W Polsce o rewolucji w Egipcie

http://www.blog-bobika.eu/?p=391&cpage=10#comment-64469 :

jotka 1 luty 11, 21:21

„Każdy, kto kiedykolwiek był w Egipcie, wie jak wyglada tamtejsze wojsko. W żadnym wypadku nie odpowiada ono naszym europejskim wyobrażeniom na temat wojska. Nijak się też ma do wojska izraelakiego.
Przede wszystkim “wojsko”, to był sposób na likwidację bezrobocia. “Wojskowych” jest niewyobrażalnie dużo. Są praktycznie wszędzie i w wiekszości wygladają, jak ostatni łachmaniarze. Być może są też zdyscyplinowane,karne i wyspecjalizowane jednostki wojskowe. Niemniej w większości to po prostu bataliony sympatycznych, znudzonych Szwejków, w brudnych, pogniecionych mundurach. Przypuszczam, że w każdej rodzinie jest jakiś “wojskowy”. Biorąc pod uwagę kulturowe zobowiązania wobec własnej rodziny, zwrócenie się wojska przeciw ludności cywilnej jest trudne do wyobrażenia.”

http://passent.blog.polityka.pl/?p=795#comment-192806 :

Jurek Cedro pisze:
2011-02-02 o godz. 15:44

„… 1. Czy kryzys w Egipcie doprowadzi do stanu wojennego, a jeśli tak, to czy mniejsze zło made in Egipt będzie zasługiwało na poparcie?… ”

http://passent.blog.polityka.pl/?p=796 :

Red. Daniel Passent pisze:

„… 1. Czy kryzys w Egipcie doprowadzi do stanu wojennego i będziemy popierali mniejsze zło? Moim zdaniem – to bardzo prawdopodobne. W tej chwili poza wojskiem nie ma żadnej siły zdolnej opanować sytuację. Jeżeli dojdzie do rozlewu krwi na szersza skalę, lub zapanuje chaos, pojawią się uzbrojone bandy, bojówki etc. – wojsko może objąć władzę, choćby na okres przejściowy, do wyborów, żeby dać politykom szansę ich organizacji i przeprowadzenia. Gorzej by było, gdyby siły obywatelskie okazały się za słabe,, gdyby politycy nie potrafili się dogadać, wtedy – podobnie jak kiedyś w Turcji – na arenie pozostałyby tylko dwie siły: islamiści i wojsko… ”

http://passent.blog.polityka.pl/?p=796#comment-192865 :

pharlap pisze:
2011-02-03 o godz. 08:16

„… Egipt – mnie zastanawie, ze przez ostatnich wiele, wiele lat nie widziałem w mediach informacji o terrorze, naduzyciach, łamaniu praw w Egipcie. A teraz nagle rewolucja. Wyglada mi na to, że Mubarak był wygodny dla USA i Izraela i dlatego wybaczano mu wszystko inne…”

http://passent.blog.polityka.pl/?p=796#comment-193000 :

jasny gwint pisze:
2011-02-04 o godz. 10:25

„Nareszcie ludy arabskie wystąpiły przeciwko kolonizatorom i własnych ciemiężcom. To wielka chwila w ich historii. Należy ich wspierać i życzyć zwycięstwa. Niech rządzą się sami jak potrafią i dysponują własnymi zasobami. Niech ogromne pieniądze z ropy i gazu zostaną przeznaczone dla likwidacji nędzy i zacofania i do rozwoju cywilizacyjnego. Należy pamiętać, że średni koszt wydobycia i transportu baryłki ropy niezależnie od miejsca na globie wynosi około 7 dolarów. Aktualna cena tejże baryłki wynosi ponad 100 dolarów. Ktoś zagarnia te 93 dolary. Lepiej niech one tam pozostaną i przeznaczone zostaną na chleb, szkoły, szpitale i domy.”

http://www.kss.vel.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=143&catid=35&Itemid=57 :

