.
~@rtur 01.02.2014 r. 0 11:01 pisze :
„Reforma Edukacji w Polsce na przykładzie matematyki:
1950 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty. Ile zarobił drwal?
1980 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty – czyli 80 zł. Ile zarobił drwal?
2000 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty, czyli 80 zł. Drwal zarobił 20 zł. Zakreśl liczbę 20.
2010 r. (tylko dla zainteresowanych)
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. W tym celu musiał wyciąć kilka starych drzew. Podzielcie się na grupy i odegrajcie krótkie przedstawienie, w którym postarajcie się przedstawić, jak w tej sytuacji czuły się biedne zwierzątka leśne i rośliny. Przekonajcie widza, jak bardzo niekorzystne dla środowiska jest wycinanie starych drzew.
2013 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Pokoloruj drwala.”
Źródło – http://wiadomosci.onet.pl/kraj/donald-tusk-obiecuje-darmowe-podreczniki-kalkulacje-pokazaly-rzecz-druzgocaca/jr98m komentarze.
.
Artykuł, który skomentowano jak wyżej dowodzi że rachunki mają się u nas marnie. Dostajemy informacje:
.
„Chcielibyśmy sfinansować obowiązkowy podręcznik tak, aby rodzice mieli do niego dostęp bezkosztowo. Kalkulacje pokazały rzecz druzgocącą, koszt produkcji podręcznika dla pierwszoklasisty nie powinien w żadnym wypadku przekroczyć 10 milionów złotych. Dzisiaj rodzice wydają blisko 140 mln złotych. Tak naprawdę o tę różnicę walczymy, o różnicę właśnie dla rodziców – mówił na konferencji prasowej zorganizowanej wspólnie z minister edukacji Joanną Kluzik-Rostkowską premier Donald Tusk
Premier w swojej wypowiedzi podkreślał, że celem wprowadzenia darmowych podręczników jest uzyskanie porównywalnego jakością materiału za nieduże pieniądze. – Stratne będą oczywiście firmy, które do tej pory zajmują się tego typu wydawnictwami i mówię to bez satysfakcji, ale nie można tolerować takiego mechanizmu, że rodzicie muszą wydawać tyle pieniędzy. Nie ma żadnej potrzeby, aby ten system musiał być kontynuowany – mówił Tusk…”
.
Do pierwszej klasy pójdzie w tym roku 400 – 500 tysięcy dzieci. Sto czterdzieści milionów złotych za jeden podręcznik to co najmniej 280 zł za sztukę. Dziesięć milionów na ten podręcznik to 20 zł/szt. O co chodzi Premierowi?
W wielu krajach mimo nieporównywalnie lepszego socjalu na rzecz polityki prorodzinnej – http://www.stachurska.eu/?p=13717 podręczniki dzieci dostają w szkole. Nikt by się nie zdziwił gdyby i w Polsce tak było… Chyba nikt. Ja na pewno się nie zdziwię. Ale hulanie po cenach jakby były bez znaczenia przywołuje nie tylko uśmiech ?
Dzieci w pierwszej klasie (rozmawiałam z mamą dwojga dzieci) korzystają obecnie z ca 25 książek, po dwie na każdy miesiąc oraz 5 na cały rok. Te książki to raczej zeszyty, jednorazowego użytku, bo maluchy je kolorują, wycinają z nich obrazki itp. Komplet tych książek kosztuje rodziców ca 300 złotych. Elementarz Mariana Falskiego – http://www.wsip.pl/oferta/cykle/wychowanie-przedszkolne/5-6-latki/elementarz-mariana-falskiego/ kosztuje dziś 40 – 50 złotych. Może i można go wydrukować i dystrybuować za łącznie 20 zł/szt, ale czy byłby to już koniec kosztów? Dzieci nie rysowałyby w książce więc musiałyby mieć dodatkowe pomoce czy to na lekcje w szkole, czy na zajęcia zadane do domu. W Anglii dzieci wszystkie pomoce dostają w szkole. Zadania do wypełnienia w domu dostają na kartce papieru, do której dołączona jest druga, czysta, kartka, na której praca domowa ma być zrealizowana. Tylko te dwie kartki dzieci noszą ze szkoły i do szkoły. W szkole każde dziecko ma podręczniki, zeszyty, kredki, gumki, farbki, ołówki, długopisy, linijki i co tam jeszcze się może przydać. Dzieći w klasie jest trzydzieścioro, nauczycieli prowadzących z nimi zajęcia dwoje: nauczycielka + asystentka/pomoc. Te dwie panie są z dziećmi podczas lekcji, na przerwach, podczas posiłków, od 8:00 do 15:15. Gdy dziecko z czymś sobie radzi słabiej to dostaje zajęcia wyrównawcze, bo szkoła czuje się w obowiązku dzieci nauczyć. Tak to widziałam podczas odwiedzin w szkole do której chodzi synek przyjaciół.
