11 tez o Polsce

.

Tymoteusz Kochan 27.08.2017 r. pisze:

„11 tez o Polsce

Rozgorzały ostatnio spór pomiędzy sygnatariuszami „Listu otwartego do środowisk lewicowych” a Piotrem Szumlewiczem wydaje się trafnie obrazować głęboki kryzys w jakim znalazła się polska lewica. Socjalny program PiS-u pozbawił polską lewicę jej dawnego, antyneoliberalnego ostrza i wyrwał z luksusowego położenia, jakim było położenie opozycji wiecznie walczącej przeciwko złym neoliberałom z PO. Z drugiej strony od dawna oczekiwane upodmiotowienie się mas pracujących nastąpiło w Polsce w sposób zupełnie inny niż w swej naiwności przewidywała to większość lewicowych działaczy – w wyniku czego polityczny zamęt i chaos stał się wręcz nie do zniesienia.

Dekomunizuje się u nas Kuronia

1. Po pierwsze – podstawowym złudzeniem autorów i sygnatariuszy „Listu” jest wiara, że odrzucając i grzebiąc III RP oraz biorąc na sztandary „nową Rzeczpospolitą” hurtem nawrócą „lud” na lewicowość. „Lud” w Polsce niestety nie jest lewicowy i w swej druzgocącej większości nie należy w tym momencie wcale do lewicowej klienteli – i to nawet posiadając przy tym wyraźnie prosocjalne tendencje. Zapracowało na to ponad ćwierć wieku skutecznej, prawicowej indoktrynacji, która wychowała już całkowicie nowego i całkowicie antykomunistycznego (i antylewicowego) Człowieka.

Zły układ =/= Źli kapitaliści

2. Po drugie – coś takiego, jak „lud” nie istnieje. Ta staromodna kategoria być może nadawałaby się do szczątkowego opisu relacji w realiach systemu feudalnego. W nowoczesnym kapitalizmie do czynienia mamy z klasą pracująca i kapitalistami. Zarówno klasa pracująca, jak i kapitaliści dzielą się jeszcze na mniejsze klasy i mniejsze zbiorowości, jednakże ogół mas pracujących w Polsce bynajmniej nie jest jednorodny. Podział na lud i elity jest podziałem z politycznego słownika prawicy i konserwatystów, którzy zacierają w ten sposób prawdę na temat kapitalizmu i budują wizję narodowej jedni działającej przeciwko wrogom narodu. Przejście z poziomu klas społecznych do poziomu teorii spiskowych (lud kontra elity i naród kontra agenci wpływu) to samobójcze zniesienie lewicowego języka politycznego, czego dalszym rezultatem jest nieunikniony dryf w stronę prawicowego prostactwa i nacjonalizmu.

Bitwa nie tylko na socjal

3. Po trzecie – sama identyfikacja klasowa to za mało. Ostatnie sto lat po Rewolucji Październikowej dobitnie uczy nas, że fakt, że ktoś jest przedstawicielem klasy pracującej bynajmniej wcale nie czyni go z automatu lewicowcem, czy rewolucyjnym proletariuszem. W realiach państwa, gdzie kapitalizm nie znajduje się w głębokim kryzysie i gdzie nie ma sytuacji rewolucyjnej najważniejszą identyfikacją pozostaje identyfikacja stricte polityczna. Dodajmy do tego pozycję polityczną, jaką posiada w Polsce kościół i przeanalizujmy, jakie partie znajdują się dziś w sejmie… a okaże się, że świadomość społeczna jest całkiem konkretna: prawicowa, prokapitalistyczna i w olbrzymiej mierze reakcyjna światopoglądowo. Aby w tych warunkach odbudować lewicę nie wystarczy więc przedstawić lepszej krytyki socjalnych niedostatków systemu kapitalistycznego. Wpierw potrzebny jest całościowy projekt uwzględniający też fenomen kato-nacjonalistycznej ideologii, która jest dziś niekwestionowanym hegemonem.