Bruno Drwęski: Rewolucja godności

„Gdybyśmy zadali sobie trud, aby policzyć, które słowo najczęściej się powtarza w hasłach artykułowanych podczas manifestacji najpierw tunezyjskich, potem Egipskich, a teraz także w Jemenie, w Jordanii i gdzie indziej, to tym słowem byłaby „ godność ”. Godność ludzka deptana przez reżimowe bezpieki, godność indywidualna deptana przez skorumpowanych dostojników, godność obywatelska deptana przez coraz większą biedę i godność narodowa deptana przez obce mocarstwa począwszy od USA oraz Izrael. To słowo się najczęściej powtarza, bardziej niż żądania chleba, pracy lub podwyższenia zarobków. Dziś na placu Wyzwolenia (Tahrir) w Kairze były, co najmniej 2 miliony manifestantów, 1 milion w Aleksandrii a dwa do trzech milionów w innych miastach egipskich; w spokoju, razem, muzułmanie i chrześcijanie, biedota i biedniejące klasy średnie, wykształceni i niepiśmienni, niewierzący i bracia muzułmańscy, lewicowcy i liberałowie. Z godnością i odwagą. 150 ludzi przypłaciło już to powstanie swoim życiem a mimo to nie było odruchów gwałtu wobec złapanych policjantów i tajniaków. W Tunezji bezpieka zabiła powyżej 200 ludzi. Taka jest cena wolności, nie licząc tysięcy rannych.

Należy pamiętać, że w Egipcie manifestacje trwają stale już od pół roku, ale „ nasze wolne” media zauważyły to dopiero, gdy tama pękła po Rewolucji w Tunezji z zeszłego piątku. Wtedy po obcięciu Internetu i linii telefonicznych, ogłoszono, że instrukcje gdzie się zbierać w powszechnej manifestacji będą ogłoszone w piątek po modłach muzułmańskich, a chrześcijanie (Koptowie) ogłosili, że przyjdą ochronić swych muzułmańskich rodaków tak żeby policja ich nie zaatakowała od tyłu w czasie modlitwy. To był prawdziwy początek ogólnonarodowego powstania. Jeśli słowo „naród” ma jakieś znaczenie postępowe, to akurat w tym czasie na ulicach Kairu i Aleksandrii. Kiedy Egipcjanie w imię godności narodowej, wspólnej godności, zadecydowali stanąć razem, ponad wszelkimi podziałami przeciwko oligarchom i ich bezpiece. Zdobyli najpierw wóz opancerzony policji, po czym podpalili budynek partii rządzącej, potem poszli bronić przed ogniem budynku Muzeum Archeologii, który stoi obok i gdzie nagromadzone są wielkie dzieła wielkiej starożytnej cywilizacji egipskiej. Naród, który żyje w warunkach, w których uczęszczanie do szkoły jest jeszcze marzeniem wielu dzieci, bronił muzeum przed ogniem i chuliganami. A większość chuliganów okazała się agentami bezpieki. Mimo to, puszczono ich wolno. W dniach, kiedy policja strzelała do manifestujących i do modlących się ludzi.

Po Tunezyjczykach, teraz Egipcjanie odzyskali dumę ze swojego kraju. Na Placu Wyzwolenia można było usłyszeć i przeczytać hasła: „Mubarak odejdź !”, „ Na placu Wyzwolenia aż do wyzwolenia!”, „Nie potrzebuję Obamy, nie potrzebuję Clintona, mój ojciec i moja mama mi przyniosą sami wolność!”, „Hołd ofiarom bezpieki !”, „ Zapraszamy na pogrzeb do Tel Awiwu !”, „Mubarak hitleryzuje”, „ Armia z ludu, Armia z ludem !”, „ Precz z Ameryką !”.

