.
Dostałam mailem – Maciej Chrobak:
– Obcy wędrowcze! Musisz wiedzieć, że jesteśmy narodem o długiej i wspaniałej przeszłości. Ludność tej planety z dawien dawna dzieliła się na Spirytów, Dostojnych i Tyrałów. Spiryci zagłębiali się w dociekaniu istoty Wielkiego Indy, który umyślnym aktem twórczym stworzył Indiotów, osadził ich na tym globie, a w niepojętej łaskawości otoczył go gwiazdami rozjaśniającymi noce, a także przysposobił Ogień Słoneczny, a by oświetlał nasze dni i zsyłał nam dobroczynne ciepło. Dostojni ustanawiali daniny, wykładali znaczenie praw państwowych i pełnili pieczę nad fabrykami, w których skromnie trudzili się Tyrałowie. Tak wszyscy po społu pracowali dla dobra ogólnego. Żyliśmy w zgodzie, pokoju i harmonii; cywilizacja nasza rozkwitała co raz pyszniej, W ciągu wieków wynalazcy budowali maszyny ułatwiające pracę i gdzie w starożytności gięły się, zlane potem, grzbiety stu Tyrałów, tam po upływie stuleci stało przy maszynie ledwo kilku. Uczeni nasi doskonlili maszyny coraz bardziej i naród radował się z tego, lecz nadchodzące wydarzenia okazały, jak okrutnie radość ta była niewczesna. Oto pewien uczony konstruktor stworzył Nowe Maszyny, tak wyborne, że potrafiły pracować zupełnie samodzielnie, bez jakiegokolwiek nadzoru. I to był początek katastrofy. W miarę jak w fabrykach pojawiały się Nowe Maszyny, rzesze Tyrałów traciły pracę, a nie otrzymując wynagrodzenia stawały w obliczu śmierci głodowej.
– Pozwól, Indioto – spytałem – a co się działo z dochodem, który przynosiły fabryki?
– Jakże – odparł mój rozmówca – dochód przypadał prawowitym właścicielom, Dostojnym. Tak więc jak ci mówiłem groźba zagłady zawisła…
– Ale co mówisz, godny Indioto – zawołałem – toć wystarczyło uczynić fabryki wartością pospólną, żeby Nowe Maszyny obróciły się dla was w błogosławieństwo!
– Na dziesięć nosów Indy, błagam cię przybyszu, nie wygłaszaj tak okropnych herezji, które są niecnym zamachem na podstawę naszych swobód. Wiedz, że prawo nasze najwyższe, zwane zasadą swobodnej inicjatywy obywtelskiej, głosi, iż nikt nie może być do niczego niewolony, przymuszany lub choćby nakłaniany, jeżeli tego sobie nie życzy. Któż by się tedy ośmielił zabrać Dostojnym fabryki, skoro wolą ich było lubować się stanem posiadania ?! Byłoby to naokropniejszym pogwałceniem wolności, jakie można sobie wyobrazić. Tak tedy, jakem ci już powiedział Nowe Maszyny wytwarzały mnóstwo niezmiernie tanich towarów i przedniej żywności, lecz Tyrałowie niczego zgoła nie kupowali, bo nie mieli bowiem za co…
– Ach, godny przybyszu – odparł z westchnieniem Indiota – prawa nadal w pełnym były poszanowaniu, jednakże mówią one tylko o tym, że obywatelowi wolno czynić ze swą własnością i pieniędzmi, co zechce, ale nie o tym skąd je ma wziąć. Tyrałów nikt nie gnębił, nikt ich do niczego nie przymuszał, owszem nadal byli zupełnie wolni i mogli czynić, co im się żywnie podobało, a jednak zamiast radować się taką pełnią swobody ginęli jak muchy… Położenie stawało się co raz straszliwsze; w składach fabrycznych pod niebo rosły góry towarów, których nikt nie kupował, ulicami zaś wlokły się do cieni podobne chmary zabiedzonych Tyrałów. Władający państwem Wysoki Durynał, godne zgromadzenie Spirytów i Dostojnych, obradował okrągły rok nas zaradzeniem złu. Członkowie jego wygłaszali długie mowy z największym zapamiętaniem szukając wyjścia z dylematu, aliści wysiłki ich spełzły na niczym. (…) Powstał potem projekt, by namówić Dostojnych właścicieli fabryk do zaniechania budowy Nowych Maszyn; Durynał wyłonił w tym celu mieszaną komisję, aliści ani jej błagania, ani prośby nie odniosły najmniejszego skutku. Orzekli oni, iż Nowe Maszyny pracują taniej i szybciej od Tyrałów i że produkować tym sposobem jest ich umiłowanym życzeniem. Wysoki Durynał jął obradować dalej. Był projekt, żeby właściciele fabryk oddawali ustaloną cząstkę dochodu Tyrałom, aliści i ten projekt upadł, bo jak słusznie podniósł Archispiryta Nolab, takie darmowe dawanie środków utrzymania zdemoralizowało by i poniżyło dusze Tyrałów. Tymczasem góry wytwarzanych towarów rosły i na koniec przesypywać się zaczęły przez mówy okalające fabryki, a dręczeni głodem Tyrałowie ściągali ku nim tłumnie, wznosząc groźnie okrzyki. Próżno Spiryci z największą dobrocią tłumaczyli im, że w taki sposób powstają przeciwko prawom państwa i ośmielają się sprzeciwiać niepojętym wyrokom Indy, że winni swój los znosić w pokorze, gdyż umartwiając ciała na niepojęte wyżyny podnoszą swoje dusze i zyskują pewność niebiańskiej nagrody. Tyrałowie atoli okazali się głusi na te mądre słowa i dla poskromienia ich złośliwych zakusów trzeba było używać zbrojnych straży.”
Teresko.
Poczekaj, poczekaj. Niech no tylko ACTA wejdzie w życie.
Pozdrowienia
http://passent.blog.polityka.pl/2012/01/25/1267/#comment-218348 :
Andrzej Falicz
28 stycznia o godz. 8:47
„Pani Tereso Stachurska,
Milo mi, ze TEN Lem znalazl sie na Pani blogu jest genialny – pisalem tutaj dajac link do tej ksiazki jakies pol roku temu (toz to realizacja neoliberalnego snu – koszmaru).
Link ponawiam i polecam zanim ACTA odetna go z bezplatnego czytania na zawsze…
http://www.wattpad.com/130066-stanislaw-lem-dzienniki-gwiazdowe?p=120
Swoja droga byloby pieknie gdyby sprawa ACTA byla jakims swiatowym zarzewiem ogolnego bojkotu amerykanskiego skomercjalizowanego chlamu.”
http://www.wattpad.com/130066-stanislaw-lem-dzienniki-gwiazdowe?p=120
Za cholerę nie mogę tego linku otworzyć , zrywa mi wszystko !?
Witaj OPTY , mnie się otwiera.
Witaj Teresko !
Niestety dziś porza kolejny jest to samo , zrywa mi tak ,że muszę otwierać wszystko od nowa . Czyżby to jakaś infekcja kompa ?
OPTY, nie wiem ?
Również witam wszystkich OPTY jak i nieOPTY… ?
U mnie też jest z linkiem wszystko OK…
I komu by to szkodziło, gdyby było mądrzej i sprawiedliwiej?