.
Piotr Ikonowicz 01.12.2014 r. pisze:
.
„Zasady współżycia społecznego
Pan Marek jest po dwóch zawałach, a jego żona miała niedawno operację raka gardła. Są ofiarami reprywatyzacji. Miasto chciało im wcisnąć lokal socjalny w jednoizbowej stróżówce z oknem wychodzącym na śmietnik. Ponieważ w tych warunkach rana pooperacyjna raczej by się nie goiła wywalczyliśmy godne mieszkanie. Jednak państwo W. , wylądowali w nowym mieszkaniu ze starym długiem wobec kamienicznika w kwocie 70 000 zł. Wtedy moja żona Agata napisała a…pelację od wyroku zapłaty i uzyskała wyrok, z którego wynika, że dług wprawdzie istnieje, ale nie wolno go ściągać ze względu ma „zasady współżycia społecznego”.
Podobną sytuację mamy w Krakowie. Schorowane i ubogie rodzeństwo dostało wyrok eksmisji z prywatnej kamienicy, bowiem właściciel nie chciał przedłużyć umowy. Sąd zważywszy na liczne choroby i niski dochód eksmitowanych przyznał im prawo do mieszkania socjalnego. Do czasu dostarczenia takiego lokalu przez miasto pani Magda i jej brat mieli prawo płacić czynsz miejski a nie wolnorynkowy. Jednak właściciel zgodnie z przepisami zażądał od miasta odszkodowania za bezumowne zajmowanie lokalu. Ratusz zapłacił 18000 zł. i zwrotu tej kwoty domaga się teraz od biednych lokatorów.
Wystosowałem, więc list otwarty do Prezydenta miasta Krakowa, Jacka Majchrowskiego, w którym argumentuję, że ludzie ubodzy, niezdolni do zaspokojenia swych potrzeb mieszkaniowych na wolnym rynku nie są w stanie spłacić zobowiązania w wysokości 18 000 zł.
Jaki bowiem sens miałoby prawo, które zwalnia z obowiązku płacenia czynszu rynkowego osoby, które sąd uznał za ubogie, skoro i tak miasto całą tę kwotę będzie windykować?
Pani Magda i jej brat zwrócili się o umorzenie zobowiązania, gdyż osiągają dochody tak niskie, że po zapłaceniu rachunków, leków, zostaje im na życie niewiele ponad 200zł. Niestety zignorowano ich trudną sytuację i odmówiono umorzenia długu, proponując jego rozłożenie na 70 rat. Z propozycji miasta wynikają raty w wysokości 250 zł. a to oznacza, że dłużnicy, którzy i tak żyją na granicy minimum egzystencji, nie mieliby żadnych środków na zakup żywności.
Prawo w tej materii nie jest zbyt precyzyjne, ale wierzyciel może odstąpić od windykacji właśnie zę względu na zasady współżycia społecznego.
Piotr Ikonowicz”
Źródło – https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=301826593341434&id=121066958084066 .
.
Idzie nowe i lepsze
Nie tylko woda ale i spoleczenstwa dzialaja na zasadzie
naczyn polaczonych. Gdy wladza obrosnie w piorka i bezpiecznie
sie zadomowi to traci zainteresowanie tymi ktorych kosztem
sie zywi. Tego uczy nas historia. Ale gdy rzady zaczynaja sie
obawiac o swoje stolki wowczas odkrywaja potrzebe by spoleczenstwo
ich wspieralo. Aby to uzyskac gotowi sa rzucic kilka ochlapow
tym na dole nawet swoim kosztem by nie stracic wszystkiego.
Kto chce to widzi, stare elity obawiaja sie, ze ktos inny moze
ich wysiudac i to w skali swiatowej. Tak, sa nimi muzulmanie
gotowi do samobojstw by osiagnac swoje cele. Zamiast ocierac
wlasne lzy czas nadszedl by pocieszac nadwislanskich satrapow,
ze dotychczasowe bledy mozna jeszcze naprawic.
Churo, Churo,
gdyby to była prawda, byłoby pięknie.