Pytanie: Czy zeszyt na miesiąc nauki musi kosztować ca 15 zł, zaś dwa zeszyty 30 zł, czy może jest to żerowanie na sztywnym popycie? Wysokie ceny powodują że nie wszystkie dzieci podręczniki mogą mieć. Jest to problem systemowy, więc lepiej by to Pańśtwo w pomoce szkolne zaopatrywało dzieci, czyli szkoły. Rodzic w odróżnieniu od Państwa jest wobec wydawnictwa na straconej pozycji, gdyż nie ma możliwości negocjować cen podręczników.
.
Polecam:
– http://wiadomosci.onet.pl/kraj/rzeczpospolita-biedny-jak-polskie-dziecko/n2z8d .
– Podstawowe obowiązki Państwa – http://www.stachurska.eu/?p=7260 .
.
Czyli gospodarka wolnorynkowa na polu podręczników się rzekomo nie sprawdza, dlatego wprowadzamy uznaną już gospodarkę nakazowo- rozdzielczą. Sprawdza się ona świetlanie w służbie zdrowia. O ile pacjenci są u lekarza by wypełnić limity a nie się leczyć.
Na blogu Pana Chętkowskiego w Polityce w komentarzu Krzysztof Cywiński opisuje proces i koszt tworzenia podręcznika. Warto przeczytać. Mojego komentarza nie chce się powtarzać. Może tylko, że podręczniki już są i może zażądać wydania obok drogiej również tańszej wersji po kosztach, które sfinansuje państwo. Bez rewolucji i niszczenia rynku. Efekt byłby jutro.
Kto jest panem a kto chamem
Swego czasu gdy lichwiarze widzac ziemianstwo jako najwyzsza klase spoleczna zachecalo chamow by pozbyli sie panow i utworzyli demokracje tzn wszyscy bedziemy rowni. To sie sprawdzilo, pozornie. Poniewaz arystokrastyczne zasady panujace we wszechswiecie nie znosza pustki wiec zamiast pana z krwi i kosci wylonil sie pan z probowki. Sztuczne stwory rzadza swiatem a lichwa popycha je w dla siebie korzystnym kierunku. Teraz jest wszystko dla dobra ludzkosci. Cham z krwi i kosci musi spogladac na sztuczne chmury, pic zatruta wode z ruru i klaniac sie sztucznej bestii zwanej korporacja. Nade wszystko cham musi skadac jej danine z wlasnych dzieci. Przymusowo musi wysylac dzieci do szkoly, tam biedactwa sa tresowana na potrzeby korporacji az do modosci i to wszysko dla spolecznego dobra. I za to rodzice musza placic panstwu i korporacji. Kilka lat temu gdy przywodca Libii zaprowadzil nowe porzadki polegajace i na tym, ze edukacja nie byla przymusowa to sztuczne korporacje widzac, ze natura zwycieza, nakazaly tuskowym kukielkom by zniszczyly kraj, ktoremu zachcialo sie edukacji w rekach rodzicow.
Fundamentalizm wolnorynkowy sprawdza się wyłącznie w wyobraźni dzieciaków wierzących w bajeczki, które sprzedaje im na swoim blogu znany hucpiarz w muszce.
Polecam – http://chetkowski.blog.polityka.pl/2014/02/04/dla-kogo-te-podreczniki/ .
