.
Jarosław Augustyniak pisze:
.
Najwyższy czas na lewicowy radykalizm!
2014-11-29 16:53:21
Przez wiele lat na lewicy, poza tą całkowicie marginalną, dominował pogląd, że podniesienie haseł antysystemowych jest z góry skazane na porażkę, bo dominuje dyskurs zwycięzców, którzy obalili w Polsce komunizm. Ostateczne zwycięstwo kapitalizmu i „koniec historii”. Najważniejsze hasło lewicy socjalistycznej, hasło nacjonalizacji zaczęło uchodzić za zwykłe sekciarstwo. Powszechny defetyzm i ofensywa kapitału, tak naprawdę utrata wiary w możliwość budowy innego świata sprawiły, że lewica zajmuje się dziś już co najwyżej tym czym w normalnym kraju zajmują się organizacje charytatywne i Kościół.
.
.
Gdzie jest lewicowy elektorat?
Zaryzykuję twierdzenie, że w Polsce nie ma czegoś takiego jak lewicowy elektorat. Jest tylko elektorat potencjalnie lewicowy a tak naprawdę po prostu socjalny i przechodni. Pójdzie tam gdzie dadzą więcej. Tam gdzie jest większa wiarygodność czy po prostu obiektywne prawdopodobieństwo spełnienia socjalnych obietnic. Na tym polu lewica przegrywa i będzie przegrywać z prawicą, bo jest od niej dużo słabsza. Ten elektorat, poza mniejszą jego częścią, której antyklerykalizm i kwestie obyczajowe nie pozwalają przełamać obrzydzenia jest dziś elektoratem Prawa i Sprawiedliwości.
Zaryzykuję twierdzenie, że w Polsce nie ma czegoś takiego jak lewicowy elektorat. Jest tylko elektorat potencjalnie lewicowy a tak naprawdę po prostu socjalny i przechodni. Pójdzie tam gdzie dadzą więcej. Tam gdzie jest większa wiarygodność czy po prostu obiektywne prawdopodobieństwo spełnienia socjalnych obietnic. Na tym polu lewica przegrywa i będzie przegrywać z prawicą, bo jest od niej dużo słabsza. Ten elektorat, poza mniejszą jego częścią, której antyklerykalizm i kwestie obyczajowe nie pozwalają przełamać obrzydzenia jest dziś elektoratem Prawa i Sprawiedliwości.
.
Polska to taki dziwny kraj, w którym nie ma żadnej lewicowej partii antysystemowej. A jest kilka takich partii prawicowych. Są tylko partie zaledwie się o nią ocierające. W zdecydowanej większości wszystkie partie z lewa i prawa to partie, które obiecują niemożliwe, obiecują zreformować kapitalizm. System jest niereformowalny i już bardziej prawdopodobna jest budowa socjalizmu niż wyższe podatki dla bogatych. Najmniej wiarygodna i najmniej radykalna jest w tym niestety lewica. Lewica reformująca kapitalizm? Przecież to nonsens z samego założenia. Reformującą kapitalizm lewicę wciąga on, rozbraja i korumpuje. W Polsce nie ma lewicowego elektoratu, bo by ten socjalny nazwać lewicowym potrzebna jest mu świadomość. A tej on nie posiada. Parafrazując Marksa, to elektorat co najwyżej lewicowy w sobie, ale nie dla siebie. Pamiętajmy o tym z pokora gdy o tym elektoracie mówimy.
Polska to taki dziwny kraj, w którym nie ma żadnej lewicowej partii antysystemowej. A jest kilka takich partii prawicowych. Są tylko partie zaledwie się o nią ocierające. W zdecydowanej większości wszystkie partie z lewa i prawa to partie, które obiecują niemożliwe, obiecują zreformować kapitalizm. System jest niereformowalny i już bardziej prawdopodobna jest budowa socjalizmu niż wyższe podatki dla bogatych. Najmniej wiarygodna i najmniej radykalna jest w tym niestety lewica. Lewica reformująca kapitalizm? Przecież to nonsens z samego założenia. Reformującą kapitalizm lewicę wciąga on, rozbraja i korumpuje. W Polsce nie ma lewicowego elektoratu, bo by ten socjalny nazwać lewicowym potrzebna jest mu świadomość. A tej on nie posiada. Parafrazując Marksa, to elektorat co najwyżej lewicowy w sobie, ale nie dla siebie. Pamiętajmy o tym z pokora gdy o tym elektoracie mówimy.
.
.
