Piotr Ikonowicz: Dług jak wyrok

.

Piotr Ikonowicz 08.11.2015 r. o 9:30 pisze:

„Dług jak wyrok

Zadzwonił do mnie człowiek z Ostrowca Świętokrzyskiego. Odziedziczył dom, w którym mieszkał po rodzicach wraz z niewielkim długiem. Były to nie zapłacone rachunki za gaz. Około 2000 zł. Jednak zanim dowiedział się o istnieniu zobowiązania dług urósł do 4000 zł. Niby niewiele. Ale człowiek ten pracuje jako kierowca w PKS-ie, gdzie zarabia 1500 zł na rękę. Ma na utrzymaniu żonę i małe dziecko. Tymczasem gazownia zażyczyła sobie szybkiej spłaty w ratach po 500 zł. Wierzyciela nic nie obchodzi, że rodzina nie jest w stanie przetrwać płacąc jedna trzecią skromnego dochodu za zaległe rachunki. Jeżeli jednak szybko się czegoś z tym nie zrobi, dług będzie rósł jak kula śnieżna. I pewnego dnia przyjdzie komornik i zlicytuje dom. Zaproponowałem, żeby wziął pożyczkę w pracy, a jak się nie da to nawet w banku. Chodzi przecież o rozłożenie spłaty na dłuższy okres, żeby nie rujnowała ona finansów domowych.

Tego samego dnia nadeszła wiadomość z Konina. Kobieta wychowująca niepełnosprawne dziecko ma już opis i oszacowanie mieszkania przed licytacją. Powodem jest pożyczka w wysokości 2000 zł. , która za sprawą lichwiarskich odsetek urosła już do 12 000 zł. Kiedy zapytałem na co była wzięta pożyczka, usłyszałem, że na spłatę wziętej uprzednio chwilówki. A chwilówkę pani wzięła na życie i na koszty leczenia.

Im ludzie biedniejsi tym bardziej zmuszeni do brania pożyczek na cele związane z podstawowym przetrwaniem. A często niewielkie stosunkowo zadłużenia prowadzą do katastrofalnych rezultatów. W krajach Europy Zachodniej takie sytuacje nie są do pomyślenia bo istnieje pomoc społeczna. U nas zamiast zasiłków są pożyczki. W ten sposób ludzie i tak już niezamożni pracują nie dla siebie i swoich rodzin, ale w coraz większym stopniu po to by napchać kieszenie lichwiarzom. Kierowca autobusu w Ostrowcu nie pójdzie do pomocy społecznej po zasiłek, bo przecież ma pracę i stały dochód, którego inni mogą mu w tym regionie tylko pozazdrościć. Kryteria do pomocy społecznej nie pozwalają na ubieganie się o nią tzw. pracującym biedakom.

W większości tych przypadków wystarczy napisać jakieś pismo przeciw egzekucyjne, albo podjąć negocjacje z wierzycielem. Tylko, że ci ludzie zgłaszają się z całej Polski. Więc nie wszędzie nasza pomoc dotrze na czas.

5 Responses to Piotr Ikonowicz: Dług jak wyrok

  1. Rafal pisze:

    Piotr Ikonowicz – bandyta,tchorz,lewak,socjalista. Krotki filmik na dowod

  2. Filmików z udziałem Piotra Ikonowicza w internecie jest wiele, może tysiące. Artykułów chyba nie mniej. Wszystko polecam :)

  3. Piotr Ikonowicz 11.11.2011 r. o 09:33 pisze:

    „Trzymam kciuki

    Media są pełne spekulacji na temat tego czy PiS zrealizuje swoje obietnice wyborcze. Przeważa ton ten, co zwykle, że obietnic tych nie należy traktować poważnie, bo ugrupowanie, które dochodzi do władzy „poważnieje”, czyli przyjmuje punkt widzenia kapitału, zastanawia się jak na opodatkowanie supermarketów zareagują rynki kapitałowe, czy cofnięcie reformy emerytalnej jest zgodne z Konstytucja, czy 500 złotych na dziecko nie załamie równowagi budżetowej, itd.

    Słowem duża część dziennikarzy radia, prasy i telewizji przegotowuje opinię publiczna na kolejny zawód i to pod hasłem, że PiS okaże się „rozsądny”.

    Ten kit o tym, że nie ma pieniędzy na nic poza dopłacaniem tym, którzy i tak dobrze sobie radzą (wspieranie biznesu, dofinansowanie kredytów hipotecznych, czy ulgi podatkowe dla zagranicznych koncernów) liberałowie sprzedają na całym świecie. A że jest to kit świadczy spektakularne rozdawnictwo publicznych pieniędzy przy okazji kryzysu hipotecznego w USA. Przez lata mówiono, że Stanów Zjednoczonych nie stać na objęcie ubezpieczeniem zdrowotnym wszystkich obywateli, także tych mniej zamożnych, aż tu nagle znalazło się 700 miliardów dolarów na ratowanie banków. Owszem nie ma pieniędzy, ale dla nas, dla nich zawsze są. Dlatego jeżeli nowa władza nie wywiąże się ze swoich obietnic to nie ma dla niej wytłumaczenia. To znaczy okaże się po raz kolejny jak prawdziwe jest porzekadło ukute przez czerwonego mera Londynu Kena LIvinmgstone’a: że „Gdyby wybory mogły cos zmienić już dawno by ich zakazano”.

