.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-543933 :
„Wacław 27 czerwca o godz. 19:20
Powiadasz *nowa ekipa*. No moglbys podac jej sklad ?
Ja tez chcialbym byc bogatym, madrym, zdrowym i mlodym, acha jeszcze pieknym.
Propozycja @tomide jest mniej atrakcyjna ale chyba bardziej realna.
Wacku recepty dr.Kwasniewskiego z Ciechocinka sa atrakcyjne ale watpie czy skuteczne.
A propo Ja lubie jablka”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-544364 :
Wacław 28 czerwca o godz. 8:20 pisze:
„…Skuteczność recept Kwaśniewskiego jest pewna. Człowiek jest najsłabszym ogniwem tej układanki żywieniowo-zdrowotnej. Złapałeś: cukrzycę. dowolnego raka,nadciśnienie, udar, choroby krążeniowe, miażdżycę …. to nie twoja choroba jest problemem, tylko to, czy potrafisz zmienić dietę, zrezygnować z określonych upodobań. Z prawdopodobieństwem 99,99 procent mogę ci powiedzieć, a nawet zapewnić, że będziesz wolał umrzeć niż zrezygnować ze słodkości.
————————————————–
Jabłko. Jest odpadem żywieniowym, chwastem. Jedyną wartością jaką posiada jest cukier, łatwo wchłanialny przez ustrój, nazywa się fruktoza, zaraza. Dla smaku można jabłko spożywać, ale w niewielkiej ilości, najlepiej w postaci przetworzonej np. szarlotka, racuchy, chodzi o to, żeby ubogacić jabłko w niewielką ilością białka.
Szczegółowa wiedza jest tu: http://www.dr-kwasniewski.pl ”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-544446 :
„Wacław 28 czerwca o godz. 8:20
Czy dysponujesz konkretnymi danymi o zdrowiu i długowieczności odżywiających się zgodnie ze wskazaniami pana doktora, którego tak całkiem bezinteresownie promujesz?
Jak niejaki Herakliusz Mordęga – komiwojażer?
A ja mam już swoje lata, przeżyłam, co tam miałam do przeżycia i żyję sobie nadal, nie martwiąc się już przesadnie o własną długowieczność.
Żyłam najlepiej, jak umiałam, żyję jak chcę i odejdę, kiedy będę musiała. A dobre jedzenie w ilościach nie przesadnych zawsze lubiłam i lubię, a i kieliszkiem czegoś smacznego też nie pogardzę kiedy jest okazja, albo akurat mam taką chęć.
Z upływem czasu na wszelką reklamę się wyjątkowo uodporniłam. Odkładam słuchawkę już po pierwszych słowach – informacji, że właśnie zostałam wybrana z miliona, aby odebrać wyjątkową nagrodę. Niech to nawet będzie cudowna dieta pana doktora Kwaśniewskiego.”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-544453 :
„Wacław
28 czerwca o godz. 8:20
Jabłko. Jest odpadem żywieniowym, chwastem. Jedyną wartością jaką posiada jest cukier, łatwo wchłanialny przez ustrój, nazywa się fruktoza, zaraza. Dla smaku można jabłko spożywać, ale w niewielkiej ilości, najlepiej w postaci przetworzonej np. szarlotka, racuchy, chodzi o to, żeby ubogacić jabłko w niewielką ilością białka.
Mój komentarz
Wacław wytrwale szerzy zabobony żywieniowe na blogu.
Przykłady przesądów Wacława:
1) Mleko UHT jest szkodliwe, a mleko prosto od krowy można pić tylko w małych ilościach (jakich?)
2) Jabłko jest żywieniowym chwastem, już Biblia o jabłku orzeka – owoc zakazany.
3) Współcześni ludzie są zdegenerowani (mentalnie) przez niewłaściwe odżywienie, oprócz Żydów, Chińczyków, Japończyków i gdzieś kilku miliardów ludzi, którzy odżywiają się inaczej niż to widzi w swoim grajdołku doktor Kwaśniewski.
Moja opinia
Dieta Kwaśniewskiego została oceniona j przez komitet nauk medycznych PAN (około 30 osób) jako szkodliwa. Doktor Kwaśniewski odpowiedział na to, ze wielcy odkrywcy, tacy jak Kopernik, Pasteur byli na
początku sekowani przez środowisko, co ma sugerować, że on jest wielkim odkrywcą.
Jabłko jest źródłem następujących potrzebnych organizmowi składników: witamin C, D, E, PP, witamin z grupy B, mikroelementów (m.in. potas, wapń, fosfor, żelazo, krzem) oraz błonnika i pektyn.
Są owoce, i warzywa, które zawierają więcej niektórych witamin,jak nać pietruszki, czy czarna porzeczka, lecz jabłka się spożywa cały rok i w ilości 1 lub 2 jabłka dziennie, a porzeczki jemy od wielkiego święta, pietruszką
posypujemy zupę czy kartofle. Jabłko zawiera cukry (sacharoza, fruktoza) lecz jabłko posiada niski indeks cukrowy (indeks glikemiczny, im wyższy indeks, tym mniej chorzy na cukrzycę mogą jednorazowo spożywać danej potrawy), ponieważ zawiera błonnik, który wiąże cukry i dzięki temu po spożyciu uwalnianie cukrów
jest w organizmie umiarkowane. Lekarze diabetycy umieścili jabłka w grupie owoców i warzyw, które chorzy na cukrzycę mogą spożywać w zasadzie bez ograniczeń.
Pisanie, że jabłko, to trucizna lub chwast żywieniowy i że jedyną wartością jabłka jest, że posiada cukier, to szerzenie głupoty, głoszenie słowa natchnionego doktora Kwaśniewskiego, któremu się wydaje, że odkrył fundamentalne prawo żywieniowe, którego zgraja naukowców-fałszerzy pozbawić chce sławy i blokuje mu dostęp do ludzkości, jak Kopernikowi i Pasteurowi.
Teoria doktora Kwaśniewskiego opiera się na empirii w rodzaju – panie doktorze, zjadłem dwa jabłka i dostałem nudności, panie doktorze od tygodnia spożywam smalec grubą warstwą na chleb i czuję się znakomicie.
Pzdr, TJ”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-544462
„Każdy głupi wie, że:
An apple a day keeps the doctor away.”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-544471 :
„TJ
28 czerwca o godz. 10:42
Kilkanaście lat temu szukałam w różnych, mądrych książkach o żywieniu, diety dla tych, co to im usunięto woreczek żółciowy… i popadłam w przygnębienie. Oczyszczanie organizmu poprzez popijanie wywaru z kartoflanych obierzyn nie było zachęcające.
Udałam się do Ojca Grande, który u wrocławskich Bonifratrów przepisywał mieszanki ziołowe, wg własnych receptur. Oprócz tych ziółek, które należało zmieszać w sporej miednicy, bo było tego kilka torebek, otrzymałam radę, co do sposobu odżywiania.
Początkowo próbować ostrożnie a z czasem przestać się w ogóle przejmować. Poradził jeść tłusto! Żeby żółć, która teraz nie zbiera się w woreczku, tylko wydziela wprost do organizmu miała co robić a ona właśnie ma
trawić tłuszcz. Nie używać pod karą śmierci margaryny jedynie masło. Nie obawiać się smalcu ze skwareczkami! Pić kawę naturalną, nie rozpuszczalną farbkę! Słaba herbata jest niesmaczna!!!
Zupełnie oszołomiona tymi poradami spytałam o kieliszeczek do obiadu, bo zbliżały się święta…. Ojczulek podskoczył na krzesełku, klasnął w ręce i zawołał; Nie tylko można, ale trzeba!!!
I tego się trzymam!
Ziółka parzyłam przez parę miesięcy, dziś składu nie pamiętam i dobrze.
Po latach ćwiczeń każdy dobrze wie, co mu służy a co nie koniecznie.
Ważne, aby jeść nie spiesząc się, starannie gryźć i cieszyć się smakiem.”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-544568 :
„zza kałuży 28 czerwca o godz. 10:56 pisze:Każdy głupi wie, że:
An apple a day keeps the doctor away.
@Zza Kałuży,
pod warunkiem, że lekarzem raczej nie jest anatomopatolog bo nie leczy, to tak. Lekarzy zwłoki nie odwiedzają bo niby po co?
@Nelu,
masz u mnie plusa dodatniego za odwagę. Przy okazji eseju TJ-ta na temat mleka i przekonywającej tezie, że każdy z nas jest inny i mleko inaczej może na niego działać, doszedłem do wniosku, że ja należę do tych
„różnych” bowiem ku zdumieniu medyków miażdżyca mi się cofa.
Był 16 lat temu udar pod deklem, paraliż i utrata zdolności mówienia. 5 lat później 4 by-passy, z czego trzy wypreparowane z wyrwanej żyły na giczole. Dzisiaj latam po bieżni jak fryga a naczyniowiec dwa tygodnie temu badając moje „przepływy” zapytał kto mnie do niego przysłał i po kiego, bowiem mam rury czyste, nawet te, które już 30 lat temu były poprzytykane gdy diagnozowano u mnie „chromanie przestankowe”.
Moja pani doktor kardiolożka na pytanie, czy w swej praktyce odnotowała taki przypadek stwierdziła, że nie i jak patrzy na mnie i czyta kartki, to jej się oczy takie wielgachne robią.
