Mark Twain sugerował ostrożność

.

„… spożyty przez dziennikarzy posiłek, podobnie jak każdy fastfood, przeładowany był przede wszystkim cukrami, a nie tłuszczami. W procesie trawienia, 745 gramów węglowodanów zamieniane jest w ponad 3 filiżanki cukru. Pomimo tego, w analizie program ABC nie wspomniał ani słowem o węglowodanach i całkowicie zignorował natychmiastowy wpływ, jaki ich spożycie w tak dużej ilości, ma na organizm ludzki. Kiedy jeden z dziennikarzy przyznał się do uczucia zmęczenia i senności po jedzeniu, program przypisał winę za to uczucie spożytym tłuszczom. Ani reporterzy ani dziennikarze nie zająknęli się nawet na temat natychmiastowego wzrostu poziomu insuliny we krwi, który następuje na skutek spożycia takiej „bomby” cukrowej. U wielu osób nadmierny wystrzał insuliny skutkować może hipoglikemią (nadmiernym obniżeniem poziomu cukru we krwi), czego rezultatem jest właśnie, zgłaszana przez dziennikarza, ospałość… ” *)

Więcejhttp://nowadebata.pl/2010/04/27/fast-food-to-nie-tluszcz-to-cukier/#more-207

W podanym w powyższym artykule przykładzie na 125 g białka przypadło 258 g tłuszczu oraz 745 g węglowodanów ( B : T : W =1 : 2,06 : 5,96). Gdyby nie tyle węglowodanów możnaby stracić nadwagę :) przy tej proporcji B : T. Oczywiście trzeba być dla takiego spożycia białka bardzo wysoookim człowiekiem. Załóżmy, że był ? Ale te węglowodany? 745 g, tyle co trzy szklanki cukru… Żeby się pozbyć nadwagi, jeśli ilość białka jest prawidłowa (wątpię!) tych węglowodanów powinno być około 60 g . Różnica wyraźna, prawda? Zamiast sześćdzieięciu, siedemset czterdzieści pięć, dramat. Nadwaga bić się musi o palmę pierwszeństwa z miażdżycą i bukietem innch schorzeń chętnie występujących w komplecie z wymienionymi na wstępie, czyli nadwagą i/lub miaźdżycą. Po co płacić za ca zbędnych 700 g węglowodanów? Żeby chorować i płacić za leczenie?

A wszystko to skutek polityki żywieniowej – wobec społeczeństw – uprawianej przez ostatnie 40 lat ku satysfakcji finasowej producentów tych „smakołyków” oraz producentów medykamentów, mających jakoby odwracać skutki takiej polityki. Niestety nie odwracają. Dziwna historia, że ten wzór na skład dań upowszechnił się nawet w domowych kuchniach… Albo i nie dziwna? Dziś w większości mało ze sobą rozmawiamy, rzadko wymieniamy się doświadczeniami, mając w to miejsce łatwo dostępny świat wirtualny, a w nim cuda niewidy, nierzadko głupoty jakich Mrożek by nie wymyślił, o Orwellu nie wspominając.

Autor linkowanego tekstu odwołuje się do wypowiedzi pisarza Marka Twaina, ktory ponoć mawiał, że, cytuję: „ czytając książki o diecie, można umrzeć na błąd w druku.”, koniec cytatu. To samo dziś dzieje się z poradnictwem zdrowotnym w mediach oraz gabinetach lekarskich. Obywatel musi sporo wiedzieć, by zdołać te machiny na tyle kontrolować, by sobie z ich „pomocą” nie zaszkodzić.

Warto zapamiętać sugestię Marka Twaina, bo książki o dietach w większości nadal są wręcz samymi błędami. Pisze się je na łapu capu, byle szybciej zarobić, nie zaś po to by dieta była pożyteczna.

Przeciwna postawa wymaga nie dość że ogromnej wiedzy z kilku dziedzin, to jeszcze umiejętności syntetyzowania informacji, która to umiejętność do powszechnych nie należy. Taki ogrom pracy wykonał polski lekarz z Ciechocinka, doktor Jan Kwasniewski, dzięki któremu wiele osób skrupulatnie stosując się do Jego zaleceń mogło zatrzymać pogrążanie się w chorobie, a nawet się ich pozbyć. O czym niniejszym z wdzięcznością wobec Pana Doktora ja informuję Państwa.

