Czy potrzebna nam płaca minimalna?

.
.
Tomasz Ciborowski, 2003 rok:
.
.
 
„Od paru lat nasilają się liberalne ataki na społeczne regulacje stosunku pracy. Szczególnie silnie zwalczane jest ustawodawstwo pracy, w tym płaca minimalna. Głównym zarzutem jest rzekoma szkodliwość dla przedsiębiorców, pracowników i gospodarki jako całości. Alternatywą dla tychże regulacji ma być wolny rynek, którego mechanizmy – zdaniem apologetów liberalizmu – są doskonałym regulatorem całego życia gospodarczego. Rynek jest doskonały, bo samoistnie się reguluje, przysparzając korzyści wszystkim jego uczestnikom. Warunkiem zaistnienia korzyści jest niczym nieskrępowany i niewymuszony wybór warunków transakcji i kontrahenta. Oczywiście koniecznym warunkiem jest obfitość „kupujących” i „sprzedających”. Gdy oferta pracy jednego przedsiębiorcy jest nie satysfakcjonująca, to z łatwością można znaleźć inną korzystniejszą. Ostatecznie, pracownik nie musi podejmować żadnej pracy, bo przecież nikt go do tego nie zmusza, bo dysponuje bądź to oszczędnościami bądź własnymi środkami wytwórczości, które zaspokoją jego potrzeby. Niestety, jak to bywa w życiu, teoria jest piękna i doskonała, tyle że rzeczywistość jakoś nie daje się jej podporządkować.
.
Płaca minimalna to ochrona przed wykluczeniem z życia społecznego i gospodarczego
.
W rzeczywistej gospodarce pracownik najczęściej nie dysponuje żadnymi oszczędnościami czy środkami wytwórczości. Brak pracy bądź praca za wynagrodzenie nie pokrywające kosztów utrzymania na dłuższą metę grozi wyrzuceniem na margines życia społecznego i gospodarczego. Co więcej, w liberalnym państwie minimalnym rodzina takiego pracownika jest realnie zagrożona zagładą biologiczną, gdyż nie dopuszcza się do funkcjonowania zorganizowanej (samorządowej lub rządowej) pomocy socjalnej. Brak jest zasiłków, bo rzekomo zniechęcają one do twórczej aktywności na rynku pracy, zakłócając idealne mechanizmy rynkowe. Zatem wola utrzymania życia biologicznego siebie i członków swojej rodziny, przepisy karne (kara więzienia za niedostateczną opiekę nad domownikami) oraz moralne poczucie obowiązku skłaniają pracowników do podejmowania ofert niekorzystnych.
.
Wielość dostępnych ofert pracy także jest naukową fikcją literacką, bowiem na realnym rynku zawsze istnieje głęboka asymetria pomiędzy ilością przedsiębiorców oferujących pracę a ilością pracowników. Relacja ta kształtuje się jak 1:100, a w przypadku małych miejscowości jak jeden do tysiąca. Sytuację dodatkowo pogarsza działalność organizacji zrzeszających przedsiębiorców jak Business Centre Club, Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych czy Konfederacja Polskich Pracodawców, które kształtują niemal identyczne warunki pracy i płacy w całych regionach. Pracownik zatem znajduje się sytuacji bez wyboru; pod presją czasu musi podjąć pracę na takich warunkach socjalnych i płacowych, jakie zaoferuje mu przedsiębiorca.
.
Płaca minimalna to ochrona przed unicestwieniem biologicznym
.
Jedną z przeszkód w zrozumieniu znaczenia płacy mimalnej wśród liberałów jest źle rozumiana przez nich ogólna teoria wartości i kształtowania się cen. Zrozumienie z ich strony nie przychodzi dlatego, że operują pieniądzem i wysokimi abstraktami. Na całe szczęście niezbędność i nienaruszalność pewnych wydatków można wykazać w jednostkach fizycznych.
.
Jeżeli wiemy, że człowiek potrzebuje dziennie minium 4200 kJ energii (oczywiście nie tylko energii, ale robię uproszczenie by wyłożyć kawę na ławę), to nie można mu dostarczyć jedynie np. 1000 kJ bo tyle wynosi rzekomo rynkowa wycena jego pracy. Gdyby taka wycena obowiązywała dla dużego segmentu rynku, to w krótkim czasie liberałowie doprowadziliby do masakry. To jest właśnie ten element, przed którym liberałowie bronią się rękami i nogami. Taki człowiek zmuszony do pracy za 1000kJ energii dziennie będzie atrakcyjnym pracownikiem, niezwykle tanim w porównaniu do pracowników rzetelnie wycenionych (chodzi oczywiście o ich pracę a nie ich samych jako osób). W efekcie przedsiębiorcy będą lokowali się z inwestycjami w tym segmencie, gdzie jest niezwykle tania (dodam nierentowna) siła robocza. Doprowadza to do zniekształcenia rynku, wadliwej alokacji zasobów i wadliwego wykorzystania czynników produkcji, bo ta grupa pracowników ma przecież ujemną wartość dodaną, choć po stronie przedsiębiorstwa jest wszystko ok. Teoretycznie wzrost popytu na tych pracowników powienien podnieść płacę do np. 1200 kJ, a ostatecznie do tych 4200 kJ, tylko niestety najczęśćiej tak się nie dzieje i tu leży problem.
.
Płaca minimalna to koszty użytkowania biologicznych czynników produkcji
.
Podstawowym wymogiem racjonalności życia gospodarczego jest, by uczestnicy gry rynkowej uzyskiwali przychody w wysokości pokrywającej co najmniej koszty ich funkcjonowania. Dotyczy to w równym stopniu przedsiębiorstw i gospodarstw domowych.
.
Współczesna liberalna ekonomia sprowadziła człowieka do jednej z form zasobów, do jednego z wielu czynników produkcji. Określmy zatem koszty użytkowania maszyny, a następnie zidentyfikujmy poszczególne składniki w odniesieniu do człowieka.
.
Jeśli przedsiębiorca chce dla zysku użytkować maszynę to musi jej zapewnić wystarczającą do pracy ilość energii (np. prądu), smary, przeglądy itd. Musi więc dostarczyć niezbędnych środków do reprodukcji prostej. Jeśli nie chce doprowadzić do dekapitalizacji firmy, musi gromadzić środki na zakup nowej maszyny po wyeksploatowaniu obecnej; musi więc dostarczyć środków do reprodukcji rozszerzonej. Gdy spróbuje on ograniczyć wydatki poniżej niezbędnego minimum, to albo nie będzie miał środków na nową maszynę, albo maszyna w krótkim czasie się rozleci, albo też w ogóle się nie uruchomi. Aby więc mógł czerpać z niej korzyści (zyski) musi pokryć niezbędne dlań wydatki. W przypadku pracownika kosztami reprodukcji prostej będą wydatki na podtrzymanie biologicznego życia, regenerację sił, a kosztami reprodukcji rozszerzonej będą środki na utrzymanie potomstwa.
.
Tak się składa, że koszty użytkowania maszyny są pod bezpośrednim nadzorem przedsiębiorcy, natomiast w przypadku kosztów życia rodziny pracownika są one na zewnątrz firmy. Owa eksternalizacja kosztów sprawia, że przedsiębiorca nie odczuwa bezpośrednich skutków zbyt niskich nakładów na płace; zostają one bowiem wywleczone poza przedsiębiorstwo – przeniesione na pracownika i jego rodzinę. Firma jest co prawda rentowna, lecz układ ten jest nieracjonalny i szkodliwy, bo występuje zjawisko podaży głodowej po stronie pracownika.
.
