Kopiuję w całości:
„Odebrali jej dziecko zamiast udzieić pomocy
‚
Pani Edycie Wieczorkiewicz odebrano dziecko, teraz może widywać je dwie godzinny dziennie, nie wolno jej go nawet karmić. Dziecko zabrano ze szpitala i oddano pod opiekę fundacji „Bezpieczna Przystań”. Dziecko urodziło się 29 marca a pierwszego kwietnia Sąd Rodzinny i Nieletnich w Gdyni wydał zarządzenie, że kobieta nie może zabrać synka do domu. Przyczyną odebrania matce dziecka są ciężkie warunki w jakich mieszka kobieta – czytamy w „Dzienniku Bałtyckim”.
W czasie ciąży kobieta zwracała się do MOPSU o pomoc jednak jej nie otrzymała, urzędniczki złożyły wniosek do sądu. Pani Edyta aktualnie jest bezrobotna, ale to nie jest największy problem, bo jak mówi wspiera ja przyjaciółka i sąsiadka a także stowarzyszenie Ojcowie.pl.
Problem stanowi nieuregulowany status mieszkania, który jest lokalem użytkowym a nie mieszkalnym. Kobieta od roku stara się o zmianę statusu jak dotąd bezskutecznie. Co za tym idzie nie może zameldować siebie ani dziecka. Już wcześniej odebrano jej starszego siedmioletniego syna, którego nie mogła zapisać do zerówki – przypomina „Dziennik Bałtycki”.
Chłopiec przebywa obecnie w ośrodku. Zdaniem pracownika socjalnego lokal zamieszkały przez Pania Edytę może stwarzać zagrożenie dla życia i zdrowia dziecka. Obecnie prowadzona jast sprawa wyjaśniająca czy warunki poprawiły się na tyle żeby dziecko mogło wrócić do domu.” - http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/trojmiasto/odebrali-jej-dziecko-zamiast-udzieic-pomocy,1,4374460,region-wiadomosc.html .
‚
‚
Za utrzymanie dzieci w tych ponoć bezpiecznych przystaniach Państwo płaci pieniądze? To czemu nie może ich płacić Matce? Czy Sąd wie co to jest choroba sieroca i że się z niej te dzieci nie wyleczą nigdy? Czy urzędnicy MOPS-u wiedzą o skutkach choroby sierocej? Czy rzeczona fundacja wie? Czy może dzieci traktuje instrumentalnie, by zarobić pieniądze? Pytam, bo nic ale to zupełnie nic, nie rozumiem z podjętych już decyzji.
Rozumiałabym gdyby ten MOPS, ta fundacja i ten sąd wyegzekwowały pomoc socjalną kobiecie z dziecmi, w tym i mieszkanie komunalne. Brak słów, dosłownie. Litości!!!
‚
PS.W Anglii polska rodzina z jednym dzieckiem, w której tylko On pracuje, bo Ona opiekuje się dzieckiem otrzymuje 338 funtów zasiłku tygodniowo, bo Matka to tam zawód, wręcz instytucja, nie - jak u nas - kura domowa. Wynajmują trzypokojowe mieszkanie z ogródkiem, stać ich na to z taką pomocą. Czują się u siebie, bo są tam traktowani jak swoi. Pani Edyta i jej dzieci w Polsce nie są traktowani jak swoi i w tym stanie rzeczy nie może się czuć u siebie.
PPS. Jeśli w Domu Dziecka zatrudnienie wynosi mniej więcej tyle osób ile wynosi liczba „zatrzymanych” dzieci, a koszt utrzymania dziecka w Domu Dziecka opiewa na 4 - 6 tysięcy złotych miesięcznie, to ja się pytam czemu te pieniądze mogą trafiać do przypadkowych opiekunów, a do Matki akurat nie? W Anglii ani jedno dziecko nie przebywa w Domu Dziecka.
‚
Płakać mi się chce, gdy dowiaduję się o takich sprawach. Gdzie my żyjemy, Boże!
Pani Tereso, oczywiście, że nawet rachunek ekonomiczny przemawia za pomocą rodzinie. A straty mniej wymierne są niebotycznie wielkie i bolesne! Może powinno się zlikwidować domy dziecka, pozostawić tylko niezbędne minimum - jakieś pogotowie, jako chwilowe rozwiązanie.
Ale przede wszystkim trzeba nareszcie zacząć pomagać rodzinie!
A propos
Dom dziecka czy piekło dziecka ?