Ja nie wiem do końca dlaczego tak się dzieje ale wiem, że już 11 lat wystrzegam się właśnie jabłek, chleba, ziemniaków, buraków, cytrusów, cukru, na śniadanie piję jedynie kawę z tortówką 36%. 6 żółtek dziennie to standard. Masełko produkowane metodą „festiwalową” a nie wirówką, goloneczka (bez piwa i bułeczki) tylko z przyprawami. Owoce tylko jagodowe uzupełniane dziką różą i głogiem ogrodowym i w niewielkich ilościach, alkohol z umiarem, głównie winko wytrawne, prawie czarne najlepsze. I żyję.
Lekarzy nie trzymam „away”, bo już kilka razy skutecznie odpędzili ode mnie grabarzy upodabniając mnie wprawdzie do Frankenstaina , ale pal to licho, więc bywają użyteczni nie zaprzeczam i nie „apple” mnie od nich daleko trzyma…”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-545283 :
Teresa Stachurska 29 czerwca o godz. 13:46 pisze:
„TJ,
czy 30 profesorów i dziś podpisałoby się pod swoją opinią z lat siedemdzisiątych o diecie dr Kwaśniewskiego? W PAN przewijają się opinie że dieta… nie szkodzi. W oparciu o swoje badania mówią.
A co do zalet jabłka: witaminy C niewiele, węglowodanów sporo i ta fruktoza… Dla witamicy C owoce jagodowe lepsze A pozostałe dobroci w żółtkach – http://www.stachurska.eu/?p=1659 , podrobach, serach, twarogach, maśle, śmietanie, wieprzowinie.”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-545371 :
TJ 29 czerwca o godz. 16:16 pisze:
„Teresa Stachurska
29 czerwca o godz. 13:46
TJ,
czy 30 profesorów i dziś podpisałoby się pod swoją opinią z lat siedemdzisiątych o diecie dr Kwaśniewskiego? W PAN przewijają się opinie że dieta… nie szkodzi. W oparciu o swoje badania mówią.
A co do zalet jabłka: witaminy C niewiele, węglowodanów sporo i ta fruktoza… Dla witamicy C owoce jagodowe lepsze
Mój komentarz
1) Ostatnie stanowisko wobec diety Kwaśniewskiego (szkodliwa jest) Komitet PAN zajął w 1999 r.
2) Nie należy wskazywać na jabłka jako na “chwast żywieniowy” (czy jakoś tak) powołując się przy tym na prace doktora Kwaśniewskiego jako na badania naukowe.
Jabłka zawierają stosunkowo mało witaminy C, niektóre jagody i warzywa zawierają jej więcej, ale jabłko zawiera po pierwsze zestaw wielu korzystnych dla organizmu składników – witamin, mikroelementów oraz błonnik i pektyny. Jeśli chodzi o witaminę C, to głównym jej źródłem w diecie krajan są kartofle. Jabłka również. I coraz częściej cytrusy. W przyswajaniu składników odżywczych liczy się ich zawartość w stosunku do masy spożywanego w diecie produktu. Ten stosunek dla jabłek jest bardzo dobry. Spożycie jabłek jest dużo większe niż naci pietruszki, zwierającej rekordowo dużo witaminy C, czy czarnych porzeczek i przy tym całoroczne.
Pzdr, TJ”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-545430 :
Teresa Stachurska 29 czerwca o godz. 18:10 pisze:
„TJ,
jak to mówią wiara czyni swoje.
Dla błonnika też nie mam uznania – http://www.stachurska.eu/?p=925 ”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-545444 :
Nemer 29 czerwca o godz. 18:58
„Szanowna Pani Tereso,
Szanowny TJ,
Szanowny Zza Kałuży,
Proponuję taki mały „kompromajz” na temat jabłuszka.
Otóż jabłko o którym piszą TJ i Zza Kałuży, to po pierwsze w żadnym stopniu nieprzetworzone, zerwane z drzewa takiego, na którym niektóre z jabłek mają „grzybka” tudzież smakują też robaczkom. To po pierwsze.
Po drugie, obrabiane cieplnie tracą wszystkie witaminy rozpuszczalne w wodzie a „wygniazdowane”, tzn. spożywane bez pestek pozbawione są też amigdaliny, czyli B-17. Jednym słowem mogą być zdrowe nawet tak jak mówi Zza Kałuży ale dla rosnących jeszcze bądź silnych i zdrowych uprawiających sport. Najlepiej jakby były zerwane z drzewa w ogrodzie, wytarte o drugi rękaw (drugi, nie ten pierwszy którym wycierany jest nos) i uzupełniające „pałera” do dalszego haratania w gałę.
Dla gatunku geriatrykus enpassantus wcale już nie muszą być takie dobre ponieważ gatunek ten zagrożony jest np. jedną z chorób neurodegeneracyjnych wymyślonych przez Alojza Alzhaimera. Profilaktyka, (jak i dla młodszych nawet dotkniętych padaczką, chorobą Parkinsona, ADHD, autyzmem, SM) i lekarstwo, to dieta ketogeniczna.
Jest to potwierdzone szeregiem badań więc domaganie się od Kwaśniewskiego by prowadził je na własną rękę i przedstawiał wyniki jest zbędne. Dieta Kwaśniewskiego, to właśnie dieta ketogeniczna, niskowęglowodanowa , typu LCHF tak dziś gwałtownie zdobywająca popularność np. w Szwecji.
Jabłka? Przecież nawet w książce kucharskiej Kwaśniewskiego są potrawy z nimi. Organizm potrzebuje wielu składników, mikroelementów, pierwiastków śladowych ale każda przesada jest szkodliwa, bo w nadmiarze, to nawet alkohol może szkodzić.
Przeciętne jabłuszko, takie jak opisałem, to ok. 16-17g węglowodanów a więc blisko 30% dziennego na nie zapotrzebowania. To sporo. Przetworzone, to już kompletna trucizna, jak biały cukier prawie.
Tak mi się wydaje na podstawie mej ubożuchnej wiedzy.
Pozdrawiam Państwa, Nemer”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-545509 :
TJ 29 czerwca o godz. 21:21 pisze:
„Teresa Stachurska
29 czerwca o godz. 18:10
Nemer
29 czerwca o godz. 18:58
Mój komentarz
W sprawach żywienia, jak je ujmuje Wacław, nie chodzi o żaden kompromis. Po prostu nie godzi się pisać, że mleko UHT, to trucizna, a jabłko, to chwast żywieniowy powołując się przy tym na doktora Kwaśniewskiego.
Nawiasem mówiąc z nazwiskiem Kwaśniewski spotkałem się po raz pierwszy w księgarni, gdzie na półce z literaturą o człowieku jego poradniki żywieniowe sąsiadowały z bardzo chodliwymi w owym czasie (koniec 20 wieku) poradnikami traktującymi o seksie. Ciekawą sprawą jest, że obok siebie leżały poradniki zalecające dietę niskowęglowodanową, jak i książki propagujące dietę wysokowęgolowodanową. W obu rodzajach poradników przedstawiane były podobnie brzmiące argumenty, które dają się streścić w prostej powiedzeniu – to pomaga, a tamto szkodzi. To było około 20 lat temu.
Od czasu do czasu studiuję w sieci wynurzenia Kwaśniewskiego et consortes i zauważam, że nic się nie zmienia. Kwaśniewski i jego zwolennicy cytują źródła wygodne, tzn. takie, która mają potwierdzić ich teorie, pomijają lub bagatelizują wyniki badań niezgodnych z ich teoriami, przy czym najwięcej punktów dla siebie pozyskują wytykając błędy formalne i nieścisłości w źródłach niewygodnych.
Dietetyka, to taki medyczny wszystkoizm, mnóstwo skłębionych zależności, biochemia, fizyka, badania na zwierzętach, ich przełożenie na homo sapiens, różnice w genomach (czy są istotne) i odżywianiu różnych populacji na świecie, czysta medycyna, badania epidemiologiczne (żywieniowe), statystyka, metodologia, interpretacja. itd. To jest olbrzymi poligon doświadczeń i zasób wiedzy, niesamowita ilość informacji.
Każdy sprawny w mowie i piśmie medyk lub nie medyk, jest w stanie wyciągnąć słuszne i niesłuszne, pozorne i ścisłe logicznie wnioski, połączyć je, uzupełnić tezami wywiedzionymi ze swoich jednostkowych obserwacji i ulepić teorię, którą przedstawić może jako mającą znamiona obiektywnej, naukowej prawdy.
Czy z obserwacji doktora Kwaśniewskiego wynika, że mleko, to trucizna, a jabłko, to chwast żywieniowy? Czy przeprowadził on na ten temat jakieś masowe badania, czy tylko intencjonalną kwerendę po publikacjach?