Płaca minimalna to większa ochrona przed korupcją i przestępczością
.
Nigdy nie byłem zwolennikiem tezy, że moralność zależy od wysokości wynagrodzenia. Niemniej jednak trzeba się zgodzić, że wynagrodzenie poniżej minimum egzystencji może pchnąć pracownika w działalność przestępczą. Pracownik staje przed dramatycznym dylematem; czy pracować dalej za nędzne wynagrodzenie, skazując na głód i niedolę swą rodzinę, czy coś zdefraudować, ukraść i sprzedać z zyskiem, zapewniając jej środki do przeżycia. Przed nieco innym dylematem staje urzędnik od którego zależy wydanie pozytywnej decyzji (np. koncesja, ulga, wygrany przetarg). Jeszcze inny problem spotykamy w wypadku bezrobocia; czy podjąć pracę za wynagrodzenie wystarczające na wikt jak w obozie koncentracyjnym, czy też zająć się ryzykowną, choć dochodową działalnością przestępczą (np. handel narkotykami). Wszystkie te dylematy byłyby mniejsze, gdyby funkcjonowała w gospodarce minimalna płaca.
.
Płaca minimalna to ochrona rynku przed nieuczciwą konkurencją
.
Wbrew pozorom, firmy, które zatrudniają pracowników za wynagrodzeniem poniżej płacy minimalnej, są niezwykle szkodliwym uczestnikiem systemu gospodarczego, ponieważ zaburzają w bardzo poważnym stopniu funkcjonowanie gospodarstw domowych oraz działanie mechanizmów rynkowych i przedsiębiorstw. W nieudolnie prowadzonych przedsiębiorstwach, które są niewydolne, przerzuca się nierentowność firmy na pracowników, zaniżając im pensje. W takim przedsiębiorstwie praktycznie nie występuje akumulacja (oszczędności służące inwestycjom i powiększeniu kapitału obrotowego). Jednocześnie szalenie niska cena oferowanych dóbr przyciąga klientów, uszczuplając w ten sposób portfel zamówień tym przedsiębiorcom, którzy prawidłowo przeprowadzili rachunek ekonomiczny, uwzględniając prawdziwe koszty życia pracowników. W oczywisty sposób pogarsza to sytuację tych rzetelnych przedsiębiorstw, zmuszając je do zmniejszenia akumulacji, jak również do stosowania nieuczciwych praktyk. Z powodu zbyt niskich cen i zmniejszonych inwestycji nasila się wadliwa alokacja kapitału oraz zmniejsza zatrudnienie. Surowe egzekwowanie płacy minimalnej eliminowałoby z rynku oszustów podnosząc rentowność firm rzetelnych, a także uwalniałoby środki i zasoby w posiadaniu osób nieudolnych przesuwając je w kierunku osób lepiej radzących sobie na rynku. Cały układ gospodarczy byłby racjonalniejszy i zdrowszy.
.
Płaca minimalna to ochrona konsumenta
.
Występowanie na rynku firm, które oferują wynagrodzenia poniżej kosztów utrzymania (płacy minimalnej), sprawia, że firmy rzetelne zmniejszają nakłady na opracowywanie ulepszeń oraz nowych towarów. Ponadto sytuacja zmusza je do nadmiernych cięć kosztów wytwarzania. Oferta towarowa na rynku ubożeje, a rynek zalewają tanie towary lichej jakości, potocznie zwane bublami. Nadmierna redukcja kosztów nie tylko pociąga za sobą produkcję bubli, lecz naraża klienta na ryzyko utraty zdrowia a nawet życia. Na rynku co prawda są w ofercie także solidne produkty, lecz ich cena stanowi barierę przed zakupem dla większości pracowników najemnych.
.
Płaca minimalna nie tworzy bezrobocia
.
Tworzenie bezrobocia przez płacę minimalną jest głównym zarzutem liberałów. Tymczasem zjawisko to nie ma praktycznie nic wspólnego z płacą minimalną. Wspomniałem już, że istotą płacy minimalnej jest ochrona ciągłości trwania życia biologicznego pracownika i jego rodziny. Jeśli jakieś przedsiębiorstwo jest niewydolne ekonomiczne i nie może zapewnić płacy minimalnej, to powinno upaść tak samo, jak przedsiębiorstwo, którego nie stać na zapłatę za prąd dla maszyn. Powstałe stąd bezrobocie nie jest skutkiem interwencji państwa w gospodarkę, lecz wynikiem nieudolności zarządzania przedsiębiorcy! Obecnie coraz częściej ma swe przyczyny w strukturze gospodarki, będącej wynikiem inherentnego wadliwego funkcjonowania mechanizmów kapitalistycznej gospodarki wolnorynkowej.
.
Według liberalnych ekonomistów płaca minimalna odchyla realną cenę pracy od tzw. ceny równowagi. W wyniku tego pracę tracą ci, którzy mogliby ją kontynuować bądź znaleźć przy płacy niższej niż wyznaczona wartość minimalna. Tracą ją też ci, którzy pracują w przedsiębiorstwach kooperujących z tymi pierwszymi. Cena równowagi to teoretyczna wartość, przy której rynek zostaje wyczyszczony z danego dobra (każdy realizuje chęć kupna i sprzedaży). Jest to punkt przecięcia się krzywej popytu i podaży. Nawet gdyby miał on praktyczne, a nie tylko teoretyczne znaczenie, to liberałowie uparcie unikają naukowych analiz przeczących ich rozumowaniu. Alan B. Krueger oraz Lawrence H. Summers wykazali, że praktycznie od końca XIX w. i przez cały wiek XX, płace realne w USA i innych krajach stale były odchylone powyżej punktu równowagi. Wskazują oni, że nie tyle związki zawodowe zawyżają pensje, lecz to pracodawcy są skłonni płacić powyżej płacy równowagi rynkowej (a także płacy minimalnej), by zatrzymać wartościowych pracowników lub zmniejszyć rotację zatrudnienia (wysokie koszty szkolenia nowicjuszy), lecz skutkiem tego jest trwała nierównowaga, która powoduje, że cały czas występuje grupa ludzi pozbawiona pracy. W toku dalszych analiz ustalono, że głównym winowajcą tego odchylenia są wynagrodzenia kadry kierowniczej i zarządzającej. Wynika to z faktu, że tylko kilka procent (3-5%) ogółu pracowników jest zatrudnianych przy niższym lub minimalnym wynagrodzeniu, tymczasem technostruktura stanowi ok. 10%, a jej wynagrodzenia są kilka, a nawet kilkadziesiąt razy wyższe od płacy przeciętnej. Zaburzają one więc nieporównywalnie silniej (od 20 do 1000x silniej) krzywą popytu i podaży, niż płaca minimalna. Znamienne, że w trakcie kryzysów zatrudnienie spada, płace pracowników szeregowych również, lecz płace technostruktury pną się ostro w górę. Tak więc odpowiedzialność za odchylenie płac realnych od ceny równowagi ponoszą przedsiębiorcy windując bezmyślnie płace kadry kierowniczej.
.
Płaca minimalna w Polsce
.
Obecna wysokość wynagrodzenia minimalnego, poza brzmieniem, nie ma nic wspólnego z koncepcją płacy minimalnej. Obecna kwota nie wystarcza na pokrycie kosztów utrzymania lokum, przejazdów, odzienia, wyżywienia jednej osoby, nie mówiąc już o rodzinie. Realna siła nabywcza płacy minimalnej od 1992r gwałtownie maleje jeśli uwzględnimy nieproporcjonalnie większy udział czynszu i opłat za media w tej grupie dochodowej. Daje się także zaobserwować nasilenie szkodliwych ekonomicznie oraz nagannych moralnie i sprzecznych z prawem zjawisk.
.
Zbierzmy zatem wnioski:
.
Płaca minimalna to:
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