Polecam – http://dr-kwasniewski.pl/?id=2&cat=6

—————————
*) podkreślenia – TS

22 Responses to Mark Twain sugerował ostrożność

  1. Nemer pisze:

    Pani Tereso nasza nieoceniona i wytrwała,
    Oto co znowu znalazłem dzisiaj na Onecie .
    Sugestia jest wyraźna, przebijająca z artykułu, że za miażdżycę egipskiej księżniczki odpowiadają nie warzywa i owoce a pokarmy dostępne bogaczom, czyli pokarmy mięsne, które z natury obfitują w zwierzęcy tłuszcz. Nikt nie zadaje sobie pytania, czy przypadkiem księżniczka ta nie była wegetarianką, bo wtedy wnioski mogłyby być niepożądane!
    Pozdrawiam, Nemer

  2. Renia pisze:

    Teresa, wiesz co jest moim zdaniem najgorsze (no może prawie najgorsze)? Pewnie nie wiesz ? uważam, że uciążliwe jest to, że powinniśmy być „specjalistami od specjalistów”. Powinniśmy znać się na mechanice samochodowej, żeby nas mechanik „w konia” nie zrobił, trzeba się znać na „budowlance”, żeby nas pracownicy remontowi nie naciągnęli na niepotrzebne koszta i fuszerki nie odstawili… itp. itd… aż do medycyny…tutaj to dopiero trzeba być specjalistę, żeby lekarza kontrolować i nie dać się zapędzić gdzie? Tam skąd wrócić już nie można… :( …i to przez jakiś „błąd w druku”…

  3. Nemer,

    dziękuję za linka. Ciekawe kiedy naukowcy wpadną na to, że nadmiar węglowodanów nie jest dla człowieka? Miażdzyce mają nawet słonie, które jak wiadomo mięsożerne nie są :) Możliwe natomiast, że księżniczka przesadzała również z nadmiernym spożyciem białka, co jest równie chorobotwórcze jak niedobór białka. Naukowcy zanim się rozejrzeli w okolicznościach opublikowali wyspekulowane na łapu capu wnioski. Aby prędzej do kasy, czy jakoś tak. A jeszcze jak jest sponsor ( np tzw szalony ekolog?) i życzy sobie mieć konkretny wynik badania? Pewnie więc nigdy naukowcy nie wpadną na to, że to nie tłuszcze zwierzęce są winne?

  4. Reniu, faktycznie, nie jest łatwo. A jeszcze można usłyszeć, że jacyś dzicy jesteśmy, bo zaufania nam brakuje ? . Na zaufanie zainteresowani jego uzyskaniem mają zapracować. Dostać to można co najwyżej krótkoterminowy kredyt zaufania, który mogą szybko unieważnić swoją działalnością upominający się.

  5. Nemer pisze:

    Teresa Stachurska pisze:
    Maj 21, 2011 o 20:12
    „Ciekawe kiedy naukowcy wpadną na to, że nadmiar węglowodanów nie jest dla człowieka?”

    Ja tak sobie myślę, że dopiero wtedy kiedy się zastanowią nad tym dlaczego Bóg przyjął ofiarę Abla a na ofiarę Kaina nawet „nie spojrzał”.
    Widać wiedział co robi.

  6. Nemer, może Pan mnie doinformować w sprawie przjmowania ofiar przez Boga? Bardzo proszę…

  7. Renia pisze:

    Amerykańscy naukowcy wciąż upierają się, że węglowodany nie tuczą i że zalecana przez nich dieta jest zdrowa. Gołym okiem po Amerykanach widać, że tak nie jest. Nie patrzą oni na procentowy udział tłuszczów i węglowodanów w diecie i na ich wzajemny wpływ na siebie i organizm.
    http://www.cyberbaba.pl/diety/118-odchudzanie/1662-odchudzajace-weglowodany

    Pewnie promowanie takiej diety jest korzystne dla farmacji, lekarzy, dietetyków i producentów „zdrowej” żywności…

  8. Nemer pisze:

    Pani Tereso
    Jeśli Pani nie żartuje, to w skrócie wydaje się że było tak.
    Kain, starszy brat Abla był rolnikiem a Abel pasterzem. Bóg zlekceważył ofiarę Kaina składającą się z płodów rolnych i przyjął ofiarę Abla z jego zabitych zwierząt. Zazdrosny Kain, w zacietrzewieniu godnym znanych wegetarian, np. jeleni czy muflonów a także np. hipopotamów (które bezinteresownie zabijają rocznie najwięcej ludzi w Afryce – żaden drapieżnik ich tyle nie zabija, bo jeśli to robi to tylko z potrzeby zdobycia pożywienia a nie cechy charakteru) ukatrupił swego brata.
    Jak tak postudiuje się nieco Pismo Święte, to wyraźnie widać, co ciemny lud ma czynić z „tłustościami” i podrobami, nereczkami i wątrobą. Ma przecież przynosić kapłanom do świątyni jako zapas energetyczny do podtrzymywania ognia. Pytanie tylko jakiego, czy przypadkiem nie ognia żarliwości w sercach mądrych kapłanów, którzy już wiedzą dobrze jak z tych składanych ofiar skorzystać.