    Teraz jednak może się okazać, że cierpliwość się wyczerpuje i po kolejnym zawodzie miłosnym pełni wiary w prezesa wyborcy bardzo się zradykalizują. Ta radykalizacja może być pozytywna, ale nie musi. Rozpętane emocje mogą wynieść do władzy ludzi, którzy, dążyć będą do sprawowania władzy na sposób autorytarny, czyli mówiąc prościej do dyktatury. Rozczarowani bezskutecznością kartki wyborczej obywatele mogą się wręcz domagać rządów silnej ręki. Nie należy zapominać, że Hitler doszedł do władzy dzięki temu, że wygrał wybory.

    Bo, że czająca się na horyzoncie dyktatura będzie brunatna, pardon, „biało-czerwona”, to nie ma wątpliwości. Emocje lepiej się komponują z uproszczoną, nacjonalistyczną wizją świata. Dlatego trzymam kciuki, żeby PiS nie nawalił, bo zawodząc ludzi skompromituje nie tylko siebie, ale demokracje, jako taką. A doświadczenie jest dotychczas niestety takie, że ilekroć ludzie głosują przeciwko umownemu „Balcerowiczowi” z urny wyborczej i tak wychodzi kolejny „Balcerowicz”.

    Dość symptomatyczny jest w tym kontekście spór o obsadę stanowiska ministra połączonych resortów gospodarki skarbu kontrowersyjnym, by nie rzec otwarcie liberalnym kandydatem, jakim jest Mateusz Morawiecki. Najtrafniej ten dylemat wyraził inny radykalnie anty-neoliberalny ekspert PiS-u Janusz Szewczak: „Czy bankowca holenderskiego ma w rządzie zastąpić bankowiec hiszpański?”

    Branie ministrów z zarządów banków nie wróży raczej niczego dobrego klientom banków, ale być może jest to uzgodniona zapłata za kredytowanie bizantyjskiej kampanii wyborczej obecnego obozu władzy. A już na miejscu frankowiczów, którzy żarliwie wierzą w zapewnienia prezydenta Dudy, że Prawu i Sprawiedliwości stanie się zadość i banki poniosą przynajmniej część ryzyka i odpowiedzialności za kredyty frankowe, zacząłbym się martwić. Bo jeżeli rząd obsadzają bankierzy to szanse na sprawiedliwość są raczej marne.

    Banki zresztą mają w Parlamencie już obsadzona dużą część ław opozycji w osobach Ryszarda Petru i jego ekipy, więc gdyby jeszcze zaczęły obsadzać resorty w rządzie, może prościej by było w ogóle przestać udawać i bezpośrednio przekazać władzę bankom i najbogatszym Polakom, a nie udawać jakąś demokrację.

    Nie wszystkie pomysły PiS-u na naprawę Rzeczpospolitej są równie mądre, ale na nie ludzie głosowali. Zresztą pod większością, ja, jako socjalista i społecznik mogę się podpisać. Te 500 zł może sprawić, że dzieci będą miały zapłacony komitet rodzicielski, opłacone wycieczki i buty w stanie niebudzącym wstydu i zażenowania. Biedne rodziny przestaną w szkołach „świecić oczami”, bo będą choć trochę mniej biedne. Polityki społecznej z prawdziwego zdarzenia to nie zastąpi, ale na pewno wielu pomoże spokojniej zasypiać i wstawać rano. Dlatego chcę żeby się udało. Ze względu na dzieci i na demokrację.

    Piotr Ikonowicz”

    Źródło – https://www.facebook.com/groups/1436883843223848/permalink/1690513304527566/ .

  4. OPTY pisze:

    http://strajk.eu/zadanie-dla-lewicy/

    „Mamy więc przed sobą dwa obozy. Obóz prawicy nacjonalistyczno-katolickiej, który będzie próbował podejmować pewne reformy prospołeczne, ale zaczyna od zakwestionowania demokracji z jej tradycyjnym podziałem na władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Oraz obóz opozycyjny, który będzie bronił demokracji, kwestionując jednocześnie demokratycznie uzyskany mandat do reform, jaki obóz władzy uzyskał w uczciwej grze wyborczej. Mamy więc w pakiecie walkę w obronie demokracji z walką o zachowanie przywilejów kapitału i warstw posiadających.”

    No to mamy przekichane!
    A czy powstanie jakaś nowocześniejsza Lewica to zobaczymy….jeśli jeszcze zdążymy.

Dodaj komentarz