Bo wygląda na to, że pochodzący głównie z Europy i Czeczenii naprawiacze świata islamskiego przechodzą w Syrii jako IS bardzo bardzo przyśpieszony kurs korzystania z władzy i obrastania w piórka i przywileje. Nie widzą nawet potrzeby rzucania ochłapów, wystarczą ckm-y. Takie dobre wieści napływają z zajętych miast, gdzie na początku były nawet bezpłatne świadczenia socjalne. Przez to ludzie godzili się na czystki (rozstrzelania) ważniejszych osób bez pytania, czy winni. A po paru miesiącach ludzi nie było nawet stać na kawałek chleba. Renty i socjal (no i huryski) są tylko dla swoich.
Dzisiaj większość wojuje w IS pod przymusem. Wydaje się, że przyszłość IS jest raczej chropowata. Ale jako straszak dla tłustej i leniwej władzy w Europie są dobrzy.
P.S./C.D.
Po zastanowieniu mój poprzedni tekst uważam za jednostronny. Podstawą IS są byli specjaliści tajnych służb i wojskowi armii Husajna w Iraku. Wyrzuceni na bruk zostali bez środków i szukali zajęcia. To oni wyszkolili i stanowią podstawę umiejętności tej formacji. Można powiedzieć, że IS to dziecko amerykańskich metod wojny z terroryzmem. Dostarczanie niezliczonej ilości broni dla nieistniejącej armii Irackiej zaopatrzyło też IS w nowoczesną broń. Można powiedzieć, że bez napadu Busha na Irak nie byłoby IS. Problem, że tego się już raczej nie da odkręcić.
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=307220566135370&id=121066958084066 :
Piotr Ikonowicz 15.12.2014 r. pisze:
„2014 – nie kończące się pasmo sukcesów
Rok 2014 to kolejny rok rynkowego zniewolenia. W Niemczech pracownicy Amazona strajkowali, w Polsce stać ich było tylko na zwolnienie się z pracy. To rok, w którym coraz bardziej nie ma w Polsce lewicy, nawet tej udawanej, jak TR czy SLD. Rośnie natomiast w siłę formacja, która bez ogródek mówi to co Platforma po cichu konsekwentnie realizuje: prywatyzacja zysków i nacjonalizacja strat, wyzysk i oszustwa podstawą gromadzenia dóbr przez powiązaną z władzą i kapitałem elitę kosztem większości mniej ustosunkowanych i nie dość bezwzględnych obywateli.
W tym roku Chiny przegoniły USA pod względem obrotów handlowych. Robert Biedroń został prezydentem Słupska, a PiS wygrał pierwsze od 9 lat, ale sam chyba w to nie wierzy bo ogłosił, że były sfałszowane.
W Europie znów wojna Wschodu z Zachodem. Walka o strefy wpływów toczy się na Ukrainie i pozwala z optymizmem patrzeć na perspektywy przemysłu zbrojeniowego. Słabnie rubel i ukraińska hrywna. Za to wzmacnia się pozycja chińskiego yuana. W 2014 podpisano umowę o budowie dwóch rurociągów, którymi z zachodniej i wschodniej Syberii do Chin płynie rocznie do 70 mld m sześc. gazu. Podobna, rosyjsko-chińska umowa została podpisana na początku roku w sprawie dostaw ropy.
Doszło też do drugiego od czasu bitwy pod Grunwaldem zwycięstwa nad Niemcami. Tym razem nie na miecze tylko w piłkę kopaną. Za to liczba niewypłacalnych dłużników to 2 miliony 300 000 osób. Według UNICEF-u, polskie dzieci są jednymi z najbiedniejszych w Europie. Biedniejsi od nich są tylko ich rówieśnicy m.in. z Bułgarii czy Rumunii. Pod względem zaspokojenia podstawowych potrzeb aż 21 proc. naszych pociech nie ma dostępu m.in. do codziennych posiłków, warzyw, owoców, nowych ubrań czy gier edukacyjnych.
W uznaniu tych dokonań premier Donald Tusk zajął eksponowane stanowiska w strukturach Unii Europejskiej. Pozostaje mieć nadzieję, że nie spowoduje to upowszechnienia „polskiego sukcesu”.
