Oporni uczniowie

.
.
„Ujawnienie każdego okrucieństwa dokonanego przez Polaków (wszystko jedno, cywilów po WWII, członków AK, więc żołnierzy podziemnej armii w czasie wojny czy przez administrację więzień w czasie konfliktu z bolszewikami) przynosi jednostajnie tę samą reakcję: zaprzeczenie faktom, potem zrzucanie odpowiedzialności na same ofiary, później odkrywanie, że bezsilnymi Polakami kto inny kierował – aż wreszcie zjazd ku mętnej historiozofii o okrutnych czasach, w których nie można było inaczej działać.
.
Ten ostatni argument najdłużej utrzymuje się dlatego, że ma część prawdziwego opisu, od początku XXw. świat zachodni gromadzi historie haniebnych poczynań na paru kontynentach, a z drugiej strony trudno jest zaprzeczać hipotetycznym wizjom historii i dowieść, że inne ciągi wydarzeń były możliwe. Dlatego sądzę, że zamiast doszukiwać się własnych wizji francuskich działań w Wietnamie, hiszpańskiej rewolucji czy rzezi z Ruandy powinniśmy uważnie śledzić, a gdy to jest dostatecznie zrozumiałe i ustalone, nauczać w szkołach, jak same strony biorące udział w konfliktach uporały się ze swoim dziedzictwem. To nie jest jakaś nowa na tym blogu teza, jużkiedyś jasno sugerowałem potrzebę tego podejścia, ale chcę wrócić do tematu przy okazji mego powrotu do lektur o drugiej wojnie burskiej.
.
Po późniejszych zdarzeniach z innych tzw. „teatrów wojny” liczby nie budzą pozornie grozy – około 27 tys. kobiet i dzieci zmarłych w brytyjskich obozach koncentracyjnych z głodu i od chorób – ale inaczej to wygląda gdy mówimy, że to było kilkanaście procent populacji Burów.
.
Oczywiście, po latach wiemy, że nie było tam niewinnej strony. Czarni najechali tamte ziemie, Burowie uczynili z nich niewolników, Anglicy (przy pomocy sił ze swoich dawnych kolonii) zabijali ludność tam żyjącą od kilkuset lat z powodu gorączki złota… I jeszcze 50 lat temu znaczna większość ludzi z UK nie wiedziała o tych obozach koncentracyjnych. Tak, gdy do Londynu wróciła czysto kobieca komisja z naocznymi świadectwami, był skandal, poruszenie, przemówienia parlamentarne, ale społeczeństwo zdołało dość chętnie zapomnieć o niegodziwości działań własnych żołnierzy. Zaskakuje nas dziś, że talent rzędu Rymkiewicza broni spraw nie do obrony? No ale takie sławy jak Conan Doyle w kwestii burskiej twierdziły, że było, jak być musiało, czyli racja była po brytyjskiej stronie. Więc w żadnym kraju zapewne nie ma gwarancji, że talent i inteligencja oddane zostaną słusznym działaniom.
.
Jednak dziś ich historycy rzetelnie rozprawiają się z najbardziej haniebnymi ze swych poczynań, z masakrą z Amritsar, z wojną burską, z rzezią pod Omdurmanem. Nie broni wprawdzie to ich społeczeństwa przed popełnianiem nowych koszmarnych błędów w Iraku czy w Afganistanie, ale dzięki zdolności do przyznawania się do swych błędów czas między ich popełnianiem i wycofywaniem się ze złych działań bardzo się skraca.
.
Innym dobrym przykładem jest trwające do dziś rozdrapywanie sumień niemieckich, pytanie czy w istocie Wehrmacht był niewinny powszechnych zbrodni wojennych, jaka była odpowiedzialność ich Kościołów. I dzięki temu Niemcy odzyskują powoli rolę moralnych drogowskazów europejskich. Tak, płacą za to drogo, gdyby kraj był biedny i moralizował, jego szczerość częściej by była poddawana pod wątpliwość.Wiem, ale moim głównym zmartwieniem nie są Niemcy czy Brytyjczycy, a Polacy. I to kiedy zaczną się oni uczyć nauk współczesnej historii z księg innych europejskich narodów.
.
Nie, naszego najnowszego głośnego filmu jeszcze nie widziałem.”
.
.
.
.
„Pokłosie” obejrzałam. Znakomity film, znakomity reżyser jak i aktorzy. Fabuła wstrząsająca. Oskar by mnie nie zaskoczył.
.
.
.
Polecam:
.
.
.
Dodane korzenie – http://www.stachurska.eu/?p=2781 .
.
.

8 Responses to Oporni uczniowie

  1. sprutygolf pisze:

    Był jeszcze jeden „wstrząsający” film. Nawet podobna fabuła: ohydni Polacy prześladują Bogu ducha winną mniejszość narodową, nie obywa się bez gwałtów i kradzieży.. na szczęście Luftwaffe w porę bombarduje wrażą kresową wioskę. No cóż, wtedy jeszcze nie wpadł na to autor, że możnaby ukrzyżować bohatera, w celu wzmocnienia antypolskich uczuć. A autor działał na zamówienie imć Goebbelsa – film powstał w 1941 roku. Wtedy polskie środowisko aktorskie wyklęło sprzedawczyków, biorących udział w tej produkcji. Dziś to co innego, dziś może nawet Oskara dostaną na opluwanie Ojczyzny??

  2. Teresa Jakubowska pisze:

    Ano właśnie – „opluwanie Ojczyzny” – nie wolno pisać ani mówić prawdy, bo się opluwa.
    Bardzo jestem ciekawa czy uczy się młodzież w szkole np. o męczeństwie żołnierzy rosyjskich w Polsce w roku 1920-21, którzy umierali z głodu i chłodu nawet nie w obozach, ale w błocie pod gołym niebem ? I było ich wielokrotnie więcej niż naszych w Katyniu.

  3. Mitów o „opluwaniu” dostatek…

    Może po dziś dzień wiele osób żywienie człowieka ma bardziej za przyjemność dla podniebienia niż zapewnienie podstawowych odżywczych składników dla organizmu i uważa, że pozbawia innych jak i siebie (głodówki, diety 800 kalorii, żywność w żłobkach, przedszkolach, szpitalach, więzieniach) jedynie przyjemności dla podniebienia? I jeszcze ten mit o chlebie…

    W latach 80-tych czytałam dwutomową książkę o więzieniu niemieckich jeńców po II Wojnie Światowej, którzy też masowo umierali na dezynterię, karmieni zupą z brukwi czy buraków.

