Lokomotywa licheńska

@ Jotka przyniosła na blog-bobika.eu parę cytatów z artykułu Edyty Gietki pt „Obcowanie” z POLITYKI. Tego tekstu nie ma na stronie internetowej „Polityki”, ale ten jej numer jest jeszcze w kioskach, dziś i jutro jest. Cytaty były na tyle interesujące, że Bobik skomentował :

Bobik 3 marzec 11, 19:22

„Stoi w Licheniu lokomotywa,
jeśli dzień płodny, to poużywa,
sił jej nie zbywa.
Stoi i czeka i drga do taktu,
do małżeńskiego spiesząc się aktu.
Buch – jak stojąco!
Uch – jak stojąco!
Puff – jak stojąco!
Uff – jak stojąco!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
ale małżonka wciąż węgiel sypie.

Obok doczepion jest kalendarzyk
(ciężki, bo wiele w doktrynie waży)
i pełno nauk, światłych i słusznych,
co w małżowinach zostaną usznych
i w sercach ludu, który tym słynie,
że w erotyki trudnej dziedzinie
nie słucha żadnych zbawienia wrogów,
medyków albo seksuologów,
diabła z organów swoich wypędza
i doświadczenie poważa księdza.

I pełno czyha grzechów znajomych –
tutaj pigułka, a tu kondomy,
plemnikobójcza maść i spirala,
która morale strasznie rozwala,
tu kamasutra, o, jaka brzydka!
nawet nie spojrzy na nią kobitka,
ówdzie wygląda sprośnie z kącika
myśl, że bezdzietnie można się bzykać,
a wszystkich grzechów jest ze czterdzieści –
to się po prostu w pale nie mieści!

Lecz choćby przyszło tysiąc przeklętych
i każdy nowe miał argumenty,
i każdy coś tam świecko pitolił,
to nie ulegnie temu katolik!

Nagle – gwizd!
Nagle – świst!
Para – buch!
W łóżku – ruch!

Najpierw
powoli
jak żółw
ociężale
Ruszyła
maszyna
do dzieła
ospale.
Szarpnęła wagony, choć coś ją blokuje
(to pewnie małżonka myślami hamuje),
już biegu przyspiesza, frykcyjnie się miota,
wszak wie – prokreacja to dobra robota.

A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Choć w szale płodności miał odpaść by chwost,
przez góry, przez dziury, przez tunel, przez las,
jajową komórkę by dopaść na czas,
Do taktu turkoce i puka, bo sztuka to:
tak to to zapłodnić, tak to to, tak to to,
by nie był to zdrożny onanizm małżeński,
a wyścig plemników, skuteczny, zwycięski.
I gładko, bez skargi już toczy się w dal,
bo w celu nabożnym się zmęczyć nie żal.

A skądże to, jakże to, po co ten szał?
Czy ktoś tak po prostu zabawić się chciał?
Nie, żądza potomstwa sprawiła ten ruch,
co ciężkim wysiłkiem dla osób jest dwóch.
I gnają, i pchają i tak to się toczy,
bo Licheń nauki swe do głów im tłoczy.
I nie śmiej przypadkiem zapytać, niecnoto:
po co to, po co to, po co to, po co to…? ”

Nie tylko Bobik. Można powiedzieć, że worek się rozwiązał :) , proponuję się wybrać do źródła : @ Jotka – http://www.blog-bobika.eu/?p=453#comment-67019

PS. Kliknij, proszę – http://www.pajacyk.pl/

13 Responses to Lokomotywa licheńska

  1. Marit pisze:

    Ciężko być katolikiem… Dotknie się żony i potem trzeba długo myśleć, czy aby intencja była dobra i czy nie popełniło się grzechu. Czytałam artykuł E. Gietki i uderzyło mnie, jak wiele energii i myśli bohaterowie poświęcają analizie własnego życia seksualnego, choć są małżonkami i nie powinni aż tak się denerwować.

  2. Marit, witam :)

    Może analizują, jak i w innych okolicznościach, gdy są w kłopocie? A potem to już kwestia filtra ? Parę lat temu poradziłam zaprzyjaźnionej rodzinie z ciążowym dylematem, by się nauczyła Diety Optymalnej. I ciąża była, i się donosiła bez problemów (jak wcześniej), i dzieciątko jak malowane wspaniałe jest.