We Francji faszyści z Frontu Narodowego wspierani finansowo przez rosyjski Gazprom wygrali wybory europejskie. Za to w Ameryce Łacińskiej wciąż pod rządami lewicowych ugrupowań trwa postęp społeczny, a na Południu Europy lewicowa Syriza w Grecji i Podemos w Hiszpanii idą jak burza po władzę.
Coraz wyraźniej rysuje się nowy układ sił na świecie. Jego centrum przesuwa się z Atlantyku na Pacyfik, z Europy a Ameryki Północnej ku Azji. Gospodarcza potęga Chin niweluje militarną dominację USA. Zachód jest w odwrocie.
Poza tym w akcie sprzeciwu wobec kampanii reklamowej jednego z banków kupię wszystkim swoim bliskim skarpety pod choinkę. Żadnych tabletów, smartfonów, ani innych „fonów”, bo jak utkwią nosy w ekranach to kim będę rozmawiał przy wigilijnym stole? A jak zaciągnę kredyt w banku, to z czego go spłacę? Już dziś nie stać mnie na święta i boli mnie głowa od główkowania jak znowu przejść przez „magię świat” bez zakłopotania.
Piotr Ikonowicz”
„Żyjemy w kraju faszystowskim! Nie dlatego, że ktoś podpalił symboliczną tęczę. Nie dlatego, że ktoś popalił budkę przy ambasadzie Rosji. Żyjemy w kraju faszystowskim, bo elity tego państwa tworzą prawa społeczne , które faworyzują instytucje, a degradują obywatela…” Więcej – http://www.tokfm.pl/blogi/nadroj1/2013/11/w_polsce_wolny_rynek_powoduje_powrot_do_niewolnictwa/1
Kiedyś już to czytałem, dobry tekst i jakże prawdziwy. Ale można się spodziewać ,że znajdzie taki jeden z drugim co potrafią i taką prawdę w sposób inteligentny, a jakże, wyszydzić i obrzydzić. To niech zapamiętają ostatnie zdanie z tego tekstu, że kiedyś „przyjdzie kryska na Matyska”.
Dostałam mailem z Francji:
„Opis rzeczywistosci w Polsce tu opisany jest prawdziwe ale to nie ma wiele wspolnego z tradycyjnym faszyzmem (poki co) bo caly ten system jaki jest w Polsce jest wprowadzany przez „demokratyczna” Unie europejska (w UE dzis 3/4 ustaw adoptowanych przez parlamenty krajowe to ustawy wytworzone w Brukseli). Bo Wschod to od 1989 r. (lacznie z Grecja, tez wschodnia), tereny doswiadczalne dla kapitalu ponadnarodowego i po to rozszerzono UE na Wschod.
Po jakims czasie, kiedy okazuje sie, ze ludzie Wschodu sa w stanie przyjmowac u siebie degradacje spoleczna i zniesienie praw uzyskanych za czasow socjalizmu (co robotnicy polscy jeszcze w latach 70ych nazywali „zdobycze socjalizmu”), „rozszerza sie” ten sam system w krajach zachodnich, a opisane w tym artykule socjalne i „cywilizowane” reguly sa niestety i tu na Zachodzie albo zniesione po malu albo coraz czesciej omijane, jak np. zarobek minimalny. Bo przeciez wolno np. we Francji zatrudnic wedlug norm daj mi na to …rumunskich. Na tym polega UE. Niedawno we Francji zamnknieto fabryke i strajkujacym robotnikom zaproponowano wyjazd do Rumunii. Drugie wyjscie bylo zgoda na kontrakt rumunski. Na tym polega dzis coraz czesciej „cywilizacja zachodnia”.
