Mówi prof. Wojciech Sadurski:
„… Druga interpretacja tezy o „osłabieniu rodziny” przez dopuszczenie małżeństw homoseksualnych (lub choćby tylko związków partnerskich) jest jeszcze bardziej osobliwa. Konserwatyści najwyraźniej przypuszczają, że w wyniku umożliwienia usankcjonowanych prawnie związków jednopłciowych, tradycyjne małżeństwo heteroseksualne w jakiś sposób straci na swej atrakcyjności, a przez to będzie takich małżeństw coraz mniej, a te, które już są, będą mniej trwałe.
Jest to teza już nie symboliczna, ale – nazwijmy ją tak – empiryczna. Małżeństwo tradycyjne jest zagrożone faktem dopuszczenia małżeństw homoseksualnych – twierdzą stale krytycy związków partnerskich i małżeństw homoseksualnych. Jak inaczej rozumieć stale powtarzaną mantrę, że związki partnerskie i małżeństwa homoseksualne to zagrożenie dla rodziny tradycyjnej?
Niewypowiedzianą, ale konieczną przesłanką takiej prognozy jest uznanie, że siłą małżeństwa heteroseksualnego jest jego bezalternatywność – rodzina tradycyjna trzyma się dzięki temu, że małżonkowie nie mogą być „wyssani” do innego typu związków. Gdyby więc mąż miał stworzone prawne możliwości zawarcia związku homoseksualnego, prawdopodobnie by z tego skwapliwie skorzystał, w ten sposób rozbijając swą dotychczasową rodzinę.
Idiotyzm takiego rozumowania jest oczywisty, gdy tylko się je wyartykułuje. Heteroseksualiści pozostają w związkach dwupłciowych nie dlatego, że nie mają innej legalnej możliwości, ale dlatego, że taka jest ich orientacja seksualna; homoseksualiści łączą się w pary nie dlatego, że prawo im na to zezwala, ale dlatego, że jest to zgodne z ich uczuciami i pragnieniami. To są rzeczy aż nadto oczywiste. Przekonanie, że gdyby tylko pozwolić, ludzie zaczną masowo uciekać w kierunku związków homoseksualnych, opierać się musi na obawie, dziwacznej u konserwatystów, że homoseksualizm jest orientacją dużo bardziej rozpowszechnioną, niż wskazywałyby na to statystyki tradycyjnych związków małżeńskich… ”
.
Polecam – Żeby się w wykluczaniu nie ścigać: kto kogo bardziej – http://www.stachurska.eu/?p=1537 .
.
I co by na to powiedział Piotr Ikonowicz?
http://www.rp.pl/artykul/69989,877945-Pieklo-dla-homoseksualistow.html
Jak się oblicza, w pierwszej dekadzie po rewolucji na Kubie zostało wypędzonych z kraju ponad 10 tysięcy homoseksualistów i przedstawicieli innych mniejszości seksualnych
Fidel Castro zgodził się, że homoseksualiści byli na Kubie prześladowani. „Jeśli ktoś ponosi za to odpowiedzialność, to ja – powiedział w 2010 roku w wywiadzie dla meksykańskiego dziennika „La Jornada”.