Ratunek w eksporcie?

.

Dostałam mailem – Jerzy Chybiński :

.

Ratunek w eksporcie?

.

Po zmianie ustrojowej polskie elity polityczne, zauroczone gospodarką Zachodu, zaczęły bezkrytycznie, pod dyktando zachodnich, prywatnych rynków finansowych, restrukturyzować polski przemysł. Restrukturyzacja ta polegała przede wszystkim na prywatyzacji wszystkiego co tylko można. Sprzedawano na siłę, nawet za dziesiątą część wartości, nie patrząc kto kupuje i jakie ma intencje (fortuny, jakich dorobili się decydenci na takiej prywatyzacji to temat dla Trybunału  Stanu). Co lepsze kąski sprzedano obcym, którzy często kupowali, by zlikwidować konkurencję, a drobniejsze zakłady likwidowano, jak np. przemysł terenowy, zaspokajający lokalne potrzeby, czy Państwowe Gospodarstwa Rolne, bez względu na ich kondycję. Spowodowało to znaczne zubożenie społeczeństwa i – momentami – 20-to procentowe bezrobocie. Produkcję artykułów żywnościowych wprawdzie udało się jako tako odbudować, bo na wyżywienie ludzie muszą znaleźć pieniądze (choćby z opieki społecznej) ale przemysł włókienniczy i odzieżowy praktycznie nie istnieją, bo połowa społeczeństwa, z braku odpowiednich dochodów, zmuszona jest do ubierania się w „lumpeksach”, a reszta kupuje odzież importowaną z Azji. Padł przemysł stoczniowy, szeroko pojęta gospodarka morska, budownictwo mieszkaniowe zabezpiecza potrzeby tylko najzamożniejszych – przykłady można by mnożyć.

Czy sam eksport i związane z nim drastyczne obniżanie kosztów produkcji, rozwiąże nasze problemy gospodarcze i finansowe?

– obniżanie kosztów to przede wszystkim obniżanie płac pracowników,

– niższe płace to mniejszy popyt wewnętrzny i mniejsza kwota podatków,

– mniejszy popyt wewnętrzny to ograniczanie produkcji i wzrost bezrobocia,

– wzrost bezrobocia to wyższe obciążenie budżetu na osłony socjalne,

– zyski z eksportu zasilają prywatne konta eksporterów, a ich księgowi i prawnicy zadbają, by nie płacili podatków lub spowodują ucieczkę do rajów podatkowych,

– ucieczka z produkcją do państw o najtańszej sile roboczej,

– zwiększenie rozwarstwienia dochodów i tak już najwyższe w Unii Europejskiej,

– duże rozwarstwienie dochodów to destabilizacja polityczna i społeczna oraz wzrost znaczenia demagogów.

To dość pobieżne przedstawienie skutków wyraźnie pokazuje, że przestawienie gospodarki na produkcję proeksportową bez podjęcia innych, prorozwojowych działań nie tylko że nie rozwiąże obecnych problemów, lecz dołoży kolejne, jeszcze trudniejsze do rozwiązania.

