Co ciekawe, najmniej biednych dzieci jest nie tylko w krajach skandynawskich, Niemczech czy Holandii – to nie zaskoczenie, bo te kraje przodują właściwie we wszystkich cywilizacyjnych wskaźnikach. Mało, nieco ponad 7 proc., było ich także na Węgrzech, które dogoniliśmy pod względem PKB na głowę mieszkańca, a więc w kraju wcale już nie bogatszym od Polski. Co oznacza, że może być lepiej – trzeba się jednak postarać.
To, jak wiele biednych dzieci jest w bardzo bogatych państwach – takich jak USA czy Izrael – pokazuje, że problemu nie rozwiąże rosnące narodowe bogactwo. Że rośnie, przynajmniej niektórym, nie mam wątpliwości – w mojej podwarszawskiej miejscowości regularnie widuję już bentley’e parkujące pod miejscowym supermarketem, a nowe, drogie domy rosną dookoła jak na drożdżach.
Liberalni ekonomiści mówili kiedyś, że przypływ podnosi wszystkie łodzie. Dziś już trudno znaleźć kogoś, kto w to wierzy – także w rządzie PO – ale polityki społecznej z prawdziwego zdarzenia jak nie było, tak nie ma. Może ktoś by wreszcie przynajmniej podniósł te nieszczęsne zasiłki?
Więcej… http://wyborcza.pl/1,75968,9703961,Polska_to_kraj_biednych_dzieci.html#ixzz1O3MmUcXB
‚
Polecam – http://z-punktu-widzenia-kobiety.blog.onet.pl/Minimum-egzystencji-w-Rzeczypo,2,ID399486205,n
.
Nadal irytujące mnie „na skraju nędzy” przy opisywaniu nędzy, ciekawe co autorzy z tego polerowania rzeczywistości mają? Pozwala im to utrzmywać się mentalnie z dala od problemu, nie brać go do siebie, czy w ogóle problemu dla nich nie ma, a dają okolicznościowy głos w sprawie, taki niby ukłon wobec czytelników, tych którzy mają oczy – http://wiadomosci.onet.pl/kraj/zatrwazajace-wyniki-badan-dwa-miliony-dzieci-w-pol,1,4406143,wiadomosc.html