Dla narodu, który od lat biednieje, mimo że reżim jest na drugim miejscu na liście „pomocy” USA, narodu żyjącego w kraju gdzie tą „pomoc” inwestuje się w bezpiekę i operacje finansowe korzystne dla oligarchii, zaledwie znikoma liczba haseł na tematy bytowe, zarobkowe i konsumpcyjne jest godna uwagi. Tym bardziej, że tak już było w Tunezji, i tak jest również i w innych krajach arabskich. Odgłosy wydarzeń w tych krajach są tak silne, że nawet w Ramallah była manifestacja, podczas gdy w Damaszku, kraju o bardziej niezależnym wobec mocarstw zachodnich rządzie, władze zorganizowały manifestację przed ambasadą egipską, a w Tel Awiwie komuniści izraelscy razem z palestyńskimi działaczami zorganizowali manifestację poparcia dla żądań mas arabskich przeciwko dyktaturom rodem z zagranicy. Odpowiedź reżimowych władz wszędzie jest podobna: albo ustępstwa ekonomiczne jak w Jordanii lub Algierii, albo masowe aresztowania znanych działaczy politycznych jak w Maroku, Iraku i na ziemiach okupowanych Palestyny.

Świat, nie tylko arabski, nie będzie już nigdy wyglądał jak miesiąc temu. Strach odszedł w momencie, kiedy w małym tunezyjskim mieście wykształcony sprzedawca owoców Mohamed Bouazizi oblał się benzyną i podpalił się przed ratuszem po upokorzeniu, jakiego doznał od policjanta, który mu skonfiskował owoce. I strach już nie wróci. Boją się teraz władcy. Ruch arabski wywiera już silne wrażenie w Afryce i gdzie indziej. Jeśli weźmiemy pod uwagę niedawne protesty wobec polityki MFW w południowych krajach UE z pokojową rewolucją, która ma miejsce w Islandii, widzimy, że wszędzie w sumie żadania są podobne: odzyskać swoją godność i prawo do decydowania o własnym losie, w pokojowej atmosferze i z pełnym szacunkiem dla różnorodności światopoglądowej. W Tunezji i teraz w Kairze widać na manifestacjach turystów europejskich i amerykańskich uczestniczących w manifestacjach przy aplauzie tłumów. W TV Irańskiej presstv oglądałem Amerykankę, która przyszła ze swoją córką na plac Wyzwolenia ogłosić swoją solidarność z narodem Egiptu. Zapytana o tym czy się nie boi, odpowiadała:, «·Czego mam się bać? Tu czuję się bezpieczniej pośród tego miłego wolnego narodu aniżeli na ulicach miasta gdzie bandy tajniaków terroryzują ludzi ».

Świat się zmienia. Narody arabskie są na przedzie, dlatego, że są najlepiej poinformowane na świecie mimo analfabetyzmu tu czy tam. Bo mają, obok dyktatur to szczęście, że obok stacji TV reżimowych i ogłupiających, mają także dostęp do Al Jazeera (stacja TV założona przez byłych pracowników arabskiej sekcji BBC zwolnionych przez rząd Pani Thatcher), do zachodnich TV w języku arabskim, do irańskiej TV, do rosyjskiej i chińskiej TV, do TV Hezbollahu, Hamasu, irackiego ruchu oporu i wielu innych ugrupowań. Ta różnorodność uczy porównywać, uczy myśleć krytycznie.

Ale cały świat się zmienia. W Islandii, naród na ulicy potrafił w ciągu minionego roku wywalczyć obalenie rządu, nowe wybory do konstytuanty gdzie już uchwalono: 1) decyzję o nie spłacaniu długu zagranicznego, 2) nacjonalizacji banków, 3) nacjonalizacji bogactw naturalnych. I wtedy też wielkie „wolne media” milczały. Pamiętać należy jednak, w godzinie, kiedy wygnańcy wracają do Tunezji i kiedy więźniowie polityczni wychodzą z więzeń, że opór wymaga poświęceń i wymaga ludzi gotowych szukać prawdy. Wczoraj palestyńscy więźniowie, którzy byli trzymani w egipskich więzieniach zdołali uciec i przedostać się do Gazy na „wolność” …Wolność ograniczoną przez zasieki i ciągłe strzelaniny do cywilów z wież izraelskich punktów obserwacyjnych, ale jednak wolność.