Podstawowym zagadnieniem jest zapewnienie finansowania rozwoju gospodarczego. Polska straciła nad tym kontrolę wyprzedając bankom zachodnim praktycznie wszystkie polskie banki (były premier Jan Krzysztof Bielecki niedawno stwierdził że to był poważny błąd, a przecież sam je sprzedawał). Banki komercyjne nastawione na zysk, wprawdzie udzielą kredytu, ale tak oprocentowanego, że odsetki z reguły są wyższe niż przyrost dochodu z inwestycji, a to może wpędzić w spiralę zadłużeniową nie do przerwania, jak stało się z gospodarką wielu państw, w tym najwyżej rozwiniętych. (stworzono samonapędzający się mechanizm do „robienia” pieniędzy z odsetek od kredytów spłacanych w nieskończoność – w żargonie finansistów nazywa się to „rolowaniem długów”). Nie chcąc być gołosłownym zacytuję stwierdzenie profesora Song Hongbinga z jego książki „Wojna o pieniądz”: „Aż do roku 2006 łączny dług rządu USA, amerykańskich firm i osób prywatnych osiągnął sumę 44 bilionów dolarów. Jeśliby dokonać wyliczeń na podstawie najniższej stopy odsetek, ich łączna kwota co roku sięga 2,2 biliona dolarów. (…) ów dług osiągnął taki poziom, że jego zwrot przestaje być możliwy.” W innym miejscu: „(…) kraje rozwijające za zaciągnięte kredyty na łączną sumę 430 miliardów dolarów (1980) wypłaciły 658 mld dolarów wszystkich kosztów (zwrot długu plus odsetki). Mimo to w 1987 roku (…)wciąż były winne międzynarodowym bankierom 1,3 biliona dolarów. (…) nigdy nie mają szansy doczekać dnia, w którym spłaciłyby cały dług.” Taki system ekonomiczno – finansowy funkcjonuje praktycznie wszędzie i każde próby wyrwania się z niego skutkują obniżaniem ocen ratingowych, wzrostem oprocentowania dotychczasowego zadłużenia i restrykcjami pogłębiającymi problemy (Irlandia, Grecja, Hiszpania, Włochy). Te państwa są już nieźle „rolowane.” Niestety, Polska na życzenie własnych rządów, też wplątała się w tą spiralę zadłużeniową.

W świetle powyższego wyraźnie widać jak ważną sprawą jest odtworzenie przemysłu produkującego na potrzeby kraju, by import ograniczyć do minimum. Sfinansowane to musi być przez polski bank i polski pieniądz pamiętając, że te ewentualne nowe przedsiębiorstwa i ich nowa produkcja to wzrost PKB i pieniądze wydane na ten wzrost muszą pozostać w obiegu gospodarczym. Ich zwrot będzie równoznaczny z burzeniem tego, co zbudowano (to tak, jakby po wybudowaniu domu kazano oddać wszystkie cegły i to z nawiązką). Bez stosownej polityki stymulacyjnej, gospodarka będzie ciągle dreptać w miejscu.

Polski przemysł musi być tak powiązany z państwem, aby niemożliwa była jego ucieczka z kraju. Dobrym sposobem byłyby inwestycje publiczno – prywatne lub tylko publiczne, które stanowiłyby punkt odniesienia dla przedsiębiorstw prywatnych (na Zachodzie nieźle funkcjonują państwowe przedsiębiorstwa). Konieczne jest również spłaszczenie dochodów by wzmocnić popyt wewnętrzny, oraz odcięcie od budżetu różnych firm i instytucji niczego nie tworzących i żyjących (i to nieźle) na koszt podatnika. Pilna do uregulowania jest sprawa t.zw. „inwestorów” giełdowych, którzy dla swoich spekulacji wyciągają z gospodarki olbrzymie pieniądze (przecież ani rząd, ani mennica pieniędzy im nie dają).

Żadne z państw w pojedynkę nie jest w stanie zmienić obowiązującego systemu ekonomicznego opartego na dyktacie prywatnych banków i światowej finansjery nastawionych na maksymalizację zysków. Jest to pole do popisu dla naszej dyplomacji i europosłów..

Są to najpilniejsze działania służące poprawie efektywności działania polskiej gospodarki. Ani obecny rząd, ani ewentualne rządy stworzone przez partie funkcjonujące w obecnym parlamencie, takich działań nie podejmą, bo i PiS, i
SLD były u władzy i niczego nie naprawiły, więc nie należy się spodziewać, że zrobią to w przyszłości. Dla dokonania niezbędnych zmian potrzebni są nowi ludzie nie uwikłani w dotychczasowe układy polityczno – biznesowe. Tacy ludzie,
z odpowiednim wykształceniem i wiedzą, trzymają się z boku, zniesmaczeni obecną rzeczywistością. Przekonajmy ich do działania dla dobra kraju.

Z ostatniej chwili: podczas odbywającego się we Wrocławiu Globar Forum, Lech Wałęsa (cytuję za G.W.): „wezwał do gruntownej reformy kapitalizmu, bo grozi nam rewolucja. Ten kapitalizm nie ma żadnych szans, by wytrzymać to stulecie.” Kolejny decydent, którego oświeciło za późno.