Kraj po kraju, od Poludnia i od Wshodu, to co kapitalizm na Zachodzie zgodzil sie oddac pracujacym przez 30 lat powojennych jest wiec zniesione …Bo Zachod kapitalistyczny nie wprowadzil tych ustaw socjalnych bo byl „cywilizowany” a Arabowie byliby dzikusami ale dla tego, ze zachodnia burzuazja bala sie przez 30 lat rewolucji i „bolszewika z nozem w zebach” i bunt narodow kolonialnych. Odkad bolszewik stracil (niestety !) zebow a potem i sam zrezygnowal z bolszewizmu, zachodni kapitalisci wracaja po malu do swych pierwotnych praw „rozwojowych” czyli do wilczego prawa. A krok po kroku wracamy do warunkow „cywilizacji angielskiej” opisanych przez …Dickensa. Takie sa prawdziwe „tradycje kulturowe” realnie istniejacego Zachodu. Ten od burzujow krwiopijcow i wojennogennego NATO.”
https://www.facebook.com/groups/1436883843223848/permalink/1557871414458423/ :
Piotr Ikonowicz 16.12.2014 r. pisze:
„Miller kończy, my zaczynamy
Dlaczego SLD odchodzi w niebyt? Bo nie był nigdy lewicowy. Bo od początku swego istnienia przepraszał za Polskę Ludową i odcinał się od lewicowych wartości, wspierając brutalne wprowadzanie kapitalizmu w Polsce. To jedna z odpowiedzi. Jest jednak jeszcze drugie wyjaśnienie fenomenu kraju, w którym nie ma lewicy. Chodzi o to, że przez 25 lat pozwolono byłym działaczom PZPR odgrywać rolę jedynej istniejącej formacji lewicowej. Było to wygodne i zapobiegło powstaniu lewicy suwerennej i nie obciążonej strzelaniem do demonstrujących i strajkujących robotników. Takiej, która zamiast podlizywać się Leszkowi Balcerowiczowi i byłym opozycjonistom, stawiła by czoła realizacji programu planowego niszczenia przemysłu, prywatyzacji, odbierania praw socjalnych i pracowniczych.
Jednak reformatorzy, zwolennicy wzrostu opartego o bezwzględny wyzysk siły roboczej, potrzebowali Leszka Millera, Aleksandra Kwaśniewskiego, żeby imię lewicy zostało raz na zawsze obelgą, synonimem cynizmu i lizusostwa, które zaowocowało udostępnieniem terytorium Rzeczpospolitej Polskiej do torturowania więźniów pojmanych przez CIA. W światowej skali politycznej Leszek Miller to nie tylko nie lewicowiec, ale nawet nie demokrata, gdyż w sporze o stosowanie tortur i utajnianie tej praktyki stoi on po stronie Partii Republikańskiej, potępiając Demokratów za doprowadzenie do powstania raportu Senatu USA, o tajnych więzieniach CIA.
Nie jest jednak moim celem znęcanie się nad gasnącym ugrupowaniem Leszka Millera, tylko zrozumienie co się stało i co powinno się stać, aby ludzie pracy w Polsce mieli lepszą płaszczyznę walki o swe prawa i wyrażania swego słusznego gniewu, niż organizowane przez grupki neofaszystowskie Marsze Niepodległości.
Żadna z liczących się w Polsce partii politycznych nie jest ani pracownicza ani nawet pro-pracownicza. I wszystkie co do jednej podlizują się biznesmenom i topniejącej klasie średniej. W rezultacie bogaci płacą coraz niższe podatki, korporacje międzynarodowe nie płacą prawie żadnych, a płace są z każdym rokiem coraz mniejszą częścią rosnącego wciąż dochodu narodowego.
Większość naszego społeczeństwa chętnie poparłaby ugrupowanie, które zwiększy opiekuńczą rolę państwa. Państwa, które nie zadowoli się sprzyjaniem wzrostowi PKB, jeżeli nie będzie się to wiązało z powstawaniem nowych, przyzwoitych miejsc pracy. Ludzie mają dość prywatyzacji, która pozwala karmić bogate zagraniczne firmy, ale nie pozwala należycie karmić naszych dzieci, leczyć starych i chorych, tworząc coraz większą przepaść między bogatą elitą a większością 16 milionów ludzi zatrudnionych w gospodarce narodowej. Takie ugrupowanie może być tylko lewicowe, ale do powstania prawdziwej lewicy udało się establishmentowi przez ostatnie 25 lat nie dopuścić.