Nie ma co powtarzać starych błędów
Ostatnie wybory potwierdziły, że w następnych parlamentarnych spotkają się ze sobą być może już tylko dwie prawice. Uchodząca za neoliberalną Platforma Obywatelska i uchodzące za socjalne Prawo i Sprawiedliwość. Podmiot z lewicą w nazwie odchodzi w polityczny niebyt, a partia Palikota praktycznie nie istnieje. Jest jeszcze konserwatywno-liberalny PSL, który chwilowo, na skutek kreatywnego liczenia głosów zdobył większe „poparcie”. Z braku lewicy z całą pewnością można przypuszczać, że socjalny radykalizm PiS będzie się dalej zwiększał i coraz trudniej będzie go przelicytować. Wraz z pogarszającą się sytuacją życiową społeczeństwa w niektórych sprawach będzie go gonić nawet Platforma. Już jest tak, że lewicy, także tej pozaparlamentarnej trudno w ramach tego systemu konkurować z PiS-em o ten sam przecież elektorat. W przeciwieństwie do PiS lewica jest podzielona na szereg kanapowych ugrupowań. Ale nawet po połączeniu tych wszystkich kanap, będzie to tylko większa kanapa, która będzie musiała przebić PiS w socjalnym radykalizmie, co wcale nie jest już teraz proste, by dostrzegł w niej szansę elektorat, który lewica chce określać jako lewicowy.Jest to elektorat duży, wystarczający do tego, by opierając się na nim myśleć o zdobyciu władzy. Jeśli jakakolwiek partia chce wejść w system od razu zdobywając większość, to musi się na nim oprzeć. Jeśli jednak myśli, że zdobędzie od razu władzę, to zwyczajnie buja w obłokach. Jeśli ma do tego dystans i stać ją na pewien pragmatyzm zadowalając się samym wejściem w system nie może się oprzeć na nim. A na pewno nie tylko na nim. By przez ten elektorat została zauważona, partia musi mieć dużo pieniędzy. Bardzo dużo pieniędzy. W przeciwnym razie głosząc nawet bardzo słuszne hasła, prawie tak słuszne jak PiS, nie przekracza i nie przekroczy nawet 3% poparcia. Z oczywistego powodu – za duża tu konkurencja, na którą lewicy nie stać. Sprawdzone już wielokrotnie.
Ostatnie wybory potwierdziły, że w następnych parlamentarnych spotkają się ze sobą być może już tylko dwie prawice. Uchodząca za neoliberalną Platforma Obywatelska i uchodzące za socjalne Prawo i Sprawiedliwość. Podmiot z lewicą w nazwie odchodzi w polityczny niebyt, a partia Palikota praktycznie nie istnieje. Jest jeszcze konserwatywno-liberalny PSL, który chwilowo, na skutek kreatywnego liczenia głosów zdobył większe „poparcie”. Z braku lewicy z całą pewnością można przypuszczać, że socjalny radykalizm PiS będzie się dalej zwiększał i coraz trudniej będzie go przelicytować. Wraz z pogarszającą się sytuacją życiową społeczeństwa w niektórych sprawach będzie go gonić nawet Platforma. Już jest tak, że lewicy, także tej pozaparlamentarnej trudno w ramach tego systemu konkurować z PiS-em o ten sam przecież elektorat. W przeciwieństwie do PiS lewica jest podzielona na szereg kanapowych ugrupowań. Ale nawet po połączeniu tych wszystkich kanap, będzie to tylko większa kanapa, która będzie musiała przebić PiS w socjalnym radykalizmie, co wcale nie jest już teraz proste, by dostrzegł w niej szansę elektorat, który lewica chce określać jako lewicowy.Jest to elektorat duży, wystarczający do tego, by opierając się na nim myśleć o zdobyciu władzy. Jeśli jakakolwiek partia chce wejść w system od razu zdobywając większość, to musi się na nim oprzeć. Jeśli jednak myśli, że zdobędzie od razu władzę, to zwyczajnie buja w obłokach. Jeśli ma do tego dystans i stać ją na pewien pragmatyzm zadowalając się samym wejściem w system nie może się oprzeć na nim. A na pewno nie tylko na nim. By przez ten elektorat została zauważona, partia musi mieć dużo pieniędzy. Bardzo dużo pieniędzy. W przeciwnym razie głosząc nawet bardzo słuszne hasła, prawie tak słuszne jak PiS, nie przekracza i nie przekroczy nawet 3% poparcia. Z oczywistego powodu – za duża tu konkurencja, na którą lewicy nie stać. Sprawdzone już wielokrotnie.
.
Po klęsce SLD cała lewa strona sceny politycznej staje się niszą do zapełnienia. Wydaje się to atrakcyjne, a upadek SLD może dawać złudną nadzieję, że więcej w tej niszy miejsca dla nas. Lewicy zdaje się, że teraz wystarczy po prostu być, by odnieść sukces. Czasem gdy się ją obserwuje, można pomyśleć, że byłaby bardzo zadowolona, gdyby państwo dało jej kocioł z zupą i pozwoliło ją dzielić między ludzi.