Pzdr, TJ”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-545587 :
Teresa Stachurska 29 czerwca o godz. 23:19 pisze:
„TJ,
jasne: wysokotłuszczowa – http://www.stachurska.eu/?p=3383 może sąsiadowaćz wysokowęglowodanową – http://www.stachurska.eu/?p=9928 , trzeba wybrać; na stałe. Różnica to źródło energii dla mózgu, serca i innych organów. Na wysokowęglowodanowej – glukoza, na wysokotłuszczowej – ATP. W skrócie ”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-545598 :
Teresa Stachurska 29 czerwca o godz. 23:36 pisze:
„A co do kwerendy – polecam Jana Kwaśniewskiego “Jak nie chorować?”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-545639 :
maciek.g 30 czerwca o godz. 0:37 pisze:
„Teresa Stachurska
29 czerwca o godz. 23:23
oraz inni blogowicze poruszający temat diety , w tym tzw diety optymalnej
podaję link by nieco wyjaśnić te kwestie
http://www.twojadieta.pl/zdrowie/104/Opinia-IZZ-w-sprawie-diety-Kwasniewskiego-tzw-optymalnej/
W swym życiu wiele różnych teorii się nasłuchałem i byłem świadkiem jak te uznane za 100% obalano i uznawano za błędne.
Znamy to były kiedyś różne hasła – margaryna zamiast masła (głoszono że masło to tłuszcz o wysokiej szkodliwości)
Obecnie postęp w wiedzy o żywieniu jest duży i zaczyna się bardzo zwracać uwagę na zależność diety i suplementacji w zależności od trybu życia i żywności dostępnej w związku z usytuowaniem kraju w którym ludzie żyją.
Odnośnie odchudzania specami tu są kulturyści którzy przygotowując się do zawodów pozbywają się skutecznie tłuszczu (co nie zawsze jest takie zdrowe, bo powinno go jednak trochę być)
Były wypadki że z powodu tego odtłuszczania trafiali do szpitali.
Aby pozbyć się szybko nadmiaru tkanki tłuszczowej stosują termotechniki i inne wynalazki które skutecznie go redukują , lecz mogą spowodować problemy zdrowotne.
Okazuje się, że jeść można różnorodnie i zapewnić sobie wszystko co potrzebne dla organizmu. Najważniejsze żeby się dużo ruszać i nie unikac wysiłków fizycznych (najkorzystniej na swierzym powietrzu) , bo ruchu żadna dieta nie zastąpi.”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-545867 :
mag 30 czerwca o godz. 7:25 pisze:
„maciek.g.
Jeszcze a propos diet i sposobu odżywiania.
Rzuciłam palenie, od czego podobno automatycznie się tyje.
Oczywiście to mit i zabobon, jakby powiedział o. Bocheński.
Nie zaobserwowałam u siebie żadnego wzmożonego łaknienia, ani chęci do jakiegoś podjadania na zasadzie rekompensaty czy cóś w podobie.
Zawsze uważałam, że żarcie, zwłaszcza smaczne, jest dla ludzi. Byle jeść rozsądnie, czyli nie za dużo i w sposób urozmaicony.
Skoro mamy tak zbudowany żołądek, że jesteśmy ssakami wszystkożernymi, nie ma powodu, by katować ciało i duszę wegeterianizmem, a tym bardziej weganizmem (chyba że ze względów “ideowych” co jestem w stanie zrozumieć).
Inna sprawa, to upodobania smakowe. Ja np. nie przepadam za mięsem, z którego najbardziej lubię… ryby i wszelakie frutti di mare, a tradycyjnego schabowego przykładowo robię głównie mojemu Staremu od czasu do czasu.
Dieta Kwaśniewskiego jest obrzydliwa smakowo i bez sensu.
Coś o tym wiem, bo stosował ją mąż mojej przyjaciółki, który nota bene od kilku lat nie żyje. Oczywiście, nie z tego powodu akurat.
Osobiście mu dostarczyłam książkę dwóch panów (nie pamiętam ich nazwisk), którzy tę dietę wypromowali, bo robiłam z nimi wywiad, gdy byli na topie (połowa lat 90.).”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-545909 :
Teresa Stachurska 30 czerwca o godz. 9:07 pisze:
„maciek.g,
b. dziękuję za linka. Choć nie wiem śmiać się czy płakać. Badania przeprowadzono dla spożycia: Białka – 70,5 g; Tłuszcze – 72,5 g; Węglowodany – 74,6 g. Co się ma nijak do diety dr Kwaśniewskiego to akurat na potrzeby (?!) Instytutu Żywności i Żywienia tak zostało nazwane. Po co? Artykuł opatrzono klauzulą “Wszystkie zawarte tu opinie odzwierciedlają pogląd naukowców IŻŻ.”, ale problemu, ba, problemów jakie uwidacznia to opracowanie nie wyjaśnia.
Z pierwszej ręki – http://dr-kwasniewski.pl/?id=2&news=80 , dla porównania.”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-545980 :
TJ 30 czerwca o godz. 12:19 pisze”
Łudzenie publiczności przez doktora K
Teorie Kwaśniewskiego
“Komórki człowieka są potencjalnie nieśmiertelne. W optymalnych warunkach, w hodowlach tkankowych, nie wykazują objawów starzenia się. Ale tylko wtedy, gdy dostarczy się im dokładnie to, czego potrzebują i dokładnie wtedy, kiedy potrzebują, oraz jak najszybciej usuwa z ich środowiska wszystkie szkodliwe odpady ich przemiany materii.
Gdyby udało się warunki te spełnić wobec wszystkich komórek w organizmie człowieka, to człowiek nie podlegałby procesom starzenia i mógłby żyć wiecznie, a przynajmniej wielokrotnie dłużej niż żyje obecnie. Niestety, w praktyce życiowej jest to niemożliwe.”
Mój komentarz
Doktor Kwaśniewski wypowiadając tezę o nieśmiertelności komórek ludzkich i rozciągając ją na cały organizm, który składa się z komórek, bardzo liczy na ignorancję swoich czytelników, co jest założeniem niegłupim, bo któż będzie wnikał w wiedzę specjalistyczną dotyczącą funkcjonowania organizmu od narodzin do śmierci., jeśli ma cukrzycę, a doktor obiecuje wyleczenie dietą.
Wystarczy, że doktor Kwaśniewski powie, że komórki są nieśmiertelne, a więc i cały człowiek składający się z komórek może być nieśmiertelny, a przynajmniej może żyć dużo dłużej dzięki jego tzw. optymalnej diecie.
Otóż organizm ludzki, każdy organizm jest nie dlatego śmiertelny że się nieprawidłowo odżywia, tylko dlatego, ze każda maszyna biologiczna się zużywa, ma swój początek i koniec.
Ciało człowieka składa się z olbrzymiej ilości komórek, komórki te są stale aktywne, odbywa się w nich stale metabolizm oraz odbywa się umieranie komórek w większości organów i tworzenie nowych na ich miejsce.
Wszystkie te procesy są sterowane przez zestaw genów znajdujący się w jądrze każdej komórki. W trakcie procesów tworzenia nowych komórek (podziałów komórkowych) możliwe jest zajście niekorzystnych mutacji genowych. Mutacje te mogą mieć różne efekty, mniej lub bardziej przyjazne dla procesów następnych podziałów, czy procesów metabolicznych. Następuje zachwianie równowagi w tkance jakiegoś organu i organ ten zaczyna niedomagać, np. jedne komórki nie chcą umierać, a drugie mnożyć tak jak powinny w rutynowym procesie odnowy, tylko mnożą się bez kontroli. Następuje powolny krach, organ nie tylko niedomaga, ale rozsiewa takie zmienione genetycznie komórki za pośrednictwem krwiobiegu do innych części ciała, gdzie takie komórki nie dość, że są intruzami niewspółpracującymi, to nadal rosną w sposób niekontrolowany.
Takie błędy w postaci mutacji zaburzających prawidłowe działania komórek licząc je w stosunku do olbrzymiej ilości operacji biochemicznych zachodzących w komórkach są niesamowicie rzadkie, tak mniej więcej rzadkie, jak błędy np. w kopiowaniu plików z nośnika na nośnik.
Z drugiej strony organizm ludzki zawiera olbrzymią ilość komórek, a zatem prawdopodobieństwo, że gdzieś takie błędy się zdarzą, jest co prawda małe, ale w praktyce daje wynik wcześniej lub później. Poza tym komórki i aparat genetyczny się zużywają, starzeją się i gdyby nie było błędów kopiowania zwykłych, matematycznie policzalnych, to wystąpią błędy wynikające się ze starzenia – nagromadzenia się odpadów metabolicznych, których komórki nie są w stanie usunąć, a nowe komórki na ich miejsce się nie tworzą.
Nie da się spełnić warunków, aby człowiek żył wiecznie. Matematyka (rachunek prawdopodobieństwa) na to nie pozwala. Doktor Kwaśniewski swoją efektowną tezą o nieograniczonym trwaniu komórek w hodowli komórkowej łudzi czytelników, usiłuje przekonać, że jego dieta stwarza warunki dla dłuższego trwania całego organizmu.
Przy tym doktor Kwaśniewski żeni teologię z medycyną, głosi teorie pokrewne ideom Rousseau o powrocie do natury. Wchodzi na teren teologii interpretując grzech pierworodny jako grzech żywieniowy ludzkości. Jabłko symbolem złego w diecie, a jabłko, to nic innego jak bomba węglowodanowa, itd, itp. Dalej, to już jest kaznodziejstwo.
Pzdr, TJ”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-546003 :
Nemer 30 czerwca o godz. 13:07
„Szanowny Maćku G.
Ten artykuł, który byłeś łaskaw nam „zalinkować” jest przykładem steku bredni, bzdur i kłamstw.
