http://passent.blog.polityka.pl/2012/07/29/%e2%80%9enie%e2%80%9d-dla-obrzezania/#comment-229336 :
Marek
30 lipca o godz. 15:32
„Popieram p. Redaktora w kwestii obrzezania (oraz rytualnych mordów) – nie ma już takiej potrzeby, kwestię identyfikacji rozwiązuje dziś genetyka z bazami danych, dostępnymi z każdego zakątka globu szybciej, niż uzbrojeni po zęby terminatorzy demokracji nad demokracjami zdążą człowiekowi zezuć spodnie, więc prezentacja takiego dowodu osobistego stała się dziś kompletnie zbyteczna i niepraktyczna, zresztą, zdarzały się fałszerstwa. Dlatego przypuszczam, że wkrótce sprawa stanie się głośna, obrzęd zostanie uznany za passe i oficjalnie zakazany (co nie będzie miało żadnego wpływy na praktykę, ale PR-owo posłuży całkiem nieźle).
Rytualne mordy to kwestia osobna, mamy nowego ministra rolnictwa, podobno jest niezależny, ma teraz dobrą okazję, aby to udowodnić pierwszym swoim rozporządzeniem, zakazującym w Polsce barbarzyńskich mordów szechitą, dokonywaną tu masowo (min. 300.000 krów rocznie) na zamówienie Izraela, notabene wbrew Konstytucji RP, a więc wbrew prawu najwyższemu. Jeśli nie zakaże i rozpocznie urzędowanie od zaparcia się prawa w Polsce najwyższego, to straci całkowicie wiarygodność jako urzędnik państwa, karmiony z naszych podatków, którego obowiązkiem jest służba społeczeństwu.
Odrobinkę dziwi mnie polemika Gospodarza z p. Semką, bo to trochę tak, jak mecz czołgu Williams z filigranową przy niej Agnieszką – nie ta waga; i proszę nie dać się zwieść pozorom, Pan Redaktor nie powinien znęcać się nad takim słabeuszem.
Mitt Romney w Polsce. Dobre ma imię. Co oni sobie wyobrażają w tych USA, zwanych na wyrost Ameryką, jakby nie istniały Meksyk i Kanada, albo cała Ameryka Południowa? To tak, jakby Chiny nazwać Azją. Że to jakiś tour po ich własnej osi zła? Izrael, Londyn, a teraz Polska? W takim towarzystwie nas stawiają? Pośród agresorów i barbarzyńców? To dla Polaków obelga. Lech Wałęsa ma jeszcze czas, żeby powiedzieć, że mu jednak nie pasuje.
Odrobiłem wczoraj zaległości z pierwszego dnia Festiwalu i obejrzałem na wrocławskim rynku za darmochę „Człowieka z Hawru” – bardzo dobry. Jednak przedtem wybrałem się na „Konia Turyńskiego”.
Film genialny, moim zdaniem arcydzieło, przewyższające swą głębią najlepsze filmy Ingmara Bergmana. Bella Tar sięgnął do samego sedna myśli filozoficznej Fryderyka Nietzsche i oddał ją nad wyraz precyzyjnie. Nawet konkluzja Reżysera była taka, jak u Nietzschego, choć dla nas, ludzi, nie jest to dobra wiadomość. Film mógłby dobrze służyć studentom zamiast wykładów, gdyż filozofia Nietzschego jest od lat zakłamana, poprzekręcana i nierozumiana – z wielkiego humanisty zrobili nihilistę, faszystę, choć umarł kilkadziesiąt lat wcześniej, nim dali władzę Hitlerowi. Tak go nienawidzili, że wmawiali światu, iż był syfilitykiem w trzecim stadium.
Po tym słynnym geście rozpaczy, empatii oraz pełnego człowieczeństwa, kiedy Nietzsche objął na Rynku w Turynie konia, maltretowanego tam przez wozaka, Filozof zamilkł do końca życia, nie wypowiedział już słowa przez ~11 lat, zrozumiawszy zapewne, że jego trud jest bezcelowy, nie ma bowiem (jeszcze? już?) gruntu, na który mógłby rzucić swe intelektualne ziarno, aby powstał z niego człowiek lepszy, niż ten z filmu, który miał co prawda z antyczną, Boską głową z brodą i białymi kędziorami oraz szlachetne oblicze, jako stworzony na Jego podobieństwo, ale chromy był, z prawą ręką sparaliżowaną, szorstki, zwierzęcy i prymitywny, wiodący złe życie, schematyczne, pasożytnicze, pozbawione uczuć wyższych, mądrości i pragnienia poznania. Ostatnie słowa Nietzschego brzmiały „mamo, jestem głupi”, co można byłoby chyba porównać do „wiem, że nic nie wiem” Sokratesa, z tym, że Sokrates doszedł do swojego wniosku wskutek filozoficznych dociekań, bez bólu, natomiast Nietzsche poprzez bolesne rozczarowanie Człowiekiem.
