MATKA BOZA INCOGNITO W PRET A MANGER

.

Helena Szmuness 17.10.2016 r. o 22:18 pisze:

„MATKA BOZA INCOGNITO W PRET A MANGER

To moze nie tyle przygoda co intrygujacy ciag zdarzen mi sie dzis przytrafil.
Wysiadlam na Hammersmith z metra ponad godzine przed wyznaczona w szpitalu wizyta kontrolna. Bo bylam w interesach na miescie i nie oplacalo mi sie wracac do domu. Wstepuje zatem do Pret a Manger na maly lunch, zawsze wybieram to samo.
Po wybraniu przy lodowkach to co chcialam, ide placic. Za lada dwie ladne Mlode rozmawiajace ze soba po polsku. W Pret przy placeniu zawsze trzeba powiedziec na wynos czy na miejscu.

– Na miejscu! – mowie do jednej z dziewczat po polsku i trzymam portmonetke w pogotowiu. A ona na to ustawiajac moj posilek i napoj na tacy: A to bedzie „on the house.”. Zas widzac moje zbaranienie na twarzy, jeszcze dodaje: – Nic pani nie placi.

– Jak to nie placi? Dlaczego? – az mi sie jezyk zaczal platac.- A tak – odpowada z usmiechem Mloda. – Czemu nie? Czasami mozna on the house, bez pieniedzy.
Dziekuje wylewnie, jeszcze mi sie jezyk placze, a widzac, ze w pomieszczeniu wszystkie stoliki pozajmowane, wychodze na tarasik, gdzie natychmiast widze pusty stolik, a raczej dwa male stoliki zsunite razem. Slonce swieci, jest naprawde ladnie.
Stawiam swoja tace i natychmiast! no, natychmiast nadlatuje stado golebi i obsiada caly stolik czekajac az rozpakuje zawartosc mego lunchu.

Odganiam je, ale one bardzo bezczelnie wracaja. Szczegolnie aktywny i nachalny ponad wszelka miare jest jeden bialy nakrapiany golab z bardzo czerwonym dziobem i nieprawdopodobnie bandycka morda.

Teraz musze zrobic mala dygresje, a dopiero pozniej opowiem dalszy ciag dziwnych zdarzen.

Otoz ja mam bardzo glebko zakodowane w glowie, ze „jestesmy wyprobowywani”. To z tych basni rosyjskich czytanych mi w glebokim dziecinstwie z przedrewolucyjnej antologii gdzie sporo bylo o roznych napotanych w lesie ubogich starszkach, z ktorymi rownie ubogi drwal podzielil sie swoim chlebem, a potem okazywalo sie, ze ta staruska to byla przebrana Matka Boza, ktora mu sowicie za okazane serce wynagrodzila. A moze bylo odwrotnie: drwal odmowil staruszce, Matce Bozej kawalka chleba i Ona go surowo ukarala. Tak czy inaczej, jesli ktos mnie prosi o cos do jedzenia czy jalmuzne , to zawsze wiem, ze byc moze „jestem wyprobowywana” i lepej dac niz przejsc obojetnie.

A tu golebie, cale stado i ten nachalny bialy nakrapiany – ten nie zlatuje ze stolu nawet gdy inne udalo mi sie rozpedzic. Golab? Czy aby napewno golab, a moze byc Matka Boza w przebraniu? Wiadomo, golab ptak dosc biblijny,ze Starego i Nowego Testamentu, galazke oliwna przyniosl po Potopie, na obrazach zawsze jest golab przy Zwiastowaniu itd.

Wiec tak sobie odganiam, ale z jakims okropnym poczuciem winy: bo oto niespodziewanie dostalam ten lunch, ktory mi spadl z nieba, moze nalezy wydlubac caly ryz z sushi i sie nim podzielic. Bo przeciez nie bede karmila golebi lososiem i krewetkami?

Na tarasie jest z 7-8 stolikow, ale tylko moj jest oblegany. Ludzie przy sasiednich stolikach sie przygladaja czym sie to skonczy, raczej rozbawieni niz wspolczujacy. A ja sie zmagam z golebiami i wlasnym sumieniem…

I wtedy staje sie cos niespodziewanego. Do mojego stolika podchodzi jakis rastafarianin, mlody szczuply i powiada: Czy moglabys dac mi funta? Bardzo cie prosze daj mi funta…

Teraz oczywoscie nie mam juz zadnej watoliwosci, ze Rasta jest Matka Boska w przepbraniu, I ze „jestem wyprobowywana”.

Wiec szybko zaczynam z torebki wylawiac portmonetke, a w tym czasie cale stado golebi powraca, oczywiscie bialy nakrapiany z czerwonym dziobem na przedzie.
I wtedy na pomoc mi przychodzi rastafaranin, zaczyna machac rekami i krzyczac: Go away you fucking flyIng rats! Go! Shoo!

I golebie odllatuje. Ja wreczam mu funtowa monete i zaczynam spokojnie spozywac moje sushi i popijac zielonym koktajlem szpimakowo-ziolowym. Jakas pani przy sasiednim stoliku peka ze smiechu.

I teraz nie mam najmniejszych watliwosci, ze Rasta jest Matka Boza w przebraniu i tylko ubolwam, ze uzywa slowa na „F” . Ale takie juz sa te dzisiejsze czasy.”

Źródło – https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1659591454351319&id=100009014423907 .

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>