    Pozdrawiam, Nemer

  9. Nemer pisze:

    Pani Tereso,
    oto cytat z opowieści biblijnej:
    Abel był pasterzem trzód, a Kain uprawiał role. Gdy po niejakim czasie Kain składał dla Pana w ofierze płody roli; zaś Abel składał również pierwociny ze swej trzody z ich tłuszczu , Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę na Kaina zaś i na jego ofiarę nie chciał patrzeć.

  10. Panie Nemer, dziękuję :) Jakoś nie skojarzyłam, teraz tak.

  11. Nemer pisze:

    Jednym słowem węglowodany budziły w Bogu obrzydzenie.

  12. Wśród „profesjonalistów” osób z nadwagą jak też innymi poważnymi obciążeniami chorobowymi nie brak, więc może, Reniu, rzecz jednak w poważnym niedouczeniu? No i w braku umiejętności syntetyzowania informacji?

  13. Renia pisze:

    Podobnie było ze zjedzonym przez Ewę jabłkiem. Od tego czasu ludzie mieli żyć krócej i w chorobach…

  14. W liceum co prawda próbowałam się interesować religiami, ale że nie było to jedyne zainteresowanie, to na religie jakoś w końcu czasu nie starczyło. Doba jest wciąż za krótka.

  15. jolaopty pisze:

    Ja też na wiele lat odeszłam od Kościoła, bo księża przestali mi się podobać :), ale ostatnio znów ciągnie mnie w tamtą stronę…
    Pismo święte to ważna księga – wszystko już było, są tylko nowe realia.
    Dla mnie też doba jest za krótka :)

  16. B.Teresa2 pisze:

    Drodzy Państwo, od dawna tu zaglądam, podzielam poglądy dot. jedzenia itp., ale błagam – nie róbcie sprawie niedźwiedziej przysługi! :)
    O co mi chodzi? Ano o mieszanie do tematyki diet spraw religii. Rozumiem, że to tak żartem niby ktoś coś tam zapoda z Biblii albo z czegoś pokrewnego, ale gdyby tylko na żarcie skończyć, to byłoby OK :)
    Bo chyba nikt z Państwa naprawdę nie wierzy w to, że Bóg nie przyjął ofiary Kaina, bo składała się z węglowodanów?… Albo że z powodu zjedzenia mitycznego jabłka Ewa zapoczątkowała zagładę ludzkości (tzn. życie w cierpieniu, wypędzenie z raju itd.)? To są przecież symbole, Księga Rodzaju jest POEMATEM O STWORZENIU i początku ludzkości, a nie zapisem kronikarskim, kto co jadł na śniadanie…
    Bóg nie przyjął ofiary Kaina z powodu jego grzechu, złego usposobienia – patrz Księga Rodzaju rozdz.4, wersety 3-7 (w.6 : „Pan zapytał Kaina: «Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować».”)
    To samo z jabłkiem z raju… Istotą tego zdarzenia (grzechu pierworodnego) nie jest ZJEDZENIE ani jabłka, ani nawet – gdyby tak było – jajak lub mleka :) Istotą jest wypowiedznene posłuszeństwa i przyjaźni Bogu, odwrócenie się od Niego. I to wszystko.
    Zawsze mnie dziwiło, że wielu ludzi – skądinąd chyba mających dobre intencje – na poparcie np. pewnych idei żywieniowych podpiera się Biblią… W ten sposób, moim oczywiście zdaniem, ośmieszają nie tylko siebie, ale i te idee. A szkoda.
    No, to tak tylko wypowiedziałam się na temat „biblijny” :) Bo temat jest niebiblijny wcale, tylko zdrowotny, żywieniowy, a wręcz życiowy :) Bo od tego, czy ludzie wiedzą, co jedzą, a co powinni jeść, zależy przecież nasze życie, nieprawda?
    A przyznaję, że mnie osobiście byłoby bardzo przykro i głupio, gdyby tak niepotrzebnie ktoś ukręcił głowę dobrej przecież sprawie, wplatając w argumentację rzeczy zupełnie bez związku i do tego źle zinterpretowane.
    Gorąco pozdrawiam p. Teresę Stachurską i Przedmówców.
    Zawsze tu z przyjemnością zaglądam z nadzieją, że przeczytam coś nowego albo że przez nowy link zostanę skierowana na inną ciekawą stronę. Życzę miłego dnia!