.
Nic nie będzie jednak nawet z trudno wyobrażalnego w polskich warunkach (znając ambicje różnych wodzusiów) jednoczenia kanap jeśli nadal po zjednoczeniu będą miały one zamiast programów politycznych programy pomocowe czy budowę ścieżek rowerowych. Nie wystarczy też już antykapitalizm, który ogranicza się do okrzyku – a-anti-anticapitalista! Nigdy nie był zresztą wiarygodny i nigdy niczym więcej. Nie wystarczy słuszna antyiperialistyczna retoryka, bo jak mówi nie do końca w przenośni niejaki Dugin – nie wystarczy pisać słuszne teksty i kląć na imperializm, ale trzeba wziąć karabin, odejść od komputera, wyjść z domu i zabić jakiegoś Yankee. Trzeba odwagi i kiedy można to trzeba zagłosować przeciw NATO, a nie wychodzić z sali sejmowej podczas głosowania. Potrzebny jest prawdziwy radykalizm, a nie taki, który polega na żądaniu od systemu więcej zupy w kotle dla wykluczonych. Nie potrzeba nam lewicowych Owsiaków, bo jedyną różnicą z oryginałem będzie to, że oryginał może napełnić więcej talerzy. Na nic to już. Przyszedł czas na antysystemowy radykalizm.
Nic nie będzie jednak nawet z trudno wyobrażalnego w polskich warunkach (znając ambicje różnych wodzusiów) jednoczenia kanap jeśli nadal po zjednoczeniu będą miały one zamiast programów politycznych programy pomocowe czy budowę ścieżek rowerowych. Nie wystarczy też już antykapitalizm, który ogranicza się do okrzyku – a-anti-anticapitalista! Nigdy nie był zresztą wiarygodny i nigdy niczym więcej. Nie wystarczy słuszna antyiperialistyczna retoryka, bo jak mówi nie do końca w przenośni niejaki Dugin – nie wystarczy pisać słuszne teksty i kląć na imperializm, ale trzeba wziąć karabin, odejść od komputera, wyjść z domu i zabić jakiegoś Yankee. Trzeba odwagi i kiedy można to trzeba zagłosować przeciw NATO, a nie wychodzić z sali sejmowej podczas głosowania. Potrzebny jest prawdziwy radykalizm, a nie taki, który polega na żądaniu od systemu więcej zupy w kotle dla wykluczonych. Nie potrzeba nam lewicowych Owsiaków, bo jedyną różnicą z oryginałem będzie to, że oryginał może napełnić więcej talerzy. Na nic to już. Przyszedł czas na antysystemowy radykalizm.
.
.
Nowe nadzieje
W czasach PRL krążył wśród ludzi taki dowcip. W pewnej wsi trwa zebranie. W porządku obrad są dwa punkty: 1) budowa remizy 2) budowa socjalizmu. Zebranie otwiera sołtys słowami – ponieważ nie mamy pieniędzy na budowę remizy, proponuję od razu przejść do punktu drugiego.
W czasach PRL krążył wśród ludzi taki dowcip. W pewnej wsi trwa zebranie. W porządku obrad są dwa punkty: 1) budowa remizy 2) budowa socjalizmu. Zebranie otwiera sołtys słowami – ponieważ nie mamy pieniędzy na budowę remizy, proponuję od razu przejść do punktu drugiego.
Wiele się od tego czasu nie zmieniło i na budowę remizy nadal nie mamy. Zmienił się jednak świat i zmieniła się atmosfera w coraz bardziej pochłoniętej kryzysem Europie. W ostatnich wyborach do Europarlamentu lewica dostała baty. Nie cała. Baty dostała lewica mniej lub bardziej socjaldemokratyczna, która jedyne co proponuje to to, że będzie lepsza od prawicy w ożywianiu kapitalistycznego trupa. Znakiem potrzeby zmian są pojawiające się nowe siły w Europie głoszące radykalne lewicowo polityczne a nie socjalne tylko programy. Otwarcie głosi się dziś postulaty nacjonalizacji czy wyjścia z NATO z czym nie ma żadnego problemu czy to grecka Syriza czy hiszpańscy Podemos, a według aktualnych sondaży to partie, które w najbliższych wyborach mogą zdobyć władzę. Ludzie zaczęli już tam inaczej myśleć a postulaty tych partii nie da się już łatwo deprecjonować i wyśmiewać. Z podobnych powodów sukcesy odniosła w wyborach skrajna prawica, której programy również są antysystemowe.
