.
Przygotowałam sobie na próbę kanapkę, biorąc :
- – 25 g pumpernikla
- – 30 g masła extra
- – 50 g żółtego sera
- – oraz do niej filiżankę kawy z 50 g śmietanki 30 %.
Wyszła w ?kolorach ziemi?, nie zaś ?lata? jak w McDonaldzie. Nie szkodzi. Tym bardziej , że skład zestawu to:
- – białko ? 16,53 g
- – tłuszcz ? 51,65 g
- – węglowodany ? 12,31 g
- – B : T : W = 1 : 3,12 : 0,74
Mało w tej kanapce było jedynie węglowodanów. Żywienie Optymalne to dieta wysokotłuszczowa. Tłuszcz jest najważniejszym składnikiem naszego pożywienia i jemy go najwięcej. Masła odkroiłam z kostki, wyjętej wprost z lodówki, solidny plaster, a ser dołożyłam pokrojony dla urozmaicenia w cienkie plasterki. Próbie podlegało ile czasu po takim posiłku nie będę odczuwać potrzeby zjedzenia następnego posiłku, przy zastosowaniu reguł:
- – Nie wolno głodzić się, ani pościć.
- – Należy jeść wtedy, gdy chce się jeść i zjadać tyle, by nie czuć potrzeby dalszego jedzenia.
?Otóż zainteresowanie jedzeniem wróciło mi po prawie pięciu godzinach. Gdyby na te 16,53 g białka złożyły się żółtka to apetyt wróciłby mi później. Bo jakość białek ma znaczenie. Więc niejako kontynuując eksperyment usmażyłam sobie prażuchę*) ze 130 g ziemniaków, a do niej jajecznicę z jednego jajka i czterech żółtek. Na maśle. To danie to:
- – białko ? 17,41 g
- – tłuszcz ? 70,83 g
- – węglowodany ? 20,57 g
- – B : T : W = 1 : 4,06 : 1,18
Doświadczenie podpowiada mi, że dziś więcej jeść nie będę.
PS. Nie kupuję serów typu light. Sprawdzam w sklepie skład, podobnie jak innym produktom.
_______________________
*) Prażuchę przyrządzam z ziemniaków. Obrane tarkuję (jak na placki ziemniaczane) i smażę bez jakichkolwiek przypraw na patelni na smalcu lub maśle, albo na słonince. Smakuje inaczej niż placki ziemniaczane i inaczej niż frytki. Proszę zauważyć, że nie solę. Bo to jak kto chce
[shopeat_button]
Ja, co prawda, takich kanapek z pumperniklem sobie nie robię, ale wydaje mi się, że dla niektórych rodzin takie jedzenie mogłoby być sporym obciążeniem dla domowego budżetu. Ja kanapek praktycznie w domu nie jem w ogóle, a jeśli już są takie dni, że jestem zmuszona do jedzenia poza domem, to piekę sobie na tę okazję chlebki optymalne z przepisów z „Książki Kucharskiej” J. Kwaśniewskiego.
Reniu,
oczywiście. Pewnie, że pumpernikiel trudno zaliczyć do żywności wskazanej na DO / ŻO, bo nie jest, ale że spożycie chleba w Polsce wciąż jest bardzo wysokie, to na próbę przyjęłam pół kromki dlatego, że:
– ma pupernikiel mniej węglowodanów niż inne chleby
– pokrojony jest fabrycznie tak cienko, że możliwa jest jego mała kromka o niskiej wadze.
Mam nadzieję, że udało mi się pokazać że można zjeść nawet kanapkę z małą ilością węglowodanów, w odróżnieniu od kanapki z McDonalda, gdzie tych węglowodanów jest o wiele więcej.
Podobnie w domu, jeśli ktoś zjada ćwierć kilo chleba z masłem i serem to może się okazać, że sera i masła zużyje w zbliżónych ilościach (50 g i 30 g), a w chlebie ca 160 g węglowodanów. Przez porównanie dwu śniadań: tego mego powyższego z połową kromki pumpernikla i swego z 250 g chleba łatwo zauważyć że na DO/ŻO jada się mniej objętościowo i wagowo. Moje śniadanie ważyło 105 gramów, ze śmietanką 155 g, i starczyło na prawie 5 godzin. Ktoś wyższy (o wyższej wadze należnej) będzie potrzebował proporcjonalnie większej porcji, ale nadal nie będzie to stanowić góry węglowodanów zbędnie obciążających przewód pokarmowy
Co do budżetu, to okazuje się, że moje śniadanie wraz ze śmietanką kosztowało 3,38 zł, obiadokolacja – 4,45 zł, więc całodzienne wczorajsze wyżywienie wynosło 7,83 zł. Mogłam zjeść 200 g warzyw (np 2 pomidory) do żółtego sera z masłem (można plastry sera posmarować masłem ) i byłoby jeszcze lepiej, ale (skoro mówimy o budżecie) – drożej. Na codzień pumpernikla też nie jadam, w takich razach piję przecier pomidorowy, który robię latem ze świeżych i tańszych niż obecnie pomidorów. To że na potrzeby blogu zrobiłam sobie kanapkę i jeszcze z niezalecanym na DO/ŻO pieczywem stało się niejako za inspiracją @ Nany – kłaniam się – która pisała, że kanapki lubi.