23 maja w radio Tokfm niemal cały dzień przewijał się tragiczny temat instytucji enigmatycznie nazywanych domami dziecka, w których aktualnie przebywa 25000 dzieci. Nigdy nie sądziłam, że są to placówki prawidłowo funkcjonujące. Jednak to co uslyszałam przerosło moje najgorsze wyobrażenia.
Koszty – wysokie - rozliczone na jedno dziecko wynoszą od 2500 do 6500 zł (domy kościelne) ! Ile tych pieniędzy idzie rzeczywiście na potrzeby dzieci ? Prawdopodobnie niewiele. Gros pieniędzy idzie na płace personelu pracujacego w systemie 8-godzinnym, utrzymanie budynków, ubrania i żywność itd. Przy czym nierzadko dzieci noszą odzież używaną przez starsze. W dodatku w małych miejscowościach, gdzie dom dziecka jest jednym z niewielu lub jedynym zakładem pracy, personel robi wszystko, żeby nie dochodziło do adopcji, bo to grozi utratą miejsca pracy. Adopcja jest zresztą problemem szczególnym, o czym jeszcze wspomnę.
Wstrząsajaca była rozmowa z 24-letnim człowiekiem, który od 9 roku życia spędził 9 lat w kilku placówkach. Najgorszy był w Warszawie, mimo relatywnie lepszych warunków materialnych. Niemal wszystkie podsumowano tytułem tego wywiadu:
„ Żyjesz jak zwierzę, cały czas myślisz, z której strony przyjdzie atak.”
We wszystkich panowały „ przemoc, upokorzenie, osamotnienie i bezsilność”, wszędzie także przemoc seksualna. Dziecko zabierane ze środowiska patologicznego, trafia więc do środowiska też patologicznego, może nawet gorszego. Uderza w tych relacjach brak pracy wychowawczej i powszechny brak osoby dorosłej, u której dziecko mogłoby szukać pomocy bez obawy o represje.
Dodać trzeba, że w wieku 18 lat młody człowiek opuszcza placówkę zupełnie nieprzygotowany do życia, praktycznie bez wsparcia i najczęściej wraca do środowiska, z którego go zabrano. Często dość szybko staje się pensjonariuszem więzienia.
W Polsce rzadko dochodzi do adopcji dzieci starszych. Po traumatycznych przeżyciach własnego środowiska i paru latach pobytu w domu dziecka mają one już tak poranioną psychikę, że trudności wychowawcze przerastają nawet najbardziej wytrwałych rodziców adopcyjnych. Ryzyko jest w ogóle wysokie, bo wiele dzieci alkoholików (urodzonych nieraz z powodu „becikowego”) ma płodowy syndrom alkoholowy – zmiany w mózgu wynikające z picia alkoholu w czasie ciąży - zwykle niezdiagnozowany, objawiający się dopiero później zaburzeniami psychicznymi.
Ponieważ najlepszy dom dziecka jest gorszy od rodziny zastępczej, Unia Europejska domaga się od Polski likwidacji tych placówek. Na razie jednak nie widać, żeby polskie władze szczególnie się tym przejmowały. Bardzo nieliczne potencjalne rodziny zastępcze są odstraszane niskimi zasiłkami co jest zdumiewające gdy się je porówna z ogromnymi kosztami domów dziecka. Myślę też, że gdyby zasiłki rodzinne na dzieci były w rozsądnej wysokości – mogłyby zapobiec staczaniu się niektórych rodzin w alkoholizm i dzieci mogłyby zostać we własnej rodzinie.
W wypowiedziach wszystkich zaproszonych specjalistów uderzało całkowite przemilczanie podstawowej przyczyny zjawiska – rodzeniu się dzieci niechcianych z powodu karalności usuwania ciąży i niefunkcjonowania ustawy antyaborcyjnej nawet w jej ograniczonym zakresie. Np. dziewczęta, które zaszły w ciążę przed 15-tym rokiem życia - zgodnie z ustawą - powinny mieć usuniętą ciążę za darmo w szpitalu. Tymczasem rodzą one już ponad 400 dzieci rocznie.
Ani rząd ani tzw „obrońcy życia” nie wydają się być czuli na piekło zgotowane tym wielu tysiącom dzieci (liczbę sierot społecznych ogółem ocenia się w Polsce na ok. 180.000). Jakoś nie widać, żeby „obrońcy życia” adoptowali dzieci. Wiedzą, że dziecku potrzeba MIŁOŚCI a co za tym idzie poczucia bezpieczeństwa i własnej wartości. Mają to w nosie bo mają serca z kamienia. A kościół ? Kościół jest zadowolony z tego nieszczęścia i ciemnoty, bo to więcej dla niego klientów.