.
Nam jest trudniej, ale to żadne wytłumaczenie, bo gdy chce się prawdziwych zmian innej drogi być może nie ma, a na kompromisy nie ma już czasu. Jest być może tylko ta jedna jedyna, którą u nas w Polsce przetarł już Andrzej Lepper, a nikt dotychczas nie odważył się jej powtórzyć czy choćby skorzystać z doświadczeń
Nam jest trudniej, ale to żadne wytłumaczenie, bo gdy chce się prawdziwych zmian innej drogi być może nie ma, a na kompromisy nie ma już czasu. Jest być może tylko ta jedna jedyna, którą u nas w Polsce przetarł już Andrzej Lepper, a nikt dotychczas nie odważył się jej powtórzyć czy choćby skorzystać z doświadczeń
.
.
A może czas na bunt?
Jest w Polsce elektorat, który politolodzy określają elektoratem buntu. Nie jest on ani lewicowy, ani prawicowy. To co go łączy to sprzeciw wobec systemu na wielu płaszczyznach. Elektorat z gruntu antysystemowy i antyestablishmentowy. To nie jedyny elektorat, który w Polsce nie ma reprezentacji, ale jest to elektorat w przeciwieństwie np. do wykluczonych chętnie głosujący, gdy tylko dostanie ofertę. Tej oferty z oczywistych względów nie ma dla niego żadna osadzona już w systemie partia. Elektorat ten jest oceniany na od 5 do 15%. Podmiot, który tę ofertę przedstawi, wejdzie w przyszłym roku do parlamentu, bo nikt z nim nie będzie o niego konkurował.
Jest w Polsce elektorat, który politolodzy określają elektoratem buntu. Nie jest on ani lewicowy, ani prawicowy. To co go łączy to sprzeciw wobec systemu na wielu płaszczyznach. Elektorat z gruntu antysystemowy i antyestablishmentowy. To nie jedyny elektorat, który w Polsce nie ma reprezentacji, ale jest to elektorat w przeciwieństwie np. do wykluczonych chętnie głosujący, gdy tylko dostanie ofertę. Tej oferty z oczywistych względów nie ma dla niego żadna osadzona już w systemie partia. Elektorat ten jest oceniany na od 5 do 15%. Podmiot, który tę ofertę przedstawi, wejdzie w przyszłym roku do parlamentu, bo nikt z nim nie będzie o niego konkurował.
Dziś podobnie jak w końcówce lat 80-tych, by zaistnieć w systemie, trzeba go podważyć i zakwestionować jego sojusze.
Większość tego co za lewicę uchodzi tematu zapewne nie podejmie. Panicznie boją się tego, że Adam Michnik ich przeklnie i nazwie oszołomami. Wybierając tę drogę mają świadomość prawdopodobnej utraty miejsca w neoliberalnych mediach, które tak z trudem sobie mościli. Reprezentująca system telewizja chętnie pokaże filantropa przytulającego do łona bezdomnych. Wszyscy ich przecież kochamy! Ale nie pokaże człowieka, który zapyta dlaczego są bezdomni? Trzeba do tego odwagi, determinacji i przezwyciężenia strachu przed samobójcza śmiercią w niewyjaśnionych okolicznościach. Zanegowanie systemu, władzy i własności jego beneficjentów oznacza wojnę i tajne służby na karku. Bo skończmy też z bajkami, że ludzie ich przegłosują a oni szanując demokrację oddadzą nam co nakradli.
Większość tego co za lewicę uchodzi tematu zapewne nie podejmie. Panicznie boją się tego, że Adam Michnik ich przeklnie i nazwie oszołomami. Wybierając tę drogę mają świadomość prawdopodobnej utraty miejsca w neoliberalnych mediach, które tak z trudem sobie mościli. Reprezentująca system telewizja chętnie pokaże filantropa przytulającego do łona bezdomnych. Wszyscy ich przecież kochamy! Ale nie pokaże człowieka, który zapyta dlaczego są bezdomni? Trzeba do tego odwagi, determinacji i przezwyciężenia strachu przed samobójcza śmiercią w niewyjaśnionych okolicznościach. Zanegowanie systemu, władzy i własności jego beneficjentów oznacza wojnę i tajne służby na karku. Bo skończmy też z bajkami, że ludzie ich przegłosują a oni szanując demokrację oddadzą nam co nakradli.
.