  3. nana pisze:

    nie jestem katoliczka i nie pretenduję do roli świętej. Ale… jakże łatwo dali sobie ludzie wmówić, że seks jest dobrą rozrywką. Że może „dostarczyć satysfakcji” itd. Uważam, że seks może być spełnieniem jedynie w czasie, gdy chcemy mieć dziecko. Wtedy jest ta jedność dusz i ciał. We wszystkich innych przypadkach ludzie kopulują bezmyślnie, robiąc coś, z czego ma nic nie być, stąd te pianki i pigułki, te gumy i inne „pomoce naukowe” w postaci choćby filmów porno. Przecież to głupota: napatrzeć się najpierw, co kto komu i gdzie wkłada a potem naśladować i „mieć orgazm”. Już od dawna wiadomo, że to oszustwo z tzw. punktem G. Poza tym pozycje stosowane u nas w Europie i sposób spółkowania sprzyjają poprzez uszkodzenia mechaniczne chorobom zarówno u mężczyzn jak i u kobiet (nadżerki). Według mnie sprawa jest prosta; żeby nie być głodnym trzeba się najeść, żeby mieć dzieci to trzeba wykonać „akt miłosny”. Nie ma sensu jeść, gdy człowiek głodny nie jest i nie ma sensu spółkować, gdy potomstwo niepożądane. Zrobienie „rewolucji seksualnej” przyniosło ze sobą rozwiązłość i wiele niechcianych ciąż, czyli na świat przychodzą przypadkowy, niechciani ludzie. Patrząc na liczbę rozwodów widać wyraźnie, że „wyzwolenie seksualne” to oszustwo niszczące więzi między ludźmi, bo nie da się zbudować wspólnego życia na waginie i penisie. Człowiek to coś dużo więcej niż ciało i każdy, kto jedynie na ciało stawia, poniesie porażkę. Mężczyźni albo szukają „młodszego ciała” zostawiając żonę – matkę swoich dzieci, albo uważają, że muszą być w stałym związku nieszczęśliwi, bo im się żona starzeje, a nie mają odwagi czy możliwości „poszukać sobie innej”. Totalna głupota. Niemal z każdym można być szczęśliwym albo nieszczęśliwym i nie ma to nic wspólnego z doznaniami w kroczu.
    Ciekawym tematem jest też telegonia.

  4. OPTY pisze:

    Witaj Nano !
    Na wstępie wklejka i pytanie . Czytałaś może tą książkę ?
    ————

    Kobiecy eunuch, Greer, Germaine
    Agnieszka Graff „Kobieta ma prawo do wyrażania własnej seksualności, i nie jest to tym samym co kapitulacja w obliczu męskich zalotów” – tak streszcza „Ko-biecego eunucha” jego autorka 20 lat po pierwszym wydaniu. Teza słuszna, ale… jakby mdła.

    http://wyborcza.pl/1,75517,706276.html
    —————
    Wiem też co na ten temat napisał J. Kwaśniewski , jest to w jego książkach . To wiele wyjaśnia i wyprostowało by nie tylko Twoje myślenie na ten temat.
    To co napisałaś jest ogólnie rzecz biorąc odzwierciedleniem tego co rzeczywiście jest. No może z różnymi modyfikacjami ,ale nie mającymi większego wpływu na całość. Problem w tym skąd się to wzięło ?, bo nie ma skutku bez przyczyny , takie jest prawidło przyrody.
    Tak być nie musi , to prawda , tylko na razie jak sądzę tak długo jeszcze będzie . Tego procesu nie cofnie się natychmiast, to musi potrwać . Przebudowa świadomosci w tak zaawansowanej patologii społecznego myślenia jest nie odwrócenia w ciągu najbliższych lat.
    To ,że mamy w czymś rację nie zmusi jeszcze nikogo do zmiany swojego postępowania , stylu życia czy przyzwyczajeń . To proces na dłuższą metę. U podstaw tego wszystkiego leży jakość biologiczna ludzi i ich umysłów ( mózgów).
    Jak będziesz chciała pociągniemy ten temat dalej , a na razie polecam lekturę w/w książki , po 40 latach jest nadal aktualna w wielu przypadkach. A wielu nawet nie opisuje , bo życie plata takie figle , o których ” największym fizjonomom się nie śniło ,”jak mawiał Ferdek Kiepski. hehehe
    Pozdrowionka.