I jeszcze:
„…Jak wygląda praktyka dęcia kosztów podręczników i kto ją uskutecznia, na przykład można przeczytać tu:
„…prawdziwą bombą jest informacja, że w wielu szkołach uczniowie są karani przez nauczycieli oceną niedostateczną za brak podręcznika, choć nie mają do tego żadnego prawa. Oceny niedostateczne za takie przewinienie otrzymuje 14, 2 proc. ankietowanych uczniów szkół podstawowych, 25 proc. gimnazjalistów i 24,9 proc. licealistów…”…” Więcej – http://chetkowski.blog.polityka.pl/2014/02/02/darowanemu-podrecznikowi-nie-zaglada-sie/ , komentarze.
http://chetkowski.blog.polityka.pl/2014/02/04/dla-kogo-te-podreczniki/#comment-164862 :
kaesjot 6 lutego o godz. 9:22 pisze:
„Vera
5 lutego o godz. 22:13
Nawet w tej ” nakazowo rozdzielczej gospodarce” nie czekało się 8 lat na operację wyrostka robaczkowego tylko od razu trafiało się na stół operacyjny.
Wolny rynek to może Pani mieć tam, gdzie konsument MOŻE ale nie MUSI wybrać to czy tamto.
W sytuacjach gdy MUSI nie mamy równości stron co prowadzi do dyktatu .
Służba zdrowia i oświata to dziedziny , gdzie Klient MUSI ( w pierwszej działa instynkt samozachowawczy a w drugiej ustawowy obowiązek szkolny ).
Ponieważ te obszary działania są w znacznej mierze finansowane ze środków społecznych musi to być rynek kontrolowany i regulowany, by środki te były racjonalnie i efektywnie, z możliwie największą korzyścią dla tych , którym ma to służyć ( pacjentom i uczniom ) a nie tym, którzy to obsługują ( lekarze i wydawcy podręczników ).
Społeczeństwo ma korzyć znacznie większą z dobrze wyedukowanej młodzieży i zdrowych obywateli niż z zarabiających krocie wydawców podręczników czy lekarzy.”
==========
Podstawowe obowiązki Państwa – http://www.stachurska.eu/?p=7260 .
Dla dobra dziecka i spoleczenstwa
Dziecko powinno sie ksztalcic w miejscu najbardziej ku temu przydatnym. Jezeli rodzice osobiscie nie moga lub nie chca zajmowac sie edukacja dziecka wowczas szkola panstwowa lub prywatna powinna byc dostepna dla uczniow. Zarowno szkola panstwowa jak i prywatna bylaby finansowana ze srodkow spolecznych. Np na oplate szkoly prywatnej rodzice otrzymywaliby fundusze z kasy spolecznej rowne lub ponizej kosztow edukacji panstwowej. Oczywiscie formy mieszane bylyby doposzczalne. Dziecko mogloby uczeszczac na niektore lekcje w szkolach panstwowych a inne w prywatnych lub domowych. Rodzic inzynier czesto bylby lepszym nauczycielem niz podobny w klasie szkolnej. Takie i podobne rozwiazania edukacyjne obnizylyby koszty szkolnictwa panstwowego, sprzyjajoby rozwijaniu potencjanych talentow i dawaloby spoleczenstwo roznorodnosc tworczych osobowosci nie stlamszonych przez jedna sztampe. Aby to osiagnac wpierw nalezy sie oswobodzic z tyranii oligarchow bo im potrzeni sa poddani a nie wolni obywatele.
A może takie reformy są potrzebne , cholera gender jak nie wiem co
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/malawi-szokujacy-rytual-seksualnej-inicjacji-dzieci/1f7rf
Komentarz kaesjota w Polityce o filmie z Kuklińskim:
” kaesjot
Re:Recenzja filmu:
Olać ten film !!!
Niech to będzie merkantylna i propagandowa klęska. ”
Poznać obrońcę wolności. Inni zauważyli natomiast, że to jeden z tych, którym zostało już tylko wyżalanie się w ukochanym piśmie. Proponuję dobrze dobierać sobie cytaty.
Nie 10 milionów złotych a 66 milionów złotych – http://biznes.onet.pl/wideo/darmowe-podreczniki-dla-uczniow,153075,w.html .
Debata „Edukacja” – https://www.youtube.com/watch?v=7vgOtlvtxm0 .