Wiadomo, że Samoobrona wiele szans zmarnowała, ale z całą pewnością, dopóki była odbierana jako partia antysystemowa i antyestablishmentowa jej poparcie rosło z wyborów na wybory. Skończyło się natychmiast, gdy Lepper z establishmentem podał sobie ręce. Drogę trzeba powtórzyć ale zbudować coś lepszego i trwalszego. Coś co nigdy z establishmentem w żadne układy nie wejdzie. Nie musi się to określać lewicą. Tym bardziej, że nawet Podemos określenia lewica unikają w Hiszpanii, gdzie lewica nie budzi takich złych skojarzeń jak tu nad Wisłą. Wystarczy, że będzie to socjalistyczne i rewolucyjne w treści. Nie mamy już czasu na mydlenie oczu. Nie ma się już gdzie cofnąć, trzeba więc ruszyć do przodu. Spierać możemy się o zakres nacjonalizacji, ale w kraju wywłaszczonym już ze wszystkiego, bez niej nie ruszymy się z miejsca. Dlatego to musi być pierwszy punkt programu każdej partii, która na prawdę chce zmian.
Wiadomo, że Samoobrona wiele szans zmarnowała, ale z całą pewnością, dopóki była odbierana jako partia antysystemowa i antyestablishmentowa jej poparcie rosło z wyborów na wybory. Skończyło się natychmiast, gdy Lepper z establishmentem podał sobie ręce. Drogę trzeba powtórzyć ale zbudować coś lepszego i trwalszego. Coś co nigdy z establishmentem w żadne układy nie wejdzie. Nie musi się to określać lewicą. Tym bardziej, że nawet Podemos określenia lewica unikają w Hiszpanii, gdzie lewica nie budzi takich złych skojarzeń jak tu nad Wisłą. Wystarczy, że będzie to socjalistyczne i rewolucyjne w treści. Nie mamy już czasu na mydlenie oczu. Nie ma się już gdzie cofnąć, trzeba więc ruszyć do przodu. Spierać możemy się o zakres nacjonalizacji, ale w kraju wywłaszczonym już ze wszystkiego, bez niej nie ruszymy się z miejsca. Dlatego to musi być pierwszy punkt programu każdej partii, która na prawdę chce zmian.
Jarosław Augustyniak”
.
.
.
.
Polecam:
.
– Odpoczywaj w gniewie – http://www.stachurska.eu/?p=4226
.
– Parodia solidarnego państwa wg PiS i PO – http://www.stachurska.eu/?p=4495
.
.
.
Piotr Ikonowicz 30.11.2014 r. o 12:11 pisze:
„Demokratura
Na początku transformacji ustrojowej nikt nas nie pytał o to jaki ma być kształt nowego ustroju. Najważniejsze zmiany w okresie „dyktatury Balcerowicza” załatwiał Sejm kontraktowy, wybrany w wyborach, które były parodią demokracji. Teraz okazuje się, że trzeba było zapytać, bo z narzuconego modelu dzikiego kapitalizmu opartego na darwinowskiej zasadzie, że przetrwają tylko najsilniejsi zdecydowana większość społeczeństwa nie jest zadowolona.
Tylko jedna trzecia Polaków jest zdania, że wolny rynek jest lepszy niż socjalistyczna gospodarka planowa. Z kolei dwie trzecie społeczeństwa nie ma żadnych oszczędności i nie jeździ na urlopy. Z badań CBOS wynika, że Polacy chcieliby, aby to rząd zapewniał obywatelom pracę (85 proc.) oraz żeby miejsca pracy tworzył (93 proc.). Zapewniać ma też darmową opiekę zdrowotną (85 proc.) oraz dostęp do przedszkola (aż 95 proc.). Z badań wynika również, że mając wybór: praca w państwowej firmie czy prywatnej, zdecydowanie częściej wybieramy państwową (ponad 61 proc.).
Z kolei z badania pracowni Homo Homini wynika, że chcemy płacić wyższe podatki w zamian za lepszą opiekę ze strony państwa. Taką deklarację złożyło 56 proc. Polaków.
Rządzące elity swe działania wbrew woli większości społeczeństwa opierają na thatcherowskiej zasadzie TINA (There Is No Alternative) czyli, że dla panującego neoliberalnego nie ma żadnej alternatywy. I bardzo dbają o to, aby taka alternatywa się nie pojawiła. Służy temu teza, że każdy kto kontestuje kapitalizm z jego uwielbieniem zysku i poniżeniem człowieka, jest osobą niespełna rozumu, gdyż marzy mu się powrót do PRL. Argument ten, który sprowadza sprawę do zasady „wszystko albo nic” jest podstawą nie dopuszczania do debaty publicznej nad zasadami ustroju gospodarczego i społecznego państwa. To kneblowanie oponentów do złudzenia przypomina PRL-owską właśnie cenzurę, która problemy ustrojowe wykluczała z przestrzeni publicznej. Oczywiście techniki są dziś bardziej subtelne, oficjalnej cenzury nie ma, ale kto chce widzieć i słyszeć ten wie, że próba zabrania głosu w sprawach zasadniczych, systemowych kończy się wyłączaniem mikrofonu albo niewybrednym wysyłaniem dyskutanta do Korei Północnej.
