Piotr Ikonowicz:
‚
„W Polsce Ludowej przyczyną buntów społecznych były podwyżki cen artykułów żywnościowych, a w szczególności mięsa. Wiadomo było, że o poziomie cen decyduje władza, więc ludzie wychodzili na ulice i strajkowali by tę władzę zmusić do cofnięcia decyzji o podwyżkach.
Dziś za drastyczny wzrost kosztów utrzymania odpowiada rynek. Jest to siła anonimowa, obojętna na protesty społeczne. Im bardziej w to wierzymy, tym mniej jesteśmy skłonni do buntu. A przecież obok cen są płace, czyli cena naszej pracy. I one z kolei przestają nadążać za wzrostem cen kosztów utrzymania. Jednak dowiadujemy się z mediów, że również i płace są wynikiem działania anonimowych sił rynkowych. Po prostu jest za dużo ludzi w stosunku do ilości miejsc pracy. Stąd nadpodaż pracy i niska jej cena. Jednak te same media i rządowi doradcy wciąż narzekają, że zbyt mały odsetek polskiego społeczeństwa jest czynny zawodowo. Niecałe 60% ludzi w wieku produkcyjnym pracuje. Pracodawcy i ich organizacje, takie jak Lewiatan, przyczyn tego stanu rzeczy upatrują w zbyt wygórowanych oczekiwaniach płacowych Polaków oraz zwykłym lenistwie. I rzeczywiście, coś w tym jest. Przy odpowiednio niskim poziomie płac możliwe byłoby nawet pełne zatrudnienie. Pracodawcy chcą bowiem zatrudniać, nie chcą tylko za bardzo płacić. Nigdy nie zapomnę sceny sprzed Urzędu Pracy przy ulicy Ciołka w Warszawie: Jakiś pracodawca rzucił do stojących w kolejce, żeby się odhaczyć bezrobotnych: Do roboty byście się wzięli! Natychmiast posypały się pytania o to jaka praca i za ile? Jednak jegomość wolał na te pytania nie odpowiadać i uciekł. Ceną graniczną pracy jest możliwość odtworzenia za płacę siły roboczej czyli elementarnego biologicznego przetrwania pracownika. David Ricardo nazwał to spiżowym prawem płac. Płace na mniej więcej takim właśnie poziomie, a nawet nieco poniżej tego poziomu otrzymuje duża część zatrudnionych w gospodarce narodowej. Co najmniej kilkanaście procent zatrudnionych w Polsce to tzw. pracujący biedacy, którzy pracując zarabiają mniej niż są zmuszeni wydawać by utrzymać siebie i rodzinę na minimalnym, elementarnym pozwyzyskiomie. Ich budżety domowe się nie bilansują, a pracują po to jedynie by się wolniej zadłużać. Spośród 16 milionów czynnych zawodowo Polaków i Polek trzy miliony pracuje w szarej strefie (na czarno), a dalsze trzy miliony w tzw. mikrofirmach zatrudniających nie więcej niż 9 pracowników. Ci pierwsi to głównie bezrobotni, którzy po to, by nie zdychać z głodu podejmują każdą pracę na najbardziej nawet niewolniczych warunkach. Co do pracowników małych firm prywatnych to średnia płaca w tym sektorze wynosi 1555 zł brutto i ledwo (jeżeli w ogóle) pokrywa koszty utrzymania.
W ogóle w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw, gdzie powstaje najwięcej nowych miejsc pracy płace są najniższe , a wyzysk największy. Jednym z elementów tego wyzysku jest wydłużony czas pracy, nie opłacany zgodnie z Kodeksem Pracy, albo nie opłacany wcale. Wbrew twierdzeniom organizacji pracodawców gdyby liczyć na podstawie godzin przepracowanych w roku Polacy są najpracowitszym narodem w Unii Europejskiej i jednym z najbardziej pracowitych w OECD. Średnio w roku przepracowujemy ponad 2000 godzin. Przy czym praca ta daje pracodawcom większe korzyści niż w innych krajach europejskich. Z każdej złotówki wydanej na pracownika pracodawca przeciętnie uzyskuje złotych:
w Rumunii – 1,10
w Wlk.Brytanii – 1,14
w Belgii – 1,16
w Portugalii – 1,16
w Danii – 1,17
we Francji – 1,17
w Niemczech – 1,18
w Norwegii – 1,18
we Włoszech – 1,19
na Węgrzech – 1,20
w Holandii – 1,21
w Finlandii – 1,22
w Hiszpanii – 1,24
w Austrii – 1,25
w Czechach – 1,26
w Szwecji – 1,28
w Szwajcarii – 1,29
w Irlandii – 1,29
w Bułgarii – 1,36
w USA – 1,53
w POLSCE – 1,71
w ROSJI – 2,22
Fakt, że w tym zestawieniu Polska występuje obok Rosji nasuwa przypuszczenie, że ten wysoki zwrot nakładów na pracę, wiąże się z innym zestawieniem, w którym Polska również występuje obok Rosji na czele tabeli, a mianowicie w zestawieniu czasu pracy. Żaden z tych krajów ani Polska ani Rosja nie otrzymały transferu technologii, który uzasadniałoby wzrost wydajności w wyniku postępu naukowo-technicznego. Nasuwa się więc refleksja, że główną przyczyną tej stopy zwrotu jest czas nisko opłacanej bądź wręcz wcale nie opłacanej pracy w nadgodzinach bądź w dni ustawowo wolne od pracy.
