Piotr Ikonowicz:
‚
„Z Łotwy większość Łotyszy już wyjechała. Nie wiem, jaki to miało związek z wprowadzeniem podatku liniowego, ale z pewnością większość z nich pojechała do krajów gdzie podatki są progresywne. Kolejność jest następująca. Najpierw państwo wycofuje się z ingerencji w gospodarkę. Potem ludność opuszcza kraj.
Polska jako wielki kraj, wyludnia się wolniej, ale się wyludnia. Według prognoz długoterminowych w 2035 będzie nas o dwa miliony mniej, czyli jakieś niecałe 36 milionów. Przy czym wyjadą bądź nie urodzą się ci, którzy mają płacić składki emerytalne i rozwijać gospodarkę, a zostaną ci starsi, mniej produktywni w wieku przedemerytalnym i emeryci. I nie ma się co pocieszać tym, że w miejsce emigrantów przybędą imigranci, bo oni w większości pracują na czarno i żadnych składek, ani podatków nie płacą.
Coraz później decydujemy się na dzieci (około trzydziestki) i wyjeżdżamy z tych samych powodów. Bo żeby założyć rodzinę i wychować dzieci, trzeba mieć stałą, jako tako płatną pracę i jakiekolwiek widoki na mieszkanie.
Według szacunków PiS-u w 2005 roku brakowało w Polsce 3 milionów mieszkań. Marek Wielgo w Gazecie Wyborczej wyraża przypuszczenie, że te 3 mln, które podawał PiS, najpewniej wzięły się stąd, że uwzględniono mieszkania w ruderach czekających na wyburzenie. Teraz, kiedy Polska jest w budowie, nie ma mowy o żadnym wyburzaniu i potrzeby mieszkaniowe spadły automatycznie o połowę i wynoszą 1.5 miliona mieszkań. Może gdyby ktoś zaczął jakieś tanie mieszkania pod wynajem budować, np. samorządy, część spośród 2 i pół miliona emigrantów zarobkowych zostałoby w kraju, ale takie pomysły nie mają u nas szans na realizację, bo rząd uważa, że jedyną słuszną drogą do dachu nad głową jest kupno, najlepiej na kredyt hipoteczny. Na pytanie, dlaczego mimo rządowych rekomendacji ludzie u nas nie kupują mieszkań tylko emigrują odpowiada szacunek ministerstwa infrastruktury, z którego wynika, że w największych miastach za przeciętną pensję można kupić jedynie ok. 0,5-0,6 m kw. mieszkania. Dla porównania: w krajach zachodnioeuropejskich – ok. 2-3 m kw.
Według GUS w dalszym ciągu poziom reprodukcji nie gwarantuje prostej zastępowalności pokoleń, nadal utrzymuje się obserwowany od 1989 r. okres depresji urodzeniowej. W 2008 r. współczynnik dzietności wynosił 1,39, co oznacza wzrost (zaledwie o 0,17 pkt) w stosunku do odnotowanego w 2003 r., w którym wskaźnik ten był najniższy od ponad 50 lat. Tymczasem w Wielkiej Brytanii w 2010 roku Polki urodziły prawie 20 tysięcy dzieci. Na każdą z nich przypada ich dwukrotnie więcej niż w kraju. Brytyjskie media donoszą ,że Polki rodzą na Wyspach najwięcej dzieci ze wszystkich mniejszości. Demografowie fenomen decyzji o posiadaniu potomstwa na Wyspach tłumaczą głównie poczuciem bezpieczeństwa oraz polityką państwa wobec rodziny oraz jej poczuciem bezpieczeństwa.
Nikt nie chce rodzić dzieci, jeżeli sądzi, że będą one musiały żyć w biedzie, tymczasem wskaźnik ubóstwa wśród dzieci wynosi w Polsce 29% i jest najwyższy w Unii Europejskiej. Jak wynika z badań , w Polsce najważniejszym czynnikiem determinującym ubóstwo wśród dzieci są niskie dochody z pracy rodziców. Pod tym względem wyniki osiągane przez Polskę są jednymi z najbardziej niekorzystnych w UE. Również niekorzystnie kształtuje się sytuacja w zakresie wpływu transferów socjalnych na poziom ubóstwa, ze względu na ich niską efektywność. Polska wypada gorzej niż większość państw UE, choć istnieją nieliczne kraje osiągające słabsze wyniki. Przy czym państwa, które przeznaczają najwięcej środków na transfery socjalne w stosunku do PKB , charakteryzują się najniższym poziomem ubóstwa wśród dzieci. Najwyższy udział wydatków socjalnych w stosunku do PKB odnotowuje się w państwach skandynawskich. W Danii i Szwecji udział wydatków na pomoc najuboższym w stosunku do PKB oscyluje w granicach 19%, podczas gdy stopa ubóstwa wśród dzieci – wokół 10%. W krajach bałtyckich na transfery socjalne wydaje się 6–7% PKB , podczas gdy wskaźnik ubóstwa wśród dzieci wynosi ok. 21% w Estonii i na Łotwie i ok. 27% na Litwie. Blisko tej grupy krajów znajduje się Polska, w której odsetkowi ubóstwa wśród dzieci (29%) towarzyszy udział wydatków na transfery socjalne w PKB rzędu 8%.