Najtrudniejsza zapora dla promowania opiekuńczej i redystrybucyjnej roli państwa były podatki. Skoro bowiem państwo świadczy coraz mniej, wielu ludzi zgadzało się z twierdzeniem, że podatki to grabież w biały dzień. Jeżeli Ośrodek Pomocy Społecznej na warszawskiej Pradze Północ otrzymał na zasiłki dla około 2000 podopiecznych zawrotną kwotę 9 500 zł na trzy pierwsze miesiące 2013 roku, to łatwo policzyć, ze koszt funkcjonowania tego ośrodka był kilkakrotnie wyższy od sum wypłacanych potrzebującym A stąd już tylko krok do żądania likwidacji systemu, który wprawdzie zapewnia posady urzędnikom, ale nie zapewnia żadnej pomocy potrzebującym. Mimo takich numerów, ponad połowa ankietowanych nie daje za wygraną i nie daje się przekonać, że skoro państwo działa źle, to należy je stopniowo likwidować. Większość gotowa jest płacić wyższe podatki w zamian za większą opiekę ze strony państwa. Gdyby w tym badaniu pytanie zadano uczciwie, czyli zapytano by o opodatkowanie tych co mają więcej a nie wszystkich, odsetek ten byłby o wiele wyższy.
Największym „chłopcem do bicia” liberalnych mediów jest ZUS. A jednak nikt jakoś nie wątpi, że gdyby władza zgodziła się na wolność wyboru ubezpieczalni, większość społeczeństwa znalazłaby się z powrotem w ZUS-ie, doprowadzając Otwarte Fundusze Emerytalne do wolnorynkowej śmierci.
Żeby nie wiem jak oficjalna propaganda wychwalała prywatna przedsiębiorczość ludzie na podstawie życiowych doświadczeń wolą pracować na państwowej posadzie niż u prywaciarza.
Żyjemy w kraju, w którym regularnie odbywają się wybory. Nikt nie twierdzi, że są one fałszowane. Ale żadne z ugrupowań, którym udało się wejść na scenę i na niej utrzymać nie obiecuje nawet wyborcom, że spełni ich życzenia, których wyrazem są badania opinii publicznej.
Ważne dla społeczeństwa sprawy wypiera mama Madzi, katastrofa smoleńska i personalne przepychanki polityków, czyli co kto kiedy o kim powiedział. Nic o podatkach, emeryturach, umowach śmieciowych, pomocy społecznej, prawa do leczenia czy dachu nad głową. W myśl zasady: zero programu, sto procent Public Relations. Ważne jest kto z kim, a nie w jakiej sprawie.
Ten kto przeczyta uważnie badania opinii, zacznie mówić na temat i jakimś cudem wedrze się do debaty publicznej wygra z całą resztą tej hałastry, która walczy tylko o stołki, nie udając nawet, że chcą coś zrobić dla odmiany zgodnie z oczekiwaniami większości.
Piotr Ikonowicz”
Źródło – https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=301525806704846&id=121066958084066 .
Piotr Ikonowicz 01.12.2014 r. pisze:
„Pijak też człowiek
Picie alkoholu przez ludzi ubogich stygmatyzuje. Ludzie pokroju Aleksandra Kwaśniewskiego nigdy nie zasłużą na miano meneli, podobnie jak ongiś niewylewający za kołnierz Winston Churchill. Historycy spierają się, czy można Churchilla nazywać alkoholikiem. Z Kwaśniewskim łączyło go to, że pił za pieniądze podatników, podobnie jak 51-letni Anglik Peter McDonald, któremu w ramach pomocy socjalnej rząd brytyjski przyznał „nadprogramowe” 9,06 funtów tygodniowo, aby z powodu niedoboru finansów nie przepijał pieniędzy na czynsz.
Polacy, którzy z łatwością wybaczyli Olkowi „filipińską chorobę”, nie są tak wyrozumiali dla pijaków niezamożnych, korzystających z pomocy społecznej. Mało, kto u nas sądzi, że alkoholizm to choroba i że ludzie, którzy na nią zapadają powinni otrzymywać jakąkolwiek pomoc. Wielu klientów Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej z oburzeniem opowiada, że pracownicy socjalni o wiele chętniej przyznają zasiłki pijakom niż porządnym, niepijącym matkom dzieciom. Model „pijącego biedaka” potwierdza neoliberalną tezę, że ludzie w Polsce popadają w niedostatek, bo nie chce im się pracować a za to lubią wypić. Schemat podpitego budowlańca z PRL-u powtarzającego: „Robota to głupota, picie to jest życie” pokutuje do dziś w masowej wyobraźni.