Po projekcji gratka – zapowiedziane spotkanie z Reżyserem. Bella Tar we własnej osobie. Jakieś 3/4 widzów aspirujących do elity intelektualnej wyszło, jak się tylko zaczęły pojawiać napisy końcowe, mijając Reżysera niczym powietrze, bez żadnego skrępowania. Niektórzy wychodzili jeszcze w trakcie filmu. Spotkanie zagaił mądrala z ramienia Festiwalu. Zapytał kompetentnie swoim zdaniem, jakby lekko drwiąco, co ma wspólnego ten film z Nietzschem, jeśli w ogóle coś ma, bo pewnie nie ma. W odpowiedzi reżyser, mający najwidoczniej jeszcze cień nadziei na jakieś sensowne pytania, pokazujące, że widzowie wiedzą, co oglądali, powiedział żartem nawiązując do milczenia Nietzschego, żeby go nie pytać, czy to jego ostatnie słowo, ostatni film. Mądrala nie zrozumiał, że chodziło mu o tak marną publiczność jak on, niczym ludzkość w oczach Nietzschego i że być może nie już ma dla kogo tworzyć, nie ma sensu, bo ludzie są obecnie za głupi.
Następnie padło ważkie pytanie z sali – o konia. Skąd Bella Tar wziął takiego konia, który zdaniem pytającego grał. Reżyser z pół przerażeniem, pół rozbawieniem odparł sarkastycznie, że rozumie, iż pytanie dotyczy kwestii technicznych, castingu. Jakaś dziewczyna domagała się odpowiedzi w kwestii okien, dlaczego w ogóle te okna i że okna, to ponoć motyw przewodni. Najwyraźniej pomyliła Reżysera z Billem Gatesem. Kolejny pytający poprosił o wyjaśnienie, dlaczego główni bohaterowie wyszli, a potem przyszli, bo on nie wie, a koleżka po nim, czy ten wiatr za oknem, to był sztuczny, czy prawdziwy. Z sali nie padło żadne istotne pytanie. Po takim filmie. Nikt też nie spytał o monolog sąsiada, czy o tych ludzi nieokrzesanych, co to – jak pisał Tuwim – „żyją wszędy”, którzy wtargnęli w pewnym momencie na posesję głównych bohaterów i zaczęli kraść im jedyne dostępne tam dobro – wodę. Kiedy zostali przegonieni odgrażali się, że jeszcze tam wrócą, bo do nich należy cała Ziemia i cała woda.
Nikogo również nie frapował niezgrabnie sylabizowany – przez niewykształconą córkę tego niedoskonałego z kręconymi włosami – cytat z Pisma Świętego, mówiący że nie może być odprawiane nabożeństwo w świątyni, w której panuje nieład moralny oraz występek.”
‚
Polecam:
– http://film.interia.pl/recenzje/news/kon-turynski-w-strone-ciszy,1741919,6290
– http://www.nowehoryzonty.pl/aktualnoscm.do?id=2116
– http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1525301,1,rozmowa-z-bla-tarrem.read
‚
Nie znam tego filmu, ale teraz chcę go zobaczyć.
Co do żałosnych pytań o konia i sztuczny wiatr, gdy temat ważki, a film, jak pisze Marek, to arcydzieło – już nie raz i nie dwa przeżywałam potworne zażenowanie będąc świadkiem podobnej sytuacji.
„W odpowiedzi reżyser, mający najwidoczniej jeszcze cień nadziei na jakieś sensowne pytania, pokazujące, że widzowie wiedzą, co oglądali, powiedział żartem nawiązując do milczenia Nietzschego, żeby go nie pytać, czy to jego ostatnie słowo, ostatni film.”
Ma nadzieję, że to mimo wszytko nie będzie ostatnie słowo, ostatni film tego twórcy.
Mam nadzieję – chciałam napisać.