Kiedy zakładaliśmy Ruch Sprawiedliwości Społecznej byliśmy świadomi, że oficjalna propaganda, szkolna i uczelniana indoktrynacja i system finansowania partii politycznych, restrykcyjna ordynacja wyborcza premiujące istniejące już ugrupowania to będą przeszkody trudne do sforsowania. Jednak nasza partia rośnie i przyciąga głównie ludzi młodych, pracowników i pracownice, którzy za swą ciężką pracę otrzymują nędzną i nie wystarczającą na godne życie zapłatę. Dotychczas tacy ludzie nie angażowali się w politykę. Nasz przykład pokazuje, że to się zmienia. Kierowca autobusu z Łodzi, warszawski tramwajarz, sprzedawczynie i ochroniarze, pracownicy budowlani i kierowcy TIR-ów już nie tylko blokują eksmisje, ale dyskutują o zmianie ustaw, o podatkach i modelach rozwoju gospodarki. Brak funduszy sprawia, że wzrost organizacji, budowa struktur idzie wolniej niż byśmy chcieli, ale gdy wychodzimy na ulice, jak choćby w Warszawie przy okazji kampanii samorządowej, ludzie przyjmują nas życzliwie, z nadzieją.
Jestem przekonany, że zdołamy wedrzeć się na scenę polityczną i uzyskać poparcie, które pozwoli nam włączyć się do debaty publicznej o przyszłości kraju. Wymaga to z jednej strony zdecydowanego włączania się do walk wszystkich tych grup społecznych, którym dzieje się krzywda, obecności w ruchu związków zawodowych, tworzenia sojuszy ze stowarzyszeniami i oddolnymi inicjatywami obywatelskimi na szczeblu lokalnym, jak i planu, programu przemiany społecznej. Ten program ma kluczowe znaczenie. Tak jak i język, którym go będziemy prezentować opinii publicznej.
Jest w Polsce pewna ilość pełnych zapału, zaangażowanych w walki społeczne radykalnych socjalistów, anarchistów, komunistów, którzy sądzą, że na kunktatorstwo i oportunizm SLD należy odpowiedzieć bojowymi okrzykami, wezwaniem do rewolucji socjalistycznej. Radykalizm języka ma być najlepszą drogą do odbudowy lewicy w Polsce. Im większy radykalizm tym większa szansa na sukces. To droga donikąd. Potrzebujemy gruntownej przebudowy stosunków społecznych, ale nie doprowadzimy do niej krzykiem tylko rozumną perswazją. Odwoływanie się głównie do emocji jest wyrazem niedojrzałości i nie doceniania rozumu ludzi pracy w Polsce. Żeby za nami pójść i walczyć oni muszą uwierzyć, że to co proponujemy jest nie tylko słuszne moralnie, ale i wykonalne.
Polscy pracownicy, podzielają większość naszych socjalistycznych przekonań. Nie podzielają jednak naszego upodobania do słowa socjalizm. Wielu entuzjastów „drogi na skróty” powołuje się na sukcesy hiszpańskiej partii Podemos. Jej przywódca, Pablo Iglesias jest z całą pewnością socjalistą, ale w wystąpieniach publicznych używa języka konkretów, a nie ideologii. Budowa szerokiej formacji lewicowej, która kiedyś stać się może alternatywą władzy, a nie tylko jak chce Leszek Miller przystawką dla PO, wymaga koalicji wszystkich sił postępowych, związków zawodowych, stowarzyszeń, partii, nawet bardzo małych. Nie wystarczy skrzyknąć się, zebrać 1000 podpisów i zarejestrować partię w sądzie. Trzeba zjednoczyć całe nasze środowisko, zjednać do siebie tych którzy walczą z nietolerancją Kościoła, chciwością pracodawców i banków, nadużyciami lokalnej władzy czy prezesów spółdzielni mieszkaniowych, feministek i ekologów. A to wymaga szerokiej, bogatej i mądrej formuły programowej, a nie sekty, która narobi może dużo hałasu, może znajdzie nawet dla siebie wygodną niszę, ale niczego tak naprawdę w kraju nie zmieni.