    Obecnie w szpitalach karmi się ciężko chorych pacjentów łyżką z doniesieniem do ust pacjenta, ale na niej kisielek, kleik, owsianka, kasza manna, które to produkty ktoś prawem kaduka bezmyślnie nazwał „lekkimi”.

    Czyżbyśmy po dziś dzień nie umieli o podstawowych i niezbywalnych potrzebach człowieka, w tym: adekwatna żywność, dach nad głowę, wolność od permentnego napięcia? Bezdomnych setki tysięcy… Dzieci odebranych rodzicom za biedę w domu ile? Ba, tym dzieciom zabiera się przecież rodziny pochodzeniowe, czyli korzenie, tragedia.

    Karta Praw Podstawowych też po dziś dzień nie jest w Polsce podpisana, bo i zapotrzebowanie na to chyba niewielkie. Babcia moja mówiła, że głupota to nie grzech, z czym się nie zgadzam. Gdybyśmy więcej umieli to decydenci mieliby mniej za uszami, czy jakoś tak, bo wymagalibyśmy poszanowania innych standardów.

    PS. http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/wywiady/peszek-w-polsce-wystarczy-umrzec-zeby-stac-sie-boh,2,5379088,wiadomosc.html .

  4. http://hartman.blog.polityka.pl/2013/01/13/owsiaczyny-czyli-apostolat-swieckosci/#comment-26768 :

    Trihlav
    18 stycznia o godz. 14:19

    „Mag pyta:
    „Jak w takim razie wytłumaczyć fenomen zagłady Żydów przez członków narodu o silnej warstwie mieszczańskiej, kultywującej tradycje pracy pozytywnej, szanującej demokratyczne wybory (dzięki nim Hitler doszedł do władzy) itd.?”

    Niechęć do Żydów była podobna w całej Europie. Warto zacząć od tego, że Europa nie zawsze była przecież chrześcijańska. W części jej obszaru po przyjęciu chrześcijaństwa przez Rzym nastąpiło płynne wewnątrzpaństwowe przejście od jednej struktury do drugiej z zachowaniem tożsamości. Oczywiście i tu się nie obyło bez przemocy, ale była to przemoc idąca od elit w stronę stanów niższych (słowo „poganin” pochodzi od pagus – mieszkaniec wioski) jednak w efekcie z zachowaniem istniejącej struktury społecznej, z zachowaniem sztuki, budynków, świątyń na tym samym miejscu, języka i innych elementów zbiorowej tożsamości. Jednak w pozostałych regionach było inaczej. Przejście na chrześcijaństwo wiązało się z całkowitym zniszczeniem wszystkiego co lokalne. Całej tradycji, całej społecznej struktury, zmiana języka oficjalnego na łacinę itd. Zrobiono to głównie przemocą i skierowano wielki wysiłek na uzyskanie kulturowej amnezji. Wśród Polaków jest ona na przykład zupełna. My w ogóle przecież nie wiemy nawet czy cokolwiek istniało tutaj przed 966 rokiem. Jak spytasz o polską tradycję, to ci każdy opowiada o tradycji Abrahama. A co było wcześniej? Węże jakieś..? Nikt nie wie. Do tego stopnia, że większość ludzi jest przekonana, iż Słowianie w ogóle nie posiadali własnego pisma. Bylibyśmy wówczas jedyną na świecie grupą etniczną z taką właściwością. Można komuś pogratulować, że zdołał ludzi do tego przekonać. No więc takie kulturowe zmiany spowodowały podwójny stosunek do chrześcijaństwa. Z jednej strony bałwochwalczy, z drugiej podejrzliwy. Skoro nie można przeciw chrześcijaństwu wystąpić, można przesunąć afekt na Żydów bo ono jest tradycją od Żydów się wywodzącą.
    Później były kolejne elementy – nienależenie Żydów do hierarchii, lichwa itd. Puszczenie w obieg pieniądza opartego na kreacji długu a nie na złocie to jest coś, czego konsekwencji większość ludzi nie rozumie intelektualnie, ale wyczuwa intuicyjnie. Wyczuwa, że jest tu „jakiś” przekręt tylko nie potrafią powiedzieć jaki. To tak jak z chrześcijaństwem. Kiedy Polak mówi, że chrześcijaństwo jest rdzennie polską tradycją też jest tu „jakiś” przekręt ale ponad tysiąc lat socjotechniki sprawiło, że większość ludzi nie umie tego przekrętu nazwać. JEdnak intuicyjnie go czują i dlatego zaraz po stwierdzeniu o rdzenności chrześcijaństwa w kraju położonym 4 000 kilometrów od pustyni taki gość zaczyna bredzić o Żydach którzy „coś strasznego zrobili””.
    Teraz co z Niemcami. Otoż mieli trochę podobny problem. Tożsamość niemiecką wymyślono podobnie jak całą germańską mitologię i germańską tożsamość. Taki brak tożsamości budzi niepokój a Żydzi są dobrym punktem zaczepienia tego niepokoju, ponieważ dla nich tożsamość jest bardzo ważna. Każdy wyznawca religii abrahamicznej który nie jest Żydem ma wobec Żyda problem z tożsamością. Bo być Żydem i wyznawać judaizm to prawie to samo, natomiast wszyscy pozostali – muzułmanie, chrześcijanie itd. są pod tym względem rozdarci wewnętrznie. Wyznają żydowskiego boga, sami nie będąc Żydami a swoich bogów rdzennych mało, że się wyrzekli, ale wręcz się ich wstydzą i traktują z obrzydzeniem. Albo w ogóle nie wiedzą o co chodzi kiedy o nich słyszą. Pamiętam rozmowę z jednym Turkiem i jego osłupienie gdy go zapytałem czemu w Blękitnym Meczecie napisy nie są po turecku. Kim byli Turcy zanim zaczęli wyznawać arabską religię – spytałem. On mi mówi, że nie jest arabska. No więc żydowska? Tu się kompletnie pogubił. To potężny przekręt. Nie zrobili go Żydzi, ale Żydzi za niego zbierają. W Niemczech podjęto próbę rekonstrukcji rdzennej duchowości, ale tej rdzennej duchowości nie można było zlokalizować, bo sama tożsamość germańska jest iluzyjna. No więc trzeba było złożyć krwawą ofiarę, żeby to co nie istnieje zostało do istnienia powołane. Zaczęły się zabawy swastyką, podróże do Tybetu w poszukiwaniu „aryjskości”, szukanie śladów aryjskich znaków w Zakopanem, przekonywanie górali do Goralenvolk (zresztą skuteczne) i inne takie próby i zmierzanie do zbudowania alternatywnego wobec kapitalizmu społecznego projektu, który jednak byłby nie uniwersalistyczny jak komunizm tylko właśnie taki plemienny. Żeby wymyśleć plemię, trzeba wskazać tych co do plemienia nie należą. Plemię bez nie-należących nie istnieje. Żydzi byli idealnym kandydatem.