II RP strikes back

4. Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory nie tylko dlatego, że posłużyło się socjalnymi obietnicami. Proletariat nie jest lewicowy i nie zagłosował na PiS wyłącznie ze względu na swój socjalny oportunizm. Zwycięstwo PiS-u to rezultat transformacji świadomości społecznej w Polsce i jej ewolucji w kierunku bardziej prawicowym i nacjonalistycznym. W tym samym czasie doszło w Polsce do jednoczesnej antyislamskiej readykalizacji, czy wyraźnego wzrostu nastrojów konserwatywno-religijnych. To, że w kraju, gdzie nie ma muzułmanów kwitnie islamofobia zdradza, że świadomość polskiej klasy pracującej przeżarta jest ksenofobią o podłożu nacjonalistycznym i ma wybitnie ksenofobiczny (a więc prawicowy) charakter. Kiedy bowiem nie przychodzi nowe – masy zwracają się ku staremu. I tak samo stało się w Polsce. Brak gotowej lewicowej alternatywy sprawił, że Polska cofnęła się w kierunku świadomości politycznej rodem z II RP. W tych warunkach lewicowość schodzi do podziemia.

Nagonka na lewicę stała się faktem

5. Lewica nigdy nie będzie lepszym PiS-em. Autorzy „Listu” proponują w zasadzie udoskonalanie narracji prezentowanej przez PiS. Ale żaden prawicowy elektorat (a ten obecnie jest w mocy) nie nabierze się na elokwencję, czy troszeczkę lepszy socjal proponowany przez tęczowe partie i ugrupowania. Działacz lewicowy z dużego miasta będzie zaskoczony, ale kato-prawicowy lud nie chce socjalu od ludzi, którzy chodzą na parady równości i chcą przyjąć uchodźców. W modzie jest prawicowy patriotyzm o charakterze religijnym, w modzie jest restauracja nacjonalizmu. Być może nie każdy też zdaje sobie z tego sprawę, ale współczesny prawicowy wyborca dysponuje już wyszukiwarką Google i jeśli wyszuka sobie nazwisko polityka, którego wizerunek pojawi się w otoczeniu „znanych lewaków” to żaden „prosocjalny kamuflaż” nie pomoże. Jeśli ktokolwiek chce licytować się z Kaczyńskim i zadowolić jego elektorat to musi to robić na wszystkich frontach i musiałby też przegonić PiS w antykomunizmie, islamofobii, czy konserwatyzmie. Polityka to brutalna walka ideologiczna o ludzi zideologizowanych, a nie oświecony rynek idei, na którym poruszają się wykształceni, wielkomiejscy homo oeconomicus niewrażliwi na uprzedzenia i kłamstwa, którzy wybierają najlepsze rozwiązania dla swoich racjonalnie rozpoznanych problemów.

Polski kapitalizm ewoluował

6. III RP poszła już do piachu, teraz mamy już IV (smoleńską), a obie to kapitalizm. To jednak nie jest dokładnie ten sam kapitalizm. Okres skromniutkiego kapitalistycznego prosperity staje się faktem. Ten okres kapitalistycznego prosperity nie musi być jednak wcale dla lewicy całkowicie stracony. To w czasie rosnącego dobrobytu rosną bowiem także społeczne oczekiwania dotyczące jakości życia, rosną też szanse edukacyjne. To prosperity można więc wykorzystać jeśli nie zostanie zatracona lewicowa tożsamość. Jeżeli lewica zamiast krytyką form demokracji w kapitalizmie nie zajmie się krytyką samego kapitalizmu: w tym także krytyką jego kultury, czy krytyką kapitalistycznej wolności; to jej racja bytu w realiach pierwszoświatowego kapitalizmu zwyczajnie ginie. Doskonałym tego przykładem jest sytuacja sąsiadujących, zamożnych państw zachodnich, gdzie dwubiegunowy układ partii prawicowych w zasadzie na trwałe wyeliminował jakąkolwiek realną lewicę, która nie byłaby jedynie okazjonalnym, liberalnym przebierańcem.

Nie odetniecie kuponów od sukcesu Kaczyńskiego

7. Bo nikt was nie lubi… Trwałym komponentem „nowego człowieka” generowanego przez PiS jest jego antykomunizm, antylewicowość, religijny konserwatyzm, czy islamofobia. Każdy lewicowy projekt musi w związku z tym w sposób otwarty i radykalny krytykować te postawy, włączając tę krytykę w szerszą krytykę złych postaw przyjętych przez olbrzymią część polskiej klasy pracującej. Ten sam nacjonalistyczny układ może rządzić wiecznie jeśli jego poglądy podziela społeczna większość. Lewica zaś nigdy nie wygra z nacjonalistycznym barbarzyństwem jeśli nie będzie w stanie skutecznie go krytykować, kompromitować i odrzucać, przeciwstawiając go swoim własnym spójnym ideałom.