Jerzy Chybiński”

.

Polecam:

– Wojna o pieniądz – http://www.stachurska.eu/?p=5304

– Wynagrodzenia, głupcze – http://www.stachurska.eu/?p=3176

– Inwestujcie w ubogich – http://www.stachurska.eu/?p=5238

– Zmierzch idiotów – http://www.stachurska.eu/?p=7796

– Dochód gwarantowany – http://www.stachurska.eu/?p=370

.

9 Responses to Ratunek w eksporcie?

  1. „Autostrada północ–południe powinna nazywać się „Śmieciową”, a wschód–zachód – „Emigracji”. I tyle. Nazwanie autostrady imieniem „Solidarności”, w sytuacji gdy ludzie zatrudniani byli na umowy śmieciowe w firmach, które budując ją, zbankrutowały, to zwykła hipokryzja. Tak samo autostrada „Wolności” – no chyba że wolności od naszego chorego rynku pracy, z którego Polacy uciekają za granicę…” Więcejhttp://wpolityce.pl/wydarzenia/70937-piotr-duda-o-inicjatywie-prezydenta-autostrada-polnocpoludnie-powinna-nazywac-sie-smieciowa-a-wschodzachod-emigracji-i-tyle .

  2. Tymoteusz Kochan 04.01.2014 r. pisze:

    „Jaśnie oświecony premier: „Zdaję sobie sprawę, że okolice Radomska, jak wiele innych miejsc w Polsce, to nie jest raj na ziemi. Jak to w Polsce: zawsze może być lepiej”. Prawdziwe słowa męża stanu, który nie ogląda się na żadne koszty tylko realizuje narodowy plan zgodnie z jedyną słuszną ideologią. Miliony emigrantów, miliony bezrobotnych, miliony biednych, miliony biednych pracujących, miliony na umowach śmieciowych… Ale naszego premiera to bynajmniej nie zniechęca! Wręcz przeciwnie, ON od dawna wiedział, że tu raju nie będzie – a my głupi i krótkowzroczni żądaliśmy niemożliwego i wyglądaliśmy za królestwem niebieskim! Jak to wspaniale mieć takiego dojrzałego wodza!

    W Polsce, jak to w Polsce i nikt nie powinien wymagać ani jednego więcej słowa!”

    Źródło – https://www.facebook.com/ .

  3. Chutor1 pisze:

    Lech Wałęsa (cytuję za G.W.): „wezwał do gruntownej reformy kapitalizmu, bo grozi nam rewolucja.”

    Niewątpliwie będzie ona groźniejsza dla tych, którzy ją przegrają.

  4. Vera pisze:

    Szanowna Pani
    Niema nic bardziej ośmieszającego zjawisko niż przesada i histeria w jego diagnozie. Powoływanie się na prezydenta Wałęsę, człowieka z innej epoki, ośmiesza tylko dyskutanta.
    Ale ja o bankach bo tu najwięcej zawiści i szowinizmu. Najpierw przykład: Najpoważniejsze banki niemieckie to Kasy Oszczędnościowe (Sparkassen). Mają w statucie pewne obowiązki jak filiale dla ludzi nie korzystających z internetu czy wytyczne inwestycyjne dzięki którym nie grają akcjami. Przez to Sparkasy nie były dotknięte kryzysem. Tymczasem aktualne analizy pokazują, że stoją one przed plajtą. Utrzymywanie filii powoduje koszty całkowicie połykające zyski. Czyli narodowe podejście skutkujące ograniczeniem ekonomii działań może dziś zniszczyć każdy bank. Tymczasem polskie podejście to sprzedać, przechlać, wulgarnie mówiąc, pieniądze a potem zazdrościć i żądać, żeby było po polsku. Jak to działa pokazała sprawa PZU. Przecież polskie banki to były śmiecie z papierowymi kartotekami. Pieniędzy na remont nie było. Sprzedane dużymi inwestycjami zostały unowocześnione sprzętowo i procesowo a teraz żal półdupki ściska. Tymczasem wszystkie banki na świecie żeby istnieć muszą się trzymać tych samych zasad a w internecie ważny jest wygląd strony i koszty przelewów a nie mieszkanie właściciela. Znowu Niemcy: Europejski Bank Centralny EZB rozdał bilion (!) euro żeby banki miały kapitał pożyczkowy dla firm. Tymczasem banki te pieniądze włożyły natychmiast na konto EZB na 0,5% bo to więcej i bezpieczniej, mniejsze koszty, niż kredyty. A pieniędzy dla firm brak. I to robią banki niemieckie w swoim kraju. Rząd niemiecki szuka rozwiązania a polski wyzwisk dla wrednego obcego kapitału. A można by tak opodatkować niewykorzystywane kapitały w bankach zamiast pluć na właścicieli.
    P.S. Mamy konto w BGŻ bo ten bank nie był zbyt nowoczesny. Ale już przegrał i został właśnie sprzedany. I to jest problem, a nie wyzwiska.