    http://trihlav.wordpress.com

    .

    http://hartman.blog.polityka.pl/2013/01/13/owsiaczyny-czyli-apostolat-swieckosci/#comment-26798 :

    Matylda
    18 stycznia o godz. 19:31

    „Trihlav
    18 stycznia o godz. 14:19,
    jeżeli dobrze zrozumiałam, to twierdzisz, że korzeni polskiego antysemityzmu należy szukać w głębokiej traumie, jakiej doświadczyli mieszkańcy tych ziem ponad tysiąc lat temu. Traumy wynikającej z pozbawienia ich siłą rodzimych bogów i narzucenia im boga obcego. Egzeplifikując: kibol z czerwonym karkiem, zasłoniętą szalikiem gębą, piszący na murze „Żydzi do gazu”, odreagowywuje przechowaną w głębokiej podświadomości traumę, krzywdę wynikłą z odcięcia jego pra, pra od pępowiny łączącej go ze Swarożycem. Nie jest to w gruncie rzeczy przejaw chamstwa i rasizmu, ale krzyk neurotycznej rozpaczy i żalu za tożsamością utraconą ponad tysiąc lat temu. Czy dobrze zrozumiałam?

    Zaskakująca a nawet szokująca hipoteza. Ale nauka nie takie rzeczy widziała. Ciekawi mnie uzasadnienie tej hipotezy. Jednym słowem empiryczne dane na jej prawdziwość.
    W związku z tym mam kila pytań:

    1. Jaki procent obecnych mieszkańców Polski można uznać za genetycznych spadkobierców Słowian z tamtych czasów? Badania skandynawskie pokazały, że jest to procent niewielki. Czy w Polsce jest inaczej?
    2. Jaki mechanizm odpowiada za przenoszenie traumy warunkującej kształtowanie „iluzorycznej” tożsamości?
    3. Czy jest to mechanizm o charakterze biologicznym? Który gen, jakie badania to potwierdzają, etc., ?
    4. Czy jest to mechanizm stricte psychologiczny? Czy potwierdzili go fruedyści, specjaliści od podświadomości? Kto, gdzie, kiedy?
    5. Jaka definicja tożsamości została przyjęta na potrzeby uzasadnienia tej tezy?

    Trihlav
    17 stycznia o godz. 10:22

    Niechec i podejrzliosc w stosunku do Zydow wynika z przeczucia iluzorycznosci tozsamosci Polakow.

    Pojęcie tożsamości, tak jak się je współcześnie rozumie na gruncie nauk społecznych, jest konstruktem kulturowym. Na tożsamość składa się Ja poznajace i Ja poznane (Aronson). Definicja Ja zbliżona do naszej współczesnej pojawiła się dopiero w wieku XVII, kiedy to u purytanów zrodziła się samoświadomość i samopoznanie. Zgodnie z ich religijnym przekonaniem o predestynacji już w momencie urodzenia jest przesądzone, czy człowiek znajdzie się w gronie zbawionych czy potępionych. Stąd purytanie mieli silną motywację do starannego badania siebie w poszukiwaniu wskazówek (ukrytych w ich głębokiej, wewnętrznej naturze) mówiących o własnym przeznaczeniu (Baumeister). W ten sposób po raz pierwszy pojawiło się pojęcie ukrytego, głębokiego wewnętrznego Ja.
    Tak jak pojęcie Ja w kulturze zachodu rozwijało i zmieniało się z biegiem czasu, tak i definicje zrodzone poza tą kulturą różnią się od naszych definicji. Rdzenni mieszkańcy Ameryki, Indianie Wintu z Północnej Kalifornii nie mieli poczucia Ja jako odrębnej istoty. Nie było podziału na Ja i społeczność, ale Ja w społeczności. Wintu nie mieli słowa odpowiadającego naszemu „ja”. Ich wypowiedzi były związane z obserwacjami rzeczy, które znajdują się poza Ja, a nie z introspekcją czy też z ich własnymi myślami. Nie istniało u nich rozgraniczenie pomiędzy osobą a na przykład tym w co była ubrana. Zdanie „Masz na sobie ładną suknię w paski” brzmiałoby „Jesteś w ładne paski sukni”.
    Dla Indian Wintu Ja nie miało wyraźnych granic: zlewało się ze wszystkimi innymi rzeczami, wyłaniało się z nich i wtapiało w nie. Dorothy Lee, antropolog, wiążę to z religią z brakiem osobowego boga.
    Tożsamość inaczej kształtowała się w kulturach indywidualistycznych: kraje protestanckie, a inaczej w krajach o kulturze wspólnotowej, kolektywistycznej: kraje Dalekiego Wschodu.
    Nie wydaje się trafne porównywanie kultury Słowian sprzed ponad tysiąca lat do indywidualistycznej kultury amerykańskich purytanów. Chyba jednak było im bliżej do „rozmytej” tożsamości Indian Wintu.

    6. Czy stwierdzono występowanie „iluzorycznej” tożsamości, będącej wynikiem traumy religijnej na teranie obszarów kulturowych? Kto, gdzie, kiedy?
    7. Czy istnieją dane pozwalające, choć w przybliżeniu, określić czas „rażenia” nieuświadomionej traumy religijnej?”