Czas na nowo tworzyć swój elektorat

8. Myślenie czysto polityczno-organizacyjne jest przedwczesne. Wyborca lewicy w Polsce nie istnieje. Gdyby istniał to mimo wszystkich ułomności i tak głosowałby na Razem i SLD. Tak jak zresztą (z braku innego wyboru) robili to dotąd ludzie o lewicowych poglądach. Elektorat dla lewicy trzeba dopiero wykształcić i na nowo tworzyć. Taki elektorat nigdy nie jest gotowy i to dopiero ciężka praca organizacyjna u podstaw i wieloletnia praca polityczno-edukacyjna polegająca na tworzeniu lewicowej kontrkultury są w stanie stworzyć odpowiednie zaplecze społeczne dla lewicy. Twierdzenie, że same ciągoty socjalne to lewicowość albo, że sam lud w swej wrodzonej mądrości i rozumie jest sam z siebie od razu podmiotem dla lewicy jest głupie i błędne. To dokładnie ten sam błąd, który część lewicy popełniła w latach 80-tych wierząc, że skoro miliony wyszły na ulicę to nie mogą się mylić i na pewno zaraz wprowadzą lepszy komunizm. Lewicowość, czy socjalizm są projektami robotniczymi ale i intelektualnymi o określonych wymaganiach i dla określonych ludzi. Proletariusz socjalistyczny jest zupełnie niekompatybilny z proletariuszem nacjonalistycznym i stanowi też całkowicie odrębną istotę. I dlatego też lewica musi właśnie „rozwiązać lud i wybrać sobie własny”, to jest – oddolnie budować front polityczny wychowując swojego wyborcę i przedstawiać mu alternatywę, a nie naiwnie liczyć na to, że po błyskawicznym zastosowaniu socjotechnicznego makijażu wyborcy pomylą lewicę z Kaczyńskim i w ten sposób uda się jej wygrać wybory. Jeśli nie prowadzi się prac na rzecz wytworzenia własnego elektoratu to nie ma prawa on istnieć – a prosocjalny potencjał mas pracujących pada łupem prawicy, ponieważ masy zostały ukształtowane przez prawicę i obecnie po prostu należą do niej. Zaczynamy w zasadzie od zera – tak samo jak przedwojenna polska lewica, która przez wiele lat budowała kasy robotnicze, domy związkowe…

Antysystemowość albo kawiorowa zagłada

9. Lewicowość w kapitalizmie to bunt przeciwko systemowi, konflikt i polityczny radykalizm. Nie reformizm. Lażdy umiarkowany wyborca posiada do wyboru tylu prawicowych reformistów (także prosocjalnych, antyneoliberalnych i obyczajowo postępowych), że nigdy nie będzie musiał sięgać po reformistyczną lewicę. Nawet 25-letnia obecność SLD w sferze polskiej polityki była rezultatem antykapitalizmu, jaki wcześniej prezentowała PZPR. W ostatnich latach Polacy nie mieli do czynienia z autentyczną lewicą i nawet nie zetknęli się z jej ideologią – znają ją jedynie z prawicowych propagandówek. Te propagandówki w pewnym sensie działają jednak na naszą korzyść: są dziś najlepszą formą przetrwania świadomości społecznej dot. istnienia ustroju socjalistycznego i świadczą też o tym, jak realnym i aktualnym wrogiem kapitalizmu pozostaje socjalizm. Nowy antykapitalizm nie może być jednak hiperradykalny, ale nie może też zgadzać się na uniwersalizm stosunków kapitalistycznych. Posiadanie własnej utopii jest konieczną oczywistością.

Ani liberał, ani narodowiec nie dadzą lewicy zwycięstwa

10. Polacy w ogóle nie wiedzą czym jest prawdziwa, nowoczesna lewica. Lewica jest dziś kojarzona albo z IPN-owskim rozumieniem Polski Ludowej albo z ultraliberalnym projektem skupiającym się głównie na kwestiach obyczajowych. Budowa „nowej Rzeczpospolitej” to w tych warunkach hasło, które nie posiada jakości, którą mogłaby wykorzystać lewica, ponieważ samo hasło „Rzeczpospolitej” i wspólnoty narodowej w ogóle jest już na trwałe skojarzone z prawicą. Bez kontekstu klasowego i antykapitalistycznego wszystkie pseudolewicowe projekty głoszące potrzebę budowania jakiejś V RP będą brzmiały, jak wtórne koncepcje nawiązujące do myśli Jarosława Kaczyńskiego. Podobnie: próby odzyskiwania elektoratu liberalnego spełzną na niczym jeśli lewica utraci przy tym swój radykalizm. Jeśli część liberalnego elektoratu ma przejść na stronę lewicy to musi ona pogodzić się z ewolucją w kierunku pozycji antykapitalistycznych. W innym wypadku zawsze znajdzie się jakaś „Nowoczesna”, bardziej wiarygodna dla prokapitalistycznych liberałów, z których druzgocąca większość nigdy nie postawi na jakikolwiek, nawet minimalny, bunt.

