.
Marek Markowski 30.01.2017 r. o 13:58 pisze:
„Spotkanie chorych
Żul, łajza, jeden w wielu, obstawiający swój rewir Starówki, krokiem starego pingwina, doczłapał się do przechodzącego, dobrze zbudowanego wariata, z prośbą o parę groszy.
Tamten z racji ograniczeń umysłowych, nie mógł go zrozumieć. Długo i ze zdziwieniem, z góry patrzył na menela. Ten mu tłumaczył, pokazywał pustą rękę i znów tłumaczył, a tamten jeszcze bardziej się w niego wpatrywał, wpatrywał, niemal pożerał go wzrokiem. W tej patowej sytuacji umysłowy, poszedł po rozum do głowy i zawołał swoją starą matkę, pilnującą jego kalekiego brata, by pomogła mu zrozumieć, o co chodzi temu alkoholikowi… Matka o lasce jakoś do nich dotarła, coś powiedziała i się rozeszli.
To nie dowcip, to obserwacja z wczorajszego spaceru po Starówce wschodniego wojewódzkiego miasta. Dużo ludzi starych, dużo schorowanych, dużo żebrzących alkoholików, a nawet młodzi mało radośni i dziwnie nie roześmiani – może zimno, a samo słońce dziś nie wystarcza… Katedra ogrzewana, więc większość pewnie udała się pogrążyć w modlitwie o lepsze jutro.
Czy tak wyglądają ostatni Polacy…? – pomyślałem- to o wiele gorzej niż ostatni Mohikanie.
Piękne mamy katedry, pasaże, ciągle coś modernizujemy, ciągle coś w przebudowie. Psom przedłużamy łańcuchy, lekarze w telewizji nie mogą pojąć czemu nie wpadamy do nich na badania profilaktyczne? Ostatnio nawet walczymy z modnym smogiem… a jakie fajne mamy telefony. Dalej jednak jest, jak na Starówce u Bolesława Prusa… mnogość filantropii, karma dla kotów przy piwnicach, a nie ma misek z ciepłą wodą dla ludzi chodzących z pustymi garnkami. Jeżeli nie zaczniemy budować na prawdziwych wartościach, to będzie tylko gorzej… a może tylko obłudniej…? Nie wiem, co gorsze…”
Źródło – https://www.facebook.com/marek.markowski1/posts/1241339279254322?pnref=story .
.
Polecam:
– W Warszawie widać co i jak – http://www.stachurska.eu/?p=2712
– Bariery twarde jak beton – http://www.stachurska.eu/?p=2473
.