    .

    http://hartman.blog.polityka.pl/2013/01/13/owsiaczyny-czyli-apostolat-swieckosci/#comment-26851 :

    Trihlav
    19 stycznia o godz. 14:18

    „> jeżeli dobrze zrozumiałam, to twierdzisz, że korzeni polskiego antysemityzmu należy szukać w głębokiej traumie, jakiej doświadczyli mieszkańcy tych ziem ponad tysiąc lat temu. Traumy wynikającej z pozbawienia ich siłą rodzimych bogów i narzucenia im boga obcego.

    mniej więcej, ale takie ujęcie byłoby zbyt dużym uproszczeniem. Trauma nie powstaje z chwilą samego wydarzenia. To późniejszy kontekst czyni wydarzenie traumatycznym. To zdanie odpowiada zresztą na twoje późniejsze pytanie o trwałość. Trauma nie przechodzi z czasem. Problem nie jest w samym zdarzeniu czy grupie zdarzeń opisywanych na przykład w znakomitej książce Krucjaty Północne (bardzo polecam). Problem w tym, że powstały układ jest trwały. Każda grupa ma swój mit założycielski i ten mit założycielski warunkuje i opisuje charakter tej grupy i jej perspektywy. Na przykład jeśli chodzi o Polaków to ich mitem założycielskim jest obalenie tradycji lokalnej i rozsądne podporządkowanie się czemuś lepszemu co przyszło od Niemców. Wszystkie obiegowe definicje polskości wiążą ją z religią abrahamiczną i Rzymem. Weź na przykład zdanie „Polska przedmurzem chrześcijaństwa”. Przecież każdy idiota wie, że na wschód od Polski jest parę ładnych tysięcy kilometrów chrześcijaństwa bo tam jest prawosławie. No więc jakie przedmurze? To rzymska definicja, nie polska. Kwestia oddzielna – sama teoria o pochodzeniu Słowian. Dużo by tu trzeba wyjaśniać więc pewnie trzeba będzie trochę czasu.

    > kibol z czerwonym karkiem, zasłoniętą szalikiem gębą, piszący na murze „Żydzi do gazu”, odreagowywuje przechowaną w głębokiej podświadomości traumę, krzywdę wynikłą z odcięcia jego pra, pra od pępowiny łączącej go ze Swarożycem. Nie jest to w gruncie rzeczy przejaw chamstwa i rasizmu, ale krzyk neurotycznej rozpaczy i żalu za tożsamością utraconą ponad tysiąc lat temu. Czy dobrze zrozumiałam?

    nie do końca. Naród jest bez wątpienia grupą ludzką a w ludzkich grupach jest parę typowych zjawisk. Jeśli jakaś treść krąży w grupie nie wypowiedziana i grupa tej treści nie ujawnia z ważnych przyczyn, to możliwe że jednostka uznawana za patologiczną wystrzeli tę prawdę w sposób patologiczny. Kibol jest chamem, ale możliwości pokazania chamstwa jest masa. Kibol krzyczący o Żydach i gazie nie tylko przejawia chamstwo, ale przejawia chamstwo specyficznie ponieważ reaguje na tłumioną treść grupową i przejawia ją na własny specyficzny sposób. Nie tylko kibol to robi. Robi to na przykład psychotyk piszący w tramwaju flamastrem „Tuska cuda to obłuda, patrzcie co robią Żydzi każdy z was szydzi” i w tym stylu. On cierpi na psychozę, kibol cierpi na chamstwo ale obaj robią podobną rzecz. Stają się wentylami przez które przechodzi ciśnienie pewnej grupowej treści na taki sposób, na jaki pozwala zawartość indywidualnej świadomości danego popieprzonego osobnika. Kibol domagający się gazowania i psychotyk piszący o Żydach flamastrem w tramwaju nie są chorobą, tylko symptomem. Choroba jest w samej kulturze tj w samej definicji polskości. Właśnie dlatego, że ta definicja jest problematyczna w tym punkcie w którym natykasz się na istnienie Żydów i ich religii. Kiedy zaczynasz mówić o polskości zdefiniowanej jako „to co po chrzcie” to samo istnienie Żydów staje się traumatyczne bo konfrontuje z wypartą realnością.

    Twoje cztery pytania:

    1. to bardzo fajne pytanie. Ktoś tu już wspominał o badaniach haplogrup. Haplogrupy to cały wielki temat. Drugim wielkim tematem są analizy języka i mitologii. Zarówno analiza występowania haplogrup jak analizy językowe i kulturowe wskazują na istnienie zbiorowości zupełnie otwarcie nie definiowanej czyli wspólnej tożsamości kulturowej słowiańskiej (polecam Gieysztora Mitologię Słowian, dalej to już samo prowadzi) i obalają tzw. teorię allochtoniczną pochodzenia Słowian. Czyli teorię mówiącą o tym, że jakieś 200, 300 lat przed chrztem Polski tu w ogóle żadnych naszych przodków nie było. Badania genetyczne zupełnie to wywracają i zamiast tego wchodzi teoria autochtoniczna. Jak poszukasz w necie „słowianie haplogrupa teoria allochtoniczna teoria autochtoniczna” to znajdziesz masę materiałów. W wielu przypadkach korzystają z nich wariaci i niestety temat zanim wszedł dobrze do naukowego obiegu stał się pożywką dla wszelkiej maści narodowców. Niemniej jeśli ktoś się tym nie przejmie i spróbuje odfiltrować wariatów i faszystów to wychodzi co wychodzi. Ja tu tego nie zreferuję bo nie dam rady. Ale ten procent jest bardzo bardzo znaczny.