1. „Od co najmniej 30 lat lansowany jest w Polsce i w niektórych innych krajach sposób żywienia charakteryzujący się drastycznym ograniczeniem spożycia węglowodanów przy spożyciu białek i tłuszczów w dowolnych ilościach.”
To kłamstwo, zawierające się w słowach „w dowolnych ilościach” . W diecie Kwaśniewskiego, ilości te są ściśle określone i w określonych proporcjach.
2. „Polecana (dieta Kwaśniewskiego – dop. mój) jako prawidłowy sposób żywienia dla ludzi zdrowych, a stosowana przez długie okresy czasu, może okazać się miażdżycorodna.”
Ponieważ badania potwierdzają, że w składzie blaszek miażdżycowych nie ma niczego, co brałoby się z cholesterolu i tłuszczu egzogennego, sformułowanie – „może okazać się miażdżycorodna” – nie ma żadnej podstawy naukowej. Podkreślam, żadnej, na co wskazały m.in. analizy przeprowadzonych badań naukowych dot. tłuszczów nasyconych w diecie, analizy przeprowadzonej na Harwardzie a dot. blisko 600000 osób badanych w różnych częściach świata.
3. „Stosowanie diety tłuszczowej w dłuższym okresie może powodować zakwaszenie ustroju”.
Znowu napisano „może” – a może nie? Ponieważ jako odżywiający się LCHF od lat takie stwierdzenia budzą we mnie „czujność”, na podorędziu mam odpowiednie paseczki , które z rana przynajmniej raz w tygodniu używam, by kontrolować “zakwaszenie”, to stwierdzam jednoznacznie, że jeżeli „może:” to może „może” ale raczej nie u mnie. Czyli kolejny bełkot na zasadzie, że komuś się tak wydaje i opiera o założenie, ze na diecie Kwaśniewskiego spożywa się dowolną ilość białka zwierzęcego. Przy takim odżywianiu zagrożenie zakwaszeniem jest bardzo duże, fakt – ale to nie przy diecie Kwaśniewskiego tylko Atkinsa.
4. „W USA dieta o identycznych założeniach jest propagowana przez dr Atkinsa”
Kolejna brednia. Dieta Kwaśniewskiego ma tylko jeden punkt wspólny – „niskowęglowodanowość” – i nic więcej. Takie zdanie wskazuje na kompletną ignorancję autora artykułu bądź, że napisał go na zamówienie. Wg Kwaśniewskiego, nadmiar białka w diecie jest zabójczy i kancerogenny a „w założeniach Atkinsa” tego nie znalazłem.
Gdybym miał opierać się na opiniach takich ignorantów lub indywiduów działających w złej wierze, to pewnie miałbym podobnie negatywny stosunek do „Żywienia optymanego” czy „Diety optymalnej” jak to przedstawiane jest w szeregu publikatorów.
„Filozofia” i sposób „narracji” Kwaśniewskiego, o czym pisze nam TJ, ja mam gdzieś. Szukałem sobie od lat przystępnej dla amatora wiedzy dot. sposobów odżywiania się, w tym w odniesieniu do tego, co głosi na temat odżywiania Kwaśniewski a nie co dla popularyzacji swojej koncepcji „filozofuje” by przekonywać do prawidłowego – wg niego – sposobu odżywiania.
Ja tej diety nikomu nie zalecam, bo za mało wiem ale takie stwierdzenia TJ-ta – „któż będzie wnikał w wiedzę specjalistyczną dotyczącą funkcjonowania organizmu od narodzin do śmierci, jeśli ma cukrzycę, a doktor obiecuje wyleczenie dietą” – sugerujące, że uciążliwości wynikające z cukrzycy typu drugiego nie są do pokonania dietą, że nie trzeba się przy niej faszerować insuliną czy metforminą i innymi prochami, wyhamować problemy naczyniowe, w tym z ciśnieniem i inne pochodne cukrzycy, to odważne jest chociażby dlatego – http://www.dietdoctor.com/new-study-low-carb-diet-intermittent-fasting-beneficial-diabetics , na przykład.
Narzucana nam poprawność każe jeść i liczyć kalorie a to jedna z największych bzdur niszczących zdrowie ludzi i służąca napychaniu kabzy mafii farmaceutycznej. Daje przy tym żyć pseudodietetykom opowiadającym głupstwa.
Pozdrawiam, Nemer”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-546087 :
Teresa Stachurska 30 czerwca o godz. 15:37 pisze:
„maciek.g,
polecane przez Pana badania IŻŻ wykorzystała “Służba Zdrowia” – http://www.sluzbazdrowia.com.pl/artykul.php?numer_wydania=3335&art=1 . O powodzeniu artykułu świadczy że jest on wśród najpoczytniejszych do dnia dzisiejszego.
Żal…”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-546195 :
TJ 30 czerwca o godz. 18:45 pisze:
„Nemer
30 czerwca o godz. 13:07
Ja tej diety nikomu nie zalecam, bo za mało wiem ale takie stwierdzenia TJ-ta – „któż będzie wnikał w wiedzę specjalistyczną dotyczącą funkcjonowania organizmu od narodzin do śmierci, jeśli ma cukrzycę, a doktor obiecuje wyleczenie dietą” – sugerujące, że uciążliwości wynikające z cukrzycy typu drugiego nie są do pokonania dietą, że nie trzeba się przy niej faszerować insuliną czy metforminą i innymi prochami, wyhamować problemy naczyniowe, w tym z ciśnieniem i inne pochodne cukrzycy, to odważne jest chociażby dlatego, na przykład.
Mój komentarz
Nie analizowałem diety doktora Kwaśniewskiego, moje uwagi dotyczyły argumentacji Kwaśniewskiego na rzecz swojej teorii, której przykłady przytoczyłem, a która to argumentacja jest zupełnie nie naukowa.
Zalinkowany artykuł o wyższości diety niskowęglowodanowej nad dwoma innymi przeczytałem. Odniosłem wrażenie, że artykuł jest nierzetelny, ponieważ nie podaje zasadniczych spraw – jakie konkretnie były trzy diety (skład, kaloryczność, itd.), które generowały parametry badane przez autora (poziom glukozy i insuliny we krwi).
Napisanie, że były to np. “A conventional low-fat diet (45-56% carbs) lub “A moderate low-carbohydrate diet (16-24% carbs)”, to informacja niepełna jak na artykuł naukowy opisujący eksperyment żywieniowy.
Wydaje mi się, że ponieważ autor przeprowadzał pomiary w aspekcie diabetycznym (zawartość glukozy i insuliny we krwi), to ważną sprawą by było ustosunkowanie się do indeksów glikemicznych spożywanych potraw, czyli ich zdolności “glukozotwórczej”. Bo np. w diecie węglowodanowej mogły być mandarynki lub inne tego typu potrawy, które są intensywnym dostarczycielem cukru.
Odnośnie diety, to z życia znam przypadki, kiedy dieta niskokaloryczna (nie taka szalenie ścisła jaką zaleca się w intensywnym odchudzaniu) pozwoliła zbić masę ciała znacznie i znacznie złagodzić objawy cukrzycy, być może spowolnić jej rozwój (tak twierdzili diabetolodzy prowadzący te osoby), a także obniżyć ciśnienie. Bez żadnych szczególnych receptur, po prostu obniżyć kalorie do jakiegoś średniego progu oraz nie zaniedbywać urozmaicenia – nabiał, białko zwierzęce, owoce, warzywa, ryby, itd.
Pamiętam dawne czasy (jakieś 25 – 30 lat temu, gdy cukrzyca i nadciśnienie, to była trochę czarna magia dla lekarzy pierwszego kontaktu. Dzisiaj bywając u różnych lekarzy, nawet o dalekich specjalnościach od diabetologii spotykam się często z dwoma pytaniami – jak z ciśnieniem i jak z cukrem, w porządku? Lekarze nalegają standardowo na pacjentów – utrzymywać niską wagę, minimum ruchu, jeść można prawie wszystko, jeśli woreczek i wątroba nie protestują, czy trzustka, ale w ilościach umiarkowanych i niskokalorycznie. Jak dotychczas taka strategia działa.
Pzdr, TJ”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-546196 :
maciek.g 30 czerwca o godz. 18:51 pisze:
„mag
30 czerwca o godz. 7:25
i Teresa Stachurska
Oto zdarzenie które miało miejsce gdy rządził Gomółka.
Do Polskiego ogrodu zoologicznego przyjechali uczeni z ZSRR w ramach programu wymiany doświadczeń. Podczas oprowadzania ich po ogrodzie w czasie gdy przechodzili koło klatek, gdzie trzymane były chore zwierzęta ( przeznaczone do uśpienia), osioł tam znajdujący się, poprzez kratę klatki wyciągnął z kieszeni oprowadzanego gazetę i zaczął ja jeść. Pracownicy odebrali gazetę i zaczęli przepraszać gościa. Ten zamiast odpowiedzi zaczął się głośno zastanawiać dlaczego osioł jadł gazetę , bo przecież osły papieru nie jadają, i szybko skonstatował, że pewnie w farbie drukarskiej jest jakiś składnik który to spowodował. Zaczął podejrzewać kadm i poprosił o podanie czym był karmiony osioł. Informacje żądne otrzymał i stwierdził że z dużym prawdopodobieństwem zwierzę choruje, bo brak w pożywieniu kadmu. Podał jakie rośliny i gdzie rosnące mają ten mikroelement w znaczącej ilości. Prosił o podanie i poinformowanie go o wyniku. Zrobiono jak prosił i okazało się że diagnoza była 100% celna. Osioł błyskawicznie zaczął dochodzić do zdrowia i wszystkie liszaje i linienia znikły.