  1. ochrona przed wykluczeniem z życia społecznego i gospodarczego
  2. ochrona przed unicestwieniem biologicznym
  3. minimalne koszty użytkowania biologicznych czynników produkcji
  4. większa ochrona przed korupcją i przestępczością
  5. ochrona rynku przed nieuczciwą konkurencją.
  6. ochrona konsumenta.
  7. lepsze wykorzystanie i alokacja czynników produkcji czyli wyższy wzrost gospodarczy

Jednym słowem, płaca minimalna nie obniża zatrudnienia i płac, lecz przywraca pewną normalność, której w Polsce brakuje.
 
.
.
.
Polecam:
.
– Nic dwa razy się nie zdarza? – http://www.stachurska.eu/?p=4781
.
– W Warszawie widać co i jak – http://www.stachurska.eu/?p=2712
.
– Prof. Jerzy Żyżyński – http://www.stachurska.eu/?p=3176
.
.
.
 

24 Responses to Czy potrzebna nam płaca minimalna?

  1. Vera pisze:

    Tak tak tak tak!
    Wchodzę na blog bo nie mogę wytrzymać. Oto właśnie w TV Polsat dwóch smrodków z doktoratami na państwowych posadach, którzy nigdy się rzeczywistą pracą nie parali, opowiada, jak to należy „elastycznie” stosować pracę minimalną. Druga sprawa to przedłużenie okresu rozliczania czasu pracy. Ma być podobno 2 lata. Wtedy wykorzystamy pracownika 16-18 godzin dziennie przez pół roku a potem wyrzucimy bo już się nie nadaje, jako zużyty wrak na złom. Niech się procesuje o ile wcześniej nie zdechnie z przemęczenia. Ale gospodarka (=zyski właściciela) będzie kwitła.

  2. Henryk Lewandowski pisze:

    Pozwalam sobie zwrócić uwagę na pewien drobiazg, który może być źródłem nieporozumienia. Otóż Autor pisząc o zapotrzebowaniu naszych organizmów na energię podał fikcyjne wartości w kilodżulach (dla uproszczenia przykładu). W rzeczywistości dzienne przeciętne zapotrzebowanie na energię wynosi 2550 kcal, czyli 10669,2 kJ (1 kcal jest równa 4,184 kJ).

  3. Henryk Lewandowski pisze:

    Przepraszam Pana Tomasza – swoją uwagę powinienem poprzedzić bardzo pozytywną oceną opracowania. Argumentacja za płacą minimalną jest wyjątkowo przekonywająca…
    Również „RAPORT PŁACOWY 2013″ jest cenną syntezą aktualnej sytuacji w dziedzinie naszych postpeerelowskich wynagrodzeń za pracę, które z kosztami utrzymania rodziny niewiele mają wspólnego. Polecam.