Nie możemy już ani dłużej, ani ciężej pracować. I jeżeli za naszą pracę, nie zaczniemy otrzymywać wynagrodzenia, które wystarczy na utrzymanie rodziny i zapłacenie rachunków, to jedyną racjonalną reakcją na taką sytuację będzie bunt społeczny. Dlatego nasi przeciwnicy, którzy bronią swego prawa do zagarniania większości owoców naszej ciężkiej pracy i utrzymywania nas w biedzie, tak intensywnie starają się przekonać opinię publiczną, że jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej. Jednak rozziew między rządową propagandą, a społeczną rzeczywistością jest tak ogromny, że to nie potrwa już zbyt długo. Nie mogąc już dłużej zaciskać pasa Polacy i Polki, zacisną pięści. Wszystkiego najlepszego w Nowym 2012 Roku!”
Źródło – http://www.super-nowa.pl/art.php?i=22553
‚
Polecam:
– Janusz Palikot – http://www.ruchpalikota.org.pl/wiadomosci/janusz-palikot-w-radiu-tok-fm-20120113
– Bogdan Grzybowski – OPZZ – http://opzz.org.pl/aktualnosci/o_czym_mysla_zwiazkowcy.html/id/123
– W Warszawie widać co i jak – http://www.stachurska.eu/?p=2712
– Upadek skandynawskiego modelu gospodarczego – http://www.stachurska.eu/?p=6146
– Fascynująca prawda o polskim systemie podatkowym – http://www.stachurska.eu/?p=6132
‚
Nasi politycy zdaja sobie z tego sprawę, więc stosują program kija i marchewki, ale problem w tym, ze politycy juz dawno schrupali te marchewki, zapomieli jednaj o tym,ze kij ma DWA KOŃCE !!!
Wystarczy podnieść płacę minimalną do 5000 tys. zł i każdy będzie mógł godnie żyć a bezrobocie spadnie do zera.
http://biznes.onet.pl/for-zmniejszenie-deficytu-przez-wzrost-dochodow-n,18490,4999384,1,news-detal . Że też FOR takich danych jak ww u Piotra Ikonowicza i w dołączonych linkach nie uwzględnia! Jak nic jest z innej planety.
Reperkusje:
– http://paradowska.blog.polityka.pl/2012/01/15/przez-pieklo-do-salonu/#comment-92112 :
wiesiek59
16 stycznia o godz. 15:09
„Teresa Stachurska
16 stycznia o godz. 14:35
Powtórka z rozrywki w nowej scenografii…..
„Przyjeżdża Gierek do fabryki na spotkanie z robotnikami….
-co palicie?
-Carmeny
-a jak dokręcimy śrubę?
-będziemy palić ekstra mocne
-a jeżeli jeszcze dokręcimy?
-sporty
-a jeżeli jeszcze?
-komitety…………
Sprytna władza wprowadziła na prawie całym świecie pojęcie rynków, by się zdepersonalizować, pozbyć odpowiedzialności ale nie profitów…
Faktem jest, że to nie rząd ustala ceny i płace, a przedsiębiorcy.
A co wychodzi ze stanowienia prawa, jako instrumentu wpływu na przedsiębiorców- właśnie obserwujemy…….”
– http://paradowska.blog.polityka.pl/2012/01/15/przez-pieklo-do-salonu/#comment-92126 :
Andrzej
16 stycznia o godz. 20:37
„…Wiesiek
Ten dowcip bardziej pasuje do Tuska niz do Gierka, jedynie trzeba byłoby zmienić marki papierosów.”
Takie „komentarze”, jak Z.P. dowodzą istotnego i niestety powszechnego nieporozumienia. Wszystkie wyższe od minimalnego poziomy płac mogą być ustalane na dowolnej wysokości. Porozumienie pracodawcy i pracownika jest umową cywilno-prawną, na treść której (jeśli zgodna jest z obowiązującym prawem) mają wpływ tylko zainteresowani. Natomiast WYNAGRODZENIE MINIMALNE powinno być wyjątkiem. Poziom tego wynagrodzenia nie zależy ani od porozumień, ani od podaży i popytu na rynku pracy. Minimalne koszty utrzymania pracownika i jego rodziny zależą od naukowo ustalonych norm (biologia), standardów cywilizacyjnych i rzeczywistych cen. Parametry te są WYMIERNE i obiektywne, a postulaty „z sufitu” są próbą sprowadzenia tej ważnej sprawy do absurdu… Nieskuteczną – mam nadzieję.