Jak widać na wolności osioł bez trudu znalazł by pożywienie w którym były by zawarte potrzebne mu do zdrowia składniki, niestety z Zoo było to niemożliwe.
Widać z tej historii że zwierzęta mają bardzo dobrze wykształcone zmysły, które wskazują im jakie jedzenie jest dla nich właściwe (niestety te zmysły mogą zawieść gdy natrafią na wytwory stworzone przez przemysł – przykładowo krowa gdy znajdzie worek z mocznikiem (nawóz) zje go i śmiertelnie się zatruje)
Ludzie też mają takie zmysły jak zwierzęta, ale mocno zostały zaburzone długoletnia tradycją poprawiania smaku potraw i dogadzania sobie dawniej nie istniejącymi pokarmami (słodycze , ciastka, lody itd)
Niemniej jak nam coś smakuje i nie jest to ciacho , to jest duże prawdopodobieństwo że jest potrzebne organizmowi.
Człowiek wybierający rozumowo dietę pozbawia się możliwości korzystania z tego mechanizmu.
Tymczasem coś takiego jak “dieta optymalna” nie istnieje , bowiem organizm ma różne zapotrzebowania w zależności od bardzo wielu czynników. Nawet pogoda ma na to wpływ (zimno, ciepło , deszczowo, słonecznie itd). Ogromny wpływ ma tez fakt jak człowiek używa aparatu mięśniowego, nerwowego , jak odpoczywa , czy przeżywa stresy (i jak duże). Zupełnie inaczej trzeba karmić sportowca wyczynowego uprawiających sporty siłowe , a inaczej kogoś co spoty uprawia przed telewizorem.
Jedząc sporo i różnorodnie mamy większe szanse zaspokoić wszystkie potrzeby organizmu dla poprawnego działania. Organizm nie wszystek pokarm wykorzystuje i liczenie kalorii nie jest dobra metodą oceny. Są ludzie jedzący na prawdę sporo i nie tyjący (a pochłaniane kalorie i aktywność fizyczna wskazywały by, że powinni tyć na potęgę)
Stosując dietę ściśle określoną i nisko kaloryczną możemy łatwo doprowadzić do problemów zdrowotnych. Najkorzystniej było by się systematycznie badać, by tego uniknąć.
Pod kontrola dieta może dobrze skutkować, problem w tym, że wielu ludzi stosuje ja bez żadnej kontroli, zawierzając artykułom prasowym.
Tłuszcze są dla organizmu człowieka bardzo potrzebne i nie powinno ich się eliminować. Kwaśniewski złamał pewien mit propagowany przez dietetyków, że tłuszcze są szkodliwe i ich spożywanie jest główną przyczyna nadwagi. Wykazał, że to nie prawda , a tycie najczęściej powodowane jest przez spożywanie zbyt dużej ilości pokarmu w stosunku do potrzeb konkretnego człowieka. Jednak nie można spowodować by teraz zmieniono poglądy o 180 stopni , bo znów wpadniemy w nieprawdę.”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-546226 :
maciek.g 30 czerwca o godz. 19:41 pisze:
„Nemer
30 czerwca o godz. 13:07
Artykuł zalinkowałem na szybko, by pokazać inne spojrzenie fachowców w sprawie, na dietę Kwaśniewskiego, i wcale nie dlatego, że zgadzam się z zawartymi tam tezami.
Swój punkt widzenia wyłożyłem we wpisie powyżej skierowanym do mag i Teresa Stachurskiej. Sprawy te nie są dla mnie obce, bowiem kiedyś wyczynowo uprawiałem sport i wielokrotnie przeżyłem wywracanie spojrzenia na poprawne żywienie wyczynowców. A obecnie widzę w ile bzdurnych teorii się wierzyło.
Przykład „Zakwasy” , wówczas tę opóźnioną bolesność mięśniową kojarzono błędnie z występowaniem kwasu mlekowego w mięśniach, a powodem miał być zbyt intensywny trening (mówiono że wskazuje to “przetrenowanie” – a to następna bzdura.
Kiedyś zupełnie nie wiedziano, że jest ciągły proces rozkładu mięśnia i jego budowy. Chociaż wiedziano, że mięśnie szybko słabną i zmniejszają swój przekrój gdy są niewykorzystywane (przykładowo długie leżenie z powodu choroby). Nie wiedziano, że poszczególne włókienka mięśniowe często ulegają uszkodzeniom podczas mocnych treningów i by je naprawić trzeba najpierw usunąć zniszczenia, by potem zbudować silniejsze (grubsze). Nie wiedziano, że organizm często korzysta z mięśni jak z materiału zapasowego, gdy brak mu potrzebnych związków do ważniejszej syntezy. Po tym w korzystnych warunkach będzie te braki uzupełniał.
Tej wiedzy jest teraz bardzo wiele i gdybym ja miał wtedy gdy rozpoczynałem przygodę ze sportem wyczynowym, to pewnie bym doszedł do szczytów , a wiedząc tyle ile wiedziałem niczego szczególnego nie osiągnąłem.”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-546280 :
Nemern 30 czerwca o godz. 21:43 pisze:
„TJ 30 czerwca o godz. 18:45 pisze: Zalinkowany artykuł o wyższości diety niskowęglowodanowej nad dwoma innymi przeczytałem. Odniosłem wrażenie, że artykuł jest nierzetelny…
Szanowny TJ,
Pozwolę sobie zaprotestować po pierwsze dlatego, że Andreas Eenfeldt dał odnośnik do badań, na których oparł swój blogowy przecież wpis a nie akademicki wykład, którego by niewielu przeczytało.
Podam więc kolejny, jak np. ten , który niejako potwierdza skuteczność propagowanej przez niego diety w cukrzycy typu 2.
Po drugie, to kopie możemy sobie kruszyć tylko o jedno, a mianowicie, – Czy dieta niskowęglowodanowa i jednocześnie wysokotłuszczowa jest prozdrowotna czy nie?
Dowodów naukowych na jej szkodliwość jak na razie nie ma, podobnie jak i na to, ze wysoki poziom cholesterolu jest przyczyną chorób naczyniowych. Występować może korelacja, co przecież niewiele mówi o związku przyczynowo-skutkowym.
Jestem do niej przekonany, bo akurat mnie służy od nastu już lat. Może i jestem jakimś cudakiem ale tak jest, więc będę się jej trzymał. Nawet nie będzie już ważne, gdybym się jutro przeniósł do urny, bo i tak już dany mi kredyt, m. in. dzięki tej diecie, wykorzystałem. Nawet nie śmiałem myśleć, że mi tak na mnie podziała choć pewnie nie ona tylko, bowiem “zaszalałem” trochę też jak z tą Maćka opowieścią o ZOO.
Staram się zadbać o „rozmaitości” a nawet niektóre (ale dopuszczone przez FDA w USA) to sobie z Indii i samych Stanów ściągam.
Pozdrawiam, Nemer”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-546287 :
Teresa Stachurska 30 czerwca o godz. 22:05 pisze:
„maciek.g,
powody otyłości – http://www.stachurska.eu/?p=10999
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-546295 :
Teresa Stachurska 30 czerwca o godz. 22:23 pisze:
„W pigułce, jak przystało rzeczonej kwestii – http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?topic=5027.0 , z uwzględnieniem sportów.”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-546318 :
TJ 30 czerwca o godz. 23:06 pisze:
„Nemer
30 czerwca o godz. 21:43
Mój komentarz
Wyrażałem podstawowe wątpliwości, jeśli chodzi o nauki doktora Kwaśniewskiego propagowane przez Wacława w postaci ostrych potępień jabłek jako chwastu żywieniowego oraz mleka UHT jako trucizny, były przyczyną moich wystąpień w sprawie poglądów szerzonych przez doktora Kwaśniewskiego.
Nie dowiedziałem się od blogowych komentatorów kilku rzeczy, m.in.:
1) Na jakiej podstawie naukowej – teoretycznej i potwierdzonej eksperymentami badawczymi są głoszone takie sądy o jabłkach, czy mleku.
2) Jaka jest naukowa podbudowa diety optymalnej Kwaśniewskiego, jakimi badaniami została ta dieta zweryfikowana jako optymalna dla człowieka?
W miejsce odpowiedzi na moje pytania komentatorzy podstawiają wciąż nowe i nowe problemy poboczne, takie jak linki do obwieszczeń doktora Kwaśniewskiego, który orzeka, że nauka nie potrafi, nie wie, naukowcy nie wiedzą jak, nie potrafią czytać, itd. Argumentacja Kwaśniewskiego jest nie naukowa, ponieważ nie opiera się na konkretnych badaniach epidemiologicznych tyczących się jego diety (nie ma takich badań?), tylko na wyrywkowych ocenach różnych innych badań oraz w dużej części na przypowieściach.