Wrócę jeszcze do cen. Obiektywnie 7,83 zł dziennie na wyżywienie to chyba nie jest bardzo wiele, tym bardziej że w aptece nie wydaję ni grosza? A subiektywnie sprawa się ma tak, że w Polsce dla minimum egzystencji uważa się za możliwe na wyżywienie człowieka przeznaczyć ca 180 zł na miesiąc, co ja mam za draństwo i tego przekonania nie ukrywam, jak też nie siedzę cicho.
Gdyby pół Polski uważało podobnie to rwetes w tej sprawie byłby ogromny i utrzymanie takiego minimum ( zapluszczywszy oczy, oczywiście; z otwartymi się nie da! ) byłoby niemożliwe. Od tego minimum zależy nie wynagrodzenie posła, premiera, prezesa partii, czy członków zarządów i rad nadzorczych spółek akcyjnych, ale najniższe wynagrodzenie za pracę. Chociaż może jest odwrotnie i najpierw ustalone zostało – spod dużego palca – najniższe wynagrodzenie, a potem wykombinowano jakie do takiego dochodu mogą być poniesione koszty utrzymania by nie zwariować. Wypowiadałam się na ten temat wiele razy ( np: @ tss (takiego nicka wtedy używałam) – http://passent.blog.polityka.pl/2007/05/29/agresja-i-solidarnosc/#comment-34873 ) i trzeba nadal. Bo że się takie i niższe wynagrodzenia muszą źle kończyć jestem pewna.
Ludzie, którzy muszą oszczędzać na żywności muszą być niedożywieni i muszą chorować, z czasem coraz ciężej. Trzeba o tym mówić, mówić, mówić, aż dotrze to do decydentów.
Jestem przekonana o tym, że dopóki decydenci nie zaczną poprawy od siebie (nie zarobków, tylko prawidłowego sposobu odżywiania się – i co za tym idzie – logicznego myślenia) dopóty będzie źle i o spoleczeństwo się nie zatroszczą… Jest nawet dowiedzone, że dzieci spożywające większe ilości słodyczy (weglowodanów) mają gorsze wyniki w nauce… Tutaj za przykład można podać wnuczka dr Kwaśniewskiego, który od urodzenia jest na Żywieniu Optymalnym i zajmuje czołowe pozycje w olimpiadach szkolnych na poziomie ogólnopolskim. Matematyka jest jego najmocniejszą stroną (pierwsze miejsce w województwie a siódme w kraju).
Ja teraz też wznowiłam naukę ( nie będąc już „pierwszej młodości”) i z przyswajaniem wiedzy nie mam trudności. Nauka przychodzi mi bez trudu…
Niech nasi decydenci raczej nie zmieniają nawyków żywieniowych, bo może to tylko zaowocować wymyśleniem nowych przekrętów, do których do tej pory nie doszli…
Pewnie potrafiliby wówczas jeszcze większe przekręty wymyślać – tylko jest pytanie – czy by chcieli?
Adamel,
witam Może Renia ma rację? Może siły twórcze decydentów zdolne byłyby na więcej w lepszym kierunku? Nie wątpię, że nasza ludzka kondycja zależy od tego jak się wyposażamy w składniki odżywcze z pożywienia, którego dostarczamy organizmowi. Gdzieś tu cytowałam, że w suchej masie mózg cielęcia zawiera mniej tłuszczu niż mózg prosięcia, więc ten tłuszcz w diecie może zmieniać po prostu wszystko, wraz z nawykami
No, cóż, nawet kanapka na śniadanie może się w naszym kraju stać przyczynkiem do dyskusji na tematy społeczno-polityczne. Trudno mi się zgodzić z Renią, ponieważ stopień alienacji naszych „elyt” jest absolutnie rekordowy. Zadufanie, godne afrykańskich kacyków, czy totalna głupota- to wszystko jedno, co jest praprzyczyną tego stanu. Mówi się, że człowiek z natury jest bardziej skłonny do czynienia dobra, niż zła. Gdyby tak faktycznie było, to nie mielibyśmy takiego status quo, niezależnie od rodzaju diety. Poza tym, tego stopnia degenerację winno się leczyć jedynie chirurgicznie, bo tylko metody radykalne mogą rokować pozytywnie.