    Z innej beczki. Znana sprawa TPSA. Niby to straszne ale błąd nie w sprzedaży tylko w tym, że nie oddzielono zarządzania siecią od obsługi klientów. W efekcie mamy w Warszawie 2 dublujące się linie światłowodowe 250 Mb a poza Warszawą całkowity brak internetu. Oczywiście winni Francuzi.
    Ale całkowity brak komentarzy co do tych 3000 byłych polskich firm, które optymalizują podatki na Cyprze. Tak bardzo, że wiele splajtowało razem z Cyprem. Jakoś tych się nie karze. Do nich niema pretensji choć omni głównie korzystają z umów śmieciowych.

    To tylko parę uwag bo mnie ten szowinizm bardzo drażni.
    Z poważaniem

  5. Vera pisze:

    P.S. P.S.
    Onet podaje właśnie, że polska firma odzieżowa LPP (marki Reserved, House i Mohito) do spółek na Cyprze i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
    Czyli tam będą szły opłaty licencyjne i zyski.
    A u Pani Stachurskiej płacz z powodu sprzedaży banków 25 lat temu. Czy to poważne?

  6. Renia pisze:

    Panie „Vero” jest Pani Polką?

  7. Maciej pisze:

    No właśnie, dobre pytanie Renia zadała.
    Pani Vero.
    Poczytałem trochę Pani komentarzy i ten był bodaj pierwszym, w którym trochę skrytykowała Pani Niemców.
    Jestem jeszcze bardziej daleki od idealizacji Niemców. Nie potępiałbym również wszystkich Polaków.
    Prawda jest skomplikowana, ani tak dobra ani tak zła.
    Niemcy są zainteresowani hegemonią w Europie. Jedną z części tego planu jest osłabienie Polski (aż ofiara sama poprosi ich o dominację…). Mają narzędzia w postaci „polskich” mediów, jak np. TVN24 i partii PO – neoliberałów, kiboli, aferałów i łapówkarzy. Nota bene – Niemcy popierają ich mocno, choć są oni tak odlegli od socjalnych, porządnych niemieckich rozwiązań. Dziwne? Co najmniej…
    Niemcy są specyficzni. Wbrew temu, co sami sądzą, wielu rzeczy nie mają, np. serca, polotu, błyskotliwego myślenia, abstrakcyjnego myślenia, myślenia obrazami, łatwej wizji całości, itd.
    A w Polsce nie wszystko się nie udało: np. lasy państwowe, ciekawe kino, muzyka, malarstwo, telewizja państwowa, parki narodowe, itd.

  8. Maciej pisze:

    Rozumie Pani, Pani Vero?
    Z jednej strony Niemcy to zdyscyplinowani obywatele, a z drugiej – praktikerzy-detaliści, trochę jak cyborgi, którzy muszą być najlepsi, choć ze względu na swą specyfikę nie zawsze być mogą.
    Niemcom na pewno udało się bogate, socjalne państwo, dobrze zorganizowane.
    Nam nie bardzo udały się: sport (generalnie), nauka, Kościół i komercyjne media.

Dodaj komentarz