  4. „Wydłużenie okresów rozliczeniowych, wprowadzenie ruchomego czasu pracy oraz zmiany dotyczące urlopów wychowawczych – to najważniejsze propozycje nowelizacji Kodeksu pracy, nad którymi trwają prace w Sejmie. Eksperci mówią, że zmiany są niezbędne. Związkowcy protestują, obawiając się wykorzystywania przez pracodawców i pogorszenia warunków pracy. – Jest to stawianie sprawy do góry nogami – mówi Agnieszka Bulik, członek zarządu Randstad.” – http://biznes.onet.pl/wideo/obecne-przepisy-o-czasie-pracy-oderwane-od-realiow,125840,w.html .

  5. „…Europa już od dłuższego czasu zastanawiała się nad ograniczeniem chciwości managerów. Najbardziej spektakularnie dezaprobatę okazali Szwajcarzy. W przeprowadzonym na początku marca ogólnokrajowym referendum zadecydowali o ograniczeniu wynagrodzeń członków rad nadzorczych oraz poddaniu ich kontroli walnym zgromadzeniom akcjonariuszy. Poddana pod referendum ustawa znosi także odprawy. Osobom naruszającym te zakazy grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności i wysokie grzywny. Inicjatywę pod wymownym tytułem „Przeciwko Oskubywaniu” poparło prawie 70 proc. Szwajcarów.

    Idea wyraźnie zainspirowała przywódców pozostałych państw. Wyniki głosowania w kraju Helwetów skomentowała kanclerz Niemiec Angela Merkel. Słowa potępiające brak umiaru w społeczeństwach wolnych i solidarnych trafiły na podatny grunt. Według sondaży 79 proc. jej rodaków domaga się kontroli akcjonariuszy nad zarobkami menadżerskiej elity. Słów uznania nie szczędził także premier Francji Jean-Marc Ayrault mówiąc o drogowskazie, jaki stanowi dla Europejczyków szwajcarska inicjatywa. Ta wypowiedź nie powinna dziwić w ustach członka rządu, który swego czasu próbował przeforsować drakoński – bo 75 proc. – podatek dla osób zarabiających ponad milion euro rocznie…” Więcejhttp://biznes.pl/magazyny/finanse/zbliza-sie-kres-niebotycznych-zarobkow,5465360,1,magazyn-detal.html .

  6. Vera pisze:

    Po zastanowieniu
    Uważam, że przedłużenie okresu rozliczeniowego byłoby bardzo potrzebne pod jednym warunkiem: Pracodawca z góry płaci pracownikom nawet za 5 lat pracy a potem w razie potrzeby ściąga od nich należne świadczenia. Nie istnieje żaden powód by to pracodawca ściągał świadczenia odkładając zapłatę na później.

  7. OPTY pisze:

    Vera , dobry dowcip hahaha , już to widzę . Ekonomia doznaje wywrotki , do góry nogami hahaha – dobre . Kapitalizm padłby po paru miesiącach.

  8. Vera,

    Związki Zawodowe mogłyby się do powyższej propozycji odnieść. Proponuję wysłać. Bo czemu strony umowy nie mają być równe?

    Silniejszy może wszystko? – http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13764086,Grecja__imigranci_zadali_zaplaty_za_prace__Wlasciciele.html#BoxSlotII3img .

  9. OPTY pisze:

    Myślę ,że poniższe ” studium psychologiczne kapitalizmu ” odda rzeczywisty obraz tego co się dzieje obecnie w świecie .

    Przez: Andrzej Jóźwiak • Felietony, Nagłówek, Publicystyka

    Banalnie o trywialnym 0

    Przez: Andrzej Jóźwiak • Felietony, Nagłówek, Publicystyka

    Udostępnij

    rozmiar+ /rozmiar-

    Można tworzyć najróżniejsze fantasmagorie i fantazmaty. Można np. założyć alternatywnie, za subalternistami, że to Indie, swym o wiele wyższym poziomem cywilizacyjnym i moralnym wciągnęły Anglików i uwikłały ich w błazeńską rolę kolonizatorów, czyli złodziei. Można też założyć, że to Pierwsza Rzeczpospolita, o wieki wyprzedzająca pod względem polityczno-intelektualnym resztę Europy uwikłała mocarstwa ościenne w rozbiory, a co za tym idzie – zabór czyli kradzież. Ale prawda jest jedna i o wiele bardziej przykra. Nad symbolicznym i wymyślonym, także alternatywnie, zawsze dominuje Realne, które, choćby mu zaprzeczać, w końcu upomina się o swoje. I wygrywa, obalając nasze złudzenia.

    Takim Realnym jest siła, czyli w gospodarce i polityce – kapitał. To on ekspanduje, zagarniając coraz więcej i dominując wszędzie tam, gdzie się go świadomie nie powstrzymuje. Jest to dla wszystkich nieuprzedzonych w miarę jasne. Nie jest natomiast już tak jasna ocena owej prawidłowości. Bo czy kapitał i jego ekspansja, a w rezultacie dominacja, jest dobra…? Teza otóż, której będę bronił, jest taka: wszelka ekspansja i dominacja jest zła, co my, ludzie, czujemy intuicyjnie, tylko nie wypada nam się do tego przyznawać. Dlatego stworzyliśmy mit gospodarczego i politycznego sukcesu, polegającego na wyprzedzaniu innych i zagarnianiu ich terytorium. Tak w sensie realnym jak i symbolicznym. Bo warto pamiętać, że sukces w świecie kapitału polega także na zagarnianiu innych systemów wartości.

    To charakterystyczne dla dominującej retoryki, że system oparty wyłącznie na brutalnej sile czy to finansowej, czy to gospodarczej, czy wprost militarnej rości sobie prawo do moralnej oceny systemów alternatywnych. W realnym świecie to jednak siła zawsze zwycięża, a racja, czy raczej propaganda racji, zawsze służy zwycięzcy.