    Drugie pytanie. To jest ten sam mechanizm który odpowiada za uczenie się całej kultury, jej kodów, języka, oczywistych oczywistości nie wyrażanych wprost nigdy itd. To się po prostu dzieje w każdej sekundzie kontaktu. Testowano to nawet na małpach które oczywiście robią to prościej. Naukowcy zamknęli w klatce pięć małp w pomieszczeniu z drabiną i kiścią bananów zawieszoną przy suficie.
    Nie trzeba było długo czekać by małpy zauważyły banany i zaczęły wchodzić na drabinę by po nie sięgnąć. Za każdym jednak razem, gdy którejś z nich się to udawało, wszystkim małpom fundowano zimny prysznic.
    Po pewnym czasie, małpy zaczęły zauważać powtarzający się schemat i przestały sięgać po banany. Naukowcy zdecydowali się zatem usunąć jedną z małp i na jej miejsce wprowadzić inną, taką która nie wiedziała, że za sięganie po banana grozi zimny prysznic.
    Zgodnie z oczekiwaniem nowo wprowadzona małpa zauważyła przysmak przy suficie i zaczęła wspinać się na drabinę. To spowodowało, że pozostałe cztery szybko ruszyły za nią i spuściły jej łomot. Nowa małpa nie wiedziała co zrobiła źle, ale już nigdy więcej nie próbowała zbliżyć się do drabiny.
    Naukowcy zdecydowali się kontynuować eksperyment wymieniając kolejne małpy z początkowej piątki. Za każdym razem powtarzał się ten sam schemat, nowa małpa próbowała sięgnąć po banana, a pozostałe spuszczały jej łomot.
    Po pewnym czasie wszystkie małpy zostały wymienione i nie było wśród nich żadnej, która uczestniczyła w początkowym stadium eksperymentu. Żadna z nich nigdy nie została oblana wodą, jednakże za każdym razem, gdy któraś próbowała sięgnąć po banana, wszystkie pozostałe spuszczały jej łomot.
    Wśród ludzi te mechanizmy są nieskończenie bardziej złożone i nie da się ich wskazać materialnie. Jak to jest zrobione, że być kobietą i mieć trzy dni z rzędu ten sam sweter to obciach? Jak to jest przekazane? Jak jest przekazane, że mieć frotowe białe skarpety do garnituru to obciach? To się przekazuje po prostu w kulturze. Polskie wyniki wyborów bardzo ładnie odzwierciedlają granice zaborów. Jak to zrobiono? Robi to kultura. Czyli to wszystko w czym jesteśmy zanurzeni. Cała siatka pojęć i języka. Tak samo jest zreszta jak badasz satelitarnie strefy intensywności nocnego naświetlenia. Można to nałożyć na granice cesarstwa rzymskiego, granice zaborów.. masę rzeczy. Nie ma tu jednego mechanizmu i na pewno nie jest to coś co się da wskazać palcem. Jaki jest mechanizm warunkujący to, że zjadanie psów uważamy za bardziej moralnie problematyczne niż zjadanie świń? Tym mechanizmem jest cała kultura. nie jeden kodeks czy jedno zdanie. I podobnie jest z uprzedzeniem do Żydów. Nie ma jednego źródła. Źródłem jest kultura. Wspólny sos informacyjny w którym się kąpiemy codziennie i którym nasze mózgi oddychają.

    Muszę kończyć, więc resztę dopiszę później.

    http://trihlav.wordpress.com

    .

    http://hartman.blog.polityka.pl/2013/01/19/love-fotoradar/#comment-26853 :

    Ewa Gąsowska
    19 stycznia o godz. 14:43

    „Trihlav
    18.01.2013, godz. 14.19Trihlav
    18.01.2013, godz. 14.19
    Oczywiście, że ma Pan rację, ale kto się nad tym zastanawia? Ja dodałabym jeszcze inne kwestie, które są zapominane z przyczyn, właśnie braku świadomości, a mianowicie to, że kultura w niższych stanach społecznych, to kultura mówiona a nie kultura pisana. O tej ostatniej dopiero możemy mówić od niedawna, po zlikwidowaniu analfabetyzmu. Ludzie podskórnie wyczuwają, że z tą religią jest coś nie tak, nie rozumieją i nie doświadczają tej kultury, która przyszła z innego kręgu kulturowego, i nie utożsamiają się z tym przekazem, bo obce są im imiona, nazwy miast czy państw, z których wyszły trzy wielkie religie, judaizm, chrześcijaństwo i islam. Nie potrafią zapamiętać podstawowych kanonów wierzeń, ale też nie potrafią się im przeciwstawić. Trzeba wspomnieć, że Żydzi byli wolnymi ludźmi a oni chłopami pańszczyźnianymi, których życie zależało od jego pana, w każdym zakresie. I to niektórym pozostało do dzisiaj. Stąd ślepy gniew przeciwko Żydom, bo w ich mniemaniu, nie dość, że to oni wymyślili Boga, to zmusili go do jego przyjęcia, a nie umiejąc czytać i pisać, oddali, bo nie mieli innego wyboru, interpretację kanonów wiary, w ręce kleru, który zawsze był mocny, wszechwładny i trzymał z panującymi, i właśnie z Żydami, bo to był Bóg żydowski. To kler i władcy, nadał tym opowieściom i kanonom rangę świętości, i nikt z prostego ludu nie sprzeciwiał się temu, bo jak się sprzeciwił, to płonął na stosie. To wymuszono ogniem i krwią. Dlatego jesteśmy antysemitami, bo nie uświadamiamy sobie, że my mieliśmy kiedyś innego boga, o którym musieliśmy zapomnieć, bo kultura, która przyszła wraz z chrześcijaństwem była silniejsza, okrutna i naznaczona ofiarami. A sama myśl, że ja mogę stworzyć swojego boga, lub powrócić do boga zapomnianego, jest tak przerażająca i obezwładniająca, ze natychmiast ją wypieram z własnej świadomości. Dlatego jesteśmy schizofreniczni w swojej masie i mamy problem z własną tożsamością, bo nie wiemy, kim jesteśmy. Zazdrościliśmy Żydom, że byli wolnymi, ale nie zdajemy sobie sprawy z tego, że przyjęcie tej innej kultury, opartej na chrześcijaństwie spowodowało, że zatraciliśmy instynkt wolności i godności, który trwa do dzisiaj. Obcy jest nam darwinizm, bo teoria ta ukazuje, że jesteśmy częścią przyrody i celem naszym jest przetrwanie w przyrodzie, tak jak obcy jest marksizm, też zresztą stworzony przez Żyda, bo wskazywał na możliwość wspólnych działań jako obrony przed wyzyskiem, w dobie rodzącego się kapitalizmu. Dlatego popieramy kapitalizm i będziemy pracować na pana, tak długo, aż ten się zlituje i z nami się podzieli swoim dostatkiem, nie przyjmując do wiadomości, że tego on nigdy nie uczyni. Nawet pozbyliśmy się marzeń o lepszym życiu, bo nie jesteśmy samodzielni w myśleniu. Egoizm, tak bliski nam od niedawna nie powoduje, że samodzielnie myślimy, bo to wymaga wielkiego wysiłku intelektualnego, i zmiany paradygmatu w postrzeganiu siebie. Dlatego spersonifikowaliśmy Pana Boga, i jak dzieci domagamy się od niego uznania i rozwiązania naszych problemów. Czynimy to poprzez kler, który uważamy za namiestnika Pana B. i nie oburzamy się, i nie przeciwstawiamy się temu, jak ci namiestnicy, w sposób bezwzględny nas oszukują, wykorzystują czy okradają. Przyjmujemy z pokorą nasz los, jesteśmy im wdzięczni, i wnosimy do tego personifikowanego Boga modły, w podzięce za to, że pozwoliliśmy się okraść, oszukać czy wykorzystać. Ludzie nie widzą, że każda wiara ma wymusić na nich określone zachowania, pożądane dla klasy panującej. Pozdrawiam, Ewa Gąsowska”