I nie mają też racji ci, którzy sądzą, że sprawy związane z prawem kobiety do decyzji o urodzeniu dziecka, prześladowaniami wszelkich mniejszości, szowinizmu, nietolerancji powinniśmy zamiatać pod dywan, koncentrując się wyłącznie na walce z wyzyskiem. Jeżeli w sferze kulturowej, w sferze wolności jednostki odpuścimy zgodzimy się na ideologiczną hegemonię prawicy – przegramy. Bo jak słusznie dowodził Antonio Gramsci, musimy stoczyć walkę „o społeczne wyzwolenie z okowów moralności uzasadniającej stary system”.
Piotr Ikonowicz”
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=307544589436301&id=121066958084066 :
Piotr Ikonowicz 16.12.2014 r. pisze:
„Chciwość – etyka biznesu
Przedstawiciele etyki biznesu twierdzą, że nie ma darmowych obiadów, że za wszystko co konsumujemy ktoś płaci. Wypada się zgodzić. Za zyski spekulantów płacą ludzie, którzy żyją z trudem od pierwszego do pierwszego. To oni fundują te homary i ferrari.
WOJNA TO POKÓJ, WOLNOŚĆ TO NIEWOLA, IGNORANCJA TO SIŁA, takie hasła ujrzał Winston Smith Orwellowski bohater „Roku 1984” na fasadzie Ministerstwa Prawdy. Hasła te szokują, bo są sprzeczne z logiką i moralnością każdego praktycznie społeczeństwa. Gdy jednak oglądam programy biznesowe (to nowa nazwa gospodarki), w których do znudzenia próbuje się nam wmówić, że CHCIWOŚĆ JEST DOBRA, potwierdza się moja głęboka obawa, że ideologowie nowego wspaniałego świata poszli śladem totalitarnego wzorca ogłupiania poprzez powtarzanie oczywistych absurdów tak często aż staną się prawdą, której nikt nie odważy się podważyć. Stalinowska propaganda, którą w swojej wizji opisywał Orwell miała uzasadnić wszechwładzę partii – wielkiego Brata. Propaganda współczesnego kapitalizmu uzasadnia rosnącą władzę bogacącej się mniejszości kosztem coraz bardziej spauperyzowanych mas. Metoda ta polega na całkowitej kontroli nad świadomością jednostki tak aby bez szemrania akceptowała ona swój marny los i wierzyła, że wszelkie doznane niepowodzenia wynikają z winy tego kto przegrywa. Zasadniczą rolę odgrywa tu proces myślowy identyfikowania się z tymi, którzy dzięki chciwości i brakowi skrupułów wspięli się na szczyt i braku poczucia wspólnego losu i utożsamienia z podobnymi do siebie biedakami. Człowiek, który dowiaduje się już w szkole na lekcjach Podstaw Przedsiębiorczości, że bieda jest wynikiem nieudolności, bezrobotni to po prostu lenie, zaczyna gardzić sobą i tym bardziej sobie podobnymi ofiarami systemu, w którym dbałość wyłącznie o swoje jednostkowe interesy jest niepodważalnym dogmatem.