Przed domem mojego ojca od początku lat 90tych „stacjonowało” kilkunastu takich: „staczy” pod sklepowych wyciągających rękę po jałmużnę na alkohol. Dziś żyje już tylko jeden. Historia pozostałych jest zwykle taka sama. Po śmierci mamusi, nie płacili oni czynszu i lądowali na ulicy, gdzie zaczynali pić „wynalazki” i w tempie przyspieszonym meldowali się na łonie Abrahama. Może gdyby władza publiczna płaciła za nich czynsz, pożyliby dłużej. Ale przecież życie pijaka jest nic nie warte. W naszej cywilizacji życia, troszczymy się o zygotę, ale nie o człowieka chorego na alkoholizm. Gest Brytyjczyków pokazuje zupełne inne podejście do człowieka. Nie dość, że postanowiono zapobiec popadnięciu pijaka w bezdomność, ale zrobiono to w sposób odwołujący się do jego podmiotowości. Pieniądze wpływają na jego konto i to on jest władny podjąć decyzję czy tę dodatkowa kwotę przepije czy przeznaczy na czynsz. Jeżeli Peter McDonald nie podejmie leczenia odwykowego, zapewne pożyje krócej niż mógłby żyć gdyby nie pił. Ale władza publiczna podała mu rękę, podjęła wysiłek, aby nie musiał on zdychać jak pies na ulicy.
Człowiek dostał szansę i od niego zależy czy z tej szansy skorzysta. Za Polski Ludowej istniał przymusowy odwyk. Dziś to obywatel decyduje czy chce czy nie chce się leczyć. Alkohol jest jednak podobnie jak papierosy, obciążony bardzo wysokim podatkiem akcyzowym. Nie dziwi więc, że państwo brytyjskie odwdzięcza się swemu obywatelowi za to, że pijąc regularnie znacząco wspiera budżet. Pozostaje, więc trzymać za McDonalda kciuki, żeby skorzystał z danej mu szansy!
Piotr Ikonowicz”
Źródło – https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=302004529990307&id=121066958084066 .
1. Nie rozumiem aaugustyniaka, roztkliwiającego się nad kanapą” sld. To sld, w 94 r. Uchwalili (wraz z: aws – czyli solidarnością, jeśli się mylę, niech kto poprawi: up, unią pracy, , jakąś drugą „unią” , i oczywiście psl.: trochę lat mineło, więc, look by 94 r. ) więc, sami sld , uchwalili tę, antyspołeczną ustawę. Kontyuowaną przez – także kaczyńskiego i pis! Nie mam więc złudzeń: tak będzie dalej!!
Obecnie, po rozgrabieniu polski, rozgrabiają, przez niewolnictwo zatrudnieniowe( patrz, lub lóknij, na wpisy o „wolności” 25 lat.) Czynszowe, itd. Medyczne. Jak już internauci napisali, -lók: 25 lot wolnośści” – to exterminacja narodu polskiego.
Pis – żadził: przejał siee tym?
Peo – żandzi: przejmawa siee tym?
Inni bendom żaandzić- przejmie siee kto tym?
N i k t
Także nik,ns, tk, nsa,sa.
Los polaków ( P) jest i będzie tragiczny.
Co do pijaków „ikonowicza” ale pisze o tych represjonowanych, a nie garstki pijaków. A ta liczba represjonowanych, to jednym tchem winien wypowiedzieć ikonowiczl dla mnie to: 1 000 000 milon osób!! Zatem: nie pijacy!!
A na zsyłce, deportacji na ulicę, trzeba chlać, aby sie wysrać! Dlatego , w mieszkaniach musi byc 18’C kak nie można się wysrac, następuje zatrucie organizmu, i otumaniony zatruciem…umiera….w woooolnej, faszystowskiej pooolsce…
Przesłac to do ikonowicza i niech pierdalnie na …tam gdzie chce.
A jeszcze: płać haracz czynszowy, i patrz, jak ci dzieciak głupieje. Ilu zginęło, deportowanych na ulicę? Wg mnie, to 100 000 sto tysięcy polaków( p)
Czy za komuny , ( choć był sosjalizm,) tak było? Za pzpr, za jaruzelskiego!! Czy tak jest – dopiero za! : także kaczyńskiego! Piewcę polski! Ale jak rządził: przegłosowano ustawe by kamienicznicy mieli „godziwy ZYSK”
A od lat, polacy( p) na ulicy…
” W zdecydowanej większości wszystkie partie z lewa i prawa to partie, które obiecują niemożliwe, obiecują zreformować kapitalizm. System jest niereformowalny i już bardziej prawdopodobna jest budowa socjalizmu niż wyższe podatki dla bogatych. ”
Reszta całego wywodu jest na tyle potrzebna na ile już dobrze znana. Ale powyższe dwa cytowane zdania są kluczowe do zrozumienia całości.