    .

    http://hartman.blog.polityka.pl/2013/01/13/owsiaczyny-czyli-apostolat-swieckosci/#comment-26864 :

    Matylda
    19 stycznia o godz. 17:34

    „Trihlav
    19 stycznia o godz. 14:18,

    * Trauma
    Trauma nie powstaje z chwilą samego wydarzenia. To późniejszy kontekst czyni wydarzenie traumatycznym. To zdanie odpowiada zresztą na twoje późniejsze pytanie o trwałość. Trauma nie przechodzi z czasem.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Trauma
    W wyniku traumy może ulec zmianie ocena późniejszego kontekstu. Nigdy odwrotnie.
    Trauma wprawdzie „nie przechodzi”, ale można ją leczyć: chirurgicznie, farmakologicznie i słowem (psychoterapia)

    * mechanizmy przekazywania traumy
    To jest ten sam mechanizm który odpowiada za uczenie się całej kultury, jej kodów, języka, oczywistych oczywistości nie wyrażanych wprost nigdy itd
    „Uczenie sie kultury” stanowi część poznania społecznego. A tu mamy dostatecznie dużo mechanizmów stojących na straży spójności psychicznej, które wyelimunują skutki traumy sprzed tysiąca lat. Chociażby mechanizm dysonanu społecznego – można wygooglać.
    Tym mechanizmem jest cała kultura
    Kultura nie jest mechanizmem. Jest wytworem ludzkim. W przeciwieństwie do natury. Przy czym granice obu są płynne. Możemy uznać, że „uczymy się kultury”. Do podstawowych narzędzi uczenia kultury zaliczają się mit i rytuał. I w tym obszarze można by było szukać sladów ewentualnej traumy.

    * „religia abrahamiczna”
    jeżeli pod tym pojęciem rozumiesz „religię rodem ze Starego Testamentu”, to trzeba sobie jasno powiedzieć, że to co w roku 966 zaczęto szczepić na ziemi Słowian, to były jedynie wariacje na temat. Więcej w tym było zabobonu, myślenia magicznego, miejscowych wierzeń i rytuałów. Do religii „abrachamicznej” i religii Jezusa z Nazaretu próbowano powrócić/nawiązać w czasach Reformacji. Nalbliżej był Kalwin.
    Kościołowi wcale nie zależało na „czystości” przekazu. Wręcz przeciwnie. Do dzisiaj funkcjonuje zasada „przejąć i przewyższyć”. Czyli nie walczyć z „pogańskimi” wierzeniami i rytuałami. Ale włączyć je w obszar rytuału katolickiego i nadać im nowe znaczenie, zgodne z doktryną katolicką. Przejawem funkcjonowania tej zasady jest, między innymi, kompulsywne święcenie wszystkiego i wszystkich. Arcybiskup Nycz „ślicznie” wykorzystał polską podatność na wpływy amerykańskie i wymyślił sobie święto dziekczynienia, podczas którego zbiera kasę na Światynię Bożej Opatrzności.
    W świadomości wierzących, na całe wieki, został skutecznie zerwany, związek katolicyzmu z Judaizmem. Jezus i Maryja to „nasi”, „przenno – buraczani”.

    Reasumując, teza którą przedstawiłeś wydaje mi się mało wiarygodna. Ale… . Jeżeli uda Ci się ją dopracować od strony metodologicznej i teoretycznej na tyle żeby przekonać do niej świat nauki, to już dzisiaj gratuluję Ci Nobla.
    Dziekuję za poświęcony czas. I na tym kończe tę dyskusję.”

    .

    http://hartman.blog.polityka.pl/2013/01/13/owsiaczyny-czyli-apostolat-swieckosci/#comment-26867 :