Jednak trzeba mieć świadomość, że siły imperializmu nie zrezygnują z intryg, bo musiałyby wtedy zgodzić się, że ich panowanie nad światem skończy się szybciej niż planują. W Tunezji ambasador USA potrafił „za pięć dwunasta” doprowadzić do pozornej zmiany rządu tak żeby wszystko się zmieniło po to żeby się nic nie zmieniło w rzeczywistości. Ale masy tam wciąż wychodzą na ulicę. Podobnie pewnie już planuje się w Egipcie, grając na ambicjach jednych, na postawach rywalizacyjnych wśród drugich. Ale masy w Tunezji wyglądają na świadome, i się zorganizowały w dzielnicowych komitetach pilnowania porządku, bez policji. Już w Egipcie zaczynają się też tworzyć podobne komitety, które pilnują porządku, organizują rozdawanie żywności, lansują samopomoc. Naród się samo-organizuje i dowiedział się, że potrafi.”

Polecam – http://www.youtube.com/watch?v=7hBV0ApIh_4

i może jeszcze, choć nie na temat – http://www.youtube.com/watch?v=yG3ROcIwhFY oraz następne części „Francuskiej debaty o tożsamości narodowej”

7 Responses to W Polsce o rewolucji w Egipcie

  1. Michał Sutowski: Widmo szariatu krąży po kurorcie – http://lewica.pl/?id=23403

  2. http://passent.blog.polityka.pl/?p=798#comment-193689 :

    Gwidon pisze:
    2011-02-10 o godz. 15:12

    „Czy jest na świecie kraj, który nazywa się Egipt? Z mediów obecnych w Polsce trudno tego dociec – chyba nie.

    Ta hańba dla polskiego dziennikarstwa, żeby dać się aż tak trzymać za pysk – gorzej niż za komuny. Tam przynajmniej dziennikarze przekazywali informacje między wierszami, a tu cisza, jak makiem zasiał. Dziennikarstwo w służbie ciszy. Ryszard Kapuściński pisał, że dobrze byłoby policzyć, ilu dziennikarzy na świecie pracuje w służbie ciszy i był przekonany, że stanowią “znakomitą” większość. To był mądry człowiek.

    W Egipcie trwają wciąż protesty, 17-ty dzień. Głównym źródłem informacji dla wolnej i demokratycznej Polski jest arabska Aljazeera.

    NYT zamieszcza dziś artykuł o aktualnej sytuacji, pisze o rządowych groźbach pacyfikacji demonstrantów, o różnych grupach zawodowych dołączających do protestu, jak tysiące prawników w czarnych sztach, lekarzy, czy dziennikarzy, maszerujący na plac Tahir.

    CNN publikuje wywiad z młodym Egipcjaninem, bohaterem młodzieży Wael’em Ghonim, najpierw uwięzionym przez reżim, a niedawno zwolnionym, który mówi, kierując swe słowa v-ce prezydenta Sulejmana między innymi tak:” Nie powstrzymacie nas. Porwijcie mnie, porwijcie wszystkich moich przyjaciół. Wtrąćcie nas do więzienia. Zabijcie nas. Zróbcie, co tylko chcecie. Odzyskujemy nasz kraj. Rządzicie tym krajem przez 30 lat. Dość. Dość. Dość.””

  3. http://passent.blog.polityka.pl/?p=799#comment-193912 :

    1705 pisze:

    2011-02-12 o godz. 13:03
    Dla entuzjastow usuniecia prezydenta Mubaraka polecam strone ambasady polskiej w Kairze. Pewno wnet zostanie usunieta a jest przykladem obludy hipokryzji i cynizmu przedstawicieli ” wolnego,demokratycznego swiata”- tu w wydaniu politykow polskich. Moze budzic zazenowanie w konfrontacji z szarpaniem sie p.ministra Sikorskiego do prezydenta Lukaszenki.

    http://www.kair.polemb.net/index.php?document=271

  4. „Co najmniej 70 osób zginęło rano w Kairze podczas ataku sił bezpieczeństwa na zwolenników obalonego prezydenta Egiptu Mohammeda Mursiego – poinformował rzecznik Bractwa Muzułmańskiego, z którego wywodzi się Mursi. Według innych źródeł ofiar może być nawet 120. Zajść nie skomentowały egipskie władze…” Więcejhttp://wiadomosci.onet.pl/swiat/starcia-w-egipcie-nawet-120-ofiar-smiertelnych/sr1s7 .

Dodaj komentarz