Tak jak realsocjalizmu nie zdołano zreformować tak teraz z kapitalizmem to się nie powiedzie.
Każdy system ma wbudowaną w swoje podstawy autodestrukcję i każdy sam doprowadza do swego powolnego lub szybszego( rewolucyjnego) zaniku.
Dlaczego ? – dlatego , że żaden nie jest oparty na rzeczywistej wiedzy , rozumie , że o mądrości nie wspomnę a jedynie na fałszywych domniemaniach, przekonaniach , poglądach i kalkulacjach, a te jak wiadomo wiedzą nie są.
No więc dlatego też następny w kolejności czeka do budowy socjalizm( z braku innej nazwy) z tym małym zastrzeżeniem ,że powinien oprzeć swą budowę na WIEDZY. Teraz już ją mamy , tak wiedzę o dotychczasowych błędach socjalizmu jak i kapitalizmu. Jak ten nowy system nazwiemy ?, nie wiem ,ale czy to teraz takie ważne?
W Hiszpanii, Grecji ludzie jeszcze nie wpadli na to, że czegoś nie można reformować i dlatego wzięli się za reformowanie. I co będzie jeśli im się uda?
Bo Niedasiów to Polska jest akurat pełna. A tu nawet guru z Ciechocinka mówi, że Dasie.
P.S. Augustyniaka potraktuję poważnie kiedy przestanie wyzywać ludzi od elektoratu.
A to poczekamy ( jak długo ? bo większości może braknąć czasu a reszta wyjedzie jak zapowiadają prognozy) i zobaczymy czy ” Dasię ” . Wiem ,że jak coś jest spieprzone u podstaw to naprawa tego jest przeważnie przeciwskuteczna. No ale można mieć inne zdanie. ” Niedasie ” to ci , który ten ustój służy ( oni zrobią wszystko aby się nie dało) , bo nie podcina się ….czy coś tam. A wstawka o guru jest niesmaczna.
„Cała afera była w równym stopniu przedsięwzięciem przestępczym, co produktem peerelowskiej gospodarki. Ta, jeśli idzie m.in. o obrót mięsem, po prostu zapraszała do nadużyć. Nic dziwnego, że przybrały one rozmiar plagi.”
http://wiadomosci.onet.pl/prasa/miesna-afera-w-kraju-bez-miesa/7pnnq
Najgorsze jest takie wymieszanie prawdy z kłamstwem , powstaje wtedy „produkt” , który „ciemny lud kupi „.
” Zapraszała do nadużyć ” , jak fajnie postawiona teza jakby praktycznie w tym skatolizowanym kraju wszyscy nie wiedzieli, że nie należy takim pokusom ulegać – „nie wódź nas na pokuszenie ” – i poleźli. Gdzie się taki myśli gnieżdżą ? No gdzie ?, a potem lament ,że dostanie się po łapach/głowach.
Okazja złodziejem czyni , oto jedno z wielu kultywowanych pojęć w imię kapitalistycznego dobrobytu wąskiej grupki( socjalizmu dla bogatych).
Złodziejem/złoczyńcą jest nie tylko ten co przywłaszca sobie czyjeś mienie ale szczególnie ten , który świadomie lub nie tworzy prawo , przepisy , regulacje umożliwiające okradanie, ograbianie całych państw, narodów ze wszystkiego w konsekwencji co tylko się da. Dlatego też Ikonowicz mówi o wpływie na stanowienie praw, bez tego odsunięcie-zmiana obecnego ustroju bez złamania praw w nim obowiązujących jest niemożliwe. I daltego też proroctwo A.d.T. będzie możliwym do spełnienia , no chyba że wąska elita zmieni zdanie i zrównoważy podział wytworzonego bogactwa , w co sobiście bardzo wątpię.
No i proszę. Augustyniak będzie realizował swoje radykalno-lewicowe koncepcje z agenturą Piskorskiego w polskiej partii Zmiana. Jeszcze tylko Ikonowicz, i prorosyjska, i lewicowo-ekonomiczna szuria będzie miała swoją partię i pełną reprezentację. Szkoda tylko, że nie mają elektoratu. Ale pecunia non olet (bądź omlet jak mawiają Optymalni), więc dlaczego ruble mają śmierdzieć? A dzięki nim może i jakiś elektorat uda się uzbierać?