Wśród pojęć szczególnie dziwacznych i przerażających znajduje się lansowana ostatnio w mediach Etyka Biznesu. Ten oczywisty oksymoron (pojęcie wewnętrznie sprzeczne jak jasna ciemność czy gorący lód), jest po kryzysie wywołanym bezprecedensowym pokazem chciwości i braku wyobraźni sektora finansowego w Stanach Zjednoczonych, próbą odbudowy zaufania do spekulantów, za których rozpasanie musieli ostatnio tak słono płacić podatnicy nie tylko w USA, ale i w Europie. Przy okazji komentowania nowego filmu Oliviera Stone’a o nowojorskiej giełdzie komentatorzy z zachwytem zauważyli, ze pewien aktor hollywoodzki nie tylko pozwala producentom filmów zbijać kasę, ale sam „zainwestował” na giełdzie 20 000 dolarów, aby w krótkim czasie wzbogacić się o 400 000 dolarów. Ten akt czystej spekulacji, który nazwano inwestycją, wydał się dziennikarzom polskiej telewizji godny najwyższego podziwu. Tymczasem etyka ludzka w odróżnieniu od etyki biznesu każe mieć pewność, że na końcu spekulacyjnego łańcucha jacyś biedni ludzie musieli zapracować na te pieniądze, że po prostu wyjęto je z ich kieszeni i włożono do kieszeni tzw. inwestora. Jest to tym bardziej komfortowe im mniej spekulant (inwestor) wie o swoich ofiarach. To nie on wydłużał im czas pracy czy obniżał wynagrodzenie. Pieniądze krążyły w rytmie elektronicznych impulsów po świecie tak szybko, że nikt nigdzie nie zdążył wbić łopaty w ziemię by rozpocząć jakąkolwiek inwestycję. Przedstawiciele etyki biznesu twierdzą, że nie ma darmowych obiadów, że za wszystko co konsumujemy ktoś płaci. Wypada się zgodzić. Za zyski spekulantów płacą ludzie, którzy żyją z trudem od pierwszego do pierwszego. To oni fundują te homary i ferrari.
Im większe bogactwo jest skoncentrowane w rękach coraz mniej licznych członków elity, tym większa też następuje koncentracja władzy w środkach przekazu. Dopóki płace ludzi pracy rosły wolniej niż zyski posiadaczy kapitału, uzasadniano to tym, że mimo wszystko rośnie siła nabywcza tych na dole. Od dłuższego jednak czasu siła nabywcza płacy roboczej pozwala na zaspokojenie coraz mniejszej liczby potrzeb pracownika i jego rodziny. Wiele osób podejmuje dziś w Polsce zatrudnienie, które pozwala im jedynie wolniej się zadłużać, bo wynagrodzenie nie pozwala na równoważenie domowych budżetów. Odmowa podjęcia takiej pracy kończy się szybszym wykluczeniem społecznym. Jej podjęcie jedynie opóźnia proces wykluczenia. Przez długi czas ci, którzy nie mogli pokryć wydatków na zapłacenie rachunków i utrzymanie rodziny z płacy roboczej, otrzymywali pomoc państwa. Innymi słowy w wyniku redystrybucji dochodów, bogatsi obywatele musieli się złożyć na równoważenie budżetów domowych najbiedniejszych. Dziś jednak, kiedy elementem panującej ideologii jest przede wszystkim chciwość, a biednych przybywa w zastraszającym tempie, obniża się podatki. To powoduje rosnący deficyt finansów publicznych. Więc tnie się wydatki socjalne, aby zrównoważyć budżet. Przedkłada się równowagę budżetu państwa nad równowagę budżetów domowych.
Próby oprotestowania tego jawnie krzywdzącego sposobu podziału dochodu narodowego, który mimo kryzysu w Polsce przecież rośnie, piętnowane są jako postawa roszczeniowa i populizm. Jej rzecznicy nie są dopuszczani do debaty publicznej w mediach. A przecież dzisiejsze roszczenia zwykłych ludzi są naprawdę bardzo skromne. Chcą zwyczajnie przetrwać. W tym celu musieliby się jednak zorganizować. A to wymaga, aby przestali wierzyć w to, że chciwość jest dobra. Dziś zmasowana propaganda elit czyni nie do pomyślenia nie tylko jakąkolwiek alternatywę wobec systemu, ale nawet to, że kapitalizm jest reformowalny.
Piotr Ikonowicz”
Polecam – http://www.sld.org.pl/aktualnosci/14638-kolodko_nedza_szokowej_terapii.html .
Piotr Ikonowicz: KLERYKALIZM A WALKA KLAS – http://strajk.eu/index.php?article=455 .
Wszystkim szanownym użytkownikom tego forum Wesołych Świąt Szczodrych Godów .
Polecam – https://www.facebook.com/pages/Kwestionuj%C4%99-wi%C4%99c-jestem/514734548662502 .