PiS, czyli najgorszy wariant kapitalizmu

11. I wreszcie – PiS jest projektem politycznych elit i dla kapitalistycznych elit, ale posiada też swoje wyraźnie prorobotnicze oblicze wyrażające się w staromodnym, prawicowym solidaryzmie narodowym. Ten solidaryzm jest w stanie skutecznie rozbrajać słabe sprzeczności klasowe, które występują w realiach uprzywilejowanego (w wymiarze globalnym) kapitalizmu. Tego rodzaju formacja ideologiczna jest więc szczególnie niebezpieczna bo usuwa słabe sprzeczności klasowe na rzecz antylewicowego programu, który w sferze światopoglądowej i kulturowej cofa Polskę w rozwoju do stopnia uniemożliwiającego jakikolwiek przyszły triumf zarówno lewicy, jak i nawet postępowych socjaldemokratów, czy liberałów. Ta pułapka nowoczesnego faszyzmu, który polega na sojuszu sił państwa i kapitału jest zdecydowanie większym zagrożeniem od neoliberałów, ponieważ usuwa społeczne pole, które umożliwiałoby narodziny lewicowej tożsamości. Stąd też rozprawienie się z PiS-em jest dziś znacznie bardziej palącym zagadnieniem od rozprawienia się z całością systemu kapitalistycznego i dlatego też zamiast usiłować wpisywać się w PiS-owski sukces (który lewicę ostatecznie grzebie) należy zrobić wszystko żeby go uniemożliwić. Ten polityczny prymat nie oznacza jednak, że należy wstępować do partii liberalnych, ale że należy tworzyć lewicę zdolną zarówno do walki o kwestie gospodarcze, jak i o najbardziej postępowy program obyczajowy.

***

Niezależnie od tego, czy zgodzilibyśmy się z wizją zaproponowaną przez autorów „Listu”, czy też z jego krytyką rezultat byłby w zasadzie ten sam. Pomimo diagnozy i jedna, i druga strona proponuje w zasadzie to samo: tworzenie lewicowej alternatywy politycznej o socjaldemokratycznym charakterze. Niezależnie od tego, czy alternatywa ta byłaby skierowana głównie przeciwko III RP i jej tropionym przez Zbigniewa Ziobrę elitom, czy też byłaby bardziej postępowa i antykaczystowska problemy pozostają podobne.

Tym problemem jest brak organizacyjnego zaplecza zdolnego do skutecznego politycznego działania oraz zbyt silny konformizm, który drzemie w lewicowych działaczach usiłujących zjeść ciastko i mieć ciasto – być antykomunistami z „Solidarności” i antyneoliberałami o liberalnym obliczu, być lewicą umiarkowaną i być lewicą radykalną, korzystać z elementów schedy po socjalizmie i bawić się w rozliczanie komuny. Krytykować ale i kochać Gazetę Wyborczą. Być przeciwko kapitalizmowi ale wielbić kapitalistyczny postęp… To nowe-stare polskie rozdwojenie jaźni świadczy jedynie o tym, że nadal nie przepracowano jeszcze w Polsce tej wielkiej traumy, jaką była kapitalistyczna transformacja. Wszystko, co lewicowe dalej odnosi się do dawno minionych walk i dawno zapomnianych bojów lub też wprost aspiruje do zachodnio-kapitalistycznego bogactwa i „jara się” imperialistyczną globalizacją.

Nie ma także zrozumienia dla tego faktu, że dawne sukcesy socjalistycznej lewicy okupione zostały dekadami wielkich wysiłków, działań i poświęceń. Źródłem tych sukcesów nie były przy tym wcale gry parlamentarne.

To, co pozostaje pewne na temat obecnych lewicowych szczątków to, że są one pozbawione jakości, wyrazu i charakteru: wszystkie radykalne idee zastąpił nowoczesny, korporacyjny oportunizm, a wszystkie próby tworzenia własnego wizerunku zastąpiono wiarą w to, że uda się „gdzieś wstrzelić” i przy „takich to a takich sondażach” zafunkcjonować. To scheda po dobrze znanym nam dziecinnym biurokratyzmie rodem z SLD i kopiowanie działań bogatych prawicowych partii (które jednak posiadają już przygotowaną i wierną klientelę). Efektem takiego właśnie myślenia i działania było zresztą pogrzebanie SLD przez postawienie na Magdalenę Ogórek.

