. Gdybys wiedzial ( a nie wiesz) jakie czynniki maja wplyw na przewidywana dlugosc zycia ,gdybys wiedzial ( a nie wiesz) w jaki sposob sie je szacuje , gdybys wiedzial (a nie wiesz) jaka byla dieta spoleczenstwa polskiego w XIX wieku , gdybys wiedzial (a nie wiesz) co to jest sofizmat , gdybys wiedzial co to jest blad logiczny blednego kola ( a nie wiesz) to moze bys sie zorientowal , ze po wycisnieciu wody z Twojego postu zostaje z tresci jedynie te pare quasiobelg pod moim adresem. Byc moze to , jak na ciebie , calkiem niezle ale tego nie wiem , zreszta to malo zajmujace.
A teraz litosciwie udziele Ci wyjasnienia – to co nazywasz argumentem jest zwykla spekulacja ( moze wiesz co to jest ?) , zasadniczo bez zadnych mierzalnych przeslanek , bedaca jedynie wynikiem przyjecia tezy bez dowodu. Oczywiscie rozumiem dlaczego zwykly sofizmat uznajesz za tzw argument.Nie jestes odosobniony Masa ludzi tak ma
To nie Twoja wina Zawsze mozna odrobic zaleglosci
Nasi przodkowie żyli dłużej…
Dlaczego obecnie dzieci szybciej dojrzewają? Jakie są tego przyczyny i skutki?
http://www.menshealth.pl/forum/blog/anakin/index.php?showentry=3565