I nie ma mowy o tym, że nas nie stać, bo nie chodzi o wyasygnowanie kwot porównywalnych ze skandynawskimi a jedynie o procentowy udział transferu socjalnego w PKB. Nikt chyba poważnie nie jest w stanie, utrzymywać, że zapobieżenie wzrastaniu, co trzeciego dziecka w Polsce w ubóstwie nie jest pro-rozwojowe, że mamy pilniejsze wydatki budżetowe, niż zapobieganie niedożywieniu dzieci. W końcu te dzieci, gdy dorosną będą budować dobrobyt kraju i łożyć na nasze emerytury. O ile damy im szanse prawidłowego rozwoju. O ile pozwolimy na to, żeby w ogóle się urodziły. Żeby się urodziły w Polsce.
Zwolennicy ograniczania wydatków socjalnych z Platformy Obywatelskiej utrzymują, że kraje bogate mogą sobie pozwolić na takie wydatki, a jedynym sposobem, abyśmy się stali krajem zamożnym jest zaciskanie pasa, również na taliach dzieci. Realizując tę doktrynę rząd PO nie waloryzuje progów dochodowych uprawniających do korzystania z zasiłków socjalnych oraz zasiłków rodzinnych od 2006 odpowiednio i 2007 roku. W rezultacie przy szybko rosnących kosztach utrzymania rośnie liczna potrzebujących, a maleje liczba uprawnionych do pomocy społecznej. Mimo wzrostu PKB polskie społeczeństwo ubożeje w miarę jak poszerza się sfera ubóstwa. Niezależnie od wciąż korzystnych wskaźników makroekonomicznych wyrażonych choćby przyrostem dochodu narodowego mamy w Polsce pogłębiający się kryzys społeczny, którego wyrazem jest masowa emigracja zarobkowa, spadek liczby urodzeń i ubożenie coraz szerszej grupy ludności. Wszystkie te trzy negatywne zjawiska może powstrzymać zwiększenie udziału transferu socjalnego w PKB, czyli zwiększenie wydatków na pomoc społeczną. Musimy jednak wbrew neoliberalnym dogmatom uznać, że nie stać nas na to by dzieci chodziły do szkoły na czczo.”
Źródło – http://www.super-nowa.pl/art.php?i=22225
‚
Polecam:
– Bogatym więcej brakuje – http://www.stachurska.eu/?p=2083
– O zakłamywaniu rzeczywistości – http://www.stachurska.eu/?p=1241
– Z opóźnieniem, zahamowaniami, niekonsekwentnie – http://www.stachurska.eu/?p=5342
‚
Polska jest biedna i dla wszystkich nie starcza…
Jeśli ci co zarabiają najwięcej podnieśli sobie w ostatnich latach dochody do kosmicznych sum (jak na naszą sytuację) to dla biednych już starczyć nie mogło…Średnia dochodów nie jest taka zła… ?
Co tu pisać , w Polsce potrzebna że tak powiem na gwałt , jest REWOLUCJA SPOŁECZNA , wyzwalająca nas z kajdan neoliberalizmu kapitalistycznego . Inne rozwiązania przeprowadzane w sposób pokojowy będą nieskuteczne. To jest przykre ale , bogaci nie podziela sie dobrowolnie z biednymi . Tak nie było nigdy i nigdzie w świecie . Stare powiedzenie – jest nadal aktualne. Tylko czy trzeba aby znów polała się niepotrzebnie krew ?
Czy rzeczywiście nie nauczyliśmy się z historii niczego ?
Wygląda na to ,że nie !
POLSKA OBŁĘDEM STOI
Nie wiem dlaczego po myślniku nie ma tego powiedzenia , które brzmi
– syty głodnego nie zrozumie , aktore napisałem i nie wydrukowało ,że tak powiem.