    Współcześnie przywykło się uważać, i tak to przedstawia nasz dominujący dyskurs, czyli propaganda, że miarą słuszności jest skuteczność. A więc system słuszny (dobry?) to ten, który funkcjonuje skutecznie, bez względu na te skutki. Osiąga zamierzone cele, bez względu na te zamiary. Propaganda dokonuje tu podobnego odwrócenia, jak w przytoczonym przykładzie Indii czy I Rzeczypospolitej. Budowa społeczeństwa komunistycznego była więc zła tylko dlatego, że była nieskuteczna. Gdyby jednak udało się, pokojowymi środkami, tak przebudować społeczeństwo, by ludzie dobrowolnie porzucili łaknienie zysku i dominacji, nawet kapitalizm uznałby planową gospodarkę społeczną za dobrą. Ale oczywiście, na wszelki wypadek, wolał na to nie czekać. A i koncepcja kooperacji w miejsce rywalizacji pojawiła się w dziejach przedwcześnie, zaś jako słabsza z natury i mniej drapieżna musiała ulec.

    Tymczasem dobro i zło to kategorie chyba najlepiej i najwłaściwiej rozumiane intuicyjnie. Każdy, gdy wejrzy w siebie, wie, kiedy postąpił dobrze, a kiedy źle. Dobro i zło to tak proste pojęcia, że można je skodyfikować w mniej niż 10 paragrafach. Czego istnieją przykłady. Najkrócej: Zła jest oto napaść, dobra obrona. Zła jest kradzież, dobra jest wymiana. Zła jest wymiana nieekwiwalentna, dobra – równowartościowa. Złe jest sprawianie bólu i każdej przykrości, dobre jest sprawianie przyjemności. Złe jest odmawianie pomocy, której można udzielić, dobre jest pomaganie. Złe jest uzależnianie pomocy od wygórowanej wdzięczności, w formie zapłaty. Zła jest odmowa pomocy, gdy na zapłatę szans nie ma. Złe jest pławienie się w luksusie, gdy większość bliźnich nie dojada, nie ma gdzie mieszkać lub choruje, z braku środków na leczenie. Złe jest żądanie zapłaty za lekarstwo ratujące życie lub za chleb ratujący przed głodem. Za każdym razem to intuicja, nawet nie rozum, pomaga nam odróżniać dobro od zła. Rozum bowiem, jako pochodzący od szatana, mnoży tylko zastrzeżenia i wątpliwości.

    Z dobrem jednak jest pewien kłopot… nasza psychika została tak skonstruowana, że dobro szybko nas nudzi. Zaś zła dopuszczamy się tak chętnie, bo zwykle obiecuje większą i o wiele bardziej ekscytującą nagrodę. Człowiek potrzebuje bodźców, bo bez nich jego psychika ulega dezintegracji, co udowodniono eksperymentalnie. A zło silniej pobudza nasze łaknące ciągłego pobudzania zmysły. To prawdziwy dylemat, że zło jest takie atrakcyjne. Szczególnie wtedy, gdy udaje się złe tego zła oblicze rozmazać i zamglić. Do czego człowiek ma talent nadzwyczajny.

    Nie ulega wątpliwości, że system kapitalistyczny, system gospodarki rynkowej opartej na walce konkurencyjnej czyli bezwzględnej rywalizacji, to pomysł na życie populacji najgorszy z możliwych. To wyteoretyzowany potwór, Lewiatan budujący arenę sportową, na której by przeżyć, bezręcy muszą walczyć z bokserami, kulawi ścigać się ze sprinterami, a garbaci zdobywać punkty w meczach koszykówki z drużyną klasy NBA. Wszystko po to, by rosły zyski nielicznych, czyli w koszykówce najwyższych, w boksie dwurękich a na bieżni najszybszych. Reszta – czyli ogromna większość – ma obchodzić się smakiem, liżąc cukierki przez szyby reklam. To w krajach, które odniosły sukces, czyli najbardziej drapieżnych. W innych przegrana oznacza drastyczne ograniczenie długości i jakości życia a nawet śmierć z głodu i chorób. To jest cena ich niskiego kosztu pracy. Tymczasem przodujące kultury kapitalistyczne, niczym widziane pod mikroskopem kultury bakterii walczące o przetrwanie, trenują umysły swego potomstwa – poprzez sport i system ocen – w rywalizacji, w niej ucząc odnajdywać przyjemność. Zamiast, na przykład, w słuchaniu muzyki. Lub w zgodnej współpracy. Lub w niesieniu pomocy słabszym.

    Żeby nie konfrontować się zbyt brutalnie z wykrzywioną szyderczo gębą Realnego, mówi się – cechując ją pozytywnie – o efektywności. Ale gdy kapitalista mówi efektywność, ma na myśli zwyczajny zysk. Bo zysk stał się złotym cielcem nowoczesnego świata. Ponieważ zaś zysk najwyższy (czyli efektywność zmaksymalizowana) pojawia się najchętniej tam, gdzie ktoś zostaje oszukany (wyzyskany): pracownik, klient, kooperant – fundamentalną zasadą poprawnego i pochwalanego postępowania stał się wyzysk. Jednak człowiek nie poprzestał na uznaniu zła za uprawniony i usprawiedliwiony fundament swego świata, godząc się, by zło, a więc zysk z wyzysku, konstytuowało jego rzeczywistość. Człowiek, jak urodzony propagandysta, udowadnia, samemu sobie, że zło jest najwyższym dobrem, a dobro, które to zło mogłoby nieco zmniejszyć, jest złem właśnie. I że złe jest samo zastanawianie się nad zmianą. Czyż to nie diabeł więc podsuwa nam takie konstatacje?

    Na skutek tego wmówienia, tej propagandy niemożności, uległości wobec zła, godzenia się z „nieuniknionym”, nawet ludzie z natury dobrzy, wierzą w dobro wyłącznie pod postacią Istoty Nadprzyrodzonej, a w jego realizację – wyłącznie w świecie wyśnionym, więc nie-Realnym. Zaś my, klienci salonów samochodowych, ekskluzywnych domów mody i firm budujących baseny w ogródkach, tak łatwo daliśmy sobie wmówić, że nasze bogactwo nijak się ma do cudzej biedy.