    Trihlav
    19 stycznia o godz. 17:59

    „Dalej Matylda. Pytasz czy mechanizm przenoszenia treści grupowych jest według mnie biologiczny. Zastanawiam się skąd to pytanie wzięłaś i po co ono jest, bo raczej niewiele jest osób które by poważnie brały dzisiaj takie pomysły, że można dziedziczyć informację genetycznie ani ja czegoś takiego nie sugerowałem. Jeszcze by można pewnie prawo karmy do tego dołożyć, biologię z przeznaczeniem połączyć i zrobiłoby się naprawdę mistycznie ale nie. Jeśli chodzi o mnie, to raczej myślę tak jak większość ludzi że treści kulturowych uczymy się razem z językiem. Jak będziesz miała chwilę to możesz przejrzeć co google proponują do poczytania na temat języków indoeuropejskich, kentum i satem i jak to się łączy z haplogrupami, przejrzeć mapki, poczytać jak to się przekłada na ryty kulturowe i jaki może być mechanizm transmisji takich rytów, symboli, podstawowych religijnych idei itd. Niechęć do Żydów rozpowszechniona wśród wyznawców stricte żydowskiej religii której oni jednak absolutnie żydowską nie nazywają łączy się z tym bardzo ściśle bo rozpowszechnienie tej religii idzie dokładnie w poprzek tych przynależności językowych i genetycznych pokrewieństw. Żeby ją przyjąć trzeba było zanegować potężny wcześniejszy bagaż kulturowy a nie jakieś lokalne, przypadkowe i zabobonne „modlenie się do węży” jak to uczą dzisiejsze polskie kretyńskie podręczniki historii w podstawówkach. Usunąć go trzeba było.
    Większość Polaków wyznaje religię której głównymi bohaterami są Żydzi. Centralną postacią jest Żyd którego Polacy uważają za Boga, natomiast Żydzi żadnego Boga w nim nie zobaczyli. Polacy mówią, że on po zabiciu go wstał i poleciał do nieba, natomiast Żydzi nie wierząc w jego boskość uważają oczywiście, że on kiedy umarł to po prostu umarł i koniec. A mimo to używają Polacy ich mitologii jako własnej, ich świętej księgi jako „od zawsze swojej” i modlą się na kolanach do kogoś, kogo Żydzi uważają za zwykłego faceta. Nie przypadkiem więc Żyd na obrazkach malowanych przez Polaków tak często cwaniacko puszcza oczko. Ta sytuacja rodzi podejrzliwość i ta podejrzliwość jest bardzo silnie skorelowana z religijnością. Dla chrześcijan Żyd nie jest żadnym „młodszym bratem w wierze” i być nie może ponieważ z punktu widzenia starotestamentowca modlenie się na kolanach do zwykłego faceta może być nazwane tylko w jeden sposób. To bardzo konkretnie ustawia relację i nie ma znaczenia, że Polaków szkoli się by mogli o tym świadomie na co dzień nie myśleć. Do tego stopnia, że samo przypomnienie żydowskości Jezusa jeszcze do niedawna powodowało u wielu zaparcie tchu i zatrzymanie myślenia. Padło tu pytanie, czemu do zbiorowego zabójstwa Żydów doszło właśnie w Niemczech a nie na przykład w Polsce czy w Chorwacji. Mogło teoretycznie dojść w dowolnym europejskim kraju. Mieliśmy Dmowskiego i jego kolegów, w Chorwacji mieli Ante Pavelicia, na Węgrzech mieli Strzałokrzyżowców itd. Gross pisze słusznie to co pisze i zresztą wystarczy dziś fora internetowe poczytać albo posłuchać choćby wspomnianych przez ciebie kiboli żeby sobie uświadomić, że to niekoniecznie musiało być w Niemczech. Rzecz w tym, że w Niemczech najbardziej prawdopodobna po Rosji była rewolucja komunistyczna. Niemieccy robotnicy mieli naprawdę dość i byli gotowi komunistów posłuchać i naprawdę dobrać się do fabrykantów. Niemiecka faszystowska partia w pierwszych latach swojej działalności ledwo zipała. Nie mieli kasy zupełnie na nic. Nie płacili za lokale i wywalali ich z tych lokali. Natomiast komuniści mieli się świetnie i rozwijali się. Przewrót był naprawdę możliwy. I wtedy faszystowscy przywódcy złożyli propozycję wielkiemu biznesowi. Jeśli chcecie zachować wasze wpływy, to przestańcie finansować tajną policję bo to i tak na nic. W końcu policjantom też już słabo płacą. Tylko my – powiedzieli faszyści do fabrykantów – możemy być dla komunistów konkurencją. Jak sypniecie kasą, to zaczniemy państwowe inwestycje, damy robotnikom pracę, skierujemy ich złość w jakąś inną stronę i oni komunistów porzucą. Ale do tego musimy mieć konkretne pieniądze. Których teraz nie mamy. Jak zrobimy parę państwowych inwestycji, to się potworzy jakieś konsorcja państwowo prywatne, jakieś spółki, cześć wpływów stracicie bo my je weźmiemy ale ustrzeżecie się tego co się stało w Rosji. Tak czy siak w końcu zarobicie bo jak zorganizujemy wojnę to dostaniecie zamówienia. A jak zrobimy obozy pracy to dostaniecie pracowników nawet tańszych niż macie teraz. Trudno to sobie wyobrazić ale mogą być jeszcze tańsi. Po prostu trzeba takie druty dookoła przewlec żeby nie uciekli i negocjować płace z tej nowej pozycji. Trzeba tylko dać robotnikom jakąś ideologię wspólnotową, dać im pracę, jakieś zajęcie, nadmiar młodych wściekłych facetów wysłać na wojnę, niech ich tam trochę zabiją, da się jakoś tych komunistów zneutralizować. A jak nam dużo tej kasy dacie i się dobrze uzbroimy to może uda się odbić Rosję i odzyskacie bez porównania więcej niż w nas zainwestujecie. No i kapitaliści groszem sypnęli. Pierwsze lata tego słynnego hitlerowskiego „budowania autostrad” i przemysł zbrojeniowy to było wszystko opłacone pieniędzmi międzynarodowego kapitału który widział w faszystach nadzieję na zatrzymanie komunizmu w tych krajach Europy, gdzie klasa robotnicza była najsilniejsza i najbardziej groziła rewolucją. No ale trzeba było jakoś wyjaśnić robotnikom jak to jest, że forma własności środków produkcji jest dobra a mimo to oni nie mają co do garnka włożyć. Podobny problem socjotechniczny napotyka dziś PiS. Jak udowodnić prostym ludziom, że Solidarność miała sens skoro czują na własnej skórze, że im wcale nie jest lepiej? No więc wtedy wskazano na Żydów – że Żydzi są winni – natomiast dziś PiS na Żydów już wskazywać nie może no bo ich już nie ma, natomiast może wskazywać na „układ”. Oczywiste jest, że prostsi obywatele sobie pod ten układ i tak podstawią Żydów tylko wirtualnych, ale to nikogo nie obchodzi. Chodzi o to, żeby im wyjaśnić dlaczego niedziałający kapitalizm jest jednak dobry. No więc się im mówi, że bańka spekulacyjna nie dlatego pękła, że tak w kapitaliźmie jest, tylko dlatego pękła, że nie było etyki czego przykładem jest to, że taki Urban wciąż po świecie chodzi. I ludzie to kupują.
    W czwartym pytaniu chodziło o to gdzie to jest zbadane jak się informacja grupowa przenosi. No niby można by wskazywać na teoretyków wspólnej treści grupowej np. Biona albo Fuchsa ale to nie jest potrzebne. Natomiast stawiasz kolejne pytanie o znaczenie samego pojęcia tożsamości i to jest zdecydowanie najlepsze. Jak można zdefiniować tożsamość? No już na pierwszy rzut oka widać, że to jest wieloznaczne słowo bo kiedy mówimy o tożsamości grupy to mówimy o wielu różnych aspektach. O legendzie o „Polsce” jaką mamy w głowie, o wspólnych kodach kulturowych ktore może badać antropolog – obserwator mimo, że lokalsi nie poddają ich żadnej w ogóle refleksji i one są dla nich przeźroczyste, o wielu rzeczach. Podobnie z tożsamością jednostki. Co to w ogóle jest? Wspominasz o społecznościach totemicznych i ich pojeciu tożsamości, że jest inne niż nasze. Jasna rzecz, choć nie do końca. Kiedy Indianin próbuje dostać czerwoną derkę za squaw próbuje dostać jeszcze coś. Na przykład butelkę wódki. Próbuje ją dostać dla siebie, nie dać ją squaw albo temu co ją od niego kupuje. Rozróżnia siebie, ją i kontrahenta doskonale. Co więcej – nawet kiedy dostaje czerwoną derkę nie zaczyna uważać siebie za tego człowieka, który wcześniej tę derkę miał i nie próbuje zabrać squaw sądząc, że ją właśnie kupił. Wie, że on jest tym który sprzedał, tamten tym ktory kupił a ona tą która została kupiona. Nie myli tych rzeczy. Może przejmować imię po innej osobie i przejmować jej funkcje, ale czy to oznacza że w czasie kiedy ta osoba żyła nie robiłoby mu różnicy czy on w wyścigu wygrywa z tą osobą czy to ta osoba wygrywa z nim? Tożsamość w sensie funkcji to coś innego niż podmiotowe przeżywanie. Być może Słowianie nie mieli skrystalizowanego pojęcia „my wyznawcy słowiańskiej religii” i nawet na pewno go nie mieli. Ale to nie znaczy, że kompletnie nie rozróżniali sytuacji w której ich centralny symbol grupowy jest wykopywany z ziemi, rąbany toporami, wleczony za końmi a następnie palony od sytuacji w której to oni robią to z cudzym symbolem. Polecam Krucjaty Pólnocne raz jeszcze. Tam widać jak reagowali. Otton Mistelbach cytuje w swoich zapiskach mieszkańca Szczecina z czasów chrystianizacji: „U was, chrześcijan ucina się ludziom ręce i nogi, wyłupuje oczy, torturuje w więzieniach. U nas, pogan, tego wszystkiego nie ma, toteż nie chcemy takiej religii”. Tu nie wygląda na to, żeby ten kto mówi nie rozrożniał „nas” i „was” czy „ludzi w więzieniach” i tych co ich zamykają albo nie rozróżniał siebie od rozmówcy. Wydaje się, że dość sprawnie posługuje się językiem i wie w którą stronę mówić żeby być słyszanym lepiej a w którą gorzej. Nie rozlewa mu się to w jakąś płynną prajednię.
    Pisze Thiemar z Merseburga:
    Jest w kraju Redarów pewien gród o trójkątnym kształcie i trzech bramach doń wiodących, zwany Radogoszcz, który otacza zewsząd wielka puszcza, ręką tubylców nie tknięta i jak świętość czczona. Dwie bramy tego grodu stoją otworem dla wszystkich wchodzących, trzecia od strony wschodniej jest najmniejsza i wychodzi na ścieżkę, która prowadzi do położonego obok i strasznie wyglądającego jeziora. W grodzie znajduje się tylko jedna świątynia, zbudowana misternie z drzewa i spoczywająca na fundamencie z rogów dzikich zwierząt. Jej ściany zewnętrzne zdobią różne wizerunki bogów i bogiń – jak można zauważyć, patrząc z bliska – w przedziwny rzeźbione sposób, wewnątrz zaś stoją bogowie zrobieni ludzką ręką w straszliwych hełmach i pancerzach, każdy z wyrytym u spodu imieniem. Pierwszy spośród nich nazywa się Swarożyc i szczególnej doznaje czci u wszystkich pogan. Znajdują się tam również sztandary (stanice), których nigdzie stąd nie zabierają, chyba że są potrzebne na wyprawę wojenną i wówczas niosą je piesi wojownicy. Do strzeżenia tego wszystkiego z należytą pieczołowitością ustanowili tubylcy osobnych kapłanów.
    No i jakoś nie wspomina, by tubylcy mieli problem z rozróżnieniem kto jest pilnującym a kto kapłanem, czy rozróżnieniem który kapłan wchodzi a który wychodzi. Więcej nawet – on wspomina o wyryciu imienia. Jak można wyryć imię jeśli nie ma się pisma? Kultura indoeuropejska doskonale rozumiała czym jest tożsamość jednostki i grupy. Być może nie miała takiej hierarchicznej paramilitarnej struktury jaką miał kościół katolicki (między innymi dlatego została przez niego skutecznie unicestwiona na polskich terenach) ale to nie znaczy, że nie było żadnej grupowej tożsamości. Gdyby jej nie było, to by nie było wojów, murów obronnych, wici wojennych, władców ani w ogóle niczego. A było.
    W ogóle mam pytanko. Czy myśmy się już Matyldo wcześniej gdzieś nie spotkali?”

