Parada blagierów

Piotr Ikonowicz:

„Kłamstwo ma krótkie nogi. Jest w tym powiedzonku, optymistyczne założenie, że kłamca, prędzej czy później zostanie zdemaskowany i ukarany. Tylko, że to nieprawda.

To mogło być prawdą w zwartych, stosunkowo niewielkich społecznościach, gdzie każdy jej członek odpowiadał przed opinią ogółu. Ale w czasie gdy główny nurt polityki i mediów zlały się w jedno pasmo nieustających kłamstw, półprawd i przemilczeń, mówienie prawdy jest niebezpieczne, a kłamanie normą, warunkiem koniecznym kariery i powszechnego szacunku. I nie chodzi nawet o to, że Aleksander Kwaśniewski nie ma wyższego wykształcenia. To w końcu pikuś przy kłamstwie Tony’ego Blaire’a o broni masowego rażenia w Iraku, które pochłonęło hekatombę istnień ludzkich. Obok kłamców, są jeszcze fantaści. Ludzie, którzy wierzą w najgorsze nawet wygłaszane przez siebie androny. Najgorsi są jednak ci, którzy wygłaszając jakąś tezę czy obietnicę czynią to nie ze względu na jej prawdziwość czy realność, tylko skutek jaki takie zdanie czy zapowiedź przyniesie.

Nikt nie oczekuje od polityka, że dotrzyma swych obietnic. To bowiem często zależy nie tylko od niego i może się nie udać, mimo chęci. Kiedy jednak Aleksander Kwaśniewski obiecywał zająć się sprawami mieszkań dla młodych małżeństw czy losem ludzi pogrążonych w nędzy po likwidacji PGR-ów, to kłamał z zimną krwią. Dowodem jest fakt, że podczas 10 lat swojej prezydentury nie podjął żadnej próby wywiązania się ze swoich obietnic. Dziennikarze, którzy powinni w imieniu opinii publicznej rozliczać polityków, też się tym nie zajęli, bo wiedzieli od początku, że obietnice wyborcze to nie jest coś co należy w ogóle brać poważnie pod uwagę. Liczą się słupki poparcia. A w tej dziedzinie Kwaśniewski był mistrzem. Był dowodem, że kłamstwo popłaca. Spece od PR (public relations) wiedzą, że większość przekazu medialnego stanowi obraz, to jak polityk wygląda, jakie wykonuje gesty, jaką ma mimikę twarzy. Słowa to tylko dodatek do wizerunku, który staje się przepustką do kierowania państwem. Zamiast bycia uczciwym, wystarczy się odchudzić i opalić.

Wiedziony próżnością Leszek Miller obnażył ten mechanizm gry na pozytywnych emocjach, bez odwoływania się do rozumu. Jego słynne zdanie, że „jeżeli SLD zapowie, że na wierzbie wyrosną gruszki, to tak się stanie”, miało pokazać jak łatwo manipuluje się opinią publiczną, że wystarczy ludzi „uwieść”, aby wcisnąć im każdą ciemnotę. Po tym popisie arogancji i bezbrzeżnej pewności siebie Miller został premierem. Ten popisowy numer Millera powtórzył Donald Tusk, który otwarcie wieszczył cuda polegające na jednoczesnym zmniejszeniu podatków i zwiększeniu wydatków budżetowych. Tusk nie tylko został premierem, ale mimo nie wydarzenia się zapowiadanego cudu, został nim ponownie.

Byłoby bardzo ciekawe dowiedzieć się jaka część ludzi po prostu nauczyła się nie zwracać uwagi na to, co politycy mówią i zadowalać się tym, że ładnie wyglądają i budzą pozytywne emocje; a ilu obywateli daje się zwieść i potem strasznie żałuje, zwykle poniewczasie. Klasycznym przykładem człowieka, który mówi w krótkim czasie rzeczy wzajemnie ze sobą sprzeczne i uzyskuje wysokie poparcie w wyborach i sondażach, jest Bartosz Arłukowicz. Myślę, że tacy ludzie nawet nie zadają sobie trudu, aby rozważać czy to co mówią jest prawdą czy fałszem, tak bardzo są pochłonięci tym, jakie dana wypowiedź przyniesie im korzyści.

Ten absolutny nihilizm sprawia, że życie polityczne toczy się obok i osobno od życia społeczeństwa i nie jest nawet jego odbiciem w krzywym zwierciadle. Im mniej ludzi oczekuje od polityków mówienia prawdy i zgodności słów z czynami tym większa z pozoru swoboda rządzących do robienia co im się podoba. Jednak w miarę jak przepaść między trudnymi warunkami życia codziennego większości społeczeństwa a tonącą w oparach absurdu i urzędowego optymizmu debatą polityczną się pogłębia w elitach narasta niepokój. Stąd godne późnego Gierka coraz bardziej histeryczne zapewnienia, że Polska rośnie w siłę, a ludzie żyją dostatniej. Po latach hegemonii prawicy neoliberalnej i narodowej niektórzy sądzą, że gwałtowne odwrócenie nastrojów może mieć charakter lewicowy. Jeżeli wierzyć enuncjacjom prasowym 1 maja, na czele zrewoltowanych mas staną jak zwykle Aleksander Kwaśniewski i Leszek Miller. No i Janusz Palikot, nieodmiennie zdziwiony, że mamy w Polsce niski poziom kapitału społecznego zaufania.”

Źródło – http://www.super-nowa.pl/art.php?i=22601

Polecam:

– Trystero: Fascynująca prawda o naszych podatkach – http://www.stachurska.eu/?p=6132

– Trystero: Upadek skandynawskiego modelu gospodarczego – wizualizacja – http://www.stachurska.eu/?p=6146

,

5 Responses to Parada blagierów

  1. donchichot pisze:

    Moze nadeszla pora zapytac dlaczego rola wyborcy konczy sie na wyborze i dlaczego utrzymuje sie poziom kruchej demokracji? Czy nie nadeszla pora na konstrukcje glebszej demokracji gdzie rozwazne debaty przy okraglym stole maja miejsce zanim podejmuje sie decyzje dotyczace calego spoleczenstwa by stworzyc ekonomie oparta na wspolpracy.

  2. OPTY pisze:

    ” Jeżeli wierzyć enuncjacjom prasowym 1 maja, na czele zrewoltowanych mas staną jak zwykle Aleksander Kwaśniewski i Leszek Miller. No i Janusz Palikot, nieodmiennie zdziwiony, że mamy w Polsce niski poziom kapitału społecznego zaufania.”- z powyższego
    ——————-
    Jak zwykle Piotrek ma rację , ale qrwa nie będzie miał z tego pieniędzy , które są potrzebne do załatwienia spraw o które tak się upomina – walczy. System wykańcza ludzi . ” Ludzie ludziom taki los zgotowali ” – czy trzeba aż tak potężnej manifestacji ludzkiej głupoty aby się opamiętać ?

  3. karwoj8 pisze:

    Jak zwykle u Ikonowicza, któremu nie śmierdział start z list SDRP i udział w klubie obecnego SLD, największego wroga widzimy na lewicy.
    Dlaczego nie próbuje działać z PO, PiSem lub partiami o zblizonym kolorycie?

  4. Renia pisze:

    …z partiami przy korycie?

Dodaj komentarz