    Cóż. Każdy kto dotrwał do tego miejsca, ma sprawiedliwe i dobre prawo do konkluzji. Niestety, jak każda najmądrzejsza konkluzja – dość trywialnej. Świat ludzi dzieli się na Realne i Wymyślone, często wymyślone nawet dość zmyślnie. Realne zawsze wygrywa, i mamy To-Co-Mamy. Nie ma więc sensu oceniać Realnego, ale ocenie można i trzeba poddawać Wymyślone, czyli idee, bo choć śladowy, to jednak mają one wpływ na konstytuowanie się Realnego. Weźmy zatem ideę Kapitalizmu. Jego sprawność polegać ma na maksymalizacji efektywności i minimalizacji nakładów. Do takiego optimum, jako maksymalizującego zysk, dąży. Załóżmy tedy, że je osiąga. Jaki ma pomysł na nieunikniony w konsekwencji wzrost liczby ludzi zbędnych i to na całym globie? Za darmo rozdawać dóbr nie zacznie, bo to wbrew jego najbardziej podstawowej filozofii. Zaproponuje więc upokarzające zasiłki i obietnice, że jak się tylko poprawi to… to co właściwie? A jakąż perspektywę mają ci osiągający maksymalną wydajność, dzięki której potrzebują coraz mniej ludzkiej pracy? Komu efekty tej super wydajnej pracy super nielicznych pracowników SPRZEDADZĄ, skoro do minimum ograniczona będzie liczba beneficjentów pracy, zdolnych skonsumować podaż? Tak więc cel, do którego zmierza Wymyślony kapitalizm jest utopijny i absurdalny, choć na szczęście nierealny.

    A cel, niestety równie nierealny, do którego zmierzał, w założeniu, Wymyślony komunizm? Tu ludzki umysł położył akcent nie na efektywności, lecz na racjonalności, usuwając z gospodarki – lecz nie z ludzkiej świadomości przecież, skąd porażka – niszczącą pokusę zysku. Tyle pracy, ile niezbędne, tyle życia, ile możliwe. I to już absurdalne nie było, choć zgadzam się, że – przynajmniej na tym etapie rozwoju naszej świadomości – utopijne. Być może jednak Realne właśnie takie ma zamiary, i kiedyś albo kompletnie zdewastujemy środowisko społeczne i biologiczne, a wraz z nim siebie, albo obudzimy się w czymś, co przypomina niegdysiejszą utopię komunizmu. Stanie się tak tylko wtedy, gdy zrozumiemy, że konsumpcyjna rozpusta, dla której porzuciliśmy szansę na racjonalność, to przyjemność, którą Diabeł naszej somy kusi Anioła naszej psyche.

  10. Vera pisze:

    @OPTY
    We wszystkich punktach i w 100% nie zgadzam się i uważam te rozważania za bajki. Wystarczy tylko jedna teza: Siła zawsze zwycięża. A kiedy to zwyciężyła? Na koniec zawsze przegrywa. A zwyciężają zawsze: współczucie i wyrzuty sumienia. To chrześcijańskie wyrzuty sumienia doprowadziły du upadku Cesarstwa Rzymskiego. To wyrzuty sumienia a nie siła wywołały Rewolucję Francuską. To współczucie doprowadziło do zniesienia niewolnictwa. Podobnie z Rewolucją Październikową. I ostatnie: Dlaczego III Rzesza padła choć popierała ją cała Europa od Hiszpanii do Rumunii, a Ukraińcy witali kwiatami? To oparcie na sile i brak sumienia ją zniszczyły. Terror i brak współczucia nie dały nigdy Polakom szans na współpracę, choć chętni byli. Anglicy wybrali inną opcję.
    Starczy. Pewnie będzie atak, ale trudno.

  11. „…Co gorsza, wielu z nich nie liczy już na poprawę sytuacji. Przyzwyczaili się, że są pracownikami drugiej, a nawet trzeciej kategorii, powoli rezygnują z ambitnych planów zawodowych. Tak jak Mateusz z Łodzi, który trzy lata temu skończył studnia prawnicze, ale do tej pory bezskutecznie stara się o pracę w kancelarii adwokackiej. – Podczas aplikacji tyrałem po kilkanaście godzin za darmo, licząc na to, że jak zdam końcowy egzamin, to dostanę etat za godziwe pieniądze – mówi. Przeliczył się, bo w kancelariach, do których składał CV, było po kilkunastu kandydatów na jedno miejsce. – Po kilku miesiącach zszedłem z oczekiwaniami do 2,5 tys. zł, ale przegrałem z dziewczyną, gotową pracować za 1000 zł bez etatu – dodaje…” Więcejhttp://biznes.onet.pl/niewolnicy-xxi-wieku-czyli-mlodzi-na-rynku-pracy,18563,5466255,1,news-detal .

  12. „…Jak wynika z Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń 2012, mediana wynagrodzeń w firmach z przewagą kapitału zagranicznego wyniosła 5 500 PLN brutto. Dla porównania płace pracowników w polskich organizacjach ukształtowały się na poziomie 3 470 PLN.

    Jedna czwarta osób zatrudnionych w firmach z przewagą kapitału zagranicznego otrzymywała pensje przekraczające kwotę 9 400 PLN. Dla porównania płace pracowników w polskich organizacjach ukształtowały się na poziomie 3 470 PLN i 25 proc. z nich zarabiało powyżej 5 300 PLN.

    Mediana wynagrodzeń specjalistów w firmach zagranicznych wyniosła 5 500 PLN. Była zatem o 53 proc. wyższa niż ta odnotowano w odniesieniu do przedsiębiorstw z przewagą kapitału polskiego (3 600 PLN)…” Więcejhttp://biznes.onet.pl/zagraniczne-firmy-placa-lepiej-zarobki-w-wybranyc,18550,5470324,1,fotoreportaze-detal-galeria .

  13. Henryk Lewandowski pisze:

    Wysokość nagrodzeń w firmach z przewagą kapitału zagranicznego można obiektywnie ocenić, kiedy ich poziom porównuje się z kosztami utrzymania typowej (czteroosobowej!) rodziny. Porównanie z płacami w polskich firmach jest zawodne. Okazuje się bowiem, że np. w roku 2012 minimum socjalne (obliczone przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych) wynosiło 3379,oo zł. (netto!). Wynagrodzenie zapewniające ten poziom dochodów do dyspozycji rodziny pracowniczej, powinno było wynosić 4754,00 zł. (brutto!). Płaca w wysokości 5500,00 zł., to 3898,80 zł. do dyspozycji rodziny, czyli zaledwie o 15,35% powyżej MINIMUM SOCJALNEGO!
    Jeszcze wyraźniej widać ubóstwo polskich rodzin, jeśli koszty utrzymania określi się w sposób odmienny od metody stosowanej przez IPiSS, czyli np. na podstawie proponowanej przeze mnie „metody trzech standardów” – w 2012 roku standard cywilizacyjny rodzinie zapewniał dochód na poziomie 5684,00 zł. (netto!).