  17. B.Teresa2, witam :)

    Ten blog w zasadzie jest polityczny, kulinaria – mam nadzieję, że widać – też nie inne. Tak już jest, że o naszym życiu decyduje polityka. Osoby, które stąd wyjechały „za chlebem” jeśli zgłębią problem też się mogą doszukać, że z powodów politycznych wyjechały. Sprawa Biblii stała się też „polityczna” za sprawą przyjętych po 1989 roku rozwiązań politycznych i mnie nie dziwi że ktoś chce o tym mówić. Po to czasem ludzie ją czytają, by wiedzieć co im się zachwala nie tylko z ambon.

  18. Renia pisze:

    Cyt.z B.Teresa2

    „A przyznaję, że mnie osobiście byłoby bardzo przykro i głupio, gdyby tak niepotrzebnie ktoś ukręcił głowę dobrej przecież sprawie, wplatając w argumentację rzeczy zupełnie bez związku i do tego źle zinterpretowane.”

    A skąd masz pewność, że akurat Twoja interpretacja Biblii jest słuszna?

  19. Nemer pisze:

    Szanowna Pani B.Tereso2
    Ponieważ Pani tekst w znacznej części dotyczy mojego przypadkowego i raczej żartobliwego wpisu czuje się wywołany do odpowiedzi.
    A więc:
    – O jaką to sprawę Pani chodzi?
    Ja wielu poglądów z tego bloga na temat „jedzenia” nie podzielam a starałem się pokazać jedynie, że sprawa odżywiania może mieć znaczenie w odniesieniu do kwestii moralnych. To rolnik a nie pasterz (zabójca zwierząt) okazał się istotą z morderczymi instynktami – pytanie jak się odżywiał?
    Otóż, widzi Pani, gdy zada sobie Pani trud i przestudiuje statystyki zabójstw, gwałtów i innych aktów przemocy oraz innych przestępstw z lat siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych do liczb z ostatniego dwudziestolecia, to okaże się że wzrost przestępczości, (czyli upadek moralny społeczeństwa) pokazany w liczbach, jest bez mała wprost proporcjonalny do spadku spożycia mięsa (głównie wieprzowiny).
    Czy to w ogóle coś Pani mówi?
    No, chyba że chodzi o to, ze ten wzrost bandytyzmu i przestępczości to rezultat wychowania i wejścia w dorosłe życie tzw. pokolenia JPII, czyli pontyfikatu Wojtyły .
    Możemy podyskutować, jeśli Pani chce – za cztery miesiące oczywiście?
    Dlaczego rezerwuje Pani sobie i osobom związanym z religią prawo do interpretacji tekstów Biblii i „nie mieszania ich”?
    A kto je najbardziej miesza do spraw społecznych jeśli nie „pasterze” w czarnych i czerwonych sukienkach wodzących swoje „owieczki” a raczej barany, tam gdzie tym „pasterzom” pasuje?
    – Dlaczego to aż 4 miesiące Pani czekała ze swoim „błaganiem” ?
    Pani próbę cenzurowania wypowiedzi pozwolę sobie ważyć lekce.
    Jeśli taki pogląd jak Pani miałaby Gospodyni tego bloga, to inna sprawa a Pani jest tu tylko gościem, tak jak i ja więc zarówno moja jak i Pani opinia powinna być traktowana podobnie.
    – Co Panią skłoniło do zacytowania biblijnego tekstu wygłoszonego przxez Boga do Kaina o treści:
    „Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować” .
    Jest to przecież tylko ilustracja tezy, że spożywacz węglowodanów jest z natury ponury, postępuje źle, nie potrafi panować nad grzechem posuwając się do bratobójstwa. Jednym słowem skurwiel do kwadratu.
    To Pani dobrała cytat, który dowodzi, że nieco sobie żartując może miałem rację.

    Apeluję do Pani – jak mówią anglojęzyczni – slow down, slow down.

    Pozdrawiam, Nemer

  20. „…Jak informuje serwis polskieradio.pl, restauracje McDonald’s działały w Boliwii od 14 lat. Mimo wielu starań sieć restauracji, tak popularna w Stanach Zjednoczonych, nie zdołała przekonać do swoich produktów mieszkańców Boliwii.

    Zamiast kupować BigMaca rdzenni mieszkańcy chcą być pewni, że jedzenie, które spożywają jest przygotowane z produktów nieprzetworzonych. Dlatego zdecydowanie chętniej wybierają domowe jedzenie…” Więcejhttp://biznes.onet.pl/w-tym-kraju-mcdonalds-zbankrutowal,18566,5546783,1,news-detal .
    .
    .
    Przy okazji: Kto nas żywi i pielęgnuje – http://www.stachurska.eu/?p=13789 .

  21. Deipnosophist pisze:

    typowy news onetu. De facto firma wycofała się 11 lat temu:
    http://news.bbc.co.uk/hi/spanish/business/newsid_2533000/2533535.stm

    Tak to jest pisać newsy na bazie notek „bloggerów”.

Dodaj komentarz