” […]Ustawianie na pergaminie litery po literze, słowa po słowie, było rozkoszą. Nie chodziło zaledwie o utworzony tekst, to było piękno; piękno pochodzące z porządku, z harmonii. Odkrywałam,że litera przywołuje drugą, że słowo przyciąga inne, i to ich powiązanie organizuje nie tylko tekst, ale i życie, kosmos. Na pergaminie, gdy kończyłam pracę, widziałam mapę, podobną do tych map nieba, wskazujących położenie gwiazd i planet, położenie, które nie bierze się z przypadku lecz z układu tajemniczych sił, tych samych sił, które w mniejszej skali prowadziły moją rękę gdy ona zostawiała swoje ślady na pergaminie. Rzecz była w mocy, którą stopniowo zdobywałam. Upajające doświadczenie, którego z nikim nie mogłam podzielić […]
Moacyr Scliar, Kobieta, która napisała Biblię (A mulher que escreveu a Bíblia), São Paulo, 1999″
.
.
‚
.
Chciałabym tę książkę przeczytać. Tym bardziej, że autor w dużej mierze za tę książkę wszedł w 2003 do Brazylijskiej Akademii Literatury. Najlepiej w tłumaczeniu Andrzeja Soleckiego, który słowa używa precyzyjnie, a przy tym i horyzontów ma jak humaniście przystało. Nie darmo jest matematykiem.
.
‚
.
Polecam – http://andsol.blox.pl/html .
‚
Tiaa.. wyjątkowo przejrzysty text:) Kobita była na halucynogenach? Piękno znalazła w prymitywnym stawianiu znaków drukarskich, nieważna treść?:) I od razu harmonia i kosmos i zdobywanie sił? Cóż, będę szczery.. dla mnie to totalna żenada i grafomania.