  14. OPTY pisze:

    ” Starczy. Pewnie będzie atak, ale trudno.” – Vera
    ——————-
    A to Cię mile zaskoczę , otóż nie będzie żadnego ataku. Otóż, jest prawda w tym co napisałaś , ale jest też w tym co wkleiłem.Trzeba rozgraniczyć przemoc fizyczną i ekonomiczną . Co prawda czasami jedna z druga idą w parze ale artykuł o tym nie stanowi. Jak mawiał klasyk, pieniądz to wyalienowana siła człowieka (jakoś tak ). Kapitalizm prowadzi nieuchronnie do alienacji pracy, alienacji pracownika, alienacji towaru. Produkt pracy staje się towarem, praca przymusem i przekleństwem, pracownik – istotą odczłowieczoną. Jeśli jako ludzie poddajemy się myśleniu neoliberalnemu i nie robimy nic aby to zmienić nie możemy mieć pretensji ,że jest nam źle w takiej sytuacji. Jeśli natomiast żyjemy w świecie neoliberalnym i widzimy zło przez ten typ myślenia wyrządzane większości, powinniśmy jako ludzie zareagować tak, aby stan taki zmienić na inny , niwelujący zło. Czy kto wie co ? Pomijając zupełnie konflikty zbrojne można przyjąć ,że ekonomia turbo- neo- liberalna jest przemocą bez fizycznej agresji. Po prostu przebiega proces biednienia coraz większych grup społecznych w wyniku niewidzialnej ręki rynku o czym jest mowa nawet w NT. Bogaci stają się jeszcze bogatsi a biedni jeszcze biedniejsi, to naturalny proces toczący się wewnątrz układu kapitalistycznego ,on jest jego immanentną cechą. Konsekwencją- zjadanie własnego ogona , jak to ktoś kiedyś określił. Kryzys jest jedynie czerwona lampką wskazującą na bliską katastrofę o nieobliczalnych skutkach. I tu można podłączyć polityczne myślenie jak rozwiązać taki stan rzeczy , ano nic nowego – wywołując wojenkę . Wtedy wszystko poddane zostaje racji nagiej siły-przemocy. Nieodmiennie nasuwa mi się na myśl przezabawne proroctwo godne Marksa ale autorem jest nie kto inny jak sam A. de Tocqueville ,że ” Rewolucja zniosła zasadnicze nierówności między ludźmi , nie usunęła prawa własności jednak . Zatem w przyszłości walka rozegra się miedzy tymi, którzy posiadają , a tymi , co nie posiadają. ”
    Posiadaczami 90% dóbr na świecie jest garstka ludzi , różnie podają źródła czy jest 1, 5, 8 , 10% . W każdym razie dysproporcja jest kolosalna i ona wg. A.d.T będzie zarzewiem konfliktu globalnego. a przypominam ,że właśnie żyjemy w świecie zglobalizowanym.
    Witajcie z zglobalizowanym świecie demokratycznej dyktatury (posiadaczy wszystkiego a pieniądza zasadniczo).
    ” ZGLOBALIZOWANI UTRACJUSZE ,ŁĄCZCIE SIĘ „

  15. Vera pisze:

    @Opty
    Rzeczywiście nigdy nie jest tak, że tylko jedna strona ma rację. Te awantury to albo arogancja i przeświadczenie o swojej wielkości albo po prostu brak miejsca, czasu i talentu do dokładniejszego wyrażania myśli.
    Z tą własnością jest tak, że dawniej nie było możliwości zgromadzenia zbyt wielu dóbr bo co jakiś czas zmieniała się dynastia albo była wojna, wszystko kończyło szubienicą i zaczynało od początku. Natomiast poczucie własności (osobistej) jest wrodzone i nie jest to wynik systemu.
    Ale Pani Stachurska poszła znowu dalej z tematem i trzeba się będzie przeprowadzić.

  16. „Milion złotych – to wysokość nagród, jakie w ubiegłym roku otrzymali członkowie gabinetów politycznych i dyrektorzy generalni ministerstw rządu Donalda Tuska – informuje „Super Express”…” Więcejhttp://wiadomosci.onet.pl/kraj/milion-zlotych-na-premie-w-rzadzie,5473272,14048113,fotoreportaz-maly.html .

  17. „Płacę minimalną określa ustawa. Wskaźnik mówi o minimalnej wysokości wynagrodzenia, jaką musi zapłacić pracodawca osobie zatrudnionej w pełnym wymiarze godzin. Wynagrodzenie poniżej płacy minimalnej to naruszenie praw pracownika.

    W Unii Europejskiej 20 z 27 państw ustala minimalną wysokość płacy. W niektórych krajach wyznacza się płace minimalne w przeliczeniu na godzinę, a nie w ujęciu miesięcznym. Są też państwa, w których ustala się odrębne płace tylko dla kilku grup zawodowych (np. w Niemczech dla malarza w 2011 r. było to 11,5 euro/godz, dla elektryka 9,7 euro/godz.). Płacy minimalnej nie ustala się m.in. w Danii, Austrii, Finlandii czy Szwecji.

    Dane w rankingu dotyczą wysokości płacy minimalnej ustalonej w styczniu 2013 r. Płace są kwotami brutto, czyli przed odprowadzeniem podatku dochodowego i składek na ubezpieczenia społeczne (w różnych państwach są to różne kwoty). Na potrzeby rankingu stawki, które były ustalone godzinowo, zostały przeliczone na stawki miesięczne. Wszystkie płace – dla celów porównawczych, zostały podane w kwocie euro po kursie ze stycznia 2013 r.

    Od stycznia 2013 r. płaca minimalna w Polsce wynosi 1600 zł (376,58 euro) brutto.

    Zobacz, w których państwach unijnych jest największa płaca minimalna.