  5. Renia pisze:

    Ja uważam, ze sfera życia seksualnego w małżeństwie (czy związku partnerskim) jest wtedy prawidłowa, jeśli obydwoje małżonkowie są z niej zadowoleni. Nie jest istotne w jaki sposób, czy jak często współżyją ze sobą, (czy w ogóle nie mają kontaktów seksualnych), istotne jest tylko to czy obydwoje są z tego powodu zadowoleni. Ja uważam, że jeśli małżonków łączy prawdziwe uczucie, to w sferze seksualnej nie ma konfliktów – to pierwsze jest znacznie ważniejsze.

  6. nana pisze:

    Renia, zgadzam się całkowicie co do tego, iż tylko partnerzy mają prawo decydować co, kiedy i jak robią. I czy robią. Mnie chodzi głównie o to, że z mężczyzn zrobiono byki rozpłodowe, gotowe dzień i noc do „zaspokajania” kobiety zawsze chętnej – bo jak nie jest ona zawsze chętna, to jest ona „oziębła” czy też inne pierdoły się jej przypisuje. Tak, jakby nie miała ona sama i tylko ona sama prawa decydować niepodzielnie o swoim ciele, o swoich uczuciach. To samo dotyczy mężczyzn – śledzących w wywieszonymi jęzorami ciasno opięte miniówą dupska dziewic wtórnych – i ma się im przy tym nic nie kojarzyć, bo inaczej są „seksistami”.

  7. OPTY pisze:

    Witaj Reniu !
    Najogólniej rzecz biorąc masz rację , ostatnim zdaniem swojego wpisu .
    Tylko jak napisałem wcześniej życie płata takie rzeczy – figle ,że problem się odnawia. Jak powinno być ,zasadniczo wszyscy wiedzą , tylko skąd potem tyle problemów ? To tak jakby nie wiedzieli . To ustalmy wiedzą , czy nie ?
    Co jest u diaska, że mamy ze sobą tyle problemów i konfliktów na tym tle ? Gdyby ich nie było , nie byłoby tematu.
    Więc jak ?

  8. OPTY pisze:

    http://www.dobradieta.pl/forum/viewtopic.php?t=18364

    TELEGONIA – strach się bać . Dla mnie temat świeży. Wiem tyle co przeczytałem w wyżej podanym adresie. Poczytajcie .

  9. Renia pisze:

    :) Wygląda na to, że jeszcze kilka naszych wpisów i będziemy chyba wszyscy zgodni w tym temacie. A to że media nam narzucają „seksualność” jest wyraźnie. Próbują ją ukazać jako nadrzędny cel, czy też sens życia. Jako najważniejszy warunek szczęścia. To jest bzdurą. Jeśli ktoś będzie tak to pojmował, to będzie (tak jak ty pisałaś „nano”) wymiana współmałżonków na „nowsze modele” . Seks powinien ( ale nie musi) być tylko dodatkiem do związku (głownie duchowego). Tylko taki jest istotny. Miłość psychiczna a nie fizyczna. A fakt, że tyle w tym temacie jest niejasności, czyni go bardziej interesującym. Masz rację „OPTY” – gdyby wszystko było proste, nie byłoby tematu :)
    Tutaj by można szerzej się rozpisać ale dodam tylko to, że bywa i tak, że jedno z małżonków – z różnych przyczyn – może być niezdolne (przejściowo czy też nieodwracalnie) do współżycia i co wtedy? Rozwód? Przecież człowiek nie jest zwierzęciem i powinien wyższymi wartościami się kierować. Amen ?

  10. Renia pisze:

    http://www.dobradieta.pl/forum/viewtopic.php?t=18364

    Ja już wcześniej zaznajomiłam się z tym „arcyciekawym” tematem. Myślę, że szkoda słów na komentarz, tylko należy się podziw dla fantazji i wymysłu. Ale na tym forum to mnie już chyba nic nie zaskoczy ?

Dodaj komentarz