Teresa JAKUBOWSKA
Pani Elu, Pani Tereso,
za każdym razem jak się gdzie mleko rozleje doznaję gęsiej skóry. Czy decydenci mają tak grubą, że nic do nich nie jest w stanie dotrzeć? To samo pytanie mam też do osób, które kosztem tych dzieci chcą zarabiać na utrzymanie siebie i własnej rodziny, a nawet osiągać znaczące zyski, bo z 6,5 tys.zł na miesiąc na jedno dziecko bez zysku się nie obędzie.
Teresa - to woła o pomstę do nieba… Dzieci to nie są jakieś tam przedmioty do przerzucania bez uzasadnienia ( bo strona ekonomiczna jest absurdem). Dla tych dzieci i ich matek to jest przecież traumatyczne przeżycie, które niesie za sobą nieodwracalne, negatywne skutki w psychice…A kto na tym zyskuje? Chyba tylko pracownicy socjalni, którzy maja zajęcie…
Pisalam juz na paru forach na ten temat - ale kto to slucha ??? Pracownicy socjalni sa do przekladania papierków i opiniowania w/g wlasnego widzimisię. To jednak powinna być zorganizowana i przeszkolona grupa ludzi, która powinna być częstym gosciem , w dzielnicach tzw. trudnych, gdzie bieda, bezrobocie, alkoholizm. Bez znajomosci środowiska nigdy nie zdobeda rzetelnej wiedzy, ktorym osobom nalezy pomóc. Pisalam,że delegowany osobisty opiekun rodziny, ktorej jest udzielana pomoc, powinien nauczyć jak rozpisywać w zeszycie przychód i rozchód - bo to najprostszy sposob, na „dokumentacje” wydatkow. Taki opiekun rodziny musial by solidnie pracowac ucząc osoby rozplanowania wydatków i rozsadnego gospodarowania dodatkiem socjalnym .W sytuacji, gdzie ewentualnie przyznany dodatek nie pokrywa rachunkow za media - taka pomoc jest bezcelowa - bo nie ma możliwosci, by stanowił minimalny budżet rodziny na przetrwanie. Ale kto to slucha …..
http://www.polskatimes.pl/fakty/pulspolski/407954,gdynia-matka-chciala-pomocy-a-odebrano-jej-dziecko,id,t.html . Anemia to wynik niedożywienia, jakby ktoś nie wiedział.
Pośród tylu nieprzyjaciół dobrze dziać się nie może.
Pani Tereso! To jest tragedia zabrać matce dziecko,ale w przypadku pani Edyty ,to całkiem tak nie jest jak pani myśli,bo nie do końca chodzi o status mieszkaniowy,ale są też inne przeszkody,pytanie dlaczego Sąd ograniczył władzę rodzicielską do córki,dlaczego zabrali syna Jakuba-odpowiedż,- chodził po sklepach i żebrał-tak uczyła go matka zamiast wziążć się za pracę wtedy jeszcze nie była w ciąży,ale jewj w głowie były rozrywki! Proszę pojechać tam gdzie mieszka i popytać z jakimi ludżmi zadaje się pani Edyta.Nie chce się leczyć,bo myśli że jest ok,a tak nie jest miała propozycje pomocy w leczeniu nie skorzystała z tego,a po drugie jest bardzo zakłamana i to jest też problem.Pozdrawiam.
Pani Edyto, jeszcze większą tragedią jest dziecku odebrać matkę, tego się nie wyleczy. Ktoś kto zawodowo zajmuje się „porządkami w rodzinie” ma to wiedzieć i rozumieć i wtedy będzie umieć rodzinie pomóc.
„Podejrzewany o wykorzystywanie seksualne swojej przysposobionej córki Dariusz H. stara się o zwolnienie warunkowe z aresztu. A do nastolatki, która jest z nim w ciąży, pisze listy. - On liczy, że będzie z nią żył, tworzył dom - mówi matka piętnastolatki….” Więcej - http://wiadomosci.onet.pl/opole/pisze-listy-do-15-letniej-pasierbicy-ktora-jest-z-nim-w-ciazy-chce-stworzyc-z-nia-dom/qcpxb .