A wszystko, czego naprawdę chcą dziś masy to polityczny autentyzm.

Potrafił to wykorzystać Donald Trump, czy Jarosław Kaczyński, potrafił to jednak wykorzystać także i Jeremy Corbyn – polska lewica jest dziś jednak na to zbyt przerażona. Cierpi na (w tym wypadku prawdziwą) chorobę politycznej poprawności, a jednocześnie nie jest też w stanie przekuć się w cokolwiek nowego. Jeśli „lewactwem” w Polsce jest już dla wielu nawet PO to nie znaczy wcale, że lewica może odnieść sukces prezentując nacjonalizm, albo idąc w objęcia Michnika. Bycie czerwonym odcieniem liberalizmu i konserwatyzmu to niestety za mało. „Lud” się na to nie nabierze. Czerwień musi być czerwona – albo ginie w tłumie tego, co do zaoferowania ma bogaty, kapitalistyczny rynek.”

Źródło – http://lewica.pl/blog/kochan/31665/ .

.

Polecam – Piotr Ikonowicz: Obrona przed kolonizacją – https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=270278733162887&id=121066958084066 .

.

One Response to 11 tez o Polsce

  1. Bruno pisze:

    Tak to wszystko prawda, tyle, ze trzeba takze uwzgledniac kategorie „imperializm”. Ciasny i ciemny nacjonalizm w Polsce jest wynikiem tego, ze Polska stala sie polkolonia i rezerwatem pracy dla zachodnich mocarstw i firm imperialistycznych, a malo ktora czesc lewicy w Polsce chciala zauwazyc, ze takie struktury jak UE i NATO zostaly wymyslone od poczatku przez imperialistow jako srodek podboju i wyzysku slabszych klas i slabszych narodow. A wiec logiczna i usprawiedliwiona z tego powodu frustracja mas w Polsce, nie znajdujac echa na lewo, musiala przejsc na slepy tor prawicy. Nawet te ugrupowania ktore albo sa lewicowe jak KPP albo ewoluowaly ku lewej strony jak Samoobrona lub Zmiana zostaly traktowane z gory z pogarda przez rzecznikow post-komunistycznej czy post-solidarnosciowej „lewicy” dlugo przyjmujacych hasla promowane przez socjal-liberalna nomenklature SLD et consortes. Do tego, pamietac trzeba, ze po 1989 r. to przewaznie srodowiska zwiazane z ojcem Rydzykiem ktore sie upominaly, demagogicznie ale jednak, o biednych podczas gdy malo ktora lewica byla konkretnie obecna politycznie czy chociazby charytatywnie w zabiedzionych dzielnicach i regionach kraju. Powstanie KSS i RSS zmienily owszem ta sytuacje ale zbyt pozno w momencie kiedy prawica zdazyla sie juz zorganizowac i umiejetnie przeszla od „antysemitizmu bez Zydow” zeby uzyskac poparcia na Zachodzie, do „islamofobii bez muzulmanow” oraz do rusofobii bez realnego, mierzalnych racjonalnie, zagrozenia rosyjskiego. A kto w Polsce protestuje argumentujac racjonalnie przeciwko rosnacym wydatkom na wojsko i bezpieke oraz okupacje kraju przez obce wojsko w morzu biedy ? Wiele tzw. lewicowcow nawet wyrazalo swoj podziw wobec Kijowskich spadkobiercow UPA co obiektywnie bardziej pasuje do prawicy. Trudno sie wiec dziwic, ze „narod” wolal w koncu oryginal od kopii. System wie, ze jedyne prawdziwe zagrozenie dla niego przyjdzie z lewej strony wiec trudno sobie dziwic, ze wyrezyseruje ciagle nowe organizmy „lewicowe” faktycznie pro-systemowych. Kosciol w tej sytuacji stanowi owszem sile reakcyjna ale czy nie nalezaloby myslec o promowaniu w Polsce autentyczna katolicka teologie wyzwolenia obok marksizmu zamiast odizolowac sie od mas manifestujac przy tym pogarde wobec uczuc wierzacych i „moherowych bab” ? Co Castro, Chavez, Morales zrozumialy nalezy rozumiec i nad Wisla.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>