Na ogół każda dieta, która jest niskokaloryczna, a taką jest dieta Kwaśniewskiego, poprawia metabolizm organizmu jeśli chodzi o cukier. Jeśli dieta przynosi spadek masy ciała u otyłych, to z reguły z cukrem lepiej się dzieje w organizmie.
Jeśli chodzi o miażdżycę, to podwyższona zawartość cholesterolu LDL jest tzw. czynnikiem ryzyka rozwoju miażdżycy, co oznacza, że istnieje dodatnia korelacja pomiędzy zawartością LDL (a także korelacja z zawartością cholesterolu HDL) a rozwojem miażdżycy.
Mechanizmy powstawania miażdżycy nie są znane punkt po punkcie, dokładnie, co nie oznacza, że są w ogóle nie znane. Między innymi badania zmiażdżycowanych naczyń wykazują, że głównym składnikiem tzw. blaszek miażdżycowych rosnących na ścianach wewnątrz naczyń np. w sercu lub w mózgu, jest cholesterol.
O ile dobrze pamiętam, to Kwaśniewski i jego zwolennicy twierdzą, ze podwyższona zawartość LDL nie tworzy związku przyczynowo-skutkowego z rozwojem miażdżycy, lecz tylko korelację, czyli w domyśle – nie ma bezpośredniego związku pomiędzy zawartością cholesterolu we krwi, a rozwojem miażdżycy.
To dziwne, bo bywałem u szeregu kardiologów i mimochodem poruszałem ten temat. Żaden z nich nie twierdził, ze cholesterol na 100 % tworzy zależność funkcyjną z rozwojem miażdżycy, ale wszyscy powtarzali – podwyższona zawartość cholesterolu pzryspiesza powstawanie zawałów i udarów, a także każdy z nich ostrzegał – zmiany miażdżycowe są przyspieszane także przez drugi czynnik ryzyka – nadciśnienie oraz trzeci najważniejszy czynnik ryzyka – podwyższony poziom cukru we krwi.
Pzdr, TJ”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-546548 :
Teresa Stachurska 1 lipca o godz. 12:17 pisze:
„TJ,
polecałam Panu ksiązkę “Jak nie chorować?”? Będzie Pan usatysfakcjonowany – bibliografia obejmuje ponad 600 pozycji choć ksiązka nieduża, 270 stron.
Na temat cholesterolu interesujące są wypowiedzi prof. Waltera Hartenbacha oraz Uve Ravnskov. Książki zostały przetłumaczone na język polski.
Dr hab. nauk med. Leszek Szenborn o leczeniu przypadłości zdrowotnych – http://www.stachurska.eu/?p=2190 .”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-546729
TJ 1 lipca o godz. 15:22 pisze:
„Teresa Stachurska
1 lipca o godz. 12:17
TJ,
Mój komentarz krótki, by nie zamulać blogu.
Moje zasadnicze pytania dotyczyły dwóch punktów:
1) Wacław stwierdził na niniejszym blogu, że mleko UHT, to trucizna, a jabłko, to chwast żywieniowy powołując się na odkrycia doktora Kwaśniewskiego i twierdząc, że dogłębnie przestudiował dorobek naukowy doktora i pisze to co pisze z pełną świadomością o słuszności i solidnej podbudowie naukowej tych stwierdzeń.
2) Wacław i inni twierdzą, że dieta optymalna Kwaśniewskiego jest jedyną, tą najwłaściwsza dla ludzi. Pytam – jaka jest podbudowa naukowa tej diety oraz gdzie i kiedy ta konkretna dieta była zweryfikowana badaniami masowymi?
Przestudiowałem na kilku forach opinie o diecie Kwaśniewskiego i zauważyłem, że istnieją dwa rodzaje forów – przytakujące i sławiące dietę optymalną Kwaśniewskiego bez zastrzeżeń oraz fora różnorodnych opinii, gdzie można spotkać różne głosy, w tym ludzi opisujących neutralność, a często szkodliwość tej diety wypróbowanej na sobie.
Moim zdaniem fora żywieniowe mogą dać jedynie pogląd – co ludzi myślą o danej diecie, nie mogą być podstawą do jakichkolwiek ścisłych orzeczeń o skutkach, jakie przynosi dieta, ponieważ wnioski o skutkach diety mogą wynikać jedynie z badań na określonej liczbie osób spełniających złożoną metodologię medyczną i statystyczną i nie w każdym przypadku dających ścisłe wyniki (w sensie rachunku prawdopodobieństwa, kalkulacji ryzyk), ponieważ niekoniecznie w takich badaniach są uwzględnione wszystkie potencjalne czynniki sprawcze.
Książek na temat diet istnieje sporo, w każdej przedstawiana jest wyjątkowość danej diety.
Jeżeli doktor Kwaśniewski twierdzi, że właśnie jego dieta jest wyjątkowa, optymalna, to by uznać takie twierdzenie, potrzebne są wyjątkowo solidne dowody, przede wszystkim badania masowe.
Pzdr, TJ”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-546848 :
Nemer 1 lipca o godz. 17:44 pisze:
„Szanowny TJ,
zdaje się, ze już niektórych zaczynamy może nawet irytować naszymi dywagacjami dietetycznymi ale muszę powiedzieć, że “esejem mlecznym” jako odpowiedzią Wacławowi to byłem zachwycony tak, że nawet go sobie pozostawiłem w pamięci kompa.
Mam wrażenie, nie od dzisiaj, że niektórzy propagatorzy “diety optymalnej” Kwaśniewskiego przeholowują czasami, co staje się przeciwskuteczne ale z pewnością mają dobre intencje.
W związku z pytaniami do Teresy Stachurskiej, pozwolę sobie wyrazić opinię w jednej z kwestii.
Otóż badań masowych nad dietą Kwaśniewskiego – o ile wiem – nie było i długo nie będzie. Nie będzie ani w Polsce ani nad dietą LCHF za granicami Polski. Przyczyną jest obowiązek narzucony konwencjami międzynarodowymi dot. ewentualnej szkodliwości badań dla człowieka. Ponieważ pokutuje pogląd, że diety wysokotłuszczowe są szkodliwe, to dopóki ten mit nie zostanie złamany, badań masowych raczej nie będzie. Stąd z przymusu, opierać się trzeba na badaniach i analizach badań o charakterze peryferyjnym, jak np. przedstawionych tu – http://www.hsph.harvard.edu/nutritionsource/fats-full-story – gdzie napisano m.in. –
„Bad Fats
One highly-publicized report analyzed the findings of 21 studies that followed 350,000 people for up to 23 years. Investigators looked at the relationship between saturated fat intake and coronary heart disease (CHD), stroke, and cardiovascular disease (CVD). Their controversial conclusion: “There is insufficient evidence from prospective epidemiologic studies to conclude that dietary saturated fat is associated with an increased risk of CHD, stroke, or CVD.”
Lub innych (ale się boję dać linka w obawie o modenizm), też z Harwardu, gdzie napisano m.in.
– „March 20, 2014 — Saturated fats have long been called ”bad fats” for their effect on the heart. But a new analysis calls into question whether they’re really that bad after all. …
What did the analysis look at and find?
Researchers looked at 72 published studies on fats and heart disease. The studies involved more than 600,000 people from 18 countries. Some people already had heart disease, while others did not. The researchers reanalyzed the results, an approach called a meta-analysis.”
TJ, obalanie mitów powoli trwa. Kiedyś dojdzie może do tego, że prawdy ukryć się nie da mimo zabiegów koncernów farmaceutycznych i korporacji żyjących z przetwarzania produktów roślinnych i napojów typu “soda”.
Dla mnie samo to, co podałem wyżej i co wcześniej linkowałem oraz to co wiem z autopsji , jest wystarczające do tego, by nie wyć w stadach prześmiewców i ignorantów wojujących z „dietą Kwaśniewskiego”.
Dlaczego Janowi Kwaśniewskiemu oraz lekarzom tzw. optymalnym, z których kilku poznałem, nikt nigdy nie odebrał, czy nawet zagroził odebraniem uprawnień medycznych?
Skoro są szkodnikami i medycznie błądzą to dyplomy powinny być im odebrane a za szarlataństwo powinni siedzieć w kiciu. Nic takiego się nie dzieje przecież.
Pozdrawiam, Nemer”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-546987 :
TJ 1 lipca o godz. 21:04 pisze:
„Nemer
1 lipca o godz. 17:44
Mój komentarz
Nemer, czy do obalania mitów żywieniowych można zaliczyć frazesy o mleku UHT jako truciźnie oraz o jabłku jako chwaście żywieniowym, czy też o fizyce Einsteina, która wspomaga badania doktora Kwaśniewskiego, czy o Koperniku i Pasteurze, których następcą jest Kwaśniewski?
Czepiam się tych pytań, bo one wskazują nie na naukowość nauk Kwaśniewskiego, tylko na sekciarstwo wielu jego zwolenników.
Pzdr, TJ”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-547038 :
Nemer 1 lipca o godz. 21:56 pisze:
„@TJ, Jan Kwaśniewski w odpowiedzi na listy o jabłkach mówi m.in. tak:
-”Jeden z zatwardziałych jaroszy wytknął mi w liście, że jestem niekonsekwentny. Napisał, że jabłko uważam za najgorszy produkt dla człowieka, a w Książce Kucharskiej jest potrawa z jabłkami. Potrawa nr 372 – pstrąg zapiekany z jabłkami, zawiera aż 1 kg jabłek.