  5. „…Na protest ambasadora Polski w Wielkiej Brytanii nie trzeba było długo czekać.

    „W wyobraźni Corena Polska to kraj przynależny do świata Borata (…). Jego żałosna gra słów mająca uchodzić za dowcipną, uzupełniona opisami antysemickich incydentów w W. Brytanii, zwyczajnie nie ma z Polską niczego wspólnego” – zaznaczył w swym liście Witold Sobków.

    Ambasador RP przypomina, że w jerozolimskim instytucie pamięci Yad Vashem uhonorowano 6339 Polaków za pomoc Żydom w czasie II wojny światowej, mimo iż w odróżnieniu od innych narodów okupowanych przez Niemcy, za ukrywanie Żydów Polacy narażali się na karę śmierci. Brytyjczyków w Yad Vashem uhonorowano 19.
    „(…) Jako Polacy nie możemy zaakceptować odrażającego opisu nas jako »modelowych antysemitów«, nawet jeśli chce on powiedzieć, że antysemityzm jest obecny w Europie Zachodniej, w tym w W. Brytanii i celowo czyni się tę myśl mało czytelną z oczywistych powodów lingwistycznych” – dodał Sobków…” Więcejhttp://wiadomosci.onet.pl/regionalne/wielka-brytania-i-Irlandia/ambasador-protestuje-ws-pomowienia-polakow-fala-ko,1,5413865,region-wiadomosc.html .

  6. OPTY pisze:

    A jakie komentarze są pod tym artykułem ?, to tak, jakby pisali to ludzie żyjący na innej planecie . Nie wiem co się u nas w kraju w dobie kryzysu z ludźmi porobiło – degeneracja a nie demokracja !

Dodaj komentarz