    Źródło: Eurostat

    – Miejsce 10. Grecja: 683,76 euro

    – Miejsce 9. Malta: 697,42 euro

    – Miejsce 8. Hiszpania: 752,85 euro

    – Miejsce 7. Słowenia: 783,66 euro

    – Miejsce 6. Wielka Brytania: 1 264,25 euro

    – Miejsce 5. Francja: 1 430,22 euro

    – Miejsce 4. Irlandia: 1 461,85 euro

    – Miejsce 3. Holandia: 1 469,40 euro

    – Miejsce 2. Belgia: 1 501,82 euro

    – Miejsce 1. Luksemburg: 1 874,19 euro

    – … miejsce 12. Polska: 376,58 euro

    Polska znajduje się poza pierwszą dziesiątką, jeśli chodzi o najwyższe płace minimalne w Unii Europejskiej. Przed Polską, na 11. miejscu, jest jeszcze Portugalia (565,83 euro). Płaca minimalna Polaka jest 5 razy niższa niż unijnego rekordzisty (Luksemburg: 1 874,19 euro). Jest także dwa i pół razy niższa niż płaca Amerykanina (998,15 euro).”

    Źródło – http://biznes.onet.pl/praca/ranking-plac-minimalnych-rekordzista-ma-5-razy-wie,18493,5476477,14202519,fotoreportaze-detal-galeria .

  18. Unijni urzędnicy protestują przeciwko cięciom w administracji UE, jakich żądają kraje członkowskie. Na najbliższy wtorek zaplanowano strajk blisko 3000 pracowników Rady UE – powiedział w czwartek PAP Guenther Lorenz ze związku zawodowego w tej instytucji.

    „Spełnienie żądań krajów członkowskich oznaczałoby koniec europejskiej służby cywilnej” – powiedział Lorenz. Według niego realizacja wstępnych propozycji rządów w sprawie reformy unijnej administracji prowadziłaby do cięć w wysokości 10 mld euro i ograniczenia przywilejów dla europejskich urzędników o 60 proc. w ciągu 15 lat.

    W przyszłym tygodniu ambasadorowie krajów członkowskich mają przyjąć stanowisko Rady UE na negocjacje z Parlamentem Europejskim i Komisją Europejską w sprawie planowanej reformy unijnej administracji. Według Lorenza wstępny projekt tego stanowiska zakłada m.in. podwyższenie wieku emerytalnego dla urzędników instytucji UE z 63 do 67 lat, wprowadzenie górnej granicy podwyżek wynagrodzeń na poziomie 2 proc., przywrócenie dodatkowego opodatkowania części dochodów urzędników w wys. 6 proc., a także ograniczenie możliwości awansu…” Więcejhttp://biznes.onet.pl/eurokraci-protestuja-przeciw-cieciom-w-administrac,18491,5485062,1,news-detal .

  19. „…Tyle, że ta załoga, to dzisiaj 20 pracowników polskiego podwykonawcy, warszawskiego Budimexu. Według Gianpaolo Mosca ze związku zawodowego IG BAU, pracują za „głodowe stawki”, 240 godzin miesięcznie, także w soboty i niedziele. Zarabiają 19 złotych na godzinę, czyli niespełna 4 euro 50 centów. Najniższa stawka w tej branży wynosi tymczasem w Niemczech 10,71 euro…” Więcejhttp://biznes.onet.pl/praca/neues-deutschland-niemieccy-zwiazkowcy-bronia-praw,18493,5570087,5451429,468,1,news-detal .

  20. MajorKaza pisze:

    Primo: według prawicy, (naprawdę nie wiem dlaczego „liberałów”?) wolny rynek ma być z definicji wolny. Co za tym idzie związki zawodowe, czy też przedsiębiorców nie mają racji bytu. Tak jak pracownicy nie mogą się umawiać na jedną stawkę, tak i pracodawcy. (cyt. „Sytuację dodatkowo pogarsza działalność organizacji zrzeszających przedsiębiorców jak Business Centre Club, Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych czy Konfederacja Polskich Pracodawców, które kształtują niemal identyczne warunki pracy i płacy w całych regionach.”) Pragnę też zauważyć, że kapitaliści, przed którymi autor broni się rękami i nogami, chcą likwidacji tych związków.

  21. bromba pisze:

    Bardzo mi się podoba to, co powyżej napisałaś o płacy minimalnej. Ale niestety te rozważania są teoretyczne. A w praktyce jest tak…. Kiedy w 2007 roku podejmowałem pracę w call-center na umowie zlecenie ze składkami, płaca minimalna wynosiła 980 zł brutto, a moja stawka godzinowa: 9 zł brutto. Żeby wyrobić płacę minimalną musiałem przepracować ok. 109 godzin miesięcznie. Było to całkiem możliwe i wykonalne w tej branży. Toteż, kiedy po 5 latach zrafiłem na bezrobocie, to dostałem zasiłek! Cóż, teraz nadal (nie rozwijam się! Jestę prymitywem!) pracuję w cal- center, tylko innym, zarabiam 10.50 zł brutto, a płaca minimalna wynosi 1680 zł. Czyli muszę przepracować 160 godzin. Niestety, nie wyrabiam tyle. Dlatego, kiedy mnie wyrzucą z tej pracy nie dostanę żadnego zasiłku, bo żeby zasiłek mieć trzeba wyrabiać przynajmniej przez rok minimalną krajową. Co więcej – nikt mnie nie reprezentuje. Związki zawodowe takich jak ja nie chcą. Zresztą nic dziwnego, bo bronią etatowców, a my jesteśmy dla nich zagrożeniem. Ale w efekcie, kiedy słyszę o podwyżce płacy minimalnej, to mam mieszane uczucia.

  22. Deipnosophist pisze:

    http://www.msn.com/pl-pl/finanse/najpopularniejsze-artykuly/dlaczego-polki-w-niemczech-zostan%C4%85-zepchni%C4%99te-do-szarej-strefy/ar-AA84cuW

    Niektórzy tutaj dalej będą twierdzić, że podwyższenie płacy minimalnej nie powoduje rozrostu szarej strefy :)

Dodaj komentarz