Szanowny panie jaroszu! Ja nic nie uważam. Piszę tylko to, co wiem. Wiem, że produkt pochodzenia roślinnego jest tym gorszy (na ogół), im na 1 g białka przypada w nim więcej węglowodanów.
Podałem zatem ścisłe kryterium oceny wartości różnych produktów spożywczych. Każdy może sprawdzić z tabelach zamieszczonych w moich książkach, że banany są gorsze od ziemniaków, że gruszki są gorsze od jabłek, że jabłka bez pestek są gorsze od gruszek bez pestek. Gdy pisano Biblię, ludzie jeszcze nie wynaleźli produktów od jabłek gorszych, zatem jabłko przyjęto za produkt najbardziej szkodliwy dla człowieka. Nie było wówczas cukru, mąki ziemniaczanej i wielu słodzonych płynów zawierających tylko cukier i wodę, pitych powszechnie przez dzieci i dorosłych, także z powodu nachalnej reklamy.
Pisałem, że człowiek może spożywać wszystkie produkty pochodzenia roślinnego, w tym jabłka, pod warunkiem, że ogólna ilość węglowodanów zawartych w tych produktach, będzie się mieściła w zaleconych granicach.”
Myślę, ze Wacław należy do tych, którzy właśnie przeholowują chyba czasami, co zdarza się wielu blogowiczom, nawet takim wspaniałym jak i ja jestem, nie chwaląc się.
Co do mleka, to o ile pamiętam, dr Jan Kwaśniewski generalnie nie zaleca spożywania go w postaci nieprzetworzonej, ale już w postaci sera tak. Jest np. wrogiem mleka w proszku i innym jego “udoskonaleniom” ale dokładnie to nie wiem. Sam średnio dziennie spożywam ok. 100-150g mleka właśnie w postaci sera czy specjalnego kefiru (z takiego grzybka kaukaskiego) który sam przyrządzam codziennie by flaki utrzymać w dobrej kondycji i to się sprawdza.
Z mitami próbuję sobie radzić, bo jestem takim sobie niedowiarkiem trochę, który wszystkim i temu co napisane ufa ale nie za bardzo, nie zawsze i nie do końca. Tym niemniej Jana Kwaśniewskiego uważam za DUŻEGO GOŚCIA, odważnego, który przełamał pewne tabu choć nie koniecznie wielkiego odkrywcę jeśli się weźmie pod uwagę prace Tallera czy dietę opracowaną dla lotników kanadyjskich już w latach czterdziestych. Sam, jako chyba lekarz wojskowy dostał zadanie opracowania diety dla lotników polskich i w problematyce się “zapamiętał” na całe życie. Chwała mu za to.
Pozdrawiam, Nemer”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-547065 :
Teresa Stachurska 1 lipca o godz. 22:27 pisze:
„TJ,
mlekiem UHT się nie interesowałam, bo go nie używam. Żadnego mleka w zasadzie nie używam. W zasadzie, bo jeśli już to na tyle rzadko, że nie pamiętam kiedy ostatnio je kupowałam – trzy lata? pięć?. Nie używam zaś go dlatego że dostępne są produkty mleczne o wyższej wartości biologicznej, mianowicie: masło, śmietana, sery i twarogi. Zyskuję dzięki temu małe posiłki (dwa dziennie mi wystarczają – jadam tak od dziewięciu lat) składające się z “treściwych” produktów jako że identycznie obchodzę się nie tylko z nabiałem. Np w jajach interesują mnie w zasadzie jedynie żółtka. Itd, itd.
Jabłek też w zasadzie nie jadam, jako że warzywa i owoce potrzebne są organizmowi jedynie dla witaminy C, a tej jest więcej np w owocach jagodowych czy papryce,
Małe treściwe (biologicznie) posiłki to mniej pracy dla przewodu pokarmowego, ale także dla serca i innych narządów. Ba, dzięki temu że wątroba nie musi przetwarzać “góry” węglowodanów na źródło energii, to może wytwarzać duże ilości ATP które są lepszym paliwem – dla organów człowieka – od glukozy.
Dzięki diecie optymalnej wyzwoliłam się z ciężkiej choroby serca oraz paru innych uciążliwych dolegliwości. Żal że nie wcześniej, ale co zrobić?
Badania? Były i są robione, a tak jakby ich nie było, znaczy Ziemia nie drży, czy jakoś tak. Może żeby niczego nie zmieniać? Polecam – http://nowadebata.pl/2011/03/06/nauka-w-komisjach-czyli-polityczne-korzenie-hipotezy-tluszczowo-cholesterolowej .”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-547095 :
TJ 1 lipca o godz. 22:58 pisze:
„Nemer
1 lipca o godz. 21:56
@TJ, Jan Kwaśniewski w odpowiedzi na listy o jabłkach mówi m.in. tak:
Mój komentarz
Odpowiedź Kwaśniewskiego na pytanie o jabłku jako najgorszym produkcie dla człowieka jest wielowątkowa, pokrętna i nie wprost.
W jakim celu Kwaśniewski przywołuje Biblię pisząc, że “gdy pisano Biblię, ludzie jeszcze nie wynaleźli produktów od jabłek gorszych, zatem jabłko przyjęto za produkt najbardziej szkodliwy dla człowieka”?
Kwaśniewski sugeruje, czyli pisze nie wprost, że w czasach biblijnych jabłko było uważane z produkt najgorszy dla człowieka, co jest intelektualnym nadużyciem i propagandowa sztuczką wciskaną masowym odbiorcom ideologii diety optymalnej, szczególnie skuteczną w Polsce, gdzie znajomość Biblii i umiejętność jej interpretacji przez chrześcijan jest na poziomie zerowym.
Co ma Biblia do wartości odżywczych jabłek?
Kwaśniewski manipuluje pisząc:
“Szanowny panie jaroszu! Ja nic nie uważam. Piszę tylko to, co wiem. Wiem, że produkt pochodzenia roślinnego jest tym gorszy (na ogół), im na 1 g białka przypada w nim więcej węglowodanów.”
Odpowiada na pytanie o gorszości jabłka generalizując problem wartości odżywczej produktów, sprowadzając go do swojej klasyfikacji produktów żywnościowych opierającej się na stosunku węglowodanów do białka, szerzej – na stosunku BTW (białko, tłuszcze, węglowodany)
Wygląda to na bardzo arbitralną odpowiedź. Kwaśniewski dorzuca wszędzie gdzie może – ja to wiem, piszę, to co wiem. Te zapewnienia mają utwierdzić adresata jego nauk w przekonaniu, że są słuszne, bo po prostu Kwaśniewski to wie. Objawienie i posłannictwo. I w taki też sposób przedstawiany jest Kwaśniewski przez swoich wyznawców – wielki odkrywca, twórca przełomu w nauce o żywieniu, dobroczyńca, obalacz mitów szerzonych przez fanatycznych naukowców, międzynarodowe korporacje i nieuczciwych reklamodawców.
Naukowiec pisze – ja to wiem. Nie przekonuje mnie ta deklaracja.
Kwaśniewski nie jest w stanie wycofać się ze swoich propagandowych przykładów i by nie stracić twarzy kluczy po tematach obocznych zamiast odpowiedzieć wprost, coś w takim stylu – panie jaroszu, jabłko posiada wysokie wartości odżywcze, co nie oznacza, że można jeść tylko jabłka. Należy jeść potrawy zróżnicowane, a moja dieta optymalna preferuje potrawy zawierające białko zwierzęce, tłuszcze i cholesterol – mięso i nabiał jako źródło najważniejszych składników, których potrzebuje organizm człowieka.
Pzdr, TJ”
.
– http://passent.blog.polityka.pl/2014/06/27/jedza-pija-lulki-pala/#comment-547121 :
Nemer 1 lipca o godz. 23:24 pisze:
„@TJ,
no kurczę blade i tłuste, ja chciałem tylko postawić hipotezę, skąd mogła wziąć się wypowiedź Wacława a nie debatować nad sposobem narracji Jana Kwaśniewskiego. Nie jestem ani krytykiem literackim ani nie chcę oceniać jego erystycznych chwytów. Wydaje mi się tylko, że zrobił i robi dobrą robotę m. in. jako pogromca szkodliwych mitów dot. żywienia, których źródło celnie wskazuje Teresa Stachurska.
Dobrze, kończę już ten temat, bo mnie Żabka mimo, że Konająca to znowu kopnie w staw blogowy.
Pozdrawiam, Nemer”
.
Jako autentyczny Kangur zadam pytanie. (Pewna osoba zarejestrowała się tu pod moim oryginalnym nickiem). Dlaczego we wszystkich dietach nie uwzględnia się wody, którą pijemy. Woda stanowi co najmniej 70% masy ciała człowieka i wszyscy dietetycy w swoich zaleceniach dietetycznych pomijają wodę.
W wodzie znajdują się jony wielu pierwiastków chemicznych tych trujących i tych pożytecznych.
Czy któryś z dietetyków zastanowił się jaką wodę piją ludzie w oazach długowieczności oraz czym się różnią produkty żywnościowe wyprodukowane w oazach długowieczności od produktów z innych regionów?
