Dostałam mailem:
.
.
.
„MINIMUM INTELEKTU, MAKSIMUM EMOCJI (MĄDROŚĆ NIE JEST W CENIE)
.
Nieraz zadaję sobie pytanie dlaczego to, co komercyjne, jest tak często na tak niskim poziomie. Z mojej analizy wynika, że sukces komercyjny (np. filmu, książki) jest wynikiem odwołania się tylko do emocji (szczególnie tych związanych z seksem lub śmiercią). Emocje są łatwe, a to, co angażuje intelekt, jest trudne, bo wymaga wysiłku myślenia.
Nieraz zadaję sobie pytanie dlaczego to, co komercyjne, jest tak często na tak niskim poziomie. Z mojej analizy wynika, że sukces komercyjny (np. filmu, książki) jest wynikiem odwołania się tylko do emocji (szczególnie tych związanych z seksem lub śmiercią). Emocje są łatwe, a to, co angażuje intelekt, jest trudne, bo wymaga wysiłku myślenia.
.
Jest to część obrazu „zwiniętego”, liberalnego społeczeństwa wąsko wyspecjalizowanych pracowników (efekt konkurencji na rynku pracy), którzy odreagowują w czasie wolnym przeżywaniem prostych emocji. Specjalizacja jest zwykle ilościowa i polega na zapamiętywaniu detali. A wysiłek intelektu ma w codziennym życiu charakter przeciwny: jakościowy i abstrakcyjny. Specjaliści nie mają do tego szacunku, bo uważają że jest to domena pogardzanej, choć mądrej, filozofii, więc uczenie tego nie jest „na topie”.
.
Niestety, odsuwanie od siebie abstrakcyjnych i jakościowych mądrości życiowych nie pozostaje bez konsekwencji, bo życie jest wielowątkową, skomplikowaną całością, w której nie sposób się specjalizować.
.
Wynik jest tyleż dziwny, co specyficzny. Z jednej strony są w społeczeństwach liberalnych rozwinięci, świetni specjaliści, a z drugiej strony nie uniknięto takich kompromitujących problemów (będących odbiciem zwykłej głupoty), jak: spadek bioróżnorodności, ocieplenie klimatu, szerząca się nędza i niesprawiedliwość, plaga nowotworów, AIDS i atomizacja społeczeństw. Choć na pewno istnieją już specjaliści od tych problemów… „
.
.
.
Powtórzę sobie:
.
„…kompromitujących problemów (będących odbiciem zwykłej głupoty), jak: spadek bioróżnorodności, ocieplenie klimatu, szerząca się nędza i niesprawiedliwość, plaga nowotworów, AIDS i atomizacja społeczeństw. Choć na pewno istnieją już specjaliści od tych problemów… „
.
Szanowny Pani Stachurska!
Myli się Pani i to całkowicie. Problemem jest myślenie o Polsce kiedy pisze Pani o społeczeństwach liberalnych. Jest odwrotnie. Czytelnictwo rośnie od czasu wprowadzenia czytników. Poziom dyskusji (w telewizji) bardzo wysoki o ile biorący udział politycy nie reprezentują swoich partii. Choć problemy skomplikowane. A piszę o najbliższym społeczeństwie liberalnym za zachodnią granicą.
Przykład: Richard Precht i jego książka „Kim jestem a jeśli tak to na ile”. To historia rozwoju myśli filozoficznej i tworzenia obrazu świata, bardzo trudna w czytaniu, sprzedała się w ponad 2 (bliżej 3) milionach egzemplarzy, a Precht jest bardzo cenionym komentatorem. Niestety w PL mało kto zwrócił uwagę na tę książkę. Jedyny egzemplarz w Empiku leżał 3 miesiące zanim go kupiłam. Radzę przeczytać.
Ludzi, którzy mają gotowe rozwiązania problemów, które Pani wymieniła jest mnóstwo ale to nie Polska, gdzie nikt nikogo nie słucha tylko wrzeszczy, że wymyślił proch. Bo walcząc choćby z ociepleniem klimatu można zrobić więcej szkód niż pożytku a niektórzy wszystkiemu zaprzeczają z głupoty albo dla własnej korzyści. Proszę przeczytać dziś w Polityce artykuł o rybołówstwie, gdzie można doczytać się, jak trudne i czasochłonne jest znalezienie rozwiązania. Szczególnie kiedy krytycy jak autor nic nie wnoszą i nie rozumieją a mają za złe i wyzywają tych, którzy działają od głupków i debili choć sami…
Vera,
przeczytałam wspomniany przez Panią artykuł – http://www.polityka.pl/nauka/ekologia/1531023,1,coraz-trudniej-byc-rybakiem.read . Chciałam się zrewanżować linkiem do tekstu Michała Marszała w 39. numerze NIE pt „Jak Unia Europejska kupuje sobie zbawienie”, ale w archiwum – http://www.nie.com.pl/archiwum go jeszcze nie ma. Otóż połowę z 313 mln euro z UE w ramach Programu Operacyjnego pn „Zrównoważony rozwój sektora rybołówstwa i nadbrzeżnych obszarów rybackich 2007 – 2013″ przyznano parafiom np na remonty kościołów, rewaloryzacji plebanii, itp.
Szanowna Pani!
Narzekać to i ja potrafię. Zwracam tylko uwagę, że to nie Unia rozdziela pieniądze tylko lokalni kombinatorzy. Oszustwa to nie tylko polskie zjawisko. Widać do czego to doprowadziło w Grecji, gdzie unijne pieniądze po prostu przejedzono. W Italii dość podobnie, okazało się choćby, że dopłacano do winnic, które nie istniały. Nie o to mi chodzi.
Przepraszam, kontynuuję. Mnie chodziło o pokazanie jak trudny, żmudny i czasochłonny jest proces naprawiania szkód ekologicznych. Potrafi trwać 100 lat i nieraz na początku przynosi szkody albo efekty, których się nikt nie spodziewał. Tylko informacja o tym wymknęła się dość głupiemu autorowi zupełnie mimochodem bo jemu chodziło tylko o pokazanie, jaka to ta Unia głupia.
Chciałam tylko pokazać, że mimo wielu mądrych ludzi o mądre rozwiązania jeszcze trudniej. Kiedy pojawiła się idea biopaliw, wydawała się genialna. Niestety, okazało się w praktyce, że efektem są rosnące ceny żywności. Na dodatek wycina się lasy równikowe pod plantacje palm oleistych. Od palenia zboża w plecach zimno mi się robi. A ostatnia wiadomość, że w Niemczech wyginęły (prawie) ptaki polne ze względu na fatalne dla nich pola kukurydziane.
Po prostu wszystko to jest znacznie trudniejsze i bardziej skomplikowane żeby można było stosować prościutkie rozwiązania gazetowe. A już najbardziej denerwujące jest traktowanie tych, którzy coś robią, jak durniów kiedy się samemu niewiele robi (to ciągle o autorach artykułu).
Wpis nie dotyczy rozwiązywania problemów tylko mądrego im zapobiegania.