Onże „radykalizm” mnie nie przekonuje, podobnie jak apmutacja nóg, gdy chorobie można zaradzić inaczej, czyli dietą i prądami selektywnymi. Chyba, że uznany że zmiana diety na DO do radykalnych metod się zalicza ?
„Radykalizm”? A to , co mamy z „drugiej strony”, jak nazwać? Ciągle słyszę, że należy dyskutować. Fajnie, tylko, że ostatnio nasza, cudownie oświecona władza doszła do wniosku, że z motłochem dyskutować nie będzie. Dali temu wyraz w sprawie OFE. Przelecieli przez procedury, jak nie przymierzając, kogut kurę, i co? G… i tyle. Emeryci już teraz przymierają głodem, ale to nic w porównaniu z tym, co nastąpi. Wprowadzenie zasad kontraktowania, a co za tym idzie, samozatrudnienia, jest równią pochylną w dół. W każdej chwili jestem w stanie to potwierdzić. Po prostu, za 10-20 lat emerytur nie będzie, obojętnie, z OFE, czy ZUS. I to jest po prostu prawda.
To że nasi transformersi posługują się radykalizmem dla mnie wątpliwe nie jest, niestety. O samozatrudnieniu też nic dobrego do powiedzenia nie mam. Proszę zobaczyć, że władza jakoś się nie samozatrudnia i o własne emerytury dba poprzez wysokie (ja porównuję do najniższego wynagrodzenia!) wynagrodzenia. OFE? Szkoda słów. Przykre.
http://www.vidiac.com/item/YTBZJK2NM6H9LQF9/received
Polecam Państwu ostatnią książkę prof. G. Kołodki pt. ” Świat na wyciągniecie myśli ” . Tam w sposób jasny autor daje do zrozumienian ,że nasz kraj to Rzeczpospolita Posprzedawana.
” Kraj w którym hołota robi za elitę , nie może mieć dobrej przyszłości . ”
Zgadzam się z ” adamelem ” emerytury będą jak widnokrąg, im bardziej się do niego zbliżasz tym bardziej się on oddala.
Bogatym emerytury nie są do niczego potrzebne, oni mają kasę w posiadaniu na codzień i do końca swego egoistycznego antyludzkiego żywota pasożytniczego. Bez społecznego buntu tego procesu okradania ludności zatrzymać się nie da. To oczywiści prowadzi d0 katastrofy społecznej , której zaczątki już są widoczne, tylko nie nagłaśniane. To będzie lawina , która pogrzebie to wszystko z czym mamy do czynienia. Koszty będą wysokie , ale jak się zdaje nieuniknione. Machina kapitalistyczna już pożera swój własny ogon.
Nie można się bogacić bez końca kosztem milionów. Tego wielu nie rozumie. Jeszcze raz w dziejach potwierdzi się to ,że historia jest złą nauczycielką.
To przywodzi mi namyśl twierdzenie dr. J. Kwaśniewskiego. ,że ” Ludzkości potrzebna jest Prawda , Wiedza , i Mądrość . ”
Dopóki tego nie będzie , będzie źle. Widać ,że wielu zależy na tym aby utrzymać dotychczasowy zgubny kurs cywilizacyjny. Schorowana wyobraźnia bogaczy kroczy ścieżkami samozagłady.
Gdyby przyjrzeć się dokladnie Apokalipsie i czytać w sposób adekwatny do współczesności to wszystko się sprawdza. Gorsze jest to ,że odworotu od tego nie ma. KTOŚ to świetnie przewidział . Wolność dana głupcom do zagospodarowania konsekwentnie prowadzi do katastrofy. Bo jako rzekł Rousseau – ” Wolność to możliwość nie robienia tego co się robić musi.”
Gdyby nasz rząd nie zrobił nic, zamiast tego wszystkiego co zrobił, to na pewno w Polsce byłoby lepiej…
Reniu , jak znam życie ,a trochę już pożyłem, to głupota górą. Tu się nie da nic zrobić , to się musi samo zawalić. Byle jak najprędzej.
” Czysta wariacja ta demokracja ” – T. Boy- Żeleński