Diety długowiecznych pomiędzy poszczególnymi oazami są rożne, ale mają jedna wspólną cechę. We wszystkich oazach długowieczności jest miękka woda. Mieszkańcy tych oaz pija miękka wódę i produkty żywnościowe tez zostały wyprodukowane na bazie tej wody. W tych rejonach zawartość jonów wapnia wynosi od 8 do 20mg na litr wody.
Czyż to nie nadmiar wapnia powoduje choroby? Finlandia może dać odpowiedz na to pytanie.
Nie będę się dalej wczytywać w polemikę ani nikogo nakłaniać do diety Kwaśniewskiego, bo tak naprawdę nie potrafię jej nawet rygorystycznie stosować. Niemniej jednak odkąd przestałem jeść chlebuś, kartofelki, makaron, ryżuś, ciastka, słodycze, a polubiłem zawsze lubiane jajka, ryby, zwykłe masło, tłuste sery, jogurty, śmietanę, oliwki, avocado, bakłażany, nie tylko poczułem się lepiej, ale i schudłem. Przestałem też latać po lekarzach i badać krew, cholesterol, cpk. Wałęsa miał rację. Chcesz być zdrowy, stłucz termometr (unikaj lekarzy).
Stary Polak z PRL-u,,
polecam Panu:
– Żywienie Optymalne w pigułce – http://www.stachurska.eu/?p=16604
– Żółtka najcenniejsze – http://www.stachurska.eu/?p=1659
– Jedz kolagen a nie albuminę (białe białko jaj) – http://www.stachurska.eu/?p=14752
– Synteza kolagenu – http://www.stachurska.eu/?p=14748
Przeczytałem właśnie ” intelektualne meandry optymalności ” Nemera , to takie wałęsowskie ” jestem za , a nawet przeciw ” ale tak jednak trochę bardziej za, „bo i tak już dany mi kredyt, m. in. dzięki tej diecie, wykorzystałem.” , – a jednak ? Czyli stylistyka gramatyczna nie odpowiada – chyba nie ? Ale nie to jest najważniejsze, tylko właśnie to szczere jak mniemam wyznanie o „kredycie”. I tak jest w większości przypadków stosujących tą dietę.
Czy to można poddać jakimś systematycznym i długotrwałym badaniom ? – raczej nie , strasznie zdezorganizowałoby to życie ludziom i to w tak kryzysowych czasach jak obecnie.
Doktor wyraźnie napisał w swoich książkach , że każdy organizm jest inny i każdy potrzebuje swojego” dopracowania diety” w oparciu o stosunek B:T:W.
W sumie to prawie każdej teorii (oprócz matematycznych) można postawić podobne zarzuty , z których pewnie jak zwykle nic nie wynika jak to ,że zawsze staną najróżniejszego autoramentu przeszkody , na które z kolei nie mamy wpływu.
Życie i zdrowie człowieka to nie tylko sensu stricte naukowe opracowania poddane jej paradygmatom. Samo życie pokazuje ,że daleka droga do poznania jego wszystkich tajemnic.
Myślę , że prof. Sedlak i jego dorobek naukowy byłby tu dobrym wsparciem dla praktyki Doktora o czym biorąca udział w tej dyskusji większość zapomina.
” ŻYCIE JEST ŚWIATŁEM „.
Brakuje w kraju człowieka lub ludzi , którzy kontynuowaliby jego dzieło.
Uważam ,że dla komplementarności DO , Doktor powinien pokusić się o wydanie jeszcze jednej, może już ostatniej książki , która w sposób druzgocący obali/wyjaśni wszelkie wątpliwości. Wiadomym jest , że ma ” coś ” w zanadrzu.
Posiadamy mózgi potrafiące stworzyć sens z jego barku. Niezależnie od tego , kto był ojcem choroby, zła dieta była jego matką – taka mała parafraza.
OPTY,
pan Nemer jednak sobie pomógł, a i innych nie odstrasza informacjami (30 naukowców PAN, rewelacje IŻiŻ, itd), których jakości nie sprawdził. Te informacje są zaś w powyższej wymianie zdań międlone z upodobaniem wartym lepszej sprawy?
Szanowny Opty,
pozwolę sobie się nie zgodzić z tym „za a nawet przeciw”. Nie wydaje mi się, bym kiedykolwiek był „przeciw”. Natomiast uważam, że Dietę Optymalną bądź żywienie Optymalne można realizować na wiele indywidualnych sposobów nie przecząc podstawowym założeniom, to znaczy stosunku białka do tłuszczów i węglowodanów oraz trzymania się zasady dot. ilości białka do „masy należnej”.
Ja nie mogę być „przeciw” nawet gdybym chciał, bo faktom zaprzeczyć się nie da a nie dalej jak dwa tygodnie temu, po wszechstronnych (z wyjątkiem serca) badaniach naczyniowych okazało się, że się „wyczyściły” i profesor chirurg naczyniowy pogratulował mi ich jakości. Ja eksperymentowałem na sobie z różnymi”cudaafrykami” lecz bazą była i jest dieta Jana Kwaśniewskiego a żaden z tych eksperymentów nie był sprzeczny z zasadami DO czy ŻO. Bez DO, prawdopodobnie nie miałbym okazji zawracać głowy np. teraz i to, że jeszcze względnie dobrze funkcjonuję, najprawdopodobniej zawdzięczam doktorowi Janowi Kwaśniewskiemu.
Czasami jedynie rozśmieszają mnie nieco a może nawet niekiedy irytują fanatyczni wyznawcy religii głoszącej, że DO czy ŻO może być panaceum na dziesiątki czy setki schorzeń, bo to może być prawda ale nie do końca. Jeśli to miałoby znaczyć, że jestem „za a nawet przeciw”, to się nie będę wykręcał, bo tak jest.
A w ogóle, to nasza nieoceniona Gospodyni chyba przeholowała z tym eksponowaniem moich luźno rzucanych myśli, które akurat się nasuwały w toku „dysputy dietetycznej” na blogu En Passant.
Pozdrawiam, Nemer
Nemer ja szanuję Twoje wpisy i to co zawierają . Nie wyrzucam Ci nic, jedynie napisałem swoje spostrzeżenia nie będące krytyką Twojego sposobu myślenia . Zauważyłem przecież słusznie i właściwie sedno sprawy , czyż nie ? I to mi wystarczy . Jeśli jest tak , jak napisałeś to dostałeś nie tyle kredyt co prezent z nadwyżką. Szanuj to . Czasami jest dobrze gdy takie coś zdarzy się osobie nie do końca przekonanej , mającej wiele zastrzeżeń a jednak doświadczającej dobrodziejstw tego żywienia.Gdyby tak można to powiedzieć wobec sławetnych 30 tu profesorów , z których pewnie większość już nie żyje.
Czy DO może być panaceum na wszystkie choroby ? – co prawda brzmi to mało przekonywająco i zaraz znajdą się tacy co powiedzą ,że jak na wszystko , to na nic.
Ja bym tak tej sprawy nie stawiał. Tak można mówić o lekarstwach ale nie żywieniu. Możliwe ,że uszło to Twej uwadze ale Doktor wcale tego tak nie traktuje ,jedynie współczesne tworzenie myśli a co z a tym idzie ,budowa zdań je wyrażających jest niewystarczająca by opisać to zjawisko. Sam tytuł książki ” Jak nie chorować ” jest w pewnym sensie odpowiedzią, tylko nie zawsze właściwie to rozumiemy , i jak powiadam nic w tym dziwnego.
Zawsze będzie tak ,że jeśli przystąpimy do tego modelu żywienia to przystępujemy już po czasami b.długich okresach „zatruwania ” organizmu – aż cud, że nie padł do tej pory.
Doktor liczy na wychowanie całkiem nowego zdrowego człowieka poprzez takie żywienie od samego urodzenia – już są takie przypadki i będą coraz liczniejsze. I to z rodziców , którzy odpowiednio wcześnie przeszli na DO i spłodzili dzieci będące na tej diecie konsekwentnie przez całe życie. I dopiero ich dzieci będą mogły powiedzieć ,że nie są skażone dotychczasowością , nie tylko żywieniową.
My jesteśmy pokoleniem dla takiego eksperymentu już niestety straconym chociażby ze względu na wiek. Cieszmy się odzyskanym zdrowiem i radujmy tym, że będzie komu kontynuować tak wielkie dzieło będące tworem naszego polskiego umysłu w osobie Jana Kwaśniewskiego – Doktora Wszech Czasów.
Powiadają, ” w zdrowym ciele zdrowy duch „, tylko nie wiedzą co mówią , jedynie bezmyślnie powtarzają sentencję starą jak świat z zapomnianą pointą . Zapewne doskonale wiesz , znasz jej treść !? Więc nie będę pisał.
Pozdrawiam serdecznie .
Nemer,
Pana wypowiedzi były wręcz ożywcze, za co niniejszym dziękuję
http://biznes.onet.pl/nie-daj-sie-putinowi-jedz-jablka,18565,5650241,1,news-detal . Jabłka remedium na niekorzystne trendy demograficzne? – http://www.stachurska.eu/?p=17106 .
http://ocdn.eu/images/pulscms/YTA7MDMsMCwyZDAsMSwx/e5d430eac4d66c5bc64e71d92cc0cd2b.jpg